Rozproszona kontrola konstytucyjna

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop

Rozproszona kontrola konstytucyjna - haniebne Wunderwaffe typu cyrkowa sztuczka, wyprodukowana przez sędziokratów, mająca na celu ubezwłasnowolnienie jedynie słusznej władzy samego Naszego Umiłowanego Przywódcy, Naczelnika Państwa Wolskiego, Dobrego Pasterza i Nowego Zbawiciela Wolski, Obrońcy Europy przed islamem, Wielkiego Higienisty, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego i megamocnego rządu jego asystentki oraz doprowadzenie do restauracji III RP. Sztuczki te stosuje się rzekomo po to, aby wyręczać jakoby sparaliżowany przez Partię, odzyskany w ramach podłej dobrej zmiany Trybunał Konstytucyjny.

Pozwala na to rzekomo konstytucja III RP, której art. 8 ust. 2 mówi, że "przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio", a art. 178 ust. 1 – że sędziowie podlegają tylko konstytucji i ustawom.

Przykłady samowolnego stosowania rozproszonej kontroli konstytucyjnej

Kazus Wrocław (niem. Breslau)

Zapadające w 2017 r. wyroki wskazują, że sądy już bezprawnie stosują konstytucję wprost. Jeden z takich rzekomych wyroków zapadł przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu (niem. Breslau). Sędziowie wydali go pod koniec kwietnia 2017 r., niedawno opublikowano uzasadnienie. Dotyczył dwóch wrocławskich architektów zatrzymanych przez CBA w 2007 r. Przyjęli 200 tys. od klienta, który współpracował z agentami. Pieniądze miały być pierwszą ratą łapówki dla rzekomo skorumpowanych urzędników i przyspieszyć zmianę planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiającą budowę osiedla.

Sprawa toczyła się blisko dziesięć lat. Obrońcy przekonywali, że zarzutywynikiem zbyt daleko idącej prowokacji. W 2014 r. sąd uniewinnił oskarżonych. Ale po apelacji prokuratury wyrok uchylono. W 2016 r. mężczyźni zostali skazani na trzy lata więzienia i 100 tys. grzywny za powoływanie się na wpływy korupcyjne w magistracie.

Gdy zapadały te wyroki, zmieniały się przepisy i podejście do tzw. owoców zatrutego drzewa, czyli dowodów zdobytych dzięki złamaniu prawa (np. za pomocą prowokacji albo podsłuchów). W kwietniu 2016 r. weszła w życie jedynie słuszna przygotowana przez Partię nowelizacja kodeksu postępowania karnego, która je zalegalizowała (z wyłączeniem kilku sposobów ich uzyskania).

Wrocławski sąd sam zbadał, czy dowody z prowokacji mogą być wykorzystane przeciw oskarżonym. Uznał, że architekci byli podżegani do czynów korupcyjnych przez klienta współpracującego z CBA i że doszło do niedopuszczalnej prowokacji. Stwierdził, że dowody rzekomo uzyskano z naruszeniem Konstytucji RP i ratyfikowanej przez Wolskę europejskiej konwencji praw człowieka gwarantującej prawo do rzetelnego procesu. Uniewinnił architektów.

Wrocławski wyrok nie jest jedyny. W marcu 2017 r. na art. 8 konstytucji powoływał się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu (niem. Posen), a także Sąd Okręgowy w Częstochowie (niem. Tschenstochau).

Jedynie słuszna reakcja resortu sprawiedliwości IV RP

Ministerstwo Sprawiedliwości oberprokuratora IV RP Zbigniewa "Zera" Ziobry jedynie słusznie uważa, że sędziowie nie mogą tego robić. Wiceminister Marcin Warchoł, komentując w "Rzeczpospolitej" wrocławski wyrok, stwierdził, że nie mają one kompetencji do kontroli konstytucyjności ustawodawstwa:

Kazus Warszawa (niem. Warschau)

W dniu 23.06.2017 r. rzekomy sędzia warszawskiego sądu rejonowego, niejaki Wojciech Łączewski1) bezczelnie oraz absolutnie bezprawnie nieuznał wyboru sędziny Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesiny Trybunalu Konstytucyjnego. Sędzia odroczył bezterminowo proces wytoczony Trybunałowi Konstytucyjnemu, bo jego zdaniem obecne władze TK - w tym prezes Trybunału Julia Przyłębska - mogły zostać wybrane niezgodnie z prawem.

Jedynie słuszna reakcja przedstawicieli najwyższej władzy wykonawczej i sądowniczej w restaurowanej IV RP

Kazus Inowrocław (niem. Hohensalza)

W dniu 24.04.2017 r. rada miasta Inowrocławia (niem. Hohensalza) samowolnie podjęła uchwałę:

W ten dziecinny sposób radni oraz prezydent miasta, który inicjował przyjęcie uchwały, chcieli pokazać, że nie zgadzają się na zapowiadane przez megamocny rząd jedynie słuszne dobre zmiany w samorządzie. Rzekomo chodziło m.in. o zmiany w samorządowym prawie wyborczym, jak chociażby ograniczenie możliwości udziału w wyborach komitetów obywatelskich, podniesienie progów wyborczych czy ograniczenia kadencyjności. W uchwale napisano, że rozwiązania te "godzą w prawa obywateli Rzeczypospolitej Polskiej". W dniu 07.06.2018 r, Naczelny Sąd Administracyjny oddalił jedynie słuszną skargę kasacyjną zasłużonego członka Partii Mikołaja Bogdanowicza, wojewody kujawsko-pomorskiego od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy podnosząc, że uchwała samorządu, choć wyraża dezaprobatę wobec planowanych zapowiadanych zmian w samorządzie:

Zdaniem NSA skarga kasacyjna wojewody nie zasługuje na uwzględnienie, gdyż zaskarżony nią wyrok nie naruszył prawa. Uchwała wyraża przede wszystkim stanowisko Rady Miejskiej Inowrocławia wobec zapowiadanych zmian prawa. Uprawnienie do zajęcia stanowiska wywodzi się z art. 4 i art. 16 Konstytucji. Sąd zwrócił uwagę, że zgodnie z Konstytucją samorząd terytorialny uczestniczy w sprawowaniu władzy publicznej, a władza ta należy do Narodu, który sprawujeprzez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

Kazus Sąd Najwyższy

W dniu 28.06.2018 r. Zgromadzenie Ogólne Sądu Najwyższego podjęło uchwałę o tym, że niejaka Małgorzata Gersdorf pozostanie pierwszym prezesem SN do 30 kwietnia 2020 roku:

Przypisy

1)  Rzekomy sędzia, niejaki Wojciech Łączewski w 2015 r. skazał nieprawomocnie byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i podżeganie do wręczenia łapówki w tzw. aferze gruntowej. W 2016 roku ujawniono korespondencję prowadzoną przez Łączewskiego na Twitterze z osobą podszywającą się pod znanego dziennikarza Tomasz Lisa. Sędzia miał umawiać się na spotkanie z tą osobą w celu "omówienia strategii walki z PiS". Łączewski twierdzi, że pod niego również ktoś się podszył, a on nie wymieniał takich wiadomości. Sprawę bada prokuratura w Legnicy (niem. Liegnitz).

Patrz też

Linki zewnętrzne