List Bendera
List senatora LPR Ryszarda Bendera z 11.07.2006
"Pan Waldemar Tarnecki
Pragnę poinformować Pana Dyrektora o następującym incydencie. W piątek, 7 lipca 2006 r. o godz. 22.05 przybyłem do Domu Poselskiego, wszedłem do zajmowanego przeze mnie pokoju nr 2007. Kilka minut później zapukała do mnie pani pokojowa, stale zajmująca się tą częścią hotelu. Powiedziała mi, że chce zmienić pościel. Odpowiedziałem jej, nie otwierając drzwi, że nie jest to potrzebne. Usłyszałem jej słowa: "przecież Pan wyjechał, miało Pana nie być", odpowiedziałem, że pokój jest w każdej chwili do mojej dyspozycji.
Po paru minutach, ta sama pokojowa, znowu mówiąc przez drzwi, zażądała kategorycznie żebym otworzył pokój, gdyż ona musi zmienić u mnie pościel. Odmówiłem ponownie. Następnie sprawdziłem pościel. Cała kołdra, z wierzchu i od wewnątrz, prześcieradło i poduszki były kompletnie mokre. Zatelefonowałem natychmiast do dyżurki pokojowej, żeby przyszła i wyjaśniła sprawę. Przyszła i powiedziała, że pościel jest mokra, ponieważ ona "płynem antypotnym" ją nawilżyła. Powiedziałem do pokojowej, że pani zatruła mój pokój, że podjęła pani próbę zamachu na moje życie. Jutro poinformuję o tym dyrektora hotelu oraz marszałków Sejmu i Senatu. Pokojowa prosiła mnie żarliwie, żebym tego nie czynił, że zmieni natychmiast pościel, po czym wyszła.
Telefonowałem do niej bez skutku, by pościel czym prędzej zabrała. Nie mogąc się jej doczekać, poszedłem do innej pokojowej i zapytałem, czy była też w innych pokojach jakaś dezynfekcja pościeli? Odpowiedziała mi, że nie, ale skontaktuje mnie z inspektor hotelową. Powróciwszy do pokoju zdjąłem mokrą kołdrę i wyciągnąłem suchą z wersalki.
Niebawem, było już około północy, przybyła pani inspektor. Uspokajała mnie, że najwyraźniej pokojowa wylała jedynie niefortunnie na pościel wodę, którą miała do kwiatów. Odpowiedziałem, że nie ma u mnie w pokoju kwiatów, a wylana woda zmoczyłaby jedynie część pościeli i wyłącznie z wierzchu, a nie całą pościel, również od wewnątrz, co można sprawdzić i co sprawdziła i potwierdziła pani inspektor.
W międzyczasie pojawiła się pokojowa i na polecenie inspektor zabrała całą mokrą pościel z poduszkami i prześcieradłem włącznie, a po pewnym czasie przyniosła nową. Powiedziałem obu paniom, że miało miejsce zatrucie mojego pokoju, próba zamachu na moje życie. Zakomunikowałem raz jeszcze, że poinformuję o tym dyrektora hotelu oraz marszałków Sejmu i Senatu.
Co niniejszym, Panie Dyrektorze, czynię."