Akredytacja
Spis treści
- 1 Definicja
- 2 Haniebnie utrwalony w świadomości Narodu libertyński zakres pojęcia
- 3 Odkłamany jedynie słuszny zakres pojęcia w okresie wdrażania dobrej zmiany
- 4 Przykłady bezczelnego naruszania obowiązującej wykładni pojęcia akredytacji oraz słusznie ponoszonych przez wrogów konsekwencji
- 5 Patrz też
Definicja
Akredytacja (z fr.: accréditer - "upełnomocnić") 1. uprawnienie udzielone przedstawicielowi dyplomatycznemu lub prasowemu do pełnienia funkcji przy obcym rządzie lub organizacji międzynarodowej. 2. zgoda udzielona dziennikarzowi na przekazywanie korespondencji z imprez publicznych (za: Słownik Języka Polskiego PWN [1]
Haniebnie utrwalony w świadomości Narodu libertyński zakres pojęcia
Kierując się wytycznymi płynącymi prawdopodobnie bezpośrednio z Rosji, Niemiec i antywolskiej Unii Europejskiej, bezczelnie kształtujący w słusznie minionym okresie III RP znaczne obszary świadomości językowej Wolaków, żydo-masońsko- liberal-postkomu lewicowy spisek zdradzieckich wykształciuchów zdołał wykreować i utrwalić głęboko antywolski pogląd, jakoby akredytacja uprawniała do uczestnictwa w określonym wydarzeniu lub imprezie w celu wyrobienia sobie o nim opinii oraz zebrania i utrwalenia wrażeń innych uczestników / widzów.
Odkłamany jedynie słuszny zakres pojęcia w okresie wdrażania dobrej zmiany
Interpretacja powyższa stanowi w sposób oczywiście oczywisty haniebną manipulację, której równie oczywiście oczywistym celem jest stworzenie wszelkiej maści politycznym i medialnym karłom warunków do haniebnego krytykowania Biało-Czerwonego Obozu i procesów dobrej zmiany, brawurowo wdrażanych pod kierownictwem Naszego Umiłowanego Przywódcy, Nowego Zbawiciela Wolski, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego.
W związku z powyższym, w kluczowym dla przyszłości Wolski i bytu biologicznego Wolaków okresie ostatecznej rozprawy z wrogami Narodu i oczyszczania umęczonej Ojczyzny z wszelkiej maści targowiczan, elementów animalnych oraz najgorszych sortów i agentów obcych mocarstw, zaistniała historyczna konieczność odkłamania zakresu pojęciowego akredytacji i przywrócenia jego faktycznego znaczenia.
Procedura przywracania właściwego znaczenia pojęcia akredytacji
W ramach realizacji tego ambitnego postulatu, należy postępować według następującego schematu:
- Dla uniemożliwienia wrogom narodu formułowania kłamliwych opinii i komentarzy na temat treści wydarzenia i tym samym dokonywania na nie wściekłych ataków, trzeba pozbawić ich możliwości zapoznania się tą treścią
- W celu zapewnienia szacunku dla twórców oraz zaproszonych gości należy zabronić realizacji materiałów wideo oraz możliwości nagrywania rozmów z nimi
- Obecność wrogiego dziennikarza w specjalnie wydzielonej strefie, na przykład we foyer (wym.: fłaje), bez możliwości obejrzenia wydarzenia oraz rejestrowania opinii gości jest w sposób oczywiście oczywisty bezcelowa, a zatem - w myśl elementarnych zasad logiki - należy w trybie pilnym akredytację wycofać
Modelowy przykład perfekcyjnego przywracania właściwego znaczenia pojęcia akredytacji
- "Akredytacja nie upoważnia do zajmowania miejsc na Sali ani oglądania filmu. Jedyne, co mogę zaproponować to przebywanie we foyer w celu robienia zdjęć gościom wydarzenia oraz zdjęcia przed sceną w trakcie powitania" - przedstawicielka dystrybutora filmu "Smoleńsk" w mejlu do dziennikarza "Faktu" występującego o akredytację na uroczystą premierę filmu "Smoleńsk" w Teatrze Wielkim w Warszawie (04.09.2016)
- "W jaki sposób organizatorzy premiery filmu "Smoleńsk" wyobrażają sobie obsługę medialną wydarzenia, dopuszczając tylko możliwość robienia zdjęć ze specjalnie wydzielonej strefy? Tego nie sposób się dowiedzieć. Wiadomo za to, czego sobie nie wyobrażają. Nie wyrażamy zgody na realizację materiałów wideo. Chodzi o szacunek dla twórców filmu oraz zaproszonych gości - usłyszeliśmy w odpowiedzi na pytanie o możliwość nagrania rozmów z twórcami i gośćmi. Dlaczego kamera miałaby odzierać kogokolwiek z godności? Na takie pytanie odpowiedzi nie dostaliśmy" - w artykule "Zaprosili dziennikarzy na "Smoleńsk", ale nie pokażą im filmu!" na portalu fakt.pl (05.09.2016)
- "Mail wysłano w niedzielę. W poniedziałek jednak okazało się, że nawet o "przebywaniu we foyer" nie ma mowy, bo sama obecność dziennikarza, bez możliwości obejrzenia filmu "byłaby bezcelowa" i w związku z tym dystrybutor postanowił o... cofnięciu akredytacji!" - ibidem
Przykłady bezczelnego naruszania obowiązującej wykładni pojęcia akredytacji oraz słusznie ponoszonych przez wrogów konsekwencji
- 28.08.2016 - Haniebną próbę udziału w ważnym wydarzeniu bez stosownej akredytacji wydanej przez jedną z najważniejszych instytucji akredytujących w IV RP - ONR - podjęli podczas uroczystości pogrzebowych "Inki" i "Zagończyka" w Gdańsku targowiczanie i elementy animalne, zrzeszone w spenetrowanym przez wrogą agenturę i sowicie opłacanym przez Żydów tak zwanym Komitecie Obrony Demokracji. Na szczęście obecni tam patrioci z ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, dokonali obywatelskiego zatrzymania zdrajców i prowokatorów, przekazując ich bohaterskim funkcjonariuszom odzyskanej dla Narodu Policji, która przy aplauzie tysięcy Prawych Wolaków wyprowadziła skompromitowanych wichrzycieli
- 05.09.2016 - Bezczelne niezastosowanie się przez osławionego wroga narodu, Pawła Deresza, do podstawowego wymogu akredytacji na premierowy pokaz filmu "Smoleńsk", jakim było niesprzeciwianie się ekshumacji ciała żony,
polegzabitej w zamachu smoleńskim posłanki Jolanty Szymanek-Deresz (co faktycznie stanowi porażający dowód utrudniania przez niego śledztwa smoleńskiego, a tym samym jednoznacznie wskazuje na współudział w zamachu), musiało spotkać się z adekwatną karą. Niestety ten wrogi element zrozumiał to poniewczasie.