Kłamstwa Janusza Kaczmarka
Kłamstwa Janusza Kaczmarka - wściekłe ataki jednego z najbardziej niebezpiecznych agentów układu, Janusza Kaczmarka, które sieją spustoszenie w procesie odnowy moralnej IV RP.
Kłamstwa Janusza Kaczmarka znane są także jako niewybuch o nazwie "Bańka mydlana", o czym w specjalnym oświadczeniu poinformował dziennikarzy w dniu 27.08.2007 wybitny saper PiS Leszek Dobrzyński:
Spis treści
Modelowe przykłady kłamstw
Poniżej przytoczono najważniejsze przykłady kłamstw Kaczmarka, które "nadają się swą poetyką i treścią jedynie do kolorowych magazynów specjalizujących się w eksploatowaniu plotek":
- Przed moim domem w Trójmieście w ramach ochrony częściej pojawiały się patrole policji. Pewnego dnia policjanci zauważyli, że wzdłuż ulicy jeździ cały czas ten sam samochód. Postanowili wylegitymować pasażerów. Osoby te były wyjątkowo aroganckie. Wykrzykiwały, że są na urlopie i mają prawo robić to, na co mają ochotę. Funkcjonariusze poważnie traktowali swoją pracę, więc chcieli ich zabrać do komendy. Co się okazało? Ludzie kręcący się przed moim domem wylegitymowali się dokumentami CBA! Powiedzieli, że wypełniali swoje zadania. Ponieważ na co dzień w naszym domu przebywa tylko żona, zapewne to ją inwigilowano.
- Proszę przyjąć za pewnik, że służby nagrywają naszą rozmowę. Mój telefon z pewnością jest na podsłuchu. Stosuje się wobec mnie wszelkie szykany. To nie byłoby jednak straszne, gdyby jedynie mnie dotyczyło. Ale tak samo są traktowani moi współpracownicy i, co najgorsze, rodzina.
- (do ministra Zbigniewa Ziobry): Pana działania, w tym polecenia wydawane ABW, o inwigilowanie, przeszukiwanie i poniżanie moich najbliższych współpracowników są podyktowane bądź prywatną wojną, bądź chęcią ukrycia Pańskiej roli w sprawie tzw. przecieku operacji specjalnej CBA
- Kaczmarek opisywał, jak Ziobro manipulował mediami: "Dysponował nie dwoma, ale trzema telefonami komórkowymi (Kaczmarek podał ich numery). Telefonował do dziennikarzy, by "wznowić" sprawy, których nie chcieli podjąć prokuratorzy, bo np. się przedawniały. Następnie organizował konferencję prasową i prokuratura musiała rozpocząć śledztwo na podstawie doniesień prasowych. Klinicznym przypadkiem była przedawniona sprawa wykształcenia Aleksandra Kwaśniewskiego." [1]
- Zbigniew Ziobro domagał się od współpracowników, by składano mu więcej wniosków o wyrażenie zgody na założenie podsłuchów. Miało to umożliwić tłumaczenie w przyszłości, że inwigilował wielu polityków, niezależnie od obozu politycznego. Jednym z nich był Andrzej Lepper.[2]
- Ziobro strasznie kłamie, nie wiem dlaczego. Wkradł się w łaski premiera i go owinął. Kiedyś mu powiedział: "Panie premierze, ja tak jak pan nie mam rodziny, bo chcę się cały poświęcić służbie dla kraju". A kiedyś spytał premiera, co zrobić, żeby PiS był długo u władzy. Kaczyński odpowiedział mu żartobliwie, że najpierw trzeba pozamykać opozycję, potem koalicjantów, wreszcie część kolegów z własnej partii i wtedy można długo rządzić. Niby był to żart, ale zabrzmiał wcale nie do śmiechu." [3] Późniejsze zdarzenia sugerują, że być może minister Ziobro nie ma takiego poczucia humoru jak premier i potraktował to poważnie.
O szukaniu w ich domu Układu, bezwstydnie kłamie Honorata Kaczmarek, żona ministra, która bez wątpienia ma legitymację Układu, Kręgu podejrzeń i Frontu Obrony Przestępców:
- (...) Pierwsze przeszukanie domu odbyło się...
- HK: Trzy tygodnie temu, jak byliśmy na urlopie we Włoszech. Wtedy zabrali nam komputer. A teraz przyjechali po to samo. Pokazali mi papier z żądaniem wydania rzeczy "mogących stanowić dowód w sprawie (...), w szczególności dokumentów i innych przedmiotów, w tym nośników danych elektronicznych, zawierających informacje wskazujące na związki ww. z Konradem Kornatowskim, Jaromirem Netzlem i Ryszardem Krauze".
- Przecież wszystkie te nośniki już zabrali.
- HK: Dlatego zaczęłam się śmiać. Skoro trzy tygodnie temu nie znaleziono niczego, co by świadczyło o związkach mego męża z tymi osobami, a przez dwa tygodnie nas nie było, to skąd miałyby się pojawić w domu dokumenty świadczące o tych znajomościach. Przecież to jest absurd. (...)
- To dlaczego (Kaczmarek) zgodził się zostać ministrem MSWiA?
- HK: Ponieważ prezydent tego oczekiwał i o to go prosił. Wiem, że prezydentowi bardzo zależało i na męża bardzo napierał. Zaprosił mnie na rozmowę do Warszawy.
- Kto zaprosił, prezydent?
- HK: Tak. Wtedy w Pałacu Prezydenckim poznałam rzecznika prasowego - pana Łopińskiego. To jest kolejna osoba, która dziś obrzydliwie kłamie. W czasie rozmowy z prezydentem dwukrotnie dzwonił pan premier, pytając Lecha, czy żona - czyli ja - już się zgodziła.
- A dlaczego Pani mąż chciał zostać premierem?
- HK: Byliśmy we Włoszech. Wieści, które do nas docierały, były przerażające. Zadzwoniła nawet jedna z dziennikarek, że rozmawiała z prokuratorem Engelkingiem i on powiedział, że Kaczmarek będzie zatrzymany, że tylko czekają. (...) I wtedy premier Giertych mu powiedział, nie dramatyzując, że zanim sprawa się wyjaśni, ma do wyboru: albo wróci (do Polski z wakacji) i go zniszczą, bo to, co Ziobro robi w mediach, to jest kurs na zniszczenie, albo zostanie kandydatem na premiera i będzie miał za sobą 80 posłów. Podał też dodatkowy argument, bardzo przekonujący, że będzie to sygnał dla prokuratorów, którzy chodzą na pasku Ziobry, że kiedyś Ziobro odejdzie i oni zostaną rozliczeni, więc niech się zastanowią nad stawianiem zarzutów być może przyszłemu premierowi. (...)
- Znajomi pytali go: co robisz w tym towarzystwie?
- HK: Służę Leszkowi. On służył Leszkowi. A jak przychodziły trudne momenty, mąż się izolował od rozmów, odcinał się, nie chciał mówić, co się dzieje. Pytałam: "Jak się czujesz z nimi? Co będzie dalej? (...) W ogóle nie było mowy o tym, żeby się związać z PiS-em. Z prezydentem tak, ale nie z PiS-em i z tymi ludźmi. To mówiłam: "Wróć tutaj, do Gdyni". A on, że Leszek tego nie zrozumie. W czerwcu powiedziałam, że od 1 września ma być w Gdyni, kończymy tę bajkę. Zapewnił mnie, że tak będzie, ale po urlopie. (...) Pewien etap prac musi zamknąć, ale po urlopie złoży dymisję. [4]
Na szczęście podczas konwencji PiS w dniu 25.08.2007, Jarosław Kaczyński z całą powagą i stanowczością zdemaskował te obrzydliwe ataki i obnażył podłego agenta oraz inspirujące go określone siły:
- Na skutek sprytnej manipulacji trwającej wiele lat, wprowadzono do naszych szeregów osobę związaną z III RP, związaną z oligarchami, który teraz zeznaje jak świadek w procesie stalinowskim, ale nie obawiajcie się, to wszystko to kłamstwa.
Stanowcza reakcja długiego ramienia sprawiedliwości
Po ok. trzech tygodniach intensywnego kłamania i oczerniania filarów władzy przez Kaczmarka, stosowne służby zareagowały właściwie, zatrzymując w dniu 30.08.2007 owego paplającego bez umiaru agenta, do dalszego wyjaśnienia:
- "Zatrzymania mają związek ze śledztwem dotyczącym utrudniania postępowania karnego (w sprawie przecieku o akcji CBA w resorcie rolnictwa)" - poinformował prokurator krajowy Dariusz Barski. "Takie m.in. zarzuty mają zostać im postawione. Zatrzymanie nastąpiło na polecenie warszawskiej prokuratury okręgowej. Po wykonaniu czynności szeroko odniesie się ona do sprawy" [5]
Przedwczesne zwolnienie kłamcy
Łaskawość i wielkoduszność Naszego Wodza oraz jego Dzielnego Szeryfa, którzy z powodów głęboko humanitarnych wyrazili zgodę na zwolnienie kłamcy za poręczeniem majątkowym, nie została niestety przez niego doceniona. Zamiast zrozumieć swoje wcześniejsze błędy, przyznać się do popełnionych niespotykanie ohydnych przestępstw, wyrazić głęboką skruchę i złożyć stosowną samokrytykę, zdrajca - z inspiracji Donaldu Tusku najpewniej - na specjalnym seansie nienawiści (zwołanym 04.09.2007 pod mylącą nazwą "konferencji prasowej"), wystąpił z kolejną feerią bezczelnych kłamstw, mających na celu podważenie wiarygodności najwyższych władz IV RP oraz Partii. Podczas tej orgii zakłamania i obłudy, pan Kaczmarek nie zawahał się wygłosić między innymi następujących zaperających dech w piersiach kłamstw: [6]
- "Nie jestem źródłem przecieku. A jeśli jestem, to jaki miałbym w tym interes? Niech ktoś udowodni mi związki z Samoobroną. Nie grywałem z Andrzejem Lepperem w koszykówkę, co mi się teraz zarzuca."
- "Mieliśmy raptem kilka rozmów [z Lepperem], które nie były więcej niż kilkuminutowe. Jaki jest więc mój motyw?"
- "Pan minister Ziobro kłamie, kłamie po wielokroć."
- "Ziobro nie polecił mi uprzedzenia pilnujących Leppera funkcjonariuszy BOR. Takiej rozmowy nie było, bo to służby między sobą ustalają reakcję w takich sytuacjach."
- "Jeśli poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz posiadł informację o tym przecieku, to dlaczego kładzie się wieczorem spać i dopiero rano jest podenerwowany, i udaje się do Andrzeja Leppera? To wieczorem nie był podenerwowany, podenerwował się dopiero rano?"
- "Dlaczego do prowadzenia tej sprawy prokuratorzy zostali oddelegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości. To ewenement. Normalnie prokuratorów deleguje się do prokuratur, a nie do ministerstwa."
- "Ja w prokuraturze, która jest zarządzana przez pana Zbigniewa Ziobrę, na pewno wyjaśnień nie będę składał. Będę się tłumaczył przed sądem i przed komisją śledczą."
Z przedstawionego materiału niespotykanie klarownie wynika, że zatwardziały przestępca Kaczmarek powinien zostać jak najszybciej ponownie zatrzymany i aresztowany, gdyż wszystkie jego wypowiedzi w sposób niesłychanie oczywisty wyczerpują znamiona mataczenia i utrudniania śledztwa.
Cytowane konstatacje Kaczmarka noszą również oczywiste cechy znanego w prawodawstwie wolskim od ponad 50 lat przestępstwa, polegającego na usiłowaniu obalenia ustroju siłą, które według obecnie obowiązującej nomenklatury, określane jest jako próba przewrotu.
Patrz też
- Kłamstwo
- Niagara kłamstwa
- List Kaczmarka do Ziobry
- Taśmy Engelkinga
- Podsłuchowisko
- Marriott
- Kłamstwo
- Krawat Kaczmarka