Kryptonim "Krewetka"
Kryptonim "Krewetka" - podobno rzekoma afera syna byłego gubernatora Tymczasowego Rządu Okupacyjnego, samozwańczego przewodniczącego Rady Europejskiej, niejakiego Donaldu Tusku, niejakiego Michała Tuska, który miał przyjąć od Marcina Plichty, szefa Amber Gold , 200 tys. zł łapówki w gdańskim kinie Krewetka.
Spis treści
Przebieg afery
W dniu 21.06.2017 r., w siódmej godzinie przesłuchania Michała Tuska przed komisją ds. Amber Gold po raz drugi tego dnia wraca sprawa "koperty", którą syn premiera miał przyjąć od Marcina Plichty, szefa Amber Gold. Informacja o łapówce oparta jest na zeznaniach Krzysztofa Malinowskiego, drobnego przestępcy, który twierdzi, że widział moment przekazania pieniędzy.
- Małgorzata Wassermann: "Zadałam pytanie i je podtrzymuje. Czy to jest prawda, tak jak zeznał ten człowiek, że był świadkiem jak są panu wręczane łapówki. Pan odpowiedział, że nie i rozumiem, że pan to podtrzymuje."
- Mecenas Roman Giertych, pełnomocnik świadka: "To są kryminalne pomówienia. Takiego poziomu skandalu nie pamiętam w historii żadnej komisji śledczej. Żeby cytować zeznania jakiegoś człowieka kompletnie niewiarygodnego na temat okoliczności, które są kompletnie absurdalne i zupełnie nieprawdopodobne."
Całe zeznanie Malinowskiego odczytane przez Wassermann szybko i jedynie słusznie trafiło na Twittera Samuela Pereiry, szefa publicystyki dobrze zmienionej TVP Info z dopiskiem:
- "Fragment zeznań świadka, Krzysztofa Malinowskiego, którym zaprzeczył Michał Tusk."
W pełni niezależna i bezstronna dobrze zmieniona TVP cytuje to zdanie tego samego dnia wieczorem.
Podczas przesłuchania dochodziło do licznych spięć Michała Tuska i Romana Giertycha z jbohaterską Wassermann. Przewodnicząca najbardziej zdenerwowała się, kiedy po ponad czterech godzinach Michał Tusk skomentował, że jest przesłuchiwany tylko ze względu na ojca i że posłowie komisji są:
- "mistrzami w budowaniu sytuacji pokazujących, że ktoś ma coś do ukrycia, więc ja nie mam nic do ukrycia w tej sprawie."
To była reakcja na kilka pytań posła Stanisława Pięty (PiS), który pytał m.in. o prowadzoną przez Tuska firmę i o jego mieszkania. Małgorzata Wassermann do Michała Tuska:
- "Sam pan to wywołał! To pytanie nie jest kompletnie bezzasadne. Jakby pan zechciał się odnieść w takim razie do protokołu przesłuchania świadka pana Krzysztofa Malinowskiego, który złożył zeznania tej treści: "Pamiętam treść pisma, które przesłałem do ABW. W tym temacie chcę powiedzieć, że zdarzenie związane z łapówką miało miejsce w dniu mojego ostatniego spotkania z Marcinem Plichtą w lokalu w kinie "Krewetka". Ja na to spotkanie przyszedłem wcześniej niż się umówiliśmy. To zdarzenie miało miejsce w restauracji. Ja przebywałem na zewnątrz i widziałem, co się dzieje w środku przez szybę. Tam jest wejście przeszklone, widać co się dzieje w środku. Kiedy przyszedłem widziałem Marcina Plichtę oraz Michała Tuska. Oni siedzieli przy stoliku, mieszczącym się po lewej stronie od wejścia, z brzegu. Ja zacząłem ich obserwować. Jak mówiłem, stałem na zewnątrz, oni mnie nie widzieli, ja zrobiłem zdjęcie telefonem komórkowym Nokia N95. Na tym zdjęciu widać jak Marcin Plichta wręcza kopertę Michałowi Tuskowi."
Małgorzata Wassermann do Michała Tuska: "Czy to jest prawdziwe zdarzenie?"
Przewodnicząca komisji jedynie słusznie nie podaje daty tego rzekomego spotkania. Tymczasem z zeznania Malinowskiego wiadomo, że chodzi o 2 maja 2009 r. Tego dnia Plichta nie mógł siedzieć w kinie "Krewetka". Siedział, ale w areszcie śledczym w Słupsku (niem. Stolp), a na przepustki nie wychodził. Sprawę rzekomo wyjaśniła podobno posłanka, niejaka Andżelika Możdżanowska (PSL).
- po pierwsze sprecyzowała datę rzekomego spotkania. Wtedy Michał Tusk powiedział, że w 2009 r. nie wiedział o istnieniu Marcina Plichty
- po drugie Możdżanowska poinformowała, że Plichta "w miesiącach luty, marzec, kwiecień, maj 2009 r." był w areszcie śledczym i na przepustki nie wychodził.
Czyli nie mógł być w kinie Krewetka. Roman Giertych zwrócił się wtedy do przewodniczącej:
- "Dlaczego pani to zacytowała bez informacji, że wówczas Marcin P. był w areszcie? I że to jest w ogóle niewiarygodne?
Zażądał przeprosin jego klienta za to pomówienie.
Prokuratura: "Opisywane czyny nigdy nie miały miejsca."
Wściekły atak popleczników Tusku na bohaterską Wassermann, która rzekomo złamała zasady etyczne
Mecenas Giertych nie ma wątpliwości: to, co zrobiła szefowa komisji - cytowanie zeznań kryminalisty już negatywnie zweryfikowanych przez organa śledcze - było głęboko nieetyczne, to było kryminalne pomówienie, naruszało dobre imię świadka i jego dobra osobiste:
- "Ale panią przewodniczącą chroni immunitet materialny, więc nie mogę dochodzić tego w sądzie. Immunitet materialny chroni posła całkowicie. Było to pytanie zadane w ramach działalności poselskiej."
Rzekomo prof., niejaki Tomasz Nałęcz, szef pierwszej komisji śledczej ds. afery Rywina ocenia, że przewodnicząca zdyskredytowała się jako szefowa komisji:
- "To było podwójnie niegodziwe. Raz, bo odwołała się do zeznań, o które wiedziała na 100 proc., że są nieprawdziwe. Dwa - nikogo o tym nie poinformowała. To była jej prowokacja, by stworzyć wrażenie przed całą Polską, że Michał Tusk wziął łapówkę od oszusta, twórcy przekrętu Amber Gold."
Rzekomo prof., niejaki Piotr Kruszyński, karnista z UW:
- "Prawo dopuszcza cytowanie zeznań w trakcie przesłuchania, natomiast można dyskutować, czy etyczne jest przytaczanie zeznań, co których nie ma wątpliwości, że są fałszywe."
Niejaki Ryszard Kalisz, prawnik i szef śledczej komisji ds. okoliczności śmierci Barbary Blidy:
- "Jakiekolwiek wprowadzanie w błąd, niedopowiedzenie, cytowanie dokumentów fragmentarycznie jest złamaniem zasad. To było niedopuszczalne."
Bohaterska Wassermann prowadzi w Krakowie prywatną kancelarię. Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie mecenas Marcin Kosiorkiewicz suflował bezczelnie, że sprawdzi, czy to był delikt dyscyplinarny.
Rzekome śledztwo dziennikarskie osławionej "Gazety Wybiórczej"
Z ustaleń osławionej "Gazety Wybiórczej" rzekomo wynika, że Małgorzata Wassermann rzekomo świadomie pomówiła Tuska o przyjęcie od Plichty 200 tys. zł łapówki w gdańskim kinie "Krewetka". Cytowała bowiem fragment zeznania z akt prokuratury, która w 2013 r. sprawę umorzyła, bo Malinowski po prostu ja wymyślił.
Sprawdziliśmy, jakie materiały miała komisja - a więc i jej szefowa - gdy czytała zeznania Malinowskiego. To:
- protokół z przesłuchania Malinowskiego przez ABW z 4 października 2012 r. (nie ma tam mowy o spotkaniu w "Krewetce")
- zawiadomienie Malinowskiego o popełnieniu przestępstwa (tam pojawia się sprawa "łapówki dla Michała Tuska") do ABW z 10 kwietnia 2013 r.
- protokół przesłuchania Malinowskiego w łódzkiej prokuraturze z 23 kwietnia 2013 r. (to fragment tego przesłuchania cytuje Wassermann)
- umorzenie przez łódzką prokuraturę śledztwa w sprawie doniesień Malinowskiego z 23 grudnia 2013 r.
- notatka Centralnego Zarządu Służby Więziennej wystawiona dla ABW 26 września 2012 r. z datami pobytu Plichty w areszcie
Krzysztof Malinowski (rocznik 1990) to drobny przestępca, był karany m.in. za oszustwa na zakupach w internecie. 4 października 2012 r. (siedząc w areszcie śledczym w Słupsku - niem. Stolp) został przesłuchany przez funkcjonariusza ABW. Miał mieć informacje o szefie Amber Gold. Twierdził, że na sfałszowane karty kredytowe robił dla niego zakupy w internecie (komputery, biżuterię, zegarki, zagraniczne wycieczki). Plichta miał z nim zerwać współpracę, ale potem przesyłać mu pieniądze do aresztu. Nic nie mówi o relacjach Plichta-młody Tusk.
"Przypomina" sobie o nich 10 kwietnia 2013 r. Z aresztu w Starogardzie Gdańskim (niem. Preußisch Stargard) wysyła do ABW "zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa". Pisze, że "przypomniał sobie kilka istotnych faktów". Chodzi o spotkanie Michała Tuska z Plichtą w kinie "Krewetka". To wtedy Plichta miał wręczyć Tuskowi 200 tys. zł w kopercie.
Łódzka prokuratura weryfikuje donos Malinowskiego. Sprawdza czy Plichta nielegalnie handlował w internecie, czy wręczył Tuskowi łapówkę, czy w ogóle znał Malinowskiego. W grudniu 2013 r. umarza postępowanie "z uwagi na fakt, iż czynu nie popełniono".
Geneza niespodziewanego powrotu pamięci u Malinowskiego
Siedząc w areszcie Malinowski rzeczywiście dostawał pieniądze od osób nazwiskiem Plichta. Tyle, że była to rodzina Malinowskiego - jego matka jest z domu Plichta. Ani razu Malinowski nie otrzymał przekazu od szefa Amber Gold lub jego żony Katarzyny.
Nie ma też śladu po zdjęciach Michała Tuska z Plichtą, które miał Malinowski zrobić swoim telefonem. Prokuratorów przekonuje, że poprosi matkę, by im to przekazała. Ale ta przesłuchana mówi, że nic o takim zdjęciu nie wie, nie widziała go, a syn nie prosił, by je odszukała.
Przesłuchano też Marcina Plichtę. Szef Amber Gold zaprzecza, by znał Malinowskiego i by wręczał łapówkę Michałowi Tuskowi.
Prokurator umarzając sprawę pisze, że "zeznania oraz zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożone przez Malinowskiego nie są wiarygodne i nie odpowiadają rzeczywistości". Konkluzja:
- "Postępowanie należy umorzyć, przyjmując za podstawę takiej decyzji fakty, iż opisywane przez świadka czyny nigdy nie miały miejsca."
Prokurator podejrzewa, że Malinowski wszystko zmyślił, gdy zobaczył [[Obrazki z Drugiej Irlandii w pierwszą rocznicę jej proklamowania|zdjęcie]] Marcina Plichty na okładce "Blomberg Businessweek Polska" i "Wprost" w sierpniu 2012 r. Wtedy wpadł na pomysł, by coś na tym ugrać.
Rzekomo wcześniej zaplanowane jedynie słuszne użycie podobno fałszywych zeznań
Małgorzata Wassermann być może już wcześniej zaplanowała jedynie słuszne użycie zeznań Malinowskiego przeciwko Michałowi Tuskowi. Wskazuje na to posiedzenie komisji w dniu 08.03.2017 r., kiedy posłowie przegłosowywali listę świadków.
Kiedy pada nazwisko Michała Tuska, rzekomy poseł, niejaki Krzysztof Brejza (PO) protestuje:
- "To próba uwikłania Michała Tuska w prace naszej komisji związana z tym, że jutro odbywa się bardzo ważne posiedzenie w sprawie wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej."
Małgorzata Wassermann niezwłocznie i jedynie słusznie poucza niejakiego Brejzę:
- "Zalecam, by pan usiadł i przeczytał trochę akt i zobaczy pan, na przykład, że są zeznania osób, które obciążają Michała Tuska. I ja nie przesądzam o prawdziwości tych zeznań, ale one są."
Śledztwo trwa
W dniu 23.06.2017 r., po południu przesłaliśmy Wassermann pytania:
- Czy w momencie cytowania zeznań Malinowskiego wiedziała pani, że prokuratura je badała i już dawno uznała za niewiarygodne?
- Dlaczego cytując te zeznania nie podała pani daty rzekomego spotkania?
- Dlaczego nie poinformowała pani świadka, że w czasie tego rzekomego spotkania Marcin P. siedział w areszcie?
- Jaki był sens cytowania tego zeznania? Co pani chciała w ten sposób osiągnąć?
- Coś ustalić, potwierdzić? Co konkretnie?
- Czy cytowanie zeznań, o których wiadomo, że w 100 proc. są zmyślone jest zgodne z prawem?
Patrz też
- Afera
- Afera Red is Bad
- Afera Przemysława Edgara Gosiewskiego
- Afera zbożowa
- Willa plus
- Zespół parlamentarny ds. zbadania katastrofy smoleńskiej
- Liberały - aferały
- Atmosfera postrywinowska
- Historia Wolski
- Wolska lingwistyka stosowana
- Dialektyka stosowana
- Teoria względności