Sandra Lewandowska
Posłanka Sandra Lewandowska dała się odkryć (dosłownie) i sfotografować (w wiadomych celach) agentom wrogich mediów podczas spędzania urlopu z wybitnym odnowicielem, wiceszefem Samoobrony, uroczym Januszem Maksymiukiem w Egipcie.
Cel tego przedsięwzięcia jest dla wyznawców jedynie słusznej partii oczywisty: będący na usługach zagranicznych służb specjalnych oraz tzw. Salonu, dziennikarze "Super Expressu" chcieli ośmieszyć i zdyskredytować w oczach światłej części narodu ten wspaniały organ budowy IV RP.
Zachowanie posłanki Lewandowskiej, odbierane jako zupełnie niezrozumiałe dla wszystkich wykształciuchów, łże-elit i dawnych UBeków, jest w rzeczywistości wspaniałym przykładem ludzkich wartości, którymi powinna się kierować każda młoda kobieta w IV RP, co sama Lewandowska tłumaczy w wywiadzie udzielonym portalowi Wp.pl:
- Sandra Lewandowska: [...] Mało tego, ja nawet facetów nie oceniam pod kątem urody. Dla mnie najgorszy typ, to jest taki wymuskany laluś.
- Dziennikarz: Który goli klatę i chodzi do kosmetyczki?
- Sandra Lewandowska: O! Z takim w życiu bym się nie związała. Dla mnie mężczyzna może być totalnie nieatrakcyjny, wręcz brzydki. Byle był mądry i dawał poczucie bezpieczeństwa.
- Dziennikarz: Renata Beger, jedna z gwiazd Samoobrony, wyznała, że ma kurwiki w oczach i lubi seks jak koń owies. A jak u pani z tymi sprawami?
- Sandra Lewandowska: Seks to ostatnia rzecz, jaką lubię.
- Dziennikarz: Żartuje pani teraz.
- Sandra Lewandowska: Nie. Po prostu ja tego w życiu nie potrzebuję. Albo jest to jedna z ostatnich moich potrzeb [...]