Lech Kaczyński

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop
Lech Kaczyński 1949-2010

Lech Aleksander Kaczyński (ur. 18.06.1949 w Warszawie, zm. 10.04.2010 w Smoleńsku) – polski polityk, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w latach 20052010, prezes Najwyższej Izby Kontroli w latach 1992–1995, minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rządzie Jerzego Buzka w latach 2000–2001, prezydent Warszawy w latach 2002–2005.

Współzałożyciel partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość i jej pierwszy prezes, senator I kadencji oraz poseł na Sejm I kadencji 1991-1993 oraz IV kadencji 2001-2005. Był doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem nadzwyczajnym UKSW i Uniwersytetu Gdańskiego, specjalistą w zakresie prawa pracy. Zginął w katastrofie samolotu TU - 154 pod Smoleńskiem.



W związku z tragiczną śmiercią Lecha Kaczyńskiego w katastrofie lotniczej polskiej delegacji na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej w dniu 10.04.2010, edycja eksponatu została zablokowana, a jego treść odpowiada stanowi na dzień 09.04.2010



El Presid-Ente de Wolonia
Księżyc Mongolii (przygotowuje się do zaćmienia Słońca Peru)
L. K. na banknocie
Po bezczelnie zmanipulowanych wyborach 21.10.2007 prezydent czasowo zszedł do podziemia
Całuśny chłopiec

Książę Lech Aleksander Kaczyński herbu Pomian (łac.: Dno Lecho, ang.: The Little Prince, cz.: Mala Drobinova Kserovina, niem.: Bratkartoffel, fr.: Le Petit Prince, hiszp-niem.: el Presid-Ente, wł.: Xero Curduplo Direttore, pot.: prezydęt lub prezynadęt, zw. też Lwem Gruzińskim i Księżycem Mongolii) swą karierę rozpoczął w latach 60. XX wieku, gdy wraz z bratem Jarosławem wszedł w nielegalne posiadanie Księżyca. W XXI wieku zrobił oszałamiającą karierę medialną jako Największy Tabloid (przykładem jest jego gwiazdorski kalendarz z roku 2010).

Uważany za mniej rozgarniętego z dwójki braci Kaczyńskich Zjawiska biologicznego, przez dziennikarzy przezywany "mniejszym kaczorem".

Pomimo tego, a może nawet dlatego, został przez bliźniaka wypchnięty na stanowisko Prezydenta IV RP - Wolski. Pełniącfunkcję dał się poznać jako "Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany" - MNNN. Jest także, na mocy postanowień konstytucji, zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Wolskiej.

Od pewnego czasu wielką karierę robi przydomek naszego Wielkiego Szkodnika & Wetownika (skr.: WSW). Jego najnowszym przydomkiem jest PST (Prezydent Specjalnej Troski) oraz WSP (Wielki Strażnik PiSorządnośći).

Stres związany z pełnieniem tej odpowiedzialnej funkcji objawia się w postaci kłopotów żołądkowych, zespołu Niewyspańca Brukselskiego i zachowań niesłusznie uznawanych przez wrogich odnowie moralnej członków Szarej sieci za objawy niekompetencji (patrz incydent Irasiad, Genialny Językoznawca, Katolicki Uniwersytet Ludowy).

Z reguły wypowiada się na tematy publiczne dopiero po konsultacji z bratem. Wybitny znawca problematyki uprawy i przechowywania kartofli, co wykazał w słynnej polemice z rolniczym pismem niemieckim "Die Tageszeitung".

Spis treści

Wygląd fizyczny

Po dokładnych pomiarach antropometrycznych wykonanych przez posłankę PiS Elżbietę Jakubiak ustalono, iż Lech Kaczyński jest wysokim, szczupłym mężczyzną o okrągłej głowie. Nie może być co do tego wątpliwości, zważywszy, że zgodnie z Konstytucją Rzeczpospolitej Wolskiej jest on najwyższym przedstawicielem IV RP. Na pewno nie jest niższy od Aleksandra Kwaśniewskiego. Jednak dokładny wzrost i waga Prezydenta z oczywistych względów stanowią tajemnicę państwową (patrz: spisek kamerzystów).

Wykształcenie

Patrz: Doktorat

21 grudnia 2007 r. okazało się, że Miłościwie Nam Chwilowo Obecny i Niepoinformowany nie umie liczyć do 24, ponieważ doliczył się 27 państw wchodzących w skład strefy Schengen (ujawnił ten fakt na ceremonii wejścia Polski do strefy Schengen, na granicy polsko-litewskiej, czyli możliwie daleko od miejsca, gdzie świętował Donald Tusk).

Ilustrowana kronika miłości życia Lecha Kaczyńskiego

Nie teraz, kochanie, patrzą na nas

Jest oczywistą oczywistością, że Minister IV RP na Wygnaniu uosabia IV RP, która jest przedmiotem dozgonnej i najgorętszej miłości drugiego, co do lepszości, z Wolaków.

Z tego oczywiście oczywistego względu nie może być mowy o niskim uczuciu zazdrości u małżonki Miłościwie Nam Nieobecnego i Niepoinformowanego, która jest wzorem cnoty. Przedstawione na zdjęciu po prawej podobieństwo do wspomnianych zdarzeń historycznych jest całkowicie przypadkowe.

Grono doradców

W dniu 4 stycznia 2008 r. liczyło 12 osób (źródło: "Gazeta Wybiórcza" z 4 stycznia 2008 r., str. 2).

Finansiści

  1. Danuta Kazimiera Wawrzynkiewicz
  2. prof. Andrzej Kaźmierczak

Inżynierowie informatycy

  1. prof. dr hab. Michał Kleiber

Lekarze

  1. Tomasz Zdrojewski

Prawnicy

  1. Andrzej Stelmachowski - prof. zw. dr hab., prawo rolne i cywilne.
  2. Wojciech Szczurek

Socjo-a-logowie

  1. Andrzej Zybertowicz - ekspert komisji weryfikacyjnej WSI, twórca wielu podstawowych pojęć wolskiej lingwistyki stosowanej:
  2. Tomasz Żukowski - twórca teorii czworokąta zaprezentowanej publicznie przez towarzysza Jarosława podczas tyrady po expose Kazimierza Marcinkiewicza.
  3. Andrzej Klarkowski - przedstawiciel Prezydenta RP w Radzie CBOS.

Teologowie polityczni

  1. Marek Aleksander Cichocki

Zdymisjonowani za własne czyny lub przez władze okupacyjne IV RP

  1. Jan Olszewski - były premier Przedczwartej RP;
  2. Jacek Sasin - były wojewoda mazowiecki do 26.11.2009;
  3. Marek Surmacz - były wiceminister MSWiA, zdymisjonowany za "Wieśmaki", nominowany 01.08.2008;
  4. Paweł Wypych - były prezes ZUS;

Wybitni szefowie Kancelarii, czyli ilość nie przechodzi w jakość

  1. Andrzej Urbański - 23 grudnia 2005 - 2 czerwca 2006
  2. Robert Draba p.o. - 2 czerwca 2006 - 2 sierpnia 2006
  3. Rydz-Szczygły - 2 sierpnia 2006 - 7 lutego 2007
  4. Robert Draba p.o. - 7 lutego 2007 - 29 listopada 2007
  5. Hardcore negotiator- 29 listopada 2007 - 20 sierpnia 2008
  6. Piotr Kownacki p.o. - 20 sierpnia 2008 - 4 września 2008
  7. Piotr Kownacki - 4 września 2008 - 27 lipca 2009
  8. Władysław Stasiak - 27 lipca 2009 -

Statystycznie szef Kancelarii utrzymuje się na swoim stanowisku przez 134,2857 dnia (4,4761 miesiąca).

Wybitni wiceszefowie Kancelarii, czyli ilość nie przechodzi w jakość

  1. Jacek Sasin - od 26.11.2009

Stan zdrowia

Jak to jest? Wszystkie już piłem, a suszy mnie nadal!
Casting do Gwiezdnych wojen: Lech Kaczyński jako Darth Vader (obok Han Solo)
Czy on wygląda na chorego?
Zawsze uśmiechnięty i zadowolony
Wczesny plakat wyborczy Małego Księcia pokazujący jego głębokie przywiązanie do wolskich wartości
Führer IV Rzeszpospolitej na defiladzie wojskowej
Człowiek chory nie mógłby zostać reprezentacyjnym bramkarzem

Choć generalnie stan zdrowia naszego prezydenta postrzegany jest jako dobry, to jednak powszechnie znane są pewne jego dolegliwości, które - w określonych warunkach - uniemożliwiają mu (lub mogą uniemożliwić) właściwe wykonywanie obowiązków głowy państwa wolskiego. W szczególności dotyczy to następujących schorzeń:

  1. Alergia na ziemniaki, której objawami są u prezydenta poważne zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego, opisywane w literaturze przedmiotu jako Choroba prezydencka (łac.: Diarrhoea presidentis). Gwałtowny atak tego schorzenia uniemożliwił już raz prezydentowi udział w ważnym spotkaniu na szczycie.
  2. Schizofremia (łac.: Morbus Bleuleri, MB), którą w dniu 16.03.2007 niespodziewanie zdiagnozował u prezydenta wybitny psychiatra z niepublicznej placówki służby zdrowia Radio Maryja, Ojciec Tadeusz Rydzyk.
  3. Czasowa (miejmy nadzieję!) utrata głosu, która wystąpiła u prezydenta w dniu 21.10.2007, kiedy to zaniemówił on na co najmniej 10 dni. Michał Kamiński, główny konsultant prezydenta do spraw foniatrii, wybitny erudyta i jeden z ojców niesłychanego sukcesu wyborczego Partii (o dwa miliony głosów więcej, niż w poprzednich wyborach!), uspokoił w dniu 30.10.2007 na antenie Radia Zet zamarły z przerażenia Naród, że schorzenie to ma wyłącznie podłoże psychiczne. Kamiński poinformował, że dolegliwość jest wynikiem niespotykanej zniewagi, jakiej Lech Kaczyński doznał od herszta przestępczych liberałów, Donaldu Tusku, który dwa miesiące wcześniej "odmówił spotkania z prezydentem i nie poinformował o tym jego samego, ale ministra Macieja Łopińskiego". Minister najprawdopodobniej zapomniał przekazać tę ważną informację prezydentowi, który czekał na Tusku aż do wieczora. Był to czas niewątpliwie stracony, gdyż - jak powszechnie wiadomo - zgodnie z kodeksem pracy (Dziennik Ustaw z 1998 r. Nr 21 poz. 94 z późn. zm.), prezydentowi nie przysługuje wynagrodzenie za godziny nadliczbowe, więc jego rozczarowanie, jak również ewentualne roszczenia do Donaldu Tusku o wyrównanie strat finansowych związanych z pozostawaniem w zakładzie po godzinach pracy (po 15:00), są jak najbardziej zrozumiałe i w najwyższym stopniu uzasadnione. Na szczęście pan Kamiński poinformował również, że postępy w leczeniuporażające, w związku z czym:
  4. Z uwagi na długą rekonwalescencję i stopniowe dochodzenie do głosu, wystąpienia publiczne prezydenta będą ograniczane, co wynika zapewne z zaleceń lekarskich.

Traktując poważnie diagnozę postawioną przez Ojca Tadeusza (a nie ma przecież podstaw do kwestionowania jego ponadprzeciętnych kompetencji w zakresie psychiatrii klinicznej), Sejm IV RP powinien zastanowić się nad rozpoczęciem procedury impeachmentu, gdyż pozostawienie przy władzy (zwłaszcza na stanowisku Zwierzchnika Sił Zbrojnych), człowieka chorego psychicznie, mogłoby pociągnąć za sobą katastrofalne skutki. Pilne rozstrzygnięcie tego problemu wydaje się niesłychanie istotne, szczególnie w kontekście zmierzających ku szczęśliwemu końcowi prac nad pierwszą wolską bombą atomową.

Powagę sytuacji doceniła wybitna przedstawicielka Ruchu Ludowo-Chrześcijańskiego, posłanka Anna Sobecka, która przed kamerami między innymi TVP w całej rozciągłości potwierdziła porażającą diagnozę Ojca Tadeusza. Należy mieć nadzieję, że w najbliższych dniach posłanka Sobecka skieruje do marszałka Jurka formalny wniosek o wszczęcie przez Sejm procedury impeachmentu.

Przeciwwagą dla wyżej opisanych dolegliwości Głowy Państwa jest jego doskonale rozwinięty i wysoce wrażliwy zmysł powonienia, który pozwala mu w krytycznych sytuacjach rozpoznać grożące Wolakom i odbudowie IV Rzeczypospolitej śmiertelne zagrożenia.

Najlepszą ilustracją tej niebywałej zdolności, jest informacja dotycząca protestu pielęgniarek, którą prezydent przekazał w dniu 26.06.2007 dziennikarzom po uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich:

Ohydne insynuacje na temat stanu zdrowia MNNN

Osobą celującą w niewybrednych atakach na Majestat IV RP jest poseł Czołowej siły okupacyjnej - Janusz Palikot - znany skandalista i bogacz. Uporczywość w atakowaniu Małego Księcia jest, zdaniem najwybitniejszych wolskich lekarzy przejawem aberracji umysłowej tego osobnika. Najważniejsze wystąpienia indywiduum, którego nazwisko zdradza ewidentnie złe zamiary wobec kotów wolskich Przywódców:

  1. Styczeń 2008 r. - bezczelne i publiczne posądzenie Miłościwie Nam Nieobecnego i Niepoinformowanego o alkoholizm, maskowane formą otwartego pytania i udawaną troską obywatelską. Palikot pytał na swoim blogu:
  2. Marzec 2008 r. - bezczelne i publiczne posądzenie MNNN o chorobę umysłową, znów maskowane otwartą formą pytania i rzekomą troską o dobro kraju. Zdaniem Janusza Palikota - PO - powinien powstać raport o stanie zdrowia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który - jak to ocenił poseł Platformy w sobotę w radiu RMF FM

Kłamliwy sondaż internetowy

Na tendencyjnie zadane pytanie, czy powinien powstać raport o stanie zdrowia prezydenta?

 81%  - Tak i to koniecznie. Prezydent nie wygląda najlepiej (4386)
 11%  - To zupełnie zbędne. Prezydent to okaz zdrowia (593)
  8%  - Nie mam zdania (407)

Opowiedziało łącznie: 5386 osób

Społeczeństwo się dowie, jeżeli MY uznamy to za stosowne

Zdaniem Gosiewskiego, w polskich realiach nie ma raportów o stanie zdrowia prezydenta, tak samo jak nie ma raportów o zdrowiu premiera, marszałka Sejmu czy prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Według polityka PiS, w Wolsce te kwestie są ujawniane tylko wówczas, "kiedy rzeczywiście jest zagrożenie życia i zdrowia":

Niebywałe żądania szpitala MSWiA z Gdańska

Szpital MSWiA z Gdańska chce pieniędzy od prezydenta za to, że karetka z tej placówki czuwała w pobliżu głowy państwa przez 71 dni w zeszłym roku, podczas urlopu Lecha Kaczyńskiego. Szpital wystawił rachunek na 214 tys. zł, ale zapłaty nie dostał.

"Dziennik" dotarł do treści pozwu podpisanego przez dyrektora oraz prawnika z trójmiejskiego szpitala. Wynika z niego, że szykuje się proces, jakiego dotąd w Polsce nie było. Z jednej strony na sądowej ławie zasiądą szefowie gdańskiego szpitala. Ich przeciwnikami - jak sami napisali w pozwie - mają być prezydent Rzeczypospolitej Polskiej oraz przedstawiciele Biura Ochrony Rządu.

Jak doszło do "dyżuru" karetki

Kancelaria Prezydenta oraz Biuro Ochrony Rządu domagały się, aby szpital podczas każdego pobytu prezydenta w nadmorskiej Juracie wysyłał tam karetkę reanimacyjną. Wraz z lekarzem i sanitariuszami stała w gotowości przez 24 godz. na dobę. Tylko latem i jesienią 2006 r. było to 71 dni. Z dokładnej statystyki przytoczonej w piśmie procesowym wynika, że było to 33 dni urlopu prezydenta i 38 przedłużonych wypadów weekendowych.

Komentarz anonimowego wykształciucha:

  1. Zgodnie z prawem pracy obywatel Wolski ma prawo do 26 dni urlopu rocznie, zatem prezydent przyznał sobie 5 dni urlopu prawem kaduka. Widocznie był bardzo zmęczony.
  2. W roku są 52 weekendy, zatem prezydent przedłużył sobie 73% weekendów - widocznie był bardzo zmęczony.

Kto ma zapłacić?

Do 2006 r. koszty opieki medycznej prezydenta w Juracie szpitalowi zwracało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Rachunki nie zostały uregulowane jeszcze w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Obecne kierownictwo resortu wywodzące się ze zbrodniczej Platformy Obywatelskiej nie ma zamiaru ułatwiać życia urzędnikom podległym Lechowi Kaczyńskiemu i zdecydowanie odmówiło zapłacenia rachunków.

Powód jest prosty: zgodnie z prawem koszty leczenia głowy państwa są refundowane w trakcie oficjalnych wizyt. A urlop oraz wypady weekendowe, według wykładni prawników szpitala i resortu, do takich nie należą. Również Kancelaria Prezydenta nie ma zamiaru płacić. Szpital po raz pierwszy o spłatę długu zwrócił się już pod koniec 2006 r. Jednak urzędnicy Kancelarii Lecha Kaczyńskiego zdecydowanie odmówili dokonania przelewów.

Epilog

26.10.2009 - wydawało się, że sprawa będzie wlec się latami, placówka dogadała się z MSWiA, któremu jako organowi założycielskiemu zależy, by lecznica nie generowała długów:

Pozornie wszystko gra, ale prawda jest taka, że to prezydent i jego Kancelaria mieli rację nie płacąc nieswoich długów. O tym wysługująca się reżimowi "Gazecie Wybiórcza" nie raczyła poinformować społeczeństwa.

Uzurpateur le Grand, czyli zasada nie

Uzurpateur le Grand

Nie, bo nie, czyli nie będziesz sędzią przeze mnie

Art. 179 Konstytucji III RP stanowi, że sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony. Przepis ten ma charakter kategoryczny i nakłada na Prezydenta obowiązek powołania na stanowisko sędziego osoby zawnioskowanej przez Krajową Radę Sądownictwa. Przepis ten nie pozwala Prezydentowi odmówić powołania, jeżeli Krajowa Rada złożyła wniosek. Gdyby ustawodawca konstytucyjny chciał dać Prezydentowi prawo do odmowy powołania zawnioskowanego kandydata, przepis ten musiałby zawierać drugi ustęp określający warunki, w jakich Prezydent może odmówić powołania na sędziego osoby zgłoszonej przez Krajową Radę Sądownictwa i określać warunki, w jakich może to zrobić. Takiego przepisu nie ma, bowiem naruszałby on ustrojową zasadę trójpodziału władz.

W ciągu ostatnich 18 lat nie zdarzyło się, aby którykolwiek z Prezydentów odmówił powołania na sędziego osoby zawnioskowanej przez Krajową Radę Sądownictwa. Jeden raz, gdy nominat pomiędzy złożeniem wniosku a powołaniem go na stanowisko sędziego popełnił pospolite przestępstwo, Prezydent Aleksander Kwaśniewski przekazał pełne akta sprawy Krajowej Radzie Sądownictwa i ta po zbadaniu sprawy cofnęła wniosek o powołanie. Nawet w tak drastycznym przypadku decyzja o tym, kto ma zostać sędzią pozostała w gestii Krajowej Rady Sądownictwa, a Prezydent Aleksander Kwaśniewski tworząc precedens, jednoznacznie potwierdził, że decyzja merytoryczna należy do Krajowej Rady, zaś akt nominacji prezydenckiej ma charakter formalny.

W 2007 roku Prezydent Lech Kaczyński odmówił nominacji 5 asesorom na stanowisko sędziów sądów rejonowych oraz 4 sędziom sądu rejonowego na stanowisko sędziego sądu okręgowego. Prezydent nie odważył się wydać postanowienia o odmowie nominacji; bo byłoby to już tak czytelne dla każdego nawet nieprawnika naruszenie Konstytucji, że kwalifikowałoby postawienie Prezydenta RP przed Trybunałem Stanu. Zastosowano więc formułę:

Zainteresowani nie otrzymali żadnego uzasadnienia decyzji Prezydenta, uzasadnienia takiego nie otrzymała też Krajowa Rada Sądownictwa. Analiza każdego z przypadków asesorów i sędziów, którym odmówiono nominacji jest jednoznaczna:

PiS rękoma Prezydenta RP kształtuje skład osobowy polskiego sądownictwa. Co więcej - stosując takie praktyki wpływa na bieżące orzecznictwo całego wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie, wiedząc że jeśli nie będą orzekali zgodnie z oczekiwaniami PiS mogą nie otrzymać nominacji do sądu wyższego stopnia, czyli mogą być pozbawieni awansu, będą po prostu spolegliwi wobec oczekiwań PiS. Jest to oczywista ingerencja w niezawisłość sędziowską i to w skali całego kraju i całego wymiaru sprawiedliwości. Tak wygląda "reforma" prawa i wymiaru sprawiedliwości w wykonaniu PiS. PiS potrafi jedynie poprzez akceptację szkodliwej polityki Generała Prokuratora wzmacniać władzę administracji nad sądami.

Nawet przy zastosowanej formule poinformowania Krajowej Rady Sądownictwa o nieskorzystaniu przez Prezydenta z przysługującej mu prerogatywy do nominowania sędziego (opinię co do takiego trybu wydał podobno prof. Granat - obecny sędzia TK) naruszenie Konstytucji RP przez Prezydenta RP jest tak poważne, że kwalifikuje się do postawienia Prezydenta przed Trybunałem Stanu i złożenia go z urzędu. Liczy się bowiem skutek, a nie słowa. Zresztą: "prerogatywa" to tyle co wyłączna kompetencja. Można mieć prerogatywę do wykonania uprawnienia i można mieć prerogatywę do wykonania obowiązku. Istotnie art. 179 ustanawia prerogatywę dla Prezydenta RP, ale do wykonania obowiązku nominacji, o ile Krajowa Rada Sądownictwa złoży odpowiedni wniosek.

Powyższa sprawa (wg wykształciuchów):

  1. Narusza ustrojową zasadę trójpodziału władz;
  2. Stanowi rażące naruszenie Konstytucji RP przez Prezydenta RP;
  3. Jest niedopuszczalną ingerencją w niezawisłość sędziowską w skali kraju;
  4. Aspekt czysto ludzki - osoby, którym odmówiono nominacji, po latach pracy stały się prawnikami bez uprawnień. Niesędziami. Pozbawieni etatów asesorów nie są asesorami. Nie mogą się ubiegać o wpis na listy adwokatów, bo uprawnienie takie przysługuje sędziom a nie asesorom, którymi już zresztą nie są. (Różne Rady Adwokackie stosują tu różną praktykę i chwała Radom, które asesorów nominatów do adwokatury przyjęły).

Nie wydam opinii, bo zadawaliście się z tymi, których nie lubię

Platforma chce, żeby Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego pokierował Krzysztof Bondaryk, wywiadem wojskowym Maciej Hunia, a kontrwywiadem wojskowym Grzegorz Reszka. Jednak losy całej trójki zależą od prezydenta. Co prawda mają oni wymagane opinie kolegium do spraw służb i sejmowej speckomisji, ale nie ma opinii głowy państwa.

Ponieważ negatywna opinia Pałacu nie może wstrzymać nominacji, doradcy Lecha Kaczyńskiego znaleźli sposób, jak zablokować powołanie nowych szefów służb specjalnych.

Według współpracowników prezydenta Lech Kaczyński ma zastrzeżenia do każdego z kandydatów.

  1. Krzysztof Bondaryk, który już pełni obowiązki szefa ABW, ma na koncie współpracę z Zygmuntem Solorzem (do niedawna był szefem jednego z departamentów w Erze GSM) oraz budowanie nieformalnej służby specjalnej, kiedy w gabinecie Jerzego Buzka był wiceministrem spraw wewnętrznych.
  2. Nie mniejsze wątpliwości budzą generał Maciej Hunia i pułkownik Grzegorz Reszka, którzy mają kierować służbami wojskowymi. Obaj pochodzą z tzw. grupy krakowskiej. Zaczynali w tamtejszej delegaturze Urzędu Ochrony Państwa w pionie kontrwywiadu. PiS nie może im darować m.in. "flirtu" z SLD.

Hunia za rządów Buzka był dyrektorem Zarządu Kontrwywiadu UOP, a za Millera został wiceszefem ABW u boku Andrzeja Barcikowskiego i w 2004 r. dosłużył się stopnia generała (Grzegorz Reszka był jego zastępcą). Kariera Huni była iście ekspresowa, bo jeszcze w 1997 r. był zaledwie porucznikiem.

Prowokacje MSZ po klęsce październikowej

Manipulacja broszurowa

W broszurze prezentującej 14 grudnia 2007 r. uczestników szczytu w Brukseli zamieszczone jest zdjęcie Lecha Kaczyńskiego, mimo, że prezydenta na miejscu nie ma. W ostatniej chwili organizatorzy dołączyli do informatora erratę, że prezydent na szczyt nie dojedzie. Wczoraj w Lizbonie było odwrotnie: prezydent w uroczystości podpisywania Traktatu Reformującego brał udział, ale w broszurze dla dziennikarzy jego zdjęcia nie było. Lech Kaczyński tłumaczył, że jest mu przykro, bo to on negocjował Traktat Reformujący od początku do końca. Według prezydenta, o tę sprawę należy pytać ministra spraw zagranicznych, bo to jego resort jest odpowiedzialny za przygotowanie wizyt międzynarodowych.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych kłamliwie tłumaczy natomiast, że wysłało już 23 listopada pismo do Brukseli z informacją, że w Lizbonie będą obecni i prezydent i premier.

2008 rok rozpoczęto od zamachu na ambasadorów IV RP

15 listopada Lech Kaczyński podpisał kilka nominacji dla ambasadorów. Dopiero dzień później do sejmowej komisji spraw zagranicznych wpłynęło pismo o zaopiniowanie ich kandydatur. Jeszcze później, bo po sześciu tygodniach od tej daty, o nominacji ambasadorów dowiedziało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. O tym fakcie MSZ poinformowała Anna Fotyga, obecnie szefowa Kancelarii Prezydenta, a do niedawna szefowa wolskiej dyplomacji.

Zatwierdzone przez prezydenta 15 listopada nominacje zostały wskazane w ostatniej chwili przez ustępujący rząd. Wśród nominowanychAndrzej Sadoś, który miał być ambasadorem przy OBWE w Wiedniu, i Jerzy Achmatowicz przymierzany do placówki w Meksyku.

W ramach odwetu, jak podał wczoraj "Wprost", rząd Tusku zamierza zablokować wyjazd tych dwóch ambasadorów. W przypadku Achmatowicza sprawa jest prosta. Po prostu nie dostanie zgody premiera - pisze "Wprost". Gorzej z Sadosiem. Jego nominacji nie da się już unieważnić. Jedyne, co może zrobić nowy szef MSZ, to nie podpisać biletu lotniczego lub zaproponować takie warunki finansowe, że nawet Andrzej Sadoś ich nie zaakceptuje. - "Sposobów jest kilka i zamierzamy skorzystać z któregoś z nich" - mówi bez żenady informator tygodnika "Wprost" w Kancelarii Premiera.

Rycerz okrągłego stołu o swoich dokonaniach

Coś niewyraźnie wygląda, czyżby znów jakaś choroba?
Z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozpoczęły się w Gdyni obchody 37. rocznicy tragicznych wydarzeń w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu.

Podczas przemówienia Lech Kaczyński stwierdził, że Grudzień 70 roku nie został jeszcze rozliczony, bo na początku lat 90. zawarto pewien kompromis, który to uniemożliwił. Dodał również, że ma mimo wszystko nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość.

Oczywista reakcja jednego z głównych wrogów narodu

Prekursorska konferencja prasowa

To miała być wspólna konferencja prasowa po spotkaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z przebywającym w Polsce przewodniczącym Prezydium Bośni i Hercegowiny Żeljko Komsziciem. Jednak pytań na konferencji nie było, bo dziennikarze nie dostali mikrofonów.

Po wygłoszeniu swoich kwestii przez Kaczyńskiego i Komszicia do zadawania pytań zaprosił gość z Bośni i Hercegowiny. - "Jeżeli państwo mają pytania, a sądzę, że zostały one przewidziane, jestem do państwa dyspozycji" - powiedział. W tym momencie zapadła cisza, którą po chwili przerwała minister z Kancelarii Prezydenta mała dziewczynka. - "Nie przewidywaliśmy pytań, nie ma nawet technicznych możliwości do ich zadawania, ponieważ dziennikarze nie mają mikrofonów. Bardzo serdecznie podziękuję" - powiedziała. Słowa wywołały śmiech prezydenta i jego gościa. Tymczasem - według reportera TVN 24 - przed spotkaniem mikrofony na sali były, ale zostały usunięte trzy minuty przed konferencją (co jest ewidentną prowokacją).

Nepotyzm, czy nowa, świecka tradycja?

Ujawnienie informacji niejawnej

"Dziennik": Jarosław Kaczyński pozostanie w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, a to oznacza, że lider opozycyjnego PiS będzie miał nadal dostęp do informacji niejawnych. Do tej pory prezydent powoływał do RBN najważniejszych urzędników państwowych: premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz szefów MON, MSZ i MSWiA. Lech Kaczyński także przestrzegał tego zwyczaju, z jednym wyjątkiem - miejsce w Radzie, gdy szefem rządu był Kazimierz Marcinkiewicz, przeznaczył również dla brata, prezesa PiS. I tak już zostało.

Zaproszenia do Rady po ponownym objęciu funkcji marszałka Senatu nie oczekuje też Bogdan Borusewicz, który za mariaż z PO zapłacił wykluczeniem z grona doradców Lecha Kaczyńskiego. - "Prezydent ma swobodę w powoływaniu i odwoływaniu członków Rady."- przypomina marszałek. Dodaje, że w jego ocenie Rada zmieniła charakter i stała się już tylko "prywatnym zapleczem" prezydenta.

W drugą rocznicę nieobecności

Wyspany prezydent żegna się z narodem na następne 3 lata

Zdaniem prezydenta, pozycja Polski w UE jest znacznie mocniejsza dzięki temu - jak mówił - że:

Mówiąc o polityce zagranicznej, prezydent wymienił m.in. podpisany niedawno Traktat Lizboński, który wzmocni pozycję Wolski w Unii Europejskiej. Prezydent wskazał na potrzebę utrzymania sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, który - jak podkreślił - jest dla Wolski bardzo ważny.

Lech Kaczyński powiedział, że w polityce wewnętrznej "nie oczekuje cudów", ale liczy, że Wolska będzie rozwijała się "przynajmniej równie szybko jak przez ostatnie dwa lata". - "Żeby polityka, którą prowadziliśmy i prowadzimy, nie załamała się" - mówił prezydent podkreślając, że Wolska powinna zachować "kierunek twardej walki o polskie interesy w Unii".

Kłamliwy ranking rocznicowy

Nie mój prezydent.jpg

Respondenci na pytanie: jak oceniają dwa lata prezydentury Lecha Kaczyńskiego odpowiedzieli: bardzo dobrze - 8,3 proc., dobrze - 29,7 proc., źle - 41,8 proc., bardzo źle - 15,5 proc., co daje łącznie 57,3 proc. złych ocen, nie wiem - 4,8 proc.

Z sondażu wynika, że gdyby wybory prezydenckie odbywały się dziś to: na Donalda Tuska głosowałoby - 34,6 proc., Lecha Kaczyńskiego - 19,6 proc., Waldemara Pawlaka - 7,4 proc., Wojciecha Olejniczaka - 2,8 proc., innego kandydata - 25,1 proc., zaś "nie wiem" odpowiedziałoby 10,5 proc. ankietowanych.

Wolacy są podzieleni w ocenie dalszej współpracy prezydenta Kaczyńskiego z premierem Tuskiem. Tylko 1,2 proc. uważa, że będzie się ona układała bardzo dobrze, 45,5 proc. - dobrze, źle - 41,5 proc., bardzo źle - 5,8 proc., nie ma zdania - 6 proc.

Sondaż został przeprowadzony przez SMG/KRC w niedzielę na nie-reprezentatywnej ogólnopolskiej próbie 503 Polaków.

Ohydne pomówienia bezczelnie zgłaszane do prokuratury

7 stycznia 2008 r. opinia publiczna Wolski została poddana kolejnej manipulacji inspirowanej i nadzorowanej przez "Bufetową", polegającej na rozpowszechnianiu plotek "ze stołówki".

Wniosek w sprawie niegospodarności urzędników Ratusza w okresie, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński, został złożony w warszawskiej prokuraturze okręgowej - poinformował zastępca dyrektora gabinetu prezydenta stolicy Jarosław Jóźwiak. Jak wyjaśnił, chodzi o uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa m.in. przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego oraz Andrzeja Urbańskiego, Sławomira Skrzypka, Roberta Drabę. W wyniku przeprowadzonej w Ratuszu tendencyjnej kontroli wykryto nieprawidłowości dotyczące wydawania funduszy reprezentacyjnych przez urzędników miejskich na ponad 1 mln 900 tys. zł. Jóźwiak dodał, że nieprawidłowości te zostały wykryte przy okazji tej samej tendencyjnej kontroli przeprowadzonej w 2007 roku, która dotyczyła sprawy zamawianych przez urzędników Ratusza sondaży opinii publicznej m.in. preferencji wyborczych.

Zarzuty sformułowane przez Gronkiewicz-Waltz dotyczą niezgodnego z prawem wydawania funduszy reprezentacyjnych przez prezydenta, jego zastępców i innych urzędników. Tylko na lunche, konferencje i bankiety wydano ponoć poza odpowiednimi procedurami ponad milion złotych. W 2004 r. prawie 700 wydano na wino podawane podczas konferencji "Ubóstwo i niesprawiedliwość". W tym samym roku kupiono alkohol za 2 tys. na... Festiwal Programów Religijnych. Doniesienie do prokuratury dotyczy też bezprawnego zniszczenia dokumentu (grozi za to do dwóch lat więzienia). Chodzi o listę osób, które na koszt miasta pojechały na pogrzeb Jana Pawła II. Według prawników ratusza, wśród 180 uczestników opłaconej przez ratusz pielgrzymki mogli być (oprócz oficjalnych przedstawicieli) także członkowie rodzin urzędników - podaje serwis wprost.pl.

24 maja 2008 r. - Marcinkiewicz oskarża prezydenta - w rozmowie z "Dziennikiem" Marcinkiewicz powiedział, że w grudniu 2005 roku prezydent Kaczyński zlecił szefowi ABW Witoldowi Marczukowi zbieranie informacji na jego temat. Zdaniem Marcinkiewicza, Lech Kaczyński chciał także, by szef ABW go podsłuchiwał. Prokuratura sprawdzi te informacje. Jak należałoby oczekiwać prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że - "Oskarżenia Marcinkiewicza ws. podsłuchówcałkowicie bezpodstawne i kłamliwe".

Inne ohydne pomówienia bezczelnie publikowane w mediach

23 lipca 2009 - niejaka "Gazeta Prawna" ośmieliła się suponować [2], że Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany złamał prawo urlopując swego Znakomitego Szefa Kancelarii po tym, jak ten osobnik ośmielił się udzielić wywiadu prasie niemieckojęzycznej, w którym przedstawił szereg kalumni na temat MNNiN.

Wyjątkowo bezczelną jest teza, jakoby głowę państwa obowiązywały takie same przepisy, jak każdego innego Wolaka:

Ten pokrętny wywód poparty jest rzekomymi argumentami [3], których, ze względu na ich miałkość intelektualną nie będziemy przytaczać.

Autor tego paszkwilu, rzekomy dziennikarz pozwolił sobie na własny komentarz [4] suponujący, że MNNiN działa pod wpływem negatywnych emocji:


23.07.2009 - należący do niemieckiego koncernu Axel Springer brukowiec Fakt zaatakował MNNiN twierdzeniem jakoby koszta jego lotów prywatnych na Hel były 4,6 raza wyższe, niż podobne wyprawy turystyczne herszta Tymczasowego Rządu Okupacyjnego:

Tymczasem nawet dziecko ze szkoły podstawowej zorientuje się, że MNNiN latał tylko 2,76 raza więcej, a Hel nie leży w Gdańsku i trzeba tam dodatkowo dolecieć! Ergo jest to kolejna próba przewrotu w najszerszym tego słowa znaczeniu.

Rzekomy brak reakcji ze strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego spowodował odlot Miłościwie Nam Nieobecnego i Niepoinformowanego do Chorwacji

Wersja oficjalna

Próby kontaktu z dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego i innymi oficerami Biura Bezpieczeństwa Narodowego, by poinformować w dniu 23 stycznia 2008 r. o wypadku samolotu wojskowego CASA, podjęto od godziny 19.40 - poinformował MON.

Z komunikatu płk Cezarego Siemiona z MON wynika, że zgodnie z procedurami dyżurna służba operacyjna sił zbrojnych melduje o zaistniałych w wojsku sytuacjach szczególnych szefowi Sztabu Generalnego WP i ministrowi obrony narodowej oraz powiadamia dyrektora Departamentu Systemu Obronnego w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Według Siemiona, o wypadku samolotu CASA szefa Sztabu Generalnego WP poinformowano o godz. 19.25, Ministra Obrony Narodowej - o godz. 19.35. Natomiast od godziny 19.40 "podjęto próby kontaktu z Dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego i innymi oficerami BBN". Ostatecznie Dyrektor Departamentu Systemu Obronnego BBN otrzymał informację o katastrofie po godzinie 20:00.

Wersja Kancelarii Prezydenta RP

Draba powołał się na informacje mediów, które podają, że samolot spadł o godzinie 19.07, a prezydent wylatywał do Chorwacji o godz. 20.15.

Według niego, informacje o tego typu katastrofie ma najpierw Ministerstwo Obrony Narodowej i ten resort albo przez Kancelarię Premiera albo bezpośrednio powinien błyskawicznie przekazać informacje Kancelarii Prezydenta.

Komentarz anonimowego wykształciucha:

Oburzenie premiera Holandii z powodu rzekomej homofobii MNNN

26.03.2008 - wynikiem Spektaklu multimedialnego z 17.03.2008 r. demaskującego brudne knowania światowego gejostwa jest bezprzykładny w historii dyplomacji po II wojnie światowej atak na imponderabilia wolskie premiera kraju, który jako pierwszy w Unii Europejskiej zalegalizował małżeństwa homoseksualne, włącznie z ich prawem do adopcji. Jak donoszą nawet media przyjazne narodowi w czasie rozmowy z Donaldu Tusku premier Holandii Jan Peter Balkenende wyraził oburzenie ubiegłotygodniowym orędziem prezydenta Wolski, w którym wykorzystano fragment ceremonii ślubu gejowskiego z Kanady. Szef holenderskiego rządu poprosił polskiego premiera o wyjaśnienia, czy stanowisko Lecha Kaczyńskiego oznacza, że Polska będzie się domagała zakazu rejestracji związków partnerskich w Unii Europejskiej.

Dyplomatyczny wist

Pan Prezydent wistuje

W wywiadzie dla agencji Reuters, opublikowanym 09.04.2008 po godzinie 20, dziennikarze zapytali Pana Prezydenta, czy Polska, która blokowała rozmowy UE-Rosja w 2006 roku z powodu sporu handlowego, wycofa weto, żeby uspokoić Moskwę. Prezydent odpowiedział:

MAP to program działań na rzecz członkostwa w NATO. Mimo starań Polski, krajów bałtyckich i USA na szczycie w Bukareszcie, NATO nie objęło nim Ukrainy i Gruzji. Sprzeciwiały się Niemcy, Francja i kilku innych członków Sojuszu ze "starej Europy", nie chcąc drażnić Rosji.

Dyplomatyczny wist Lecha Kaczyńskiego postawił na nogi polski MSZ. I nie tylko polski. Jeszcze przed prezydenckim dementi z Moskwy do Warszawy płynęły sygnały o irytacji w rosyjskim MSZ i Dumie. Szef Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiej Dumy Konstantin Kosaczow mówił, że "nie powiedzie się próba wykorzystywania przez Polskę swych możliwości w UE jak tarana".

MSZ podejrzewa, że za takim pomysłem stała wpływowa szefowa kancelarii prezydenta Anna Fotyga, doradzająca mu w sprawach zagranicznych. W MSZ narzekają, że Fotyga prowadzi własną politykę międzynarodową. Np. sama organizuje sobie wizyty zagraniczne, nie konsultując się z MSZ. Minister Radosław Sikorski miał dzwonić do przebywającego w Izraelu premiera Tuska. Ostatecznie nie było to konieczne, gdyż prezydent wycofał się z własnych słów bez interwencji premiera. Pytany podczas wizyty w Finlandii o swą wypowiedź dla Reutera, odpowiedział:

Wściekły atak prasy rosyjskojęzycznej

Odważna próba Miłościwie Nam Chwilowo Obecnego i Niepoinformowanego (tym razem o skutkach wistu) wywołała falę histerycznych komentarzy w Rosji:

  1. "Rossijskaja Gazieta" pod zjadliwym tytułem: "Polska pomściła Ukrainę i Gruzję":
  2. "Niezawisimaja Gazieta" w artykule pod tytułem: "Prezydent Polski szantażuje Unię Europejską" ocenia, że dementi Kaczyńskiego nie zmienia istoty jego stanowiska, wyrażonego w wywiadzie oraz twierdzi, że działanie Kaczyńskiego:
  3. "RBK-daily" mówi: "Nowe ultimatum Kaczyńskiego":
  4. "Wriemia Nowostiej" podkreśla, że:

Przewodniczący Rady Gabinetowej

Kalendarium posiedzeń:

  1. 14.01.2008 - w sprawie reformy i problemów wolskiej służby zdrowia (pełna kompromitacja rządu Tuska)
  2. 28.10.2008 - w sprawie przeciwdziałania skutkom wielkiego światowego kryzysu finansowego (pełna kompromitacja rządu Tuska)

Tytuły i wyróżnienia Naszego Przywódcy

Pierwszy obrońca WC
Pierwszy kibic IV RP - ten z prawej, w szaliku w barwach RFN
Patriotyzm embrionalno-niemowlęcy prezydenta został wreszcie należycie uhonorowany
Pierścień z pewnością doskonale prezentuje się także na filigranowym paluszku prezydenta
Podwójny Biały Krzyż już w posiadaniu Lecha Kaczyńskiego (dolny, bardziej okazały egzemplarz, przeznaczony jest oczywiście dla jego bezpośredniego przełożonego, Jarosława Kaczyńskiego) (fot.: Archiwum Kancelarii Prezydenta RP - www.prezydent.pl)
Nowy Piłsudski na czele Gruzinów
Nowy Piłsudski na kocie Brata
Prezydent Wolski wśród górali

Oczywistą bezsensowność takich zarzutów ujawnił Jarosław Kaczyński, który poinformował, że jego brat jest wielkim fanem piłki ręcznej, a kiedyś był nawet znakomitym bramkarzem:

Nowy Piłsudski

Jak podał 26.08.2008 dziennik "Polska", jesienią ma ruszyć kampania, podobna do tej z 2005 roku. Plan sztabowców Pana Prezydenta można by określić jako projekt "Nowy Piłsudski". Główną osią tego planu mają być obchody 90. rocznicy odzyskania niepodległości. Z tej okazji ma być zorganizowany wielki bal, w którym wezmą udział prezydenci wielu państw i koronowane głowy. Bohaterem wieczoru ma zostać Lech Kaczyński - spokojny mąż stanu, daleki od bieżących sporów politycznych, ale twardo walczący o interes narodowy.

Silny przywódca, który obroni Wolskę przed zagrożeniem ze strony Rosji. Tak jak w Gruzji: z rozpiętą pod szyją koszulą, zdecydowany, charyzmatyczny, silny przywódca państwa i lider grupy krajów środkowoeuropejskich. Tych, które poparły Polskę w obronie Gruzji.

Ta rola świetnie odpowiada Kaczyńskiemu. Zdaniem jednego z pracowników pałacu tak pełen energii i podekscytowania prezydent nie był od jesiennej kampanii parlamentarnej.

Wykonywanie funkcji głowy państwa - dokonania

Od frontu

  1. Prezydent aresztuje
  2. Prezydent kieruje
  3. Prezydent nominuje
  4. Prezydent odznacza
  5. Prezydent peregrynuje
  6. Prezydent się pochyla
  7. Prezydent rozsławia
  8. Prezydent tańczy
  9. Prezydent wydaje
  10. Prezydent znaczy
  11. 20.01.2008 - prezydent Wolski oficjalnie otworzył nową kolejkę linową na Kasprowy Wierch. Nie dane mu jednak było wjechać na szczyt. Z powodu silnego wiatru wagon musiał zatrzymać się na pośredniej stacji na Myślenickich Turniach.
  12. Dzięki "Kaczorynce" z 17.03.2008 nie spotka się z Angelą Merkel, aby mediować w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO. Z informacji "Gazety Wybiórczej" wynika, że Kancelaria Prezydenta sondowała Urząd Kanclerski w Berlinie, czy kanclerz Angela Merkel miałaby czas i ochotę rozmawiać o tym z Lechem Kaczyńskim. Według części źródeł rozważano też spotkanie w trójkącie Merkel - Kaczyński - Tymoszenko. Próby zorganizowania spotkania zarzucono właśnie po słynnym multimedialnym orędziu Największego Tabloidu.
  13. Po raz kolejny okazało się, że przysługujący prezydentowi IV RP na wygnaniu tytuł: Miłościwie Nam Nieobecny i Niepoinformowany jest jedynie słusznym. Potwierdził te podstawową niekompetencję Największego Tabloidu sam Jacek od Wehrmachtu stwierdzając w programie Moniki Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") "Kropka nad i" (TVN24), że MNNN nie miał pojęcia o podkładzie obrazkowym pod swoje tezy a-lizbońskie:
  14. 14.04.2008 - gdy rozpoczynało się spotkanie prezydenta Kaczyńskiego i Juszczenki z przedstawicielami społeczności ukraińskiej, w Pałacu Prezydenckim szef Departamentu Spraw Zagranicznych Mariusz Handzlik w Kancelarii Prezydenta RP odczytywał nazwiska zaproszonych gości. Wyczytał z osobna każdego z przedstawicieli Kościoła grekokatolickiego, pominął jednak delegację Cerkwi prawosławnej, która na znak protestu opuściła budynek.
  15. 31.08.2009 - "To było pierwszą łopatą wkopaną w grób komunizmu. Dół, w którym pochowano dziewięć lat później komunizm. Ten dzień jest naszym narodowym świętem.Polska była już inna i to w sposób nieodwracalny. I dlatego czcijmy ten dzień za 10, 20 i 50 lat. I gdy świadkowie będą inni albo już ich nie będzie." - obwieścił radośnie wszem i wobec w Gdańsku Miłościwie nam Chwilowo Obecny i Niepoinformowany podczas uroczystości z okazji 29 rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych.
  16. 01.09.2009 - podczas, gdy nasz bohaterski MNCOiN świętując radośnie 70 rocznicę klęski wrześniowej i dając odpór knowaniom rosyjskim porównał zbrodnię w Katyniu do Holocaustu, światowe żydostwo ośmieliło się Go skrytykować. Godnym odnotowania jest fakt, że tej obrazy majestatu dopuściło się niemieckie żydostwo:
  17. 20.09.2009 - Żałoba i dożynki:

Od kuchni, czyli pałac za zamkniętymi drzwiami1)

Prezydent nie lubi publicznych wystąpień, w związku z tym zadanie informowania o tym, co myśli prezydent i jakie jest zdanie prezydenta na jakiś temat, przypadło jego urzędnikom. W filmierolę pełnią aktorzy drugoplanowi, nazywani także wspierającymi, wspierającymi oczywiście gwiazdę. I to oni ją wyręczają w czarnej robocie rozpytywania i dowiadywania się, żeby widz nawet przez chwilę nie pomyślał, że gwiazda czegoś nie wie.

Dzień w Kancelarii Prezydenta zaczyna się po szóstej rano.

Pierwsza do pracy przychodzi minister Małgorzata Bochenek, odpowiedzialna za informację oraz kontakt prezydenta ze służbami specjalnymi. Codziennie pracownicy jej biura przygotowują dla prezydenta raport - prasówka z kraju i ze świata, meldunki służb specjalnych cywilnych i wojskowych, oddzielnie sytuacja polityczna i gospodarcza. MSZ przysyła do kancelarii raport o sytuacji międzynarodowej oparty na doniesieniach z polskich placówek dyplomatycznych.

Punktualnie o dziesiątej dokumenty trafiają na biurko prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Współpracownicy Lecha Kaczyńskiego podkreślają, że jest człowiekiem kultury mówionej, nie pisanej.

Widzi pan prezydent, co o panu napisali?

Największy wpływ na prezydenta ma ten, komu łatwo dostać się do niego osobiście. Takich osób jest mało, jedną z nich jest minister Bochenek.

Tak było ze słynnym porównaniem Lecha Kaczyńskiego do kartofla w niemieckiej "Die Tageszeitung" latem 2006 r. Komentarz zacytowały agencje.

Minister Bochenek zwróciła uwagę na artykuł dopiero po dwóch dniach.

Prezydent w ostatniej chwili odwołał udział w szczycie przywódców Trójkąta Weimarskiego (Francja, Niemcy, Polska) przygotowanym przez kanclerz Angelę Merkel.

Lech Kaczyński mówił współpracownikom, że porównanie siebie do kartofla byłby gotów jeszcze wybaczyć. Ale nie może darować, że niemiecki dziennik zakpił sobie z jego mamy i brata, o których napisał, że "żyją ze sobą". Prezydent i premier publicznie mówili potem, że:

To ja wiem, o czym mamy rozmawiać

Prezydent rzeczywiście miewa humory. Na swój temat potrafi jednak być krytyczny i zdystansowany - twierdzą współpracownicy pozytywnie oceniający Lecha Kaczyńskiego.

Szczytem obrażalstwa prezydenta było publiczne zerwanie znajomości z prof. Władysławem Bartoszewskim, gdy ten podpisał list b. szefów MSZ po 1989 r. krytykujących prezydenta za zerwanie szczytu Trójkąta Weimarskiego z powodu artykułu w "Die Tageszeitung".

Wśród dyplomatów - nie tylko polskich - krąży następująca anegdota, niestety, prawdziwa. Blisko rok temu prezydent Litwy Valdas Adamkus, jeden z najbliższych przyjaciół politycznych Lecha Kaczyńskiego, poprosił go o mediację w sporze granicznym Litwy z Łotwą dotyczącym rozdziału granicy morskiej. Wilno spiera się z Rygą o 300 metrów szelfu bałtyckiego. Po jakimś czasie doszło wreszcie do spotkania prezydenta Kaczyńskiego z ówczesną prezydent Łotwy Vairą Vike-Freibergą (dziś wiceprzewodniczącą europejskiej "grupy mędrców", która ma dyskutować o przyszłości UE).

Spotkanie prezydentów w cztery oczy miało trwać pół godziny. Pierwszy zabrał głos Lech Kaczyński. Przez 20 minut przekonywał, by Łotwa ustąpiła Litwie w sporze granicznym. Prezydent Vike-Freiberga była wyraźnie zakłopotana. Po 20 minutach doszła wreszcie do głosu, próbując zmienić temat. - Panie prezydencie, od 20 minut mówi pan o stosunkach łotewsko-litewskich. Może wykorzystamy pozostałe 10 minut, by porozmawiać o stosunkach łotewsko-polskich? - zaproponowała. Lech Kaczyński się uniósł: - Prezydent 1,5-milionowego kraju nie będzie narzucać prezydentowi prawie 40-milionowego kraju, o czym mają rozmawiać. Po tych słowach wyszedł. Był wielki skandal dyplomatyczny. Musieliśmy się ostro natrudzić, żeby go załagodzić. Na szczęście Łotysze nie byli zainteresowani, żeby eskalować sprawę. Prezydent Vike-Freiberga zbliżała się do końca kadencji, co pozwoliło jakoś wyciszyć sprawę. Ale przez najbliższych parę lat nie będziemy mieć w Rydze dobrych notowań - mówi polski dyplomata.

Polskę czeka fala niepokojów

W spotkaniach z głowami obcych państw Lechowi Kaczyńskiemu odpowiada, że może w sposób nieskrępowany przedstawić swoją ocenę sytuacji w Polsce. Od takich 15-minutowych wystąpień zaczynają się zgodnie z protokołem dyplomatycznym spotkania prezydentów w cztery oczy.

Protokół dyplomatyczny nakazuje, by cokolwiek mówi prezydent obcego państwa, grzecznie go słuchać. Zdarzało się jednak, że partnerzy nie wytrzymywali tyrad prezydenta Kaczyńskiego:

Inny wspomina, że czasem po spotkaniach polskiego prezydenta z zagranicznymi kolegami podchodzili do niego ich doradcy, mówiąc:

Cuda na szczycie w Brukseli i nie tylko tam

Prezydent Kaczyński ma zwyczaj, że co mniej więcej 1,5 do 2 godz. dzwoni do brata niezależnie od tego, gdzie by był.

Gdy rozmowy się przeciągają albo są wielostronne, prezydent potrafi wstać od stołu, by z kąta zadzwonić przez komórkę do brata.

Jedną z największych wpadek polskiego Niewyspańca Brukselskiego był zeszłoroczny szczyt w Brukseli, na którym negocjowano mandat przed przyjęciem traktatu reformującego UE. Lech Kaczyński był szefem polskiej delegacji. U jego boku stali ówczesna szefowa MSZ Anna Fotyga, doradca prezydenta ds. europejskich Marek A. Cichocki oraz Ewa Ośniecka-Tamecka, ówczesna szefowa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.

Polska delegacja jechała z zamiarem wprowadzenia do systemu głosowania UE pierwiastkowego sposobu liczenia wagi głosu poszczególnych państw. Dla Polski nie był zbyt korzystny, ale osłabiał głos Francji i Niemiec, co było celem braci Kaczyńskich.

W czasie pierwszej kolacji polski prezydent zobaczył, że jego propozycja nie ma szans. Marek A. Cichocki i Ewa Ośniecka-Tamecka uważali, że nie należy ustępować zbyt szybko, by wywalczyć w zamian inne ustępstwa dla Polski. Ale prezydent Kaczyński całkowicie zmienił polską strategię negocjacyjną. Na drugą sesję negocjacyjną Cichockiego i Ośnieckiej-Tameckiej nie wpuszczono do sali, nie zawiadamiając ich o tym wcześniej.

W trakcie obrad polski prezydent jak zwykle wstawał od stołu, dokądś dzwonił z kąta, konsultował się (prawdopodobnie z bratem). Gdy rozmowy znalazły się w impasie, prezydent Francji, premier Luksemburga oraz przewodnicząca wówczas UE kanclerz Angela Merkel wyszli do drugiego pokoju, by zadzwonić do Jarosława Kaczyńskiego, z którym prowadzili dalsze negocjacje.

Dyplomatów irytują drobniejsze, ale nagminne wpadki prezydenta. Lech Kaczyński ma zwyczaj, że nawet podczas oficjalnych wystąpień nie lubi czytać z kartki. Najbardziej razi to podczas przyjęć dyplomatycznych z głowami innych państw, gdy są odczytywane toasty, które powinny być przygotowane na piśmie i przekazane drugiej stronie co najmniej trzy dni przed wizytą. Lech Kaczyński nie stosuje się do tej praktyki.

Ostatni incydent wydarzył się w Chorwacji, po katastrofie samolotu CASA. Wylatując z Zagrzebia, prezydent z nikim się nie pożegnał, nie zauważył chorwackich oficjeli na lotnisku. Podczas konferencji prasowej ogłosił, nie wiedzieć czemu, że Chorwacja wejdzie do UE w 2011 r., choć daty nikt jeszcze nie ustalił. Zdążył się spotkać z chorwackim prezydentem Stipe Mesiciem, osobą otwartą, wręcz jowialną, ale rozmowa była sztywna. Polscy dyplomaci tłumaczyli, że to na skutek szoku po śmierci lotników, ale Chorwaci żalili się, że zostali potraktowani per noga.

Poglądy i styl a la towarzysz Wiesław

Konikiem prezydenta jest prawo pracy, jego specjalność. Marzy o ustawie gwarantującej przestrzeganie pełni praw pracowniczych.

W żartobliwych rozmowach prezydent jest w stanie powiedzieć, że biznesmen tym różni się od bandyty, że jeszcze go nie złapali. Wolny rynek chciałby poddać rozlicznym regulacjom, państwo powinno być właścicielem wielu środków produkcji i pracodawcą.

Plusy ascetyzmu

Ascetyzm Lecha Kaczyńskiego ma pewne plusy. Większość urzędników pracowała z nim, gdy był prezydentem Warszawy. Kiedy przeszli do Kancelarii Prezydenta RP zorientowali się, że ich zarobki spadły dwa, czasem nawet trzykrotnie. Szybko ustalili, że najwyżsi rangą urzędnicy w kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego zasiadali w radach nadzorczych spółek skarbu państwa. Legalnie zwiększało to ich zarobki do ok. 20 tys. (sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta zarabia na rękę ok. 7 tys. ).

Lech Kaczyński powiedział wprost, że jeśli im się nie podoba, to mogą przejść do biznesu, ale praca w Kancelarii Prezydenta RP jest służbą i koniec. Wszyscy zostali, choć niektórzy po cichu liczą, że pod koniec kadencji prezydent umieści ich na intratnych posadach w biznesie. Jeden z prezydenckich ministrów wyznał mi wprost, że po cichu marzy o posadzie prezesa Orlenu, no, może chociaż jednego z wiceprezesów.

Chodzi o to, aby te plusy nie przesłoniły nam minusów

Prezydent bywa też rozrzutny. Latem leci co tydzień rządowym samolotem do prezydenckiego ośrodka w Juracie. Koszt - ok. 40 tys. . Na pokładzie prezydenckiego Tu-154 jest prawie 200 miejsc.

Gdy prezydencki samolot jest na przeglądzie technicznym w Rosji, kancelaria czarteruje samolot z LOT-u. Najczęściej jest to boeing 737, który ma ok. 100 miejsc. Będąc prezydentem, Lech Wałęsa czarterował dla swoich potrzeb małe samoloty w Niemczech, na 20 osób. Aleksander Kwaśniewski często latał rządowymi helikopterami. Lech Kaczyński jednak ich nie lubi, bo są głośne i mają opinię mniej bezpiecznych niż samoloty.

Prezydencki ośrodek w Juracie na początku kadencji Lech Kaczyński uznawał za niepotrzebny i nawet chciał sprzedać.

Za to w poprzednim sezonie letnim częstym gościem był premier Jarosław Kaczyński.

Pierwsza Dama

W jednym pracownicy Kancelarii Prezydentazgodni. Przyznają jak jeden mąż, że mocną stroną Lecha Kaczyńskiego jest jego żona Maria, nazywana w pałacu zdrobniale Marylką.

Maria Kaczyńska lubi wejść do gabinetu męża przed oficjalnym spotkaniem, poprawić mu krawat, chusteczkę w kieszonce marynarki, obsztorcować, że nie tak wybrał dodatki.

Niektóre sprawy współpracownicy prezydenta próbują załatwiać - jak mówią - dwuetapowo, najpierw przekonać Marię Kaczyńską, by pozytywnie nastawiła męża.

Współpracownicy

Współpracownicy prezydenta dzielą się na kilka kręgów. Najcieplejsze relacje prezydent ma z trójką młodych ludzi, których traktuje jak polityczny ojciec. To ekipa z Muzeum Powstania Warszawskiego: jego dyrektor i poseł PiS-u Jan Ołdakowski, obecny poseł PiS-u Paweł Kowal i urzędniczka kancelarii Lena Cichocka. Lech Kaczyński czasem mówi o nich pieszczotliwie "moje dzieci". Z racji młodego wieku - nieco po trzydziestce - nie oni są jednak najbardziej wpływowi, choć prezydent ich bardzo lubi, wręcz faworyzuje.

Bezwzględnym zaufaniem prezydenta cieszą się b. szef jego kancelarii i b. minister obrony Aleksander Szczygło oraz obecna szefowa kancelarii Anna Fotyga. Pochodzący z małej miejscowości na Mazurach Szczygło był studentem Kaczyńskiego na Uniwersytecie Gdańskim, potem towarzyszył mu na wszystkich szczeblach kariery. Ponoć za prezydenta byłby gotów wskoczyć w ogień. Z kolei Anna Fotyga zna prezydenta ponad 20 lat. Jego zaufanie zaskarbiła sobie na przełomie lat 80. i 90. jako szefowa biura zagranicznego "Solidarności".

Niejasną rolę ma w kancelarii mała dziewczynka, odpowiadająca za wizerunek głowy państwa. Przed przyjściem do kancelarii minister Fotygi przez kilka miesięcy grała w niej pierwsze skrzypce. Obok minister Bochenek miała niemal stały i natychmiastowy dostęp do Lecha Kaczyńskiego. Wraz z przyjściem do kancelarii Anny Fotygi zaczyna się to jednak zmieniać. Teraz mała dziewczynka bryluje głównie w mediach i zakulisowych intrygach. Politycy PiS-u twierdzą, że medialne sztuczki małej dziewczynki pogarszają, zamiast poprawiać, wizerunek prezydenta Kaczyńskiego. Mała dziewczynka ma wielu wrogów w klubie parlamentarnym i kierownictwie PiS-u. Stara się odsuwać i marginalizować wszystkich cieszących się sympatią prezydenta, ale sama została ostatnio usunięta w cień przez minister Fotygę, wobec której jest bezradna.

Mała dziewczynka ma ponoć mniej rządzić w kancelarii, a bardziej skupić się na tworzeniu strategii przed wyborami prezydenckimi 2010.

Zadaniem b. premiera ma być zagospodarowanie elektoratu na prawo od centrum łącznie z Radiem Maryja, zwolennikami Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego czy sierotami po LPR. Natomiast prezydent ma zabiegać o głosy elektoratu centrowego i bardziej socjalnego, co może okazać się łatwe w związku z protestami społecznymi kolejnych grup.

Współpracownicy twierdzą, że prezydent otrząsa się z szoku, w który wpadł po wyborach przegranych przez PiS. Ponoć podnosi się także po oskarżeniach posła Palikota, że nadużywa alkoholu i wpada w stany depresyjne.

Współpracownicy Lecha Kaczyńskiego mimo fatalnych notowań szefa nie załamują rąk.

Wetowanie ustaw przygotowanych przez Czołową siłę okupacyjną IV RP et consortes

Zapowiedzi

Kalendarium:

luty 2008 r.

  1. Zawetowanie ustawy, której treści jeszcze nie zna, o medycznych ubezpieczeniach dodatkowych.
  2. Zawetowanie ustawy, której treści jeszcze nie zna, oddzielającej funkcję prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości - zapowiedział Lech Kaczyński w rozmowie z "Wprost":
  3. Zawetowanie ustawy, której treści jeszcze nie zna, o podatku liniowym.
  4. Chwalebna kontynuacja nowej świeckiej tradycji wetowania ustaw, których się nie zna: 29.02.2008 w Sejmie odbyło się drugie czytanie przygotowanego przez klub Platformy Obywatelskiej projektu ustawy medialnej. Tego samego dnia prezydencki minister Mała Dziewczynka powiedział, że weto prezydenta jest bardzo prawdopodobne.

Realizacja

Kalendarium:

  1. 10.08.2006 - prezydent podpisał wniosek do Sejmu RP o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 13.07.2006 o zmianie ustawy Kodeks cywilny oraz niektórych innych ustaw
  2. 16.05.2008 - zgodnie z zapowiedzią z lutego, Miłościwie Nam Chwilowo Obecny i Niepoinformowany zawetował ustawę medialną przygotowaną przez PO, uzasadniając swoją decyzję, jak zwykle, błyskotliwie, dzięki konsekwentnemu powtarzaniu tych samych zbitek pojęciowych:
  3. 03.07.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 25.06.2008 zmieniającej ustawę o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw, ustawę o prokuraturze oraz ustawę – Prawo o ustroju Sądów powszechnych
  4. 24.07.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 13.06.2008 o zmianie ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji oraz niektórych innych ustaw
  5. 24.11.2008 - prezydent wysłał wniosek o ponowne rozpatrzenie przez Sejm RP ustawy z dnia 10.10.2008 o zmianie ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych
  6. 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 07.11.2008 o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw
  7. 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 06.11.2008 o zakładach opieki zdrowotnej
  8. 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 06.11.2008 o pracownikach zakładów opieki zdrowotnej
  9. 27.11.2008 - prezydent wniósł do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 06.11.2008 Przepisy wprowadzające ustawy z zakresu ochrony zdrowia
  10. 28.11.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 17.10.2008 o zmianie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji
  11. 29.11.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 17.10.2008 o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw
  12. 29.11.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 23.10.2008 o ratyfikacji Konwencji w sprawie kontaktów z dziećmi, sporządzonej w Strasburgu w dniu 15.05.2003
  13. 15.12.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 07.11.2008 o emeryturach pomostowych
  14. 29.12.2008 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 05.12.2008 o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury
  15. 12.01.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 19.12.2008 o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych
  16. 09.03.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 12.02.2009 o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz o zmianie niektórych innych ustaw
  17. 17.07.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 25.06.2009 o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji
  18. 19.09.2009 - prezydent skierował do Sejmu RP wniosek o ponowne rozpatrzenie ustawy z dnia 28.08.2009 o zmianie ustawy o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw

Wpływ na popkulturę

Słynne prezydencie weta wywarły znaczący wpływ na popkulturę. Nowe powiedzenie: "ten wetuje, kto wetuje ostatni" robi karierę w sejmowym kuluarach - wieść głosi że SLD planuje nawet uczynić je hasłem swojego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Na rok 2011 zaplanowana została premiera nowego filmu Andrzeja Wajdy "Wszystkie weta prezydenta".

Dzieła zebrane Miłościwie Nam Inaczej Komunikatywnego

Pierwsze dwa tomy opublikowała Kancelaria Prezydenta już w 2009 roku, aby naród miał co czytać wieczorami

Poniższy przykład prozy poetyckiej Miłościwie Nam Inaczej Komunikatywnego zadaje kłam szerzonym plotkom, jakoby styl jego wypowiedzi był niekomunikatywny (fragment wywiadu udzielonego 10.11.2009 TVP):

Przedstawiona poniżej bibliografia twórczości Miłościwie Nam Inaczej Komunikatywnego ipso facto nie jest wyczerpująca, ponieważ badania i porządkowanie materiałów archiwalnych zajmie co najmniej kilkadziesiąt lat kilkudziesięciu specjalistom-kaczologistom.

  1. "Wystąpienia, listy, wywiady 2006" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2007. – 401, [1] s. : il. (w tym kolor.) ; 26 cm. ISBN 978-83-904347-5-9
  2. "Wystąpienia, listy, wywiady 2007" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2008. – 370, [2] s. : il. ; 26 cm. ISBN 978-83-904347-5-9

w przygotowaniu:

  1. "Wystąpienia, listy, wywiady 2008" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2009.
  2. "Wystąpienia, listy, wywiady 2009" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Kancelaria Prezydenta RP, 2010.
  3. "Wystąpienia, listy, wywiady 2010" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Lepsze Miejsce w Podziemnej IV RP, 2011.
  4. "Wystąpienia, listy, wywiady 2011" : wybór / Lech Kaczyński. – Warszawa : Lepsze Miejsce w Podziemnej IV RP, 2012.

Wzór męża i ojca

Mimo upływających lat, Lech Kaczyński jest niezwykle czułym mężem i ojcem. Światło na tę sferę pożycia rzuca wywiad z Marią Kaczyńską, małżonką Prezydenta, zamieszczony na łamach "Faktu":

Patrz też

Przypisy

1)  Rozdział opracowano na podstawie atrykułu Marcina Wojciechowskiego "Pałac za zamkniętymi drzwiami", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej" w dniu 23.02.2008

Linki zewnętrzne