Cena zdrowia

Z Muzeum IV RP
Wersja z dnia 15:45, 31 maj 2016 autorstwa Opornick (dyskusja | edycje) (Dod. link wewn.)

(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop
Nowa tańsza karetka prezydencka

Cena zdrowia - w dawnych czasach, kiedy nie znano jedynie słusznej dialektyki stosowanej i wolskiej teorii względności ludzie sądzili, że zdrowie nie ma ceny. Potwierdza to znane wolskie przysłowie:

  • "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, ile kosztujesz, aż się zepsujesz".

Tę zabobonną opinię, podyktowaną wyłącznie przesądami i rzekomymi prawidłami życia dawnej arystokracji, rycerstwa i szlachty oraz wykształciuchów, a nawet ludu, udało się zmienić 24.04.2008, kiedy to gdański szpital MSWiA wystąpił do sądu z pozwem o zwrot 214 tys. zł za dyżur karetki pogotowia przy zdrowym prezydencie IV RP. Tym samym udało się po raz pierwszy w historii Wolski wycenić zdrowie prezydenta IV RP.

Podstawa wyceny

Niebywałe żądania szpitala MSWiA z Gdańska

Szpital MSWiA z Gdańska chce pieniędzy od prezydenta za to, że karetka z tej placówki czuwała w pobliżu głowy państwa przez 71 dni w roku 2006, podczas urlopu Lecha Kaczyńskiego. Szpital wystawił rachunek na 214 tys. zł, ale zapłaty nie dostał.

"Dziennik" dotarł do treści pozwu podpisanego przez dyrektora oraz prawnika z trójmiejskiego szpitala. Wynika z niego, że szykuje się proces, jakiego dotąd w Polsce nie było. Z jednej strony na sądowej ławie zasiądą szefowie gdańskiego szpitala. Ich przeciwnikami - jak sami napisali w pozwie - mają być prezydent Rzeczypospolitej Polskiej oraz przedstawiciele Biura Ochrony Rządu.

  • "Szpital ma długi, jest w złej kondycji finansowej. Dlatego zapadła tam decyzja, aby domagać się spłaty rachunków co do złotówki" - tłumaczy urzędnik resortu spraw wewnętrznych i administracji. Kością niezgody jest karetka należąca do szpitala.

Jak doszło do "dyżuru" karetki

Kancelaria Prezydenta oraz Biuro Ochrony Rządu domagały się, aby szpital podczas każdego pobytu prezydenta w nadmorskiej Juracie wysyłał tam karetkę reanimacyjną. Wraz z lekarzem i sanitariuszami stała w gotowości przez 24 godz. na dobę. Tylko latem i jesienią 2006 r. było to 71 dni. Z dokładnej statystyki przytoczonej w piśmie procesowym wynika, że było to 33 dni urlopu prezydenta i 38 przedłużonych wypadów weekendowych.

Kto ma zapłacić?

Do 2006 r. koszty opieki medycznej prezydenta w Juracie szpitalowi zwracało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Rachunki nie zostały uregulowane jeszcze w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Obecne kierownictwo resortu, wywodzące się z Platformy Obywatelskiej, nie ma zamiaru ułatwiać życia urzędnikom podległym Lechowi Kaczyńskiemu i zdecydowanie odmówiło zapłacenia rachunków.

Powód jest prosty: zgodnie z prawem koszty leczenia głowy państwa są refundowane w trakcie oficjalnych wizyt. A urlop oraz wypady weekendowe, według wykładni prawników szpitala i resortu, do takich nie należą. Również Kancelaria Prezydenta nie ma zamiaru płacić. Szpital po raz pierwszy o spłatę długu zwrócił się już pod koniec 2006 r. Jednak urzędnicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego zdecydowanie odmówili dokonania przelewów.

Cena nie oznacza zapłaty

Zgodnie z zasadą dualizmu kaczologicznego, cena nie oznacza obowiązku zapłaty za wykorzystane świadczenia.

Epilog

26.10.2009 - wydawało się, że sprawa będzie wlec się latami, placówka dogadała się z MSWiA, któremu jako organowi założycielskiemu zależy, by lecznica nie generowała długów:

Pozornie wszystko gra, ale prawda jest taka, że to prezydent i jego Kancelaria mieli rację nie płacąc nie swoich długów. O tym wysługująca się reżimowi "Gazecie Wybiórcza" nie raczyła poinformować społeczeństwa.

Patrz też

Linki zewnętrzne