Muzeum IV RP:Aktualności
Z Muzeum IV RP
- 3 kwietnia - Prawy Polak Paweł Lupa, przedstawiciel jedynie słusznie protestujących rolników, podczas spotkania z osławionym coraz gorzej w Unii przyjmowanym germanofilem, byłym samozwańczym tak zwanym "prezydentem" Unii Europejskiej i kadrowym agentem Angeli Merkel, byłym marionetkowym "premierem" przestępczego Tymczasowego Rządu Okupacyjnego, zbiegłym w niesławie z Wolski obywatelem znienawidzonych Niemiec i ohydnym perekińczykiem, Donaldem Tuskiem (pseudonim operacyjny: "Herr Donald") w Krakowie (niem. Krakau) jedynie słusznie zarzucił premierowi restaurowanego Tymczasowego Rządu Okupacyjnego m.in., że jest "motorem" który sprawia, że rolnicy ponownie będą musieli "wyjechać na te blokady", a w sprawie rozwiązania problemów farmerów "nic się nie dzieje" i "nie ma konkretów, następuje kolejny ekonomiczny rozbiór Polski" - pytając retorycznie czy Tusku tego nie widzi i kto ma w tym wszystkim interes, bo na pewno nie rolnicy, a w ogóle to, choć zrobili to jego poprzednicy, o czym wszyscy wiemy, to oczekujemy stanowczych, natychmiastowych posunięć, czyli spełnienia naszych absurdalnych i nadmuchanych przez Naszą Partię postulatów, bo chcemy, żeby dbał o polskie rolnictwo, na co otrzymał arogancką i z gruntu manipulatorską odpowiedź:
- "Pan dobrze wie, jaka jest historia tej choroby. Nie ma dnia, żebym nie poświęcił trzech, czterech godzin rozmowom, analizom, wyjazdom za granicę. Na mnie w Europie niektórzy patrzą już jak na jakiegoś dziwoląga. Wszyscy mówią o Ukrainie, a Tusk mówi wyłącznie o rolnictwie europejskim i polskim. Ja pamiętam historię choroby. Kiedy w czerwcu, przypadek zrządził, z dzisiejszym wiceministrem rolnictwa, panem Kołodziejczakiem – wówczas człowiekiem, który był przeciwko mnie – [...] zaczęliśmy krzyczeć w sprawie ukraińskiego zboża, nie widziałem pana blokującego ulice. Kiedy następnego dnia Kaczyński, Morawiecki powiedzieli, że ja gadam jak ruski agent, bo chcę osłabić Ukrainę i gadam bzdury o ukraińskim zbożu – nie widziałem pana na blokadzie. Kiedy dwa miesiące później rząd PiS-u mówił, że ukraińskie zboże jest okej, nie ma żadnego powodu do zmartwienia. Ja w tej chwili całe życie swoje poświęcam, żeby wam pomóc. Całe swoje życie, 20 [ godzin ] na dobę czasami, żeby wam pomóc. Nie mam właściwie ważniejszej sprawy na głowie. Ale chcę, żebyśmy byli szczerzy wobec siebie. Byłem sam. Nawet moim przyjaciele mówili mi: przestań, to jest antyukraińskie, nie widziałem pana ani pańskich kolegów. A w tej chwili całe życie swoje poświęcam, żeby wam pomóc. Rząd PiS-u mówił wam: nie martwcie się, w ogóle nie sprzedawajcie zboża, bo będzie droższe i lepiej na tym wyjdziecie. Kiedy dwa, trzy miesiące później już wiedzieliście, że zostaliście oszukani, nie widziałem was na drogach, nie widziałem was na granicy. Mateusz Morawiecki w ogóle nie pomyślał, że krajem, który będzie najbardziej zagrożony pełną liberalizacją handlu z Ukrainą, będzie Polska. Osiem miesięcy trwała ta jazda: oni mówiący, że wszystko jest w porządku, ja krzyczący na cały głos, że dzieje się dramatyczna rzecz z polskim rolnictwem i wy cicho. Trzeba mieć wyjątkowo złą wolę, żeby sobie i innym wmówić, że chociaż Tuska osiem lat nie było w polityce, to on odpowiada za to, co robił rząd PiS. [...]. We wrześniu, kiedy rząd PiS-u mówił „nie widzimy żadnego zboża ukraińskiego”, ja już wtedy wspólnie z Kołodziejczakiem mówiłem: "to wam pokażemy". Ja jeździłem pod granicę, robiłem filmiki, ile wagonów pełnych ze zbożem przejeżdża. Nikogo z was nie widziałem. Myślę sobie: skoro wszyscy widzicie, do czego doprowadzili, to przynajmniej zagłosujecie, nie na mnie, ale przynajmniej nie na PiS. [...] Więc zobaczyłem, jak wyglądały wyniki wyborów w Słomnikach, w październiku, kiedy chyba wszyscy – także wy – widzieli, co się stało i kto odpowiada za ten bałagan. [...] 50% zagłosowało na PiS. [...] Ja nie mówię tego, żeby panu dokuczyć. Ja tylko mówię, że wam to pasowało. Jak otworzyli granicę, wpuścili dziesiątki milionów ton tego zboża, innych produktów – to wam pasowało. Kiedy ja od pierwszego dnia jak zostałem premierem, zacząłem ten stan rzeczy naprawiać, wyszliście na ulice i zaczęliście blokować granicę, ronda i miasta."
- 7 kwietnia - Nasza Partia pod światłym i jedynie słusznym przywództwem Naszego Umiłowanego Przywódcy, Jego Ekscelencji Naczelnika Państwa Wolskiego, Skromnego Pracownika Winnicy Pańskiej, Dobrego Pasterza i Nowego Zbawiciela Wolski, Obrońcy Europy przed islamem, Wielkiego Higienisty, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego odnosi kolejne pyrrusowe zwycięstwo w najszerszym tego słowa znaczeniu uzyskując według badań exit poll w skali Wolski 33,7% głosów, tym razem w wyborach samorządowych, tracąc 3 województwa (dolnośląskie, mazowieckie i śląskie), a najprawdopodobniej także czwarte (łódzkie), na rzecz szorującej po dnie sondaży i wrogiej wszystkiemu, co wolskie Koalicji 13 grudnia i innych grupek tak zwanych niezależnych kandydatów spod ciemnej gwiazdy, a w Warszawie niejaki Mini Tusk powtórnie wygrywa w pierwszej turze zdobywając 59,8% głosów podczas, gdy jedynie słuszny kandydat Naszej Partii Tobiasz Bocheński uzyskał zaledwie 18,5% głosów więc i tak nie wszedłby do drugiej tury. Również w Gdańsku (niem. Danzig) niejaka Aleksandra Dulkiewicz wygrała w pierwszej turze uzyskując 62,3% głosów, a jedynie słuszny kandydat Naszej Partii Tomasz Rakowski uzyskał 12,2% głosów, co nie zmienia jedynie słusznej diagnozy Geniusza Mazowsza mówiącej, że w wyborach parlamentarnych Nasza Partia mogłaby odzyskać władzę:
- "Dziewiąte nasze zwycięstwo, które powinno dla nas być przede wszystkim zachętą do pracy, bo okazuje się, że ci, którzy chcieli już nas chować, jak to kiedyś Marek Tłajn powiedział, wiadomość o mojej śmierci jest cokolwiek przedwczesna. Ten wynik pokazuje, że dzisiaj w wyborach parlamentarnych być może moglibyśmy uzyskać wyraźnie więcej, moglibyśmy być może nawet zdobyć władzę. Ale wybory jeszcze za przeszło 3 lata, więc musimy przede wszystkim wygrać także w wyborach europejskich, to primo, a następnie przygotować się i zwyciężyć w wyborach prezydenckich, no i wreszcie będą te parlamentarne." – były Wuc w trakcie wieczoru wyborczego Naszej Partii
- 11 kwienia - zawłaszczony, mimo miażdżącego pyrrusowego zwycięstwa Naszej Partii, niezdolnej do sformowania jakiejkolwiek koalicji pod jedynie słusznym i zużytym przywództwem Naszego Umiłowanego Przywódcy, Jego Ekscelencji Naczelnika Państwa Wolskiego, Skromnego Pracownika Winnicy Pańskiej, Dobrego Pasterza i Nowego Zbawiciela Wolski, Obrońcy Europy przed islamem, Wielkiego Higienisty, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego po wyborach do Sejmu 15 października 2024, przez Koalicję 13 grudnia, która ośmieliła się, wbrew oczywiście oczywistemu interesowi Prawych Polaków i IV RP, restaurować Tymczasowy Rząd Okupacyjny, którego hersztem ponownie został osławiony coraz gorzej w Unii przyjmowany germanofil, były samozwańczy tak zwany "prezydent" Unii Europejskiej i kadrowy agent Angeli Merkel, były marionetkowy "premier" przestępczego Tymczasowego Rządu Okupacyjnego, zbiegły w niesławie z Wolski obywatel znienawidzonych Niemiec i ohydny perekińczyk, Donald Tusk (pseudonim operacyjny: "Herr Donald"), Sejm pod wściekłym naciskiem lewactwa i gigantycznej kampanii propagandowej tak zwanych zboczonych kobiet, które zmusiły sobie tylko znanymi szemranymi sposobami, kto wie, czy nie szantażem, rotacyjnego marszałka zniewolonej Izby, niejakiego Szymona Hołownię do wniesienia pod obrady 4 projektów pseudoustaw, z których 3 dopuszczają masowe dzieciobójstwo na życzenie każdej prostytutki, a jedna zapewnia tym szmatom i katom mającym się za lekarzy całkowitą bezkarność, które to projekty omotani czarną propagandą cywilizacji śmierci posłowie, mimo heroicznego, godnego Spartan, oporu posłanek i posłów Naszej Partii, Koalicji 13 grudnia bezczelnie skierowali do prac w speckomisji do spraw wymordowania wolskich i nie tylko dzieci zraz po napoczęciu i do 12 tygodni po - zarówno przed haniebnym głosowaniem, jak i po, wcielona Emalia Plater pro-life uznająca kobiety za worki, a co jest ważniejsze: worek, czy zwartość - oczywiście, że zawartość, oślepiona dobrą i jedynie słuszną furią pro-inkubatorską Kaja Godek jednoznacznie i prosto z mostu oceniła, jak na Nie-Dziewicę Prolajfoskom przystało, te mordercze lewacko-liberalne zapędy:
- "Niebezpieczne są wszystkie. Każdy z nich łamie prawo naturalne, podkopuje fundament, jakim jest ochrona życia człowieka. Żaden z tych projektów nie powinien nigdy być skierowany do rozpatrywania. Jest w tym coś potwornego, że zupełnie serio Sejm ma debatować o tym, kogo, w jaki sposób i w jakich terminach zabijać. [...] Wprowadzają zabijanie chorych dzieci do dnia porodu. Projekt Lewicy stanowi, że do zamordowania chorego dziecka wystarczy zwykłe badanie USG, nie trzeba dalszej diagnostyki. W pakiecie lewackich ciekawostek mamy też zmuszanie podmiotów mających umowę z NFZ do mordowania, ewentualnie zawierania umów z "podwykonawcami" lub wskazania, kto i gdzie zamorduje dziecko. Jest i wyznaczony termin, w jakim trzeba zabić dziecko – 72 godziny od wyrażenia woli (niekoniecznie na piśmie, może być ustnie). Projekt KO usuwa z ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka definicję dziecka jako osoby od poczęcia do pełnoletności oraz wprowadza do szkół obowiązkowe lekcje o seksie i reprodukcji. Projekt Lewicy wprost podpowiada krojenie dzieci żywcem na kawałki jako metodę aborcji."
- "Każdy z projektów jest obrzydliwy na swój sposób i legalizuje ludobójstwo. Wstyd, że w ogóle marszałek Sejmu skierował do dyskusji tak obrzydliwe projekty. Ciekawe, czy dobrze by się czuł, gdyby odbywała się szeroko zakrojona debata o tym, czy pozwolić na mordowanie jakichś innych grup społecznych, np. posłów Trzeciej Drogi."