List o alimentach

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop

Wprowadzenie

... i ich efekty (Jarosław Kaczyński dobiera podstawy prawne):
Przemysław Gosiewski: Co ona se wykompinowała? Nie dam jej, kurna, ani złotówki więcej!
Ludwik Dorn: Jasne stary, a ja, w morde, swojej to nawet te kase co jej tera daje, to o tak, obetne!

List w sprawie alimentów - niesłychanie kompromitujący list, wysłany w dniu 24.09.2008 przez byłego Wybitnego Wolaka, a obecnie jednego z czołowych wrogów narodu, Ludwika Dorna, do redaktora naczelnego finansowanej przez kapitał niemiecki wrogiej gazety "Dziennik" (niem.: "Der Dziennik").

List ten jest tak klasycznym przejawem ostrej walki politycznej i międzynarodowej krucjaty Żydo-masońsko-liberal-postkomunistycznych lewicowych środowisk Unii Europejskiej przeciwko Wolsce i IV RP, że Dyrekcja Muzeum IV RP, w ramach działań edukacyjnych i w imię dziejowej misji zapoznawania społeczeństwa z całą prawdą o niecnych knowaniach wrogów i podążającego z nimi ramię w ramię Tymczasowego Rządu Okupacyjnego, podjęła decyzję o opublikowaniu tego cynicznego paszkwilu w całości.

Zamieszczony poniżej tekst listu uzupełniony został komentarzami kustoszy działu epistolograficznego Muzeum, które w formie odsyłaczy wyjaśniają czytelnikowi pełen mechanizm zakłamania i manipulacji, bezwzględnie stosowanych przez obdarzonego niegdyś przez lud zaufaniem Ludwika Dorna.

Treść listu

Ludwik Dorn
Członek Prawa i Sprawiedliwości1)
Do Redaktora "DZIENNIKA"2)

Szanowny Panie Redaktorze,

W dniu dzisiejszym DZIENNIK zamieścił obszerny artykuł poświęconym oszczerstwom p. Jarosława Kaczyńskiego3) pod moim adresem oraz mojej na to reakcji. Również w dniu dzisiejszym p. Jarosław Kaczyński w wypowiedzi dla "Sygnałów Dnia" po raz drugi zajął się moją osobą modyfikując nieco moralne zarzuty pod moim adresem, ale z oszczerstw się nie wycofując.4) Powyższe fakty skłaniają mnie do napisania do Pana listu z prośbą o jego opublikowanie - i w obecnej sytuacji będzie to moja ostatnia wypowiedź w tej żenującej sprawie5), w której problemy mojego życia osobistego stają się narzędziem politycznej polemiki wewnątrzpartyjnej i to w dodatku toczonej publicznie.6)

19 września br. p. Kaczyński w "Sygnałach Dnia" poproszony o komentarz do faktu uzyskania przeze mnie wyróżnienia "Najlepszy poseł" przyznanego przez sprawozdawców parlamentarnych zarzucił mi drastyczne łamanie reguł w pozapolitycznej sferze życia, o czym - jak dodał - można przeczytać w prasie. Zarzut p. Kaczyńskiego skonkretyzował tego samego dnia p. Jacek Kurski w Radiu Zet twierdząc, że chodzi o to, iż nie chcę płacić alimentów.7)

23 września złożyłem wniosek o skierowanie sprawy oszczerstw panów Kaczyńskiego i Kurskiego do komisji etyki PiS, o czym poinformowałem w odrębnym oświadczeniu.8)

24 września w "Sygnałach Dnia" p. Kaczyński wycofał się z zarzutów,9) że nie płacę bądź nie chcę płacić alimentów i stwierdził, że chodzi mu to, że wystąpiłem do sądu o obniżenie alimentów,10) co uznał za niegodziwość moralną11), stanowiącą przesłankę do wykluczenia mnie z Prawa i Sprawiedliwości.12)

A teraz fakty. Płacę i chcę płacić alimenty, takie na jakie mnie stać.13) Nie będę podawał tu kwot14) - i tak p. Kaczyński odziera mnie z prywatności, ale są pewne granice. Wysokość obecnych alimentów została ustalona w porozumieniu z moją byłą żoną w grudniu 2006 roku, gdy byłem wicepremierem. Gdy objąłem funkcję marszałka Sejmu moje dochody nieznacznie wzrosły. Po ostatnich wyborach jestem tylko posłem, a moje dochody zmniejszyły się o ok. jedną trzecią.15) W kwietniu br. urodziła się mi córka,16) a żona zawiesiła w związku z tym działalność gospodarczą. Suma zobowiązań (alimenty i spłata kredytu hipotecznego) zrównała się niemal z moimi dochodami.17) Stąd decyzja o wystąpieniu o obniżenie alimentów do wysokości możliwej dla mnie do zapłacenia.

Po drugie, z tego co wiadomo publicznie, p. Kaczyński formułując zarzuty moralne pod moim adresem opierał się na artykule w bulwarówce "Superekspres" oraz liście mojej byłej żony skierowanym do niego (taką informację podało Radio Zet).18) P. Kaczyński przed sformułowaniem publicznie negatywnego moralnego osądu mojej osoby nie zechciał poprosić mnie o wyjaśnienia.19) Jeśli nie chciał nawiązywać ze mną osobistego kontaktu - co jestem w stanie zrozumieć - mógł skierować moją sprawę do partyjnej komisji etyki. Tam i tylko tam mógłbym podać kwoty płaconych alimentów, dane dotyczące dochodów i kwotę obniżenia alimentów. Dodam, że dla celów porównawczych poprosiłbym o podanie kwot alimentów płaconych przez innych członków PiS znajdujących się w podobnej do mnie sytuacji rodzinnej,20) w tym niektórych najbliższych politycznych współpracowników p. Kaczyńskiego, a których wysokość nie budzi moralnej troski p. Kaczyńskiego, choć są niższe od płaconych przeze mnie. Wydaje mi się, że p. Kaczyński złamał porządek "braterskich upomnień" i z miejsca postanowił ogłosić, że jestem "jako poganin i celnik". Zalecam mu lekturę źródła (Mt. 18, 15-20)21).

Po trzecie, p. Kaczyński nie skorzystał z okazji, by wyciszyć22) szkodzący nie tylko mnie, ale jemu i partii rozgłos publiczny wokół jego stwierdzeń. 20 września, po zapoznaniu się z treścią jego wypowiedzi zadzwoniłem do jednego z jego bliskich współpracowników i poprosiłem go, by przekazał mu informację, że jeśli w ciągu najbliższego tygodnia wycofa się23) w sposób dla niego dogodny, a dla mnie możliwy do zaakceptowania z rzuconego oszczerstwa, to nie będę sprawy podnosił publicznie. Mój rozmówca nie oddzwonił24).

Nie chcę mieszać spraw osobistych z polityką25), ale jestem do tego zmuszony. W wypowiedzi z 24 września p. Kaczyński sformułował osobliwą moralną doktrynę zobowiązań rodzinnych, którą członkowie partii winni realizować pod groźbą wykluczenia z PiS. Po pierwsze, że decyzja o urodzeniu kolejnego dziecka nie może obniżać standardu materialnego już urodzonych dzieci (jest to jeden z głównych argumentów za aborcją i szeroko rozumianą antykoncepcją wysuwany przez najbardziej prymitywnych intelektualnie zwolenników takich rozwiązań).26) Po drugie, że w rodzinie obowiązuje specyficznie rozumiane ordo caritatis, czyli że potrzeby (także materialne) dzieci urodzonych wcześniej mają pierwszeństwo przed potrzebami dzieci urodzonych później. Oba te punkty są nie do utrzymania ze względów moralnych i logicznych, chyba że p. Kaczyński w ramach swojej doktryny uznaje, że potrzeby dzieci z pierwszego związku mają pierwszeństwo przed potrzebami dzieci z następnego związku. Wtedy jego doktryna broni się z punktu widzenia logiki natomiast moralnie jest nadal niegodziwa27).

Otóż wyznawcy takiej doktryny Polacy mają prawo się bać.28)

Z poważaniem

Ludwik Dorn

Patrz też

Przypisy

1) Pan Dorn przez zwykły zbieg okoliczności zapewne zapomniał o drobnym fakcie, że od listopada 2007 r., kiedy to bezczelnie i cynicznie ośmielił się wystąpić przeciwko samemu Prezesowi Kaczyńskiemu, najwyższemu autorytetowi od spraw wszelakich w dziejach Wolski, nie jest "członkiem Prawa i Sprawiedliwości", a jedynie zawieszonym członkiem Prawa i Sprowiedliwości. Ta niecna manipulacja ma ewidentnie na celu podwyższenie niesłychanie mizernego autorytetu Dorna i poprawę jego kompromitująco niskiej wiarygodności.

2) Zwracanie się do Ojca Narodu poprzez media stanowi oburzającą i godną najwyższego potępienia metodę polemiki wewnątrzpartyjnej, stosowaną zresztą przez pana Dorna nie od dziś, natomiast robienie tego za pośrednictwem gazety, która jest we władaniu kapitału niemieckiego, jest ewidentnym aktem zdrady narodowej i powinno być z urzędu ścigane przez wymiar sprawiedliwości. Niestety, w sytuacji pełnego upolitycznienia resortu sprawiedliwości kierowanego przez znanego członka szarej sieci korporacji i netłorków, Zbigniewa Ćwiąkalskiego, który jest w pełni dyspozycyjny wobec okupantów, przestępstwo to najprawdopodobniej nigdy nie będzie ścigane.

3) Elementarna analiza logiczna sformułowania "oszczerstwa p. Jarosława Kaczyńskiego" wykazuje, że jest ono sprzeczne wewnętrznie, gdyż znany ze swej wyjątkowej w skali światowej prawdomówności, niespotykanie rozwiniętego poczucia honoru oraz nieprawdopodobnie wysokich standardów moralnych Ojciec Narodu, nie jest po prostu zdolny do formułowania jakichkolwiek oszczerstw.

4) Sformułowanie to może mieć wyłącznie charakter retoryczny: po pierwsze - jak w sposób oczywiście oczywisty wynika z poprzedniego przypisu - o żadnym "oszczerstwie" nie może być mowy, a po drugie - jak wykazują szczegółowe badania w dziedzinie najnowszej historii Wolski - z raz sformułowanych oszczerstw Jarosław Kaczyński nie wycofuje się nigdy.

5) Niewątpliwie w tym miejscu pan Dorn ma rację - sprawa bezczelnego wyłgiwania się przez niego z płacenia alimentów jest rzeczywiście żenująca.

6) Zarzut o wywlekanie przez Jarosława Kaczyńskiego na forum opinii publicznej prywatnych spraw pana Dorna jest w ustach osoby, która pisze w tych sprawach list do niemieckiej gazety, wyjątkowym cynizmem i ma wręcz kabaretowy wymiar. Z drugiej strony, zupełnie naturalne jest, że każdy członek PiS jako osoba reprezentująca pierwszą w dziejach Wolski partię o nieposzlakowanej opinii i wyznaczającej żelazne standardy moralno-etyczne, musi być gotów na podanie wszystkich faktów z jego życia do wiadomości i weryfikacji wyborców, bez zamiatania spraw wstydliwych pod dywan. Niejednokrotnie dawał temu wyraz sam Ojciec Narodu, który na przykład już po zaledwie roku od złożenia obietnicy upublicznił niespotykanie wyjątkowo prywatny zasób, jakim jest jego teczka, a ponadto dzielił się z wyborcami niesłychanie prywatnymi informacjami o swoim kocie lub koncie bankowym.

7) Pisząc jednym ciągiem o Jarosławie Kaczyński i Jacku Kurskim, pan Dorn celowo zaciemnia obraz sprawy, usiłując obrzucic błotem jak największą liczbę posłów PiS, przy okazji unikając - w obawie przed ewentualnymi procesami sądowymi - bezpośredniego szkalowania konkretnych osób.

8) W tym miejscu pan Dorn bezwiednie przyznaje się do niebywałej wręcz ignorancji, a nawet przestępstwa - jako zawieszony członek Partii nie miał on w sposób oczywiście oczywisty prawa do kierowania jakiegokolwiek wniosku do komisji etyki PiS.

9) W tym miejscu autor listu niestety bezczelnie kłamie - Jarosław Kaczyński nie wycofał się z żadnych zarzutów (jak już wspominano - nie ma tego w zwyczaju), a jedynie je sprecyzował.

10) Oczywiścei oczywiste jest dla każdego, że wystąpienie pana Dorna do sądu o obniżenie alimentów w istocie jest zadeklarowaniem zamiaru niepłacenia części z nich. Pomimo więc, że do niepłacenia części alimentów jeszcze nie doszło, to ewidentnie można już mówić, że fakt ten miał miejsce, gdyż - zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami orzecznictwa oraz ogólną filozofią prawa - o przestępstwie decyduje nie tyle sam jego finalny akt, co zamiar popełnienia, a co do tego w przypadku alimentów pana Dorna nie ma najmniejszych wątpliwości. Z wywodu tego bezpośrednio wynika, że Jarosław Kaczyński, jako wybitny doktor nauk prawnych, oskarżył Ludwika Dorna o niepłacenie alimentów absolutnie słusznie i w sposób w całej pełni uprawniony, udokumentowany w dodatku niesłychanie porażającymi dowodami.

11) Pisząc, że za niegodziwość moralną fakt niepłacenia alimentów uznał Jarosław Kaczyński, autor listu dokonuje cynicznej manipulacji czytelnikiem sugerując, że jest to wyłącznie subiektywna opinia prezesa Kaczyńskiego, podczas gdy w rzeczywistości niepłacenie alimentów jest niesłychanie obiektywnie niegodziwością moralną. Znaczące jest również to, że pan Dorn pomija oczywiście oczywisty dla każdego i wielokrotnie potwierdzony empirycznie fakt, że wszystkie opinie wygłaszane przez Jarosława Kaczyńskiegoniespotykanie obiektywne i nie mogą podlegać żadnej dyskusji.

12) Żaląc się na chęć Jarosława Kaczyńskiego do usunięcia go z PiS, Ludwik Dorn nieporadnie sugeruje tu, że w Partii mogą pozostawać osoby, które dopuściły się niegodziwości moralnej. Jest to jawne nadużycie semantyczne, które stoi w rażącej sprzeczności z faktami. Wystarczy bowiem zapoznać się z wykazem dokonań zarówno szefa Partii i jego bezpośredniego podwładnego, jak i z osiągnięciami najwybitniejszych członków PiS, aby stwierdzić, że w Partii jest miejsce jedynie dla osób o kryształowej uczciwości i niespotykanie wysokich standardach honorowych oraz moralno-etycznych.

13) Pytanie Czy będzie mnie stać? jest w sposób oczywiście oczywisty mocno spóźnione - pan Dorn powinien był postawić je sobie przed przystąpieniem do poczynania dziecka, a zapewne także przed wstąpieniem w trzeci z rzędu związek małżeński.

14) Niechęć do podania jakiejkolwiek kwoty jest dla jątrzyciela bardzo charakterystyczna i świadczy - wbrew jego deklaracji - nie tyle o chęci podania faktów, co o zamiarze zaciemnienia klarownego przecież obrazu sytuacji. O tym, że obowiązujące w PiS standardy są zupełnie inne, świadczyć może pełna otwartość pana Przemysława Edgara Gosiewskiego, który nie ukrywa, że z pensji prostego posła zmuszony jest płacić brutalnie zasądzone przez upolityczniony do granic możliwości sąd alimenty w astronomicznej wysokości 600 , borykając się w dodatku z zupełnie nieuzasadnionymi bezczelnymi roszczeniami byłej żony, Małgorzaty Gosiewskiej, która - chcąc pławić się w luksusie i dorobić się na krzywdzie prostego człowieka - sądownie żąda ich podwyższenia.

15) Trzeba obiektywnie zaznaczyć, iż panu Dornowi niewątpliwie należą się wyrazy najszczerszego współczucia, że nie jest już wicepremierem ani Marszałkiem Sejmu i musi utrzymywać się z głodowej pensji prostego posła. Gwoli jednak utrwalenia pełnej prawdy historycznej, należy przy tej okazji wspomnieć, że stało się to w wyniku dokonania przez Platformę Obywatelską i sprzyjający jej Potężny front, niespotykanej manipulacji, skutkującej objęciem po 21.10.2007 władzy przez Tymczasowy Rząd Okupacyjny.

16) Autor przyznaje się w tym miejscu do całkowicie go kompromitującej nieznajomości podstawowych zasad dotyczących współżycia małżeńskiego, które bezkompromisowo ogłosiła wybitna posłanka PiS, a wcześniej LPR, Anna Sobecka, otwierając w dniu 05.06.2008 Wolakom oczy na zagrożenia związane z uprawianiem seksu:

17) Wdawanie się przez autora w niesprawdzalne dla przeciętnego czytelnika wyliczenia finansowe, służyć ma wyłącznie zaciemnieniu sprawy i nic nie wnosi do jej meritum.

18) W swym zacietrzewieniu pan Dorn usiłuje skompromitować rzekome źródła informacji Jarosława Kaczyńskiego, przez zbieg okoliczności zapewne zapominając jednocześnie, że część odpolitycznionych w latach 2006 - 2007 przez Partię mediów, siłą rozpędu zachowała resztki obiektywizmu i może rzetelnie informować o niegodziwościach moralnych wrogów narodu. Podważanie zaś przez autora listu wiarygodności byłej małżonki, napełnia jedynie głębokim niesmakiem i jednoznacznie potwierdza opinie o nikłych kwalifikacjach moralno-etycznych pana Dorna. Autor zapomina też zapewne, że Jarosław Kaczyński rutynowo posługuje się najbardziej wiarygodnymi ze źródeł informacji, jakimi bez wątpienia są służby specjalne, wspomagane przez tak zaawansowane techniki operacyjne, jak podsłuch lub zagłuszanie.

19) Typowe odwracanie kota ogonem - choć Ludwik Dorn również mogłby zwrócić się do Jarosława Kaczyńskiego z prośbą o wyjaśnienia osobiście, to jednak korzysta w tym celu z pośrednictwa mediów, i to wrogich.

20) Autor pije tu wyraźnie do wybitnego Wolaka i jednego z największych autorytetów moralnych i intelektualnych współczesności, Przemysława Edgara Gosiewskiego. Strzał ten jest jednakże kompletnie chybiony, gdyż otwarość i kryształowa uczciwość w tym zakresie pana Gosiewskiego wzbudzać może jedynie podziw14), szczególnie w sytuacji, gdy również brutalnie pozbawiony został przez PO funkcji wicepremiera, a Marszałkiem Sejmu nie był nigdy.

21) Zalecanie lektury Ewangelii osobie, która w duchu wiary chrześcijańskiej wychowywana była harmonijnie już od chwili poczęcia, przez osobę, która Chrzest Święty przyjęła w wieku 53 lat, jest niesłychanym szczytem bezczelności i cyniczną kpiną z inteligencji czytelnika listu. Wmieszanie do tego dodatkowo funkcjonariuszy celnych, którzy już w styczniu ogłaszać musieli strajki i akcje protestacyjne przeciwko doprowadzeniu przez Tymczasowy Rząd Okupacyjny do totalnego rozkładu kwitnącej do 21.10.2007 służby celnej, świadczy jedynie o jednoznacznie politycznym podtekście całej sprawy oraz wyjątkowej wrogości autora listu do PiS.

22) Praktyka wyciszania spraw niewygodnych i szkodzących wizerunkowi partii, jak również zamiatania brudów pod dywan, czy też generowania w takich sytuacjach tematów zastępczych, z powodów pryncypialnych nie jest - o czym pan Dorn powinien doskonale wiedzieć - w Partii stosowana. Najwyraźniej autorowi pomyliły się tu partie - opisywane praktyki są codziennością wśród członków, a szczególnie wśród najwyższego kierownictwa Platformy Obywatelskiej, której wszystkie działania podporządkowane są utrzymaniu dobrego wizerunku i stanowią realizację długoterminowej i szczegółowo zaplanowanej kampanii pijarowej, mającej doprowadzić do brutalnego osadzenia na fotelu prezydenckim marionetkowego sługusa Unii Europejskiej, Donaldu Tusku.

23) Jak już wspomniano wcześniej, Jarosław Kaczyński nie ma w zwyczaju wycofywania się ze swych jedynie słusznych oszczerstw opinii.

24) Charakterystyczne jest, że Ludwik Dorn we właściwy mu sposób przemilcza automatycznie narzucające się proste pytanie, czy miał w tym czasie włączony telefon.

25) Ponownie mamy do czynienia z bezczelnym odwracaniem kota ogonem.

26) Rozpętując niepotrzebną dyskusję o aborcji autor jednoznacznie ustawia się po stronie zwolenników cywilizacji śmierci i innych sił, które do upadłego walczą z systemem wartości, obranym przez większość Wolaków pod przywództwem ideowym Ojca Rydzyka. Ten brutalny atak na najwyższe pryncypia nie powinien niestety nikogo dziwić w wykonaniu osoby posiadającej w chwili obecnej trzecią żonę.

27) Te czysto teoretyczne i kwazilogiczne chaotyczne rozważania nad ordo caritatis nie wnoszą nic do meritum sprawy, a ich celem jest jedynie wywołanie na zakończenie listu wrażenia, że jego autor jest erudytą i wysokiej klasy myślicielem. W rzeczywistości fragment ten utwierdza czytelnika w przekonaniu, że pan Dorn reprezentuje sobą jedynie zamaskowaną bufońskim słownictwem pustkę intelektualną, zaciekłość i nienawiść do Ojca Narodu. Wszystko to jest tym bardziej przykre, że niegdyś Naród obdarzył tego pana niespotykanym zaufaniem, a dzięki łaskawości Największego Przywódcy dostąpił on najwyższych w IV RP zaszczytów.

28) Ostatnim sformułowaniem listu jego autor osiągnął szczyty cynizmu, bezczelności i obłudy - wmawianie czytelnikowi, że Jarosława Kaczyńskiego należy się bać, jest niespotykanie krzywdzące dla Ojca Narodu, który wszystkie swe siły poświęcił walce o niepodległość, składając jednocześnie na ołtarzu walki o IV RP swe życie osobiste. Niewątpliwie sformułowana przez Dorna teza jest w sposób oczywiście oczywisty sprzeczna z wolską racją stanu i jako taka powinna być z urzędu bezwzględnie ścigana przez wymiar sprawiedliwości.