Przesłuchanie Donaldu Tusku w warszawskiej prokuraturze
W dniu 19.04.2017 byly gubernator Tymczasowego Rządu Okupującego IV RP, pełniący przypadkowo obowiązki Przewodniczącego Unii Europejskiej został przesłuchany w warszawskiej prokuraturze jako tak zwany świadek w sprawie byłych szefów Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) z czasów, gdy Donaldu Tusku był gubernatorem okupowanej IV RP. Mieli oni przekroczyć uprawnienia przy negocjowaniu umowy z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa, obejmującej między innymi współpracę przy przerzucie sprzętu polskiego kontyngentu z Afganistanu. Przekroczenie miało polegać na tym, że szefowie SKW nie mieli zgody ówczesnego szefa rządu okupacyjnego, czyli gubernatoru Tusku, na rozpoczęcie współpracy z Rosjanami. Podobno umowa nigdy nie weszła w życie, bo akurat na Ukrainie wybuchła uliczna rewolucja i Warszawa nie miała już zaufania do rosyjskiego partnera. Wrogowie narodu twierdzą niebywale wręcz paradoksalnie, że Tusku wydał byłym szefom SKW stosowną zgodę.
Politycy Partii i wspierające dobrą zmianę media - w tym TVP - propagują jedynie słuszną teorię o zaprzedaniu się Moskwie przez osławioną PO et consortes. Stąd wezwanie do prokuratury przypadkowego szefa Rady Europejskiej w roli tak zwanego świadka - ma to wywołać jedynie słuszne wrażenie, że Tusku ma coś na sumieniu w sprawie kontaktów z FSB.
Minister obciachu narodowego Antoni "Instytucja" Macierewicz złożył także oficjalne zawiadomienie o popełnieniu "zdrady dyplomatycznej", czyli "działania na szkodę państwa i narażenia na szwank interesu obywateli, w tym rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej", w którym niespotykanie wręcz merytorycznie twierdzi, że Tusku jako szef rządu z premedytacją nie chciał wyjaśnić rozbicia się w Rosji w kwietniu 2010 r. samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim, najważniejszymi dowódcami polskiej armii i wieloma wysokiej rangi urzędnikami państwowymi na pokładzie.
Spis treści
Ragazzo da Bruxelles zajechał Pendolino
Donaldu Tusku do Warszawy przyjechał (niczym Anders na białym koniu) błękitno-srebrnym pociągiem Pendolino ok. godz. 10:30, a przesłuchanie rozpoczęło się o godz. 12:00. Na przypadkowego przewodniczącego Rady Europejskiej czekali w Warszawie zarówno jego osławieni zwolennicy, jak i Prawi Polacy. Z Dworca Centralnego do budynku stołecznej prokuratury Tusku demonstracyjnie przeszedł pieszo. Przesłuchanie w prokuraturze rozpoczęło się o godz. 12:00, a zakończyło dopiero po 20:00.
Przesłuchanie
Po wyjściu z prokuratury
Po wyjściu byłego gubernatora z prokuratury tłum jego osławionych zwolenników przywitał go entuzjastycznym skandowaniem "Donald Tusk!" i "Dziękujemy!". Odśpiewał mu też "Niech żyje nam". Przed rozpoczęciem zaimprowizowanej konferencji Tusku rozdawał autografy na podsuwanych mu przez poleczników kartkach:
- "Nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na temat śledztwa, pan prokurator uprzedził - zgodnie z przepisami - że nie można w żaden sposób naruszać tajemnicy śledztwa, sprawa dotyczy poważnych rzeczy. Nie mogę narzekać na gościnność prokuratury, dostałem kawę, herbatę, wodę. To tyle, co mogę powiedzieć na temat samego przesłuchania."
- "Cała sprawa ma charakter wybitnie polityczny. Poinformowałem pana prokuratora, że zjawiłem się ze względu przede wszystkim na szacunek do polskiego państwa. Zdaję sobie sprawę, że najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli sobie wyjaśniać w sposób cywilizowany wszystkie sprawy i wątpliwości, ale poinformowałem także, że mój urząd objęty jest pełnym immunitetem zgodnie z prawem europejskim."
- "Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że celowo wykorzystywane są sprawy przeciwko mnie po to, aby utrudnić lub uniemożliwić mi sprawowanie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli tak, to nie będę się wahał."
Po przesłuchaniu na antenie TVN24 wypowiedział się niejaki Roman Giertych, pełnomocnik Tusku:
- "Całość tej sprawy ma związek z planami politycznymi, które są konsekwentnie realizowane."
Giertych suflował, że przesłuchanie trwało tak długo, ponieważ było protokołowane ręcznie. Pytany, czy to normalna procedura, odparł:
- "Spotykałem się z tym często, ale lat temu."
- "Jako obywatel mogę powiedzieć, że sprawa jest polityczna, ponieważ Donald Tusk jest traktowany przez władzę jako poważny polityczne zagrożenie."
W dniu 21.04.2017 r., kontynuujac swoją brudną kampanię propagandową, Donaldu Tusku napisał bezczelnie na Twitterze:
- "Drzewo zetną, bażanta zastrzelą, ale Was nie zmogą. Dzięki za Wasze 'Sto lat' - najpiękniejsze, jakie w życiu słyszałem"
Rzekome kulisy przesłuchania Donaldu Tusku
Przed przesłuchaniem przypadkowego przewodniczącego Rady Europejskiej Donaldu Tusku prokurator lojalnie i "lege artis" uprzedził, że rzekomy świadek ma prawo odmówić odpowiedzi, jeśli jej udzielenie groziłoby mu odpowiedzialnością karną. Formuła "przesłuchania z uprzedzeniem" stosowana jest, gdy prowadzący sprawę prokurator jedynie słusznie nie wyklucza, że świadek może dołączyć do osób, które mają w śledztwie postawione zarzuty.
O prawie do odmowy odpowiedzi na pytanie "jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe" świadek informowany jest na standardowym druku przed przesłuchaniem. Jednak w przypadku Tusku prokurator dodatkowo zwrócił mu uwagę na art. 183 kodeksu postępowania karnego, mówiąc właśnie o możliwości uchylenia się od odpowiedzi.
Tusku bezczelnie ani razu nie skorzystał z artykułu 183 i nie uchylił się od odpowiedzi . Przesłuchanie było tajne, tak jak całe śledztwo. Z informacji osławionej "Gazety Wybiórczej" wynika, że brał w nim udział b. szef SKW gen. Janusz Nosek, jego prawnik. Wojciech Brochwicz (jeden z założycieli służb specjalnych III RP)., oraz pełnomocnik gen. Piotra Pytla, następcy Noska na stanowisku szefa SKW. Obu generałom postawiono zarzuty za podpisanie umowy z FSB i w przesłuchaniu mogli uczestniczyć jako strony postępowania.
Tusku reprezentował: Roman Giertych (były wicepremier w rządzie Partii 2005-2006).
Przesłuchanie trwało aż 8,5 godziny. Informator "Gazety Wybiórczej" wymienia dwa powody:
- prokurator miał "grubo ponad 100 pytań"
- całość w trosce o idelaną zgodność z prawdą kontekstową "mozolnie" protokołował ręcznie
Prowadzącego śledztwo interesowało to, dlaczego Tusk, wyrażając zgodę na podjęcie współpracy pomiędzy służbami, nie konsultował się z ówczesnym szefem MON Tomaszem Siemoniakiem. Tusk miał odpowiedzieć, że skoro SKW podlegała MON, było dla niego oczywiste, że kierownictwo resortu ma pełną wiedzę o sprawie.
Druga seria pytań dotyczyła samej współpracy, a dokładnie okresu przed poinformowaniem o niej byłego gubernatoru. Chodzi o kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Funkcjonariusze SKW pracowali wtedy na terenie Rosji i zbierając materiały do wolskiego śledztwa, musieli korzystać z pomocy służb rosyjskich oraz informować Rosjan o swojej aktywności w ich kraju. Zdaniem obecnego kierownictwa SKW (które złożyło zawiadomienie o przestępstwie w sprawie umowy z FSB) było to:
Wrogie wszystkiemu co wolskie zagraniczne media o wizycie byłego gubernatora - 20.04.2017
Przesłuchanie Tusku odbiło się szerokim echem nie tylko w wolskich, ale i światowych mediach.
"Financial Times"
Brytyjski dziennik "Financial Times" zauważa, że "prawicowy nacjonalistyczny rząd sprzeciwia się Tuskowi i próbował zablokować jego ponowny wybór w Radzie Europejskiej". "FT" zacytowało też słowa Tuska, w których mówił, że jego przesłuchanie to "część politycznego polowania na czarownice".
Reuters: Prokuratura pod kontrolą PiS-u
Agencja Reuters wprost pisze, że:
- "Prawo i Sprawiedliwość, które pokonało Platformę Obywatelską w wyborach 2015 r., było oskarżane przez Komisję Europejską o naruszanie demokracji przez przejęcie Trybunału Konstytucyjnego."
- "prokuratorzy, którzy przesłuchiwali Donalda Tuska, są pod ścisłą kontrolą rządu Prawa i Sprawiedliwości."
Dziennikarze przypominają jedynie słuszne słowa ministra Zbigniewa "Zera" Ziobry, który mówił, że to:
- "establishment chce przedstawić Tuska jako pokrzywdzonego i sponiewieranego polityka."
Radio France Internationale
Francuskie radio RFI stwierdza, że:
- "według niektórych polskich mediów władze chciały upokorzyć Donalda Tuska. Skutek był odwrotny. Ciepłe powitanie byłego premiera było wyrazem poparcia i pokazem siły polskiej opozycji."
"Der Spiegel" - "Obsesyjna nienawiść"
Niemiecki "Der Spiegel" zauważa, że cała sprawa to "kampania" przeciwko Donaldowi Tuskowi, realizowana "z niemal obsesyjnej nienawiści". "W obozie PiS Tusk jest projekcją wszelkiego rodzaju lęków i obaw" - pisze "Der Spiegel". Zdaniem niemieckich dziennikarzy, spacer Tuska z dworca do prokuratury był niejako demonstracją przeciwko rządowi PiS, który "pogarsza polityczny klimat i izoluje Polskę w polityce międzynarodowej".
Patrz też
- Donaldu Tusku
- System Tuska
- Mini Tusk
- 27:1
- Komisja Wenecka
- Polityk bojowy
- Polityk kosmopolityczny
- Donald Tusk w oczach wybitnych psychoanalityków
- Lista haków na Tusku
- Kult Tuska
- Tuskowa histeria
- Hołd Tuski
- Strategia miłości
- Tuskowa histeria
- Podróż życia
- Turyści Tuska
- Buty Tuska
- Tuskopalikot
- Wunderwaffe
- Obrazki z Drugiej Irlandii w pierwszą rocznicę jej proklamowania
- Donaldyzacja prawa
- Postulowane zasady orzecznictwa
- Wielkie osiągnięcia IV RP