Tupolewizm
Tupolewizm - wyjątkowo trafne wyrażenie stworzone z dwóch pojęć: Tupolew i olewać, określające twórczy stosunek władz IV RP do procedur bezpieczeństwa lotów.
Według zakamieniałych wrogów narodu jest to rzekomo doktryna, w myśl której można podjąć nawet najbardziej absurdalną próbę załatwienia sprawy wagi państwowej bez przewidzenia potencjalnie tragicznych konsekwencji, jakie pociąga za sobą nieprzestrzeganie procedur bezpieczeństwa lotów. Niektórzy specjaliści twierdzą, że jest to choroba, która - jako jedna z przyczyn - doprowadziła do śmierci 96 najważniejszych osób w państwie na lotnisku Siewiernyj.
Ten niezwykle pożyteczny termin wszedł w dniu 05.12.2016 do tezaurusa nowomowy dzięki niejakiemu Zbigniewowi Parafianowiczowi - rzekomo dziennikarzowi dziennik.pl, który opisał przypadek tupolewizmu na przykładzie zdarzeń, jakie poprzedziły powrót delegacji megamocnego rządu z Wielkiej Brytanii w dniu 28.11.2016 r.
Spis treści
- 1 Jak głęboko tkwi w nas tupolewizm...
- 2 Prowokacyjne pytania politycznego i medialnego karła
- 3 Doszło do złamania instrukcji HEAD
- 4 Megamocny rząd trzyma się tupolewizmu
- 5 Rzekomy "publicysta lotniczy" Michał Setlak oraz rzekomy "ekspert lotniczy", osławiony Maciej Lasek, rzekomo wiedzą lepiej
- 6 Wściekły atak błędnie pojmującej bycie w opozycji osławionej PO
- 7 Tupolewizm Anno Domini 2020
- 8 Tupolewizm Anno Domini 2023
- 9 Patrz też
- 10 Linki zewnętrzne
Jak głęboko tkwi w nas tupolewizm...
"Londyn. Ulica Portland Place w handlowej dzielnicy Marylebone. Ambasada RP. Godziny wczesnowieczorne. Dziennikarze, którzy towarzyszyli premier Szydło podczas brytyjsko-polskich konsultacji rządowych, wsiadają do busa, który zawiezie ich na oddalone o 50 km lotnisko w Luton. Słyszałem o dwóch wersjach powrotu do kraju. Pierwsza zakłada, że reporterzy odlecą wojskową casą, tą samą, którą tuż przed południem przylecieli do Londynu. Druga: będzie to rządowy embraer 175. Lot tym pierwszym trwa około czterech godzin, drugi jest krótszy o półtorej godziny. W terminalu okazuje się, że wygrał wariant numer dwa."
"Odprawa. Zajmujemy miejsca na pokładzie. Po kilku minutach wchodzą przedstawiciele rządu. Szybko na jaw wychodzi prosta prawda: dwóch samolotów nie da się zapakować do jednego. Brakuje miejsc. Kilka osób stoi."
"Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na casę, która wystartuje za sześć godzin. Pozbycie się nadbagażu w postaci osób stojących nie rozwiązuje problemu. Po krótkiej analizie okazuje się, że samolot nadal jest źle wyważony (większość siedzi z tyłu, z przodu jest salonka z mniejszą liczbą osób). Trzeba zwolnić jeszcze dwa tylne rzędy. W sumie osiem miejsc."
"Jeden z ministrów korporacyjnym tonem namawia swoich współpracowników: Basiu, Wiesiu, Czesiu, Krzysiu (imiona zmienione), wysiądźcie. W odpowiedzi słyszy: Ale szefie, tylu godzin czekać nie dam rady. Mam problemy z kręgosłupem. W sumie kobieta musiałaby pozostać na lotnisku jeszcze 6 godzin i cztery godziny spędzić na pokładzie casy."
"Stewardesy, zamiast przeprowadzić standardowe procedury bezpieczeństwa, nie ze swojej woli stają się stroną absurdalnej debaty. Michał Karnowski, publicysta tygodnika "wSieci", nie wytrzymuje i ustępuje miejsca urzędniczce, która ma problemy z kręgosłupem. To jednak za mało, by wyważyć samolot. Polowanie na zbędne kilogramy trwa w najlepsze. Obsługa naziemna w Luton staje się coraz bardziej nerwowa. Nie zgodzi się na wylot źle wyważonego samolotu."
"Na pokładzie zbyt ciężkiej maszyny mają się znaleźć: szefowa rządu Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, szef MON Antoni Macierewicz, szef MSZ Witold Waszczykowski, szef MSW Mariusz Błaszczak i jeden z najważniejszych oficerów w polskiej armii generał Marek Tomaszycki (VIP-ów jest zresztą znacznie więcej). Przedstawiciele najważniejszych resortów siłowych, premier i jej pierwszy zastępca w źle wyważonym samolocie, który ma zaraz wylecieć. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę."
"Nie wierzy też kapitan embraera. Zirytowany wychodzi z kabiny i informuje, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany. Nie ma jednak osoby, która mogłaby to zrobić. Ktoś podjął decyzję o połączeniu dwóch transportów w jeden, nikt jednak nie chce podjąć decyzji o ich rozłączeniu. Panuje przekonanie, że na pewno da się to wszystko jakoś ogarnąć."
"W końcu, po kilkudziesięciu minutach negocjacji, samolot opuszcza grupa ochotników i tych, którzy zostali nakłonieni do wyjścia przez swoich szefów. Jeden z dziennikarzy relacjonuje ministrowi Waszczykowskiemu, o co chodzi w zamieszaniu. Pada określenie: to tupolewizm. Z niemal godzinnym opóźnieniem samolot, w końcu prawidłowo wyważony, odlatuje do Polski. Brytyjska obsługa naziemna oddycha z ulgą."
Prowokacyjne pytania politycznego i medialnego karła
- Dlaczego na pokładzie tego samolotu znaleźli się jednocześnie: premier, wicepremier, szefowie MSZ, MON, MSW i dowódca operacyjny sił zbrojnych?
- Kto podjął decyzję o połączeniu pokładów?
- Jak obliczył, że dwa samoloty można zmieścić w jednym?
- Dlaczego nie było nikogo, kto mógłby jedną decyzją to wszystko odwrócić?
- Dlaczego pasażerowie najważniejszego w tym dniu samolotu państwa polskiego nie mieli przypisanych miejsc, numerowanych, jak w rejsowym samolocie? (Oznaczone miejsca mają nawet afgańskie linie Kam Air, którymi w przeszłości podróżowałem).
- Jak doszło do rozpisania listy pasażerów? I czy osoba ją rozpisująca znała zasady wyważenia rządowego embraera?
- Dlaczego pilota sprowokowano do zainterweniowania w tej absurdalnej sprawie? (Choć może to i lepiej, bo wykazał się rozsądkiem, za który powinien dostać państwowe odznaczenie).
- Na jakiej zasadzie wyproszono z maszyny osoby pracujące dla rządu, które embraerem przyleciały do Londynu?
Doszło do złamania instrukcji HEAD
W opublikowanej w 2013 r. przez MON instrukcji organizacji lotów oznaczonych statusem HEAD w lotnictwie sił zbrojnych RP czytamy m.in. "na pokładzie tego samego statku powietrznego nie mogą przebywać w czasie lotu jednocześnie Prezes Rady Ministrów i pierwszy Wiceprezes Rady Ministrów".
Megamocny rząd trzyma się tupolewizmu
- "Cywilna" instrukcja HEAD nie została złamana. Jest to dokument niejawny. W sytuacji braku samolotów mogą zdarzać się sytuacje, kiedy są decyzje, czy lotniska, czy przewoźników, na które trzeba reagować w trakcie." - twierdzi niezwykle zborną wolszczyzną szefowa KPRM - skrzydłowy członek partii innego formatu Beata Kempa (05.12.2016)
Podobnego zdania jest rzecznik rządu Rafał Bochenek, który napisał na Twitterze (05.12.2016):
- "Wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującą instrukcją HEAD."
Wiceminister Bartosz "Widelec" Kownacki w wywiadzie dla Radia ZET potwierdza zaprzeczając opinię skrzydłowego członka partii innego formatu Beaty Kempy (06.12.2016):
- "Były próby narracji, w której rzekomo naruszona została instrukcja HEAD, chociaż wszyscy, którzy znają tą instrukcję, ja ją wczoraj sprawdziłem w żaden sposób nie mogą tego potwierdzić, nie została naruszona instrukcja HEAD."
- [ skrzydłowy członek partii innego formatu Beata Kempa wprowadza opinię publiczną w błąd, bo nie ma czegoś takiego, jak cywilna instrukcja HEAD - przyp. Muzeum IV RP ] "Nie, nie wprowadza, cywilna czyli dotyczy cywili, osób, najważniejszych osób w państwie, bo są jeszcze przepisy wojskowe i pewnie to pani minister miała na myśli."
- "To nie chodzi, panie redaktorze jeszcze raz tłumaczę, nie jestem, nie mogę dokładnie powiedzieć tego, o co chodziło pani minister Kempie, ale najprawdopodobniej miała na myśli przewóz najważniejszych osób w państwie, cywili. Tak, instrukcją HEAD, bo niezależnie od tego są przepisy wojskowe dotyczące przewozu żołnierzy etc., więc to jest pewna potoczność."
Rzekomy "publicysta lotniczy" Michał Setlak oraz rzekomy "ekspert lotniczy", osławiony Maciej Lasek, rzekomo wiedzą lepiej
- "Na stronach Biura Bezpieczeństwa Narodowego można łatwo znaleźć porozumienie ws. wykonywania lotów z najważniejszymi osobami w państwie. Wynika z niego, że także w przypadku lotów czarterowych powinna obowiązywać wojskowa instrukcja HEAD. Przepisy, które znajdują się w instrukcji, dotyczą ogólnie bezpieczeństwa osób w państwie. Nie widzę powodu, by w jakiejś tajnej instrukcji, o której wspomina szefowa KPRM, miało tego przepisu nie być. Tłumaczenie przedstawicieli rządu to blef" - rzekomo wyjaśnia Michał Setlak, rzekomy publicysta lotniczy wrogiemu portalowi gazeta.pl (05.12.2016)
- "Co to za instrukcja, która dopuszcza do takich sytuacji? Albo instrukcja HEAD została złamana, albo to bubel proceduralny - tak czy inaczej wstyd" - napisał na tweeterze Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (05.12.2016)
Wściekły atak błędnie pojmującej bycie w opozycji osławionej PO
Niejaki Marcin Kierwiński, poseł wrogiej wszystkiemu co wolskie PO w Poranku Radia TOK FM i na Twitterze przypuścił wściekły atak na tupolewizm:
- "Dzięki Bogu pilot zachował się zgodnie z procedurami. Od wczoraj politycy PiS mówią, że wszystko było w porządku. Nie ma cienia refleksji, że może jednak powinni zastanowić się nad tym, co robią. To jest to zatrważające i smutne. Gratuluję ministrom lekceważenia procedur. To się zawsze kończy źle." - w Poranku Radia TOK FM (06.12.2016)
- "Jeżeli minister Błaszczak i Kempa mówią, że wszystko jest ok, choć załadowano więcej pasażerów niż jest miejsc, że trzeba było ludzi wypraszać, to pokazuje skalę bałaganu." - ibidem
- "Procedura HEAD mówi jasno m.in., że lista pasażerów musi być znana 24 godziny przed wylotem. - Tu nie była znana nawet jak pasażerowie byli na pokładzie, to pokazuje skalę dyletanctwa. I to pokazuje państwo PiS. Nie istnieją przepisy, autorytety, rzeczy stałe i obowiązujące ekipę." - ibidem
- "Beata Kempa przygotowała procedurę, która dopuszcza, żeby ładować na pokład samolotu więcej pasażerów niż jest miejsc, to ja życzę szczęścia pani Kempie. To jest niepoważne, myślę że ministrowie zdają sobie sprawę z tego, jakie nieszczęście mogli wygenerować. Tylko ta władza nigdy nie przyznaje się do błędów i idzie w zaparte." - ibidem
- "Autor kłamliwych "teorii smoleńskich" A.Macierewicz uczestniczy w locie w którym łamane są proc. instrukcji HEAD.Kto odpowie za ten spisek?" - na Twitterrze (11:54 5 gru 2016)
Tupolewizm Anno Domini 2020
Lot Embraera
W dniu 2 lipca 2020 r. Zrodzony Przez Błogosławione Łono i Wykarmiony przez Błogosławione Piersi, drugi najlepszy w dziejach Wolski prezydent - po zamordowanym w zamachu smoleńskim Lechu Kaczyńskim rzecz jasna - niezłomny, dlatego dobrze stojący, obrońca dobrej zmiany, ludź pierwszej kategorii, Andrzej Duda (pseudonim sceniczny: "Maliniak") podtrzymał nową świecką tradycję tupolewizwmu wracając pod wieczór ze swoją świtą z wiecu wyborczego w Nowej Soli. Na lotnisku w Babimoście czekał Embraer 175 wyczarterowany przez megamocny rząd od PLL LOT. Odlot, zaplanowany na godz. 21.15, opóźnił się. Samolot nie zdążył wystartować przed zamknięciem lotniska, czyli do godz. 22:00. Kolumna prezydencka wjechała na jego teren dopiero na 12 minut przed tym czasem. Jak opowiadają rzekomi pracownicy lotniska, zamiast się pospieszyć, ekipa prezydenta zaczęła robić sobie zdjęcia.
Godzina 22:02
- Wieża: "LOT 7004, Wieża."
- Pilot: "Jesteśmy."
- Wieża: "Służba jest zakończona, w tej chwili jest klasa G [ operacja bez służby kontroli ruchu lotniczego - przyp. Muzeum IV RP ] i tak de facto tutaj już dalsze manewry po płycie z uzgodnieniem Dyżurnego Portu."
- Samolot wystartował o 22:12.
Nie był to lot z siatki połączeń przewoźnika, miał status HEAD, oznaczający transport najważniejszej osoby w państwie:
- "Wieżyczko, jak to czasowo jest, bo tu z tyłu nas pytają najważniejsi pasażerowie, co się dzieje, z tyłu nas też naciskają." - mówił pilot
- "Wszyscy zdają sobie sprawę z sytuacji, tak więc wszyscy robią, co mogą." - wieża
- "Wiem, ja rozumiem, no z tyłu nas też naciskają, dlatego pytam, żeby ewentualnie rzucić hasłem jakimś." - pilot
O godzinie 22:00 wieża kontroli została zamknięta.
- "Dyrektor lotniska nawet próbował ich pospieszyć, ale trudno poganiać głowę państwa." - mówi informator "Gazety Wybiórczej"
Problem powstał, gdy okazało się, że nikt nie zgłosił poznańskim kontrolerom, że muszą przejąć lot. Obszar nad lotniskiem jest bowiem monitorowany na dwa sposoby: bezpośrednio przez kontrolera siedzącego na wieży w porcie - ten kończy pracę o godz. 22:00 - albo zdalnie przez wieżę na poznańskiej Ławicy.
- "Nikt z Kancelarii Prezydenta nie zgłosił, że wylot się opóźni. Gdy kontroler wychodził z wieży, samolot z prezydentem nie był gotowy do startu. Zrobiło się zamieszanie." - suflowała "Gazecie Wybiórczej" osoba rzekomo pracująca na lotnisku
Po godz. 22:00 nie powinny się więc odbywać już żadne operacje. Ze stenogramów z rozmów między kapitanem samolotu i kontrolerem ruchu wynika, że jeszcze przed godz. 22:00 kontroler, najwyraźniej w Babimoście, nie Ławicy, zaznaczał, że już za kilka minut praca na wieży będzie zakończona. Pilot jednak chciał, by na samolot czekał i zapewniał, że wystarczą mu na kołowanie tylko dwie minuty.
- "...działanie lotniska w Zielonej Górze 2 lipca 2020 zostało zgodnie z przepisami wydłużone depeszą NOTAM] do godziny 22:30, zatem lotnisko było otwarte." - odpowiedź Państwowych Portów Lotniczych na pytanie "Gazety Wybiórczej"
- Choćby port działał, kluczowe jest jednak to, że nie było już kontroli ruchu – do startu samolotu potrzebna jest formalna zgoda kontrolerów ruchu, której nie było, ponieważ wieża była już zamknięta.
Kancelaria Prezydenta odpowiedziała że "nie miała wiedzy o jakimkolwiek problemie związanym ze startem samolotu":
- "Kolumna na lotnisko dotarła z dwuminutowym opóźnieniem. Delegacja wsiadła, czekała na start, stewardesa poinformowała, że samolot czeka na samochód "Follow me", po chwili samolot wystartował. Nie mamy wiedzy o naruszeniach procedury. [...] Ze strony pasażerów nie było żadnej próby kontaktu z pilotem, czy wywierania jakichkolwiek nacisków na załogę."
Wściekły atak totalnej opozycji
- "Nie chodzi już o sam lot głowy państwa, to przede wszystkim stworzenie zagrożenia w ruchu lotniczym. Arogancja, buta i dziecinada głowy państwa jest porażająca." - suflował niejaki Marcin Kierwiński pod siedzibą Polskij Agencji Żeglugi Powietrznej (10.07.2020)
- "Wszyscy pamiętamy, co wydarzyło się 10 lat temu. Ogromna tragedia. Katastrofa smoleńska. Lekceważenie zasad bezpieczeństwa. Wydawało się, że wyciągnęliśmy jako państwo wnioski z tej tragedii, okazuje się, że po 10 latach nadal są podejrzenia drastycznego łamania procedur bezpieczeństwa i to znowu w samolocie prezydenckim ." - basował mu niejaki Jan Grabiec (10.07.2020)
Lot Gulfstreama
Wrzesień 2020 - w trakcie obsługi po locie samolotu technik 1. Bazy Lotnictwa Transportowego stwierdza ślady oleju w rejonie gondoli prawego silnika rządowego samolotu Gulfstream G-550, który przewozi najważniejsze osoby w państwie. Technicy ustalają, że poluzowana część połączenia ocierała o przewód olejowy, powodując jego przetarcie. Zgodnie z zasadami zużyte części muszą być wymienione na nowe. Tymczasem do przywrócenia połączenia rurowego przewodu olejowego technicy wykorzystują zużyte pierścienie uszczelniające. Na koniec zabezpieczają połączenie drutem kontrującym:
- "Rozumiesz? Kontrówką!" — mówi pilot z 1 Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie w rozmowie z onet.pl (23.11.2023)
Gulfstream zostaje dopuszczony do lotu przez Atlantyk. Kiedy polscy piloci lądują na lotnisku w Savannah w USA, robi się poruszenie.
- "Myśleliśmy, że złapaliśmy ptaka. Samolot stoi, maska otwarta. Pojawia się coraz więcej amerykańskich techników, zaczynają robić zdjęcia. W końcu przychodzi Amerykanin i patrzy na nas, jakby chciał nas zabić. Zaczyna się afera." — onże
- "Gdyby ten przewód rozłączył się w czasie lotu, w najlepszym wypadku samolot lądowałby na jednym silniku, a w najgorszym — runąłby na ziemię." - onże
- "Polscy piloci o całej sprawie dowiadują się na amerykańskim lotnisku. Tak wygląda obsługa w samolocie rządowym. To po prostu zbrodnia." — onże
Tupolewizm Anno Domini 2023
W dniu 20 sierpnia 2023 podczas jedynie słusznego, patriotycznego pikniku z okazji w 103 rocznicy bitwy pod Sarnową Górą koło Ciechanowa, w województwie mazowieckim, doszło zerwania linii energetycznej przez policyjny śmigłowiec - Black Hawk lądował i startował w niewielkiej odległości od zgromadzonych na otwartej przestrzeni uczestników. Z relacji portalu ciechanowinaczej.pl rzekomo wynika, jakoby policyjny Black Hawk przyleciał na piknik wojskowy w Sarnowej Górze przed godziną 14. Miał być największą atrakcją imprezy. O godzinie 17 maszyna miała odlecieć. Jednak śmigłowiec "wystartował, ale nie odleciał całkowicie, tylko zatoczył koło i wrócił na miejsce imprezy". Według portalu podmuch, który towarzyszył przelotowi śmigłowca, miał doprowadzić do zerwania linii pomiędzy słupami wysokiego napięcia. Linia spadła na samochody i w miejsce, w którego pobliżu stały rodziny z dziećmi. Na szczęście okazało się, że linia nie przewodziła prądu:
- "Zapewne to z tego powodu nikomu nic się nie stało, choć linia spadła zaledwie kilka metrów od rodziny z dziećmi. Kolejna linia była już bowiem pod prądem."
Tendencyjna, tak zwana, opinia rzekomego eksperta - 21.08.2023
Niejaki Michał Setlak, rzekomo publicysta lotniczy suflował, że jest zdziwiony zachowaniem pilota policyjnego śmigłowca, ponieważ na profesjonalnych pokazach lotniczych obowiązują "ściśle określone reguły, które mówią, że wszelkie przeloty muszą się odbywać poza publicznością":
- "Nie wolno latać nad publicznością. Na filmach z tego zdarzenia widać, że śmigłowiec wykonuje przelot bezpośrednio nad ludźmi i to na bardzo małej wysokości."
- "Dziwi mnie, że pilot zdecydował się wykonać taki manewr z przelotem bezpośrednio nad ludźmi na małej wysokości. Druga rzecz, która mnie bardzo dziwi to jest to, że ten śmigłowiec przez jakiś czas stał na ziemi. W związku z tym pilot, nawet jeżeli nie miał wcześniej możliwości zapoznania się dokładnego z terenem, to mógł wykorzystać ten czas podczas postoju na ziemi, żeby się rozejrzeć. Linia energetyczna to nie jest coś, czego nie widać."
Niejaki Setlak zwrócił czepiał się również rzekomo złego wyboru miejsca pikniku wojskowego w Sarnowej Górze:
- "To nie powinno się odbywać w pobliżu linii wysokiego napięcia. Na szczęście ten przewód, który został zerwany końcówką łopaty wirnika nośnego śmigłowca, to była linia odgromowa, która jest uziemiona, nie jest pod napięciem. Ale poniżej tej linii znajdują się trzy przewody pod napięciem 110 tysięcy woltów. To jest olbrzymie napięcie. Także ryzyko tutaj było bardzo potężne. Było o włos od tragedii."
Histeryczna reakcja świńskiej opozycji - 21.08.2023
"Dlaczego narażono życie wielu osób, w tym dzieci?"
Senator szorującej po dnie sondaży KO, niejaki Krzysztof Brejza doniósł bezczelnie o pilnej interwencji u Mateusza Bambika vel Miękiszona Narodowego Moradzieckiego (pseudonim sceniczny: Krokodylek Tirek) w związku z zerwaniem linii energetycznej przez policyjny śmigłowiec i narażeniem życia wielu ludzi, w tym dzieci przesyłając tendencyjne, jak w referendum 4 pytań, pytania:
- czy wszczęto już kontrolę związaną z tym zdarzeniem?
- dlaczego na imprezach z udziałem robiących kampanię polityków PiS nadzorujących Policję nie są przestrzegane procedury bezpieczeństwa?
- dlaczego narażono życie wielu osób, w tym dzieci?
- kto poniesie odpowiedzialność karną za narażenie zdrowia i życia ludzi?
- jakie działania zamierza podjąć premier Mateusza Morawiecki w związku z kolejnym incydentem zagrażającym życiu i zdrowiu wielu ludzi?
W Sejmie na wspólnej konferencji wystąpili posłowie szorującej po dnie sondaży Koalicji Obywatelskiej, niejaki Marcin Kierwiński i niejaki Maciej Lasek
Niejaki Maciej Lasek rzekomo jest doktorem nauk technicznych specjalizującym się w mechanice lotu i byłym niesławnym przewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych:
- "Piloci śmigłowca złamali elementarne zasady. Przepisy w tej sprawie są bardzo konkretne. [...] Taki pokaz, który nie jest imprezą masową należy zgłosić do prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego 14 dni przed."
Suflował, jakoby złamanie prawa, jakiego mogli dopuścić się pilotujący śmigłowcem, skutkuje karą do pięciu lat więzienia.
Wyważona opinia Macieja Wąsika - 21.08.2023
- "Jestem przekonany, że i prokuratura i komisja badań wypadków lotniczych to wyjaśnią, także biuro kontroli policji to wyjaśni. Natomiast pan poseł Lasek jest ostatnią osobą, która powinna zabierać głos, bo przypomnę, był on cieniem Anodiny po Smoleńsku i jego raport był w zasadzie pewną zmodyfikowaną kopią raportu Anodiny. Jego wiarygodność w tym zakresie jest niewysoka. Szczególnie, że pamiętamy także różnego typu materiały, które pokazywały w jaki sposób manipulowano ostatecznym raportem komisji na której czele stał pan Lasek, także są tutaj ci ludzie absolutnie niewiarygodni. Mówią to ludzie, którzy likwidowali jednostki wojskowe na wschód od Wisły. Znaczy to jest oczywiście kampania wyborcza, jest obrzydliwe, że taki incydent do kampanii wyborczej, poseł Kierwiński – który też tam szuka głosów – myślę, że nie znajdzie takimi wypowiedziami tam głosów, ale, że takich tematów używa, to obrzydliwe." - w "Gościu Wydarzeń" Polsat News
Kolejny wściekły atak świńskiej opozycji - 22.08.2023
- "Chyba nikt z nas nie uwierzy, że to jest przypadek, że pan minister pomaga ściągnąć śmigłowiec i akurat dzieje się to w czasie kampanii wyborczej, akurat w okręgu wyborczym pana ministra Wąsika. To jest wystarczający powód, żeby pan Wąsik tak naprawdę odszedł ze stanowiska. Nie może być tak, że najwyżsi urzędnicy państwowi, którzy mają dbać o bezpieczeństwo Polaków, wykorzystywali infrastrukturę, żeby sobie poprawiać słupki wyborcze. Nie pierwszy raz w tej kampanii wyborczej służby mundurowe są wykorzystywane albo jako tło dla ministrów rządu PiS-u, albo jako elementy prowadzenia kampanii wyborczej. Doszło do skandalicznego zaniechania obowiązków. Nie chcę przesądzać, czy to wina pana Wąsika, pana Kamińskiego, czy komendanta głównego policji. Ale te nowe fakty dotyczące tego, że pilot miał wcześniej wypadek, w którym były ofiary i nadal łamie procedury, nadal łamie przepisy, są po prostu wstrząsające. Jak się zestawi te fakty z tym krzykiem, płaczem dzieci na tym pikniku, po tym, jak ten śmigłowiec niemal spowodował gigantyczną katastrofę, to należy zadać pytanie, czy w policji zarządzanej przez PiS ktoś jeszcze w ogóle ma jakieś resztki przyzwoitości i odpowiedzialności. To jest kolejny powód, żeby pan minister Wąsik miał resztki przyzwoitości i podał się do dymisji." - niejaki Marcin Kierwiński na konferencji prasowej w Sejmie
W dniu sierpnia 2023 ujawniono, że członkiem załogi policyjnego Black Hawka był pilot, który 14 lat temu spowodował śmiertelny wypadek wojskowego śmigłowca koło Bydgoszczy (niem. Bromberg).
- "Dzisiaj wiemy już nie tylko, że podczas pikniku w Sarnowej Górze doszło do bezprecedensowego złamania podstawowych zasad bezpieczeństwa, czyli bardzo niskiego przelotu śmigłowca nad ludźmi, ale wiemy również, że ten śmigłowiec podczas tego przelotu i zderzenia z linią został poważnie uszkodzony. Doszło do uszkodzenia łopaty wirnika, a za naprawę zapłacą polscy podatnicy kilkaset tysięcy dolarów. Po zdarzeniu śmigłowiec nie wylądował, by można było ocenić szkody, ale odleciał, dalej stwarzając zagrożenie. Na ziemi nie było żadnej osoby, która powinna dbać o bezpieczeństwo i która nie powinna pozwolić na start tego śmigłowca. To, co się zdarzyło, to jest złamanie wszystkich elementarnych zasad w lotnictwie." - niejaki Maciej Lasek na konferencji prasowej w Sejmie
- "Nie ma dzisiaj zgody na to, żeby pan Szymczyk, czyli komendant główny policji i pan Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych, chowali głowę w piasek. Zgłaszamy wniosek do prokuratury, która powinna wyjaśnić, który z panów podejmował decyzję, kto w sprawie występów i lotu śmigłowca Black Hawk ponosi odpowiedzialność. Zarówno Jarosław Szymczyk, jak i Maciej Wąsik powinni zostać rozliczeni przez prokuraturę i sądy. Nie może być tak, że nikt nie poniesie za to odpowiedzialności." - niejaki Krzysztof Gawkowski na konferencji w Sejmie
Patrz też
- Tupolewizm drogowy
- TU - 154
- Dziadowski styl
- Port lotniczy Obice
- F-16
- Katastrofa smoleńska
- Smoleńskie spiski
- Modelarstwo lotnicze w IV RP
- Zespół parlamentarny ds. zbadania katastrofy smoleńskiej
- Polityczne tło katastrofy smoleńskiej
- Teoria względności
- Dialektyka stosowana
- Odnowiciele
- Lot do Tbilisi