Blog Dorna

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop

Blog Ludwika Dorna - blog, w którym Ludwik Dorn publikuje swoje złote myśli, aby ogół Wolaków mógł się z nimi zapoznać.

W dniu 18.11.2007, miesiąc po przegranych wyborach, Ludwik Dorn zamieścił następujący wpis:

W ciągu niecałego miesiąca od dnia wyborów zmieniła się radykalnie moja sytuacja polityczna oraz sytuacja mojej partii. PiS przegrało wybory, choć przegrać ich nie musiało. W partii toczy się dyskusja nad przyczynami porażki wyborczej, mechanizmami decyzyjnymi, sposobem przewodzenia partii i kierowania nią, modelem opozycji, który należy wybrać, aby za cztery lata wrócić do władzy.

Taka dyskusja jest czymś normalnym, a raczej – powinna być czymś, co silnej, żywotnej partii służy. Jestem uczestnikiem tej dyskusji i, niestety, wbrew własnej woli wraz z kolegami Kazimierzem Ujazdowskim i Pawłem Zalewskim staliśmy się stroną w konflikcie wewnątrzpartyjnym wykreowanym całkowicie niepotrzebnie przez Prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Przedstawiliśmy Prezesowi i Komitetowi Politycznemu PiS naszą diagnozę sytuacji w partii oraz postulaty naprawy. Postulaty te zostały z miejsca i odrzucone bez dopuszczenia nawet możliwości dyskusji nad nimi. Wobec tego złożyliśmy rezygnacje z funkcji wiceprezesów partii, bowiem nie sposób sprawować funkcji kierowniczych, jeżeli dezaprobuje się sposób i mechanizm kierowania partią. Odpowiedzią na naszą decyzję były groźby wykluczenia z partii, publiczna krytyka naszej postawy i stanowiska, z którą łączyły się zakazy publicznych wypowiedzi z naszej strony, groteskowe żądania rezygnacji z mandatów poselskich i powstrzymania się od działalności publicznej. Wreszcie 16 listopada dowiedzieliśmy się od dziennikarzy, że prezes PiS zawiesił nas w prawach członków partii i wszczął przeciwko nam postępowanie dyscyplinarne.

Przykro mi, że na czele publicznej kampanii przeciwko nam stanęli tacy członkowie kierownictwa partii jak: Jarosław Kaczyński, Przemysław Gosiewski, Joachim Brudziński, Jolanta Szczypińska i Marek Suski. Szczególnie mi przykro, że dwie z tych osób do sporu wewnątrzpartyjnego wplątały moją sukę Sabę.

Smutek i obrzydzenie budzi natomiast to, że znaleźli się tacy członkowie mojej partii, którzy, kryjąc się za zasłoną anonimowości, atakują mnie w wypowiedziach dla prasy, zajmując się dla celów polemiki wewnątrzpartyjnej nie tylko moim psem, ale także moim małżeństwem, żoną i moim koszem na bieliznę. Wydaje mi się, że ten właśnie poziom polemiki i szczególna jakość argumentacji mimowolnie ujawnia strach, który w każdym sporze przenika tę jego stronę, która moralnie i intelektualnie nie ma racji, nawet jeśli posiada miażdżącą liczebną przewagę.

Z równym smutkiem odbieram wezwania do tego, bym zszedł z obranej drogi; kiedy słyszałem je z ust niedysponowanego ex prezydenta Kwaśniewskiego, w głowie mi nie postało, że już niedługo do identycznej frazeologii i retoryki odwoła się polityk i człowiek, którego niesłychanie wysoko cenię i poważam i będę w przyszłości cenił i poważał, niezależnie od tego, co zajdzie między nami.

Patrz też

Linki zewnętrzne: