Wspólnota Małych Ojczyzn
Wspólnota Małych Ojczyzn - rzekome stowarzyszenie o charakterze partii politycznej założone w maju 2009, m.in. przez Macieja Eckardta relegowanego z szeregów PiS po swoim antypaństwowym wyczynie (patrz: Krótka charakterystyka członka-założyciela). Jej celem jest odebranie poparcia Ojca Dyrektora jedynie słusznej partii w wyborach samorządowych 2010.
Spis treści
Jednoznaczny manifest
- "Zanim zacznie się mówić w imieniu Polski, trzeba najpierw zdać z niej egzamin na samym dole, wśród ludzi, we wspólnotach lokalnych, tam gdzie tę Polskę najlepiej widać i czuć, gdzie trzeba stanąć twarzą w twarz ze zwykłym obywatelem. Działając wśród ludzi nie machamy ideologicznym sztandarem. Z prostego powodu - nie jesteśmy partią polityczną. Natomiast szukamy ludzi sobie podobnych, zaangażowanych w to, co robią. Bo każdy z nas jest wartością dodaną, jest tą przysłowiową cegiełką, z której składa się Polska - Ojczyzna małych ojczyzn."
Dowody zakłamania
Choć w WMO twierdzą, że nie działają przeciw partiom, ale obok nich, to na swojej stronie internetowej rozpoczęli akcję przeciw partyjnym "spadochroniarzom". Krytykują np. "zrzuconego na kujawsko-pomorskie" przed eurowyborami Ryszarda Czarneckiego (PiS). Zapowiadają oznaczanie plakatów partyjnych kandydatów spoza regionu symbolem przekreślonego spadochroniarza.
Odnowiciele o spisku Eckardta
- "Z tego, co wiem, radio im sprzyja, patrzy na tę inicjatywę życzliwie." – mówi Bogusław Kowalski, poseł PiS, częsty gość w rozgłośni toruńskiej.
- "Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. I na pewno o. Rydzyk ich nie poprze." – konkluduje spokojnie Zbigniew Girzyński, toruński poseł PiS.
Krótka charakterystyka członka-założyciela
Osobnik, z pewnością, niemieckiego pochodzenia (nazwisko!) zakamuflowany członek układu i wicemarszałek województwa kujawsko-pomorskiego z ramienia PiS - na swoim, pożal się Boże, "blogu" ośmielił się dokonać wściekłego ataku na pograniczu zamachu na demokrację, niesłychanie bezpodstawnie i wbrew oczywistym faktom twierdząc, jakoby Lech Kaczyński miał przegrać wybory prezydenckie w 2010 roku z powodu "własnych ułomności", "miałkości upływającej kadencji", "partyjnego uwikłania" oraz "nieznośnej małostkowości", a w dodatku poważył się nazwać najwybitniejszego i wypróbowanego przyjaciela i towarzysza broni Lecha Kaczyńskiego, Micheila Dżugaszwilego "oszołomem" [1]
Patrz też