Nocna przeprowadzka

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop
Cyniczna aluzja
Wielki ekspedytor WSIowy
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni

Nocna przeprowadzka - zwana także "spektaklem z aktami WSI" - cyniczne, ukute przez postkomunistę działacza lewicy Marka Borowskiego określenie, przeprowadzonej w nocami od 12 do 15 listopada 2007 r., brawurowej akcji przeniesienia akt komisji weryfikacyjnej WSI do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, zupełnie przypadkowo mieszczącego się w pałacu prezydenckim, a ściślej rzecz biorąc do budynku Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w celu zapewnienia im lepszych warunków leżakowania. Istnieje podobno umowa użyczenia pomieszczeń zawarta przez komisję z BBN.

Geneza

Decyzję w tej sprawie podjął (trzeba uczciwie przyznać, że nagle, ale to nie może stanowić podstawy do jej podważenia), Jan Olszewski, od niedawna, bo od 9 listopada 2007 r. przewodniczący ww. komisji. Jest oczywistą oczywistością, że jego poprzednik na tym stanowisku Antoni Macierewicz postąpiłby tak samo. W przypadku byłego premiera Przedczwartej RP, jak twierdzą koła zbliżone do wrogów narodu, ujawniło się, po raz kolejny, dziwne zamiłowanie do działań nocnych.

Nieoczekiwane wyjaśnienie

"Spektakl z aktami WSI inspirowały środowiska, które swe majątkowe interesy wiązały z działalnością niektórych oficerów WSI" - ocenił przewodniczący komisji weryfikacyjnej WSI Jan Olszewski (konferencja prasowa 19 listopada 2007 r.). Tu wkrada się pewne zwątpienie, albowiem sam przewodniczący przyznaje się do bycia inspirowanym przez inkryminowane środowiska.

Prawdziwa przyczyna peregrynacji kwitów, czyli losy aneksu do raportu o WSI autorstwa Antka Policmajstra

15 listopada, dzień przed objęciem władzy przez Donaldu Tusku, dokumenty zostały zwrócone przez kancelarię premiera do szefa komisji weryfikacyjnej WSI. Aneks ma w tej chwili tylko prezydent i od prawie półtora miesiąca nie podjął decyzji, kiedy go ujawni. - "Nie mam wiedzy, jaki jest los tego dokumentu" - powiedział "Dziennikowi" jego autor Antoni Macierewicz. Były weryfikator 5 listopada przesłał cztery egzemplarze aneksu do najważniejszych urzędników w państwie. Zgodnie z wymogami ustawy dokumenty trafiły na biurka: prezydenta Lecha Kaczyńskiego, premiera Jarosława Kaczyńskiego, wicepremierów Zyty Gilowskiej i do Panceredgara. Jarosław Kaczyński zapoznawał się z dokumentem od 6 do 15 listopada. Raport został zwrócony 15 listopada do Jana Olszewskiego, przewodniczącego komisji weryfikacyjnej. "Donald Tusk został zaprzysiężony dzień później i nie miał możliwości zapoznania się z raportem" - odpowiedziało gazecie w czwartek Centrum Informacyjne Rządu. Podobny był los drugiego egzemplarza, który był w posiadaniu wicepremiera Przemysława Gosiewskiego. - "I tę kopię odesłano dzień przed zaprzysiężeniem Donalda Tuska" - mówi "Dziennikowi" pracownik administracji rządowej. Ludzie Platformy sprawdzają teraz, czy Zyta Gilowska również zwróciła aneks. - "Wydaje się, że tak, bo dokument był tajny i adresowany na jej nazwisko" - mówi urzędnik z resortu finansów. Aneks Macierewicza będzie tajny, dopóki prezydent nie zdecyduje o jego opublikowaniu.

Patrz też

Linki zewnętrzne