Red is Bad

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop

Red is Bad - to ulubiona patriotyczno-spiskowa marka odzieżowa zakapturzonych uczestników Marszu Niepodległości - prawacka, antyunijna, patriotyczna. Wypłynęła, gdy mimowolnym ambasadorem został jej najbardziej znany klient - drugi najlepszy w dziejach Wolski prezydent - po zamordowanym w zamachu smoleńskim Lechu Kaczyńskim rzecz jasna - niezłomny, dlatego dobrze stojący, obrońca dobrej zmiany Andrzej Duda (pseudonim sceniczny "Maliniak"). Jak dotąd do ulubionych motywów projektantów marki należało godło, znak Polski Walczącej, husaria i Żołnierze Wyklęci.

Patriotyczno-konfabulacyjno-ignorancka kampania marketingowa o mieleniu Marksa

Twórcy "Red is Bad" postanowili pokazać, że mają dystans i poczucie humoru. Kolekcja pod hasłem "Goodbye Mr. Marx" ma w zabawny sposób rozprawić się z marksizmem (i zapewne z całą lewacką ideologią), operując portretami filozofa pożeranymi przez Pac-Mana. Jedynie słusznej kampanii towarzyszą motywujące hasła o wyraźnym zacięciu patriotyczno-konfabulacyjnym:

Wściekły atak grupy szpiegowskiej F5

Opublikowane na Facebooku zdjęcia jako pierwsi zaatakowali rzekomi redaktorzy F5, skupiając się przede wszystkim na rzekomej wtórności kampanii, osadzonej w typowych PRL-owskich wnętrzach. Kampanię RiB nazywają bezczelnie i wprost rzekomo absurdalną "nieudolną kopią" wizualnej strategii innej marki. Podobno zarówno zdjęcia, jak i większość modeli z kolekcji, spokojnie mogłyby należeć do starszej polskiej marki, "Pan Tu Nie Stał". Z tą różnicą, że ta druga jest wolna od ideologii PiSjanizmu i sowiecką estetyką operuje z lekkością i autentycznym humorem. PTNS wpisało się w nurt zbiorowej nostalgii, która kazała z czułością wspominać siermiężną estetykę krainy dzieciństwa i z czułością patrzeć na hasła przodowników pracy.

Dla uporczywie walczących z komuną właścicieli "Red is Bad", takie luzackie podejście do krwawej historii jest czystą blasfemią. Co wcale nie przeszkadza im w jedynie słusznym, patriotycznym kopiować rozpoznawalnego stylu konkurencji. Czy "Red is Bad" chce przeciągnąć na swoją stronę przedstawicieli przebrzmiałej już nieco subkultury lemingów? Na pewno jest to próba rozszerzenia grupy odbiorców. Tych nieprzekonanych razi jednak rzekomy brak finezji w przekazie do cna patriotycznej kampanii reklamowej.

Rzekome kontrowersje wzbudziła też sama wymowa kampanii. Przedstawiona młodzież przebywa wprawdzie w mieszkaniu wypełnionym dorobkiem literackim i gadżetami z Marksem, doświadcza jednak pewnego "oświecenia", dzięki któremu maluje popiersie farbą i zaczyna grać w antymarkistowską wersję Pac-Mana. Trudno te akty uznać za prawdziwą dywersję, dlatego największe emocje budzi zdjęcie przedstawiające mielenie dzieł Marksa w maszynce do mięsa - aż zbyt łatwy punkt zaczepienia dla prześmiewców. Na Facebooku marki trwa wojna duchowa, równie zaciekła jak starcie między Partią i radykalną opozycją.

Przywoływana jest oczywiście akcja palenia nieprawomyślnych książek w III Rzeszy w czasie początków hitleryzmu. Krytycy suflują również, że wymowa jest tu prosta: "nienawidzę, chociaż nie czytałem". Oczywiście część z 245 tys. (!) użytkowników fanpejdża mocno broni kolekcji, ale w gruncie rzeczy nie o same ciuchy w tej kłótni chodzi, ale o wolsko-wolską wojnę między "lewakami" a "Prawymi Wolakami".

Patrz też

Linki zewnętrzne