Paweł Piechocki

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop
Paweł P. składa się do strzału z dubeltówki, ale służby czuwają: zamachowiec jest już na muszce funkcjonariusza (widoczna czerwona plamka celownika laserowego na uchu przestępcy)

Paweł P. - zdegenerowany do cna osobnik, który w niewyobrażalnie ohydny i podły sposób usiłował zamachnąć się na najważniejsze w Wolsce osobistości, a tym samym na najświętsze wartości i podstawy niepodległego bytu IV RP.

Opis wydarzeń

W połowie września 2007 r. cyniczny ten zamachowiec na jednym z internetowych forów poważył się zamieścić następujący bulwersujący komunikat:

Na szczęście oburzający ten postępek wywołał powszechne oburzenie i spowodował natychmiastową reakcję patriotycznie i propaństwowo nastawionej społeczności internetowej, której przedstawiciel niezwłocznie powiadomił właściwe służby, udaremniając w ten sposób upieczenie tej szytej grubymi nićmi w mętnej wodzie na młyn, prowokacyjnej brudnej pieczeni Układu i innych określonych sił.

Błyskotliwa akcja organów

Na podstawie jednej tylko szczątkowej informacji od czujnego internauty-patrioty, bohaterscy funkcjonariusze odpowiednich służb błyskawicznie podjęli szeroko zakrojone działania analityczne, które doprowadziły ich do kluczowego dla sprawy, a jednocześnie porażającego wniosku: dubeltówka, zwana inaczej dwururką, posiada dwie lufy, a więc może być wykorzystana do odstrzelenia dwóch kaczek!

Ten błyskotliwy wniosek jednoznacznie wskazuje, że zapowiedziany zamach nie ma zwykłego podtekstu kryminalnego, a jest doskonale zorganizowanym spiskiem terrorystycznym, który w zamyśle oszalałych wrogów narodu, najprawdopodobniej wywodzących się z Platformy Obywatelskiej, pociągnąć miał za soba więcej ofiar.

Prowadzone jednocześnie intensywne działania operacyjne pozwoliły wybitnym funkcjonariuszom służb specjalnych brawurowo powiązać ten zamach z osobą prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w tym czasie miał odwiedzić sanktuarium w Licheniu niedaleko Konina. Niestety ze względu na możliwość zdekonspirowania źródeł informacji i agentów służb, nie znamy na razie odpowiedzi na pytanie na jakiej podstawie kaczka, wymieniona przez terrorystę w jego wpisie, została skojarzona z osobą prezydenta.

Pomimo bardzo małej ilości informacji wejściowych, doskonale prowadzone dochodzenie zakończyło się porażającym sukcesem: zamachowiec został błyskawicznie namierzony i zidentyfikowany przez wybitnych śledczych i prokuratorów z elitarnej stajni Zbigniewa Ziobry.

W obliczu przedstawionych mu porażających dowodów, odrażający ten przestępca usiłował mataczyć, kłamliwie sugerując (także w pisemnych oświadczeniach), że jego wpis był jedynie żartem. Na szczęście czujni funkcjonariusze nie dali się zwieść tym żałosnym tłumaczeniom i postawili mu zarzut wywołania fałszywego alarmu, za który odpowie tak samo, jakby powiadomił o podłożeniu nieistniejącej bomby.

Oczywiste jest, że ten wyjątkowo łagodny zarzut ma charakter tymczasowy i po zgromadzeniu dalszych dowodów, terrorysta oskarżony zostanie z całą pewnością o usiłowanie wielokrotnego morderstwa pierwszego stopnia. Po udowodnieniu tego ohydnego przestępstwa, niedoszły morderca niewątpliwie powinien zostać przykładnie ukarany.

Należy wyrazić nadzieję, że proces w tej sprawie odbędzie się już po przedterminowych wyborach, które z całą pewnością pozwolą na przejęcie pełni władzy przez Partię i przywrócenie w kodeksie karnym kary śmierci za tego typu przestępstwa i akty terrorystyczne.

Jednak prokuratura też należy do Układu

Mimo porażających dowodów przedsiębiorca z Konina nie stanie przed sądem. Prokuratura uwierzyła w kłamliwe zapewnienia oskarżonego i umorzyła dochodzenie. (Źródło: RMF FM)

Inni zamachowcy w IV RP