Trzy minuty które wstrząsnęły prezydentem
Spis treści
- 1 Opis wydarzenia
- 2 Tło prowokacji
- 3 Porażające skutki, na które liczyli prowokatorzy
- 4 Obnażenie podłej prowokacji
- 5 Działania prewencyjne
- 6 Odpowiedź na prośbę Sikorskiego
- 7 Jedynie słuszna ocena wydarzeń
- 8 Bezprecedensowe oskarżenie w wydaniu czarnej owcy
- 9 Przykłady cynicznej i zakłamanej reakcji na obrazę majestatu
- 10 Patrz też
Opis wydarzenia
Trzy minuty, które wstrząsnęły prezydentem vel "serial brazylijski" - najbardziej dramatyczny moment w historii Wolski i prawdopodobnie całego świata.
Te pełne prawdziwego suspensu wydarzenia rozgrywały się w dniu 29.11.2007, pomiędzy godzinami 16:00 a 16:03, kiedy to na oczach z zapartym tchem obserwujących rozwój sytuacji przedstawicieli światowych mediów, prezydent Lech Kaczyński oczekiwał na przybycie do Pałacu Prezydenckiego ministra spraw zagranicznych, byłego Wielkiego Wolaka, a obecnie czołowego wroga narodu i kolaboranta z zaborcami, Radka Sikorskiego.
Tło prowokacji
Ta bezprecedensowa w dziejach światowej polityki eskalacja napięcia, była wynikiem cynicznej prowokacji ze strony liberalnych okupantów, na rozkaz których niebywałej zniewagi w stosunku do prezydenta dopuścił się znany zdrajca i odszczepieniec, Sikorski.
Renegat ten, dla spostponowania prezydenta, pozwolił sobie na niebywałą bezczelność, przysyłając do Pałacu Prezydenckiego faks informujący o niemożności wzięcia udziału w spotkaniu, w trzy minuty po planowanym terminie jego rozpoczęcia.
Porażające skutki, na które liczyli prowokatorzy
Ten wyjątkowo niesłychanie wściekły atak, a właściwie próba przewrotu, mógł mieć olbrzymie konsekwencje dla całej Wolski, gdyż - jak to już niejednokrotnie bywało - oburzenie i zdenerwowanie prezydenta mogło narazić go na kolejny niebezpieczny atak choroby prezydenckiej (łac.: Diarrhoea presidentis).
Taki nawrót przykrej dolegliwości prezydenta, mógłby uniemożliwić mu, a co najmniej w znacznym stopniu utrudnić, pełnienie jego konstytucyjnych obowiązków, co - w dobie nieustannego zagrożenia ze strony Niemiec i Rosji oraz ciągłych akcji terrorystycznych ze strony liberalnych sabotażystów - mogłoby skończyć się zupełną katastrofą dla umęczonej Ojczyzny.Obnażenie podłej prowokacji
Na szczęście podłe rachuby wrogów narodu spaliły na panewce, a cały skandal został natychmiast obnażony i nagłośniony na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim, podczas której minister Michał Kamiński bez ogródek stwierdził:
- "W istocie pan Sikorski odmówił przybycia na spotkanie z Lechem Kaczyńskim powołując się na posiedzenie rządu. Jednak list od pana Sikorskiego przyszedł o 16.03 – trzy minuty po terminie spotkania."
Działania prewencyjne
Uspokajając Naród zastygły z przerażenia o stan zdrowia prezydenta, pan minister na wspomnianej konferencji zapewnił, że - dla zapobieżenia podobnym prowokacjom ze strony tymczasowego rządu okupacyjnego Donaldu Tusku - kancelaria nie dopuści już do tego typu ekscesów:
- "Dziś trudno mi sobie wyobrazić, żeby pan prezydent wyznaczał kolejne spotkanie z panem Sikorskim i pięć minut po spotkaniu dostał faks, że pan Sikorski nie może przyjść, bo pieli grządkę albo strzela do zwierzątek."
Tą błyskotliwą i jedynie słuszną wypowiedzią minister Kamiński dał również do zrozumienia, że prace nad budżetem (co jako pretekst do nieobecności na spotkaniu podał Sikorski), są w wykonaniu tego rządu zajęciem równie poważnym, jak pielenie grządek.
Jednocześnie minister jasno zakomunikował, że strzelanie do zwierzątek, a w szczególności kaczek, nie będzie żadną miarą tolerowane.
Odpowiedź na prośbę Sikorskiego
Choć minister Kamiński nie powiedział tego wprost, to jednak pewne jest, że w faksie do prezydenta zawarta była również prośba ministra Sikorskiego o korepetycje u prezydenta w zakresie kultury osobistej i dobrego wychowania.
Choć zarówno prezydent, jak i jego Wielki Brat wychowani zostali w Lepszym Miejscu, na dodatek na wyższej półce, i znani są z nienagannych manier oraz wielokrotnego praktycznego stosowania zasad savoir vivre'u (wym.: sawułarwiwru), to prośba ta była wysoce niestosowna, co również na konferencji prasowej w pałacu odważnie obnażył minister Kamiński:
- "Pan prezydent nie będzie uczył kultury pana Radka Sikorskiego, bo na to jest zapewne już za późno, ale oczekuje, że organy państwa będą pracowały zgodnie z tym, co dyktuje im konstytucja."
Dla każdego rozsądnie myślącego Wolaka, w sposób oczywiście oczywisty jasne jest, że pora na korepetycje była zbyt późna. Niezależnie od tego, że prezydent, jak każdy organ, zgodnie z Kodeksem Pracy pracuje do godziny 15:00, to konferencja odbyła się około godziny 18, a jak wiadomo każdy grzeczny prezydent o godzinie 19:00 ogląda "Wieczorynkę", a następnie - po umyciu ząbków, zrobieniu siusiu i zmówieniu paciorka - udaje się grzecznie do łóżeczka, aby zregenerować siły przed kolejnym dniem wytężonej i pełnej heroicznego poświęcenia pracy dla dobra Ojczyzny.
Jedynie słuszna ocena wydarzeń
- "Pan Sikorski jest człowiekiem niedojrzałym, ale Donald Tusk go broni. To jest marsz ku prowadzeniu wojny i to jest skrajnie szkodliwe" - powiedział 30.11.2007 Arbiter Wszechrzeczy na konferencji prasowej w Szczecinie.
Należy zwrócić uwagę na to, że wzorujący się na Marszałku Najświatlejszy z Wolaków, w typowy dla siebie, łagodny i elokwentny sposób zwraca uwagę okupantom IV RP, że historia lubi się powtarzać. Jest to także błyskotliwa parafraza hasła "Solidarności" podziemnej, propagowanego po wprowadzeniu stanu wojennego w PRL - "Zima wasza, wiosna nasza".
Ta wypowiedź pokazuje również, jak daleko sięgają plany i przewidywania Wielkiego Szachisty. Ktoś mógłby uważać, że to nieostrożność zdradzać własne plany, a to jest, po prostu, gra w uczciwe karty po liniach krzywych.
Bezprecedensowe oskarżenie w wydaniu czarnej owcy
W "Sygnałach Dnia" emitowanych w dniu 03.12.2007 wyszło szydło z worka:
- Minister spraw zagranicznych powiedział, że wina za cały incydent leży po stronie urzędników Kancelarii Prezydenta, którzy od kilku dni stosują wobec niego agresywną retorykę. Radosław Sikorski dodał, że zachowanie urzędników prezydenta wskazuje na celowe działania, które miały zaostrzyć sytuację na linii rząd-prezydent. Szef dyplomacji zwrócił uwagę, że Kancelaria Prezydenta nie powinna działać w imieniu partii opozycyjnej, reprezentując jej interesy. Znacznie korzystniejszą dla Polski byłaby jego zdaniem rola arbitra, bezstronnie rozstrzygającego spory polityczne.
Przykłady cynicznej i zakłamanej reakcji na obrazę majestatu
Udało nam się dotrzeć do zapisków jednego z "naczelnych" pewnej globalnej korporacji, sięgającej swymi mackami do zdrowej tkanki ekonomicznej Wolski w celu jej zawłaszczenia.
- "2007-11-30 - Wywołany przez "Miłościwie nam nieobecnego" (może chciał tylko o sobie przypomnieć) i jego kancelarię konflikt wokół niestawienia się na wezwanie Radka Sikorskiego jest typową sPiSkową prowokacją. Wysyła się zaproszenie w ostatniej chwili, wiedząc, że minister jest za granicą i jest wysoce prawdopodobne, że jego kalendarz na ten dzień jest zapełniony. Jeżeli przybiegnie, to go mają (i nie tylko jego, ale dowolnego ministra, bo jest "zwyczaj konstytucyjny"), bo będzie musiał zawsze biegać (i w ten sposób można zdezorganizować pracę rządu), a jeżeli nie, to powiemy, że jest to obraza majestatu. Przypadek pomógł sPiSkowcom, bo faks potwierdzający udzieloną dużo wcześniej telefonicznie informację przyszedł trzy minuty po terminie spotkania. Resztę znamy z mediów, cały czas na głodzie sensacji będących."
Jak widać teoria, jakoby to PiS oznaczało "sPiSek" jest nie do obrony. Tylko wykształciuchy et consortes mogą szerzyć tak jawnie kłamliwe i szkalujące opinie.
W dniu 02.12.2007, w programie "Kawa na ławę", emitowanym przez udającą beztronność wrogą telewizję TVN, poseł LiD Jerzy Wenderlich określił rozdmuchiwanie sprawy "trzech minut" mianem "serialu brazylijskiego".