Nicolas Sarkozy
Nicolas Sarkozy - prezydent Francji. W lutym roku 2008 dokonał przełomowego czynu w dziejach V Republiki. Na Targach Rolniczych wyrzekł dostojnie do jednego z obywateli legendarne słowa:
- "Casse-toi alors pauvre con" co można przetłumaczyć jako "Spieprzaj dziadu"
Był to już drugi sygnał wsparcia. Pierwszym było spenalizowanie w 2002 r. przez Nicolasa, jako szefa MSW "biernego nagabywania", co pozwalało francuskim policjantom aresztować każdą kobietę.
Spis treści
Iskra nadziei
Słowa te zapisały się złotymi zgłoskami w historii wolnej Francji oraz całego świata. Z ostatniego bastionu IV RP napłynęły potajemne gratulacje od Xero Curduplo Direttore i Minister Spraw Zagranicznych IV RP na Wygnaniu. Jest to pierwszy znak rozpoczęcia przez Francję odnowy moralnej i pierwszy krok w kierunku zbudowania nowej francuskiej IV RP, czyli VI Republiki (zadziwiająca dla numerologów jest symetria cyfry rzymskiej).
Bo jak wiadomo: właśnie słynne "Spieprzaj dziadu" położyło podwaliny pod IV RP.
Może wrócą czasy z lat II wojny światowej i okupacji, kiedy braterska Wielka Brytania przyjęła nasz rząd, tak teraz, podczas okupacji liberałów, Francja przyjmie Rząd IV RP na uchodźstwie.
Pewne źródła podają, że Mały Książę wyśle do Francji, aktualnie bezrobotnych, specjalnych doradców z czasów IV RP, jednego ds. Warcholstwa, drugiego ds. Edukatorowania.
Torpedowanie planów spotkania Największych Przywódców
Według nieoficjalnych informacji prezydent Francji ma przylecieć do Polski 28 maja 2008. Sarkozy ma wziąć udział w polsko-francuskim szczycie prezydentów i konsultacjach międzyrządowych (razem z premierem Francois Fillonem). Niestety na skutek knowań rządu okupacyjnego IV RP strona francuska wciąż nie dostała planu wizyty.
Przed wylotem Generałgubernatora okupowanej IV RP do Ameryki Południowej przy okazji spotkania z prezydentem Lechem Kaczyńskim współpracownicy Donaldu Tusku rzekomo poprosili prezydenckiego ministra Macieja Łopińskiego, aby obie kancelarie ustaliły wspólny plan wizyty Sarkozy'ego. Ze strony prezydenta IV RP miała zająć się tym, co jest oczywistą oczywistością szefowa Kancelarii Prezydenta Minister Spraw Zagranicznych IV RP na Wygnaniu. Rzekomo ludzie Donaldu Tusku nie mogą się z nią skontaktować.
- "Minister Łopiński miał przekonać panią Fotygę do ustalenia wspólnego kalendarza wizyty. Część punktów będzie dotyczyć tylko prezydenta, nie chcemy w to ingerować. Ale musimy uwzględnić w kalendarzu premiera punkty dotyczące konsultacji międzyrządowych" - mówi współpracownik Generałgubernatora:
- "W piątek [16.05.2008] dostaliśmy pismo z Kancelarii Prezydenta z prośbą o spotkanie. Ale już w weekend dotarły do nas informacje, że min. Fotyga nie zamierza robić wspólnego planu wizyty i mamy sami ustalać nasze punkty ze stroną francuską. Nie chcemy kreować kolejnego konfliktu z Kancelarią Prezydenta, bo to nie służy Polsce. Jednak możemy się skompromitować."
"Gazeta Wybiórcza" twierdzi, że rzekomo z Maciejem Łopińskim, Minister Spraw zagranicznych IV RP na Wygnaniu i prezydenckim ministrem Michałem Kamińskim nie udało się im 18.05.2008 (dla każdego uczciwego Wolaka jest oczywistą oczywistością, że w niedzielę się nie pracuje) skontaktować.
- "Nie ma nic niezwykłego w tym, że urząd prezydenta Polski uzgadnia program wizyty z kancelarią prezydenta Francji. Prezydent Sarkozy przyjeżdża na zaproszenie Lecha Kaczyńskiego. Jeśli jakiś element wizyty będzie wymagał ustalenia z kancelarią premiera, to do takich uzgodnień dojdzie" - zapewnił z pełną otwartością wysoki rangą urzędnik z Kancelarii Lecha Kaczyńskiego.
Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera, kłamliwie zapewnia, że wizyta Sarkozy'ego jest ważna dla polskiego rządu, bo w lipcu rozpoczyna się prezydencja Francji w UE.
Początkowo prezydent Francji miał odwiedzić Polskę 23 kwietnia, ale termin przełożono. Francuski dziennik "Le Figaro" napisał w kwietniu, że choć oficjalnie strona francuska podała, że przyczyną były uroczystości pogrzebowe poety Aime Cesaire'a, to powód był zupełnie inny - spór między premierem Donaldu Tusku a Miłościwie Nam Mieobecnym i Niepoinformowanym. Według francuskiej gazety polski premier bezczelnie uznał, że w planie wizyty najważniejsze rozmowy przypadły Największemu Tabloidowi. Przedstawiciele polskich władz zaprzeczali tym doniesieniom.
Szczyt bezczelności
Podpuszczony najprawdopodobniej przez największych wrogów Wolski, Niemców i Rosjan, Nicolas Sarkozy posunął się niestety do niespotykanego w dziejach Wolski i świata aktu bezprzykładnej agresji na jednego z najwybitniejszych mężów stanu wszech czasów, prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W dniu 04.07.2008, komentując głęboko i jedynie słuszne stwierdzenie Lecha Kaczyńskiego, że podpisywanie przez niego Traktatu Lizbońskiego nie ma sensu w sytuacji, gdy akt ten został odrzucony przez Irlandczyków, pan Sarkozy w wystąpieniu w Parlamencie Europejskim ważył się bezczelnie i cynicznie zakomunikować:
- "Prezydent Kaczyński dał nam słowo i powinien go dotrzymać. Potrzebujemy Polski w UE, ale potrzebujemy też szacunku dla danego słowa."
- "Jeśli ten czy inny kraj z czymś się nie zgadza, niech mówi to w czasie negocjacji. Jak już powiedziałem polskiemu prezydentowi, on sam negocjował Traktat Lizboński. I dał nam swoje słowo. Teraz musi tego słowa dotrzymać. To nie jest kwestia polityki, to kwestia moralności."
Znajdująca się na pasku określonych sił agencja France Presse dołączyła do bezczelnych i haniebnych insynuacji Sarkozy'ego, usłużnie pisząc, że:
- "W piątkowej [04.07.2008] rozmowie telefonicznej z prezydentem Kaczyńskim francuski prezydent przypomniał że traktat był negocjowany przez niego samego (w październiku 2007 r.) oraz, że Polska zobowiązała się go ratyfikować."