Lech Kaczyński
Lech Aleksander Kaczyński (ur. 18.06.1949 w Warszawie, zm. 10.04.2010 w Smoleńsku) – polski polityk, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2005–2010, prezes Najwyższej Izby Kontroli w latach 1992–1995, minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rządzie Jerzego Buzka w latach 2000–2001, prezydent Warszawy w latach 2002–2005.
Współzałożyciel partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość i jej pierwszy prezes, senator I kadencji oraz poseł na Sejm I kadencji 1991-1993 oraz IV kadencji 2001-2005. Był doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem nadzwyczajnym UKSW i Uniwersytetu Gdańskiego, specjalistą w zakresie prawa pracy. Zginął w katastrofie samolotu TU - 154 pod Smoleńskiem.
Książę Lech Aleksander Kaczyński herbu Pomian (łac.: Dno Lecho, ang.: The Little Prince, cz.: Mala Drobinova Kserovina, niem.: Bratkartoffel, fr.: Le Petit Prince, hiszp-niem.: el Presid-Ente, wł.: Xero Curduplo Direttore, pot.: prezydęt lub prezynadęt, zw. też Lwem Gruzińskim i Księżycem Mongolii) swą karierę rozpoczął w latach 60. XX wieku, gdy wraz z bratem Jarosławem wszedł w nielegalne posiadanie Księżyca. W XXI wieku zrobił oszałamiającą karierę medialną jako Największy Tabloid (przykładem jest jego gwiazdorski kalendarz z roku 2010).
Uważany za mniej rozgarniętego z dwójki braci Kaczyńskich Zjawiska biologicznego, przez dziennikarzy przezywany "mniejszym kaczorem".
Pomimo tego, a może nawet dlatego, został przez bliźniaka wypchnięty na stanowisko Prezydenta IV RP - Wolski. Pełniąc tę funkcję dał się poznać jako "Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany" - MNNN. Jest także, na mocy postanowień konstytucji, zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Wolskiej.
Od pewnego czasu wielką karierę robi przydomek naszego Wielkiego Szkodnika & Wetownika (skr.: WSW). Jego najnowszym przydomkiem jest PST (Prezydent Specjalnej Troski) oraz WSP (Wielki Strażnik PiSorządnośći).
Stres związany z pełnieniem tej odpowiedzialnej funkcji objawia się w postaci kłopotów żołądkowych, zespołu Niewyspańca Brukselskiego i zachowań niesłusznie uznawanych przez wrogich odnowie moralnej członków Szarej sieci za objawy niekompetencji (patrz incydent Irasiad, Genialny Językoznawca, Katolicki Uniwersytet Ludowy).
Z reguły wypowiada się na tematy publiczne dopiero po konsultacji z bratem. Wybitny znawca problematyki uprawy i przechowywania kartofli, co wykazał w słynnej polemice z rolniczym pismem niemieckim "Die Tageszeitung".
Spis treści
- 1 Wygląd fizyczny
- 2 Wykształcenie
- 3 Ilustrowana kronika miłości życia Lecha Kaczyńskiego
- 4 Grono doradców
- 5 Wybitni szefowie Kancelarii, czyli ilość nie przechodzi w jakość
- 6 Wybitni wiceszefowie Kancelarii, czyli ilość nie przechodzi w jakość
- 7 Stan zdrowia
- 8 Uzurpateur le Grand, czyli zasada nie
- 9 Prowokacje MSZ po klęsce październikowej
- 10 Rycerz okrągłego stołu o swoich dokonaniach
- 11 Prekursorska konferencja prasowa
- 12 Nepotyzm, czy nowa, świecka tradycja?
- 13 W drugą rocznicę nieobecności
- 14 Ohydne pomówienia bezczelnie zgłaszane do prokuratury
- 15 Inne ohydne pomówienia bezczelnie publikowane w mediach
- 16 Rzekomy brak reakcji ze strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego spowodował odlot Miłościwie Nam Nieobecnego i Niepoinformowanego do Chorwacji
- 17 Oburzenie premiera Holandii z powodu rzekomej homofobii MNNN
- 18 Dyplomatyczny wist
- 19 Przewodniczący Rady Gabinetowej
- 20 Tytuły i wyróżnienia Naszego Przywódcy
- 21 Nowy Piłsudski
- 22 Wykonywanie funkcji głowy państwa - dokonania
- 22.1 Od frontu
- 22.2 Od kuchni, czyli pałac za zamkniętymi drzwiami1)
- 22.2.1 Dzień w Kancelarii Prezydenta zaczyna się po szóstej rano.
- 22.2.2 Widzi pan prezydent, co o panu napisali?
- 22.2.3 To ja wiem, o czym mamy rozmawiać
- 22.2.4 Polskę czeka fala niepokojów
- 22.2.5 Cuda na szczycie w Brukseli i nie tylko tam
- 22.2.6 Poglądy i styl a la towarzysz Wiesław
- 22.2.7 Plusy ascetyzmu
- 22.2.8 Chodzi o to, aby te plusy nie przesłoniły nam minusów
- 22.2.9 Pierwsza Dama
- 22.2.10 Współpracownicy
- 22.3 Wetowanie ustaw przygotowanych przez Czołową siłę okupacyjną IV RP et consortes
- 23 Dzieła zebrane Miłościwie Nam Inaczej Komunikatywnego
- 24 Wzór męża i ojca
- 25 Patrz też
- 26 Przypisy
- 27 Linki zewnętrzne
Wygląd fizyczny
Po dokładnych pomiarach antropometrycznych wykonanych przez posłankę PiS Elżbietę Jakubiak ustalono, iż Lech Kaczyński jest wysokim, szczupłym mężczyzną o okrągłej głowie. Nie może być co do tego wątpliwości, zważywszy, że zgodnie z Konstytucją Rzeczpospolitej Wolskiej jest on najwyższym przedstawicielem IV RP. Na pewno nie jest niższy od Aleksandra Kwaśniewskiego. Jednak dokładny wzrost i waga Prezydenta z oczywistych względów stanowią tajemnicę państwową (patrz: spisek kamerzystów).
Wykształcenie
21 grudnia 2007 r. okazało się, że Miłościwie Nam Chwilowo Obecny i Niepoinformowany nie umie liczyć do 24, ponieważ doliczył się 27 państw wchodzących w skład strefy Schengen (ujawnił ten fakt na ceremonii wejścia Polski do strefy Schengen, na granicy polsko-litewskiej, czyli możliwie daleko od miejsca, gdzie świętował Donald Tusk).
- "Dopełnił się ostatni akt integracji europejskiej, która obejmuje Polskę i Litwę. Dziś przestały istnieć granice w ramach 27 krajów Unii. Od Portugalii aż po Finlandię. Od Rumunii po Francję" - wyjaśnił w przemówieniu Lech Kaczyński.
Ilustrowana kronika miłości życia Lecha Kaczyńskiego
Jest oczywistą oczywistością, że Minister IV RP na Wygnaniu uosabia IV RP, która jest przedmiotem dozgonnej i najgorętszej miłości drugiego, co do lepszości, z Wolaków.
Z tego oczywiście oczywistego względu nie może być mowy o niskim uczuciu zazdrości u małżonki Miłościwie Nam Nieobecnego i Niepoinformowanego, która jest wzorem cnoty. Przedstawione na zdjęciu po prawej podobieństwo do wspomnianych zdarzeń historycznych jest całkowicie przypadkowe.
Grono doradców
W dniu 4 stycznia 2008 r. liczyło 12 osób (źródło: "Gazeta Wybiórcza" z 4 stycznia 2008 r., str. 2).
Finansiści
Inżynierowie informatycy
Lekarze
- Tomasz Zdrojewski
Prawnicy
Socjo-a-logowie
- Andrzej Zybertowicz - ekspert komisji weryfikacyjnej WSI, twórca wielu podstawowych pojęć wolskiej lingwistyki stosowanej:
- Szara sieć
- Układ - w aspekcie działania tajnych służb, które oplotły Wolskę;
- Tomasz Żukowski - twórca teorii czworokąta zaprezentowanej publicznie przez towarzysza Jarosława podczas tyrady po expose Kazimierza Marcinkiewicza.
- Andrzej Klarkowski - przedstawiciel Prezydenta RP w Radzie CBOS.
Teologowie polityczni
- Marek Aleksander Cichocki
Zdymisjonowani za własne czyny lub przez władze okupacyjne IV RP
- Jan Olszewski - były premier Przedczwartej RP;
- Jacek Sasin - były wojewoda mazowiecki do 26.11.2009;
- Marek Surmacz - były wiceminister MSWiA, zdymisjonowany za "Wieśmaki", nominowany 01.08.2008;
- Paweł Wypych - były prezes ZUS;
Wybitni szefowie Kancelarii, czyli ilość nie przechodzi w jakość
- Andrzej Urbański - 23 grudnia 2005 - 2 czerwca 2006
- Robert Draba p.o. - 2 czerwca 2006 - 2 sierpnia 2006
- Rydz-Szczygły - 2 sierpnia 2006 - 7 lutego 2007
- Robert Draba p.o. - 7 lutego 2007 - 29 listopada 2007
- Hardcore negotiator- 29 listopada 2007 - 20 sierpnia 2008
- Piotr Kownacki p.o. - 20 sierpnia 2008 - 4 września 2008
- Piotr Kownacki - 4 września 2008 - 27 lipca 2009
- Władysław Stasiak - 27 lipca 2009 -
Statystycznie szef Kancelarii utrzymuje się na swoim stanowisku przez 134,2857 dnia (4,4761 miesiąca).
Wybitni wiceszefowie Kancelarii, czyli ilość nie przechodzi w jakość
- Jacek Sasin - od 26.11.2009
Stan zdrowia
Choć generalnie stan zdrowia naszego prezydenta postrzegany jest jako dobry, to jednak powszechnie znane są pewne jego dolegliwości, które - w określonych warunkach - uniemożliwiają mu (lub mogą uniemożliwić) właściwe wykonywanie obowiązków głowy państwa wolskiego. W szczególności dotyczy to następujących schorzeń:
- Alergia na ziemniaki, której objawami są u prezydenta poważne zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego, opisywane w literaturze przedmiotu jako Choroba prezydencka (łac.: Diarrhoea presidentis). Gwałtowny atak tego schorzenia uniemożliwił już raz prezydentowi udział w ważnym spotkaniu na szczycie.
- Schizofremia (łac.: Morbus Bleuleri, MB), którą w dniu 16.03.2007 niespodziewanie zdiagnozował u prezydenta wybitny psychiatra z niepublicznej placówki służby zdrowia Radio Maryja, Ojciec Tadeusz Rydzyk.
- Czasowa (miejmy nadzieję!) utrata głosu, która wystąpiła u prezydenta w dniu 21.10.2007, kiedy to zaniemówił on na co najmniej 10 dni. Michał Kamiński, główny konsultant prezydenta do spraw foniatrii, wybitny erudyta i jeden z ojców niesłychanego sukcesu wyborczego Partii (o dwa miliony głosów więcej, niż w poprzednich wyborach!), uspokoił w dniu 30.10.2007 na antenie Radia Zet zamarły z przerażenia Naród, że schorzenie to ma wyłącznie podłoże psychiczne. Kamiński poinformował, że dolegliwość jest wynikiem niespotykanej zniewagi, jakiej Lech Kaczyński doznał od herszta przestępczych liberałów, Donaldu Tusku, który dwa miesiące wcześniej "odmówił spotkania z prezydentem i nie poinformował o tym jego samego, ale ministra Macieja Łopińskiego". Minister najprawdopodobniej zapomniał przekazać tę ważną informację prezydentowi, który czekał na Tusku aż do wieczora. Był to czas niewątpliwie stracony, gdyż - jak powszechnie wiadomo - zgodnie z kodeksem pracy (Dziennik Ustaw z 1998 r. Nr 21 poz. 94 z późn. zm.), prezydentowi nie przysługuje wynagrodzenie za godziny nadliczbowe, więc jego rozczarowanie, jak również ewentualne roszczenia do Donaldu Tusku o wyrównanie strat finansowych związanych z pozostawaniem w zakładzie po godzinach pracy (po 15:00), są jak najbardziej zrozumiałe i w najwyższym stopniu uzasadnione. Na szczęście pan Kamiński poinformował również, że postępy w leczeniu są porażające, w związku z czym:
- Z uwagi na długą rekonwalescencję i stopniowe dochodzenie do głosu, wystąpienia publiczne prezydenta będą ograniczane, co wynika zapewne z zaleceń lekarskich.
- Prezydent Lech Kaczyński nie zabierze głosu podczas pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji 5 listopada 2007, przemówi tylko w Senacie. Brak przemówienia prezydenta na pierwszym posiedzeniu Sejmu to pierwszy taki przypadek od 16 lat. Podczas otwarcia obrad Sejmu przewidziane jest przemówienie premiera Jarosława Kaczyńskiego. [1]
Traktując poważnie diagnozę postawioną przez Ojca Tadeusza (a nie ma przecież podstaw do kwestionowania jego ponadprzeciętnych kompetencji w zakresie psychiatrii klinicznej), Sejm IV RP powinien zastanowić się nad rozpoczęciem procedury impeachmentu, gdyż pozostawienie przy władzy (zwłaszcza na stanowisku Zwierzchnika Sił Zbrojnych), człowieka chorego psychicznie, mogłoby pociągnąć za sobą katastrofalne skutki. Pilne rozstrzygnięcie tego problemu wydaje się niesłychanie istotne, szczególnie w kontekście zmierzających ku szczęśliwemu końcowi prac nad pierwszą wolską bombą atomową.
Powagę sytuacji doceniła wybitna przedstawicielka Ruchu Ludowo-Chrześcijańskiego, posłanka Anna Sobecka, która przed kamerami między innymi TVP w całej rozciągłości potwierdziła porażającą diagnozę Ojca Tadeusza. Należy mieć nadzieję, że w najbliższych dniach posłanka Sobecka skieruje do marszałka Jurka formalny wniosek o wszczęcie przez Sejm procedury impeachmentu.
Przeciwwagą dla wyżej opisanych dolegliwości Głowy Państwa jest jego doskonale rozwinięty i wysoce wrażliwy zmysł powonienia, który pozwala mu w krytycznych sytuacjach rozpoznać grożące Wolakom i odbudowie IV Rzeczypospolitej śmiertelne zagrożenia.
Najlepszą ilustracją tej niebywałej zdolności, jest informacja dotycząca protestu pielęgniarek, którą prezydent przekazał w dniu 26.06.2007 dziennikarzom po uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich:
- "Wszystko mi tu raczej pachnie próbą zmiany systemu politycznego w Polsce, a nie protestem społecznym."
Ohydne insynuacje na temat stanu zdrowia MNNN
Osobą celującą w niewybrednych atakach na Majestat IV RP jest poseł Czołowej siły okupacyjnej - Janusz Palikot - znany skandalista i bogacz. Uporczywość w atakowaniu Małego Księcia jest, zdaniem najwybitniejszych wolskich lekarzy przejawem aberracji umysłowej tego osobnika. Najważniejsze wystąpienia indywiduum, którego nazwisko zdradza ewidentnie złe zamiary wobec kotów wolskich Przywódców:
- Styczeń 2008 r. - bezczelne i publiczne posądzenie Miłościwie Nam Nieobecnego i Niepoinformowanego o alkoholizm, maskowane formą otwartego pytania i udawaną troską obywatelską. Palikot pytał na swoim blogu:
- "Czy prezydent Lech Kaczyński nadużywa alkoholu? Czy prawdą jest, że jego pobyty w szpitalach mają związek z terapią antyalkoholową? Czy ucieczki do Juraty i czerwone wino to nie środki terapeutyczne stosowane przezeń w reakcji na problemy w relacjach rodzinnych z bratem i matką?"
- Ten wpis posła krytykowali politycy zarówno opozycji, jak i koalicji rządzącej. Palikot przeprosił za treść wpisu Lecha Kaczyńskiego; zapewniał, że jego intencją nie było podważanie autorytetu prezydenta, ale jednocześnie podkreślał, że jako obywatel
- "ma prawo pytać o wszystko przedstawicieli demokratycznie wybranych władz." Prezydent nie przyjął przeprosin, a jego Kancelaria zapowiadała, że wystąpi przeciwko Palikotowi do sądu. Lubelska prokuratura, która sprawdzała, czy Palikot dopuścił się wtedy publicznego znieważenia prezydenta, ostatecznie odmówiła wszczęcia śledztwa.
- Marzec 2008 r. - bezczelne i publiczne posądzenie MNNN o chorobę umysłową, znów maskowane otwartą formą pytania i rzekomą troską o dobro kraju. Zdaniem Janusza Palikota - PO - powinien powstać raport o stanie zdrowia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który - jak to ocenił poseł Platformy w sobotę w radiu RMF FM
- "nie sprawia wrażenia człowieka całkiem zdrowego." Wśród symptomów mających - zdaniem Palikota - świadczyć o problemach zdrowotnych prezydenta, poseł wymienił:
- "zmęczenie na twarzy, czasami bardzo niewyraźne artykułowanie niektórych wypowiedzi, czasami takie właśnie chwianie się."
- "Ja błagam o jedno: niech nam ktoś z otoczenia prezydenta przedstawi raport o stanie zdrowia prezydenta. Po co ja mam coś (...) sugerować, insynuować? Daleki jestem od tego" - kłamliwie powiedział Palikot. Według posła PO, w wielu krajach co roku przedstawia się raport o stanie zdrowia prezydenta.
- "I jeżeli jakaś jedna nerka się zmniejszy o pół milimetra, to w tej sprawie trwa wielotygodniowa debata w głównych czasopismach. W najbardziej poważnych, nie mówię o tabloidach." - ironizował Palikot. Zaznaczył, że skoro prezydent odpowiada za bezpieczeństwo narodowe, jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, to dziwi się, iż oczekiwanie, by stan zdrowia prezydenta był znany, jest traktowane jako "wybryk Palikota".
- Kłamliwym insynuacjom Palikota zaprzeczył kategorycznie Najzdrowszy z Wyglądu Polityk Wolski -"Radzę zapoznać się z planem zajęć prezydenta, zaręczam, że człowiek chory nie byłby w stanie tego wszystkiego znieść. Prezydent jest zdrowy".
- Najlepszym dowodem świetnego stanu zdrowia Pana Prezydenta jest otrzymanie przez niego powołania na bramkarza reprezentacji Wolski w piłce nożnej (17.04.2008).
Kłamliwy sondaż internetowy
Na tendencyjnie zadane pytanie, czy powinien powstać raport o stanie zdrowia prezydenta?
81% - Tak i to koniecznie. Prezydent nie wygląda najlepiej (4386) 11% - To zupełnie zbędne. Prezydent to okaz zdrowia (593) 8% - Nie mam zdania (407)
Opowiedziało łącznie: 5386 osób
Społeczeństwo się dowie, jeżeli MY uznamy to za stosowne
- "Nie będzie raportu dotyczącego stanu zdrowia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To nie jest polski zwyczaj" - powiedziała 14.04.2008 Anna Fotyga w Radiu Zet. Podobnego zdania jest szef klubu parlamentarnego PiS Przemysław Edgar Gosiewski.
Zdaniem Gosiewskiego, w polskich realiach nie ma raportów o stanie zdrowia prezydenta, tak samo jak nie ma raportów o zdrowiu premiera, marszałka Sejmu czy prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Według polityka PiS, w Wolsce te kwestie są ujawniane tylko wówczas, "kiedy rzeczywiście jest zagrożenie życia i zdrowia":
- "Skoro nie ma w Polsce takiej praktyki, myślę, że tego typu ujawnianie, jednak bądź co bądź, sfery prywatnej, wówczas, kiedy nie ma żadnych przesłanek, które mogą wskazywać na zagrożenia, wydaje się być dosyć zabawne" - powiedział szef klubu PiS 14.04.2008 na konferencji prasowej w Kielcach.
Niebywałe żądania szpitala MSWiA z Gdańska
Szpital MSWiA z Gdańska chce pieniędzy od prezydenta za to, że karetka z tej placówki czuwała w pobliżu głowy państwa przez 71 dni w zeszłym roku, podczas urlopu Lecha Kaczyńskiego. Szpital wystawił rachunek na 214 tys. zł, ale zapłaty nie dostał.
"Dziennik" dotarł do treści pozwu podpisanego przez dyrektora oraz prawnika z trójmiejskiego szpitala. Wynika z niego, że szykuje się proces, jakiego dotąd w Polsce nie było. Z jednej strony na sądowej ławie zasiądą szefowie gdańskiego szpitala. Ich przeciwnikami - jak sami napisali w pozwie - mają być prezydent Rzeczypospolitej Polskiej oraz przedstawiciele Biura Ochrony Rządu.
- "Szpital ma długi, jest w złej kondycji finansowej. Dlatego zapadła tam decyzja, aby domagać się spłaty rachunków co do złotówki" - tłumaczy urzędnik resortu spraw wewnętrznych i administracji. Kością niezgody jest karetka należąca do szpitala.
Jak doszło do "dyżuru" karetki
Kancelaria Prezydenta oraz Biuro Ochrony Rządu domagały się, aby szpital podczas każdego pobytu prezydenta w nadmorskiej Juracie wysyłał tam karetkę reanimacyjną. Wraz z lekarzem i sanitariuszami stała w gotowości przez 24 godz. na dobę. Tylko latem i jesienią 2006 r. było to 71 dni. Z dokładnej statystyki przytoczonej w piśmie procesowym wynika, że było to 33 dni urlopu prezydenta i 38 przedłużonych wypadów weekendowych.
Komentarz anonimowego wykształciucha:
- Zgodnie z prawem pracy obywatel Wolski ma prawo do 26 dni urlopu rocznie, zatem prezydent przyznał sobie 5 dni urlopu prawem kaduka. Widocznie był bardzo zmęczony.
- W roku są 52 weekendy, zatem prezydent przedłużył sobie 73% weekendów - widocznie był bardzo zmęczony.
Kto ma zapłacić?
Do 2006 r. koszty opieki medycznej prezydenta w Juracie szpitalowi zwracało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Rachunki nie zostały uregulowane jeszcze w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Obecne kierownictwo resortu wywodzące się ze zbrodniczej Platformy Obywatelskiej nie ma zamiaru ułatwiać życia urzędnikom podległym Lechowi Kaczyńskiemu i zdecydowanie odmówiło zapłacenia rachunków.
Powód jest prosty: zgodnie z prawem koszty leczenia głowy państwa są refundowane w trakcie oficjalnych wizyt. A urlop oraz wypady weekendowe, według wykładni prawników szpitala i resortu, do takich nie należą. Również Kancelaria Prezydenta nie ma zamiaru płacić. Szpital po raz pierwszy o spłatę długu zwrócił się już pod koniec 2006 r. Jednak urzędnicy Kancelarii Lecha Kaczyńskiego zdecydowanie odmówili dokonania przelewów.
- "Kancelaria nie widzi podstaw ponoszenia kosztów wynikających z przesłanych faktur" - uzasadniła odmowę w czerwcu 2007 r. wicedyrektor zespołu obsługi organizacyjnej prezydenta RP Ewa Wiśniewska. W efekcie dyrekcja gdańskiego szpitala została na lodzie z niezapłaconymi fakturami i poszła do sądu.
Epilog
26.10.2009 - wydawało się, że sprawa będzie wlec się latami, placówka dogadała się z MSWiA, któremu jako organowi założycielskiemu zależy, by lecznica nie generowała długów:
- "Zobowiązania zostały uregulowane." - przyznał "Gazecie Wybiórczej" Grzegorz Sut, dyrektor szpitala MSWiA. - "Zdążyliśmy przed przedawnieniem sprawy. Jestem usatysfakcjonowany."
- "Szpital otrzymał z ministerstwa dotację na zakup sprzętu." - tłumaczy Jarosław Buczek, rzecznik Służby Zdrowia MSWiA - "To kwota większa niż koszty, które lecznica poniosła na zabezpieczenie opieki medycznej panu prezydentowi na Helu."
Pozornie wszystko gra, ale prawda jest taka, że to prezydent i jego Kancelaria mieli rację nie płacąc nieswoich długów. O tym wysługująca się reżimowi "Gazecie Wybiórcza" nie raczyła poinformować społeczeństwa.
Uzurpateur le Grand, czyli zasada nie
Nie, bo nie, czyli nie będziesz sędzią przeze mnie
Art. 179 Konstytucji III RP stanowi, że sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony. Przepis ten ma charakter kategoryczny i nakłada na Prezydenta obowiązek powołania na stanowisko sędziego osoby zawnioskowanej przez Krajową Radę Sądownictwa. Przepis ten nie pozwala Prezydentowi odmówić powołania, jeżeli Krajowa Rada złożyła wniosek. Gdyby ustawodawca konstytucyjny chciał dać Prezydentowi prawo do odmowy powołania zawnioskowanego kandydata, przepis ten musiałby zawierać drugi ustęp określający warunki, w jakich Prezydent może odmówić powołania na sędziego osoby zgłoszonej przez Krajową Radę Sądownictwa i określać warunki, w jakich może to zrobić. Takiego przepisu nie ma, bowiem naruszałby on ustrojową zasadę trójpodziału władz.
W ciągu ostatnich 18 lat nie zdarzyło się, aby którykolwiek z Prezydentów odmówił powołania na sędziego osoby zawnioskowanej przez Krajową Radę Sądownictwa. Jeden raz, gdy nominat pomiędzy złożeniem wniosku a powołaniem go na stanowisko sędziego popełnił pospolite przestępstwo, Prezydent Aleksander Kwaśniewski przekazał pełne akta sprawy Krajowej Radzie Sądownictwa i ta po zbadaniu sprawy cofnęła wniosek o powołanie. Nawet w tak drastycznym przypadku decyzja o tym, kto ma zostać sędzią pozostała w gestii Krajowej Rady Sądownictwa, a Prezydent Aleksander Kwaśniewski tworząc precedens, jednoznacznie potwierdził, że decyzja merytoryczna należy do Krajowej Rady, zaś akt nominacji prezydenckiej ma charakter formalny.
W 2007 roku Prezydent Lech Kaczyński odmówił nominacji 5 asesorom na stanowisko sędziów sądów rejonowych oraz 4 sędziom sądu rejonowego na stanowisko sędziego sądu okręgowego. Prezydent nie odważył się wydać postanowienia o odmowie nominacji; bo byłoby to już tak czytelne dla każdego nawet nieprawnika naruszenie Konstytucji, że kwalifikowałoby postawienie Prezydenta RP przed Trybunałem Stanu. Zastosowano więc formułę:
- Kancelaria Prezydenta poinformowała Krajową Radę Sądownictwa, że wobec wspomnianej liczby 9 osób Prezydent nie skorzystał z przysługującej mu prerogatywy do nominowania ich na sędziów. 8 osób którym odmówiono nominacji to asesorzy bądź sędziowie wydziałów karnych.
Zainteresowani nie otrzymali żadnego uzasadnienia decyzji Prezydenta, uzasadnienia takiego nie otrzymała też Krajowa Rada Sądownictwa. Analiza każdego z przypadków asesorów i sędziów, którym odmówiono nominacji jest jednoznaczna:
- każdy z asesorów, który nie otrzymał nominacji, w okresie orzekania jako asesor wydał co najmniej jedną decyzję, która była nie po myśli PiS. A w przypadku sędziego, która nie otrzymała nominacji z sądu rejonowego do sądu okręgowego, powodem było to, że nie uległa ona naciskom ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości co do zastosowania aresztowania wobec zatrzymanej bezpodstawnie osoby.
PiS rękoma Prezydenta RP kształtuje skład osobowy polskiego sądownictwa. Co więcej - stosując takie praktyki wpływa na bieżące orzecznictwo całego wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie, wiedząc że jeśli nie będą orzekali zgodnie z oczekiwaniami PiS mogą nie otrzymać nominacji do sądu wyższego stopnia, czyli mogą być pozbawieni awansu, będą po prostu spolegliwi wobec oczekiwań PiS. Jest to oczywista ingerencja w niezawisłość sędziowską i to w skali całego kraju i całego wymiaru sprawiedliwości. Tak wygląda "reforma" prawa i wymiaru sprawiedliwości w wykonaniu PiS. PiS potrafi jedynie poprzez akceptację szkodliwej polityki Generała Prokuratora wzmacniać władzę administracji nad sądami.
Nawet przy zastosowanej formule poinformowania Krajowej Rady Sądownictwa o nieskorzystaniu przez Prezydenta z przysługującej mu prerogatywy do nominowania sędziego (opinię co do takiego trybu wydał podobno prof. Granat - obecny sędzia TK) naruszenie Konstytucji RP przez Prezydenta RP jest tak poważne, że kwalifikuje się do postawienia Prezydenta przed Trybunałem Stanu i złożenia go z urzędu. Liczy się bowiem skutek, a nie słowa. Zresztą: "prerogatywa" to tyle co wyłączna kompetencja. Można mieć prerogatywę do wykonania uprawnienia i można mieć prerogatywę do wykonania obowiązku. Istotnie art. 179 ustanawia prerogatywę dla Prezydenta RP, ale do wykonania obowiązku nominacji, o ile Krajowa Rada Sądownictwa złoży odpowiedni wniosek.
Powyższa sprawa (wg wykształciuchów):
- Narusza ustrojową zasadę trójpodziału władz;
- Stanowi rażące naruszenie Konstytucji RP przez Prezydenta RP;
- Jest niedopuszczalną ingerencją w niezawisłość sędziowską w skali kraju;
- Aspekt czysto ludzki - osoby, którym odmówiono nominacji, po latach pracy stały się prawnikami bez uprawnień. Nie są sędziami. Pozbawieni etatów asesorów nie są asesorami. Nie mogą się ubiegać o wpis na listy adwokatów, bo uprawnienie takie przysługuje sędziom a nie asesorom, którymi już zresztą nie są. (Różne Rady Adwokackie stosują tu różną praktykę i chwała Radom, które asesorów nominatów do adwokatury przyjęły).
Nie wydam opinii, bo zadawaliście się z tymi, których nie lubię
Platforma chce, żeby Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego pokierował Krzysztof Bondaryk, wywiadem wojskowym Maciej Hunia, a kontrwywiadem wojskowym Grzegorz Reszka. Jednak losy całej trójki zależą od prezydenta. Co prawda mają oni wymagane opinie kolegium do spraw służb i sejmowej speckomisji, ale nie ma opinii głowy państwa.
Ponieważ negatywna opinia Pałacu nie może wstrzymać nominacji, doradcy Lecha Kaczyńskiego znaleźli sposób, jak zablokować powołanie nowych szefów służb specjalnych.
- "Namawiamy prezydenta do wstrzymania się z wydaniem jakiejkolwiek opinii" - mówi "Dziennikowi" osoba ze ścisłego otoczenia Lecha Kaczyńskiego. W konsekwencji Bondaryk, Hunia i Reszka mogliby co najwyżej pełnić obowiązki szefów i to nie dłużej niż przez trzy miesiące.
Według współpracowników prezydenta Lech Kaczyński ma zastrzeżenia do każdego z kandydatów.
- Krzysztof Bondaryk, który już pełni obowiązki szefa ABW, ma na koncie współpracę z Zygmuntem Solorzem (do niedawna był szefem jednego z departamentów w Erze GSM) oraz budowanie nieformalnej służby specjalnej, kiedy w gabinecie Jerzego Buzka był wiceministrem spraw wewnętrznych.
- Nie mniejsze wątpliwości budzą generał Maciej Hunia i pułkownik Grzegorz Reszka, którzy mają kierować służbami wojskowymi. Obaj pochodzą z tzw. grupy krakowskiej. Zaczynali w tamtejszej delegaturze Urzędu Ochrony Państwa w pionie kontrwywiadu. PiS nie może im darować m.in. "flirtu" z SLD.
Hunia za rządów Buzka był dyrektorem Zarządu Kontrwywiadu UOP, a za Millera został wiceszefem ABW u boku Andrzeja Barcikowskiego i w 2004 r. dosłużył się stopnia generała (Grzegorz Reszka był jego zastępcą). Kariera Huni była iście ekspresowa, bo jeszcze w 1997 r. był zaledwie porucznikiem.
- "Obaj zbyt blisko współpracowali ze Zbigniewem Siemiątkowskim. Reszka jako wiceszef kontrwywiadu w UOP wręcz wskazywał oficerów, którzy mają zostać zwolnieni" - tłumaczy poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Prowokacje MSZ po klęsce październikowej
Manipulacja broszurowa
W broszurze prezentującej 14 grudnia 2007 r. uczestników szczytu w Brukseli zamieszczone jest zdjęcie Lecha Kaczyńskiego, mimo, że prezydenta na miejscu nie ma. W ostatniej chwili organizatorzy dołączyli do informatora erratę, że prezydent na szczyt nie dojedzie. Wczoraj w Lizbonie było odwrotnie: prezydent w uroczystości podpisywania Traktatu Reformującego brał udział, ale w broszurze dla dziennikarzy jego zdjęcia nie było. Lech Kaczyński tłumaczył, że jest mu przykro, bo to on negocjował Traktat Reformujący od początku do końca. Według prezydenta, o tę sprawę należy pytać ministra spraw zagranicznych, bo to jego resort jest odpowiedzialny za przygotowanie wizyt międzynarodowych.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych kłamliwie tłumaczy natomiast, że wysłało już 23 listopada pismo do Brukseli z informacją, że w Lizbonie będą obecni i prezydent i premier.
2008 rok rozpoczęto od zamachu na ambasadorów IV RP
15 listopada Lech Kaczyński podpisał kilka nominacji dla ambasadorów. Dopiero dzień później do sejmowej komisji spraw zagranicznych wpłynęło pismo o zaopiniowanie ich kandydatur. Jeszcze później, bo po sześciu tygodniach od tej daty, o nominacji ambasadorów dowiedziało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. O tym fakcie MSZ poinformowała Anna Fotyga, obecnie szefowa Kancelarii Prezydenta, a do niedawna szefowa wolskiej dyplomacji.
Zatwierdzone przez prezydenta 15 listopada nominacje zostały wskazane w ostatniej chwili przez ustępujący rząd. Wśród nominowanych są Andrzej Sadoś, który miał być ambasadorem przy OBWE w Wiedniu, i Jerzy Achmatowicz przymierzany do placówki w Meksyku.
W ramach odwetu, jak podał wczoraj "Wprost", rząd Tusku zamierza zablokować wyjazd tych dwóch ambasadorów. W przypadku Achmatowicza sprawa jest prosta. Po prostu nie dostanie zgody premiera - pisze "Wprost". Gorzej z Sadosiem. Jego nominacji nie da się już unieważnić. Jedyne, co może zrobić nowy szef MSZ, to nie podpisać biletu lotniczego lub zaproponować takie warunki finansowe, że nawet Andrzej Sadoś ich nie zaakceptuje. - "Sposobów jest kilka i zamierzamy skorzystać z któregoś z nich" - mówi bez żenady informator tygodnika "Wprost" w Kancelarii Premiera.
Rycerz okrągłego stołu o swoich dokonaniach
Z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozpoczęły się w Gdyni obchody 37. rocznicy tragicznych wydarzeń w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu.Podczas przemówienia Lech Kaczyński stwierdził, że Grudzień 70 roku nie został jeszcze rozliczony, bo na początku lat 90. zawarto pewien kompromis, który to uniemożliwił. Dodał również, że ma mimo wszystko nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość.
Oczywista reakcja jednego z głównych wrogów narodu
- "Gdybym miał uczestniczyć w obchodach z obecnym prezydentem, który mówi, że jakieś układy przeszkodziły w rozliczeniu Grudnia, to przecież szkoda słów" - stwierdził Lech Wałęsa na antenie RMF FM. W wywiadzie dla krakowskiej radiostacji, były prezydent powiedział, że nie znosi, jak ktoś takie bzdury opowiada. - "Nie mieliśmy siły, nie mieliśmy mądrości, a w tej mądrości uczestniczy Kaczyński wraz z bratem. Nie potrafiliśmy i nie mieliśmy siły rozliczyć i to są fakty, a nie bzdury, które opowiada prezydent. Jeśli jakieś układy przeszkadzały, to chyba takie, w których Kaczyńscy uczestniczyli. Bo oni podkładali nogę i przeszkadzali w rozliczeniu - stwierdził Wałęsa, odnosząc się do słów Lecha Kaczyńskiego, że Grudzień 70 roku nie został jeszcze rozliczony, bo na początku lat 90. zawarto pewien kompromis, który to uniemożliwił." Wałęsa nie uczestniczył w uroczystych obchodach, ponieważ przypuszczał, że prezydent "będzie bzdury opowiadał". "I miałem rację. W takich bzdurach uczestniczyć nie wolno. Trzeba oddać hołd, powiedzieć że czegoś się nie zrobiło, bo nie było odwagi. I to jest prawda. A jak on takie bzdury opowiada, to jak można w tym uczestniczyć?" - powiedział Wałęsa dla RMF FM.
Prekursorska konferencja prasowa
To miała być wspólna konferencja prasowa po spotkaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z przebywającym w Polsce przewodniczącym Prezydium Bośni i Hercegowiny Żeljko Komsziciem. Jednak pytań na konferencji nie było, bo dziennikarze nie dostali mikrofonów.
Po wygłoszeniu swoich kwestii przez Kaczyńskiego i Komszicia do zadawania pytań zaprosił gość z Bośni i Hercegowiny. - "Jeżeli państwo mają pytania, a sądzę, że zostały one przewidziane, jestem do państwa dyspozycji" - powiedział. W tym momencie zapadła cisza, którą po chwili przerwała minister z Kancelarii Prezydenta mała dziewczynka. - "Nie przewidywaliśmy pytań, nie ma nawet technicznych możliwości do ich zadawania, ponieważ dziennikarze nie mają mikrofonów. Bardzo serdecznie podziękuję" - powiedziała. Słowa wywołały śmiech prezydenta i jego gościa. Tymczasem - według reportera TVN 24 - przed spotkaniem mikrofony na sali były, ale zostały usunięte trzy minuty przed konferencją (co jest ewidentną prowokacją).
- Poseł PiS Marek Suski tłumaczył wieczorem w TVN 24, że to niedopatrzenie, a winę zrzucił na pracowników Kancelarii pochodzących jeszcze z czasów, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski. - "Myślę, że zostały wyciągnięte wnioski na przyszłość, bo to jakieś niedopatrzenie, ale nie koniec świata. Nie było pieniędzy na odprawy i większość urzędników jest odziedziczona po Aleksandrze Kwaśniewskim. Stąd wynikło pewnie to niedopatrzenie" - mówił Suski.
- Suskiemu odpowiadał sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski: - "Gdyby Kancelaria Prezydenta była obsadzona ludźmi związanymi z Aleksandrem Kwaśniewskim, to do takiej czy innej wpadki by nie doszło. Jaka partia, taki prezydent i zaplecze. Mało profesjonalne i nieprzygotowane do rządzenia. Informacja o takiej wpadce idzie w świat."
Nepotyzm, czy nowa, świecka tradycja?
"Dziennik": Jarosław Kaczyński pozostanie w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, a to oznacza, że lider opozycyjnego PiS będzie miał nadal dostęp do informacji niejawnych. Do tej pory prezydent powoływał do RBN najważniejszych urzędników państwowych: premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz szefów MON, MSZ i MSWiA. Lech Kaczyński także przestrzegał tego zwyczaju, z jednym wyjątkiem - miejsce w Radzie, gdy szefem rządu był Kazimierz Marcinkiewicz, przeznaczył również dla brata, prezesa PiS. I tak już zostało.
- "Nie widzę powodów, dla których Jarosław Kaczyński miałby zostać odwołany z Rady. Jego obecność wydaje mi się naturalna" - mówi minister mała dziewczynka z Kancelarii Prezydenta. "Czy prezydent zaprosi do tego gremium nowego premiera Donalda Tuska?" - "Dziennik" zapytał małą dziewczynkę. - "W ciągu najbliższych dni żadnych zmian w Radzie nie będzie" - odpowiedziała mała dziewczynka.
Zaproszenia do Rady po ponownym objęciu funkcji marszałka Senatu nie oczekuje też Bogdan Borusewicz, który za mariaż z PO zapłacił wykluczeniem z grona doradców Lecha Kaczyńskiego. - "Prezydent ma swobodę w powoływaniu i odwoływaniu członków Rady."- przypomina marszałek. Dodaje, że w jego ocenie Rada zmieniła charakter i stała się już tylko "prywatnym zapleczem" prezydenta.
W drugą rocznicę nieobecności
- "Ostatnie dwa lata to okres szybkiego wzrostu gospodarczego, gwałtownego spadku bezrobocia i wzmocnienia pozycji Polski w stosunkach międzynarodowych" - powiedział prezydent o dwóch dokonaniach, na które ani on, ani uprzedni rząd nie mieli i nie chcieli mieć wpływu oraz o trzecim, które jest dziełem rządu Donaldu Tusku. Po czym wiedziony magiczną liczbą "2" kontynuował.
- "Dwa dni bez snu, ale to, co tam osiągnęliśmy, jest wielkim sukcesem" - mówił w TVP1 prezydent o swoich negocjacjach podczas czerwcowego szczytu w Brukseli, polegających na konsultowaniu telefonicznie każdego słowa z Panem Prezesem. W wywiadzie dla telewizji państwowej podsumował drugi rok swojej prezydentury. Lech Kaczyński został zaprzysiężony na prezydenta 23 grudnia 2005 roku.
Zdaniem prezydenta, pozycja Polski w UE jest znacznie mocniejsza dzięki temu - jak mówił - że:
- "Pozycja Polski jest mocna. Zachowaliśmy na wiele lat nicejski system głosowania, wywalczyliśmy Joaninę (czyli mechanizm blokowania decyzji w Radzie Unii Europejskiej), wywalczyliśmy wiele konkretnych zmian w Traktacie, które umacniają zasadę państwa narodowego i Unii jako związku państw o charakterze narodowym. To jest Polsce potrzebne. To jest w naszym interesie" - podkreślił swoim uroczym głosem.
Mówiąc o polityce zagranicznej, prezydent wymienił m.in. podpisany niedawno Traktat Lizboński, który wzmocni pozycję Wolski w Unii Europejskiej. Prezydent wskazał na potrzebę utrzymania sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, który - jak podkreślił - jest dla Wolski bardzo ważny.
- "Nie powstało nowe imperium, ale związek silnych państw. To kompromis tych, którzy uważają, że UE jest wielkim dobrem, ale musi mieć swoje granice. Ten stan odpowiada realnej rzeczywistości w Europie. Ci, którzy chcieli superpaństwa osiągnęli tyle, że mechanizmy UE będą działać w sposób sprawniejszy, a ci, którzy chcieli państw narodowych utrzymali to, co jest najważniejsze - zachowanie tych państw" - nie wiadomo tylko, czy chodzi o zachówek, czy o restaurację.
- "Ale ostatni rok był ważny także dla Wschodu i ważne wspólne inicjatywy energetyczne" - powiedział prezydent w wywiadzie dla TVP. W maju Miłościwie Nam Nieobecny nie uczestniczył w szczycie energetycznym w Krakowie, gdzie prezydenci Polski, Ukrainy, Litwy, Azerbejdżanu i Gruzji zadeklarowali współpracę w dziedzinie energetyki, a są to decydujący na globanym rynku energetycznym gracze.
Lech Kaczyński powiedział, że w polityce wewnętrznej "nie oczekuje cudów", ale liczy, że Wolska będzie rozwijała się "przynajmniej równie szybko jak przez ostatnie dwa lata". - "Żeby polityka, którą prowadziliśmy i prowadzimy, nie załamała się" - mówił prezydent podkreślając, że Wolska powinna zachować "kierunek twardej walki o polskie interesy w Unii".
Kłamliwy ranking rocznicowy
Respondenci na pytanie: jak oceniają dwa lata prezydentury Lecha Kaczyńskiego odpowiedzieli: bardzo dobrze - 8,3 proc., dobrze - 29,7 proc., źle - 41,8 proc., bardzo źle - 15,5 proc., co daje łącznie 57,3 proc. złych ocen, nie wiem - 4,8 proc.
Z sondażu wynika, że gdyby wybory prezydenckie odbywały się dziś to: na Donalda Tuska głosowałoby - 34,6 proc., Lecha Kaczyńskiego - 19,6 proc., Waldemara Pawlaka - 7,4 proc., Wojciecha Olejniczaka - 2,8 proc., innego kandydata - 25,1 proc., zaś "nie wiem" odpowiedziałoby 10,5 proc. ankietowanych.
Wolacy są podzieleni w ocenie dalszej współpracy prezydenta Kaczyńskiego z premierem Tuskiem. Tylko 1,2 proc. uważa, że będzie się ona układała bardzo dobrze, 45,5 proc. - dobrze, źle - 41,5 proc., bardzo źle - 5,8 proc., nie ma zdania - 6 proc.
Sondaż został przeprowadzony przez SMG/KRC w niedzielę na nie-reprezentatywnej ogólnopolskiej próbie 503 Polaków.
Ohydne pomówienia bezczelnie zgłaszane do prokuratury
7 stycznia 2008 r. opinia publiczna Wolski została poddana kolejnej manipulacji inspirowanej i nadzorowanej przez "Bufetową", polegającej na rozpowszechnianiu plotek "ze stołówki".
Wniosek w sprawie niegospodarności urzędników Ratusza w okresie, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński, został złożony w warszawskiej prokuraturze okręgowej - poinformował zastępca dyrektora gabinetu prezydenta stolicy Jarosław Jóźwiak. Jak wyjaśnił, chodzi o uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa m.in. przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego oraz Andrzeja Urbańskiego, Sławomira Skrzypka, Roberta Drabę. W wyniku przeprowadzonej w Ratuszu tendencyjnej kontroli wykryto nieprawidłowości dotyczące wydawania funduszy reprezentacyjnych przez urzędników miejskich na ponad 1 mln 900 tys. zł. Jóźwiak dodał, że nieprawidłowości te zostały wykryte przy okazji tej samej tendencyjnej kontroli przeprowadzonej w 2007 roku, która dotyczyła sprawy zamawianych przez urzędników Ratusza sondaży opinii publicznej m.in. preferencji wyborczych.
Zarzuty sformułowane przez Gronkiewicz-Waltz dotyczą niezgodnego z prawem wydawania funduszy reprezentacyjnych przez prezydenta, jego zastępców i innych urzędników. Tylko na lunche, konferencje i bankiety wydano ponoć poza odpowiednimi procedurami ponad milion złotych. W 2004 r. prawie 700 zł wydano na wino podawane podczas konferencji "Ubóstwo i niesprawiedliwość". W tym samym roku kupiono alkohol za 2 tys. zł na... Festiwal Programów Religijnych. Doniesienie do prokuratury dotyczy też bezprawnego zniszczenia dokumentu (grozi za to do dwóch lat więzienia). Chodzi o listę osób, które na koszt miasta pojechały na pogrzeb Jana Pawła II. Według prawników ratusza, wśród 180 uczestników opłaconej przez ratusz pielgrzymki mogli być (oprócz oficjalnych przedstawicieli) także członkowie rodzin urzędników - podaje serwis wprost.pl.
- "Koszty tego przedsięwzięcia obciążyły budżet miasta na kwotę 420 tys. zł. Na szczęście listę pasażerów udało się zabezpieczyć w straży granicznej i przedstawimy ją jako dowód w sprawie" – mówi jeden ze współpracowników ratusza.
24 maja 2008 r. - Marcinkiewicz oskarża prezydenta - w rozmowie z "Dziennikiem" Marcinkiewicz powiedział, że w grudniu 2005 roku prezydent Kaczyński zlecił szefowi ABW Witoldowi Marczukowi zbieranie informacji na jego temat. Zdaniem Marcinkiewicza, Lech Kaczyński chciał także, by szef ABW go podsłuchiwał. Prokuratura sprawdzi te informacje. Jak należałoby oczekiwać prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że - "Oskarżenia Marcinkiewicza ws. podsłuchów są całkowicie bezpodstawne i kłamliwe".
Inne ohydne pomówienia bezczelnie publikowane w mediach
23 lipca 2009 - niejaka "Gazeta Prawna" ośmieliła się suponować [2], że Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany złamał prawo urlopując swego Znakomitego Szefa Kancelarii po tym, jak ten osobnik ośmielił się udzielić wywiadu prasie niemieckojęzycznej, w którym przedstawił szereg kalumni na temat MNNiN.
- "Lech Kaczyński, Prezydent RP, wysłał szefa swojej kancelarii na przymusowy urlop. Jednak, jak każdy inny pracodawca ma do tego prawo tylko po wcześniejszym wypowiedzeniu umowy o pracę."
Wyjątkowo bezczelną jest teza, jakoby głowę państwa obowiązywały takie same przepisy, jak każdego innego Wolaka:
- "Głowę państwa, podobnie jak wszystkich innych pracodawców, obowiązują te same zasady udzielania urlopów zawarte w kodeksie pracy."
Ten pokrętny wywód poparty jest rzekomymi argumentami [3], których, ze względu na ich miałkość intelektualną nie będziemy przytaczać.
Autor tego paszkwilu, rzekomy dziennikarz pozwolił sobie na własny komentarz [4] suponujący, że MNNiN działa pod wpływem negatywnych emocji:
- "Pracownik przestał mi się podobać, więc – nie bacząc na kodeks pracy – wysyłam go od zaraz na przymusowy urlop. I tak oto tysiące innych pracodawców mogą pomyśleć, że mają prawo zrobić to samo, jeśli stracą zaufanie do podwładnych. [...] To zły przykład, zwłaszcza że Lech Kaczyński jako profesor prawa, specjalizujący się w prawie pracy, do tej pory zazwyczaj stawał w obronie praw pracowniczych."
23.07.2009 - należący do niemieckiego koncernu Axel Springer brukowiec Fakt zaatakował MNNiN twierdzeniem jakoby koszta jego lotów prywatnych na Hel były 4,6 raza wyższe, niż podobne wyprawy turystyczne herszta Tymczasowego Rządu Okupacyjnego:
- "Prezydent Lech Kaczyński (60 l.) od listopada 2007 do czerwca 2009:
- "Premier Donald Tusk (52 l.):
Tymczasem nawet dziecko ze szkoły podstawowej zorientuje się, że MNNiN latał tylko 2,76 raza więcej, a Hel nie leży w Gdańsku i trzeba tam dodatkowo dolecieć! Ergo jest to kolejna próba przewrotu w najszerszym tego słowa znaczeniu.
Rzekomy brak reakcji ze strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego spowodował odlot Miłościwie Nam Nieobecnego i Niepoinformowanego do Chorwacji
Wersja oficjalna
Próby kontaktu z dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego i innymi oficerami Biura Bezpieczeństwa Narodowego, by poinformować w dniu 23 stycznia 2008 r. o wypadku samolotu wojskowego CASA, podjęto od godziny 19.40 - poinformował MON.
Z komunikatu płk Cezarego Siemiona z MON wynika, że zgodnie z procedurami dyżurna służba operacyjna sił zbrojnych melduje o zaistniałych w wojsku sytuacjach szczególnych szefowi Sztabu Generalnego WP i ministrowi obrony narodowej oraz powiadamia dyrektora Departamentu Systemu Obronnego w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Według Siemiona, o wypadku samolotu CASA szefa Sztabu Generalnego WP poinformowano o godz. 19.25, Ministra Obrony Narodowej - o godz. 19.35. Natomiast od godziny 19.40 "podjęto próby kontaktu z Dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego i innymi oficerami BBN". Ostatecznie Dyrektor Departamentu Systemu Obronnego BBN otrzymał informację o katastrofie po godzinie 20:00.
Wersja Kancelarii Prezydenta RP
- "Prezydent wyleciał z wizytą do Chorwacji, bo nie miał informacji o katastrofie wojskowego samolotu CASA" - uważa zastępca szefa Kancelarii Prezydenta, Robert Draba.
Draba powołał się na informacje mediów, które podają, że samolot spadł o godzinie 19.07, a prezydent wylatywał do Chorwacji o godz. 20.15.
- "To jest niebywałe, żeby godzinę po zdarzeniu prezydent nie miał tej wiedzy, bo prezydenta nie poinformowano i prezydent poleciał do Chorwacji i następnie w Chorwacji się dowiedział i przerywał wizytę. [...] Gdyby prezydent miał tę wiedzę w czasie wylotu, do Chorwacji by nie wyleciał" - powiedział Draba w radiowej Trójce.
Według niego, informacje o tego typu katastrofie ma najpierw Ministerstwo Obrony Narodowej i ten resort albo przez Kancelarię Premiera albo bezpośrednio powinien błyskawicznie przekazać informacje Kancelarii Prezydenta.
- "Jeżeli Kancelaria Prezydenta rzeczywiście przez godzinę nie wiedziała o tak poważnym wypadku, to jest to skandal" - dodał Draba. W jego opinii, sprawę tę trzeba będzie wyjaśnić.
- "Prezydent nie powinien się dowiadywać z mediów" – powiedział Draba w TVN24
Komentarz anonimowego wykształciucha:
- "Skoro oficerowie Pana Prezydenta zaspali na służbie (według Kalisza, oficerowie dyżurni w Kancelarii Prezydenta czy w odpowiednich resortach pracują całą dobę, mają ze sobą łączność), co może się zdarzyć, to można było zawrócić drogi."
Oburzenie premiera Holandii z powodu rzekomej homofobii MNNN
26.03.2008 - wynikiem Spektaklu multimedialnego z 17.03.2008 r. demaskującego brudne knowania światowego gejostwa jest bezprzykładny w historii dyplomacji po II wojnie światowej atak na imponderabilia wolskie premiera kraju, który jako pierwszy w Unii Europejskiej zalegalizował małżeństwa homoseksualne, włącznie z ich prawem do adopcji. Jak donoszą nawet media przyjazne narodowi w czasie rozmowy z Donaldu Tusku premier Holandii Jan Peter Balkenende wyraził oburzenie ubiegłotygodniowym orędziem prezydenta Wolski, w którym wykorzystano fragment ceremonii ślubu gejowskiego z Kanady. Szef holenderskiego rządu poprosił polskiego premiera o wyjaśnienia, czy stanowisko Lecha Kaczyńskiego oznacza, że Polska będzie się domagała zakazu rejestracji związków partnerskich w Unii Europejskiej.
- "Jak na standardy dyplomatyczne reakcja Balkenende była wyjątkowo ostra. Oświadczył, że przekaz orędzia Lecha Kaczyńskiego ma charakter homofobiczny, a on, jako przedstawiciel kraju, który ma najbardziej przyjazne wobec homoseksualistów ustawodawstwo w Europie, czuje się w obowiązku bronić praw mniejszości seksualnych" - nie ukrywał satysfakcji udzielając wywiadu tygodnikowi "Wprost" bliski współpracownik Tusku.
Dyplomatyczny wist
W wywiadzie dla agencji Reuters, opublikowanym 09.04.2008 po godzinie 20, dziennikarze zapytali Pana Prezydenta, czy Polska, która blokowała rozmowy UE-Rosja w 2006 roku z powodu sporu handlowego, wycofa weto, żeby uspokoić Moskwę. Prezydent odpowiedział:
- "Z pewnością powinniśmy rozmawiać, z pewnością powinniśmy budować atmosferę, w której nieufność jest zredukowana. Ale czy rozmowy strategiczne mogą zostać odblokowane w bliskiej przyszłości, to inna sprawa. Najpierw chciałbym wiedzieć, jak ma zostać rozwiązana sprawa MAP dla Ukrainy i Gruzji. Muszę wiązać te dwie kwestie, nawet jeśli wolałbym tego nie czynić."
MAP to program działań na rzecz członkostwa w NATO. Mimo starań Polski, krajów bałtyckich i USA na szczycie w Bukareszcie, NATO nie objęło nim Ukrainy i Gruzji. Sprzeciwiały się Niemcy, Francja i kilku innych członków Sojuszu ze "starej Europy", nie chcąc drażnić Rosji.
Dyplomatyczny wist Lecha Kaczyńskiego postawił na nogi polski MSZ. I nie tylko polski. Jeszcze przed prezydenckim dementi z Moskwy do Warszawy płynęły sygnały o irytacji w rosyjskim MSZ i Dumie. Szef Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiej Dumy Konstantin Kosaczow mówił, że "nie powiedzie się próba wykorzystywania przez Polskę swych możliwości w UE jak tarana".
MSZ podejrzewa, że za takim pomysłem stała wpływowa szefowa kancelarii prezydenta Anna Fotyga, doradzająca mu w sprawach zagranicznych. W MSZ narzekają, że Fotyga prowadzi własną politykę międzynarodową. Np. sama organizuje sobie wizyty zagraniczne, nie konsultując się z MSZ. Minister Radosław Sikorski miał dzwonić do przebywającego w Izraelu premiera Tuska. Ostatecznie nie było to konieczne, gdyż prezydent wycofał się z własnych słów bez interwencji premiera. Pytany podczas wizyty w Finlandii o swą wypowiedź dla Reutera, odpowiedział:
- "Tam nie było tego rodzaju sformułowania. Powiedziałem, że powinniśmy się nad tym zastanowić w tej chwili. Taka była treść mojej wypowiedzi. Widzę, że mam tutaj do czynienia z jakimś kolejnym nieporozumieniem. Raz jeszcze tylko powtarzam, stwierdziłem, że nie należy się spieszyć z rozpoczęciem rozmów, o których mowa".
Wściekły atak prasy rosyjskojęzycznej
Odważna próba Miłościwie Nam Chwilowo Obecnego i Niepoinformowanego (tym razem o skutkach wistu) wywołała falę histerycznych komentarzy w Rosji:
- "Rossijskaja Gazieta" pod zjadliwym tytułem: "Polska pomściła Ukrainę i Gruzję":
- "wygląda na to, że język ultimatum staje się wizytówką Polski..." oraz, że Polsce "pomyliły się interesy narodowe i ogólnoeuropejskie."
- "Wspólnota europejska, zgrzytając zębami, przełknie polską pigułkę, aby mieć jak najmniej wspólnego z tym nie chcącym przestrzegać elementarnych norm przyzwoitości krajem"
- "Niezawisimaja Gazieta" w artykule pod tytułem: "Prezydent Polski szantażuje Unię Europejską" ocenia, że dementi Kaczyńskiego nie zmienia istoty jego stanowiska, wyrażonego w wywiadzie oraz twierdzi, że działanie Kaczyńskiego:
- "praktycznie dezawuuje stanowisko premiera Donalda Tuska. Wszak szef rządu w ostatnim czasie niejednokrotnie publicznie zapewniał, że po uregulowaniu problemu eksportu polskiej produkcji rolnej do Rosji, Warszawa nie będzie przeszkadzała rozmowom UE-Rosja"
- "RBK-daily" mówi: "Nowe ultimatum Kaczyńskiego":
- "Wriemia Nowostiej" podkreśla, że:
- "Lech Kaczyński próbował wczoraj złagodzić skutki swojej elokwencji", jednak "dyplomatyczne manewry polskiego kierownictwa nie mogą ukryć tego, co najważniejsze - zainteresowania Warszawy posuwaniem się NATO na Wschód."
- "apel Warszawy o wywarcie presji na Moskwę, by pogodziła się z rozszerzeniem NATO na Wschód, wywołał radość w Tbilisi i Kijowie".
Przewodniczący Rady Gabinetowej
Kalendarium posiedzeń:
- 14.01.2008 - w sprawie reformy i problemów wolskiej służby zdrowia (pełna kompromitacja rządu Tuska)
- 28.10.2008 - w sprawie przeciwdziałania skutkom wielkiego światowego kryzysu finansowego (pełna kompromitacja rządu Tuska)
Tytuły i wyróżnienia Naszego Przywódcy
- Genialny Językoznawca
- Europejski Mąż Stanu 2006
- Notariusz sejmowy
Bracia MniejsiZjawisko biologiczne- Wasal Benedykta XVI
- S-syn
- Doctor Honoris Causa Uniwersytetu Państwowego im. I. Dżawachiszwilego (nie mylić z Dżugaszwilim) w Tbilisi (16.04.2007)
- Oscar
- Strażnik Konstytucji
- Wielki Strażnik PiSorządności
- Kawaler orderu Św. Jerzego, którym odznaczony został przez prezydenta Dżugaszwili w dniu 23.11.2007
- Wiktor Juszczenko odznaczył Lecha Kaczyńskiego najwyższym ukraińskim odznaczeniem państwowym, Orderem Jarosława Mądrego (06.12.2007)
- Doctor Honoris Causa Narodowej Akademii Administracji Państwowej przy prezydencie Ukrainy (06.12.2007)
- Patriotyczni, prawi i sprawiedliwi czytelnicy miesięcznika "Kot" nadali Lechowi Kaczyńskiemu tytuł Kociarza Roku (17.02.2008). W wyniku spisku określonych sił pominięto przy tym brata prezydenta, o niemniejszych zasługach dla kotów.
- Pierwszy Kibic IV RP - tytuł spontanicznie przyznany przez Wolaków pasjonujących się piłką nożną po ceremonii wręczenia orderu Leo Benhałerowi (20.02.2008). Bezdyskusyjną słuszność przyznania tego zaszczytnego tytułu, nominat potwierdził swoją wypowiedzią po meczu Wolska - Austria na Euro 2008 (12.06.2008), na temat gry reprezentantów Wolski:
- "Roker Perejro, ale dobry był także nasz bramkarz Artur Borubar."
- Niestety, ten zaszczytny tytuł jest często kwestionowany przez tzw. "internautów". Np. fakt zaproszenia przez Pana Prezydenta piłkarzy ręcznych jeszcze przed rozegraniem przez nich decydujących meczów mistrzostw Europy'2010 był komentowany jak następuje (pisownia oryginalna):
- "Kiedy tylko usłyszałem, że szczypiornistów zaprosił do siebie Pan PrezydĘt - wiedziałem, że tak się skończy. I tak było - wtopa z Francuzami, wtopa z Chorwatami, wtopa z Islandią. Nikt nie przynosi takiego pecha, jak nasz Jonasz - wystarczyło, że kiedyś odwiedził nożnych w szatni i było po meczu. Ciekawe, czy ciągle kibicuje państwu o nazwie AKSLOP."
Oczywistą bezsensowność takich zarzutów ujawnił Jarosław Kaczyński, który poinformował, że jego brat jest wielkim fanem piłki ręcznej, a kiedyś był nawet znakomitym bramkarzem:
- "Na podwórku koledzy nazywali mnie hetman. Interesowałem się boksem. A mój brat, mimo skromnej postury, był dobrym bramkarzem. I to w piłce ręcznej, gdzie piłką można zabić." - opowiadał w wywiadzie z Małgorzatą Domagalik w TVN24.
- Wraz z prezydentem Ugandy Yoweri Musewenim i brytyjskim Home Office (ministerstwem spraw wewnętrznych), prezydent IV RP został w dniu 15.05.2008 wyróżniony wprowadzeniem do tzw. "Sali Wstydu" (ang.: Hall of Shame, co jest trawestacją Hall of Fame - "Sali Sławy", w której honoruje się w USA słynnych sportowców). W oświadczeniu przysłanym PAP Humans Rights Watch stwierdziła, że prezydent Kaczyński został nagrodzony "za odmawianie ludziom szacunku dla ich rodzin". Organizacja wyjaśniła, że chodzi tu o znaną sprawę orędzia przeciwko ratyfikacji traktatu o reformie Unii Europejskiej, w którym prezydent wykorzystał zdjęcie ze "ślubu" gejów amerykańskich: Brendana Fay'a i Thomasa Moultona do ostrzeżenia o niebezpieczeństwie legalizacji małżeństw homoseksualnych.
- "Kaczyński i jego sojusznicy - w tym jego brat, były premier - od lat prowadzą kampanię odmawiania podstawowych praw lesbijkom, gejom, biseksualistom i transseksualistom w Polsce" - czytamy w laudacji nagrody HRW.
- Cham - nominację zaproponował Janusz Palikot ("uważam prezydenta za chama") w lipcu 2008. Cztery miesiące później biegli językoznawcy uznali że nie jest to zniewagą. [5]
- Wielki Lingwista - stwierdzono rozpoznawanie języka rosyjskiego ze słuchu (23.11.2008)
- Very Brave President - tytuł nadany przez prezydenta Dżugaszwili po zakończeniu zwycięskiej kampanii osetyjskiej przeciwko Rosji (23.11.2008)
- Gnojboj - tytuł nadany dzięki staraniom Janusza Palikota (27.11.2008)
- Doctor Honoris Causa mongolskiego Uniwersytetu Państwowego w Ułan Bator - tytuł otrzymany, według Jego Magnificencji Rektora tejże uczelni za "wkład w rozwój demokracji i przyjaźni między narodami, a także wszechstronnych stosunków polsko-mongolskich" (02.12.2008)
- Doctor Honoris Causa Uniwersytetu Studiów Zagranicznych Hankuk w Seulu w dziedzinie nauk politycznych, za "wkład we wzmocnienie więzów łączących Polskę z Koreą Południową" (05.12.2008)
- Nagroda imienia Świętego Grzegorza I Wielkiego - Lech Kaczyński wyróżniony zostaje tą niespotykanie prestiżową nagrodą przez redakcję miesięcznika "Niezależna Gazeta Polska". Dzięki opublikowaniu uzasadnienia do werdyktu kapituły, autorstwa największego dziennikarza wszech czasów Tomasza Sakiewicza, cały postępowy świat z satysfakcją zapoznać się może z obiektywną prawdą o niesłychanej odwadze prezydenta, który jednoosobowo powstrzymał Rosję od zaanektowania Gruzji, a później całej Europy: "Są takie momenty w historii Polski, których obraz sam staje się symbolem - prezydent Lech Kaczyński na czele przywódców wolnych państw przybyłych na pomoc Gruzji. 100 tysięcy ludzi na placu patrzących z nadzieją na wolność na naszego przywódcę. Kilkadziesiąt kilometrów dalej stały rosyjskie dywizje, których dowódcy, zdezorientowani akcją polityczną Kaczyńskiego, zatrzymali szturm."
- Kawaler Krzyża Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", przyznanego w dniu 29.01.2009 w uznaniu niespotykanie bohaterskiej "działalności niepodległościowej w latach 1945 - 1954". Oprócz oczywistego waloru uhonorowania prawdziwego bohaterstwa prezydenta już w okresie życia płodowego i niemowlęctwa, przyznanie odznaczenia stanowiło również niesłychanie istotny krok na drodze wdrażania jedynie słusznej polityki historycznej oraz ważny element odkłamywania cynicznie i bezczelnie fałszowanej przez okupantów i ich popleczników historii Wolski
- Posiadacz Pierścienia Hallera, przyznanego w dniu 10.02.2009 w Pucku przez Ligę Morską i Rzeczną z okazji 89. rocznicy zaślubin Polski z morzem
- Kawaler Podwójnego Białego Krzyża, którym prezydent odznaczony został w dniu 21.02.2009 przez prezydenta Słowacji, Ivana Gašparoviča. W przyznanym odznaczeniu zwraca uwagę wyjątkowe rozeznanie prezydenta Ivana Gašparoviča w wolskich realiach, dzięki któremu z rozmysłem przyznał on Lechowi Kaczyńskiemu Krzyż Podwójny, z oczywiście oczywistą intencją przekazania przez naszego prezydenta jednego, bardziej okazałego egzemplarza, jego bezpośredniemu przełożonemu - Jarosławowi Kaczyńskiemu.
- W dniu 17.09.2009 wdzięczni mieszkańcy Olsztyna postanowili uczcić zasługi Pana Prezydenta oraz jego brata dla narodu wolskiego. W tym dniu, na terenie kampusu studenckiego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Pan Prezydent odsłonił Aleję Ofiar Kaczyńskich. Doniósł o tym w dniu 18.09.2009 "Dziennik Gazeta Prawna".
- Wielki Żałobnik IV RP
- Łach partii - w skrócie: łach
- "Zacytuję poetę Władysława Orkana, piewcę góralszczyzny: "Nie bądź łachem partii - to zdziera" - zwrócił się do Peregrynującego burmistrz Nowego Targu Marek Fryźlewicz. Już po uroczystości burmistrz przyznał "Gazecie Wybiórczej", że umyślnie wybrał taki fragment na przywitanie Lecha Kaczyńskiego:
- "Sam nie jestem związany z żadną partią. Bywa, że w radzie miasta w opozycji do mnie są zarówno PO i PiS. Uważam, że w regionach nie powinno być upartyjnienia wszystkich spraw, jakby to nieraz chcieli rządzący z Warszawy. Dlatego tak bardzo podobają mi się słowa Orkana. O tym, że partia to zdzira, czyli jak się za czasów Orkana mówiło - zdziera." (08.11.2009)
Nowy Piłsudski
Jak podał 26.08.2008 dziennik "Polska", jesienią ma ruszyć kampania, podobna do tej z 2005 roku. Plan sztabowców Pana Prezydenta można by określić jako projekt "Nowy Piłsudski". Główną osią tego planu mają być obchody 90. rocznicy odzyskania niepodległości. Z tej okazji ma być zorganizowany wielki bal, w którym wezmą udział prezydenci wielu państw i koronowane głowy. Bohaterem wieczoru ma zostać Lech Kaczyński - spokojny mąż stanu, daleki od bieżących sporów politycznych, ale twardo walczący o interes narodowy.
Silny przywódca, który obroni Wolskę przed zagrożeniem ze strony Rosji. Tak jak w Gruzji: z rozpiętą pod szyją koszulą, zdecydowany, charyzmatyczny, silny przywódca państwa i lider grupy krajów środkowoeuropejskich. Tych, które poparły Polskę w obronie Gruzji.
Ta rola świetnie odpowiada Kaczyńskiemu. Zdaniem jednego z pracowników pałacu tak pełen energii i podekscytowania prezydent nie był od jesiennej kampanii parlamentarnej.
Wykonywanie funkcji głowy państwa - dokonania
Od frontu
- Prezydent aresztuje
- Prezydent kieruje
- Prezydent nominuje
- Prezydent odznacza
- Prezydent peregrynuje
- Prezydent się pochyla
- Prezydent rozsławia
- Prezydent tańczy
- Prezydent wydaje
- Prezydent znaczy
- 20.01.2008 - prezydent Wolski oficjalnie otworzył nową kolejkę linową na Kasprowy Wierch. Nie dane mu jednak było wjechać na szczyt. Z powodu silnego wiatru wagon musiał zatrzymać się na pośredniej stacji na Myślenickich Turniach.
- Dzięki "Kaczorynce" z 17.03.2008 nie spotka się z Angelą Merkel, aby mediować w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO. Z informacji "Gazety Wybiórczej" wynika, że Kancelaria Prezydenta sondowała Urząd Kanclerski w Berlinie, czy kanclerz Angela Merkel miałaby czas i ochotę rozmawiać o tym z Lechem Kaczyńskim. Według części źródeł rozważano też spotkanie w trójkącie Merkel - Kaczyński - Tymoszenko. Próby zorganizowania spotkania zarzucono właśnie po słynnym multimedialnym orędziu Największego Tabloidu.
- Po raz kolejny okazało się, że przysługujący prezydentowi IV RP na wygnaniu tytuł: Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany jest jedynie słusznym. Potwierdził te podstawową niekompetencję Największego Tabloidu sam Jacek od Wehrmachtu stwierdzając w programie Moniki Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") "Kropka nad i" (TVN24), że MNNN nie miał pojęcia o podkładzie obrazkowym pod swoje tezy a-lizbońskie:
- "Lech Kaczyński wiedział, że orędzie będzie multimedialne, ale nie wiedział, co konkretnie będzie na filmie" - powiedział 26 marca 2008 r. Nieudolny Manipulator Medialny oraz dodał, jak zwykle nie na temat:
- "Głowa państwa była kompletnie nieświadoma? Prezydent został wykorzystany?" - dopytywała dziennikarka. - "Nie można mówić o wykorzystaniu. Pan prezydent ma prawo przemówić do narodu w sposób atrakcyjny" - wyjaśniał poseł, po czym kontynuował komentarz nie na temat:
- "Pan prezydent jest tolerancyjny, a pan zrobił z niego homofoba!" - Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") była zdenerwowana. - "Nie wiem, gdzie w orędziu była homofobia" - stwierdził Jacek Kurski.
- Potwierdził ten fakt także niejaki Donaldu Tusku - premier wrogiej, restaurowanej III RP. W rozmowie z dziennikiem "Polska" powiedział, że wierzy, iż orędzie prezydenta w sprawie traktatu zmontowane zostało bez jego wiedzy:
- "Prezydent wie, jak było, a ja po tej rozmowie jestem przekonany, że nie wiedział, jak zostanie zilustrowane" - mówi Tusk. Dodał, że poradził prezydentowi, by oglądał swe orędzia przed emisją.
- 14.04.2008 - gdy rozpoczynało się spotkanie prezydenta Kaczyńskiego i Juszczenki z przedstawicielami społeczności ukraińskiej, w Pałacu Prezydenckim szef Departamentu Spraw Zagranicznych Mariusz Handzlik w Kancelarii Prezydenta RP odczytywał nazwiska zaproszonych gości. Wyczytał z osobna każdego z przedstawicieli Kościoła grekokatolickiego, pominął jednak delegację Cerkwi prawosławnej, która na znak protestu opuściła budynek.
- Mariusz Handzlik początkowo w ogóle nie zauważył, stojąc przed mikrofonem, przedstawicieli Cerkwi. Gdy skończył czytać nazwiska delegacji grekokatolickiej, chciał oddać głos prezydentowi. Nie skończył jednak zdania, bo ktoś zwrócił mu uwagę, że zapomniał o prawosławnych - wówczas ich też przywitał, ale już nie z nazwiska. Kilka godzin po incydencie Kancelaria Prezydenta wystosowała oświadczenie, w którym stwierdzono, że:
- "Kancelaria Prezydenta RP wyraża głęboki żal z powodu zaistniałej sytuacji." W oświadczeniu nie padło słowo przepraszam, jednak zapewniono, że incydent nie był zamierzony.
- "Nie wymienienie dostojników z imienia i funkcji wynikało z niepełnej informacji, uzyskanej przed spotkaniem przez osobę witającą uczestników spotkania" - napisano w liście do prawosławnych; jak widać nie tylko MNNN jest niepoinformowany. Jednocześnie Anna Fotyga wystosowała do hierarchów Cerkwi w Polsce list w tej sprawie, w którym, jak informuje internetowa strona prezydenta:
- "podkreślono głębokie więzi łączące Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z Chrześcijanami obrządku Prawosławnego."
- "Myślę, że to celowe zachowanie, skoro z nazwiska przedstawiono wszystkich duchownych grekokatolickich, a żadnego z Kościoła prawosławnego" - mówi abp Abel, zwierzchnik prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej komentując incydent w Pałacu Prezydenckim.
- "Skoro nas zaproszono, a tak naprawdę nas nie chciano, to musieliśmy wyjść z Pałacu. To nietakt ze strony Kancelarii Prezydenta. Ma ona przecież cały sztab ludzi, którzy znają się na protokole dyplomatycznym. Byłem w Pałacu Prezydenckim kilkanaście razy, ale teraz panuje tam straszny bałagan" - uważa prawosławny hierarcha.
- "Myślę, że zachowanie urzędnika było celowe, ponieważ wszystkich przedstawicieli Kościoła grekokatolickiego przedstawiono z imienia i nazwiska. W dodatku to nie pierwszy taki incydent. Do podobnego zdarzenia doszło w czasie obchodów rocznicy akcji "Wisła". Uważam także, że to ogromna niezręczność wobec prezydenta Wiktora Juszczenki. Było to uwłaczające i obraźliwe, skoro prezydent Juszczenko utożsamia się z Kościołem prawosławnym. Zwracam też uwagę, że Kościół grekokatolicki jest na Ukrainie w mniejszości" - mówi abp Abel.
- 31.08.2009 - "To było pierwszą łopatą wkopaną w grób komunizmu. Dół, w którym pochowano dziewięć lat później komunizm. Ten dzień jest naszym narodowym świętem.Polska była już inna i to w sposób nieodwracalny. I dlatego czcijmy ten dzień za 10, 20 i 50 lat. I gdy świadkowie będą inni albo już ich nie będzie." - obwieścił radośnie wszem i wobec w Gdańsku Miłościwie nam Chwilowo Obecny i Niepoinformowany podczas uroczystości z okazji 29 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych.
- 01.09.2009 - podczas, gdy nasz bohaterski MNCOiN świętując radośnie 70 rocznicę klęski wrześniowej i dając odpór knowaniom rosyjskim porównał zbrodnię w Katyniu do Holocaustu, światowe żydostwo ośmieliło się Go skrytykować. Godnym odnotowania jest fakt, że tej obrazy majestatu dopuściło się niemieckie żydostwo:
- "Podjęta przez pana Kaczyńskiego próba wymieniania jednym tchem Hitlera i Stalina nie może się powieść. Ten, kto mimo to podejmuje się porównywania dwóch tak złych, ale odmiennych zbrodniarzy, nie oddaje sprawiedliwości ani losowi Polaków, ani nieporównywalności i unikatowości Holocaustu." - brutalnie zaatakował sekretarz generalny Centralnej Rady Żydów w Niemczech. [6]
- 20.09.2009 - Żałoba i dożynki:
- "Po katastrofie w kopalni Wujek z programu prezydenckich dożynek wykreślono wszystkie punkty rozrywkowe. Zamiast tego będzie minuta ciszy i wspólna modlitwa" - prezydencki minister Paweł Wypych przed kamerami TVN 24 (20.09.2009)
- "Żebym ja publicznie tańczył, to było pierwszy raz w życiu" - prezydent Lech Kaczyński po zakończeniu tańca z Pierwszą Damą podczas prezydenckich dożynek w Spale (20.09.2009)
Od kuchni, czyli pałac za zamkniętymi drzwiami1)
Prezydent nie lubi publicznych wystąpień, w związku z tym zadanie informowania o tym, co myśli prezydent i jakie jest zdanie prezydenta na jakiś temat, przypadło jego urzędnikom. W filmie tę rolę pełnią aktorzy drugoplanowi, nazywani także wspierającymi, wspierającymi oczywiście gwiazdę. I to oni ją wyręczają w czarnej robocie rozpytywania i dowiadywania się, żeby widz nawet przez chwilę nie pomyślał, że gwiazda czegoś nie wie.
- Najważniejszy aktor na scenie może co najwyżej z miną absolutnego zwycięzcy biernie się przysłuchiwać rozmowie, nie dając po sobie poznać, że w jakiś sposób jest zainteresowany poznaniem odpowiedzi. Nie do pomyślenia jest scena, w której ujawnia się niewiedza bohatera.
- "Nie chcę być tym, który się dowiaduje, chcę być tym, który wie" – powiedziała jedna z wielkich hollywoodzkich sław. A już zupełnie nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której aktor wpierający gwiazdę, informuje o tym, iż ona o niczym nie wie. To może znaczyć tylko jedno: scenariusz jest źle napisany i raczej nie będzie skierowany do produkcji bez gruntownych przeróbek.
- Tymczasem urzędnicy prezydenta doprowadzili do sytuacji, w której przy każdym dramatycznym komunikacie zaczyna funkcjonować wiadomość, że prezydent o tym nie wiedział albo informacja o sposobie, w jaki się dowiedział i dlaczego jest on niewłaściwy. Dzięki prezydenckim przedstawicielom, jesteśmy z niewiedzą prezydenta Kaczyńskiego na bieżąco. Jeszcze w czasie żałoby narodowej po śmierci pilotów prezydencki urzędnik poskarżył się, że nikt o katastrofie nie poinformował najważniejszej osoby w państwie. W obliczu zagrożenia upadkiem satelity na terytorium Polski nie dbają oni o wyjaśnienie stopnia rzeczywistego zagrożenia i przedstawienia stanowiska głowy państwa. Znów punktem debaty jest to, że nikt nie raczył poinformować prezydenta.
- Czy ktoś zdołał przekazać prezydentowi komentarze, że taka postawa jego urzędników w dramatycznych sytuacjach przyczynia się do tworzenia z urzędu prezydenta aktora drugiego planu? - odpowiedzi może udzielić tylko Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany.
Dzień w Kancelarii Prezydenta zaczyna się po szóstej rano.
Pierwsza do pracy przychodzi minister Małgorzata Bochenek, odpowiedzialna za informację oraz kontakt prezydenta ze służbami specjalnymi. Codziennie pracownicy jej biura przygotowują dla prezydenta raport - prasówka z kraju i ze świata, meldunki służb specjalnych cywilnych i wojskowych, oddzielnie sytuacja polityczna i gospodarcza. MSZ przysyła do kancelarii raport o sytuacji międzynarodowej oparty na doniesieniach z polskich placówek dyplomatycznych.
Punktualnie o dziesiątej dokumenty trafiają na biurko prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- "Minister Bochenek wnosi do gabinetu prezydenta stertę papierów" - mówi pracownik Kancelarii. - "W sumie to często ponad sto stron tekstu dziennie. Prezydent rzadko jednak czyta te dokumenty. Najczęściej pani minister referuje mu najważniejsze sprawy ustnie. Jeśli coś przykuje uwagę prezydenta, to sprawa jest pogłębiana."
Współpracownicy Lecha Kaczyńskiego podkreślają, że jest człowiekiem kultury mówionej, nie pisanej.
- "Prezydent ma wizerunek profesora prawa, intelektualisty. Wydaje się, że powinien być człowiekiem tekstu. Tymczasem jest zdecydowanie człowiekiem słowa mówionego, opowieści, wręcz gawędziarzem. Słuchanie i opowiadanie to jego ulubiona forma ekspresji i kontaktu z otoczeniem. Praca z dokumentami znacznie rzadziej" - mówi współpracownik prezydenta.
Widzi pan prezydent, co o panu napisali?
Największy wpływ na prezydenta ma ten, komu łatwo dostać się do niego osobiście. Takich osób jest mało, jedną z nich jest minister Bochenek.
- "Czas między godziną 10 a 11, gdy pani Bochenek robi prezydentowi prasówkę, to w kancelarii święta godzina" - opowiada jej pracownik. - "Do prezydenta nie są wtedy łączone żadne telefony. Nie wolno wchodzić do gabinetu."
- "Minister Bochenek to niestety osoba dość egzaltowana. Czasem nastawia prezydenta w niewłaściwym kierunku, zwraca jego uwagę na sprawy błahe, wręcz prowokuje, by w pewnych sprawach zajął stanowisko, choć wcale tego nie wymagają" - mówi pracownik kancelarii.
Tak było ze słynnym porównaniem Lecha Kaczyńskiego do kartofla w niemieckiej "Die Tageszeitung" latem 2006 r. Komentarz zacytowały agencje.
- "Był nieprzyjemny, to fakt. Ale czy warto robić skandal z powodu tekstu w prywatnej gazecie, w dodatku niezbyt wpływowej, prześmiewczo-satyrycznej, która w żadnym razie nie wyraża opinii rządu?" - mówi były doradca prezydenta.
Minister Bochenek zwróciła uwagę na artykuł dopiero po dwóch dniach.
- "Musiał strasznie ją wzburzyć. Zaniosła go do prezydenta i podniecała się nim. Mówiła: - Widzi pan prezydent, co o panu napisali? I jeszcze o pana bracie i mamie. Coś trzeba w tej sprawie zrobić, nie można tego tak zostawić" - relacjonuje pracownik kancelarii.
Prezydent w ostatniej chwili odwołał udział w szczycie przywódców Trójkąta Weimarskiego (Francja, Niemcy, Polska) przygotowanym przez kanclerz Angelę Merkel.
- "Namawiałem prezydenta, żeby pojechał choćby na część szczytu. Program można było skrócić do trzech godzin, wymawiając się chorobą. Ale prezydent był nieugięty. Powtarzał w kółko: Mam to gdzieś" - opowiada pracownik kancelarii.
Lech Kaczyński mówił współpracownikom, że porównanie siebie do kartofla byłby gotów jeszcze wybaczyć. Ale nie może darować, że niemiecki dziennik zakpił sobie z jego mamy i brata, o których napisał, że "żyją ze sobą". Prezydent i premier publicznie mówili potem, że:
To ja wiem, o czym mamy rozmawiać
Prezydent rzeczywiście miewa humory. Na swój temat potrafi jednak być krytyczny i zdystansowany - twierdzą współpracownicy pozytywnie oceniający Lecha Kaczyńskiego.
- "Jest obrażalski i bardzo drażliwy. Szczególnie nie znosi żartów z mamy i brata" - mówią osoby krytyczne wobec prezydenta.
Szczytem obrażalstwa prezydenta było publiczne zerwanie znajomości z prof. Władysławem Bartoszewskim, gdy ten podpisał list b. szefów MSZ po 1989 r. krytykujących prezydenta za zerwanie szczytu Trójkąta Weimarskiego z powodu artykułu w "Die Tageszeitung".
Wśród dyplomatów - nie tylko polskich - krąży następująca anegdota, niestety, prawdziwa. Blisko rok temu prezydent Litwy Valdas Adamkus, jeden z najbliższych przyjaciół politycznych Lecha Kaczyńskiego, poprosił go o mediację w sporze granicznym Litwy z Łotwą dotyczącym rozdziału granicy morskiej. Wilno spiera się z Rygą o 300 metrów szelfu bałtyckiego. Po jakimś czasie doszło wreszcie do spotkania prezydenta Kaczyńskiego z ówczesną prezydent Łotwy Vairą Vike-Freibergą (dziś wiceprzewodniczącą europejskiej "grupy mędrców", która ma dyskutować o przyszłości UE).
Spotkanie prezydentów w cztery oczy miało trwać pół godziny. Pierwszy zabrał głos Lech Kaczyński. Przez 20 minut przekonywał, by Łotwa ustąpiła Litwie w sporze granicznym. Prezydent Vike-Freiberga była wyraźnie zakłopotana. Po 20 minutach doszła wreszcie do głosu, próbując zmienić temat. - Panie prezydencie, od 20 minut mówi pan o stosunkach łotewsko-litewskich. Może wykorzystamy pozostałe 10 minut, by porozmawiać o stosunkach łotewsko-polskich? - zaproponowała. Lech Kaczyński się uniósł: - Prezydent 1,5-milionowego kraju nie będzie narzucać prezydentowi prawie 40-milionowego kraju, o czym mają rozmawiać. Po tych słowach wyszedł. Był wielki skandal dyplomatyczny. Musieliśmy się ostro natrudzić, żeby go załagodzić. Na szczęście Łotysze nie byli zainteresowani, żeby eskalować sprawę. Prezydent Vike-Freiberga zbliżała się do końca kadencji, co pozwoliło jakoś wyciszyć sprawę. Ale przez najbliższych parę lat nie będziemy mieć w Rydze dobrych notowań - mówi polski dyplomata.
- "Jeśli prezydent Polski traktuje z taką wyższością prezydent małej Łotwy, to można sobie wyobrazić, jakie ma kompleksy, rozmawiając z przywódcami Francji czy Niemiec" - mówi inny dyplomata.
Polskę czeka fala niepokojów
- "Prezydent Kaczyński za znacznie ważniejsze uznaje sprawy krajowe niż zagraniczne" - próbuje go usprawiedliwić jego współpracownik.
W spotkaniach z głowami obcych państw Lechowi Kaczyńskiemu odpowiada, że może w sposób nieskrępowany przedstawić swoją ocenę sytuacji w Polsce. Od takich 15-minutowych wystąpień zaczynają się zgodnie z protokołem dyplomatycznym spotkania prezydentów w cztery oczy.
- "Na początku prezydent tłumaczył partnerom, dlaczego nie powstała koalicja PO i PiS-u. Potem miał okres ostrego sprzeciwu wobec wejścia Polski do strefy euro, czym szokował swoich rozmówców, zwłaszcza z Europy. Obecnie przekonuje, że Polskę czeka fala niepokojów społecznych. Mówi to zresztą nie ze smutkiem, ale raczej z nieskrywaną radością" - opowiada osoba uczestnicząca w spotkaniach zagranicznych prezydenta Kaczyńskiego.
Protokół dyplomatyczny nakazuje, by cokolwiek mówi prezydent obcego państwa, grzecznie go słuchać. Zdarzało się jednak, że partnerzy nie wytrzymywali tyrad prezydenta Kaczyńskiego:
- "Kiedyś tłumaczył prezydentowi Włoch, dlaczego Polska nie powinna na razie wchodzić do strefy euro. Trochę zagalopował się, mówiąc, że to może dobre dla Niemców, Francuzów czy Włochów, ale nie dla takich biednych krajów jak Polska. Zabrzmiało to jak oskarżenie, że euro jest zachodnim spiskiem służącym podniesieniu cen w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Prezydent Włoch nie krył zdziwienia. Pytał się przez tłumacza, czy na pewno dobrze zrozumiał naszego prezydenta. Lech Kaczyński potwierdził" - mówi nasz informator.
Inny wspomina, że czasem po spotkaniach polskiego prezydenta z zagranicznymi kolegami podchodzili do niego ich doradcy, mówiąc:
- "Szkoda, że nie poruszyliśmy podczas spotkania innych tematów". W języku dyplomatycznym oznacza to, że partner ocenia rozmowę z polskim prezydentem bardzo nisko."
Cuda na szczycie w Brukseli i nie tylko tam
Prezydent Kaczyński ma zwyczaj, że co mniej więcej 1,5 do 2 godz. dzwoni do brata niezależnie od tego, gdzie by był.
- "Zdarzało się, że podczas zagranicznych wizyt prezydent zdawał bratu relację po każdym błahym spotkaniu, opowiadał o atmosferze rozmów, dzielił się wrażeniami" - opowiada pracownik Kancelarii.
Gdy rozmowy się przeciągają albo są wielostronne, prezydent potrafi wstać od stołu, by z kąta zadzwonić przez komórkę do brata.
- "Wygląda to dość komicznie, bo prezydent zasłania przy tym ręką słuchawkę, żeby nie było go słychać. Partnerzy czują się w tej sytuacji niezręcznie. Tłumaczymy im, że nie ma to nic wspólnego z rozmowami, ale nasze słowa są przyjmowane z niedowierzaniem" - mówi polski dyplomata.
Jedną z największych wpadek polskiego Niewyspańca Brukselskiego był zeszłoroczny szczyt w Brukseli, na którym negocjowano mandat przed przyjęciem traktatu reformującego UE. Lech Kaczyński był szefem polskiej delegacji. U jego boku stali ówczesna szefowa MSZ Anna Fotyga, doradca prezydenta ds. europejskich Marek A. Cichocki oraz Ewa Ośniecka-Tamecka, ówczesna szefowa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
Polska delegacja jechała z zamiarem wprowadzenia do systemu głosowania UE pierwiastkowego sposobu liczenia wagi głosu poszczególnych państw. Dla Polski nie był zbyt korzystny, ale osłabiał głos Francji i Niemiec, co było celem braci Kaczyńskich.
W czasie pierwszej kolacji polski prezydent zobaczył, że jego propozycja nie ma szans. Marek A. Cichocki i Ewa Ośniecka-Tamecka uważali, że nie należy ustępować zbyt szybko, by wywalczyć w zamian inne ustępstwa dla Polski. Ale prezydent Kaczyński całkowicie zmienił polską strategię negocjacyjną. Na drugą sesję negocjacyjną Cichockiego i Ośnieckiej-Tameckiej nie wpuszczono do sali, nie zawiadamiając ich o tym wcześniej.
- "Ówczesny dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ własnym ciałem zagrodził im drogę do sali. Żartujemy, że w zamian za to wkrótce potem dostał nominację na ambasadora RP w Paryżu" - mówi polski dyplomata.
W trakcie obrad polski prezydent jak zwykle wstawał od stołu, dokądś dzwonił z kąta, konsultował się (prawdopodobnie z bratem). Gdy rozmowy znalazły się w impasie, prezydent Francji, premier Luksemburga oraz przewodnicząca wówczas UE kanclerz Angela Merkel wyszli do drugiego pokoju, by zadzwonić do Jarosława Kaczyńskiego, z którym prowadzili dalsze negocjacje.
- "To straszny policzek. Przecież to prezydent stał na czele polskiej delegacji. Tymczasem potraktowano go jak figuranta. Inna sprawa, że okazał się niezdolny psychicznie i merytorycznie do prowadzenia negocjacji" - mówi polski dyplomata.
Dyplomatów irytują drobniejsze, ale nagminne wpadki prezydenta. Lech Kaczyński ma zwyczaj, że nawet podczas oficjalnych wystąpień nie lubi czytać z kartki. Najbardziej razi to podczas przyjęć dyplomatycznych z głowami innych państw, gdy są odczytywane toasty, które powinny być przygotowane na piśmie i przekazane drugiej stronie co najmniej trzy dni przed wizytą. Lech Kaczyński nie stosuje się do tej praktyki.
- "Nieraz byłem świadkiem, gdy gość prezydenta Kaczyńskiego odczytywał błyskotliwe wystąpienie, a Lech Kaczyński improwizował. Goście nie wiedzieli, jak się zachować, a prezydent i jego współpracownicy nic sobie z tego nie robili" - mówi uczestnik przyjęć w Pałacu Prezydenckim.
Ostatni incydent wydarzył się w Chorwacji, po katastrofie samolotu CASA. Wylatując z Zagrzebia, prezydent z nikim się nie pożegnał, nie zauważył chorwackich oficjeli na lotnisku. Podczas konferencji prasowej ogłosił, nie wiedzieć czemu, że Chorwacja wejdzie do UE w 2011 r., choć daty nikt jeszcze nie ustalił. Zdążył się spotkać z chorwackim prezydentem Stipe Mesiciem, osobą otwartą, wręcz jowialną, ale rozmowa była sztywna. Polscy dyplomaci tłumaczyli, że to na skutek szoku po śmierci lotników, ale Chorwaci żalili się, że zostali potraktowani per noga.
Poglądy i styl a la towarzysz Wiesław
Konikiem prezydenta jest prawo pracy, jego specjalność. Marzy o ustawie gwarantującej przestrzeganie pełni praw pracowniczych.
- "Prezydent powtarza, że pracodawcy zawsze będą ograniczać prawa pracownicze. Mówi, że inspektorzy pracy powinni mieć uprawnienia policyjne, np. prawo do kontrolowania firm nocą i bez wcześniejszej zapowiedzi, by sprawdzić, czy komputery stoją w odpowiedniej odległości. Ma bardzo szlachetne intencje, choć niektóre jego pomysły rzeczywiście brzmią utopijnie" - mówi jego współpracownik.
- "Jest wrażliwy społecznie. Używając kategorii z przeszłości, mógłbym go przypisać do niepodległościowego nurtu PPS. Patriotyczne poglądy, pewien konserwatyzm moralny i głęboka wrażliwość społeczna to najlepsza charakterystyka Lecha Kaczyńskiego" - mówi ważny polityk PiS-u.
- "W sensie gospodarczym i społecznym poglądy prezydenta są bliskie Gomułki. Całkowicie odstaje od rzeczywistości" - mówi po kilku rozmowach z prezydentem ekonomista z przeciwnego obozu.
W żartobliwych rozmowach prezydent jest w stanie powiedzieć, że biznesmen tym różni się od bandyty, że jeszcze go nie złapali. Wolny rynek chciałby poddać rozlicznym regulacjom, państwo powinno być właścicielem wielu środków produkcji i pracodawcą.
- "Prezydent często o tym mówi podczas wieczornych nasiadówek z zaufanymi współpracownikami" - opowiada jego doradca. - "Trudno się dziwić. Był przecież przez lata działaczem związkowym i wiceszefem "Solidarności""
Plusy ascetyzmu
Ascetyzm Lecha Kaczyńskiego ma pewne plusy. Większość urzędników pracowała z nim, gdy był prezydentem Warszawy. Kiedy przeszli do Kancelarii Prezydenta RP zorientowali się, że ich zarobki spadły dwa, czasem nawet trzykrotnie. Szybko ustalili, że najwyżsi rangą urzędnicy w kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego zasiadali w radach nadzorczych spółek skarbu państwa. Legalnie zwiększało to ich zarobki do ok. 20 tys. zł (sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta zarabia na rękę ok. 7 tys. zł).
- "Do prezydenta Kaczyńskiego poszła delegacja jego urzędników, by zezwolił na zasiadanie w radach nadzorczych oraz wydał odpowiednie polecenie rządowi wówczas jeszcze Kazimierza Marcinkiewicza" - opowiada pracownik kancelarii. - "Prezydent pogonił ministrów, aż się kurzyło."
Lech Kaczyński powiedział wprost, że jeśli im się nie podoba, to mogą przejść do biznesu, ale praca w Kancelarii Prezydenta RP jest służbą i koniec. Wszyscy zostali, choć niektórzy po cichu liczą, że pod koniec kadencji prezydent umieści ich na intratnych posadach w biznesie. Jeden z prezydenckich ministrów wyznał mi wprost, że po cichu marzy o posadzie prezesa Orlenu, no, może chociaż jednego z wiceprezesów.
Chodzi o to, aby te plusy nie przesłoniły nam minusów
Prezydent bywa też rozrzutny. Latem leci co tydzień rządowym samolotem do prezydenckiego ośrodka w Juracie. Koszt - ok. 40 tys. zł. Na pokładzie prezydenckiego Tu-154 jest prawie 200 miejsc.
- "Bywały loty, że na pokładzie znajdowało się zaledwie siedem osób. Prezydencki samochód z ochroną za każdym razem musi jechać do Gdańska, by odebrać prezydenta z lotniska i zawieźć na Hel" - mówi pracownik kancelarii.
Gdy prezydencki samolot jest na przeglądzie technicznym w Rosji, kancelaria czarteruje samolot z LOT-u. Najczęściej jest to boeing 737, który ma ok. 100 miejsc. Będąc prezydentem, Lech Wałęsa czarterował dla swoich potrzeb małe samoloty w Niemczech, na 20 osób. Aleksander Kwaśniewski często latał rządowymi helikopterami. Lech Kaczyński jednak ich nie lubi, bo są głośne i mają opinię mniej bezpiecznych niż samoloty.
Prezydencki ośrodek w Juracie na początku kadencji Lech Kaczyński uznawał za niepotrzebny i nawet chciał sprzedać.
- "Po kilku pobytach w Juracie Lech Kaczyński zakochał się w niej" - mówi pracownik kancelarii. W ciągu ponad dwóch lat prezydentury w Juracie gościło zaledwie troje gości oficjalnych: litewski prezydent Valdas Adamkus, kanclerz Angela Merkel oraz George W. Bush.
Za to w poprzednim sezonie letnim częstym gościem był premier Jarosław Kaczyński.
- "W części mieszkalnej ośrodka są dwie stylowe wille. Jedna dla prezydenta, druga gościnna. Tę drugą Lech Kaczyński nazywał w zeszłym roku "premierówką"" - opowiada pracownik ośrodka. Obsługa zastanawia się, czy nazwa budynku utrzyma się w tym sezonie.
Pierwsza Dama
W jednym pracownicy Kancelarii Prezydenta są zgodni. Przyznają jak jeden mąż, że mocną stroną Lecha Kaczyńskiego jest jego żona Maria, nazywana w pałacu zdrobniale Marylką.
Maria Kaczyńska lubi wejść do gabinetu męża przed oficjalnym spotkaniem, poprawić mu krawat, chusteczkę w kieszonce marynarki, obsztorcować, że nie tak wybrał dodatki.
Niektóre sprawy współpracownicy prezydenta próbują załatwiać - jak mówią - dwuetapowo, najpierw przekonać Marię Kaczyńską, by pozytywnie nastawiła męża.
- "Zdarza się, że niektórzy pozwalają sobie na tanie lizusostwo wobec pani prezydentowej" - mówi pracownik kancelarii. Np. witają Marię Kaczyńską słowami: "Marylko, jaką masz ładną apaszkę!", a potem rzeczowo przechodzą do sprawy, którą chcą załatwić. Ogólnie jednak Maria Kaczyńska ma opinię dobrego ducha kancelarii."
Współpracownicy
Współpracownicy prezydenta dzielą się na kilka kręgów. Najcieplejsze relacje prezydent ma z trójką młodych ludzi, których traktuje jak polityczny ojciec. To ekipa z Muzeum Powstania Warszawskiego: jego dyrektor i poseł PiS-u Jan Ołdakowski, obecny poseł PiS-u Paweł Kowal i urzędniczka kancelarii Lena Cichocka. Lech Kaczyński czasem mówi o nich pieszczotliwie "moje dzieci". Z racji młodego wieku - nieco po trzydziestce - nie oni są jednak najbardziej wpływowi, choć prezydent ich bardzo lubi, wręcz faworyzuje.
Bezwzględnym zaufaniem prezydenta cieszą się b. szef jego kancelarii i b. minister obrony Aleksander Szczygło oraz obecna szefowa kancelarii Anna Fotyga. Pochodzący z małej miejscowości na Mazurach Szczygło był studentem Kaczyńskiego na Uniwersytecie Gdańskim, potem towarzyszył mu na wszystkich szczeblach kariery. Ponoć za prezydenta byłby gotów wskoczyć w ogień. Z kolei Anna Fotyga zna prezydenta ponad 20 lat. Jego zaufanie zaskarbiła sobie na przełomie lat 80. i 90. jako szefowa biura zagranicznego "Solidarności".
Niejasną rolę ma w kancelarii mała dziewczynka, odpowiadająca za wizerunek głowy państwa. Przed przyjściem do kancelarii minister Fotygi przez kilka miesięcy grała w niej pierwsze skrzypce. Obok minister Bochenek miała niemal stały i natychmiastowy dostęp do Lecha Kaczyńskiego. Wraz z przyjściem do kancelarii Anny Fotygi zaczyna się to jednak zmieniać. Teraz mała dziewczynka bryluje głównie w mediach i zakulisowych intrygach. Politycy PiS-u twierdzą, że medialne sztuczki małej dziewczynki pogarszają, zamiast poprawiać, wizerunek prezydenta Kaczyńskiego. Mała dziewczynka ma wielu wrogów w klubie parlamentarnym i kierownictwie PiS-u. Stara się odsuwać i marginalizować wszystkich cieszących się sympatią prezydenta, ale sama została ostatnio usunięta w cień przez minister Fotygę, wobec której jest bezradna.
- "Mała dziewczynka podpadła stylem zachowania, razi jej sybarytyzm. Dobry alkohol, cygaro w zębach, drogie i pstrokate ubrania, poklepywanie po plecach, przechwalanie się, jakie to ma wpływy w mediach, nawet w "Gazecie Wyborczej". Mimo że wciąż walczy, to jej gwiazda raczej gaśnie. No i jest podejrzenie, że to ona stoi za atakami medialnymi na naszych ludzi, np. za próbą skompromitowania Pawła Kowala za rzekome kontakty z WSI" - zdradza polityk PiS-u.
Mała dziewczynka ma ponoć mniej rządzić w kancelarii, a bardziej skupić się na tworzeniu strategii przed wyborami prezydenckimi 2010.
- "Prezydent źle wychodzi na ciągłym krytykowaniu rządu Tuska i osobiście premiera. Tę rolę weźmie klub parlamentarny PiS-u oraz Jarosław Kaczyński. Prezydent będzie bardziej koncyliacyjny, bo to przystoi głowie państwa. Tak wynika z zamówionych przez nas sondaży" - tłumaczy poseł PiS-u.
Zadaniem b. premiera ma być zagospodarowanie elektoratu na prawo od centrum łącznie z Radiem Maryja, zwolennikami Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego czy sierotami po LPR. Natomiast prezydent ma zabiegać o głosy elektoratu centrowego i bardziej socjalnego, co może okazać się łatwe w związku z protestami społecznymi kolejnych grup.
- "Jeżeli przed wyborami prezydenckimi 2010 uda się stworzyć synergię popularności obu braci, a lewica niczym nas nie zaskoczy, to mimo fatalnych dziś sondaży mamy szansę na reelekcję Lecha Kaczyńskiego" - zapewnia ważny poseł PiS-u. - "Donald Tusk będzie się przez ten czas zużywał. My mamy ten atut, że braci jest dwóch. Można lepiej rozłożyć szyki."
Współpracownicy twierdzą, że prezydent otrząsa się z szoku, w który wpadł po wyborach przegranych przez PiS. Ponoć podnosi się także po oskarżeniach posła Palikota, że nadużywa alkoholu i wpada w stany depresyjne.
- "Alkohol w kancelarii ograniczono do minimum. Nawet na przyjęciach prezydent tylko macza w nim usta. Pije czerwone wino, a gdy wznoszone są toasty wódką, to podstawiamy mu specjalnie oznakowany kieliszek z wodą" - zapewnia minister w Kancelarii Prezydenta.
Współpracownicy Lecha Kaczyńskiego mimo fatalnych notowań szefa nie załamują rąk.
- "Już wkrótce czekają nas niespodzianki" - mówią tajemniczo.
Wetowanie ustaw przygotowanych przez Czołową siłę okupacyjną IV RP et consortes
Zapowiedzi
luty 2008 r.
- Zawetowanie ustawy, której treści jeszcze nie zna, o medycznych ubezpieczeniach dodatkowych.
- Zawetowanie ustawy, której treści jeszcze nie zna, oddzielającej funkcję prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości - zapowiedział Lech Kaczyński w rozmowie z "Wprost":
- "Nawet jeśli będę miał stuprocentową pewność, że moje weto zostanie odrzucone" - zadeklarował prezydent. Według niego przy zakresie kompetencji prokuratury w Polsce pozbawienie rządu wpływu na ten organ spowoduje, że rząd nie będzie mógł wykonywać "konstytucyjnego obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego państwa i porządku publicznego".
- "Wiem z własnego doświadczenia, że energiczny prokurator generalny jest w stanie nadać zupełnie nowy impuls pracy śledczych. Tymczasem obecny minister chce przekształcić prokuraturę w korporację poza wszelką kontrolą" - stwierdził prezydent. Lech Kaczyński ocenił też, że "prokuratura pod rządami ministra Ćwiąkalskiego ma jeszcze cień szansy na skuteczniejszą walkę z przestępczością. Po jego reformie zniknie nawet ten cień".
- Zawetowanie ustawy, której treści jeszcze nie zna, o podatku liniowym.
- Chwalebna kontynuacja nowej świeckiej tradycji wetowania ustaw, których się nie zna: 29.02.2008 w Sejmie odbyło się drugie czytanie przygotowanego przez klub Platformy Obywatelskiej projektu ustawy medialnej. Tego samego dnia prezydencki minister Mała Dziewczynka powiedział, że weto prezydenta jest bardzo prawdopodobne.
Realizacja
- 10.08.2006 - prezydent podpisał wniosek do Sejmu RP o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 13.07.2006 o zmianie ustawy Kodeks cywilny oraz niektórych innych ustaw
- 16.05.2008 - zgodnie z zapowiedzią z lutego, Miłościwie Nam Chwilowo Obecny i Niepoinformowany zawetował ustawę medialną przygotowaną przez PO, uzasadniając swoją decyzję, jak zwykle, błyskotliwie, dzięki konsekwentnemu powtarzaniu tych samych zbitek pojęciowych:
- "Ta ustawa narusza zasadę równowagi, dlatego też postanowiłem przedstawić ją parlamentowi do ponownego rozpatrzenia" - powiedział - "Nowelizacja grozi komercjalizacją mediów publicznych... Widzę rozwiązania, które mogą grozić dalszą komercjalizacją sfery tak istotnej, jaką są media publiczne i dalszym ograniczeniem wpływu obywateli na media oraz ograniczeniem roli mediów publicznych."
- "Zostałem wybrany na prezydenta jako reprezentant określonego programu" - oświadczył dumnie, oficjalnie przyznając się do wspierania w swej roli tylko świadomej części Narodu.
- 03.07.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 25.06.2008 zmieniającej ustawę o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw, ustawę o prokuraturze oraz ustawę – Prawo o ustroju Sądów powszechnych
- 24.07.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 13.06.2008 o zmianie ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji oraz niektórych innych ustaw
- 24.11.2008 - prezydent wysłał wniosek o ponowne rozpatrzenie przez Sejm RP ustawy z dnia 10.10.2008 o zmianie ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych
- 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 07.11.2008 o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw
- 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 06.11.2008 o zakładach opieki zdrowotnej
- 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 06.11.2008 o pracownikach zakładów opieki zdrowotnej
- 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 06.11.2008 Przepisy wprowadzające ustawy z zakresu ochrony zdrowia
- 28.11.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 17.10.2008 o zmianie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji
- 29.11.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 17.10.2008 o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw
- 29.11.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 23.10.2008 o ratyfikacji Konwencji w sprawie kontaktów z dziećmi, sporządzonej w Strasburgu w dniu 15.05.2003
- 15.12.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 07.11.2008 o emeryturach pomostowych
- 29.12.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 05.12.2008 o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury
- 12.01.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 19.12.2008 o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych
- 09.03.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 12.02.2009 o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz o zmianie niektórych innych ustaw
- 17.07.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 25.06.2009 o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji
- 19.09.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 28.08.2009 o zmianie ustawy o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw
Wpływ na popkulturę
Słynne prezydencie weta wywarły znaczący wpływ na popkulturę. Nowe powiedzenie: "ten wetuje, kto wetuje ostatni" robi karierę w sejmowym kuluarach - wieść głosi że SLD planuje nawet uczynić je hasłem swojego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Na rok 2011 zaplanowana została premiera nowego filmu Andrzeja Wajdy "Wszystkie weta prezydenta".
Dzieła zebrane Miłościwie Nam Inaczej Komunikatywnego
Poniższy przykład prozy poetyckiej Miłościwie Nam Inaczej Komunikatywnego zadaje kłam szerzonym plotkom, jakoby styl jego wypowiedzi był niekomunikatywny (fragment wywiadu udzielonego 10.11.2009 TVP):
- "No a ten nasz polski salon, ten prawdziwy salon, polski salon związany z naszą tradycją, historią, jej dobrymi stronami, bo były też niedobre, trzeba to sobie jasno powiedzieć, inaczej byśmy nie stracili niepodległości, dzisiaj w Europie może mieć swoich przeciwników, bo są tacy, którzy nową jednoczącą się Europę rozumieją jako całość, w której dominować będą tylko najwięksi, co jest niejako z punktu widzenia tych największych nawet zrozumiałe, trzeba powiedzieć jasno: świat taki jest, ale powiedzieć, że świat taki jest, to nie oznacza żeby się temu w sposób energiczny nie przeciwstawiać, bo te siły przeciwstawiające się są też niemałe."
Przedstawiona poniżej bibliografia twórczości Miłościwie Nam Inaczej Komunikatywnego ipso facto nie jest wyczerpująca, ponieważ badania i porządkowanie materiałów archiwalnych zajmie co najmniej kilkadziesiąt lat kilkudziesięciu specjalistom-kaczologistom.
- "Wystąpienia, listy, wywiady 2006" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2007. – 401, [1] s. : il. (w tym kolor.) ; 26 cm. ISBN 978-83-904347-5-9
- "Wystąpienia, listy, wywiady 2007" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2008. – 370, [2] s. : il. ; 26 cm. ISBN 978-83-904347-5-9
w przygotowaniu:
- "Wystąpienia, listy, wywiady 2008" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2009.
- "Wystąpienia, listy, wywiady 2009" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2010.
- "Wystąpienia, listy, wywiady 2010" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Lepsze Miejsce w Podziemnej IV RP, 2011.
- "Wystąpienia, listy, wywiady 2011" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Lepsze Miejsce w Podziemnej IV RP, 2012.
Wzór męża i ojca
Mimo upływających lat, Lech Kaczyński jest niezwykle czułym mężem i ojcem. Światło na tę sferę pożycia rzuca wywiad z Marią Kaczyńską, małżonką Prezydenta, zamieszczony na łamach "Faktu":
- "Maria Kaczyńska zdradziła, jak zwraca się do niej małżonek. - Zwraca się do mnie używając różnych zdrobnień. Mówi do mnie kochanie, maluszku, babusiku, babiszonku - mówi Pierwsza Dama. Sama Maria Kaczyńska zwracając się do męża zdrabnia jego imię. - Zwykle Leszku, Leszeczku. Ale nigdy misiu-pysiu"
Patrz też
- Akt Niepodległości
- Zamachy na prezydenta
- Genealogia rodu Kaczyńskich
- W obronie prezydenta
- Zespół ochrony pamięci Lecha Kaczyńskiego
- List Lecha do Lecha
- Lech Kaczyński agentem WSI
- Niespotykana prawdomówność Lecha Kaczyńskiego
- Kancelaria Prezydencka
- 54 stopnie
- O jednym takim co się kulom nie kłaniał
- President speaks English
- Katastrofy lotnicze
- Wunderwaffe
- Wolska lingwistyka stosowana
- Wielkie Tournee Prezydenta
- Katolicki Uniwersytet Ludowy
Przypisy
↑1) Rozdział opracowano na podstawie atrykułu Marcina Wojciechowskiego "Pałac za zamkniętymi drzwiami", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej" w dniu 23.02.2008
Linki zewnętrzne
- Reakcja łże-elit na wygraną Lecha w wyborach prezydenckich
- Po guzikach ich poznacie
- Kultowe wystąpienie Prezydenta
- Lech Kaczynski "zmizel" (od naszych czeskich przyjaciół)
- Najlepszy prezydencki dowcip
- Najważniejszy zegar IV Rzeczpospolitej
- Tymochowicz: Lech Kaczyński powinien pójść na leczenie
- Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany
- Ceremonia wręczenia orderu Leo Benhauerowi
- Kolejne pytanie o zdrowie
- Orędziem w stopę
- Wściekły atak pomarańczowych
- Rosyjska histeria
- Poszanowanie woli większości
- Zaprosili, ale zapomnieli
- Zaprosili, a oni wyszli
- Cena zdrowia
- Ojciec Rydzyk przeklina prezydenta
- Ustawa grozi dalszym
- Straszny dwór Lecha Kaczyńskiego
- Gość Sali Wstydu
- Lech Kaczyński: Prezydent wszystkich Wolaków
- Ujawniona tajemnica Zjawiska biologicznego: Mały Książę rozkazywał Bratu!
- Pierwszy Kibic IV RP
- Kaczyński chwali Rogera Perejro
- Ciemny Lud nie kocha już Małego Księcia?
- Jeszcze jeden wściekły atak na Pierwszego Kibica
- Nie będzie Murzyn pluł nam w twarz
- Ojciec Dyrektor wycofał błogosławieństwo dla Prezydenta?
- Mały Książę nie dość bezkompromisowy?
- Jak prezydent z Sikorskim rozmawiał
- Zbrodnicza Platforma szykuje naprawdę wściekły atak na Prezydenta
- Prezydent udowodnił, że jest kulturalny
- Prezydent: "Jacek Rostowski chce mnie obalić, ale ja się nie boję!"
- Zdaniem Ciemnego Ludu prezydentowi już nic nie pomoże
- Wściekły tartak na Małego Księcia
- Prezydent dołączył do zwolenników salutu rzymskiego?
- Mały Książę dostanie nową zabawkę
- MNNN urządzi bal dla 55 prezydentów
- "Czarna Owca" Piskorski ośmiela się krytykować ideę Balu Prezydenckiego
- Rafał Dutkiewicz nowym rywalem Małego Księcia?
- Bal u prezydenta: zaprosił 55 przyjdzie czterech?
- Prezydent lubi "Fakty"? Znaczy, jest niezależny!
- Pan Prezydent zaczyna już kampanię wyborczą.. od kopania kanału
- Mały Książę chodzi do logopedy
- Palikot znów judzi: "Prezydent to człowiek ledwo żywy"
- Ciemny Lud kocha MNNN bardziej niż Tymczasowy Rząd Okupacyjny (ale mniej niż Tusku)
- "Prezydent jak dziecko pod drzwiami dentysty"
- Sarkozy łapie Kaczyńskiego
- Palikot po raz kolejny: "Prezydent pod wpływem alkoholu w TVN"
- Prezydent Pędziwiatr
- Kto zdradził Pierwszego-Po-Bracie?
- "Sponsoring wódki na balu prezydenta uwłacza rocznicy" a to perfidna prowokacja
- Pan prezydent się rozkręca i będzie psocił
- Balu u prezydenta nie będzie. Nikt nie chciał przyjść?
- Wściekły atak znanych dziennikarzy: "Prezydent ma problemy psychiczne"
- PO tnie kasę prezydentowi. PiS: "a remonty to za co!?"
- Sarkozy: "Powiem Kaczyńskiemu, że trzeba dotrzymywać obietnic"
- ...a może "Prezydent zmarnował 3 lata rządów?"
- "Pech chciał, że trafiliśmy na ekscentrycznego prezydenta"
- Prezydent woli być "kut...em" niż "Kaczorem"
- W wyniku szykan Tymczasowego Rządu Okupacyjnego...
- ... Prezydent schodzi do partyzantki
- WSW ma plan jak (bohatersko) uniemożliwić kolaborantom wprowadzenie euro
- Prezydęt do Tuska: "chyba naćpana jest"
- Hańba! PRemier jest ważniejszy od Prezydenta?
- Dziś wielka porażka Pierwszego Po Bracie?
- IV wojna o krzesło z Donaldu Tusku
- Prezydęt wylądował na (sondażowym) dnie (wraz z posłami i senatorami)
- Prezydent przegiął z żałobą?
- Dyplomaci zakładnikami Fotygi? MNNN bohatersko szantażuje kolaboracyjny rząd!
- Ratanowy prezydent
- Nowy, łagodny prezydent "Bo naród nie lubi agresji"
- Prezydent bohatersko utrudnia pracę obcym dyplomatom
- Wściekły atak Karpiniuka: "Prezydent nie żółw - powinien decydować się szybciej"
- MNNN nadal niepoinformowany - nie wie, kiedy są wybory
- Prezydęt na marginesie politycznym, nikt nie traktuje poważnie?
- Dzięki bohaterskiej postawie Malego Księcia kolaborant Buzek nie podbije Zgniłego Zachodu?
- Tanie latanie
- Epilog sprawy karetkowej
- Łach partii