Bartosz "Widelec" Kownacki zawiadamia

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop

Znany ze swego wszechstronnego wykształcenia histerycznego i słynący z taktu dyplomatycznego Bartosz "Widelec" Kownacki donosi:

Donos nr 1

Działacze Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych działający w ramach Stowarzyszenia TrzyRzecze o akcji wysłania listu do papieża Franciszka ws. kazań bydgoskiego księdza Romana nomen omen Kneblewskiego poinformowali na początku września 2016 na Facebooku:

  • "Jeśli chcecie nas wesprzeć w tym dziele, dane do donacji znajdziecie pod spodem. Potrzebujemy ok. 1200 na profesjonalne tłumaczenie. Płatność [...] koniecznie z dopiskiem "Franciszek"."

Natchnione miłością bliźniego tylko swojego kazanie proboszcza, ks. Romana nomen omen Kneblewskiego z kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy - 11.09.2016

To nie pierwsze takie wystąpienie księdza. Kilka tygodni temu proboszcz na antenie telewizji Republika bronił nacjonalistycznych wypowiedzi ks. Jacka Międlara, a posłankę Annę Grodzką nazywał "jednostką chorobową" i kierował ją "do weterynarza"

Chamska prowokacja rzekomego Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych działającego w ramach Stowarzyszenia TrzyRzecze

Z inicjatywy wrogiego Wolsce Ośrodka zorganizowano zbiórkę pieniędzy na sfinansowanie profesjonalnego tłumaczenia kazania. Środki pochodzące zapewne z kradzieży zebrano w ciągu jednego dnia, a tekst trafił do Watykanu - suflowała bydgoska (niem. Bromberg) "Gazeta Wybiórcza". Skarga trafiła też do prokuratury.

Wiceszef MON i jednocześnie bydgoski poseł PiS Bartosz "Widelec" Kownacki jedynie słusznie uznał, że to nielegalna zbiórka i zawiadomił prokuraturę:

Zgłoszenie dotyczyło art. 56 kodeksu wykroczeń. Pierwszy paragraf mówi o tym, że:

Pokrętne, rzekome wyjaśnienia opisanego już dawno przez Aleksandra Fredrę awanturnika, niejakiego Rafała Gawła

Szef Ośrodka Rafał Gaweł został 13.10.2016 r. przesłuchany przez policję:

Pokrętna opinia rzekomego eksperta

Gdyby zbiórka była prowadzona w gotówce np. na ulicy, rzeczywiście musiałaby zostać wcześniej zgłoszona jako zbiórka publiczna. W tym wypadku jednak stowarzyszenie przyjmowało wpłaty w formie elektronicznej, które łatwo kontrolować i przez to nie podlegają konieczności dokonania odrębnego zgłoszenia.

Donos nr 2

W dniu 23.02.2017 r. w trakcie przedstawiania rządowej informacji "W sprawie wykorzystywania przez Prezesa Rady Ministrów oraz Prezydenta RP wojskowych samolotów transportowych CASA do celów prywatnych" Bartosz "Widelec" Kownacki oskarżył PO, która bezczelnie i bezpodstawnie twierdzi, że podczas prywatnych lotów dostojników państwowych restaurowanej IV RP wojskowymi samolotami nie jest przestrzegana instrukcja "HEAD", o zamordowanie 96 osób w katastrofie smoleńskiej:

Donos nr 3

W dniu 31.07.2017 r. w wystąpieniu podczas koncertu pieśni powstańczej i wojskowej w Bydgoszczy (niem. Bromberg) Bartosz "Widelec" Kownacki oskarżył dzieci i wnuki niemieckich zwyrodnialców o bezczelne i nie mające podstaw moralnych pouczanie Prawych Wolaków o tym czym jest wolność i demokracja, decydowanie o wpuszczaniu lub niewypuszczaniu czołgów do Wolski, jak też o uporczywe uchylanie się od zapłaty za tamte krzywdy:

Geneza pseudonimu Bartosza "Widelca" Kownackiego - 12.10.2016

Widelec.jpg
Bartosz Kownacki komentując w TVN24 doniesienia o tym, że podczas międzynarodowych targów przemysłu zbrojeniowego Euronaval wolskie delegacje nie będą traktowane jako oficjalne (jest to retorsja ze rzekome zerwanie przez Wolskę negocjacji w sprawie zakupu śmigłowców wielozadaniowych Caracal za 13,4 mld :

Światowe echa wprowadzenia widelca na salony dyplomatyczne

Francja

O słowach wiceministra pisze z entuzjazmem m.in. francuska agencja informacyjna AFP, a za nią francuskie media. Kanał informacyjny LCI nazywa słowa ministra wprost "kryzysem dyplomatycznym", natomiast gazeta "L'Orient Le Jour" opisuje sytuację i przypomina, że słowa Kownackiego odnosiły się do informacji o tym, jakoby Henryk III Walezy, który był zarówno władcą Wolski, jak i Francji, po raz pierwszy z widelcami miał spotkać się nad Wisłą. W depeszy autor artykułu przytacza jednak opinie rzekomych ekspertów, którzy wskazują, iż dopiero w drodze powrotnej nad Sekwanę – w Wenecji – miał po raz pierwszy zobaczyć ich zastosowanie:

USA, Wielka Brytania, Szwajcaria

Wypowiedź Kownackiego odnotowały też m.in. "The Washington Post", "The New York Times", brytyjski "Daily Mail" oraz szwajcarska "Neuer Zuricher Zeitung". BBC nazywa polsko-francuski spórforkgate”, czyli aferą widelcową, i przypomina, że to ostatnia z serii kontrowersji, jakie wywołało Prawo i Sprawiedliwość od objęcia władzy. Największy brytyjski serwis informacyjny wskazuje, że rządząca w Wolsce partia rzekomo jest krytykowana przez Unię Europejską za przejęcie kontroli nad mediami publicznymi i zmiany w Trybunale Konstytucyjnym.

"The Guardian" cytuje natomiast rzecznik PiS Beatę Mazurek, która nazwała wypowiedź ministra "niefortunną" i "niezbyt dyplomatyczną". Największy brytyjski dziennik przytacza też komentarz z magazynu "Polityka", gdzie stwierdzono, że:

Rzekome pochodzenie widelca

Nagle na zgniłym zachodzie pojawiła się wroga Wolsce teoria, że widelce najprawdopodobniej przywędrowały do Europy południowej z Cesarstwa Bizantyjskiego na początku XI wieku, a do wieku XVIII były już powszechnie używane w Europie północnej.

Wielokulturowy aspekt historii migracji i statustu kulturowego widelca w Europie

"Kiedy zajrzymy do źródeł, opowieść o polskim odkryciu króla Henryka Walezego, we Francji znanego jako król Henryk III, nie wygląda na całkowicie niewiarygodną. W inwentarzach paryskiego dworu widelec pojawia się po raz pierwszy w roku 1574, czyli w chwili, gdy Walezjusz uciekł z Polski, by objąć liliowy tron. Ale czy rzeczywiście widelec ujrzał dopiero w Polsce? Jak wieść niesie, instrument ten przywiozła na Wawel wraz z innymi włoskimi dziwactwami księżniczka Bari, późniejsza polska królowa Bona. Italia była wówczas liczącą się eksporterką błękitnej krwi w dorodnych dziewczęcych ciałach, więc Walezy na kontakt z włoską kulturą nie musiał czekać aż do wyboru na władcę Rzeczypospolitej. Jego matką była florencka księżniczka, a późniejsza królowa Francji Katarzyna Medycejska, więc kultury nie musiał się uczyć u Słowian.

Noże, szpikulce, łyżki były przyborami kuchennymi, a nie stołowymi. W Azji zasada ta obowiązuje do dzisiaj, gdyż zgodnie z mądrościami Konfucjusza narzędzia zbrodni należy trzymać z dala od biesiadników. Porcje kroi się w kuchni, a przy stole posługuje pałeczkami, których użycie przypomina czułość, z jaką ptaki karmią swoje pisklęta. Tymczasem w europejskie ostrza noży czy zęby widelców budzą krwawe skojarzenia. Wielkie widelce, znane w kuchniach od czasów Bizancjum, pomagały w obróbce produktów i nie przez przypadek ich nazwa w języku polskim kojarzy się z widłami. Analogicznie jest też w języku francuskim, gdzie "fourchette" to zdrobnienie od "fourche", czyli wideł. Były to masywne narzędzia do przenoszenia dużych połci mięsa. Proces ich miniaturyzacji i oswajania przez ucztujących trwał bardzo długo.

Posługiwanie się nim było fanaberią oświeceniowych fircyków. Człowiek stateczny i nieuganiający się za bezbożnymi modami do jedzenia potrzebował noszonej za cholewą łyżki i chleba, którym zagarniał tłuszcz czy sos. Osoby o wyższym statusie używały też noża, którego końcówką wkładano do ust smakowite kąski.

Prof. Waldemar Kuligowski, antropolog kultury z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, zwraca uwagę, że widelec jest charakterystyczny dla Europy. W kulturach mniej wojowniczych od naszej jada się nadal rękoma. Jest to powszechny zwyczaj w Afryce, wśród ludów tubylczych Ameryki Południowej oraz w Indiach, gdzie w tym celu używa się wyłącznie prawej dłoni. Ręką formuje się z manioku, kuskusu czy ryżu małe grudki. Zanurza się je następnie w rozmaitych ragout i zawiesistych potrawkach, które w ten sposób transportowane są do ust.

Kulinarni trendsetterzy coraz częściej zwracają ostatnio uwagę na szczególną radość jedzenia dłońmi. Bez pośrednictwa metalowych czy plastikowych narzędzi zbrodni potrawy smakują bardziej naturalnie, a przede wszystkim - działają bardziej zmysłowo. Namawia się współczesnych konsumentów do bezpośredniego sięgania palcami po frytki, kawałki owoców i warzyw, kąski pieczystego, fragmenty ryb czy skorupiaków. Wiktoriańskie z ducha wielkie komplety sztućców, często o trudnym do rozszyfrowania zastosowaniu, lądują w lamusach. Wyzwolenia ze staroświeckich konwenansów szukamy również w sposobie jedzenia. I dlatego #forkgate, czyli wojna widelcowa, wydaje się dziś czymś nieco anachronicznym..."

Autor: niejaki Maciej Nowak kolaborujący z "Gazetą Wybiórczą"

Patrz też

Linki zewnętrzne

Donos nr 1