Krótka lista
Krótka lista - prowadzony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego tajny wykaz tych szczególnie zjadliwych i szkodliwych dla Wolski i IV RP wrogów narodu, którzy - dla dobra Ojczyzny oczywiście - w najbliższym czasie muszą zostać wykończeni.
Choć lista ta - jak sama nazwa wskazuje - jest skromnym, bo liczącym zaledwie kilkaset stron standardowego maszynopisu dokumentem, funkcjonującym w dodatku w formie wirtualnej, to jednak wzbudza olbrzymie i całkowicie niezdrowe zainteresowanie bezczelnie podjudzanych przez funkcjonariuszy Frontu medialnego wrogich mediów, według których jest ona przejawem niedemokratycznych działań sił wolności i postępu oraz przykładem totalitarnych ciągotek pana prezydenta.
Nie trzeba oczywiście nikogo przekonywać, że taka kłamliwa interpretacja jest ohydnym nadużyciem semantycznym, obliczonym na zdeprecjonowanie prezydenta i związanego z nim ruchu oporu, zastosowanym przez funkcjonariuszy Tymczasowego Rządu Okupacyjnego w obliczu gwałtownie spadających wyników sondaży poparcia społeczngo.
Spis treści
Podstawowe informacje o Krótkiej liście
O istnieniu K. l. poinformował w dniu 15.10.2008 sam prezydent Kaczyński podczas rozmowy z Moniką Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka"), którą jednocześnie zdemaskował jako doskonale zakonspirowaną agentkę Układu i Frontu medialnego (pseudonim "Stokrotka"), chronioną przez znanych agentów WSI, panów Walterów.
Dla zachowania pełnej wierności faktom i uniknięcia ewentualnej manipulacji ze strony wrogów narodu, poniżej przedstawiono pełny cytat pochodzący z fragmentu wypowiedzi prezydenta poświęconego K. l.:
- "Stokrotka, Stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych, Walterowie1)."
Nieco więcej informacji o K. l. dostarczył wybitny europoseł i spindoktor nurtu PiSjanistycznego, Adam Bielan, podczas wywiadu przeprowadzonego przez znaną łże-dziennikarkę Agnieszkę Kublik dla internetowego wydania "Gazety Wyborczej" w dniu 18.10.2008. Również w tym przypadku, dla zapewnienia pełnego obiektywizmu historycznego, poniżej zaprezentowano pełny tekst fragmentu wywiadu, odnoszącego się do Krótkiej listy:
- Adam Bielan: "Prezydent jest czuły na punkcie swoich relacji z kobietami. Nie lubi, kiedy kobieta czuje się przez niego dotknięta. Prezydent bardzo się przejął.
- Agnieszka Kublik: Dlaczego tak się zdenerwował na Olejnik [ pseudonim operacyjny: "Stokrotka" ]?
- AB: "Tego dnia prezydent dowiedział się, że nie ma czym lecieć do Brukseli. Potem - że nie wejdzie na szczyt. I wreszcie - że nie będzie dla niego krzesła na uroczystej kolacji. Jak się dzieją takie rzeczy, to nic przyjemnego, a pani pyta, dlaczego był zdenerwowany. W takiej sytuacji może dojść do spięcia.
- AK: Co prezydent miał na myśli, mówiąc do Moniki Olejnik "Stokrotka"?
- AB: Nie mam pojęcia!
- AK: I nie zapytał pan o to prezydenta?
- AB: Nie, bo rozmowa była bardzo krótka.
- AK: A o co chodziło, że Olejnik [ pseudonim operacyjny: "Stokrotka" ] jest na "krótkiej liście"?
- AB: To znane powiedzenie prezydenta, chodzi o to, że jak kogoś znielubi, to wpisuje go na swoją wirtualną listę. Nie chodzi tu o żadną listę Macierewicza czy Wildsteina.
- AK: Kto jest na tej liście?
- AB: Chyba pani nie myśli, że prezydent nosi taką listę przy sobie? To tylko takie towarzyskie powiedzonko, słyszałem je wiele razy. Prezydent tak powiedział do Moniki Olejnik [ pseudonim operacyjny: "Stokrotka" ], bo w trakcie wywiadu była nieobiektywna, a prezydent ją bardzo lubi i ceni. I tym bardziej jej zachowanie było dla niego przykre.
- AK: A słowa prezydenta: "wykończę panią"?
- AB: Nie chce mi się wierzyć, że tak powiedział.
- AK: Są świadkowie.
- AB: Nie wierzę, by prezydent mógł wykończyć kogokolwiek, a szczególnie redaktor Olejnik [ pseudonim operacyjny: "Stokrotka" ]. Proszę już mnie nie męczyć. Prezydent poprosił mnie o numer telefonu do pani redaktor. Mam nadzieję, że tę sprawę wyjaśni."
Wnioski
Na podstawie uważnej lektury wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego i Adama Bielana, każda logicznie myśląca osoba może stwierdzić, że nagłaśniane przez wrogie media elementy świadczące o rzekomych niedemokratycznych standardach postępowania prezydenta są wyssanymi z brudnego palca nadużyciami semantycznymi, zaś z wypowiedzi wyciągnąć można banalne w swej oczywiście oczywistej prostocie wnioski:
- Lech Kaczyński prowadzi poufną listę wrogów narodu bo musi, gdyż zobowiązuje go do tego Konstytucja, która wyraźnie mówi, że to prezydent odpowiada za bezpieczeństwo państwa. Nieprowadzenie takiej listy byłoby ewidentnym pogwałceniem zapisów ustawy zasadniczej i niewątpliwie mogłoby stanowić przesłankę do postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu.
- Jako znana nie od dziś agentka Układu (pseudonim operacyjny: "Stokrotka"), Monika Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") musiała znaleźć się na takiej liście i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
- Wszyscy wrogowie narodu pożałują kiedyś swoich haniebnych czynów, nic więc dziwnego, że wśród nich pożałuje także pani Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka").
- Dla wszystkich jasne jest, że agenci chronieni są przez innych agentów, co jest najnormalniejszą praktyką służb specjalnych. To, że Lech Kaczyński brawurowo ujawnił pseudonimy agentów chroniących agentkę Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka"), służy jedynie uświadomieniu Narodowi jak rozległe są macki Układu.
- Prezydent jest czuły dla kobiet, więc dotyka je tak, aby nie czuły, że je dotyka.
- Prezydent miewa mnóstwo nieprzyjemności, w szczególności nie bardzo chciano wpuścić go na darmową kolację, więc był - czemu nie ma się co dziwić - głodny i wściekły.
- Pseudonim "Stokrotka" był tak utajniony, że nawet Adam Bielan nie miał o nim pojęcia, a zgodnie z zasadmi pełnej dyskrecji, obowiązującymi w Ruchu Oporu, nie zdecydował się o to pytać.
- W kręgach zbliżonych do Pałacu Prezydenckiego powszechnie wiadomym jest, że obok znanych wcześniej list Macierewicza i Wildsteina, istnieje "lista krótka", będąca wykazem tych agentów, których Lech Kaczyński osobiście znielubił, gdyż ich działalność okazała się szczególnie szkodliwa dla Wolski i budowy IV RP.
- Lech Kaczyński nie nosi przy sobie K. l. z dwóch powodów:
- K. l. jest listą wirtualną, a więc nie ma czego nosić,
- Gdyby nawet K. l. była niewirtualna, to noszenie przy sobie kilkusetstronicowego dokumentu byłoby mocno niewygodne i stwarzałoby wiele dodatkowych problemów, na przykład przy dopychaniu się do stołu podczas kolacji na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli.
- Oczywiście oczywiste jest, że Lech Kaczyński nie mógł powiedzieć do Moniki Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") "wykończę panią", gdyż w każdym cywilizowanym kroju nie do pomyślenia jest, aby prezydent musiał osobiście wykańczać osoby znajdujące się na krótkich (a także dłuższych) listach. Od dawien dawna sprawami takimi zajmują się w Wolsce służby specjalne i żadne nikczemne i kłamliwe sugestie wrogich mediów, że prezydent wykańcza kogokolwiek - a Monikę Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") w szczególności - osobiście, faktu tego nie zmienią.
Inni wrogowie narodu umieszczeni na Krótkiej liście
- Maria Machera, pielęgniarka oddziału chirurgicznego ze Szpitala Bielańskiego im. Księdza Jerzego Popiełuszki przy ul. Cegłowskiej 80 w Warszawie
- "Praca się pani znudziła. Do końca życia pani ten dzień zapamięta" - usłyszała od ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, kiedy słowami "Dziwię się, iż taki człowiek jak pan zachowuje się w ten sposób", ośmieliła się zwrócić uwagę prezydentowi, który dobrotliwą połajanką domagał się szybkiej interwencji lekarzy w stosunku do swojej przyjaciółki Ewy Junczyk-Ziomeckiej, obecnie podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta (noc z 23. na 24. lipca 2003 roku)
- Jedynie przez zwykły zbieg okoliczności, jeszcze w lipcu 2003 r. pani dyrektor szpitala, znana i ceniona odnowicielka Ewa Żydowicz-Mucha, wręczyła Marii Macherze wypowiedzenie
- Skorumpowany przez liberałów warszawski sąd przyznał Marii Macherze odszkodowanie od szpitala (ok. 4000 zł) za rozwiązanie z nią umowy o pracę pod wpływem bezprawnej groźby. W uzasadnieniu sąd stwierdził między innymi: "Ważna jest jeszcze jedna kwestia: 23 lipca 2003 r. powódka usłyszała od prezydenta miasta Warszawy, że zapamięta ten dzień do końca życia", dodając, że te słowa były wypowiedziane w dość ostrym tonie przez włodarza miasta (26.01.2007)
- Również zapewne na skutek zbiegu okoliczności, Szpital Bielański dwa lata po ataku pielęgniarki dokonanym na przyszłego prezydenta Wolaków, otrzymał nagrodę "Mazowieckiej Firmy Roku 2005" za: "reprezentowanie ponadprzeciętnego, godnego naśladowania poziomu, wyrażającego się w nowoczesnym, umiejętnym zarządzaniu firmą". Nagroda ta sugeruje, jako oczywista oczywistość, co należy czynić z wrogami narodu, czyli z wrogami prezydenta wszystkich Wolaków.
- Zygmunt Wrzodak, były poseł LPR:
- "Ty ruski agencie, załatwimy cię" – o wpisaniu na krótką listę poinformował tym razem podczas posiedzenia sejmowego Jarosław Kaczyński (05.05.2005)
- Sławomir Skrzypek, najlepszy w dziejach Wolski prezes Narodowego Banku Polskiego
- "Prezydent cię zabije" - minister z Kancelarii Prezydenta, Małgorzata Bochenek, do prezesa Skrzypka, kiedy ten - podczas posiedzenia Rady Gabinetowej - swoim nieprzygotowaniem, czytaniem wystąpienia z kartki i kilkakrotnym powtarzaniem, że "ludzie nie ufają bankom", wzbudził niezadowolenie prezydenta, który w pewnym momencie powiedział coś na ucho pani minister Bochenek, w efekcie czego ta wstała, podeszła do Sławomira Skrzypka i zakomunikowała wyrok (28.10.2008). Wyrok wykonano w dniu 10 kwietnia 2010. Prezydentowi tak bardzo zależało na wyeliminowaniu ministra, że wyrok wykonał osobiście, sam przy okazji tracąc życie.
Jak powstają patriotyczne krótkie/czarne listy
Wrzesień 2015 - Jerzy Zelnik w rozmowie telefonicznej z dziennikarzem "Rock Radia" podającym się za urzędnika Kancelarii drugiego najlepszego w dziejach Wolski prezydenta - po zamordowanym w zamachu smoleńskim Lechu Kaczyńskim rzecz jasna - niezłomnego, dlatego dobrze stojącego, obrońcy dobrej zmiany Andrzeja Dudy (pseudonim sceniczny: "Maliniak") [1]:
- Dziennikarz "Rock Radia: "Tu Janusz z Kancelarii Prezydenta. Czy wpadł pan na jakiś pomysł kogo byśmy mogli z artystów na tę wcześniejszą emeryturę wysłać?
- Jerzy Zelnik: "Kogoś znaleźć, ale co, jakiego właśnie?
- Dziennikarz "Rock Radia: "No tak jak mówiłem, anty..., antysystemowego w sensie, że na prezydenta Dudę jak jeszcze nie był prezydentem, to się źle wyrażał o nim, Kto taki mógłby trafić na naszą czarną listę?"
- Jerzy Zelnik: "Aaa, ci. Rozumiem. Na przykład nie wiem czy Olek Łukaszewicz nie"
- Dziennikarz "Rock Radia: "A kto to taki jest?"
- Jerzy Zelnik: "Łukaszewicz, prezes ZASP-u"
- Dziennikarz "Rock Radia": "I co, on na Dudę coś opowiadał?"
- Jerzy Zelnik: "Na przykład. Ja nie wiem, on jest w wieku co prawda już, on nie, on już pobiera [ emeryturę ], przepraszam, bo on ma już 69 [ lat ]"
- Dziennikarz "Rock Radia": "Nie, to ktoś inny musi być"
- Jerzy Zelnik: "nie wiem czy na przykład nie, zaraz, jak on się nazywa, Jezus, Artur Barciś"
- Dziennikarz "Rock Radia": "Artur Barciś?
- Jerzy Zelnik: "Tak, on chyba już tak się zbliża powoli do emerytury"'
- Dziennikarz "Rock Radia": "No, chyba on się zbliża i chyba coś tam mówił"'
- Jerzy Zelnik: "I miał takie wypowiedzi anty raczej, Bardziej był za prezydentem Komorowskim"
- Dziennikarz "Rock Radia": "No to zdecydowanie na czarną listę go
- Jerzy Zelnik: "To na przykład Artur Barciś, kto tam jeszcze, zaraz, muszę pomyśleć, dobrze?"
- Dziennikarz "Rock Radia": "To pan się zastanowi, a my zaczniemy od Barcisia"
- Jerzy Zelnik: "Fajnie, no"
- Dziennikarz "Rock Radia": "Dziękuję bardzo"
- Jerzy Zelnik: "No, z Bogiem, kłaniam się, dziękuję serdecznie"
Przypisy
↑1) Niektórzy wrogowie narodu bezczelnie twierdzą, że prezydent Kaczyński miał tu na myśli generała Karola Świerczewskiego "Waltera" i jego brata, co rzekomo miałoby świadczyć o jego ignorancji. Dla każdego jednak kto uważnie śledzi dokonania prezydenta w zakresie lingwistyki, w tym słowotwórstwa, jak również wybitne wystąpienia publiczne oraz osiągnięcia na innych polach, oczywiste jest, że prezydent jest wybitnym erudytą, doskonale zorientowanym w sprawach publicznych i świetnie wie, że generał "Walter", będący generałem broni, a w dodatku doktorem nauk wojskowych, mimo osobistych nalegań Donaldu Tusku, nie zgodził się na pełnienie podrzędnej funkcji ochroniarza Moniki Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka")