PO-PIS
PO-PIS - nieudany eksperyment polityczny. Podobno "doktor Mengele polskiej gospodarki" był temu przeciwny i pokrzyżował plany.
W obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, przed którym stanęła Ojczyzna w wyniku rocznych zaledwie nieudolnych rządów liberałów z PO, jeden z dwóch największych niewątpliwie patriotów w Wolsce, Lech Kaczyński, w głębokiej trosce o jej przetrwanie i pomyślność Wolaków, zasugerował powrót do koncepcji POPiSu.
Prezydent dał temu wyraz w dniu 16.02.2009 w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", w którym - odnosząc się do wcześniejszych błagalnych próśb zupełnie bezradnego wobec kryzysu gubernatoru Tusku - dał zielone światło dla tej inicjatywy ostatniej szansy:
- "Nowa sytuacja wymaga nowych metod ratowania gospodarki i jest to też nowa sytuacja polityczna. Od podmiotów na scenie politycznej można i trzeba wymagać, by na wiele spraw zaczęto patrzeć inaczej niż dotąd. Niezwykle istotne jest obniżenie temperatury sporu politycznego. I to nie jest nawet sprawa zmiany jakości mojej współpracy z rządem, a być może nawet w ogóle nowej formuły rządzenia."
Niestety, zgodnie ze swą standardową praktyką torpedowania wszystkich głęboko i jedynie słusznych propozycji prezydenta, a także jego bezpośredniego przełożonego, prezesa-premiera Jarosława Kaczyńskiego, przedstawiciele Platformy Obywatelskiej i w tym wypadku dali porażający dowód swej antywolskości i wrogości wobec IV RP, wyłgując się z rozpaczliwej prośby Donaldu Tusku i próbując ośmieszyć prezydenta.
Właśnie tym celom służyć miała wypowiedź posła PO Pawła Grasia, który w dniu 17.02.2009 na antenie radia TOK FM, obnażając bezczelność i prawdziwe intencje okupantów, ośmielił się wbrew twardym dowodom, kłamliwie stwierdzić:
- "Pan prezydent nie zrozumiał do końca. Pan premier mówił do niego "Lechu: podpis, podpis". Chodziło mu o podpis pod ratyfikacją traktatu europejskiego. A pan prezydent zrozumiał, że chodzi o PO-PiS. Stąd wzięło się to nieporozumienie u pana prezydenta."