Kryptonim "Krewetka"

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop

Kryptonim "Krewetka" - podobno rzekoma afera syna byłego gubernatora Tymczasowego Rządu Okupacyjnego, samozwańczego przewodniczącego Rady Europejskiej, niejakiego Donaldu Tusku, niejakiego Michała Tuska, który miał przyjąć od Marcina Plichty, szefa Amber Gold , 200 tys. łapówki w gdańskim kinie Krewetka.

Przebieg afery

W dniu 21.06.2017 r., w siódmej godzinie przesłuchania Michała Tuska przed komisją ds. Amber Gold po raz drugi tego dnia wraca sprawa "koperty", którą syn premiera miał przyjąć od Marcina Plichty, szefa Amber Gold. Informacja o łapówce oparta jest na zeznaniach Krzysztofa Malinowskiego, drobnego przestępcy, który twierdzi, że widział moment przekazania pieniędzy.

Całe zeznanie Malinowskiego odczytane przez Wassermann szybko i jedynie słusznie trafiło na Twittera Samuela Pereiry, szefa publicystyki dobrze zmienionej TVP Info z dopiskiem:

W pełni niezależna i bezstronna dobrze zmieniona TVP cytuje to zdanie tego samego dnia wieczorem.

Podczas przesłuchania dochodziło do licznych spięć Michała Tuska i Romana Giertycha z jbohaterską Wassermann. Przewodnicząca najbardziej zdenerwowała się, kiedy po ponad czterech godzinach Michał Tusk skomentował, że jest przesłuchiwany tylko ze względu na ojca i że posłowie komisji są:

To była reakcja na kilka pytań posła Stanisława Pięty (PiS), który pytał m.in. o prowadzoną przez Tuska firmę i o jego mieszkania. Małgorzata Wassermann do Michała Tuska:

Małgorzata Wassermann do Michała Tuska: "Czy to jest prawdziwe zdarzenie?"

Przewodnicząca komisji jedynie słusznie nie podaje daty tego rzekomego spotkania. Tymczasem z zeznania Malinowskiego wiadomo, że chodzi o 2 maja 2009 r. Tego dnia Plichta nie mógł siedzieć w kinie "Krewetka". Siedział, ale w areszcie śledczym w Słupsku (niem. Stolp), a na przepustki nie wychodził. Sprawę rzekomo wyjaśniła podobno posłanka, niejaka Andżelika Możdżanowska (PSL).

Czyli nie mógł być w kinie Krewetka. Roman Giertych zwrócił się wtedy do przewodniczącej:

Zażądał przeprosin jego klienta za to pomówienie.

Prokuratura: "Opisywane czyny nigdy nie miały miejsca."

Wściekły atak popleczników Tusku na bohaterską Wassermann, która rzekomo złamała zasady etyczne

Mecenas Giertych nie ma wątpliwości: to, co zrobiła szefowa komisji - cytowanie zeznań kryminalisty już negatywnie zweryfikowanych przez organa śledcze - było głęboko nieetyczne, to było kryminalne pomówienie, naruszało dobre imię świadka i jego dobra osobiste:

Rzekomo prof., niejaki Tomasz Nałęcz, szef pierwszej komisji śledczej ds. afery Rywina ocenia, że przewodnicząca zdyskredytowała się jako szefowa komisji:

Rzekomo prof., niejaki Piotr Kruszyński, karnista z UW:

Niejaki Ryszard Kalisz, prawnik i szef śledczej komisji ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy:

Bohaterska Wassermann prowadzi w Krakowie prywatną kancelarię. Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie mecenas Marcin Kosiorkiewicz suflował bezczelnie, że sprawdzi, czy to był delikt dyscyplinarny.

Rzekome śledztwo dziennikarskie osławionej "Gazety Wybiórczej"

Z ustaleń osławionej "Gazety Wybiórczej" rzekomo wynika, że Małgorzata Wassermann rzekomo świadomie pomówiła Tuska o przyjęcie od Plichty 200 tys. łapówki w gdańskim kinie "Krewetka". Cytowała bowiem fragment zeznania z akt prokuratury, która w 2013 r. sprawę umorzyła, bo Malinowski po prostu ja wymyślił.

Sprawdziliśmy, jakie materiały miała komisja - a więc i jej szefowa - gdy czytała zeznania Malinowskiego. To:

Krzysztof Malinowski (rocznik 1990) to drobny przestępca, był karany m.in. za oszustwa na zakupach w internecie. 4 października 2012 r. (siedząc w areszcie śledczym w Słupsku - niem. Stolp) został przesłuchany przez funkcjonariusza ABW. Miał mieć informacje o szefie Amber Gold. Twierdził, że na sfałszowane karty kredytowe robił dla niego zakupy w internecie (komputery, biżuterię, zegarki, zagraniczne wycieczki). Plichta miał z nim zerwać współpracę, ale potem przesyłać mu pieniądze do aresztu. Nic nie mówi o relacjach Plichta-młody Tusk.

"Przypomina" sobie o nich 10 kwietnia 2013 r. Z aresztu w Starogardzie Gdańskim (niem. Preußisch Stargard) wysyła do ABW "zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa". Pisze, że "przypomniał sobie kilka istotnych faktów". Chodzi o spotkanie Michała Tuska z Plichtą w kinie "Krewetka". To wtedy Plichta miał wręczyć Tuskowi 200 tys. w kopercie.

Łódzka prokuratura weryfikuje donos Malinowskiego. Sprawdza czy Plichta nielegalnie handlował w internecie, czy wręczył Tuskowi łapówkę, czy w ogóle znał Malinowskiego. W grudniu 2013 r. umarza postępowanie "z uwagi na fakt, iż czynu nie popełniono".

Geneza niespodziewanego powrotu pamięci u Malinowskiego

Siedząc w areszcie Malinowski rzeczywiście dostawał pieniądze od osób nazwiskiem Plichta. Tyle, że była to rodzina Malinowskiego - jego matka jest z domu Plichta. Ani razu Malinowski nie otrzymał przekazu od szefa Amber Gold lub jego żony Katarzyny.

Nie ma też śladu po zdjęciach Michała Tuska z Plichtą, które miał Malinowski zrobić swoim telefonem. Prokuratorów przekonuje, że poprosi matkę, by im to przekazała. Ale ta przesłuchana mówi, że nic o takim zdjęciu nie wie, nie widziała go, a syn nie prosił, by je odszukała.

Przesłuchano też Marcina Plichtę. Szef Amber Gold zaprzecza, by znał Malinowskiego i by wręczał łapówkę Michałowi Tuskowi.

Prokurator umarzając sprawę pisze, że "zeznania oraz zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożone przez Malinowskiego nie są wiarygodne i nie odpowiadają rzeczywistości". Konkluzja:

Prokurator podejrzewa, że Malinowski wszystko zmyślił, gdy zobaczył [[Obrazki z Drugiej Irlandii w pierwszą rocznicę jej proklamowania|zdjęcie]] Marcina Plichty na okładce "Blomberg Businessweek Polska" i "Wprost" w sierpniu 2012 r. Wtedy wpadł na pomysł, by coś na tym ugrać.

Rzekomo wcześniej zaplanowane jedynie słuszne użycie podobno fałszywych zeznań

Małgorzata Wassermann być może już wcześniej zaplanowała jedynie słuszne użycie zeznań Malinowskiego przeciwko Michałowi Tuskowi. Wskazuje na to posiedzenie komisji w dniu 08.03.2017 r., kiedy posłowie przegłosowywali listę świadków.

Kiedy pada nazwisko Michała Tuska, rzekomy poseł, niejaki Krzysztof Brejza (PO) protestuje:

Małgorzata Wassermann niezwłocznie i jedynie słusznie poucza niejakiego Brejzę:

Śledztwo trwa

W dniu 23.06.2017 r., po południu przesłaliśmy Wassermann pytania:

  1. Czy w momencie cytowania zeznań Malinowskiego wiedziała pani, że prokuratura je badała i już dawno uznała za niewiarygodne?
  2. Dlaczego cytując te zeznania nie podała pani daty rzekomego spotkania?
  3. Dlaczego nie poinformowała pani świadka, że w czasie tego rzekomego spotkania Marcin P. siedział w areszcie?
  4. Jaki był sens cytowania tego zeznania? Co pani chciała w ten sposób osiągnąć?
  5. Coś ustalić, potwierdzić? Co konkretnie?
  6. Czy cytowanie zeznań, o których wiadomo, że w 100 proc.zmyślone jest zgodne z prawem?

Patrz też

Linki zewnętrzne