Kazimierz Marcinkiewicz
Spis treści
Charakterystyka postaci
Kazimierz Marcinkiewicz (ang.: Master of Puppets) znany także jako "Kazimierz Krzywousty", "Kazimierz Obiecankiewicz" lub "Mężczyzna pracujący" - żadnej pracy się nie boi. Może pełnić wszystkie funkcje w IV RP (m.in.: prezesa rady ministrów, prezydenta Warszawy, prezesa banku PKO BP, a w razie potrzeby nawet prymasa).
Były premier, były komisarz Warszawy. Zasłynął upowszechnieniem wiedzy na temat ADHD w społeczeństwie wolskim (tzw. incydent "Yes, yes, yes!"). Jego niezależność od jednojajowego przywództwa jest często i gęsto poddawana w wątpliwość, stąd przezwisko: "Marionetkiewicz".
Kazimierz M. słynie również z biegłości w składaniu obietnic o wątpliwym pokryciu - kolejne przezwisko: "Obiecankiewicz". Jest też jednym z najpopularniejszych blogerów IV RP. Jego blog w szczycie sezonu odwiedzało kilkaset tysięcy użytkowników dziennie. Dzięki tak szerokiemu rozpropagowaniu swoich poglądów mógł kilka miesięcy później wsławić się brawurową przegraną w wyborach prezydenta miasta stołecznego Warszawy.
Kariera po dymisji
Chwilowo był bezrobotny, ale Wielki Brat zadeklarował, że dla dobra Wolski Komisarz zostanie odpowiednio wykorzystany. Chodziły słuchy, że zostanie ulokowany w sanepidzie ze specjalizacją zwalczanie gronkowca złocistego (łac.: Staphylococcus aureus).
Dnia 29.12.2006 Marcinkiewicz powołany został na stanowisko doradcy p.o. prezesa PKO BP Sławomira Skrzypka. Ogłosił też natychmiast, że zamierza kandydować na stanowisko prezesa PKO BP w konkursie, jaki niebawem ogłosi rada nadzorcza. Pan Kaziu dodał, iż "spodziewa się, że wygra konkurs na stanowisko prezesa tego banku".
Pytany przez dziennikarzy o kwalifikacje na to stanowisko, poinformował, że kierował dotychczas wieloma niespotykanie ważnymi podmiotami o dużych obrotach:
- "Byłem m.in. wicedyrektorem szkoły, kuratorem oświaty w byłym województwie gorzowskim, wicedyrektorem wojewódzkiego ośrodka metodycznego, prezesem fundacji na rzecz gorzowskiej wyższej szkoły zawodowej".
Wbrew niecnym i cynicznym lamentom agentów Układu i szarej sieci, którzy ośmielają się mówić o ignorancji i braku kompetencji Marcinkiewicza, przedstawione kwalifikacje są tak porażające, że ogłaszanie konkursu wydaje się po prostu zbędne.
Niestety, pan Kazimierz nie wytrzymał presji i bezwzględnej nagonki ze strony liberałów i innych środowisk opozycyjnych, zaliczających się do największych wrogów narodu i zrezygnował ze starań o prezesurę PKO BP.
W związku z faktem, że było to kolejne z serii jego niepowodzeń i nieudanych - na skutek wrednych knowań określonych sił - przedsięwzięć, Marcinkiewicz zmuszony został do udania się na emigrację zarobkową do Londynu. Tę trudną decyzję były premier uzasadnił w dniu 13.02.2007 w następujący sposób:
- "Nie mogę zmarnować najbliższych lat, muszę zdobyć nowe kwalifikacje i doświadczenia, muszę nadrobić posiadane braki, wchłonąć trochę nowej wiedzy i zdobyć nowe umiejętności. Zdaję sobie sprawę, że można to robić wszędzie i w uroczym Gorzowie i stołecznej Warszawie. Wszyscy jednak się chyba ze mną zgodzą, że najłatwiej zrobić to w Londynie."
Dodatkowym argumentem przemawiającym za udaniem się do Wielkiej Brytanii był fakt, że - w odróżnieniu od pozostałych prominentnych działaczy PiS i jego koalicjantów - pan Kazimierz zna co najmniej trzy słowa w języku angielskim.
Czarna niewdzięczność
Niestety w dniu 02.09.2007 pan Kazimierz zatracił resztki przyzwoitości i honoru - w wyniku ohydnych i cynicznych knowań przestępców z Platformy Obywatelskiej, zmanipulowany były premier skierował do Ojca Narodu obrzydliwy list, w którym - powołując się kłamliwie na wiele nieprawdziwych faktów i przykładów rzekomo niesprawiedliwego traktowania go - zrezygnował z członkostwa w Partii.
Tym obrzydliwym aktem Marcinkiewicz wpisał się w sposób niesłychanie oczywisty na hańbiącą listę największych zdrajców Narodu Wolskiego oraz dołączył do przestępczego grona odszczepieńców, w związku z czym doczekał się dobrotliwej połajanki ze strony przywódcy.
W dniu 19.10.2007, a więc dwa dni przed zdradzieckimi przedterminowymi wyborami, w sposób niebywały zdradził Partię i Geniusza Mazowsza: w swoim blogu otwarcie poparł ruch łże-elit i wykształciuchów, na czele którego stoi wychowany na podwórku Donaldu Tusku
Wroga reakcja na diagnozę stanu okupowanej IV RP
Tracąc zupełnie kontakt z rzeczywistością i odrzucając resztki przyzwoitości, Kazimierz Marcinkiewicz miał czelność skomentować w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wystąpienie prezesa Kaczyńskiego na II kongresie PiS:
- "Jak przeczytałem jego wystąpienie, doszedłem do przekonania, że prezes mówił językiem z początku lat 90"
- "Nie było mowy ani o wyzwaniach, jakie stoją przed Polską, ani o Europie. [...] Pojawił się za to śmieszny zarzut o zagrożeniu demokracji."
Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy
Jak na początku maja 2008 r. doniosły wrogie media, pan Kazimierz właśnie może stracić posadę w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie (ang.: London), prawdopodobnie wskutek podłej prowokacji dziennikarzy, którzy niedawno, podszywając się pod nieistniejącego pracodawcę, zaproponowali mu w prowadzonej po angielsku (ang.: in English) rozmowie telefonicznej, posadę sprzątacza w ekskluzywnym banku.
Marcinkiewicz aż nadto chętnie poprosił (łamiąc przy tym większość zasad gramatyki angielskiej, znanych już lepiej uczącym się 12-latkom) o przesłanie mu szczegółowej oferty i obiecał jej dokładne przeanalizowanie. Jego pracodawca w EBOR prawdopodobnie dopiero w tym momencie zorientował się, że znajomość języka angielskiego u K.M. ogranicza się do trzech słów.
Porażająca prawda ostatecznie wychodzi na jaw
W ostatniej dekadzie maja 2008 r., wolska opinia publiczna wreszcie mogła poznać całą prawdę o roli, jaką Kazimierz Marcinkiewicz - na zlecenie i za pieniądze określonych sił oczywiście - odgrywał już od pierwszych chwil swojej kariery politycznej w IV RP.
Okazało się, że prowokator ten w rządzie IV RP znalazł się nie wiadomo skąd, a najpewniej w wyniku obrzydliwej manipulacji Układu, o czym dowodnie świadczy wypowiedź jednego z czołowych budowniczych IV RP, Przemysława Edgara Gosiewskiego z dnia 28.05.2008.
Wielki ten Wolak, erudyta i wizjoner - odpowiadając w rozmowie z Moniką Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") w audycji "Gość Radia Zet", na podchwytliwe i prowokacyjne pytanie łże-dziennikarki "Kto wymyślił Kazimierza Marcinkiewicza na premiera?" - jednoznacznie stwierdził:
- "O, to bardzo ciekawe pytanie, bo muszę powiedzieć, że ja wtedy byłem w Kielcach, to była końcówka kampanii. Tylko to znam z opowieści, że kandydatura pana Marcinkiewicza była kandydaturą bardzo szybko zgłoszoną. [...] No, nie jestem w stanie teraz na to udzielić odpowiedzi, bo bym musiał dokładnie pytać kolegów, którzy wtedy uczestniczyli w spotkaniach w Warszawie."
W świetle powyższego stwierdzenia, porażająco jasne staje się, dlaczego prowokator, nie zaprzątając sobie głowy rządzeniem Wolską, koncentrował się na typowo medialnych występach, mających zapewnić mu poklask społeczny, a z drugiej strony cynicznie sabotował ambitne plany odnowicieli, nakierowane na budowę wyśnionej przez setki pokoleń Wolaków IV RP:
- "W 2006 roku było wiadomo, że misja Marcinkiewicza się zakończy, bo premier rządu nie może jeździć quadem, czy występować na studniówkach" - ibidem
Zupełnie naturalne jest więc, że cyniczny prowokator musiał zostać odsunięty od swojej funkcji. Ze względu na kluczowe znaczenie tej operacji dla bezpieczeństwa IV RP i dla zachowania bytu narodowego Wolski, niezbędne było zapewnienie pełnej jej skuteczności, co błyskotliwie osiągnięto poprzez odsunięcie Marcinkiewicza od władzy na trzy sposoby: podanie się prowokatora do dymisji, wyrzucenie go z rządu przez prezydenta oraz podjęcie suwerennej decyzji kierownictwa Partii:
- 07.07.2006 - "Komitet Polityczny PiS, na posiedzeniu w dniu 7 lipca 2006 r. przyjął do wiadomości informację Premiera Kazimierza Marcinkiewicza o Jego zamiarze podania się do dymisji" - komunikat Biura Prasowego PiS
- 27.05.2008 - "Mogę powiedzieć: nigdy nie kazałem go podsłuchiwać. Natomiast wyrzucić go kazałem, to jest prawda. I miałem świętą rację, bo premier musi być określonego formatu" - Lech Kaczyński w rozmowie z Markiem Mądrzejewskim w "Sygnałach Dnia" na antenie Polskiego Radia
- 27.05.2008 - "Decyzję o odwołaniu Marcinkiewicza ze stanowiska premiera podjęło kierownictwo PiS. [...] Decyzja zapadła na posiedzeniu komitetu politycznego i nikt poza samym zainteresowanym nie był przeciw, przy czym zainteresowanego nie było" - Jarosław Kaczyński dla PAP
Również zupełnie naturalne jest, że cyniczny odszczepieniec, za ogrom swoich win, zarówno w stosunku do Naszej Partii, która obdarzyła go swoim zaufaniem, jak i wobec całego Narodu, musiał zostać poddany stopniowej ewaporacji, której przebieg ilustrują następujące cytaty:
- "Kandydatem na premiera, który jest całkowicie kompetentny i przygotowany, jest Kazimierz Marcinkiewicz. To człowiek, do którego mamy stuprocentowe zaufanie" - Jarosław Kaczyński (27.09.2005)
- "Marcinkiewicz jest oceniany dobrze i nie ma takiego planu, że miałby ustąpić i być przez kogokolwiek zastępowany" - Jarosław Kaczyński (21.03.2006)
- "Jestem dumny, że miałem udział w tym, że Marcinkiewicz został premierem" - Jarosław Kaczyński (08.07.2006)
- "Podziękowałem premierowi za bardzo dobre wyniki w rządzeniu przez osiem i pół miesiąca. Mam dziś podstawy, by przyjąć dymisję" - Lech Kaczyński na konferencji prasowej (10.07.2006)
- "Nie będę krytykować mojego poprzednika. Działał w trudnych okolicznościach i dużo zrobił" - Jarosław Kaczyński (30.07.2006)
- "Ja byłem przeciwnikiem powołania pana Kazimierza Marcinkiewicza na premiera, tak, przyznaję. [...] I miałem świętą rację, bo premier musi być określonego formatu" - Lech Kaczyński w rozmowie z Markiem Mądrzejewskim w "Sygnałach Dnia" na antenie Polskiego Radia (27.05.2008)
- "Natomiast chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że od bodaj marca, bądź początku kwietnia 2006 roku było wiadomo, że misja pana Marcinkiewicza się zakończy. Była to kwestia czasu. [...] Zadaniem Premiera jest rządzenie państwem, a pan Marcinkiewicz akurat w tym zadaniu niezbyt dobrze się sprawdził" - Przemysław Edgar Gosiewski w rozmowie z Moniką Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") w audycji "Gość Radia Zet" (28.05.2008)
- "Znaczy była rzeczywiście bardzo niedobra w sensie politycznym sytuacja, że kto inny rządził, a kto inny odpowiadał" - Jarosław Kaczyński w rozmowie z Jackiem Karnowskim w audycji "Sygnały Dnia" na antenie Polskiego Radia (29.05.2008)
Patrz też
Linki zewnętrzne
- Blog Kazia
- A kiedyś uchodził za anioła
- Wrogośc, wrogość, wrogość
- Kazimierz Marcinkiewicz Song
- Doktor Olejniczak diagnozuje Marcinkiewicza
- Nowa praca dla Marcinkiewicza
- Dopełniła się miara bezeceństw odszczepieńca Marcinkiewicza - rozwodzi się
- ...a Tusku pójdzie w jego ślady?
- Romans Kazia stał się komedią romantyczną
- Marcinkiewicz o miłości fizycznej
- Piękna (i mądra) Isabel
- "Kaziu, zakochaj się!"
- Marcinkiewicz nie zmienia tylko płci ... narazie
- Dziewczyna Marcinkiewicza bohaterką gry komputerowej!
- "Isabel jest mądra". A Kazio to lider!
- Marcinkiewicz "pożytecznym idiotą"? Atakował złotówkę?
- "Za zdrowie Marcinkiewicza pijemy!" Kto tak lubi Kazia?
- Kazio lata klasą biznes, Isabel ekonomiczną. Poskąpił jej na bilet...
- Marcinkiewicz: Miałem być Tuskiem PiS
- Kazio wraca! Śmiałeś się z Isabel? To Twoja wina!
- Głupi jak wyborca PO? Na Śląsku wybrali Marcinkiewicza (ale nie tego)
- Kazio poślubił Izę po kryjomu...
- Wywiad z Marcinem Kazikiewiczem w programie "Kreska nad 'ć'" przeprowadzony przez Olenę Molnik
- Kazimierz nie ma z Isabel łatwego życia
- Wywiad Marcinkiewicza dla Polski The Times, były premier chwali Donalda Tuska