Obciachy roku 2008
Kontynuując nową, świecką tradycję "Der Dziennik" wysmażył kolejny ranking najbardziej obciachowych wydarzeń politycznych 2008. Z uwagą należy odnotować fakt, że - przeciwieństwie do poprzedniego rankingu - 5 na 10, czyli 50% nominacji to jedynie słuszna krytyka Tymczasowego Rządu Okupacyjnego et consortes. Kolejną zmianą jest brak szerokiego badania opinii publicznej, tendencyjnie zastąpionego sondą internetową.
Spis treści
Nominacje "Der Dziennika"
- premier Donaldu Tusku i szef jego kancelarii Tomasz Arabski odmawiają prezydentowi samolotu na szczyt Unii Europejskiej w Brukseli;
- posłanka PiS Elżbieta Kruk przyłapana w Sejmie w stanie niedyspozycji tłumacząca, że potrafi ciężko pracować i "coś tam, coś tam";
- niekonwencjonalne happeningi posła PO Janusza Palikota: przyniesienie do studia TVN świńskiego łba, publiczne wypytywanie, czy prezydent ma problemy z alkoholem, czy też nazwanie go "psychopatyczną postacią";
- spontaniczna wyprawa Lecha Kaczyńskiego na granicę Gruzji z Osetią Południową zakończona strzałami w pobliżu prezydenckiej kolumny, której nie ochraniali funkcjonariusze BOR.
- marszałek Sejmu Bronisław Komorowski komentujący strzelaninę w Gruzji podczas wizyty polskiego prezydenta słowami:
- Słońce Peru: Donald Tusk dostaje order, fotografuje się w kolorowej peruwiańskiej czapeczce i wyznaje, że wyprawa do Ameryki Południowej to podróż jego życia;
- orędzie Lecha Kaczyńskiego poświęcone traktatowi lizbońskiemu zilustrowane zdjęciami ze ślubu pary amerykańskich gejów sugerujące, że Karta Praw Podstawowych może zmusić Polskę do legalizacji związków homoseksualnych;
- szef klubu PiS Przemysław Edgar Gosiewski wytykający byłemu koledze z partii Ludwikowi Dornowi, że nie płaci alimentów na dzieci. Chwilę później jego była żona skarży się, że sam Gosiewski płaci na dziecko jedynie 700 zł;
- tanie państwo w praktyce: w pierwszą podróż do USA premier leci samolotem rejsowym. Na pokładzie Boeinga rozlega się alarm bombowy. Okazuje się, że fałszywy. Jednak unieruchamia Donalda Tuska na lotnisku JFK na 40 minut;
- prezydent Lech Kaczyński wypytujący szefa MSZ Radosława Sikorskiego w dźwiękoszczelnym pokoju w BBN:
- "Czy zna pan Rona Asmusa?"
Jak głosują ścierwojady i "pisarze"
Michał Ogórek - dziennikarz, felietonista i krytyk "Gazety Wybiórczej"
1. "Coś tam, coś tam" posłanki Kruk;
- Stawiam na bon moty, które zrobiły karierę. "Coś tam, coś tam" posłanki Kruk jako autocharakterystyka jej dokonań i kompetencji wydaje mi się strzałem w dziesiątkę. Przy okazji osiągnęła tyle, że użycie tego okropnego sformułowania stało się już obciachem zupełnym i może doprowadzi do jego zupełnego wyeliminowania.
2. "Jaka wizyta, taki zamach" marszałka Komorowskiego;
- Aforyzm marszałka Komorowskiego: "taki zamach, jaka wizyta" może mieć szerokie zastosowanie ogólne, np. "taki Kaczor, jaki Donald" itp.
3. Prezydent do Sikorskiego: "Czy zna pan Rona Asmusa";
- Przepytywanie gości przez prezydenta "ale czy zna pan Rona Asmusa?" może zastąpić dotychczasowe zwroty typu: "ale czy my się znamy?", potrzebne w przypadku zerwania znajomości (szczególnie prezydentowi).
4. Premier odmawia prezydentowi samolotu na szczyt;
5. Orędzie prezydenta z parą gejów w tle;
6. Słońce Peru;
7. Gosiewski krytykuje Dorna za alimenty;
8. Prezydent na granicy z Osetią bez ochrony;
9. Tanie państwo;
10. Palikot ze świńskim łbem.
Grzegorz Miecugow - wrogi dziennikarz TVN
1. Premier odmawia prezydentowi samolotu na szczyt:
- To było tak dziecinne, że aż niemożliwe, by działo się naprawdę. A jednak panowie rządzący udowodnili, że w naszej politycznej rzeczywistości niemożliwe staje się faktem. W tej sprawie trwa zresztą dogrywka z fakturą w tle. Urzędnicy obu kancelarii chyba nie zauważają, że tak czy siak za czarterowany samolot płacimy my - podatnicy.
2. Prezydent na granicy z Osetią bez ochrony
- Barwny dowód na styl polityki zagranicznej prezydenta. Polityka kozacka i z przytupem na szczęście nie skończyła się tragicznie. Czyli Bóg nas (Polskę i Europę) jednak lubi.
3. Gosiewski krytykuje Dorna za alimenty
- Sam bym na trzecie miejsce typował pana Farfała w fotelu prezesa publicznej (!) telewizji, ale skoro nie ma tego w zestawie, to niech będzie pan Gosiewski, który jednym zdaniem udowodnił, kto jest jego politycznym patronem. Jest nią Hipokryzja.
5. Orędzie prezydenta z parą gejów w tle;
6. "Jaka wizyta, taki zamach" marszałka Komorowskiego;
7. Prezydent do Sikorskiego: "Czy zna pan Rona Asmusa";
8. Tanie państwo;
9. Słońce Peru;
10. "Coś tam, coś tam" posłanki Kruk
Jan Wróbel - publicysta, felietonista "Der Dziennika"
1. Premier odmawia prezydentowi samolotu na szczyt:
- Uzasadnienie:... mogę tylko współczuć czytelnikom, którzy uważają, że podwórkowe "okiwanie" prezydenta Rzeczypospolitej nie jest megaobciachem (kaczofobia i tyle!)
2. Prezydent do Sikorskiego w szklanej pułapce: "Czy zna pan Rona Asmusa";
- Uzasadnienie: Bo jak się rozmawia w dźwiękoszczelnej kabinie, to szczegóły tych rozmów nie mogą być przedmiotem powszechnych żartów
3. "Jaka wizyta, taki zamach" marszałka Komorowskiego;
- Uzasadnienie: niczego głupszego z ust któregokolwiek marszałka Sejmu jeszcze nie słyszałem (a w końcu nie święci garnki lepią i nie święci zostają marszałkami)
4. Prezydent na granicy z Osetią bez ochrony;
5. Słońce Peru;
7. Gosiewski krytykuje Dorna za alimenty;
8. Orędzie prezydenta z parą gejów w tle;
9. Tanie państwo;
10. "Coś tam, coś tam" posłanki Kruk;
Jerzy Pilch - pisarz, felietonista
Moim zdaniem w ścisłej czołówce Obciachów Roku powinny się znaleźć rzeczy następujące:
1. Nagonka na Lecha Wałęsę - hunwejbinom oczywiście się nie ma co dziwić: mało że jest okazja do zaistnienia, to w imię Prawdy! Najświętszej! Historycznej! I jak sława! Teraz zamilkli. Pięć minut minęło? Ale było to pięć minut obciachu obciachów.
2. Gry i zabawy związane z PZPN-em - pamiętam np. wysoce symboliczną okoliczność: gdy ze dwa miesiące temu na jednym programie telewizyjnym trwał bezkompromisowy program obnażający korupcję piłkarską, na sąsiednim szła transmisja z meczu ligowego. Na jednym kanale sędzia dyktował karnego, którego ewidentnie nie było, na innym panowie nad korupcją biadali. Ach skądże! Nie mówię, że był to karny wydrukowany - był to najpospolitszy, najzwyklejszy w świecie, najczęściej w polskiej lidze spotykany karny dający zwycięstwo gospodarzom.
3. Głupotą polityczną, czyli politycznym obciachem roku, jest samobójczy bojkot TVN przez PiS. Jak byli u władzy, ciężko na sukces Platformy pracowali, zdawało się, jak przejdą do opozycji - będzie inaczej. Skąd - dalej harują. Kogo nie ma, ten nie ma racji. W dzisiejszych realiach starożytny ten aforyzm brzmi: kogo nie ma u Olejnik - ten piernik, czy jakoś podobnie. Tak czy tak: pociągnijcie panowie ten bojkot dalej, w końcu na razie Platforma ma zaledwie 60 proc.
4. W ostatniej chwili bardzo blisko podium znalazł się Piotr Pacewicz za ostre złamanie reguł cechu. Nagrody się gratuluje albo nie gratuluje, ale publicznie kwestionować nagrodę kolegi? Miał argumenty? Pewnych rzeczy się nie robi, nawet jak się ma argumenty. Faktycznie, w sumie lepiej by zrobił, jakby od razu podał Rymanowskiego do sądu. To by było coś. Jest co jest. Obciach ewidentny.
Reszta raczej jest milczeniem niż obciachem. Co najmniej dwa proponowane punkty tyczą do znudzenia wałkowanej kwestii, że prezydent i premier nie mają na czym latać. No to niech nie latają! Jak nie mają na czym! Niech na nogach dymają! Jak się rozpocznie pierwsza piesza wyprawa prezydenta do Brukseli - wtedy będzie obciach. Na razie jest nuda.
Ani nierozsądne, ale przecież bardzo nieliczne głosy lekceważenia najwyższego peruwiańskiego odznaczenia, ani nieco niefortunna wypowiedź marszałka Komorowskiego, ani czyjeś alimenty nie zasługują, by kandydować do tytułu Obciachu Roku.
Pomimo fundamentalnej sympatii nie mogę również przyznać takiej nominacji Elżbiecie Kruk, która najwyraźniej źle obliczyła porannego klina. To się codziennie zdarza licznym rzeszom. Oczywiście pani Elżbieta, źle obliczywszy porannego klina, nie powinna następnie udawać się na obrady parlamentu. Rzecz wszakże w tym, że ten, kto źle obliczył klina - przeważnie o tym nie wie, nie ma świadomości popełnionego błędu, wręcz przeciwnie: ma długotrwałe poczucie aaaaaabsolutnej nieomylności.
Prezydencki pobyt w Gruzji, prezydenckie orędzie, prezydenckie przesłuchanie ministra Sikorskiego - nie bardzo rozumiem, dlaczego akurat te epizody miałyby być obciachami roku, a sławetne niezaproszenie Wałęsy na wiadomy bal w ogóle nie jest brane pod uwagę? Liczne inne prezydenckie numery też by się znalazły, może dlatego najlepiej pamiętam jedyny prezydencki nie obciach, a wręcz wzlot, mianowicie chwilę, gdy opowiedział on anegdotę o małym chłopczyku, który nazywa się tak samo. Okazuje się, że prezydent, jak się postara, to może? Albo przeciwnie: jak się nie stara, to mu wychodzi? Tak czy tak uznawanie jakiegokolwiek gestu Lecha Kaczyńskiego za drugorzędny nawet Obciach Roku zdaje mi się zbyt łatwe.
Komuś, kto tak jak Janusz Palikot uczynił ze swoiście pojmowanej obciachowości oręż i program, nie można stawiać zarzutu obciachowości, to jest dziecinne łowienie się na jego wędkę. Głęboki ten znawca i wyznawca Gombrowicza przełożył niektóre chwyty mistrza na język polityki, taki przekład z natury rzeczy musi niekiedy brzmieć trywialnie, ale jest skuteczny. Same jaja nie wystarczą, musi być podkład filozoficzny. Palikot wykonuje gigantyczną pracę dla Platformy, gra na środku boiska, ale nie jest żadnym dawnego typu niewidocznym, a odwalającym czarną robotę pomocnikiem, przeciwnie - jest spektakularnym królem środka, absorbuje przeciwników, ściąga ich na siebie, odwraca uwagę, sam wreszcie strzela i są to kąśliwe i starannie plasowane uderzenia. Polityczna gombrowicziada tworzy i wysoko wynosi jej kreatora. W kategorii najskuteczniejszy polityk roku jest w pierwszej trójce, przyznawanie mu tytułu Obciachu Roku, a taki moim zdaniem będzie rezultat ankiety "Der Dziennika", jest naiwnością. Głupi jestem, naiwny nie.
Sonda internetowa
Co, Twoim zdaniem, było największym obciachem 2008 roku?
67 % "Coś tam, coś tam" - niedysponowanej posłanki Elżbiety Kruk 33 % Przegrana batalia ministra sportu z ówczesnym szefem PZPN 0 % Przepychanka o to, kto ma lecieć rządowym samolotem na szczyt w Brukseli
Jak widać stopień wrogości w stosunku do PiS pośród internautów nie uległ zmianie, chociaż "Der Dziennik" nie podaje, jak wiele osób głosowało. W kręgach zbliżonych do o czymś tam, czymś tam poinformowanych mówi się, że stało się tak, dlatego, ponieważ w badaniu uczestniczyła niereprezentatywna grupa osób.