Centralne Biuro Antykorupcyjne
Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA, od października 2007 r. Centralne Biuro Agitacyjne, od grudnia 2007 r. Centrum Bytów Astralnych, od października 2009 r. Centralne Biuro Antyrządowe) - instytucja kierowana przez Mariusza Kłamińskiego, dawnego działacza Ligi Republikańskiej, partii politycznych awanturników o poglądach skrajnie prawicowych.
Spis treści
- 1 CBA w IV RP
- 1.1 Geneza
- 1.2 Dewiza służby (wg wrogów narodu)
- 1.3 Kadry najwyższej próby
- 1.4 Szeryfowie CBA
- 1.5 Zadania i zakres działania
- 1.6 Metody działania CBA
- 1.7 Pierwszy wspaniały sukces!
- 1.8 Podsumowanie sukcesów 2006 r.
- 1.9 Porażające sukcesy w 2007 r.
- 1.10 Porażające sukcesy w 2008 r.
- 1.11 Porażające sukcesy w 2009 r.
- 1.12 Zdradziecka dymisja szefa - Pierwszego Czekisty IV RP
- 1.13 Nadobowiązkowe działania CBA dla dobra Wolski i Wolaków
- 1.14 Perfekcyjny profesjonalizm i kultura osobista funkcjonariuszy
- 1.15 Zalety i korzyści z zatrudnienia w CBA
- 1.16 Zagrożenia związane z pracą w CBA
- 1.17 Wnioski
- 1.18 Centralne Biuro Antykorupcyjne bezprawnie posługiwało się podrobionymi dokumentami - wykazała tendencyjna kontrola Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
- 2 CBA pod okupacją reżimu restaurowanej III RP
- 3 CBA pod ponowną okupacją reżimu restaurowanej III RP
- 4 Patrz też
- 5 Linki zewnętrzne
CBA w IV RP
Pomimo klęski październikowej do 13.10.2009 CBA pozostawało pod zarządem Pierwszego Czekisty IV RP, realizując z powodzeniem zadania, do których zostało w IV RP powołane (patrz: "Geneza").
Po tym dniu, w wyniku zamachu stanu, którego dopuścił się gubernator Tymczasowego Rządu Okupacyjnego Donaldu Tusku, zostało przejęte przez wrogów narodu (patrz: "Zdradziecka dymisja szefa - Pierwszego Czekisty IV RP"), co otworzyło osobny, smutny rozdział historii tej szacownej instytucji.
Geneza
CBA powołano rzekomo w celu likwidacji korupcji wśród urzędników państwowych, jednakże decyzja o jego powołaniu miała charakter polityczny i w głównej mierze chodziło o zwalczanie oraz inwigilację opozycji. Potwierdza to, utajnione z najwyższą klauzulą poufności, alternatywne rozwinięcie skrótu tej instytucji - Centralne Biuro Antyopozycyjne.
Na funkcjonariuszy CBA składa się elita profesjonalnych, nieprzekupnych, dociekliwych i wyjątkowo lojalnych ludzi, a kontaktami z mediami obecnie zajmuje się - nomen omen - pan Piotr Kaczorek z Biura Prasowego CBA [1].
Dewiza służby (wg wrogów narodu)
Wszyscy są przestępcami, tylko niektórzy jeszcze nie zostali zdemaskowani.
Kadry najwyższej próby
Opinii publicznej oficjalnie znane są tylko nazwiska trzech głównych szefów CBA - Mariusza Kamińskiego i jego dwóch zastępców: Ernesta Bejdy i Macieja Wąsika.
Kamiński to współzałożyciel radykalnej Ligi Republikańskiej, poseł PiS, zaufany Jarosława Kaczyńskiego. Wąsik był PiS-owskim burmistrzem warszawskiego Wawra i szefem straży miejskiej za stołecznej prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Bejda - prawnik - pracował w Generalnym Inspektoracie Celnym, tworzył ustawę o CBA i był doradcą w Kancelarii Premiera rządu PiS. Kamiński zawsze podkreślał, że pozostała kadra to najlepsi fachowcy ściągnięci z innych służb i że będą oni gwarantem apolityczności CBA. Kadra kierownicza CBA to ok. 30 dyrektorów i naczelników centrali, która ma cztery departamenty, tyleż zarządów, gabinet szefa i trzy wydziały. Podlega im obecnie 568 agentów i agentów specjalnych w całej Wolsce. Na pytania o nazwiska szefów swoich struktur, CBA odpowiadało zawsze tak:
- "Jesteśmy służbą specjalną i dane osób na kierowniczych stanowiskach są poufne."
"Gazeta Wybiórcza" zdobyła listę osób piastujących te stanowiska w 2007 r. Wynika z niej, że do kierowania Biurem przyjmowano niemal wyłącznie ludzi z klucza politycznego - gwarantujących lojalność wobec rządzącego wówczas PiS. Fachowców - policjantów i b. funkcjonariuszy ABW - zatrudniano tylko w zarządzie operacyjno-śledczym i zarządzie techniki operacyjnej. 18 nazwisk szefów i naczelników w tych zarządach nie ujawniono. Ujawniono natomiast nazwiska szefów i wyższych urzędników pionów nieoperacyjnych CBA. Na 26 nazwisk osób z tego grona co najmniej 20 można zidentyfikować jako ludzi PiS pracujących wcześniej w IPN, warszawskiej straży miejskiej i ratuszu lub Najwyższej Izbie Kontroli z okresu, gdy jej prezesem był Lech Kaczyński, wreszcie w biurze Rzecznika Interesu Publicznego Bogusława Nizieńskiego.
- Zarząd Analiz i Ewidencji:
- Antoni Zieliński (z-ca dyrektora) - b. szef biura Rzecznika Interesu Publicznego, członek komisji Antoniego Macierewicza weryfikującej WSI;
- Krzysztof Iwański (naczelnik wydziału) - stołeczna straż miejska;
- Jerzy Lesiński (kierownik sekcji) - b. dyrektor biura RIP;
- Waldemar Kozioł (funkcja nieustalona) - b. doradca PiS w bankowej komisji śledczej.
- Gabinet Szefa CBA:
- Tomasz Frątczak (dyrektor) - b. pracownik stołecznego magistratu za czasów prezydentury Warszawy Lecha Kaczyńskiego;
- Iwona Stankiewicz (naczelnik wydziału) - Liga Republikańska, b. sekretarka w Kancelarii Premiera za rządów PiS;
- Lucyna Tazbir (funkcja nieustalona) - b. szefowa delegatury NIK w Szczecinie.
- Departament Ochrony:
- Jarosława Maćkowiak (dyrektor) - b. wiceburmistrz warszawskiego Mokotowa za stołecznej prezydentury Lecha Kaczyńskiego, wcześniej radna PiS;
- Krystyna Pietrzyk (naczelnik wydziału) - b. wiceburmistrz Mokotowa za Lecha Kaczyńskiego, wcześniej radna PiS;
- Wojciech Bułhak (naczelnik wydziału) - historyk z IPN;
- Dorota Łakomy (tajna kancelaria) - b. kustosz archiwum w IPN.
- Departament Kadr i Szkolenia:
- Departament Logistyki:
- Rafał Werbanowski (dyrektor) - b. naczelnik wydziału obsługi mieszkańców dzielnicy Warszawa - Wawer;
- Piotr Gontarski (z-ca dyrektora) - b. pracownik Urzędu ds. Kombatantów, wcześniej IPN.
- Samodzielny Wydział Prawny:
- Martin Bożek (dyrektor do 2007 r., obecnie szef operacji regionalnych) - blisko związany z Kamińskim sympatyk Ligi Republikańskiej, b. funkcjonariusz ABW.
- Samodzielny Wydział Inspekcji:
- Jarosław Karwowski (dyrektor) - b. pracownik RIP, członek komisji Macierewicza;
- Bartłomiej Rychlewski (z-ca dyrektora) - b. wicedyrektor departamentu bezpieczeństwa publicznego MSWiA w rządzie PiS, b. z-ca dyrektora biura zezwoleń i działalności gospodarczej Urzędu Miasta St. Warszawy.
- Zarząd Postępowań Kontrolnych:
Były urzędnik CBA, który w centrali zajmował wysokie stanowisko, wyjaśnia:
- "Biuro dzieliło się na pracowników merytorycznych, politycznych i pretorian. Ostatnia kategoria to najbardziej zaufani ludzie stanowiący trzon dyrektorów i naczelników. Ściśle powiązane grono znajomych wyznających jedną opcję polityczną. Kamiński i Wąsik, czyli szefowie, to znajomi z Ligi Republikańskiej.
Drugi wicedyrektor Ernest Bejda, podobnie jak Kamiński, był w Generalnym Inspektoracie Celnym. Naczelnicy i dyrektorzy, którzy są niżej, to ich ludzie lub ludzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ci, którzy przyszli z zewnątrz i nie byli powiązani z pretorianami, już odeszli." Według tej relacji:
- "zaufani mieli gwarantowane przyjęcie, jeśli nawet były wobec nich poważne zastrzeżenia, np. ze strony psychologa"
- "Na wyraźne życzenie szefa zarządu operacyjno-śledczego Grzegorza P. przyjęto funkcjonariusza straży granicznej, wobec którego toczyło się postępowanie dyscyplinarne. Ale wystarczyło, że był zaufany. Natomiast fachowiec, ale mający w życiorysie "niepoprawność polityczną", nie miał szans"- mówi były urzędnik CBA. I podaje przykład:
- "Trafił się nam facet, który wcześniej pracował w Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego. Miał świetne CV i kwalifikacje. Na rozmowie wypadł świetnie. Ale Kamiński zdecydował: nie będziemy przyjmować komunistów."
Zapytano CBA, czy polityczne powiązania kandydatów miały wpływ na obsadę stanowisk dyrektorskich w Biurze. Pytania wysłano w środę - 03.04.2008. Rzecznik CBA Piotr Kaczorek oświadczył wczoraj - 04.04.2008, że odpowiedź przekaże w czasie "przewidzianym przez prawo prasowe". Były urzędnik CBA mówi, że nie wszyscy szefowie, dyrektorzy i naczelnicy CBA przechodzili obowiązkowe badania na poligrafie (wykrywaczu kłamstw):
- "Badanie było obowiązkowe teoretycznie. Ja nie byłem przebadany, bo byłem w kręgu zaufania. Nie byli badani główni szefowie i policjanci, których ściągnął Grzegorz P. [ dyrektor Zarządu Operacyjno-Śledczego ]. On się nie zgodził. Moim zdaniem mniej więcej połowa stanu kierowniczego nie została przebadana. I około 10 proc. albo nieco więcej spośród pozostałych pracowników nie przeszło testów psychologicznych."
- "Czy Kamiński wiedział o takich ludziach?
- "Oczywiście. Jeśli ktoś nie przechodził testów, to on osobiście decydował, co z takim człowiekiem zrobić. Jeśli ktoś został przyjęty mimo braku kwalifikacji, była to jego decyzja."
Według rozmówcy z CBA biuro nie miało swoich specjalistów od poligrafu, ale nie chciało korzystać z pomocy ABW:
- "Nie było do nich zaufania. Zresztą do żadnych polskich służb nie było zaufania, więc wysłaliśmy do USA trzech ludzi. Szkoliła ich prywatna firma amerykańska, bo rząd USA nie zgodził się, by robiła to instytucja rządowa. Ostatecznie głównym poligraferem CBA jest Bogdan B., z wykształcenia psycholog dziecięcy, który szkolił się na tym kursie przez trzy miesiące."
Szeryfowie CBA
Szeryf Artur M.
Był fanem westernów. Każdego dnia, przemierzając korytarze Komendy Stołecznej Policji, rozmawiał z kolegami o kowbojach, Indianach i strzelaninach, dzielił się z nimi wrażeniami na temat filmów o Dzikim Zachodzie. Marzył, aby koledzy nazywali go szeryfem. Doszedł do wniosku, że prawdziwy szeryf musi mieć godny swojej osoby pistolet, więc zamiast policyjnego Waltera zaczął nosić prestiżowego Glocka – pistolet amerykańskiego stróża prawa. Glock nie był w pełni sprawny, ale to był tylko jeden problem:
- "Nie potrafił nigdzie kupić kabury, dlatego nosił Glocka z tyłu, za paskiem od spodni." – wspomina Dariusz Loranty, były negocjator kryminalny warszawskiej policji i znajomy Artura M. – "W końcu Glock wypalił i postrzelił Artura w dupę."
Policjant poszedł na długi urlop zdrowotny, po którym już nie wrócił do pracy. Złożył aplikację do powstającego Centralnego Biura Antykorupcyjnego i został przyjęty. Latem 2006 roku rozpoczął pracę w nowej służbie specjalnej, zajmującej się walką z korupcją. Odejście Artura M. z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym było bardzo na rękę jego przełożonym. W tym czasie toczyło się śledztwo, w którym Artur M. mógł zostać podejrzanym, a to źle wpłynęłoby na wizerunek całego wydziału. Chodziło o sprawę słynnego uprowadzenia dla okupu Eweliny B. 25-letnią dziewczynę, córkę mazowieckiego biznesmena, uprowadził dla okupu gang "obcinaczy palców". Ojciec wpłacił kilkaset tysięcy złotych, lecz córki nie zobaczył. Dziewczyna została zamordowana, a wcześniej wielokrotnie zgwałcona.
Po kilkunastu miesiącach żmudnego śledztwa, policjanci zatrzymali Grzegorza Kiełka, ps. "Ojciec" – szefa brutalnej grupy porywaczy. W jego willi zabezpieczono taśmy z monitoringu domu, na których było widać osoby odwiedzające bandytę. Kaseta miała być jednym z najważniejszych dowodów w śledztwie. Do prokuratury wiózł ją właśnie Artur M. Taśma zaginęła jednak w drodze. Sprawa przeszła bez echa.
Pod nadzorem Krzysztofa B. Artur M. prowadził sprawę tzw. afery gruntowej. W styczniu 2007 roku CBA uzyskało informację, że dwaj ludzie z otoczenia Andrzeja Leppera oferują odrolnienie każdej działki w zamian za łapówkę. Szef biura Mariusz Kamiński zarządził podjęcie operacji specjalnej. Artur M. prześwietlił przeszłość obu współpracowników Endrju Leppera. Zrobił to jednak na tyle pobieżnie, że nie zorientował się, iż Andrzej K. – jeden z figurantów – od wielu lat jest czynnym agentem wolskiego wywiadu. Niepowodzeniem zakończył się również wyjazd Artura M. i jego kolegi do wójta Mrągowa. Agenci przedstawili się jako funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i wręczyli wójtowi fałszywy dokument zawierający jego sfałszowany podpis. Wójt skierował sprawę do prokuratury, a ta wszczęła śledztwo. Musiało to doprowadzić do dekonspiracji agentów i niepowodzenia całej akcji. Wprawdzie dwóch współpracowników Endrju Leppera zatrzymano niedługo potem, jednak dokończenie akcji umożliwił tajemniczy przeciek. Jego sprawców nie udało się zidentyfikować.
Szeryf Jerzy P.
Również oficer Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym, który w 2006 roku rozpoczął pracę w formacji kierowanej przez Pierwszego Czekisty IV RP. W mieszkaniu Jerzego P., podczas przeszukania, znaleziono włosy uprowadzonej Eweliny i telefony komórkowe należące do porywaczy. Śledczy postawili hipotezę, że Jerzy P. współpracował z porywaczami i detektywem Krzysztofem Rutkowskim, aby wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy od rodziny uprowadzonej. Sprawa wyszła na jaw w październiku 2007 roku, Jerzy P. został zatrzymany przez kolegów z CBA. Zwolniono go z pracy.
Szeryf Krzysztof B.
Artur M. i Jerzy P. zaczęli pracę w Zarządzie Operacyjno-Śledczym Centralnego Biura Śledczego, który stanowi trzon formacji. Zostali zatrudnieni z polecenia Krzysztofa B. – zastępcy naczelnika ZOS. Krzysztof B. pracę w policji zaczynał od podrzędnego stanowiska w Komendzie Rejonowej na Bielanach. Według niektórych, do Komendy Stołecznej trafił dzięki telefonicznej protekcji posła na Sejm RP. Szybko awansował, aż został naczelnikiem Wydziału Kryminalnego, a potem Wydziału Wywiadu Kryminalnego. Wybuchł skandal, kiedy wyszło na jaw, że w wyniku akcji Krzysztofa B. zdekonspirowana została tożsamość informatora policji w grupie przestępczej handlującej narkotykami. W ramach działań operacyjnych założono wytwórnię amfetaminy, a z tajnego funduszu opłacano informatora. Człowiek ten został wkrótce zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, którzy nie wiedzieli, że wytwórnia amfetaminy została założona w ramach gry operacyjnej. Dlaczego tak się stało? Nie udało nam się zapytać o to samego Krzysztofa B.
- "Nie ma takiego zwyczaju, aby pracownik CBA rozmawiał z dziennikarzami." – powiedział wówczas Tomasz Frątczak - dyrektor gabinetu szefa CBA.
Szeryf Zbigniew M.
Dawniej policjant z warszawskiej Pragi, następnie jeden z najważniejszych agentów CBA, zatrudnionych w Zarządzie Operacyjno-Śledczym. Jedną ze spraw, którą realizował, było podejrzenie przyjmowania łapówek przez prokuratorów w zamian za uchylenie tymczasowego aresztu. Informację o tym przekazał Grzegorz K. – gangster z Mokotowa, później związany z Januszem Graffem. Grzegorz K. zdecydował się na współpracę z organami ścigania w zamian za złagodzenie kary. Otrzymał status świadka koronnego. Na podstawie jego zeznań CBA zatrzymało dwóch byłych policjantów z Pragi-Północ. Świadek koronny zeznał, że powołując się na wpływy w prokuraturze, obiecywali oni zwolnienie z aresztu przestępców. Obaj mężczyźni trafili do aresztu. Pół roku później wyszli na wolność, gdyż świadek koronny stwierdził, że pomylił się w swoich zeznaniach. Obaj podejrzani złożyli zawiadomienie o przestępstwie przekroczenia uprawnień przez agentów CBA. Według nich, agenci obiecywali zwolnienie z aresztu w zamian za fałszywe zeznania obciążające prokuratorów z Pragi-Północ. Z akt śledztwa w tej sprawie wynika, że funkcjonariusz Zbigniew M. szantażował obu podejrzanych przedłużeniem im aresztu tymczasowego.
Inni zasłużeni szeryfowie
Do CBA trafiło więcej takich ludzi jak Artur M. i Jerzy P. W okresie tworzenia biura Mariusz Kamiński zapewniał, że zatrudni |najlepszych fachowców z policji i służb specjalnych.
- "Osoby, które do nas trafiały, nie tylko były wcześniej znakomitymi pracownikami policji czy tajnych służb, lecz również wyróżniały się postawą patriotyczną i nieskazitelną opinią moralną." – stwierdza obiektywnie Tomasz Frątczak – "Wszystkich łączyła wielka motywacja do walki z plagą korupcji."
Ludziom tym zapewniono wyjątkowo wysokie wynagrodzenia (początkujący pracownik mógł zarobić nawet 4 tys. zł. netto, podczas gdy np. w ABW dwa razy mniej), dobre warunki pracy i zatrudnienie w komórce najbardziej odpowiadającej jego kwalifikacjom i wiedzy.
- "To niesprawiedliwe rozwiązanie." – uważa gen. bryg. Henryk Jasik, wieloletni szef wolskiego wywiadu – "Większe wynagrodzenia dla pracowników CBA musiały budzić zazdrość w innych służbach i prowadzić do personalnych animozji."
Zdaniem Jasika, jest to o tyle niezrozumiałe, że praca oficera CBA jest bardziej bezpieczna niż praca jego kolegi z wywiadu czy kontrwywiadu.
Komentarz przedstawiciela władz III RP
Paweł Graś (PO): "PiS zastąpił układ swoim układem"
- "Od Mariusza Kamińskiego otrzymywaliśmy tylko cyklicznie informacje o postępach w naborze do służby - ile osób przyjęto z policji, ile z ABW lub innych służb, a ile z rynku. Nie mówiono nam o życiorysach tych osób, a my nie pytaliśmy, uznając, że to szef służby odpowiedzialny jest za dobór pracowników."
- "Oczywiście od początku uważaliśmy CBA za formację upolitycznioną, wiedzieliśmy, że na stanowiska kierownicze wchodzi tam grupa osób związanych z PiS, od lat pojawiających się w różnych instytucjach, na które
bracia KaczyńscyZjawisko biologiczne ma wpływ. Założenie powinno być takie, że każda służba specjalna jest apolityczna, ale powtarzam: odpowiedzialny za realizację tego jest jej szef. Jeżeli tak rzeczywiście wygląda struktura kierownicza CBA, to można powiedzieć, że PiS, mając na sztandarach walkę z układem, zastąpił go swoim układem."
Według Grasia - który podkreśla, że to jego prywatne zdanie:
- "...długofalowy plan PiS był taki, by CBA zmarginalizowało ABW, przejęło główne zadania Agencji, zostawiając jej tylko funkcje usługowe wobec siebie. CBA, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego [ dwie ostatnie formacje tworzył Antoni Macierewicz ] miały być kadrowym aparatem najwyższego zaufania, który miał opanować resorty siłowe w państwie."
Zadania i zakres działania
Wyłącznie polityczny cel funkcjonowania tej instytucji potwierdza zakres uprawnień, nadanych jej przez zdominowany przez koalicję Odnowicieli Sejm (m.in. do zbierania wszelkich informacji dotyczących pochodzenia rasowego i etnicznego, poglądów politycznych, przekonań religijnych lub filozoficznych, wyznania, przynależności partyjnej lub związkowej, stanu zdrowia, nałogów, życia seksualnego i orientacji seksualnej) oraz niektóre wypowiedzi Mariusza Kamińskiego, jak np. w rozmowie w Radio TOK FM, we wrześniu 2005 r.:
- Jacek Żakowski: [...] "Zacznijmy od zadania do rozwiązania: Na krótko przed wyborami polityk dostaje od instytucji finansowej wysoką pożyczkę. Raty, które miałby spłacać, żeby się z niej wywiązać, są wyższe niż jego ówczesne dochody. Po wyborach ten sam poseł przeprowadza w Sejmie ustawę korzystną dla tej instytucji finansowej [ustawa o SKOK-ach]. Czy to jest korupcja?"
- Mariusz Kamiński: "Tego typu zachowanie może budzić wątpliwości. Zachodzi poważny konflikt interesów. Byłoby to coś bardzo nagannego. Czy to jest korupcja? Pewnie tak."
- JŻ: "Zajęłoby się tym biuro antykorupcyjne, gdyby pan stał na jego czele?"
- MK: "Bardzo możliwe, że tak."
- JŻ: "A wie pan, jak ten polityk się nazywa?"
- MK: "Czyli to jest jakiś konkretny przykład?"
- JŻ: "Bardzo konkretny. Przemysław Gosiewski, pański kolega partyjny."
- MK: "Nie znam sprawy. Myślę, że chyba pan się pomylił. Wydaje mi się, że jest to uczciwy i porządny polityk."
Oczywiście, CBA nie zajęło się tą sprawą.
Metody działania CBA
O specyficznych metodach działania superpolicji może świadczyć fakt, że Centralne Biuro Antykorupcyjne może zmusić obywatela do tajnej współpracy, stosując szantaż.
- Tajna instrukcja operacyjna pozwala na werbowanie informatorów CBA na podstawie tzw. materiałów obciążających. "To nic innego jak szantaż. Daje się osobie złapanej na przykład na jeździe po pijaku wybór: donosi na kolegów albo idzie siedzieć. My nie możemy tego robić" - tłumaczy doświadczony oficer policji.
- Instrukcja Pracy Operacyjnej to zbiór technik, które można stosować. Nie zabrania on, a wręcz zezwala na stosowanie szantażu. Również na szkoleniach wyraźnie nam się mówi, że możemy werbować na "haki" - tłumaczy jeden z rozmówców "Dziennika". Informacje te gazeta potwierdziła w dwóch innych źródłach, w tym u wysokiego urzędnika zajmującego się bezpieczeństwem państwa. [2]
Tomasz Frątczak z CBA oświadczył jednak, że "informacje te są całkowicie nieprawdziwe", ponieważ "w instrukcji jest całkowity zakaz uzyskiwania i wykorzystywania w działalności agenturalnej informacji stanowiących ingerencję w życie prywatne i rodzinne[(pozyskiwanyc]) osób". Jest więc oczywiste, że powyższa publikacja jest kolejnym wściekłym atakiem wrogich mediów, niewątpliwie inspirowanych przez desperacko broniący się Układ, a wymierzonym przeciwko tej instytucji, niezłomnie stojącej na straży prawa i sprawiedliwości w Polsce. [3]
Należy również nadmienić, że przez rok działania (od czerwca 2006) CBA ogłosiła już cztery zamówienia publiczne na dostawy komputerów wraz z oprogramowaniem (w sumie ponad 500 stanowisk), jednak w każdym przypadku specyfikacja jest nieprawidłowa. Wbrew ustawie Prawo Zamówień Publicznych, CBA wymieniła w swoich wymaganiach produkty konkretnych firm - głównie Microsoft - bez dopuszczenia ofert równoważnych. [4]
Podstawową metodą jest zdobywanie informacji z pominięciem obowiązujących procedur prawnych i umów.
"Dziennik": Policja w konflikcie z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Chodzi o dostęp do baz danych z informacjami od tajnych współpracowników policji.
- "CBA chciałoby dostawać te informacje z pominięciem przewidzianej procedury. Nie możemy ryzykować życia naszych źródeł" - tłumaczy się Komenda Główna Policji.
Źródłem konfliktu jest najcenniejsza baza danych polskiej policji, tzw. system meldunku informacyjnego. Do SMI trafiają informacje zdobywane od policyjnych współpracowników ulokowanych w świecie przestępczym - wyjaśnia gazeta.
Na mocy umowy szefa CBA Mariusza Kamińskiego z komendantem głównym policji, obydwie służby mają ze sobą współpracować. Żeby jednak agenci CBA mogli skorzystać z bazy danych musi się na to zgodzić szef policji lub osoba przez niego upoważniona.
- "Mamy sygnały, że agenci CBA łamią umowę i chcą zdobywać te informacje na siłę od naczelników wydziałów lub nawet komendantów wojewódzkich" - mówi jeden z rozmówców "Dziennika" z policji. Według informacji gazety, takie sytuacje miały miejsce w Katowicach i Gdańsku.
- "Po kilku incydentach doszło do spotkania między szefem śląskiego CBA Tomaszem Milewskim i komendantem wojewódzkim policji Zbigniewem Stawarzem. Ten ostatni ostrzegł, że jeśli sytuacja się powtórzy, poinformuje prokuraturę" - wyjaśnił rozmówca "Dziennika".
Wcześniej agenci śląskiego CBA mieli żądać właśnie od policjantów dostępu do SMI. Nie chcieli jednak, aby pozostawały po ich zainteresowaniu ślady.
- "Każde wejście do systemu jest rejestrowane. Gdyby przydarzyło się cokolwiek złego naszemu współpracownikowi, natychmiast sprawdzamy, kto się nim interesował. Tu naprawdę nie ma miejsca na żarty" - wyjaśnia oficer biura wywiadu kryminalnego.
Podobna sytuacja miała miejsce w Gdańsku. Tam agenci CBA również usłyszeli od policjantów, że nie dostaną interesujących ich informacji. Agenci CBA bronią swoich metod, twierdząc, że obawiają się dekonspiracji.
- "Nie chcemy, aby ktokolwiek wiedział, kim się zajmujemy. Musimy tego unikać, bo zbyt często dochodzi do patologii" - wyjaśnia agent CBA.
Jako przykład podaje sprawę byłego ministra sportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Tomasza Lipca. Od dawna współpracował z ABW, rozpracowując rzekomo korupcję w polskim sporcie. Ze śledztwa CBA wynika, że jednocześnie sam brał łapówki.
- "Swoją współpracę traktował jako parasol ochronny. Gdybyśmy oficjalnie o niego zapytali w bazach danych, natychmiast ABW dowiedziałoby się, co robimy, i mogłoby utrudniać śledztwo" - tłumaczy "Dziennikowi" agent CBA.
Komentarz anonimowego dyplomiucha:
- "Ostatni cytat wyraźnie wskazuje na obsesyjność panującą w szeregach CBA, która musi płynąć od "głowy" (towarzysza Kamińskiego), który jest nieodrodnym uczniem "głowy głów", (towarzysza Jarosława).
Współpraca z FBI
29.05.2008 - "Gazeta Wybiórcza" i Radio Zet ujawniły, że operację specjalną, której celem było przyłapanie na korupcji posłanki PO Beaty Sawickiej i burmistrza Helu, CBA przeprowadziło wspólnie z FBI.
FBI dostarczyło dokumenty uwiarygodniające funkcjonariuszy podszywających się pod amerykańskich biznesmenów. W jednej z faz operacji wziął udział agent FBI udający przedsiębiorcę z USA. Podobną współpracę CBA prowadziło z służbami specjalnymi 24 innych krajów.
Po publikacji "Gazety Wybiórczej" sekretarz Kolegium Służb Specjalnych Jacek Cichocki ujawnił, że już 12 maja zawiadomił prokuraturę o tym, że Biuro mogło złamać ustawę o CBA, ponieważ jest w niej mowa wyłącznie o współpracy "z organizacjami międzynarodowymi, zwalczającymi korupcję", a nie służbami specjalnymi poszczególnych państw. Pismo Rządowego Centrum Legislacji (RCL), do którego dotarła "Gazeta Wybiórcza" i Radio Zet, dowodzi, że zastrzeżenia do współpracy CBA ze specsłużbami mieli już prawnicy ekipy Jarosława Kaczyńskiego.
W dniu 18.01.2007 CBA przesłało do RCL projekt umowy o współpracy z rządem Litwy (działa tam odpowiednik CBA o nazwie Służba Śledztw Specjalnych). Tydzień później RCL odesłało ten projekt z następującymi uwagami:
- ustawa nie pozwala CBA na współpracę ze służbą specjalną innego państwa, dlatego "projekt wymaga ponownej analizy".
- projekt powinien najpierw przeczytać koordynator służb specjalnych [ był nim Zbigniew Wassermann ]. I to on mógłby go skierować do RCL.
CBA, zapytane czy próbowało zmienić umowę lub znowelizować ustawę, aby być w zgodzie z prawem, nie odpowiedziało.
B. koordynator nie wiedział, że Mariusz Kamiński chciał załatwiać współpracę z innymi krajami za jego plecami:
- "Nie znam tego pisma i szkoda, że centrum legislacji i szef CBA nie dostarczyli go do mnie. Bo gdyby tak było, na pewno podjąłbym jakieś działania wyjaśniające te nieporozumienia" - mówi.
Były wysoki funkcjonariusz CBA:
- "Podobne pismo od rządowych prawników Biuro dostało, gdy chciało zawrzeć umowę z Belgią. Projekt został zwrócony. Mariusz Kamiński był wkurzony. W rozmowie z Ernestem Bejdą i Tomaszem Frątczakiem (zastępca i szef gabinetu) polecił przygotować naszą własną opinię prawną. Miała być przeciwstawna do opinii RCL. Na jej podstawie chciał przeforsować podpisanie umowy u premiera. Tę opinię przygotował ówczesny szef samodzielnego wydziału prawnego Martin Bożek. W nieoficjalnych rozmowach przyznawał, że wspólnie z Bejdą popełnił błąd przy pracach legislacyjnych i że Biuro nie powinno podpisywać umów o współpracy z innymi służbami specjalnymi. Jednak Kamiński chciał, żeby służba była samodzielna i doszło do podpisania przynajmniej kilku umów międzynarodowych pomiędzy służbami."
Poznańska prokuratura, która bada doniesienie na CBA złożone przez Cichockiego, nie podjęła jeszcze decyzji, czy wszcząć śledztwo.
- "Właśnie dostaliśmy obszerne dokumenty z Sejmu oraz z CBA na temat współpracy z innymi służbami. Analizujemy, czy była legalna" - mówi Andrzej Laskowski z Prokuratury Krajowej w Poznaniu.
Gdy 29.05.2008 rząd potwierdził doniesienia, że CBA mogło złamać ustawę, premier Donaldu Tusku butnie zagroził:
- "Jeśli zostało naruszone prawo, interes CBA lub interes państwa, Mariusz Kamiński przestanie być szefem Biura."
15.07.2008 - prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie współpracy CBA z FBI przy przygotowywaniu prowokacji przeciw byłej posłance PO Beacie Sawickiej - informuje "Dziennik". Gazeta przypomina, że doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył minister Jacek Cichocki, zajmujący się w kancelarii premiera służbami specjalnymi. Było to tuż po tym, jak "Gazeta Wybiórcza" napisała, że CBA poprosiła FBI o pomoc w przygotowaniu akcji.
- "Wszczęliśmy śledztwo w sprawie podejrzenia udostępnienia przez funkcjonariuszy CBA informacji objętych tajemnicą osobom nieuprawnionym" - mówi na łamach "Dziennika" prokurator Andrzej Markowski z Prokuratury Krajowej.
Pierwszy wspaniały sukces!
W dniu 05.12.2006 na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłoszono oszałamiający sukces: CBA zatrzymało, a sąd tymczasowo aresztował na trzy miesiące Wiesława B., byłego prezesa zarządu spółki Kama Foods oraz Roberta M., "znanego lobbystę".
Wiesławowi B. zarzuca się wyrządzenie strat na 40 milionów złotych, zaś Robert M. jest podejrzany o spowodowanie strat na 100 milionów złotych, w wyniku działalności prowadzonej w Nadodrzańskich Zakładach Przemysłu Tłuszczowego w Brzegu (później przekształconych w spółkę Kama Foods).
Według relacji M. Kamińskiego, śledztwo toczyło się od kilku miesięcy, zatrzymania planowane były w połowie tygodnia, ale zostały przyspieszone po tym, gdy do CBA dotarła informacja, że Robert M. zamierza w sobotę wyjechać z Wolski. Miał wylecieć do jednego z krajów zachodniej Europy w towarzystwie czołowego przedstawiciela łże-elit i jednego z hersztów Układu, dr Jana Kulczyka jego prywatnym samolotem.
Przeprowadzone przez CBA śledztwo w tej sprawie oraz sposób realizacji akcji związanej z zatrzymaniem złoczyńców, potwierdzają doskonałe przygotowanie merytoryczne funkcjonariuszy Biura, a przede wszystkim ich perfekcyjne zdolności analityczne, które bardziej szczegółowo zostały wyeksponowane niżej.
Właśnie te cechy pozwoliły agentom brawurowo ujawnić i prawidłowo zinterpretować głęboko zakonspirowane przez szarą sieć doniesienia opolskiej prasy lokalnej z 2005 r., szczegółowo opisujące tę sprawę oraz role odegrane w niej przez obydwóch zatrzymanych.
Niedającą się przecenić rolę CBA w rozprawianiu się przez odnowicieli z reliktami III RP podkreśla jeszcze fakt, że w sprawie Kama Foods nie ma jak dotąd żadnych wątków korupcyjnych, a mimo to działający w silnym poczuciu misji wszechstronni funkcjonariusze Biura z poświęceniem wykonują ponadnormatywne zadania, które mogłyby być realizowane przez inne instytucje (np. CBŚ, ABW).
Podsumowanie sukcesów 2006 r.
Wspaniałe osiągnięcia CBA w 2006 r. podsumowuje przedstawiony Senatowi w dniu 03.04.2007 raport, liczący 18 stron maszynopisu. Z materiału tego można dowiedzieć się, że działalność Biura w tym okresie pochłonęła niemal 25 mln zł, w tym blisko 4 mln zł pensji i nagród (ok. 0,5 mln) dla pracowników.
Mimo tych bardzo skromnych środków oraz symbolicznych wręcz sił, jakimi dysponowało CBA (zatrudnionych było tylko 185 funkcjonariuszy i 14 cywilów, a w trakcie procesu rekrutacji było blisko 500 kandydatów), w 2006 r. odniesiono wiele oszałamiających sucesów, z których najistotniejsze, to:
- odmalowano klatkę schodową
- odmalowano korytarze
- odmalowano gabinety
- zainstalowano klimatyzację
- podpisano umowę z Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania
- podpisano umowę ze STOENem
- prowadzono 13 postępowań przygotowawczych
- funkcjonariusze CBA prowadzili 33 przedsięwzięcia operacyjne, w tym 10 spraw operacyjnego rozpracowania i 23 sprawy operacyjnej weryfikacji
- przedstawiono 32 zarzuty 4 osobom
- zatrzymano 3 osoby: dwóch biznesmenów i policjanta oskarżonego o współpracę z grupami przestępczymi
- przeprowadzono 4 kontrole doraźne, dotyczące oświadczeń majątkowych urzędników
Porażające sukcesy w 2007 r.
Zapoczątkowana w 2006 r. wspaniała passa CBA trwa nadal, a bilans działań biura przy symbolicznych wręcz środkach jest - w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2007 r. - wyjątkowo imponujący:
- Zatrudnienie: 400 funkcjonariuszy
- Liczba wszczętych spraw o przestępstwa korupcyjne: 100
- Liczba osób, którym postawiono zarzuty: 60
Nic więc dziwnego, że w obliczu śmiertelnego zagrożenia, przedstawiciele wszelkiej maści szarych sieci, korporacji i netłorków oraz inni wrogowie narodu, wywodzący się z przestępczych środowisk liberalnych i postkomunistycznych lewicowych, usiłują deprecjonować i umniejszać osiągnięcia CBA, przytaczając między innymi statystykę dotyczącą działalności policyjnych wydziałów do walki z korupcją, działających od początku 2007 r. w komendach wojewódzkich, przedstawioną przez zasłużonego odnowiciela, komendanta Konrada Kornatowskiego:
- "W pierwszych czterech miesiącach bieżącego roku stwierdziliśmy 3870 przestępstw korupcyjnych. Zarzutami objęto 1592 osoby, oskarżono 1552 osoby." [Zatrudnienie w wydziałach wynosiło w tym okresie 250 funkcjonariuszy].
Powoływanie się przez określone siły na tę statystykę jest cynicznym nadużyciem semantycznym, gdyż celowo przemilcza się kaliber spraw prowadzonych przez obie instytucje, które - w przypadku CBA - są oczywiście dużo ważniejsze, dotykają znacznie bardziej zdemoralizowanych przestępców, działających na kluczowych stanowiskach i stanowiących realne zagrożenie dla bezpieczeństwa Wolski i rozwoju IV RP.
Świadczy o tym dowodnie fakt, że żadne z zatrzymań dokonanych przez policję nie było na tyle istotne, by pokazywać je w telewizji publicznej, podczas gdy większość z brawurowych i wzorowych akcji CBA warta była wielokrotnego pokazywania w najlepszym czasie antenowym.
W tym kontekście trzeba też zaznaczyć, że dla zapewnienia Wolakom pełnego uczestnictwa za pośrednictwem TVP w procesach naprawy umęczonej Ojczyzny, CBA pracować musi częstokroć w cięższych warunkach. Wynikają one z konieczności nauczenia się przez funkcjonariuszy swoich ról, wielogodzinnych prób przed ostatecznym nagraniem materiału z zatrzymania, niekończącego się powtarzania poszczególnych ujęć, czaso- i pracochłonnego przygotowywania scenografii, oświetlenia, zgromadzenia i przeszkolenia statystów i innych podobnych czynności, charakterystycznych dla profesjonalnej produkcji filmowej.
Wszystko to dodatkowo utrudnia i tak ciężką pracę setek anonimowych funkcjonariuszy CBA, którzy - nie szczędząc sił i zdrowia - z poświęceniem pracują dla naszego wspólnego dobra.
Chwała im za to!
Błyskotliwa prowokacja obnażająca korumpanta Leppera
Jak dotąd (stan na połowę lipca 2007 r.), najbardziej znaczącą w pełnych chwały dziejach CBA jest niewątpliwie starannie przygotowana, misterna operacja specjalna, wymierzona przeciwko korupcji na najwyższych szczeblach władzy, którą bohaterscy funkcjonariusze biura wzorowo przeprowadzili w okresie styczeń - lipiec 2007 r.
Dzięki tej zakończonej oszałamiającym sucesem prowokacji, obnażono najgroźniejszych korumpantów w kręgach najwyższej władzy oraz wyjaśniono mafijne mechanizmy działania pozostałych jeszcze w niektórych urządach administracji państwowej niedobitków Układu i szarej sieci korporacji i netłorków, toczących jak rak zdrową tkankę odradzającej się moralnie Wolski.
Najlepszym dowodem na to, że operacja ta zakończyła się niemającym precedensu w dziejach Wolski sukcesem, są gwałtowne i histeryczne reakcje wrogów narodu, którzy w obliczu śmiertelnego zagrożenia usiłują bagatelizować skutki akcji, dyskredytować jej animatorów oraz perfidnie odwracać kota ogonem, zarzucając im działania pozaprawne i rozliczne kłamstwa.
Dla pełnego zilustrowania bezczelności tych reakcji oraz zuchwałości cynicznych manipulatorów, poniżej przedstawiono tendencyjnie prezentowane przez nich cytaty, ilustrujące rzekome niespójności i kłamstwa, dotyczące perfekcyjnie w rzeczywistości zaplanowanej i przeprowadzonej prowokacji:
- Prowokacja CBA - kto rekomendował odrolnienie
- "Obejrzałem dokumenty, nie budziły wątpliwości. Byłem za tym aby odrolnić ten grunt" - wiceminister Henryk Kowalczyk z PiS, Sekretarz Stanu, Pełnomocnik Rządu ds. Kształtowania Ustroju Rolnego, nadzorujący Departament Gospodarki Ziemią, w wywiadzie dla "Dziennika" oraz na antenie Polsatu (11.07.2007)
- "Lepper do pilotowania w resorcie sprawy działki na Mazurach wyznaczył jednego z "wysokich urzędników resortu", który nie miał w kompetencjach spraw zmiany przeznaczenia ziemi. [...] Pomimo podpisania projektu decyzji o odrolnieniu ziemi przez wiceministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, nie on pilnował tej sprawy w resorcie rolnictwa" - szef CBA Mariusz Kamiński na konferencji prasowej (11.07.2007)
- Prowokacja CBA - w zgodzie z prawem, czy nie
- "Była to przewidziana prawem akcja służb specjalnych. To są akcje, mające doprowadzić do ujawnienia przestępców, w tym wypadku łapówkarzy" - Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej (11.07.2007)
- "CBA nie naruszyło prawa i działało zgodnie ze swoimi kompetencjami. Jestem o to spokojny, bo użycie wszelkich technik operacyjnych odbyło się za zgodą prokuratora generalnego, a także niezawisłego sądu" - minister Zbigniew Wassermann dla "Dziennika" (11.07.2007)
- Ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, Dz.U. z 2006 r. Nr 104, poz. 708
- Art. 19., ust. 1. W sprawach o przestępstwa określone w art. 17 ust. 1, czynności operacyjnorozpoznawcze zmierzające do sprawdzenia uzyskanych wcześniej wiarygodnych informacji o przestępstwie oraz wykrycia sprawców i uzyskania dowodów mogą polegać na dokonaniu w sposób niejawny nabycia lub przejęcia przedmiotów pochodzących z przestępstwa, ulegających przepadkowi albo których wytwarzanie, posiadanie, przewożenie lub obrót są zabronione, a także przyjęciu lub wręczeniu korzyści majątkowej.
- Art. 19., ust. 4. Czynności określone w ust. 1 nie mogą polegać na kierowaniu działaniami wyczerpującymi znamiona czynu zabronionego pod groźbą kary.
- Fałszerze z CBA - czy funkcjonariusze CBA mogą podrabiać wszystkie dokumenty
- Ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, Dz.U. z 2006 r. Nr 104, poz. 708
- Art. 24., ust. 2. przy wykonywaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych funkcjonariusze CBA mogą posługiwać się dokumentami, które uniemożliwiają ustalenie danych identyfikujących funkcjonariusza oraz środków, którymi posługuje się przy wykonywaniu zadań służbowych.
- Istnieją poważne wątpliwości czy decyzja wójta o odrolnieniu gruntu jest dokumentem identyfikującym funkcjonariusza. Mariusz Kamiński twierdzi, że tak!
- Ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, Dz.U. z 2006 r. Nr 104, poz. 708
- Prowokacja CBA - w kogo wymierzona
- "Kiedy akcja się zaczynała, nie było wiadomo, czy to dojdzie aż do Andrzeja Leppera" - Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej (11.07.2007)
- "Podczas prowadzonej od stycznia akcji nie zakładano, iż będzie w nią zamieszany Andrzej Lepper" - szef CBA Mariusz Kamiński na konferencji prasowej (11.07.2007)
- "Od przedsiębiorców Biuro otrzymało wiarygodną informację, że są osoby, które mogą odrolnić dowolny grunt w Polsce za łapówkę. Najpierw te osoby rozpracowywano, by sprawdzić, czy rzeczywiście mają takie możliwości. Ustalono, że to osoba ściśle związana z kierownictwem Samoobrony, mająca realny kontakt z Andrzejem Lepperem" - szef CBA Mariusz Kamiński na tej samej konferencji prasowej
- Prowokacja CBA - wada prawna" dokumentów
- "Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie - dokumentacja ta od początku była skażona wadą prawną, była tak przygotowana, że nie można było legalnie wydać decyzji pozytywnej, gdyby trafiła w ręce uczciwych, profesjonalnych, kompetentnych urzędników. [...] Dokumenty zawsze były tak przygotowywane, żeby nie można było wydać legalnej decyzji o odrolnieniu. I uzyskaliśmy informację od osób już tymczasowo aresztowanych, że dokumenty są w porządku, nie budzą żadnych wątpliwości w ministerstwie" - szef CBA Mariusz Kamiński na konferencji prasowej (11.07.2007)
- "Uważam się za uczciwego urzędnika i podpisałem dokumenty po sprawdzeniu tego, co do mnie prawnie należy. A należy do mnie sprawdzenie, czy jest zgoda wszystkich poprzednich ogniw w tym łańcuchu - gminy, urbanisty, izb rolniczych, marszałka itd. Muszę też sprawdzić, czy nie zostanie naruszona zwarta przestrzeń produkcji rolnej, np. czy działka do odrolnienia nie znajduje się na środku stuhektarowego pola. Uznałem, że wszystko jest w porządku, i dałem pozytywną opinię. Nie można mi zarzucać, że dokumenty były podrobione. To tak, jakby pani mi zarzuciła, że dostałem w sklepie podrobiony banknot i się nie zorientowałem. Nie jestem ekspertem od podrabiania dokumentów" - wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk z PiS, który podpisał decyzję o odrolnieniu działki, w rozmowie z Krystyną Naszkowską w "Gazecie Wyborczej" (13.07.2007)
- Prowokacja CBA - co groziło Wolsce
- "Gdyby minister wydał zgodę na odrolnienie gruntów przez nas wskazanych, oznaczałoby to, że nad samą linią jeziora w okolicach Mrągowa powstanie miasteczko, w którym będzie mieszkało około 4 tys. mieszkańców, że część jeziora zostanie zasypana, a w tym miejscu, gdzie zostanie zasypana część jeziora, powstanie hotel o niesprecyzowanej wysokości" - szef CBA Mariusz Kamiński na konferencji prasowej (11.07.2007)
- "[Minister Mariusz Kamiński ] Nie miałby racji. Jezioro nie jest gruntem rolnym, więc nie odpowiadam za to, co na nim zostanie wybudowane. Za to odpowiada gmina, która daje zgodę na zagospodarowanie terenu. Ja sprawdziłem to, za co resort odpowiada" - wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk z PiS, który podpisał decyzję o odrolnieniu działki, w rozmowie z Krystyna Naszkowską w "Gazecie Wyborczej" (13.07.2007)
- Prowokacja CBA - kiedy miała być wydana decyzja
- "Jeszcze w czwartek późnym popołudniem mieliśmy z nimi kontakt. Informacja była tego typu, że około południa jeden z zatrzymanych przyjedzie do hotelu, który my wskazaliśmy, żeby przeliczyć pieniądze, ok. 3 mln złotych - czy rzeczywiście jesteśmy wiarygodnym partnerem. W tym czasie ma się odbyć kierownictwo resortu, które podejmie decyzję pozytywną i zaraz po tym drugi z zatrzymanych przyjedzie do hotelu i przedstawi nam dokument" - szef CBA Mariusz Kamiński na konferencji prasowej (11.07.2007)
- "W środę rano już wiedziałem, że wyjadę do Brukseli w piątek rano, więc nie będę na kierownictwie. [...] Natomiast [ Andrzej Lepper ] na pewno wiedział [o tym] w czwartek po południu. [...] Nie mogło dojść do podpisania wniosku o odrolnienie działki nie w mojej obecności], i to z dwóch powodów. Po pierwsze - to byłby precedens. Do tej pory ani razu nie zdarzyło się, by w czasie mojej nieobecności decydowano o sprawach, które nadzoruję. A tylko w ciągu tego roku przez moje ręce przeszło kilkaset takich wniosków. Po drugie - ja w ogóle nie przygotowałem tego wniosku na piątkowe posiedzenie. Nawet gdybym nie wyjechał, nie rozpatrywalibyśmy go. Przygotowałem cały pakiet innych wniosków o odrolnienie, ale tę działkę pod Mrągowem zamierzałem przedstawić dopiero na następnym posiedzeniu kierownictwa" - wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk z PiS, który podpisał decyzję o odrolnieniu działki, w rozmowie z Krystyną Naszkowską w "Gazecie Wyborczej" (13.07.2007)
Dla każdego świadomego Wolaka porażająco oczywiste jest, że zestawianie wyrwanych z kontekstu fragmentów wypowiedzi ojców sukcesu CBA, jest bezczelnym nadużyciem semantycznym i manipulacją, w związku z czym nie może być traktowane inaczej, niż jako kolejny wściekły atak liberalno-postkomunistycznych lewicowych okupantów na siły postępu i odnowy. Poza tym truizmem, warto jeszcze dodać, że same cytaty poszczególnych wypowiedzi zostały na pewno zniekształcone przez łże-dziennikarzy polskojęzycznych mediów, którzy w większości są na służbie Układu lub innych określonych sił - są zatem w oczywisty sposób zupełnie niewiarygodne.
CBA zmanipulowane? Sam zainteresowany, czyli zamieszany w przesłanki zmierzające do poważnych przypuszczeń o dowodach sugerujących wysokie prawdopodobieństwo pewnych związków z korupcją, przewodniczący Lepper oraz klub parlamentarny Samoobrony, po upływie miesiąca tak oceniają rolę CBA w tej wzorcowej akcji:
- "Młodzi, nowi i zdobywający doświadczenie funkcjonariusze służb specjalnych, głodni sukcesu i premiowani za sukces mogli ulec złudzeniu, że ukartowana intryga przeciwko A. Lepperowi wygląda na rzeczywistą aferę korupcyjną i, że należy ją podjąć z całą stanowczością i siłą państwowych służb specjalnych".
- "Znane przywiązanie prezydenta i premiera do wysokich standardów moralnych, sprawiedliwości i uczciwości mogło zostać nadużyte przez grupy interesów i polityków odpowiedzialnych za nadzór nad służbami specjalnymi".
- Samoobrona przekonuje, że "zachodzi uzasadnione podejrzenie", iż "krajowe bądź międzynarodowe grupy interesów potrafiły dotrzeć do organów lub wysokich funkcjonariuszy publicznych, które dopuściły się złamania prawa" i w związku z tym komisja śledcza powinna "w pilnym terminie wyjaśnić" okoliczności tego zdarzenia. [5]
Biada, biada IV RP, jeśli mimo kryształowo czystych odnowicieli i elitarnych służb o najwyższych standardach etycznych, macki wszechobecnego układu zdołały przeniknąć również tam! Wolacy oczekują powołania Specjalnego Trybunału Kontroli Korupcji w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Właściwym rozwiązaniem w obliczu powyższego problemu wydaje się powołanie i zorganizowanie ABCBA, Antykorupcyjnego Biura C[entralnego Biura Antykorupcyjnego] w celu zbadania nieskazitelności CBA, a następnie wykupienie u Ojca Dyrektora mszy zapewniającej, iż ABCBA pozostanie nieskorumpowane i nie zajdzie w przyszłości potrzeba powołania CBAABCBA.
Precyzyjne poszukiwanie korupcji w okolicach morza
07.10.2007 - Kilka tygodni wcześniej Centralne Biuro Antykorupcyjne wystąpiło do urzędów miejskich Gdańska, Gdyni i Sopotu o dokumentację transakcji sprzedaży wszystkich nieruchomości w ciągu minionych siedemnastu lat - informuje "Neewsweek".
- "Absurdalne pytanie o wszystkie transakcje z okresu siedemnastu lat wstecz świadczy, że sami nie wiedzą czego szukają. Może chodzić tylko o wywołanie w okresie kampanii wyborczej napięcia i wrażenia, że coś złego się działo w urzędach miejskich" - mówią informatorzy "Newsweeka".
Podejrzenie motywów politycznych wystąpienia CBA może nasuwać także przynależność partyjna prezydentów Gdańska i Sopotu. Zarówno Paweł Adamowicz, jak i Jacek Karnowski, to członkowie Platformy Obywatelskiej.
- "CBA chce całej bazy danych, chce dostać całe archiwum o wszystkich transakcjach i obywatelach, którzy w ciągu siedemnastu lat kupowali działki czy mieszkania od miasta. Zrealizowanie tej absurdalnej prośby sparaliżowałoby pracę urzędów, których pracownicy nic innego by nie robili tylko kompletowali dokumenty przez najbliższe miesiące" - mówią rozmówcy gazety.
CBA poproszone o wyjaśnienia, jakiego postępowania dotyczy przeprowadzana akcja, nie udzieliło żadnej odpowiedzi. [6]
Walka z prywatyzacją szpitali
16.10.2007 - Szef CBA Mariusz Kamiński ujawnił nagrania operacyjne mające być dowodem na korupcję posłanki Beaty Sawickiej (niezrzeszona, wcześniej PO). Pomimo, iż nagrania zostały dokonane w czerwcu 2007 r., gromkie ujawnienie materiałów miało miejsce dopiero w tygodniu przedwyborczym, kilka dni po debacie Tusk - Kaczyński, w której premier i szef PiS nie wypadł imponująco, a sondaże poparcia zaczęły wskazywać na wygraną PO. Sawicka została zatrzymana w dniu 01.10.2007 dzięki nispotykanemu zaangażowaniu i poświęceniu dla sprawy ze strony wschodzącej gwiazdy służb specjalnych, agenta Czułego Tomka.
Następnego dnia Beata Sawicka została wykluczona z PO i skreślona z listy kandydatów do Senatu. [7])
19.10.2007 - Oskarżona o korupcję Beata Sawicka mówiła agentowi CBA o rychłej prywatyzacji szpitala górniczego przy KGHM (co miało być dowodem na korupcyjną działalność ówczesnej posłanki PO w polityce). Tymczasem to szpital prywatny i nikt nie chce go sprzedawać. Na specjalnej konferencji prasowej 16.10.2007 CBA pokazało fragmenty z wielu godzin podsłuchów rozmów ówczesnej posłanki PO Beaty Sawickiej z Czułym Tomkiem, który udawał jej przyjaciela.
- "Jest taki, dla przykładu, szpital górniczy, na przykład, przy KGHM-ie, ja już dzisiaj wiem, że ten szpital będzie prywatyzowany, świetne wyposażenie kardiologiczne, świetny zespół lekarzy"
Lekarze z MCZ z niedowierzaniem przyjmują rewelacje Sawickiej dotyczące rychłej prywatyzacji szpitala: "Najwyraźniej nie miała zielonego pojęcia, o czym mówiła. Centrum od dawna jest prywatne i trudno byłoby prywatyzować je po raz drugi." [8]
Tej błyskotliwej akcji CBA zawdzięcza kolejne rozwinięcie skrótu swej nazwy - Centralny Balet Alfonsów.
Walka z wrogiem wewnętrznym
Jak donosi w dniu 02.12.2007 "Newsweek", miesiąc wcześniej funkcjonariusze CBA po raz pierwszy zatrzymali funkcjonariusza CBA. Sprawa dotyczy rzekomo działalności zatrzymanego jako funkcjonariusza policji, jeszcze przed wstąpieniem do CBA. Świadczy to niewątpliwie o starannym sprawdzaniu nowozatrudnionych w tej instytucji. [9]
Porażające sukcesy w 2008 r.
Błyskotliwe odkrycie - korupcja w kopalni
W dniu 24.11.2008 CBA w Lublinie skierowało do prokuratury zawiadomienie o nieprawidłowościach w handlu węglem z kopalni Bogdanka. Agenci stwierdzili, że w latach 2001-03 kopalnia, zawierając umowy z PKP Cargo, korzystała z pomocy pośrednika, który miał przekazywać pieniądze kolei. W rzeczywistości nie zawsze docierały do przewoźnika, a Bogdanka za usługę musiała płacić jeszcze raz.
Według CBA kopalnia miała stracić 20 mln zł, za co odpowiedzialni byli ówcześni członkowie kierownictwa Bogdanki, między innymi jej były wiceprezes Waldemar J. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia CBA, gdyż już w roku 2003 na ślad tych samych nieprawidłowości trafiła Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Wtedy też aresztowany został Waldemar J., któremu zarzucono przyjęcie 2,5 mln zł łapówki.
Przeciwko Waldemarowi J. i 15 innym pośrednikom prokuratura skierowała pod koniec 2005 r. akt oskarżenia do sądu rejonowego w Łodzi. Obecnie sprawa sądowa jest w toku, o czym poinformowała w dniu 07.01.2009 Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Podsumowanie akcji w 2008 roku
O niesłychanym skomplikowaniu antykorupcyjnych operacji Biura oraz nadzwyczaj ofiarnym zaangażowaniu zasobów ludzkich może świadczyć poniższe porównanie.
- Za walkę z korupcją odpowiedzialnych jest około 300 policjantów. W 2008 roku zakończyli oni sukcesem działania w 4700 akcjach. CBA zatrudniając niemal trzy razy więcej funkcjonariuszy przeprowadziło 278 akcji. [10]
Komentarz anonimowego wykształciucha:
Porażające sukcesy w 2009 r.
Nieustraszeni pogromcy korupcji we własnych szeregach
22.04.2009 - do 10 lat więzienia grozi byłemu funkcjonariuszowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego podejrzanemu o przyjmowanie łapówek i niedopełnienie obowiązków. Znalazł się on w grupie funkcjonariuszy innych służb, którzy w 2005 roku zostali oddelegowani do opracowania podstaw prawnych dla powstającego wówczas CBA. Podejrzany funkcjonariusz został jednak bezkompromisowo zdemaskowany i odsunięty od informacji, co świadczy o znakomitym wyszkoleniu i wysokich standardach innych, niepodejrzanych jeszcze funkcjonariuszy Biura. [11]
Afera z prywatyzacją Wydawnictw Naukowo-Technicznych
23.09.2009 - w wyniku błyskotliwej akcji wybitnego agenta Czułego Tomka, który rozpracowywał panią Weronikę zaledwie przez dwa lata, CBA zatrzymuje Weronikę Marczuk-Pazurę podczas przyjmowania przez nią 100 tysięcy złotych łapówki za pomoc przy prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych, które miały być sprzedane w ramach publicznej aukcji.
Dotychczas nie wyjaśniono, w jaki sposób Marczuk-Pazura mogłaby wpłynąć na wynik takiej aukcji, jakkolwiek oczywiście oczywiste jest, że w najbliższym czasie CBA przedstawi przejrzyste i porażające wyjaśnienie w tym zakresie.
02.02.2011 - W wyniku kontrnatarcia określonych sił, bez wątpienia inspirowanych przez niejakiego Donalda T., zmanipulowana prokuratura umorzyła śledztwo, w którym Marczuk-Pazura była obwiniana o korupcję.[12]
Afera hazardowa
01.10.2009 - na jaw wychodzi, że działający w związku przestępczym, na zlecenie rosyjskiej mafii i służb specjalnych prominentni funkcjonariusze reżimu okupacyjnego, Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki, bezczelnie okradli Wolskę na 500 milionów złotych, doprowadzając do zlikwidowania dopłat do podatku od automatów do gier hazardowych. Wyrafinowanie "Chlebo" i "Mira" staje się tym bardziej porażające, gdy uświadomimy sobie, że ci dwaj finansowi gangsterzy walczyli o usunięcie zapisu z nieistniejącego jeszcze projektu zmiany ustawy. Jest również zupełnie nieprzyzwoitym przypominanie, że w czasie rządów drugiego prawdziwego rządu wolskiego podobny zapis również był projektowany i również został zarzucony [13][14]. Niestety, a może na szczęście, nie zachowały się podsłuchy z lobbowania ministrów PiS przez Grupę Trzymającą Totka.
Dla zachowania pełnego kamuflażu działań, szef CBA Mariusz Kamiński, nie zgłasza faktu popełnienia przestępstwa do prokuratury, lecz niespotykanie przebiegle informuje o tym między innymi premiera Donalda Tuska, dzięki czemu udaje się zlokalizować w jego Kancelarii źródło przecieku informacji.
Jednocześnie - przez najzwyklejszy zbieg okoliczności oczywiście - stenogramy podsłuchów w tej sprawie publikuje "Rzeczpospolita", co dodatkowo potwierdza, że Kancelaria premiera jest źródłem przecieków.
Afera stoczniowa
06.10.2009 - opinia publiczna jeszcze nie otrząsnęła się z szoku po aferze hazardowej, gdy wyszły na jaw kolejne, niesłychanie skandaliczne wydarzenia aferalne:
- 06.10.2009 - CBA, kierując się wyłącznie dobrem interesu narodowego, przesłało do Kancelarii Premiera (oraz Prezydenta i marszałków Sejmu i Senatu) informację podpisaną przez Kamińskiego, a dotyczącą niezgodnych z prawem zachowań osób pełniących funkcje publiczne w procesie sprzedaży składników majątku Stoczni Gdynia oraz Stoczni Szczecińskiej.
- 09.10.2009 - Chcąc odwrócić uwagę od oczywiście oczywistych korumpantów we własnych szeregach, Kancelaria Premiera wściekle zaatakowała szefa CBA, zarzucając mu, iż przekazując informację o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, nie zawiadomił o tym prokuratury, jak to wynika z jego obowiązków. [15]
- 10.10.2009 - CBA wyjaśniło, iż prokuratura będzie zawiadomiona natychmiast po przygotowaniu stosownych materiałów, a więc wszystko odbędzie się w zgodzie z prawem. Wcześniejsze poinformowanie o kolejnej aferze miało na celu jedynie oswojenie polityków, mediów i opinii publicznej z tym faktem. [16]
- 10.10.2009 - Rzecznik rządu Paweł Graś (pseudonim mafijny: ""Cieć" vel "Anioł") mataczył, iż "przetarg stoczniowy otoczony był osłoną kontrwywiadowczą przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne i inne służby odpowiedzialne za pilnowanie ekonomicznych interesów państwa".
- Formułował również ohydne oskarżenia, jakoby służby wiedząc o nieprawidłowościach w przetargu, powinny zawiadomić prokuraturę, a tego nie uczyniły. "Ten sposób działania i ta zagadkowość świadczy o dwóch możliwościach - albo o skrajnym braku profesjonalizmu w CBA, albo co gorsze - i na razie ciągle nie chcę w to wierzyć - o otwartym wypowiedzeniu przez jedną służbę specjalną wojny państwu polskiemu oraz instytucjom tego państwa w obronie odwoływanego Mariusza Kamińskiego." [17]
- 10.10.2009 - Marszałek Sejmu Krzysztof Putra określił materiały otrzymane od CBA jako "materiał, który pokazuje gigantyczną patologię w dziedzinie procedur [...] To, co się jawi w aferze hazardowej, to jest mało, przy tym co się jawi przy aferze stoczniowej.". [18]
- 10.10.2009 - Sytuację aferalną trafnie podsumował Naczelny Strateg Jarosław Kaczyński: "Mamy do czynienia już z czymś znacznie więcej niż tylko aferą, mamy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem władzy, nawet kryzysem państwa [...] Polskie państwo jest w fatalnym stanie, korupcja w dalszym ciągu szaleje [...] Polityka rządu Donalda Tuska doprowadziła do tego, że dyskutujemy w mediach czy Polska może być krajem niepodległym." [19]
- Jarosław Kaczyński dodał, iż procedura odwołania Kamińskiego z funkcji szefa CBA jest "chęcią uniknięcia kolejnych kompromitacji, bo nie wiadomo ile jeszcze jest tych afer". Ponadto oszczercze zarzuty o upolitycznieniu akcji CBA są bezpodstawne, ponieważ "Proszę przedstawić najmniejszy choćby dowód, że mieliśmy chociażby najmniejszy związek z akcjami CBA. Nie ma takiego dowodu, bo nie mieliśmy takiego związku" - dowiódł jednogłośnie prezes PiS.
Oczywistą oczywistością jest, że sprawa jest rozwojowa.
Zdradziecka dymisja szefa - Pierwszego Czekisty IV RP
Nie mogąc znieść miażdżących sukcesów Pierwszego Czekisty IV RP w walce z korupcją w szeregach PO et consortes, nomen omen 13 października 2009 gubernator Tymczasowego Rządu Okupacyjnego Donaldu Tusku, nie czekając na niezbędną opinię prezydenta zczyścił wielkiego Wolaka.
Chcąc jak najszybciej zatuszować ostatnie afery (hazardową i stoczniową), w tym samym dniu mianował na to newralgiczne stanowisko niejakiego Pawła Wojtunika - 37 lat, najmłodszego szefa Centralnego Biura Śledczego (od dwóch lat), który był pierwszym oficerem łącznikowym wolskiej policji przy brytyjskim Scotland Yardzie.
Za rządów PiS był zastępcą szefa CBŚ, ale gdy policją zaczął kierować prok. Konrad Kornatowski, a CBŚ Jarosław Marzec, Wojtunik został "zczyszczony" i zesłany do Wielkiej Brytanii na praktyki w Scotland Yardzie. W październiku 2007 r. wrócił na stanowisko dyrektora biura kryminalnego KGP, by po dwóch miesiącach zostać szefem CBŚ.
Nadobowiązkowe działania CBA dla dobra Wolski i Wolaków
O kolosalnym znaczeniu CBA dla rozwoju IV RP i dobra jej obywateli, świadczą również - zasługujące na najwyższe uznanie - wspaniałe działania podejmowane przez biuro ponad jego ustawowe obowiązki.
Wysokie morale i głęboki patriotyzm wszystkich funkcjonariuszy, a w szczególności posiadającego pełną świadomość misji dziejowej szefa biura, Mariusza Kamińskiego, sprawiają, że - mimo nawału prac związanych z realizacją odpowiedzialnych zadań w ramach oczyszczania Ojczyzny z liberalnych okupantów i innych agentów Układu - biuro angażuje się społecznie w akcje wspierające w trudnych momentach inne, kluczowe obszary życia społecznego lub zapobiegające prowokacjom ze strony wrogów narodu i innych liberałów.
Wsparcie dla służby zdrowia
Doskonałym przykładem takiej patriotycznej postawy CBA jest jego wsparcie dla służby zdrowia, polegające na przejęciu opieki nad kilkoma tysiącami pacjentów szpitala MSW w Warszawie, co w warunkach strajków lekarzy i pielęgniarek niewątpliwie stanowić będzie radykalne odciążenie tej placówki, a w konsekwencji doprowadzi do znaczącej poprawy poziomu opieki medycznej.
W celu wdrożenia tych ambitnych działań, już po zatrzymaniu doktora Mirosława G. w lutym 2007 r., CBA przejęło dokumentację medyczną kilku tysięcy pacjentów szpitala, dzięki czemu może zapoznać się z historią choroby każdego pacjenta indywidualnie i zapewnić mu odpowiednio dopasowaną terapię na poziomie, którego szajka głęboko skorumpowanych lekarzy szpitala MSW na pewno nie zapewniłaby.
Przejęcie przez CBA tych dokumentów wzbudziło oczywiście protesty i ubolewania skompromitowanego środowiska lekarzy, pozbawionych przez CBA źródła zaopatrzenia w organy pacjentów, a tym samym niemogących kontynuować procederu handlu podrobami. Efektem tych cynicznych protestów było złożenie przez nich 15.06.2007 do prokuratury przewrotnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przez CBA przestępstwa.
Należy mieć nadzieję, że doniesienie to nie zostanie potraktowane poważnie tym bardziej, iż - dla uspokojenia "oburzonych" medyków - w dniu 24.06.2007 minister spraw wewnętrznych, ceniony odnowiciel Janusz Kaczmarek, potwierdził informacje, że dalszym leczeniem pacjentów szpitala (na podstawie skonfiskowanej dokumentacji) zajmą się funkcjonariusze CBA, a także obiecał, że dopilnuje "by te dokumenty szybko wróciły do szpitala, przynajmniej w kserokopiach."
Zdaniem szefa MSWiA, popełniono błąd (chodzi o niedoinformowanie społeczeństwa o przejęciu leczenia pacjentów przez CBA) i należy go "[...] jak najszybciej naprawić tak, aby pogodzić dobro prowadzonego postępowania z prawidłowym działaniem szpitala."
Merytoryczne wsparcie dla ZUS
Dzięki rozporządzeniu premiera Jarosława Kaczyńskiego, CBA uzyska pełny dostęp do zgromadzonych w ZUS danych osobowych: przebiegu pracy Polaków, ich zarobków, zwolnień lekarskich. Baza ZUS to największy w Polsce zbiór danych o osobach prywatnych i firmach.
Dotąd Centralne Biuro Antykorupcyjne (jak policja, ABW i inne służby), chcąc uzyskać od ZUS dane ubezpieczonego Kowalskiego lub jakiejś firmy, musiało zwracać się do ZUS, wskazując dokładnie, o kogo chodzi, i podając sygnaturę sprawy. Teraz CBA - jako jedyna ze służb specjalnych - zdobędzie stały i bezpośredni dostęp do bazy Zakładu, a funkcjonariusze CBA będą mogli sprawdzać dowolne osoby.
Jednak w ocenie Ewy Kuleszy, byłej inspektor ochrony danych osobowych oraz Marka Safjana, b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego, rozporządzenie premiera łamie ustawę o CBA. Bo pozwala na więcej niż ona. Ustawa (art. 22) każe, by funkcjonariusz CBA każdorazowo zwracał się o konkretne dane, okazując imienne upoważnienie swego szefa. A rozporządzenie premiera dopuszcza zawieranie między CBA a instytucjami państwowymi (takimi jak ZUS) umów, wedle których CBA może dostać bezpośredni dostęp do informacji, bez każdorazowego wniosku. "To naruszenie konstytucji" - mówi prof. Safjan. [20]
Walka z prowokacjami wymierzonymi we władze
Udaremnienie próby skompromitowania ministra Lipca
W dniu 02.07.2007 szef CBA Mariusz Kamiński poinformował, że Dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu Krzysztof S. i jego zastępca Tadeusz M., zostali zatrzymani i aresztowani na 3 miesiące, po wręczeniu Tadeuszowi M. kontrolowanej łapówki 60 tys. zł z operacyjnego funduszu CBA.
Bohaterscy pracownicy biura nie tylko uniemożliwili w ten sposób realizację tej korupcyjnej transakcji, ale również zapobiegli cynicznej prowokacji, jakiej chciał się dopuścić Tadeusz M., który po otrzymaniu łapówki wyszedł z pieniędzmi z gabinetu, wsiadł do swego samochodu i pojechał do Ministerstwa Sportu. Na szczęście przed wejściem do ministerstwa prowokator został zatrzymany przez obserwujących go funkcjonariuszy. Ta zdecydowana akcja CBA pokrzyżowała misterny plan pana M., który - z inspiracji określonych sił oczywiście - chciał skompromitować dalszym przekazaniem pieniędzy któregoś z najbardziej wartościowych i oddanych Wolsce urzędników, a najprawdopodobniej samego ministra, wybitnego i szeroko cenionego odnowiciela, Tomasza Lipca.
Jak donosi "Newsweek", funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego uchylali się od zatrzymania Tomasza Lipca. Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że w ubiegłym tygodniu doszło do ostrego sporu między prokuraturą, a CBA. W końcu śledczy zagrozili funkcjonariuszom Biura wszczęciem przeciwko nim postępowania o utrudnianie śledztwa.
Awantura o zatrzymanie byłego szefa polskiego sportu to zwieńczenie trwających od wielu tygodni nieformalnych zabiegów, które miały opóźnić zatrzymanie Lipca, tak, żeby nie doszło do niego przed wyborami parlamentarnymi. Według informatorów gazety, materiał dowodowy przeciwko byłemu ministrowi został zebrany już w końcu lipca. Już w sierpniu nadzorująca sprawę Prokuratura Apelacyjna domagała się, żeby prowadząca sprawę prokuratura okręgowa przedstawiła zarzuty Lipcowi najdalej we wrześniu.
Ale nic takiego się nie stało, a ze śledztwem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że za opóźnianie zatrzymania Lipca odpowiedzialne jest CBA i szefowa warszawskiej Prokuratury Okręgowej Elżbieta Janicka. CBA nie odpowiedziało na pytania, a Janicka zaprzeczyła, że blokowała postępowanie. (28.10.2007)[21] To bezkompromisowe oświadczenie podważyła w dniu 19 listopada 2007 r. "Gazeta Wybiórcza" na stronach swej elektronicznej emanacji pod retorycznym tytułem: Zatrzymanie Lipca popsułoby "efekt Sawickiej?".
Jak podaje Ministerstwo Sprawiedliwości w dniu 29.10.2007, pani prokurator Elżbieta Janicka podała się do dymisji, a minister sprawiedliwości dymisję natychmiast przyjął. W komunikacie ministerstwa podano, że przyczyną dymisji szefowej warszawskiej prokuratury był "konflikt z niektórymi podwładnymi". [22]
Zapobieżenie intrydze wymierzonej w wiceministra Kowalczyka
W dniu 11.07.2007 szef CBA Mariusz Kamiński w błyskotliwy sposób zdemaskował intrygę wymierzoną w zasłużonego działacza Partii, wiceministra rolnictwa, Henryka Kowalczyka, a również w całą Partię.
Pan minister, będący jednocześnie Pełnomocnikiem Rządu ds. Kształtowania Ustroju Rolnego i nadzorujący Departament Gospodarki Ziemią (w którym rozpatrywane są wnioski o odrolnienie), nieświadomie uległ perfidnej prowokacji wrogich mediów i ich mocodawców, oświadczając w rozmowie z "Dziennikiem" oraz w telewizji Polsat, że rekomendował odrolnienie gruntów pod Mrągowem:
- "Obejrzałem dokumenty, nie budziły wątpliwości. Byłem za tym aby odrolnić ten grunt."
Tę szytą grubymi nićmi prowokację, wymierzoną w kryształowo uczciwego i bezgranicznie oddanego służbie Wolsce ministra Kowalczyka, błyskawicznie rozpoznał i zdemaskował Mariusz Kamiński, który na konferencji prasowej bezwzględnie rozproszył nadzieje ciemnych sił Układu, bez ogródek oświadczając:
- "Lepper do pilotowania w resorcie sprawy działki na Mazurach wyznaczył jednego z "wysokich urzędników resortu", który nie miał w kompetencjach spraw zmiany przeznaczenia ziemi. [...] Pomimo podpisania projektu decyzji o odrolnieniu ziemi przez wiceministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, nie on pilnował tej sprawy w resorcie rolnictwa."
Działania wspierające oświatę publiczną
Centralne Biuro Agitacyjne włącza się też ze wszystkich sił i pełnią poświęcenia w dziejową misję edukacji i wychowywania wolskiego społeczeństwa oraz podwyższania jego świadomości. Niewątpliwie taki właśnie cel miały transmitowane z powtórkami przez telewizję publiczną w dniach 16 - 17.10.2007 programy oświatowe z bardzo popularnego cyklu "Śledź z Mariuszem", przedstawiające między innymi zasady sawułarwiwru oraz oryginalne receptury kulinarne, wplecione we frapujące scenki i nagrania z życia wyższych sfer.
Te perfekcyjnie wyreżyserowane, niewątpliwie niesłychanie wartościowe materiały, wykonane z udziałem wyjątkowo kompetentnych prezenterów i artystów z CBA, pozwalają zwykłym obywatelom zapoznać się z między innymi z najlepszymi wzorcami wręczania kwiatów, technologią kręcenia lodów, czy też zasadami sprzedaży nieruchomości. Oprócz niewątpliwych wartości oświatowych, programy te jednocześnie budzą w widzach jednoznacznie pozytywne emocje i zaufanie do działań CBA, a w szczególności jego przysłowiowej wprost kryształowej apolityczności, niespotykanej w innych zakątkach świata.
Szerzenie kultury
27.10.2007 - "Polska. The Times" informuje, że Temistokles Brodowski, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego, jako rzecznik policji w podwarszawskim Wołominie zajmował się handlem pirackimi filmami.
- "Piraty filmów, które dopiero wchodziły na ekrany, sprzedawał za złotówkę albo za dwa złote. Każdy miał na okładce tytuł i logo Temistoklesa: Tokles Film" - opowiada dawny współpracownik Brodowskiego.
Policjanci z Wołomina mówią, że fakt, iż rzecznik CBA rozprowadza nielegalne kopie filmów, był w ich komendzie tajemnicą poliszynela. Przekazali redakcji dziennika płyty, które - jak twierdzą - kupili od rzecznika.
Temistokles Brodowski w rozmowie z "Polską" zaprzecza, że kolportował wśród policjantów pirackie filmy z logo Tokles Film:
- "Tokles to część mojego imienia, ale ja o tej sprawie nie mam pojęcia. Pierwsze słyszę" - mówi rzecznik CBA. Zaraz potem odmawia autoryzacji rozmowy z "Polską". [23]
Nie jest potwierdzone, czy pan Temistokles znalazł się tym samym w kręgu podejrzeń i czy zostanie zatrzymany do wyjaśnienia o 6:05, czy też powyższa wiadomość to tylko wściekły atak wrogich mediów, związany z próbami zlikwidowania CBA przez piewców korupcji.
Rozwój sportu
Jak dowiadujemy się z wywiadu udzielonego po zwycięstwie polskiej reprezentacji nad drużyną Belgii i awansie do Euro 2008, posła PiS-u, Adama Hofmana, ten sukces polskiej drużyny stał się możliwy dzięki działalności CBA.
- "Działalność CBA to prawie 100 zatrzymań w aferze piłkarskiej". [24]
Działalność bankowa
W dniu 20.11.2007, jak donoszą media, Beata Sawicka zwróciła niespodziewanie i przedwcześnie CBA 50.000 zł pożyczki, którą zaciagnęła w czerwcu 2007. Bankierzy CBA odetchnęli z ulgą - ze względu na zerowe oprocentowanie pożyczki nie muszą się obawiać zarzutów uprawiania lichwy. [25]
Zaopatrywanie policji w sprzęt
28.07.2010 - Pod okupacją nowego szefa Pawła Wojtunika, trwa skandaliczne demolowanie słynącej ze skuteczności służby: CBA pozbawiono najbardziej potrzebnego jej sprzętu, aby aferały mogły bezczelniej kręcić lody. W ręce policji przekazano sprzęt zakupiony jeszcze za czasów starej władzy: nigdy nie używana lina do śmigłowca, dziewięć zestawów do nurkowania, karabiny snajperskie oraz 17 tys. sztuk amunicji. [26]
Perfekcyjny profesjonalizm i kultura osobista funkcjonariuszy
Ogrom i waga zadań oraz niesłychanie istotna rola, jak ma do odegrania Centralne Biuro Antykorupcyjne w procesach związanych z wyzwalaniem Wolski z jarzma okupacji przestępczego Układu liberalno-postkomunistycznegolewicowego, wymagają zatrudniania funkcjonariuszy spełniających najwyższe standardy profesjonalizmu zawodowego, charakteryzujących się perfekcyjnym wyszkoleniem merytorycznym, niepodważalną uczciwością oraz wyjątkowo wysoką kulturą osobistą i zdolnością do empatii w stosunku do obiektów ich działań (tzw. figurantów).
Uważna obserwacja intensywnych działań CBA, szczególnie tych prowadzonych w pierwszej połowie lipca 2007 r., pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że wszystkie te postulaty zostały w pełni zrealizowane, a sposób przeprowadzania interwencji przez funkcjonariuszy biura może być stawiany za przykład do naśladowania.
Przede wszystkim zwraca uwagę, niespotykana w czasach III RP, a w szczególności PRL, jawność działania tej służby specjalnej, wynikająca właśnie z wyjątkowego profesjonalizmu funkcjonariuszy. Większość najważniejszych działań CBA dokumentowana jest nagraniami wideo, które - dla zapewnienia społeczeństwu pełnej kontroli nad prawidłowością podejmowanych akcji - prezentowane są (najczęściej wielokrotnie) w najważniejszych mediach w najlepszym czasie antenowym.
Oprócz wspomnianej funkcji kontrolnej, prezentacja takich materiałów zwiększa poziom zaufania do CBA w społeczeństwie, które pod wpływem wyemitowanych materiałów na pewno bardziej ochoczo współpracować będzie z tą służbą w budowie IV RP. Nagrania takie udowadniają jednocześnie, że CBA ma czyste intencje i ręce, nie mając nic do ukrycia przed Narodem.
Niestety, zgodnie z filozofią podejmowania niesłychanie wściekłych ataków na wszystkie przejawy walki z pozostałościami Układu i III RP, określone siły w poczuciu zagrożenia nie tylko nie doceniają perfekcji działań funkcjonariuszy, ale każdy jej przejaw starają się przewrotnie i cynicznie wykorzystywać do swoich niecnych celów.
Najlepszą ilustracją takiego podejścia są wynurzenia posła Samoobrony Jacka Woszczerowicza, który po odbyciu towarzyskiej rozmowy z prokuratorem, na którą został podwieziony dzięki uprzejmości pracowników CBA, ni stąd ni zowąd zaczął się bezpodstawnie skarżyć na funkcjonariuszy, organizując seans nienawiści w formie konferencji prasowej w dniu 14.07.2007.
W czasie tego starannie wyreżyserowanego spektaklu, poseł Woszczerowicz między innymi stwierdził, że:
- 13.07.2007 po 21.00 na ulicy podeszło do niego sześciu wysokich mężczyzn, co zrobiło na nim wrażenie i poczuł się "bardzo niekomfortowo"
- funkcjonariusze podeszli z wezwaniem, poseł prawdopodobnie mógł odmówić, ale z braku doświadczenia się zgodził, nie chciał być niegrzeczny
- został zabrany na przesłuchanie wprost ze swojego samochodu
- samo przesłuchanie trwało mniej więcej od godz. 22 do godz. 2 nad ranem
- rano w swoim samochodzie znalazł pustą kaburę pistoletu, której wcześniej tam nie było
- uważa, że doszło do naruszenia jego immunitetu poselskiego.
Do przedstawienia włączyła się ochoczo posłanka Danuta Hojarska, która postanowiła zadawać rzekomo "trudne" pytania i formułować sugestywne komentarze:
- co służby robiły z samochodem posła Woszczerowicza
- prawdopodobnie w samochodzie zainstalowano "pluskwę"
- dlaczego zatrzymanie i przesłuchanie odbyło się nocą, a nie w dzień
- dlaczego odbyło się to "w taki sposób"
- nasi posłowie będą teraz zastraszani w celu rozbicia partii
Dla obnażenia pełnego cynizmu tej prowokacji, poniżej przedstawiono odpowiedzi na poszczególne kwestie, które jednoznacznie wykazują, że wszystkie działania realizowane były na najwyższym poziomie profesjonalizmu i z pełną troską o dobro osobiste pana posła, a kwestionowanie tego i czynienie zarzutów z perfekcji funkcjonariuszy i ich poświęcenia, jest ohydna manipulacją.
- dotrzymywanie posłowi towarzystwa przez sześciu funkcjonariuszy CBA, służyło jedynie zapewnieniu mu pełnego bezpieczeństwa - Trójmiasto jest przecież aglomeracją portową i samotne przebywanie na ulicy o tak późnej porze nie jest w pełni bezpieczne
- CBA zatrudnia starannie wyselekcjonowanych pod każdym względem pracowników, nic więc dziwnego, że były to osoby rosłe
- łagodna prośba o złożenie zeznań zamiast stresogennego zatrzymania jest przejawem niespotykanej wcześniej w służbach wyjątkowo wysokiej kutury osobistej funkcjonariuszy i czynienie z tego zarzutu jest śmieszne
- posła nie "zabrano z jego samochodu" - uczynni funkcjonariusze zaproponowali posłowi podrzucenie, z czego ten skwapliwie skorzystał, chcąc zaoszczędzić na kosztach benzyny oraz amortyzacji samochodu (oszczędności były zresztą podwójne, gdyż po przesłuchaniu uprzejmi pracownicy biura odwieźli pana posła do domu)
- to, że przesłuchanie trwało 4 godziny świadczy o doskonałej, swobodnej atmosferze tej towarzyskiej pogawędki, na której pan poseł nieco się zasiedział - gdyby czuł jakikolwiek dyskomfort, to z pewnością wyszedłby dużo wcześniej
- ta kabura nie należała do CBA, a poza tym zarzut mówiący o zgubieniu jej przez funkcjonariuszy jest zupełnie absurdalny, bo co najwyżej to pistolet mógłby wypaść z kabury, a nie odwrotnie
- w sposób oczywisty nie doszło do naruszenia immunitetu, gdyż posła nie wezwano na przesłuchanie, a jedynie uprzejmie zaproszono, na co z własnej woli przystał; poza tym immunitet i tak niebawem zostanie zlikwidowany, więc nie ma w ogóle o czym mówić
- służby nie robiły nic złego z samochodem posła Woszczerowicza, na co najlepszym dowodem jest niepozostawiające najmniejszych wątpliwości oświadczenie rzecznika CBA Temistoklesa Brodowskiego:
- "Skoro nie było zatrzymania, to nie mogło być przeszukania."
- w samochodzie nie zainstalowano pluskwy, a ewentualne ślady bytności w nim osób trzecich mogą co najwyżej świadczyć o wyjątkowej trosce funkcjonariuszy o bezpieczeństwo posła, którzy prawdopodobnie chcieli sprawdzić, czy w pojeździe nie ma bomby; inną przyczyną mogłaby także być niezwykła uczynność funkcjonariuszy, którzy zorientowawszy się, że wnętrze samochodu jest brudne, mogli je odkurzyć i wyczyścić tapicerkę
- posła zaproszono na rozmowę z prokuratorem w godzinach wieczornych jedynie dla ochrony jego dobrego imienia i pozytywnego wizerunku, które - w przypadku wizyty w prokuraturze w ciągu dnia - mogłyby zostać zachwiane; łatwo też sobie wyobrazić głośne zarzuty i ujadania wrogów narodu o organizowanie publicznych spektakli, gdyby funkcjonariusze zapraszali posła na spotkanie z prokuratorem na środku ulicy w biały dzień
- zrobiono to "w taki sposób", gdyż takie są standardowe procedury, a wszyscy funkcjonariusze działają jedynie na podstawie zatwierdzonych procedur
- co do zastraszania, to każda akcja zatwierdzana jest przez szefa biura i nie ma możliwości realizacji jakichkolwiek działań bez jego wiedzy i zgody.
Zalety i korzyści z zatrudnienia w CBA
Nie powinien dziwić fakt masowego zainteresowania zatrudnieniem w CBA - już sam fakt pełnienia zaszczytnej służby dla IV RP jest nagrodą i zaletą samą w sobie, zaś poza nim istnieje jeszcze wiele korzyści dodatkowych. CBA jest jedyną w świecie służbą śledczą dążącą do schwytania winnego bez względu na budżet: wystarczy spojrzeć na wyniki Biura za rok 2006, by ujrzeć, iż CBA nie szczędziło w środkach, wydając 20 milionów złotych na działania, w wyniku których przedstawiono zarzuty 4 osobom. Budżetu 5 milionów złotych rocznie na 1 podejrzanego, nawet w przeliczeniu na waluty zagraniczne, obce służby mogą służbom IV RP jedynie pozazdrościć. przy takim nakładzie środków żaden winny (bądź niewinny) nie ma szans na pozostanie nieschwytanym, nie dziwi więc fakt, że praca w równie hojnych służbach jest dla wielu marzeniem.
Osobiste korzyści z pracy w CBA są utajnione, jednak dzięki przeciekom pewnych informacji można domyślać się, iż wykraczają one poza najśmielsze sny pracowników budżetówki. Prawdopodobnie jedną z największych i najwspanialszych korzyści jest legendarny Urlop: szczegóły rozkoszy doznawanych w trakcie Urlopu przez oficerów CBA są nieznane, jednak z opowieści członka Kręgu Podejrzanych Janusza Kaczmarka wiadomo, iż funkcjonariusze otrzymują na czas Urlopu samochody oraz pozwolenie na robienie wszystkiego, na co mają ochotę. Robienie wszystkiego, na co mają ochotę, ewidentnie wciąga i uzależnia funkcjonariuszy do tego stopnia, iż nawet na najbardziej nieśmiałe próby przerwania Urlopu reagują agresją i krzykami.
- "Przed moim domem w Trójmieście w ramach ochrony częściej pojawiały się patrole policji. Pewnego dnia policjanci zauważyli, że wzdłuż ulicy jeździ cały czas ten sam samochód. Postanowili wylegitymować pasażerów. Osoby te były wyjątkowo aroganckie. Wykrzykiwały, że są na urlopie i mają prawo robić to, na co mają ochotę. [...]. Co się okazało? Ludzie kręcący się przed moim domem wylegitymowali się dokumentami CBA!"
(Janusz Kaczmarek opisuje Urlop CBA w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek")
Zagrożenia związane z pracą w CBA
Choroby zawodowe
Zgodnie z rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów jest to najbardziej niebezpieczny zawód w Wolsce. Katalog chorób zawodowych nie obejmuje jedynie ptasiej grypy. W trakcie pełnienia obowiązków służbowych agenci mogą nabawić się np.: pylicy płuc albo guzków śpiewaczych, a także zapaść na choroby intymne.
Wnioski
W kontekście CBA bardzo wyraźne stają się - niezbędne dla zapewnienia pomyślności IV RP - dostosowane do okoliczności traktowanie prawa, pozbawione zbędnych sentymentów wykorzystywanie przewagi w parlamencie do osiągnięcia szczytnych celów związanych z odnową Wolski oraz konsekwentna elastyczność obecnie rządzących.
Ilustracją takiego podejścia może być np. fragment uzasadnienia skargi skierowanej w 2004 r. przez PiS do Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącej ustawy o specjalnych uprawnieniach służb skarbowych, którą forsował rząd Millera:
- "Niezrozumiałe jest działanie ustawodawcy, które zamiast wykorzystać istniejące instytucje, mnoży możliwości drastycznej ingerencji w prywatność i życie gospodarcze, nadając identyczne uprawnienia kolejnym organom, które powinny ze sobą współpracować."
Centralne Biuro Antykorupcyjne bezprawnie posługiwało się podrobionymi dokumentami - wykazała tendencyjna kontrola Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
- "Natknęliśmy się na masę fałszywych dokumentów legalizacyjnych, które nie były odnotowane w rejestrach. Część przesłano do nas do zniszczenia, ale nie mogliśmy tego zrobić właśnie dlatego, że nie figurują w ewidencji. Odkryliśmy również, że przez długi czas CBA posługiwało się tymi dokumentami bezprawnie" - mówi wysoki oficer ABW, ujawniając efekty kontroli w CBA, która ma się zakończyć dzisiaj (9 stycznia 2008 r.).
Dokumenty legalizacyjne używane są przez służby specjalne podczas tajnych operacji. Najczęściej są to fałszywe dowody osobiste, legitymacje czy paszporty, które mają pomóc w ukryciu tożsamości funkcjonariuszy. Ale np. w osławionej operacji w Ministerstwie Rolnictwa CBA posługiwało się sfałszowanymi dokumentami samorządów - gminy i urzędu marszałkowskiego - dotyczącymi odrolnienia ziemi pod Mrągowem. Były one potrzebne, by zarzucić przynętę na Andrzeja Leppera i jego ludzi.
Kontrolerzy ustalili, że dopiero 31 sierpnia 2007 r. premier Jarosław Kaczyński wydał oznaczone numerem 91 tajne zarządzenie w sprawie wydawania i posługiwania się przez CBA opisywanymi dokumentami. Było to już po ujawnieniu akcji w resorcie rolnictwa, gdy wielu ekspertów zaczęło kwestionować prawo służb specjalnych do fałszowania użytych w tej prowokacji dokumentów.
- "To znaczy, że dokumenty legalizacyjne wytwarzano wcześniej bezprawnie" - ocenia cytowany już oficer.
ABW na zlecenie innych służb (w tym CBA) ma za zadanie fabrykować dla nich dokumenty potrzebne do tajnych operacji. Wykaz takich materiałów jest w Centralnym Rejestrze Dokumentów Legalizacyjnych ABW. Tymczasem wielu dokumentów, które kontrolerzy znaleźli w CBA, w tym rejestrze nie ma. Teraz będą wyjaśniać, kto zlecił ich wykonanie i jak powstały. Według naszych rozmówców z ABW wyniki kontroli mogą dowodzić, że gdy 23 października 2007 r. - dwa dni po przegranych wyborach - premier Kaczyński wydał zarządzenie pozwalające niszczyć dokumenty legalizacyjne "uznane za nieprzydatne", w rzeczywistości chciał ukryć, że część tych materiałów powstała bezprawnie. Po ujawnieniu tego przez "Gazetę Wybiórczą" proces niszczenia został wstrzymany.
ABW prowadzi kontrolę w CBA, bo do jej obowiązków należy okresowe sprawdzanie, jak inne służby postępują z tajnymi dokumentami. Za rządów PiS ABW ściśle współpracowała z CBA, a jej funkcjonariusze skarżyli się, że muszą wobec Biura wykonywać funkcje usługowe. Teraz CBA nie może liczyć na wyrozumiałość Agencji.
Jeżeli ABW uzna, że w CBA doszło do nieprawidłowości, musi rozpocząć postępowanie z art. 45 ustawy o ochronie informacji niejawnych. Szefowi Biura Mariuszowi Kamińskiemu grozi wyłączenie lub ograniczenie dostępu do informacji niejawnych na czas tego postępowania. A gdyby postępowanie potwierdziło zarzuty kontroli ABW, Kamińskiemu odebrano by certyfikat dostępu do informacji niejawnych, co mogłoby być powodem usunięcia go ze stanowiska, bo szef CBA musi mieć uprawnienia do wglądu w informacje ściśle tajne.
- "Kontrola prowadzona przez ABW dotyczy sfery niejawnej. Nie zakończyła się [...]. Nie znamy ustaleń kontrolerów" - pisze szef gabinetu Kamińskiego, Tomasz Frątczak. Dodaje, że ujawnienie informacji z wyników kontroli byłoby bezprawne, a gdyby do tego doszło, CBA złoży doniesienie do prokuratury.
CBA pod okupacją reżimu restaurowanej III RP
Pierwsze czystki personalne
Już w dniu 14.10.2009, a więc na drugi dzień po dymisji Pierwszego Czekisty IV RP, nowy szef CBA - Paweł Wojtunik - działając wspólnie i w porozumieniu z gubernatorem Tymczasowego Rządu Okupacyjnego Donaldu Tusku, doprowadził do dymisji 2 najlepszych zastępców Pierwszego Czekisty IV RP:
którzy, gdy rzeszowska prokuratura postawiła zarzuty Pierwszemu Czekiście IV RP, bohatersko zażądali, by im je też postawiła, bo "biorą odpowiedzialność za działalność biura".
- "Premier podpisał decyzję o odwołaniu dwóch moich zastępców, pracujemy nad powołaniem nowych i nad dalszymi zmianami kadrowymi" - oświadczył bezczelnie "Gazecie Wybiórczej" p.o. szefa CBA.
Donosy na Pierwszego Czekistę IV RP
- 11.12.2009 - "Po wnikliwej i długotrwałej analizie materiałów odtajnionych oraz okoliczności ich odtajnienia powstało uzasadnione podejrzenie, iż ówczesny Szef CBA mógł przekroczyć swoje uprawnienia i ujawnić w sposób nieuzasadniony informacje stanowiące tajemnicę państwową, co spowodowało zagrożenie dla bezpieczeństwa prowadzonych spraw operacyjnych" - podano w lakonicznym komunikacie Biura.
- 01.07.2010 - "Prokuratura zarzuciła Kamińskiemu nadużycie uprawnień, kierowanie nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA dotyczącymi wręczenia łapówki osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa i funkcjonariuszom publicznym oraz kierowanie podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy w oparciu o te dokumenty. Kamińskiemu grozi do 8 lat więzienia" - kontynuowali oszalałą nagonkę siepacze Herr Thuske [27]
Kłamliwy raport ABW o rzekomym nieprzestrzeganiu zasad tajności w latach 2006 - 2008
ABW (na zlecenie określonych sił) badała stan zabezpieczenia informacji niejawnych w CBA dwa razy (łącznie za lata 2006 - 2008). Oba raporty rzekomo odpowiedzialnym za bałagan i niestosowanie właściwych procedur i zabezpieczeń czynią Mariusza Kamińskiego, byłą dyrektor ochrony Jarosławę Maćkowiak, a także szefa kancelarii tajnej w CBA.
Komputerom poświęcona jest znaczna część raportu. Wytyka się np., że rzekomo część komputerów nie jest chroniona "elektromagnetycznie". A nawet, że komputery i nośniki z danymi:
ABW sufluje, że niektóre kancelarie tajne w delegaturach CBA nie są chronione kodami dostępu, które umożliwiałyby rejestrację wchodzących. W centrali w Warszawie dokumenty trzyma się w 92 metalowych szafach zamykanych na zwykłe, a nie wzmocnione zamki.
W części tajnych dokumentów CBA były dane pozwalające na identyfikację agentów, ich informatorów i środków, jakimi się posługują, czyli najtajniejszej kuchni służb. ABW wątek zagrożenia dekonspiracją agentów i agentury badała - wynika z raportu z 2008 r. - ale kilku stron raportu na ten temat nie odtajniła. W jawnej części czytamy, że dostęp do dokumentów z tajemnicą państwową rzekomo miały w CBA osoby bez "poświadczeń bezpieczeństwa", a Mariusz Kamiński nie przeszedł odpowiedniego szkolenia dotyczącego ochrony informacji niejawnych. Komisja ds. służb wnioski z kontroli ABW poznała w połowie 2009 r.:
- "Wielokrotnie wyrażaliśmy zaniepokojenie stanem ochrony tajemnicy w CBA, zwłaszcza w kontekście przecieków." - sufluje Konstanty Miodowicz, rzecz jasna z PO.
Tak "luźno" traktowano tajności w CBA, że nie udało się ustalić, do ilu kopii, przez kogo i w jakim celu rozmnożono stenogramy z operacji "Black Jack" (dotyczącej biznesmenów z branży hazardowej), rzekomo dlatego trudno jest znaleźć źródło ich przecieku do "Rzeczpospolitej".
CBA pod ponowną okupacją reżimu restaurowanej III RP
W dniu 14 listopada 2023 po traumatycznej porażce w wyborach parlamentarnych 2023, a jeszcze przed ukonstytuowaniem się kolejnego Tymczasowego Rządu Okupacyjnego pod przewodnictwem osławionego coraz gorzej w Unii przyjmowanego germanofila, byłego samozwańczego tak zwanego "prezydenta" Unii Europejskiej i kadrowego agenta Angeli Merkel, byłego marionetkowego "premiera" przestępczego Tymczasowego Rządu Okupacyjnego, zbiegłego w niesławie z Wolski obywatela znienawidzonych Niemiec i ohydnego perekińczyka, Donalda Tuska (pseudonim operacyjny: "Herr Donald") szef dobrze zmienionego CBA, wybitny PiSjonarz Andrzej Stróżny napisał bardzo elegancki list do partnerskich służb antykorupcyjnych w Europie, w którym antycypuje zapowiedzianą przez świńską opozycję likwidację służby:
- "Niestety rozwiązanie CBA nie jest już tylko jednym z teoretycznych scenariuszy prezentowanych przez kandydatów w toczącej się kampanii. W podpisanej w piątek umowie koalicyjnej jest to jeden z kluczowych punktów do realizacji przez nowo utworzony rząd. [...] już sam ten zamiar jest naprawdę wyjątkowy na skalę europejską, gdyż jak dotąd nikt nie zdecydował się podnieść ręki na żadną z instytucji antykorupcyjnych wymaganych decyzjami samej Unii Europejskiej. Może to skierować nas z powrotem na ścieżkę, po której korupcja będzie kroczyć zdecydowanymi i pewnymi krokami. Może to osłabić całą Unię Europejską i zatrzymać rozwój, na który wszyscy tak ciężko pracowaliśmy."
- "Pragnę zapewnić, że wszyscy funkcjonariusze i pracownicy CBA pozostają głęboko zaangażowani w realizację naszych wspólnych celów i przedsięwzięć, a wszelkie działania prowadzone przez funkcjonariuszy Biura są w pełni legalne i uzasadnione. [...] wszystko to wskazuje, że politycy chcą zaburzyć funkcjonowanie skutecznej służby antykorupcyjnej."
Poniżej pełna treść listu w języku angielskim oraz robocze (określenie CBA) tłumaczenie na język wolski:
Ten bardzo elegancki list wywołał serię wściekłych ataków wszelkiego autoramentu elementów animalnych:
- "Histeryczna akcja szefa CBA, który nagle przypomniał sobie o wartościach UE i "donosi" za granicą na złych polityków, którzy chcą rozwiązać CBA. Fragment o "podnoszeniu ręki" jak z Cyrankiewicza..." - niejaki Paweł Wojtunik na platformie X (19.11.2023)
- "Hipokryci. Strach odbiera im resztki godności." - rzekomo poseł, niejaki Arkadiusz Myrcha z KO na platformie X (19.11.2023)
- "'Wszyscy funkcjonariusze i pracownicy CBA pozostają głęboko zaangażowani w realizację naszych wspólnych celów i przedsięwzięć, wszelkie działania funkcjonariuszy Biura są w pełni legalne i uzasadnione' - To o naradzie w Lucieniu?" - rzekoma prokuratorka, niejaka Ewa Wrzosek na platformie X (19.11.2023)
Patrz też
- Pegasus
- Mengele
- Afera Mirosława G.
- Zespół parlamentarny ds. zbadania katastrofy smoleńskiej
- SOK
- IPN
- Wunderwaffe
- Wolska lingwistyka stosowana
- Teoria względności
- Intelektualiści w obronie szefa CBA
- Agent Tomek
Linki zewnętrzne
- Ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym
- Sprawozdanie z działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego w okresie 24 lipca – 31 grudnia 2006 r.
- Janusz Kaczmarek jako pierwszy ujawnia tajniki Urlopu CBA
- Kolejny wielki sukces CBA - pilot wojskowy aresztowany za "koszenie trawy"
- Lepper: CBA ma się czego bać, chociażby ze względu na zaginione pieniądze, które zostały wręczone jako łapówka
- Nowe trendy - "spokojne zatrzymanie".
- Będzie sejmowa superkomisja?
- Rewelacja Ziobry - "To posłowie PO wikłali CBA w działania polityczne"
- Jak hartowała sie stal
- Jak to z FBI było
- CBA zaskakuje niekonwencjonalnymi działaniami
- Temat zastępczy - śledztwo w toku
- CBA miało dobre stosunki międzynarodowe - współpracowało z tajnymi służbami 24 państw. Czego nie robi się dla PiSjanizmu
- Oszczerstwa kolaborantki Pitery wobec apolitycznego CBA
- Czy CBA to "Centralny Balet Alfonsów"?
- Platformerski prezydent Sopotu złożył skargę na agentów apolitycznego CBA
- CBA kontroluje majątek posłanki PO
- Operacja "Kwaśniewska", czyli jak CBA kupowało dom
- Agent Tomek, wolski James Bond: [28], [29], [30]
- Nowy szef CBA
- Pierwsza czystka
- Wabiki CBA - kulisy wykrytych afer
- Kłamliwy raport ABW