Rozproszona kontrola konstytucyjna
Rozproszona kontrola konstytucyjna - haniebne Wunderwaffe typu cyrkowa sztuczka, wyprodukowana przez sędziokratów, mająca na celu ubezwłasnowolnienie jedynie słusznej władzy samego Naszego Umiłowanego Przywódcy, Naczelnika Państwa Wolskiego, Dobrego Pasterza i Nowego Zbawiciela Wolski, Obrońcy Europy przed islamem, Wielkiego Higienisty, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego i megamocnego rządu jego asystentki oraz doprowadzenie do restauracji III RP. Sztuczki te stosuje się rzekomo po to, aby wyręczać jakoby sparaliżowany przez Partię, odzyskany w ramach podłej dobrej zmiany Trybunał Konstytucyjny.
- "Rozproszona kontrola konstytucyjna może mieć fundamentalne znaczenie dla obrony praw i wolności obywateli." - bezczelnie suflował w marcu 2017 r. w Katowicach (niem. Kattowitz) rzekomy sędzia, niejaki Dariusz Zawistowski, przewodniczący tak zwanej Krajowej Rady Sądownictwa podczas debaty blisko tysiąca przedstawicieli zawodów prawniczych
- "Sądy mogą samodzielnie oceniać zgodność przepisu z konstytucją na użytek konkretnej sprawy." – basowała rzekomo prof., niejaka Ewa Łętowska
Pozwala na to rzekomo konstytucja III RP, której art. 8 ust. 2 mówi, że "przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio", a art. 178 ust. 1 – że sędziowie podlegają tylko konstytucji i ustawom.
- "Rozproszona kontrola konstytucyjna to dziś jedyne rozwiązanie. Trybunał jest atrapą konstytucyjnego organu. Sądzę, że tylko tym sposobem możemy ochronić wartości konstytucyjne." - twierdzi niespotykanie wręcz paradoksalnie rzekomy sędzia, niejaki Waldemar Żurek, rzecznik KRS, która jakoby stoi na straży niezależności sądów
- "Nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych działań. Środowiska prawnicze chcą, by po sparaliżowaniu Trybunału kontrolę konstytucyjną przejęły sądy powszechne i administracyjne, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny. Będziemy mieli 10 tys. trybunałów w Polsce." – suflował rzekomy prezes Krajowej Rady Radców Prawnych podobno mec., niejaki Maciej Bobrowicz
- "Sędzia może sam zdecydować o konstytucyjności, skierować pytanie prawne do SN albo do TK. Od pana zależy, co wybrać. Kryzys wokół TK jest jak gra w szachy władzy legislacyjnej z sądowniczą. Niestety, ta pierwsza oszukuje. Dostawiła na szachownicy trzy figury, nielegalnie zamieniała pionka w hetmana. Jej kibice klepią sędziów w czoło, grożą. Co robić ? Grać dalej uczciwie, wiedząc, że nie można wygrać z tym, kto oszukuje? A może też zacząć oszukiwać? Według mnie jedynym rozwiązaniem jest odejście od szachownicy i rozpoczęcie gry na nowej. Właśnie tym będzie sięgniecie po rozproszoną kontrolę konstytucyjną. Będę do tego namawiał." - mataczył rzekomy prof. UW, niejaki Marcin Matczak
- "Nawołuję do ostrożnego działania i korzystania z pomocy Sądu Najwyższego, gdy sędziemu rejonowemu będzie trudno rozstrzygnąć sprawę. Sąd Najwyższy będzie miał funkcję swoistego sądu konstytucyjnego. Będzie musiał zapewnić spójność orzecznictwa w sprawach, które dotyczą norm konstytucyjnych. [...] Dziś działania sędziów i sądów mają wymiar historyczny. Będą podlegać takiej samej ocenie jak działania sądów w najtrudniejszych okresach naszej historii. Władza mówi o sędziach, że kończy się "czas najwyższej kasty". Ja mam inne przekonanie. Czas sędziów właśnie się zaczyna. To jest czas próby." - bredził rzekomy prof., niejaki Marek Safjan, były prezes TK, sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE
- "Dopuszczalna jest także tzw. rozproszona kontrola konstytucyjności prawa dokonywana przez sądy na potrzeby rozstrzygania konkretnych spraw. Ocena ta nie jest powszechnie obowiązująca. Wiąże tylko w konkretnej sprawie." – bezczelnie suflował rzekomy prof., niejaki Piotr Kardas
Spis treści
Przykłady samowolnego stosowania rozproszonej kontroli konstytucyjnej
Kazus Wrocław (niem. Breslau)
Zapadające w 2017 r. wyroki wskazują, że sądy już bezprawnie stosują konstytucję wprost. Jeden z takich rzekomych wyroków zapadł przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu (niem. Breslau). Sędziowie wydali go pod koniec kwietnia 2017 r., niedawno opublikowano uzasadnienie. Dotyczył dwóch wrocławskich architektów zatrzymanych przez CBA w 2007 r. Przyjęli 200 tys. zł od klienta, który współpracował z agentami. Pieniądze miały być pierwszą ratą łapówki dla rzekomo skorumpowanych urzędników i przyspieszyć zmianę planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiającą budowę osiedla.
Sprawa toczyła się blisko dziesięć lat. Obrońcy przekonywali, że zarzuty są wynikiem zbyt daleko idącej prowokacji. W 2014 r. sąd uniewinnił oskarżonych. Ale po apelacji prokuratury wyrok uchylono. W 2016 r. mężczyźni zostali skazani na trzy lata więzienia i 100 tys. grzywny za powoływanie się na wpływy korupcyjne w magistracie.
Gdy zapadały te wyroki, zmieniały się przepisy i podejście do tzw. owoców zatrutego drzewa, czyli dowodów zdobytych dzięki złamaniu prawa (np. za pomocą prowokacji albo podsłuchów). W kwietniu 2016 r. weszła w życie jedynie słuszna przygotowana przez Partię nowelizacja kodeksu postępowania karnego, która je zalegalizowała (z wyłączeniem kilku sposobów ich uzyskania).
Wrocławski sąd sam zbadał, czy dowody z prowokacji mogą być wykorzystane przeciw oskarżonym. Uznał, że architekci byli podżegani do czynów korupcyjnych przez klienta współpracującego z CBA i że doszło do niedopuszczalnej prowokacji. Stwierdził, że dowody rzekomo uzyskano z naruszeniem Konstytucji RP i ratyfikowanej przez Wolskę europejskiej konwencji praw człowieka gwarantującej prawo do rzetelnego procesu. Uniewinnił architektów.
- "Gratulacje dla sądu apelacyjnego we Wrocławiu! To, że przy braku niezależnego TK nie ma kto stwierdzić niekonstytucyjności przepisów, nie oznacza, że sądy będą te niekonstytucyjne przepisy stosować przeciw obywatelom." – napisał na Facebooku rzekomy konstytucjonalista, prof. UW, niejaki Marcin Matczak
- "Zdaniem sądu wykorzystanie przeciwko oskarżonym dowodów zdobytych za pomocą aktywnej prowokacji osoby współpracującej z CBA było także niezgodne z rzetelnym i sprawiedliwym procesem. A w konsekwencji naruszało Europejską Konwencję Praw Człowieka. Umowa ta ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową." – tłumaczy rzekomy adwokat, niejaki Radosław Baszuk, którego zdaniem sąd nie tyle odmówił zastosowania art. 168a k.p.k., ile dokonał jego prokonstytucyjnej wykładni.
Wrocławski wyrok nie jest jedyny. W marcu 2017 r. na art. 8 konstytucji powoływał się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu (niem. Posen), a także Sąd Okręgowy w Częstochowie (niem. Tschenstochau).
Jedynie słuszna reakcja resortu sprawiedliwości IV RP
Ministerstwo Sprawiedliwości oberprokuratora IV RP Zbigniewa "Zera" Ziobry jedynie słusznie uważa, że sędziowie nie mogą tego robić. Wiceminister Marcin Warchoł, komentując w "Rzeczpospolitej" wrocławski wyrok, stwierdził, że nie mają one kompetencji do kontroli konstytucyjności ustawodawstwa:
- "W niniejszym wypadku otwarta pozostaje kwestia nie tylko odpowiedzialności dyscyplinarnej, ale i karnej."
Kazus Warszawa (niem. Warschau)
W dniu 23.06.2017 r. rzekomy sędzia warszawskiego sądu rejonowego, niejaki Wojciech Łączewski1) bezczelnie oraz absolutnie bezprawnie nieuznał wyboru sędziny Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesiny Trybunalu Konstytucyjnego. Sędzia odroczył bezterminowo proces wytoczony Trybunałowi Konstytucyjnemu, bo jego zdaniem obecne władze TK - w tym prezes Trybunału Julia Przyłębska - mogły zostać wybrane niezgodnie z prawem.
- "Sąd przyjął mój pozew do rozpoznania. Dzisiaj była pierwsza rozprawa, [...] ale sędzia [...] nie dopuścił do uczestniczenia w sprawie pełnomocnika ze strony Trybunału Konstytucyjnego: spytał go, od kogo ma pełnomocnictwo, przez kogo podpisane. Na to adwokat powiedział: "Przez panią sędzię Przyłębską". Na to sąd odpowiedział, że w przekonaniu sądu sędzia Przyłębska została wybrana na prezesa Trybunału Konstytucyjnego nielegalnie, bo wbrew przepisom ustawy. [...] W związku z tym (sąd) doszedł do przekonania, że Trybunał Konstytucyjny nie jest należycie reprezentowany, bo nie ma organu uprawnionego do reprezentacji." - relacjonował powód Marek Jarocki
- "Sąd musi mieć pewność, że Trybunał Konstytucyjny jest właściwie reprezentowan." - suflowa reporterowi RFN FM rzekomy sędzia, niejaki Wojciech Łączewski
- "Przede wszystkim oznacza to, że sąd stosuje konstytucję bezpośrednio. Sąd ma prawo stosować bezpośrednio konstytucję, jeżeli nie ma oczywiście orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego rozstrzygającego sprawę czy nie ma orzeczenia Sądu Najwyższego. Tak że tutaj sąd sam bezpośrednio zinterpretował konstytucję, do czego jest uprawniony." - suflował rzekomy prof., niejaki Zbigniew Ćwiąkalski w wywiadzie dla RFN FM
- "a mówiłem o tym, że taka sytuacja może wystąpić, ponieważ władze polityczne nie mogą sobie uzurpować prawa do tego, żeby samodzielnie interpretować prawo - od tego w Polsce są sądy i trybunały." - ibidem
- Zgodnie z oświadczeniem przekazanym przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście, sędzia Wojciech Łączewski nie podważył legalności wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Zawiesił on postępowanie do momentu rozstrzygnięcia pytania prawnego skierowanego wcześniej do Sądu Najwyższego przez sąd apelacyjny, które dotyczyło kwestii umocowania sędzi Przyłębskiej jako prezesa TK. Wskazano wtedy między innymi, że nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała Zgromadzenia Ogólnego TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa. Sprawa przez SN ma zostać rozpatrzona 12 września 2017 r.
Jedynie słuszna reakcja przedstawicieli najwyższej władzy wykonawczej i sądowniczej w restaurowanej IV RP
- "W związku z decyzją warszawskiego sądu rejonowego z 23 czerwca 2017 r., Trybunał Konstytucyjny przypomina, że poza jurysdykcją sądu cywilnego, a nawet całego sądownictwa powszechnego, są sprawy dotyczące wyboru prezesa Trybunału Konstytucyjnego, oraz możliwość oceny działania Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w tym zakresie. [...] Tego rodzaju aktywność sądu cywilnego wpisuje się w dostrzegane ostatnio publicznie, niebezpieczne dla państwa prawa, próby przekraczania konstytucyjnych i ustawowych kompetencji przez pracowników wymiaru sprawiedliwości. Trybunał ufa, że Sąd Najwyższy przerwie te działania." - jedynie słuszne oświadczenie Trybunału Konstytucyjnego
- Co do sędziego Łączewskiego, to się nie dziwię, bo rozumiem, że on kontynuuję tę swoją krucjatę [...] rozumiem, że robi to świadomie, bo na tyle wiedzy prawniczej powinien mieć, żeby wiedzieć, iż nie ma uprawnień do podejmowania tego rodzaju decyzji." - powiedział jedynie słusznie sędzia dubler TK Muszyński
- "Nie jest kompetencją sądów cywilnych rozstrzygać, czy prezes danego sądu - w tym wypadku Trybunału Konstytucyjnego - został wybrany w sposób właściwy czy nie, bo to jest poza zakresem ich kognicji - stwierdził szef resortu sprawiedliwości. Jest to naruszenie prawa i to rażące. [...] Sądy cywilne nie są władne oceniać, czy prezes sądu konstytucyjnego jest wybrany właściwie czy nie, bo sądy cywilne są od rozstrzygania spraw cywilnych [...]; tutaj mamy do czynienia z prawem publicznym, związanym z funkcjonowaniem instytucji publicznych państwa, opisanych w konstytucji." - jedynie słusznie stwierdził Zbigniew "Zero" Ziobro
- "To, co wydarzyło się dziś w sądzie rejonowym, to rzecz niesłychana. Ja mogę powiedzieć tyle, że w pełni zgadzam się tutaj z panem ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Nie znam dokładnie szczegółów tej sprawy, bo jestem tutaj w Brukseli, ale z tych informacji, które mam, to w pełni podzielam zdanie pana ministra. Jest to oczywiście rzecz niesłychana, to co wydarzyło się dzisiaj w sądzie rejonowym." - oświadczyła asystentka Naszego Umiłowanego Przywódcy, Naczelnika Państwa Wolskiego, Dobrego Pasterza i Nowego Zbawiciela Wolski, Obrońcy Europy przed islamem, Wielkiego Higienisty, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego
Kazus Inowrocław (niem. Hohensalza)
W dniu 24.04.2017 r. rada miasta Inowrocławia (niem. Hohensalza) samowolnie podjęła uchwałę:
- "w sprawie sprzeciwu wobec zapowiadanych zmian prawa samorządowego w Polsce."
W ten dziecinny sposób radni oraz prezydent miasta, który inicjował przyjęcie uchwały, chcieli pokazać, że nie zgadzają się na zapowiadane przez megamocny rząd jedynie słuszne dobre zmiany w samorządzie. Rzekomo chodziło m.in. o zmiany w samorządowym prawie wyborczym, jak chociażby ograniczenie możliwości udziału w wyborach komitetów obywatelskich, podniesienie progów wyborczych czy ograniczenia kadencyjności. W uchwale napisano, że rozwiązania te "godzą w prawa obywateli Rzeczypospolitej Polskiej". W dniu 07.06.2018 r, Naczelny Sąd Administracyjny oddalił jedynie słuszną skargę kasacyjną zasłużonego członka Partii Mikołaja Bogdanowicza, wojewody kujawsko-pomorskiego od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy podnosząc, że uchwała samorządu, choć wyraża dezaprobatę wobec planowanych zapowiadanych zmian w samorządzie:
- "...uchwała Rady Miejskiej wyraża zdecydowaną dezaprobatę wobec planowanych działań legislacyjnych, która jednak mieści się w standardach, jakie powinny cechować rzetelną dyskusję społeczną w rozumieniu preambuły Konstytucji. Nie pozostają w sprzeczności z prawem zachowania i postawy, do których uchwała nawołuje: potrzeba szerokich konsultacji społecznych, respektowanie postanowień Konstytucji i wiążącego Rzeczpospolitą Polską prawa międzynarodowego oraz konieczność poszanowania praw obywateli."
- "...uchwała wzywa właśnie do przestrzegania prawa i nawet nie sugeruje lekceważenia obowiązujących przepisów, powstrzymania się od ich stosowania lub stosowania ich w określony sposób. Ma ona formę apelu, będąc postulatem i wyrazem sprzeciwu, który nie nakłada na żaden podmiot jakiegokolwiek obowiązku."
Zdaniem NSA skarga kasacyjna wojewody nie zasługuje na uwzględnienie, gdyż zaskarżony nią wyrok nie naruszył prawa. Uchwała wyraża przede wszystkim stanowisko Rady Miejskiej Inowrocławia wobec zapowiadanych zmian prawa. Uprawnienie do zajęcia stanowiska wywodzi się z art. 4 i art. 16 Konstytucji. Sąd zwrócił uwagę, że zgodnie z Konstytucją samorząd terytorialny uczestniczy w sprawowaniu władzy publicznej, a władza ta należy do Narodu, który sprawuje ją przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
- "Z zadowoleniem i satysfakcją przyjmuję rozstrzygnięcia sądów administracyjnych, jednak z dużym zaniepokojeniem patrzę na próby założenia przysłowiowego „kagańca” na samorząd przez wojewodę. Z takich działań wysuwa się wniosek, że istnieje zagrożenie dla demokracji i samorządów w Polsce. Z przykrością stwierdzam, że zagrożenie to stwarzają przedstawiciele rządu, którzy powinni stać na straży Konstytucji i interesu Polaków. Cała nadzieja pozostaje w niezależności sędziów. Mam nadzieję, że będą na tyle silni, że nie poddadzą się presji politycznej. Jako samorządowiec nie zgadzam się i nie pozwolę by przedstawiciele administracji rządowej próbowali zamknąć nam usta i zabraniać nam - mieszkańcom wyrażania swojej opinii." - suflował rzekomy prezydent Inowrocławia (niem. Hohensalza), niejaki Ryszard Brejza
Kazus Sąd Najwyższy
W dniu 28.06.2018 r. Zgromadzenie Ogólne Sądu Najwyższego podjęło uchwałę o tym, że niejaka Małgorzata Gersdorf pozostanie pierwszym prezesem SN do 30 kwietnia 2020 roku:
- ""My sędziowie Sądu Najwyższego uczestniczący w Zgromadzeniu Ogólnym SN w dniu 28 czerwca 2018 r., pamiętając o złożonym ślubowaniu sędziowskim i wierni Konstytucji RP, która jest najwyższym prawem RP, stwierdzamy, że sędzia SN prof. Małgorzata Gersdorf zgodnie z bezpośrednio stosowanym art. 183 ust 3 konstytucji pozostaje do dnia 30 kwietnia 2020 r. pierwszym prezesem SN, kierującym instytucją, w której pełnimy naszą służbę społeczeństwu."
- "Uznajemy, że nie można, zgodnie z regułami obowiązującymi w prawie, nie można w trybie ustawy, zmieniać jasnej, kategorycznej i pełnej normy, wynikającej wprost z konstytucji. Tam kadencja I prezesa SN została uregulowana i zgodnie z zasadami prawodawstwa obowiązuje zakaz regulowania tej samej materii w drodze ustawy, a więc aktu, który zawsze powinien być zgodny z konstytucją." - tak zwany rzecznik SN, niejaki Michał Laskowski
Przypisy
↑1) Rzekomy sędzia, niejaki Wojciech Łączewski w 2015 r. skazał nieprawomocnie byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i podżeganie do wręczenia łapówki w tzw. aferze gruntowej. W 2016 roku ujawniono korespondencję prowadzoną przez Łączewskiego na Twitterze z osobą podszywającą się pod znanego dziennikarza Tomasz Lisa. Sędzia miał umawiać się na spotkanie z tą osobą w celu "omówienia strategii walki z PiS". Łączewski twierdzi, że pod niego również ktoś się podszył, a on nie wymieniał takich wiadomości. Sprawę bada prokuratura w Legnicy (niem. Liegnitz).
Patrz też
- Konstytucja
- Konstytucja IV RP
- Ukradziona Konstytucja
- Cyrkowe sztuczki
- Kruczki prawne
- Ostatnia barykada w państwie
- Tryb uchwałokracji
- Trybunał Konstytucyjny
- Projekt prowizoryczny
- Karta Praw Podstawowych
- Krajowa Rada Sądownictwa
- Sprawiedliwość społeczna
- Komisja Wenecka
- Łże elita
- Najgorszy sort Polaków
- Element animalny
- Targowica
- Wykształciuch
- Bardzo poważne nieporozumienie
- Postulowane zasady orzecznictwa
- Wunderwaffe