Odnowiciele
Spis treści
- 1 Motto
- 2 Wprowadzenie
- 3 Realizacja obietnic
- 4 Opór przed zmianami
- 5 Poczet nieskazitelnych i ich zasług
- 5.1 Przestępstwa i afery gospodarcze
- 5.2 Przestępstwa pospolite
- 5.3 Korupcja, konflikt interesów
- 5.4 Prywata i wykorzystywanie stanowisk
- 5.5 Walka z demokratyczną opozycją, uczestnictwo lub kolaborowanie z aparatem władzy, propagandy i represji w czasach PRL
- 5.6 Przynależność do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
- 5.7 Tajni współpracownicy, donosiciele
- 5.8 Nepotyzm, protekcja i kolesiostwo
- 5.9 Afery mieszkaniowe
- 5.10 Przestępstwa, skandale i ekscesy alkoholowe i obyczajowe
- 5.11 Prowadzenie pojazdów w stanie wskazującym
- 5.12 Sympatie nacjonalistyczne i faszystowskie, antysemityzm
- 5.13 Zasługi w innych dziedzinach
- 6 Patrz też
- 7 Linki zewnętrzne
Motto
- "PiS jest partią ludzi praworządnych, którzy dążą do rozliczenia krzywd. [...] Nie poprzemy nikogo z wyrokiem sądu lub przeciwko komu toczą się sprawy sądowe. To jest sprzeczne z ideałami PiS. Najwyższe funkcje w państwie muszą sprawować ludzie czyści jak łza".
(Jarosław Kaczyński w RMF FM, marzec 2005 r.)
- "To będą ludzie, którzy potrafią się dobrze prezentować, także w swoim życiu osobistym i lokalnym".
- "Bez skandali, bez jeżdżenia po pijanemu, bez przestępstw i wyroków, [...] bez pezetpeerowskiej przeszłości, bez nadużyć i chamstwa, bez zasłaniania się immunitetem".
- "Na odpowiedzialne stanowiska będą rekomendowani i kierowani wyłącznie ludzie kompetentni, koniec z nepotyzmem i kolesiostwem".
(Jarosław Kaczyński, fragmenty z różnych wypowiedzi podczas kampanii wyborczej czerwiec – październik 2005 r.)
- "Nie ma afer, my jesteśmy pierwszą władzą, która afer nie organizuje – i jednocześnie pierwszą władzą, która reaguje na zło we własnych szeregach, prawo jest jedno dla wszystkich".
(Jarosław Kaczyński na konwencji samorządowej PiS w Radomiu, 30.06.2007)
Wprowadzenie
Zasadniczym elementem kampanii wyborczej PiS przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi 2005 roku była obietnica budowy IV RP, w której przeprowadzona zostanie odnowa i rewolucja moralna. Odnowa ta oparta miała być przede wszystkim na desygnowaniu do wszystkich ogniw władzy oraz administracji rządowej i terenowej, jak również instytucji i podmiotów okołorządowych i od rządu zależnych, jedynie osób kompetentnych, o nieskazitelnej opinii.
Najważniejszym kryterium doboru kadr w odrodzonej Wolsce miały być kompetencje merytoryczne kandydatów, a także pełna uczciwość, potwierdzona brakiem wikłania w jakiekolwiek afery lub w kolaborowanie z aparatem władzy i/lub represji za czasów PRL bądź III RP, jak również brak związków z partią komunistyczną.
Realizacja obietnic
Ogłoszone w kampanii wyborczej deklaracje odnowy moralnej są konsekwentnie i sukcesywnie realizowane już od momentu objęcia władzy przez PiS i jego koalicjantów. Oczywiście nie wszystkie ważne stanowiska zdołano już (stan na koniec września 2007 r.) obsadzić ludźmi nieskazitelnymi, o przejrzystej i niebudzącej wątpliwości przeszłości i odpowiednio wysokich kompetencjach. Należy bowiem pamiętać, że proces starannej selekcji najdoskonalszych kadr musi być czasochłonny, gdyż procedury doboru są bardzo drobiazgowe, a kryteria przydatności kandydatów wyjątkowo ostre.
Opór przed zmianami
Proces odnowy moralnej i budowy IV RP jest realizowany w warunkach ostrej walki, a nawet wojny politycznej w obronie starego porządku. Wojna ta została wypowiedziana przez mroczne siły Układu, ogniwa szarej sieci, wykształciuchów, byłych tajnych współpracowników, ZOMO, członków WSI, agentów sowieckich, członków łże-elit oraz wszelkich innych wrogów narodu, skupionych między innymi wokół "Gazety Wyborczej", TVN, Polsatu i im podobnych wrogich mediów.Wszystkie te siły, zjednoczone strachem przed zdemaskowaniem i utratą wpływów, przy każdej okazji przeszkadzają Odnowicielom, wściekle ich atakują, a nawet podejmują systematycznie próby przewrotu! W ramach ataków przeciwnicy odnowy moralnej deprecjonują osiągnięcia PiS i starają się ją ośmieszyć, formułując nieprawdziwe i krzywdzące zarzuty pod adresem mianowanych na odpowiedzialne stanowiska nieskazitelnych osób, a sam proces odnowy cynicznie określają mianem TKM lub relatywizmem moralnym.
Na szczęście wszystkie te perfidne działania muszą zakończyć się porażką wrogów narodu, a konsekwentna realizacja postulatów wyborczych Odnowicieli doprowadzi w ostatecznym efekcie do obsadzenia wszystkich ważniejszych stanowisk odpowiednimi ludźmi.
Poczet nieskazitelnych i ich zasług
Dla jednoznacznego rozprawienia się z podłymi insynuacjami układu & Co. oraz rozwiania jakichkolwiek wątpliwości dotyczących kryształowej uczciwości ludzi mianowanych lub wskazanych przez PiS i jego koalicjantów, poniżej przedstawiono sylwetki i zasługi niektórych z nich.
W celu ułatwienia korzystania z dość rozbudowanej listy tych świetlanych postaci i ich najważniejszych osiągnięć (ponad 280 pozycji!), zestawienie zaprezentowano w umownym podziale na kategorie odpowiadające różnym rodzajom zasług i sukcesów, odniesionych w przeszłości przez poszczególne osoby.
Należy podkreślić, że zaprezentowane poniżej zestawienie nie wyczerpuje listy tych wszystkich bezimiennych często osób, które nie szczędząc sił i zdrowia, niejednokrotnie poświęcając korzyści osobiste i nie bacząc na stronę materialną, w imię szczytnych idei PiSjanizmu, zdecydowały się czynnie wspierać odważne dzieło Reformatorów i bez reszty oddały się wielkiej wspólnej sprawie naprawy Wolski i budowy wyśnionej przez setki pokoleń prawdziwych Wolaków IV RP.
Realizując swoją misję utrwalenia w pamięci Wolaków heroicznego wysiłku Koalicji na rzecz budowy odnowionej moralnie IV RP, Dyrekcja Muzeum wyraża nadzieję, że – w celu zachowania dla potomności prawdy historycznej oraz uhonorowania bohaterów zachodzących przemian – ta zaszczytna lista będzie systematycznie uzupełniana nowymi nazwiskami.
Przestępstwa i afery gospodarcze
- Konrad Tomaszewski, szef gabinetu ministra środowiska – w momencie mianowania był oskarżonym w dwóch procesach i prowadzono przeciwko niemu jeszcze jedno śledztwo.
- afera Matemblewa – sprawa, którą Lech Kaczyński, będąc ministrem sprawiedliwości w rządzie Buzka, zakwalifikował jako jedną z 9 (?) największych afer korupcyjnych w III RP (niezgodne z prawem przekazanie pod budownictwo mieszkaniowe terenów Lasów Państwowych w Gdańsku).
- afera ze żwirownią – unieważnił decyzję urzędnika o odszkodowaniu w wysokości 800 tys. zł i zmniejszył do 15 tys. karę za nielegalne wylesienie 6 ha na sprzedanej firmie Dech-Pol za bezcen działce ze żwirem o wartości 20 mln, zdymisjonował urzędnika, który wysoką karę wyznaczył.
- fałszerstwo dokumentów – odchodząc poprzednio z ministerstwa ochrony środowiska, antydatował rozporządzenie utrudniające zmiany na stanowiskach w ministerstwie.
- 28.11.2005 – po interwencjach prasowych i intensywnej, ale bezskutecznej obronie ze strony ministra Szyszko, Tomaszewski podał się do dymisji.
- 07.12.2005 – sąd nagle uniewinnił Tomaszewskiego z zarzutów w sprawie Matemblewa. W uzasadnieniu wyroku sąd podaje, że "... co prawda oskarżony podpisał się pod określoną decyzją, ale przygotowali ją jego podwładni, więc to oni są za nią odpowiedzialni".
- Po odwołaniu pan Tomaszewski znalazł zatrudnienie jako główny analityk w przedsiębiorstwie Lasy Państwowe, któremu kiedyś dyrektorował. Jest głównym architektem przygotowywanego w konspiracji i ogłoszonego w maju 2007 r. projektu przejęcia wszystkich 23 Parków Narodowych przez Lasy i utworzenia Państwowego Gospodarstwa Przyrodniczego "Lasy i Parki Narodowe". Według wielu ekspertów, projekt ten stanowić będzie faktyczny koniec parków i ochrony przyrody w kraju.
- Jacek Ciechanowski, członek Rady Politycznej PiS, pełnomocnik PiS w okręgu pilskim – skazany za wyłudzenie kilkuset mln starych złotych. Na początku lat 90. Ciechanowski był właścicielem Przedsiębiorstwa Budowlano-Usługowo-Handlowego Birkut w Pile. Między listopadem 1991 a końcem stycznia 1992 r., z Banku Spółdzielczego wyłudził kredyt na 280 mln starych zł i 700 mln starych zł od oddziału Banku Rozwoju Rolnictwa SA Rolbank. We wnioskach o kredyty podał nieprawdziwe, zawyżone dochody spółki. Ponadto jesienią 1992 r. wyciągnął z Banku Spółdzielczego kolejne 520 mln. Podstawił za siebie innego, niezadłużonego kredytobiorcę. Sprawa trafiła do sądu w 1994 r. Pięć lat później Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Wiosną 2000 r. Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok.
- Krzysztof Gerbszt, członek Rady Politycznej PiS – jako były dyrektor w warszawskim śródmiejskim Zakładzie Gospodarowania Nieruchomościami jest podejrzany o defraudację ok. 38 mln zł, które miały trafić do budżetu dzielnicy.
- Paweł Brzezicki, doradca premiera ds. gospodarki morskiej
- Na początku 2005 r. został zwolniony ze stanowiska szefa Polskiej Żeglugi Morskiej w Szczecinie przez ministra skarbu Jacka Sochę, w związku z aferą zakupu bez zgody ministra akcji PŻM przez grupę 11 menedżerów (za 340 zł!) i faktyczne przejęcie władzy nad przedsiębiorstwem i jego majątkiem. Wynikało to ze specyficznych zapisów umowy i statutu spółki, które stanowią, że do podejmowania decyzji niezbędna jest obecność wszystkich właścicieli i ich pełna jednomyślność. Minister złożył też doniesienie do prokuratury o przestępstwie działania na szkodę skarbu państwa. Postępowanie zostało jednak umorzone.
- 20.05.2006 – Brzezicki został powołany przez resort skarbu na stanowisko prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu
- Tomasz Szawłowski, w Polskich Portach Lotniczych jest dyrektorem odpowiedzialnym za tzw. strefę ograniczonego użytkowania wokół Okęcia i wypłatę odszkodowań okolicznym mieszkańcom
- w listopadzie 2002 r. odszedł ze stanowiska dyrektora warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich w atmosferze skandalu: wyrzucił go w pierwszym dniu swojego urzędowania prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Powodem był nienależyty nadzór nad umową z WaParkiem i na tym tle podejrzenia o korupcję.
- 08.02.2007 – Szawłowski został aresztowany jako podejrzany o korupcję przy rozstrzyganiu przetargów, rozstrzyganych w okresie, gdy kierował ZDM.
- Marek Płusa, działacz PiS, na początku lutego 2006 mianowany na szefa oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kielcach.
- w sierpniu 2000 r. Płusa wyleciał z fotela prezesa spółdzielni mieszkaniowej w Busku. Przyznał tam sobie 2 tys. zł nagrody, fałszując protokół z posiedzenia zarządu. Ale lista zarzutów wobec prezesa Płusy była znacznie dłuższa: wynajem atrakcyjnych lokali spółdzielczych bez przetargów, umarzanie po uważaniu odsetek od niepłaconych czynszów. Płusa nie płacił też wykonawcom za zrealizowane roboty.
- w lutym 2001 roku Płusa został skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata za podrobienie dokumentu. Pół roku później sąd uchylił wyrok i nakazał mu zapłacić 200 złotych grzywny za poświadczenie nieprawdy. Prokurator rejonowy w Busku Zdroju wyjaśnia, że nie oznacza to, iż sąd uznał Marka Płusę za niewinnego.
- w 2004 r. Płusa dostał z programu unijnego SAPARD 40 tys. zł na samochód, przedkładając papiery, że jako rolnik założy małą firmę rozwożącą paczki. Pracował wtedy w biurze SAPARD w Kielcach, które decydowało o podziale tych pieniędzy. Żona Marka Płusy dostała zaś – za pośrednictwem Agencji – 50 tys. zł bezzwrotnej pożyczki na "ułatwienie startu młodym rolnikom".
- 09.02.2006 – zdecydował się podać do dymisji.
- Bogusław Marzec, 25.04.2006 powołany z rekomendacji ministra Naimskiego na prezesa PGNiG
- już w 2005 r. rząd miał z ABW sygnały o toczących się wokół niego postępowaniach – zawiadomienie o przestępstwie złożył wiosną 2005 NIK, po przeprowadzonej w drugiej połowie 2004 r. kontroli. Ponadto Marzec już wcześniej pracował w PGNiG (był wiceprezesem odpowiedzialnym za finanse) i rozstał się ze stanowiskiem w tajemniczych okolicznościach, w kontekście niejasnego sposobu wyboru firmy, która miała wyemitować euroobligacje na rzecz spółki.
- 14.06.2006 – ABW wszczęła postępowanie wobec Marca, a rada nadzorcza wyłączyła go z dostępu do informacji niejawnych. Póki co nie podano, jakie są powody wszczęcia postępowania.
- 16.06.2006 – okazało się, że szczecińska prokuratura okręgowa postawiła Marcowi trzy zarzuty działania na niekorzyść szczecińskiej stoczni Gryfia, którą kierował w latach 2003-2004. Zarzuty dotyczą m.in. sprzedaży po zaniżonej cenie dwóch statków (zaniżanie wystawianych faktur w zamian za prowizje, które trafiały do prywatnych kieszeni) oraz sprzedaży spółce Wulkan za ok. 1/3 ceny ośrodka wypoczynkowego stoczni w Karpaczu. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie chciała aresztować Marca, ale w końcu odstąpiono od tego wyznaczając poręczenie majątkowe w wysokości 40 tys. zł.
- Anna Kalata, od 20.06.2006 minister pracy i polityki społecznej – w połowie maja w sklepie spożywczym pani minister w Ożarowie (dopiero co przepisanym na córkę z powodu kariery politycznej p. minister, która ma w nim obecnie 10% udziałów) zatrudnił się na miesiąc reporter "Faktu". Wszystko oczywiście było ze złamaniem prawa: nie dostał obiecanego etatu, a umowę zlecenie, nominalnie pracował 4 godz. dziennie, a faktycznie nawet do 10 (za 50 nadgodzin nikt mu nie zapłacił), nie miał badań ani książeczki sanepidu, o "niespodziewanej" kontroli sanepidu szefostwo sklepu było dokładnie poinformowane, wykonywał prace na wysokości bez przeszkolenia i zabezpieczeń itp.
- Kazimierz Zdunowski, szef doradców ekonomicznych Samoobrony, autor wystąpień Leppera.
- w kwietniu 2000 r. sąd w Otwocku skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 12,5 tys. zł grzywny oraz zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych przez pięć lat za wyłudzenie 3,6 mln zł kredytu na podstawie fałszywej dokumentacji dotyczącej handlu paliwami. Wyrok jest prawomocny. Dotyczył działalności Zdunowskiego jako prezesa spółki ZPH Polkar, która należała do Kółek Rolniczych.
- w 2004 r. Zdunowski był szefem działającej przy Kółkach Rolniczych fundacji Młodzi Rolnicy. Eksportowała ona młode owce i cielęta, a z Białorusi sprowadzała materace, metale i kawior. Jednak białoruscy dostawcy owiec i cieląt się wycofali, bo prezes nie płacił za bydło.
- w styczniu 2007 r. Anna Rutkowska, jedna z nagabywanych seksualnie przez działaczy Samoobrony współpracownic partii, zeznała, że Kazimierz Zdunowski uzależniał wypłacenie jej wynagrodzenia za pisanie wystąpień poselskich w zamian za jej usługi seksualne. Bezpośrednio po złożeniu tych zeznań otrzymywała telefony z pogróżkami.
- Andrzej Buczkowski, 06.05.2006 powołany na stanowisko dyrektora generalnego Stoczni Gdańskiej – przeciwko niemu toczą się dwa postępowania.
- od 2004 r. toczy się już przed gdyńskim sądem postępowanie, w którym Buczkowski jest oskarżony o narażenie gdyńskiej stoczni (w której był m.in. wiceprezesem) na straty w wysokości ok. 30 mln. Grozi mu do 10 lat za to, że wspólnie z prezesem Januszem Szlantą i drugim członkiem zarządu poręczał pod koniec lat 90. – w imieniu stoczni – bankowe kredyty dla własnej spółki pod nazwą Stoczniowy Fundusz Inwestycyjny. Pieniądze od banków, które panowie przeznaczali na zakup akcji Stoczni Gdynia nie zostały oddane, więc stocznia musiała spłacać długi spółki SFI.
- w prokuraturze jest też sprawa, w której Buczkowskiemu postawiono zarzut pobierania cichych prowizji od niemieckich firm, które zlecały Stoczni Gdynia budowę statków. W latach 1995-2001 pieniądze od Niemców miały trafiać na jego konto w Szwajcarii. Prokuratura uznała, że na "nienależnych prowizjach" stocznia straciła ok. 5 mln zł, jednak dwa tygodnie po powołaniu Buczkowskiego na dyrektora Stoczni Gdańskiej, śledztwo dotyczące Stoczniowego Funduszu Inwestycyjnego... zostało umorzone! Sąd stwierdził, że "prowizje nie spowodowały strat Stoczni Gdynia"! Pełnomocnik Stoczni Gdynia złożył na decyzję prokuratury zażalenie – sprawa jest w toku.
- Artur Zawisza, szef niesławnej bankowej komisji śledczej.
- marzec 2006 - toczy się wobec niego postępowanie w prokuraturze w Lublinie. Dotyczy ono niejasnych związków i machinacji jego i jego rodziny z Pocztą Polską. M. in. za konsultacje i przygotowanie scenariusza do filmu reklamującego pocztę, żona posła Zawiszy, Marzena wzięła 20 tys. zł. Szkopuł w tym, że po jej pracy nie pozostał nawet najmniejszy ślad, bo polegała ona na ustnych konsultacjach. Pytany o merytoryczne kwalifikacje swej żony Zawisza wykazywał, że jego żona miała "wyczucie, gust i zmysł artystyczny".
- marzec 2006 - poważniejsze zarzuty dotyczą prania brudnych pieniędzy. Prokuratura Apelacyjna w Lublinie prowadzi obecnie śledztwo w tej sprawie, w które zamieszanych jest kilka firm państwowych (w tym Poczta Polska) i prywatnych. Wśród osób wymienionych w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa jest poseł Artur Zawisza jako członek zarządu niektórych podmiotów, które miały zajmować się tym procederem. Według zarzutów prokuratury, firmy miały "ukrywać pieniądze pochodzące z przestępstw niegospodarności, transferując je do innych podmiotów pod różnymi tytułami prawnymi i w ten sposób ukrywać przestępcze pochodzenie środków finansowych". Zarzuty dotyczą m.in. spółki Eastern Enterprises (Zawisza był w jej radzie nadzorczej) i Fundacji Rozwoju Komunikacji Społecznej (Zawisza był jej prezesem). Według prokuratury państwowe firmy miały przelewać spółce EE pieniądze za usługi, które w rzeczywistości nie zostały wykonane lub których koszty zawyżono. Dalej firma przelewała pieniądze na konto fundacji.
- Andrzej Sośnierz, mianowany w nagrodę za opuszczenie PO szefem Narodowego Funduszu Zdrowia.
- 15.05.2006 został przez Sąd Rejonowy w Katowicach uznany winnym prowadzenia działalności ubezpieczeniowej bez zezwolenia. Sąd warunkowo umorzył wobec niego postępowanie – Sośnierz ma wpłacić tysiąc zł na cel społeczny i pokryć koszty procesu. Sprawa dotyczyła spółki Śląska Opieka Medyczna, której prezesem Sośnierz był w latach 2003-2005. Sąd uznał, że firma ta od 2000 roku prowadziła działalność ubezpieczeniową bez wymaganego zezwolenia.
- prowadzono śledztwo w sprawie darowizn od koncernów farmaceutycznych, m. in. firmy Schering (a więc kontrahentów kierowanej przez Sośnierza śląskiej kasy chorych) dla założonej i kierowanej przez niego Fundacji Zamek Chudów. Sośnierz tłumaczył, że firmy sponsorowały remont zamku, a tymczasem pieniądze przekazywane były na programy zdrowotne, choć fundacja nie miała w statucie takiej działalności. W czasie, w którym dokonywano przelewów, sprzedaż na Śląsku dwóch leków Scheringa wzrosła w porównaniu z innymi regionami Polski o 40-50 proc. Co ciekawe, o ile polska prokuratura umorzyła sprawę, to amerykańska SEC (odpowiednik KPWiG) ukarała za nieprawidłowości związane z przekazaniem dotacji fundacji przez jednego ze sponsorów fundacji Sośnierza, którego akcje były notowane na amerykańskich giełdach. Co też ciekawe, w okresie kampanii wyborczej, kiedy Sośnierz był jeszcze w PO, to PiS był tą sprawą oburzony i grzmiał o "typowym układzie korupcyjnym".
- 11.09.2006 – okazało się, że najwyższe wpłaty na fundację pochodzące od donatorów prywatnych, wpływały w imieniu nieistniejących osób, spod nieistniejących adresów, np. 50.000 zł na nazwisko pana, który w XIX wieku był właścicielem zamku w Chudowie. Wszystko więc wskazuje na to, że przy okazji fundacja była pralnią brudnej kasy.
- 05.11.2007 – w nocy ostatniego dnia urzędowania jako prezes NFZ, pan Sośnierz podjął decyzję, że rozpoczynać terapię reumatoidalnego zapalenia stawów można tylko jednym lekiem - infliximabem, który - jedynie przez zwykły zbieg okoliczności - produkowany jest przez firmę Schering. Inne leki nie będą przez fundusz refundowane, co ustawia firmę Schering praktycznie na pozycji monopolisty.
- Sławomir Siwek, od 18.05.2006 członek zarządu TVP, były członek Porozumienia Centrum i szef kontrolowanej przez Kaczyńskich Fundacji Prasowej Solidarności – w latach 1991/92 uwikłany w aferę przejęcia przez Fundację budynku "Expressu Wieczornego" w Warszawie przy Al. Jerozolimskich. Postępowania przeciwko oskarżonym w tej sprawie (o poświadczenie nieprawdy) urzędnikom, zostały przez sąd umorzone z uzasadnieniem, że podlegali naciskom, którym nie można się było oprzeć. W uzasadnieniu wyroku, jako wywierający nacisk wskazani zostali z nazwiska Siwek i... Jarosław Kaczyński. Skądinąd dziwne, że sprawa nie miała żadnego ciągu dalszego.
- Jaromir Netzel, nieznany szerzej gdyński adwokat, 09.06.2006 mianowany został szefem PZU.
- w 2001 r. został zwolniony z PKO BP, ponieważ reprezentował jednocześnie bank i wierzyciela, będąc prokurentem firmy Drob-Kartel, której jako pracownik PKO BP udzielał kredytów. Zgodnie z prawem o adwokaturze nie można być zatrudnionym w jakiejkolwiek firmie, prowadząc jednocześnie praktykę adwokacką. Poza tym Spółka Drob-Kartel była podejrzana o to, że posłużyła do prania brudnych pieniędzy. Według informacji "Dziennika", prokuratura sformułowała w tej sprawie akt oskarżenia, który co prawda nie objął Netzela, ale został on wtedy zawieszony w Okręgowej Radzie Adwokackiej. Obecnie mówi się, że Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku popełniła błąd, pomijając związek Netzela ze sprawą, co przyznaje prokurator krajowy Janusz Kaczmarek, który do niedawna był szefem gdańskiej prokuratury.
- 13.06.2006 – okazało się, Jaromir Netzel dostał trzy czeki od spółki Managment Finance Company, stanowiącej jedno z najważniejszych ogniw w łańcuchu firm zajmujących się wyłudzaniem i praniem pieniędzy w drugiej połowie lat 90. na Pomorzu. Pierwszy, na 200 tysięcy złotych, ma datę 30 listopada 1999 roku. Dwa pozostałe wystawiono w grudniu 1999 r. i styczniu 2000 r. na łączną kwotę 16,5 tys. zł. Management Finance Company miała pieniądze z wyprowadzonego majątku spółki Drob-Kartel. W tej właśnie sprawie toczy się obecnie proces. 29 listopada 1999 roku, na dzień przed wystawieniem czeku dla Netzela, na konto spółki wpłynęło 300 tys. marek niemieckich z firmy Hanney Ltd na wyspie Jersey. Zdaniem UOP i prokuratury pieniądze pochodziły z nielegalnego źródła. W trakcie operacji złamano też przepisy dotyczące międzynarodowych przelewów. Dlatego bank, obsługujący transakcję, zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy. Pan prezes z wdziękiem stwierdził, że "... cała kwota została przeze mnie w całości zwrócona do MFC", więc nie ma sprawy.
- 16.08.2006 – wyszło na jaw, że Netzel przez blisko 30 lat współpracował z oskarżonym o wyłudzenia i podejrzewanym o pranie brudnych pieniędzy Jerzym B., współwłaścicielem firmy Drob-Kartel, w której miało dochodzić do prania brudnych pieniędzy (patrz wyżej). W 1989 r. Netzel razem z Jerzym B. i ówczesnym zastępcą dyrektora Pekao w Sopocie założyli firmę. Kilka miesięcy później ten ostatni przyznał innej spółce kierowanej przez Jerzego B. 250 tys. marek kredytu. Kredytobiorca przestał jednak spłacać dług, a bank zajął jego majątek i zawiadomił prokuraturę. Śledztwo w 1993 r. zawieszono, a po ośmiu latach sprawa się przedawniła. "Rzeczpospolita", która opisała sprawę ustaliła, że pieniądze banku wyjechały za granicę i trafiły na konto jeszcze innej firmy należącej do Jerzego B. Wróciły do Polski, m.in. dzięki pomocy obecnego prezesa PZU.
- 19.12.2006 - po kilku miesiącach zwłoki Komisja Nadzoru Finansowego zaakceptowała (stosunkiem głosów 4:3) na stanowisku prezesa PZU Jaromira Netzela, który nie spełnia podstawowego wymogu ustawowego, jakim jest co najmniej pięcioletni staż w kierowaniu instytucją finansową. W uzasadnieniu decyzji KNF stwierdziła, że Netzel otrzymał zgodę, bo ... "nie zajmuje się bezpośrednio nadzorowaniem działalności ubezpieczeniowej".
- 31.08.2007 - pan Netzel, już jako wróg narodu, zostaje odwołany ze stanowiska prezesa PZU SA w związku ze swoim występem w multimedialnym show, zatytułowanym "Układ 1: Noc w hotelu".
- Tomasz Połetek, honorowy prezes Młodzieży Wszechpolskiej w Małopolsce, 13.07.2006 mianowany na przewodniczącego Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego w Krakowie, największej spółki samorządu wojewódzkiego – od kilku lat toczy się przeciwko niemu śledztwo związane z wyprowadzeniem 2,4 mln zł z Wielkopolskiego Banku Rolniczego w Kaliszu do spółek Hatrol, Rol-Hat i Polskie Finanse w Krakowie, którymi kierował. Notorycznie nie stawia się na przesłuchania, zasłaniając się złym stanem zdrowia, co – jak widać – nie przeszkadza mu pracować jako szef rady nadzorczej.
- Maciej Twaróg, honorowy prezes Młodzieży Wszechpolskiej, zięć ministra... Wassermanna – jest podejrzanym w śledztwie w głośnej sprawie wyłudzenia w 2001 r. na szkodę Wielkopolskiego Banku Rolniczego 2,6 mln w imieniu osławionej spółki Rol-Hat. Sprawa była intensywnie tuszowana przez polityków LPR z Giertychem na czele.
- Janusz Podciborski, działacz PiS z Pruszcza Gdańskiego, w poprzedniej kadencji przewodniczący rady powiatu gdańskiego – jest oskarżony o wyłudzenie kredytów, fałszowanie dokumentów i oszustwa. Grozi mu do 10 lat więzienia. Jego firma projektowa Centrum w 2002 roku – razem ze spółką PDS – rozpoczęła budowę dwóch bloków mieszkalnych w Pruszczu Gdańskim. Szybko okazało się jednak, że wykonawcy nie mają pieniędzy na inwestycję. Wówczas wspólnie z prezesem PDS Antonim Ś. postanowili wyłudzić kredyty. Podciborski m.in. dwóm podstawionym osobom wypisał fikcyjne zaświadczenia o zatrudnieniu w swoim biurze. W ten sposób mężczyźni dostali prawie 200 tys. zł z Kredyt Banku i Inwest Banku. Pieniądze trafiły na konto PDS, ale raty nie były spłacane. Prokuratorzy zarzucają też politykowi oszukanie klienta, który wpłacił 50 tys. zł i nigdy nie dostał mieszkania. W maju 2006 – oskarżonego o oszustwa działacza próbowano odwołać ze funkcji, ale radnym PO zabrakło 3 głosów; zostali zresztą oskarżeni o pieniactwo i walkę polityczną. Ostatecznie, po serii doniesień prasowych opisujących sprawę oraz inne przestępstwa i afery pana P., władze PiS zdecydowały się jednak zawiesić jego członkostwo w partii.
- Józef Ramlau, wojewoda kujawsko-pomorski rekomendowany przez PiS, dawny prezes wiejskiego GS-u, wspierany przez Radio Maryja – jest obiektem zainteresowania Unijnego Urzędu ds. Zwalczania Korupcji OLAF. We współpracy z polską policją skarbową prowadzi on śledztwo w sprawie dofinansowania z funduszy unijnych gospodarstwa rolnego syna wojewody. Ramlau wzbudził także kontrowersje, gdy okazało się, że postanowił mieszkać w pokoju na zapleczu swego gabinetu. 27.07.2006 – po informacjach prasowych o tych śledztwie, Ramlau został odwołany ze stanowiska.
- Waldemar Nowakowski, poseł Samoobrony, wiceszef komisji śledczej do spraw banków – milionowe długi i oszukani rolnicy to dorobek zawodowy twórcy sieci Lewiatan. Nowakowski był prezesem i głównym udziałowcem Lewiatan Holding, która była właścicielem powstałej w 1989 r. spółki Lewiatan Agro Food (LAF). Spółka skupowała od rolników owoce, warzywa i mięso oraz handlowała pianką budowlaną. Do połowy 2000 r. działała bez problemu. Potem przestała płacić za towary. Jesienią 2000 r. zebrało się 30 dostawców, którym spółka LAF zalegała z pieniędzmi na łączną kwotę 1 mln 422 tys. zł. Trzy lata później przed sądami we Włocławku i Toruniu zapadły ostatnie wyroki o zapłatę. Mimo tego dostawcy nie otrzymali pieniędzy do dzisiaj.
- Jerzy Milewski, mianowany 03.10.2006 przez ministra Jasińskiego prezesem Polskiego Holdingu Farmaceutycznego – będąc prezesem największej hurtowni farmaceutycznej Pharmag w latach 2002 – 2003 doprowadził ją do bankructwa (wierzycielom był winien ok. 150 mln zł). Od trzech lat z Pharmagiem procesuje się pomorski oddział NFZ, któremu jest winien 8 mln zł. Minister zdrowia Bolesław Piecha spokojnie oświadcza, że "...pan prezes Milewski pozbył się już udziałów w Pharmagu, a poza tym nie ma długów, więc wszystko w porządku".
- Andrzej Mokrzański, 04.10.2006 mianowany szefem warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich – w latach 2001-2005 był dyrektorem oddziału warszawskiego spółki NCC Roads Polska, filii szwedzkiego koncernu drogowego. W 2005 r. został z niej zwolniony dyscyplinarnie, chociaż przed sądem pracy doszło do zmiany kwalifikacji na "za porozumieniem stron". Firma do dziś stawia mu zarzuty, że naraził ją na milionowe straty w wyniku nieudolności, niegospodarności i nieprawidłowości swoich działań m.in. podpisywanie umów z podwykonawcami według stawek znacznie zawyżonych w stosunku do rynkowych.
- Michał Seweryński, minister szkolnictwa wyższego, do niedawna szef resortu edukacji – jest odpowiedzialny za nadużycia finansowe przy komputeryzacji szkół. Afera trafiła już do prokuratury, a zawiadomienie złożył... Roman Giertych. Według jeszcze nieoficjalnego raportu NIK, który badał komputeryzację szkół w wykonaniu urzędników ministra, skarb państwa stracił prawdopodobnie nawet 200 mln zł, bo MEN płaciło firmom informatycznym za pracownie komputerowe, które istniały tylko na papierze.
- Violetta Plebanek-Sitko, 13.10.2006 mianowana w trybie nagłym przez Andrzeja Sośnierza na dyrektora dolnośląskiego oddziału NFZ na miejsce Janusza Wróbla – była do roku 2003 dyrektorką Szpitala Specjalistycznego im. Falkiewicza, w którym kontrola NIK wykazała wiele nieprawidłowości dotyczących m.in. ponoszenia nieuzasadnionych kosztów, opóźnień w wypłatach wynagrodzeń pracownikom oraz przekazywania ich składek do kasy zapomogowo-pożyczkowej, zawierania niekorzystnych dla szpitala umów i nieaktualizowania dokumentacji organizacyjno-prawnej. W wyniku kontroli NIK skierował sprawę do prokuratury, jednak z braku dowodów postępowanie umorzono. Panią dyrektor ze stanowiska w atmosferze skandalu odwołał jednak marszałek województwa dolnośląskiego. Szef NFZ tłumaczy, że do Wróbla nie miał żadnych zastrzeżeń, ale "do tego trudnego zadania kierowania NFZ potrzebuję nowych, zaufanych ludzi - formuję po prostu nowy zespół".
- Eryk Wojciechowski, kandydat LPR i Samoobrony do Trybunału Konstytucyjnego – jest podejrzanym w aferze związanej z wyłudzeniami kilkudziesięciu milionów złotych z dawnego Banku Zachodniego w Poznaniu. Wojciechowski jest profesorem Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, UAM i KUL. W latach 90. zasiadał we władzach spółki, której – jako szef oddziału banku – udzielał kredytów. Pieniądze nigdy nie wróciły do banku. Przed sądem stanęło już kilka osób, ale wątek Wojciechowskiego został zawieszony, bo profesor nieustannie przesyła prokuraturze zwolnienia. Choruje m.in. na oskrzela, nadciśnienie, ma też problemy psychiatryczne. Jednak bierze np. systematycznie udział w obronach prac doktorskich na KUL.
- Tomasz Lipiec, minister sportu w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego
- Kontrola NIK w kierowanym przez Lipca w latach 2003 - 2005 Wojewódzkim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Warszawie wykazała, że na kilkudziesięciu fakturach były ślady wymazywań i przeróbek. Faktury na łączną sumę 2 mln zł opatrzone były nieczytelnymi podpisami, podobnie jak dziesiątki umów-zleceń, dotyczących zajęć sportowych. Audytorzy NIK stwierdzili, że zachodzi duże prawdopodobieństwo, że część z tych dokumentów była fikcyjna - nie ma na nich pieczątek i podpisów, a część najprawdopodobniej jest sfałszowana. Ponadto księgi rachunkowe ośrodka nie odzwierciedlały stanu faktycznego. We wnioskach z raportu stwierdza się, że doszło do naruszenia ustawy o rachunkowości.
- 05.02.2007 - do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez Lipca przestępstwa narażenia miasta na kilkaset tysięcy złotych strat
- Ryszard Terlecki (pseudonim Pawka Morozow), szef krakowskiego IPN, kandydat PiS na prezydenta Krakowa – blisko współpracował w roku 1999 z biznesmenami Rafałem R. i Marianem M., aresztowanymi w związku z niekorzystnym dla miasta zakupem gruntu. W tej samej sprawie – zakupu za 5 mln zł działki przez władze miasta – prokuratura postawiła zarzuty niegospodarności także czterem byłym wiceprezydentom, członkom PO, którzy zostali aresztowani na początku grudnia 2006 r. Z dokumentów Ratusza wynika, że Terlecki lobbował wtedy bardzo aktywnie za uchwałą Rady Miasta o przesunięciu na zakup działki 5 mln zł z funduszy przeznaczonych na inne cele, bez czego transakcja byłaby niemożliwa. Zbierał m.in. podpisy na petycji radnych w sprawie przyspieszenia głosowania nad uchwałą, z pominięciem drugiego czytania projektu.
- Piotr Kownacki, mianowany 18.01.2007 przez radę nadzorczą na życzenie ministra skarbu prezesem zarządu PKN Orlen, były podwładny w NIK i zaufany człowiek Lecha Kaczyńskiego.
- W 1999 r. został wiceprezesem zarządu kontrolowanego przez państwo Banku Ochrony Środowiska. Gdy 2 lata później akcjonariuszem został szwedzki bank SEB, Kownacki został wyrzucony za brak kompetencji oraz nadzoru nad działalnością podległych mu komórek, które w ciągu 2 lat wygenerowały straty netto w wysokości 38.828.000 zł.
- Janusz Maksymiuk, wiceszef Samoobrony, zataił w oświadczeniu majątkowym transakcję, na której zarobił ponad 2 mln zł. Jak wyszło na jaw 06.02.2007, dwa razy sprzedał tę samą ziemię - prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo.
- Tomasz Górski, poseł PiS z Poznania
- w latach 1999 - 2000 wyłudzał gotówkę od firmy CLA, załatwiając kredyty na fikcyjne zakupy towarów przez podstawione osoby w sklepach meblowych należących do jego rodziny. Śledztwu w tej sprawie ukręcono łeb, ale po publikacji w dniu 07.03.2006 w "Głosie Wielkopolskim", zostało ono wznowione.
- lato 2009 - Poznańska prokuratura postawiła zarzuty w sprawie 11 osobom, między innymi Jackowi G., ojcu posła Górskiego, którego oskarżono o to, że "oszukiwał wspólnie i w porozumieniu z Tomaszem Górskim". Pomimo posiadanych dowodów, z powodu chroniącego go immunitetu poselskiego, panu Górskiemu zarzutów nie postawiono.
- 04.12.2010 - poznańska prokuratura wysłała do Prokuratury Generalnej wniosek o uchylenie immunitetu posła Górskiego, zawierający między innymi ekspertyzę grafologiczną, potwierdzającą jego udział w oszustwie. Z Prokuratury Generalnej wniosek trafić ma do Sejmu
- 2009 r. - podczas kampanii wyborczej do europarlamentu Tomasz Górski - jak wyliczyli jego partyjni koledzy - dwudziestokrotnie przekroczył limit wydatków na kampanię wyznaczony przez komitet PiS. Górskiego do 2010 r. chronił immunitet, potem nie odbierał wezwań na przesłuchania. [1] Ostatecznie w 2011 r. sąd umorzył postępowanie w sprawie nielegalnego finansowania kampanii z powodu przedawnienia zarzutów. [2]
- Adam Glapiński, były członek Porozumienia Centrum, przewodniczący rady nadzorczej należącej do PLL LOT spółki "Centralwings", mianowany 24.04.2007 również przewodniczącym rady KGHM Polska Miedź, a 03.07.2007 prezesem i dyrektorem generalnym Polkomtela, w dniu 05.02.2009 powołany przez Lecha Kaczyńskiego na Doradcę Prezydenta RP w dziedzinie ekonomii.
- w roku 1991 zamieszany w wątek redystrybucji pieniędzy pochodzących z afery FOZZ.
- w latach 1991-1992 jako minister współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Jana Olszewskiego, wprowadził koncesje na import paliw, co spowodowało silne perturbacje na rynku paliwowym, w szczególności utratę pozycji przez Ciech i wprowadzenie na polski rynek osławionej spółki J&S Energy.
- Stanisław Kościuk, działacz Samoobrony, w 2006 r. kandydat tej partii na wiceministra sportu, od niedawna starszy specjalista w PFRON.
- Jan Filip Libicki, poseł PiS w latach 2005 - 2007, kandydat na poznańskiej liście tej partii na przedterminowe wybory 2007
- Delegatura ABW w Poznaniu prowadzi (wrzesień 2007) postępowanie w sprawie wyprowadzenia w latach 2000-2001 blisko 2 milionów złotych z kont Towarzystwa Budownictwa Społecznego "Nasz Dom" w Poznaniu. Pan Libicki był wówczas przewodniczącym rady nadzorczej tej firmy i objęty jest śledztwem wraz z grupą swoich współpracowników.
- Jacek Szczot, adiunkt na Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL, od 27.08.2007 wiceminister rozwoju regionalnego, kandydat Partii na posła w wyborach 2007
- W 1998 r. korzystając z preferencyjnego kredytu pan Szczot razem ze wspólnikiem Tomaszem B. kupił 160 ha ziemi, którą po kilku miesiącach oddał w nieoficjalną dzierżawę, bezprawnie pobierając przez cały czas unijne dopłaty, przysługujące rolnikom uprawiającym ziemię. W dniu 20.03.2004, za pośrednictwem swojej żony, adiunkta z Katedry Prawa Sakramentów KUL, zawarł umowę dzierżawy na 10 lat połowy ziemi (około 82 ha) i nadal pobierał dopłaty.
- Według policji wspólnik pana Szczota Tomasz B. należy do zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się nielegalnym obrotem paliwami. W maju 2007 r. trafił do policyjnego aresztu, skąd wyszedł po wpłaceniu 20 tys. zł kaucji. Obecnie ma w kraśnickim sądzie sprawę o paserstwo (handel kradzionym sprzętem budowlanym).
- 24.12.2008 - lubelska prokuratura przedstawiła panu Szczotowi zarzut oszustwa
- 19.01.2010 - lubelska prokuratura skierowała Sądu Rejonowego w Lublinie akt oskarżenia o pobranie bonów paliwowych o łącznej wartości ok. 17,5 tys. zł na podstawie nieprawdziwych oświadczeń o prowadzeniu działalności rolniczej
- 06.02.2012 - Sąd Rejonowy w Kraśniku wydał wyrok skazujący Jacka Szczota za wyłudzenie bonów paliwowych na karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywnę w wysokości 10 tys. zł.
- Piotr Misztal, biznesmen, wybitny poseł koalicyjnej Samoobrony
- październik 2007 r. - pan Misztal został zatrzymany na granicy niemiecko-szwajcarskiej w związku z przewożeniem przez granicę ponad 1 miliona dolarów, zwolniono go na podstawie paszportu dyplomatycznego
- grudzień 2007 r. - Sąd Rejonowy w Krakowie wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu byłego posła w związku z podejrzeniem dokonania oszustw podatkowych i kierowania grupą przestępczą wyłudzającą podatek VAT
- kwiecień 2008 r. - krakowski sąd wydał przebywającemu w USA byłemu posłowi list żelazny
- kwiecień 2009 r. - po dobrowolnym poddaniu się karze, pan Misztal został skazany na karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania i grzywnę
- 23.11.2009 - pan poseł został zatrzymany przez ABW na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Łodzi, pod zarzutem popełnienia przestępstw skarbowych podczas handlowania gazem LPG, w wyniku których w okresie od czerwca 2004 r. do lipca 2007 r. naraził Skarb Państwa na uszczuplenia podatkowe na kwotę co najmniej 924 tys. zł.
- 10.12.2010 - łódzka Prokuratura Okręgowa skierowała w tej sprawie do sądu akt oskarżenia, w którym pana Misztala obwiniono o księgowanie fikcyjnych faktur, co uszczupliło skarb państwa o co najmniej 391 tys. zł z powodu niezapłaconych podatków od towarów i usług oraz dochodowego.
Przestępstwa pospolite
- Andrzej Lepper, wicepremier wolskiego rządu – skazany czterema prawomocnymi wyrokami (między innymi 08.05.2006, pierwszego dnia urzędowania jako wicepremier, został prawomocnie skazany na 1,5 roku w zawieszeniu na 5 lat oraz grzywnę 20.000 zł!), przeciwko panu premierowi toczyło się lub toczy blisko 70 procesów.
- Michał Dworczyk, doradca premiera Marcinkiewicza do spraw Polonii – w roku 2000 został prawomocnie skazany na dwa lata w zawieszeniu za nielegalne posiadanie broni (granaty, karabiny), którą trzymał w piwnicy kamienicy, w której mieszkał w Warszawie.
- Anna Pałka, 25.02.2006 mianowana przez Zbigniewa Ziobro na stanowisko szefowej prokuratury apelacyjnej w Rzeszowie.
- na jesieni 2005 r. przyłapana na kradzieży bielizny: z hipermarketu Leclerc wyniosła majtki i biustonosz. Sprawie o kradzież oczywiście ukręcono łeb.
- 18.09.2006 – prokurator generalny niespodziewanie odwołał ze stanowiska panią Pałkę. przy okazji wyszło na jaw, że na prośbę pani prokurator policjanci mieli tak sporządzić notatkę opisującą jej kradzież w sklepie, aby z niej nie wynikało, kogo i na czym przyłapano. W notatce policjanci wpisali więc, że doszło do "nieporozumienia przy kasie". Sprawą zaniechania czynności służbowych przez funkcjonariuszy i poświadczenia nieprawdy zajęła się Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
- Anna Milewska, przedstawicielka Samoobrony, była działaczka SLD, 11.05.2006 desygnowana na wiceprzewodniczącą RN TVP, a 18.05.2006 wybrana do Zarządu TVP – ABW wycofało jej tzw. poświadczenie na dostęp do niejawnych informacji w spółce. Ponad rok temu Milewska wyniosła z TVP niejawne dokumenty i do dziś ich nie oddała, choć wielokrotnie była o to monitowana przez kierownictwo TVP.
- Tomasz Prus, powołany w marcu 2006 r. na stanowisko doradcy szefa ABW, 25 października 1996 r. z niejakim Janem Ciećwierzem podczas wypadu w Bieszczady, w pończochach na głowach dokonali napadu na urząd pocztowy w Lutowiskach. Zostali zatrzymani przez policję i trafili do aresztu, ale dzięki interwencjom tatusia Ciećwierza (znanego adwokata) załatwiono, że był to "głupi żart po pijanemu" i sprawa została umorzona. Co ciekawe sprawę umorzono już po trzech dniach od napadu.
- Marek Kotlinowski, jeden z liderów LPR, wicemarszałek Sejmu, mianowany sędzią Trybunału Konstytucyjnego.
- w maju 2006 r. prokuratura wszczęła przeciw niemu śledztwo w sprawie oszustwa – pan marszałek nie zwrócił zaliczki 6 tys. zł. pobranej w 2001 r. za usługę prawną, której nigdy nie wykonał ze względu na wybór na posła. Mimo wielokrotnych próśb, pism i monitów niedoszła klientka przez pięć lat nie doczekała się zwrotu długu i wreszcie straciła cierpliwość – trzy tygodnie temu zawiadomiła policję o popełnionym oszustwie.
- 29.05.2006 – okazało się, że gdy sprawą zajęła się prokuratura i zainteresowała prasa, pan marszałek błyskawicznie zwrócił pieniądze.
- 25.10.06 – wyszły na jaw niejasne interesy pana marszałka, który miał powiązania z Ryszardem Warykiewiczem, biznesmenem do dziś poszukiwanym przez swoich wspólników za gigantyczne długi – w jego imieniu pana marszałka spłacił hipotekę kamienicy (700 tys. zł). Skąd w 1999 r. miał taką kasę – nie wiadomo, w każdym razie nie ma po niej śladu w jego ówczesnych oświadczeniach majątkowych.
- Róża Żarska, sędzia Trybunału Stanu z ramienia koalicji Samo-Ligo-PiS.
- ma trzy postępowania przed rzecznikiem dyscyplinarnym Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie Krzysztofem Stępińskim, dotyczące m.in. niepłacenia długów oraz poświadczenia nieprawdy. Wcześniej już niejednokrotnie była karana upomnieniami Rady.
- 06.09.2006 – pani Żarska ma właśnie po raz kolejny stanąć przed sądem dyscyplinarnym. Rzecznik dyscyplinarny warszawskiej adwokatury podpisał akt oskarżenia przeciwko niej, stawiając kilkanaście zarzutów naruszenia zasad etyki. przy tylu zarzutach pani Róży grozi nawet zawieszenie w prawie wykonywania zawodu. W związku z rozprawą wystosowała komunikat: "Informuję, że złożyłam wniosek o umorzenie postępowania, jakie rada prowadzi w mojej sprawie. [...] Jako sędzi Trybunału Stanu przysługuje mi immunitet sędziowski, wobec czego postępowanie w mojej sprawie powinno zostać umorzone z mocy prawa".
- Albert Śledzianowski, w poprzedniej kadencji szef klubu radnych PiS w Sopocie – jeszcze jako student politologii został we wrześniu 2000 roku skazany prawomocnym wyrokiem za podrobienie podpisów na umowach o przystąpieniu do funduszu emerytalnego Norwich Union, którego był agentem. Pod pretekstem załatwienia pracy wydobył od trzech studentek dane osobowe i sfałszował ich podpisy na formularzach zgłoszeniowych. O popełnieniu przestępstwa prokuraturę zawiadomił Norwich Union. Choć w trakcie procesu Śledzianowski przyznał się do winy i sam zaproponował karę (grzywna), to obecnie twierdzi, że "wyrok zapadł zaocznie bez jego wiedzy, albo jest to... prowokacja ze strony przeciwników politycznych z Platformy Obywatelskiej".
- Jan Butmankiewicz, 29.06.2006 wybrany przez KRRiT na członka rady Radia Opole, szef Samoobrony w Opolu – jest oskarżony o fałszowanie podpisów na liście osób popierających go jako kandydata do Senatu w wyborach 2005 r. (śledztwo w toku).
- Marek Surmacz, mianowany 25.08.2006 wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji
- w 2000 r. gorzowski sąd okręgowy uznał go winnym zniesławienia i wielokrotnego publicznego pomawiania o układy korupcyjne radnej Grażyny Wojciechowskiej i skazał go na karę grzywny, którą Surmacz zapłacił ponad pół roku później. Natychmiast po orzeczeniu wyroku stracił mandat radnego miasta Gorzowa.
- na panu wiceministrze ciążą również zarzuty, że spowodował kolizję samochodową i uciekł z miejsca zdarzenia, a zatrzymali go dopiero poszkodowani.
- jako szef gorzowskiej drogówki zwrócił też bezprawnie swoim znajomym trzy prawa jazdy, wcześniej zatrzymane przez policjantów. Jedno z tych praw jazdy zabrano za jazdę po pijanemu. Prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie. Jednak jak się dowiedzieli reporterzy RMF, śledztwo przekazano do Warszawy, gdzie w dziwnych okolicznościach sprawa zniknęła.
- 24.09.2007 - w myśl hasła "zasady zobowiązują", pan Surmacz został kandydatem Partii w przedterminowych wyborach 2007 r.
- Jacek Wachowicz, w poprzedniej kadencji szef rady Pragi Północ z rekomendacji PiS – wynajmuje lokal użytkowy przy ul. Ząbkowskiej. Pomimo, że zalega z opłatami i jest winien gminie już 17 tys. zł, to nie ma mowy o wypowiedzeniu mu najmu lub jakichkolwiek innych krokach w kierunku odzyskania przez gminę długu.
- Mahmed Totongi, lekarz, kandydat Samoobrony do pomorskiego sejmiku, prywatnie masażysta pani Hojarskiej – w 1999 roku jako lekarz pogotowia okradł zwłoki mężczyzny, który zmarł w jego karetce. Pan doktor po śmierci mężczyzny wyciągnął z jego ubrania portfel z 750 zł, z których po 100 zł wręczył sanitariuszowi i pielęgniarce, a resztę zatrzymał dla siebie. Jeszcze w 1999 r. cała trójka została skazana – pan doktor na dwa lata w zawieszeniu na 5 lat i 5 tys. zł grzywny.
- Józef Burdziak, nauczyciel z Tarnowskich Gór, kandydat PiS na starostę – jako radny poprzedniej kadencji był oskarżony o wynoszenie z urzędu poufnych dokumentów – kosztorysów związanych z budową jednego z rond w mieście. W styczniu tego roku został za to skazany – wyrok jest prawomocny.
- Stanisław Misztal, kandydat Samoobrony do sejmiku województwa lubelskiego – jesienią 2005 został oskarżony przez zamojską prokuraturę o fałszowanie recept i wyłudzenie refundacji z kasy Narodowego Funduszu Zdrowia. Na ślad nieprawidłowości w gabinecie okulisty wpadli lubelscy policjanci kontrolujący apteki. Ich uwagę zwróciły recepty na zakup leku używanego m.in. przez sportowców jako środek dopingujący. Wszystkie wystawiał Misztal, a kontrolerzy z NFZ zakwestionowali w sumie 88 wystawionych przez niego recept. Sprawa sądowa toczy się do dziś (połowa grudnia 2006), bo Misztal nie pojawia się na rozprawach i stosuje różne inne sztuczki.
- Janina Jach, kandydatka PiS na radną w Poznaniu – ma sprawę sądową o to, że jako dyrektorka przedszkola nr 144 na Osiedlu Czecha ukradła wspólnie z córką pieniądze przedszkola
- Eugeniusz Owczarczyk, sołtys podłosickiej wsi Świniarów, kandydat PiS na radnego w powiecie łosickim – kilkakrotnie wchodził w kolizję z prawem na okoliczność nielegalnego handlu alkoholem. M.in. w grudniu 2001 r. sąd grodzki w Siedlcach skazał go za to na karę grzywny i nakazał konfiskatę ponad 50 butelek alkoholu. Sąd stwierdził, że Owczarczyk "posiadał alkohol bez znaków akcyzy w ilościach wskazujących na przeznaczenie do działalności gospodarczej".
- Stefan Szańkowski, były wiceburmistrz Łosic, starosta łosicki, a przez ostatnie cztery lata kierownik siedleckiej delegatury urzędu marszałkowskiego, kandydat PiS na radnego w powiecie łosickim – w październiku 2001 r. odpowiadał przed sądem za fałszowanie dokumentów. Chodziło o wnioski o przyznanie nagród pracownikom samorządu. Kontrolerzy Regionalnej Izby Obrachunkowej uznali za niedopuszczalne, by samorządowcy sami sobie przyznawali nagrody. Szańkowski uznał, że skoro pieniądze zostały już wypłacone, trzeba sfabrykować podkładki z wcześniejszymi datami. Rozpatrująca sprawę sędzia Iwona Karasek nie miała wątpliwości – dowody fałszerstwa były ewidentne. Jednak na wniosek prokuratora podkreślającego "nieznaczne społeczne niebezpieczeństwo czynu" oraz "nieposzlakowaną opinię" b. starosty sędzia zgodziła się warunkowo umorzyć sprawę na rok.
- Piotr Strzała, kandydat Samoobrony do toruńskiej rady miasta – jest prawomocnie skazany za oszustwo i sfałszowanie podpisu.
- Marek Sadowski, wyższy urzędnik prokuratury krajowej - w 1995 roku spowodował wypadek, w którym ciężko ranna została Janina Pachniak. Jako sędzia, a następnie jako minister sprawiedliwości, pan Sadowski zasłaniał się immunitetem, co wywołało głębokie oburzenie ówczesnej opozycji, a szczególnie PiS. Dopiero w 2006 r. Sadowski został uznany za winnego spowodowania wypadku i skazany prawomocnie na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. Sąd orzekł też 100 tys. złotych odszkodowania dla Janiny Pachniak, rannej w wypadku, których Sadowski do dzisiaj nie zapłacił. Obecnie nie przeszkadza to nikomu.
- Artur Piłka, doradca prezydenta do spraw sportu - 08.07.2007 został zatrzymany przez policję w związku ze sprawą wprowadzania do obrotu środków odurzających. Według informacji na stronie internetowej Szkolnego Związku Sportowego, pan Piłka jest dalej prezesem tego związku, będąc tym samym wielkim przykładem dla młodzieży wolskiej.[3]
- Mirosław Panasiuk, członek PiS, wójt wsi Krynki na Podlasiu, w 2006 r. stracił mandat po prawomocnym skazaniu przez sąd za pobicie. W przeszłości był już karany za takie samo przestępstwo.
- 24.08.2007 - rada nadzorcza podlaskiego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska zarekomendowała pana Panasiuka na stanowisko szefa zarządu tej instytucji.
- Temistokles Brodowski, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego
- W latach 2003 - 2004 jako rzecznik policji w podwarszawskim Wołominie zajmował się handlem pirackimi filmami między innymi wśród policjantów. Pan Temiś rozprowadzał kopie najnowszych produkcji filmowych, opatrzone logo "Tokles Film".
- 31.10.2007 - Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła postępowanie sprawdzające dotyczące handlu pirackimi filmami przez rzecznika CBA
- Renata Beger, prominentna przedstawicielka Samoobrony, najważniejszego koalicjanta PiS, wybitna specjalistka od negocjacji koalicyjnych w epoce IV RP
- Wanda Łyżwińska, wybitna posłanka Samoobrony
- styczeń 2009 r. - Sąd Rejonowy w Radomiu skazał panią posłankę na karę półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat oskarżoną o fałszowanie dokumentów w kampanii wyborczej do Sejmu w 2001 r. Według prokuratury pani Łyżwińska podrobiła oświadczenia o wyrażeniu zgody na kandydowanie na posłów z listy Komitetu Wyborczego Samoobrony w okręgu radomskim oraz ich oświadczenia lustracyjne, złożone w Okręgowej Komisji Wyborczej w Radomiu w celu zarejestrowania listy kandydatów
- 24.11.2009 - Sąd Okręgowy w Radomiu utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego, prawomocnie orzekając, że była posłanka ma też zapłacić grzywnę w wysokości 5 tys. zł, jest zobowiązana do podania wyroku do publicznej wiadomości w dwóch lokalnych dziennikach oraz pokrycia kosztów procesowych w wysokości przeszło 6 tys. zł
- Kazimierz Suchcicki, wybrany z listy PiS radny w Bełchatowie
- 11.06.2009 - policja zatrzymała pana Kazimierza w jednym z barów z zawieszoną na szyi przewierconą monetą, którą wrzucał do automatów do gier. Sterowana przez okupantów miejscowa prokuratura rejonowa zarzuciła mu oszustwo, choć pan Suchcicki wyjaśnił, że chciał sprawdzić, czy to jest sposób na oszukanie automatu, gdyż prowadzi "własne śledztwo w sprawie mafii kontrolującej rynek gier hazardowych", a "policja bezmyślnie to śledztwo przerwała" i oczywiście oczywiste jest, że to sam radny był ofiarą oszustwa, a "za tym incydentem stoi ktoś z wymiaru sprawiedliwości"
- Zbigniew Wassermann - minister koordynator służb specjalnych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - poświadczenie nieprawdy:
- 12.01.2010 - ujawniono, iż zeznając przed komisją śledczą ds. afery hazardowej jako świadek, twierdził, że nie czytał notatki szefa ABW z 15.06.2007. Z dokumentów kancelarii premiera wynika, że Zbigniew Wassermann czytał notatkę dwa razy - 18 czerwca i 4 lipca 2007 r.
- "Pan Wassermann podkreślał wielokrotnie podczas przesłuchania, że na pewno nie otrzymał żadnych informacji od służb w tej sprawie." - zasuflował bezczelnie Jarosław Urbaniak (PO), członek komisji śledczej ds. afery hazardowej
- "Nie byłem informowany przez podległe mi służby o jakichkolwiek nieprawidłowościach podczas prac nad ustawą hazardową. [...] Nie pytałem o to podległych mi służb, bo nie było sygnału" - Zbigniew Wassermann podczas przesłuchania przed komisją śledczą do spraw afery hazardowej (28.12.2009)
- "[...] Jednocześnie informuję, że dokument [ tajna notatka służb w sprawie nieprawidłowości podczas prac nad ustawą o grach hazardowych ] Szefa ABW z dnia 15 czerwca 2007 r. (sygn. RS-Pf-465/07), adresowany do Pana Zbigniewa Wassermanna, byłego koordynatora ds. Służb Specjalnych wpłynął do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w dniu 15 czerwca 2007 r. i w tym samym dniu został zarejestrowany w oddziale 2 Kancelarii Tajnej Kancelarii Rady Ministrów. W okresie od 15 czerwca do dnia dzisiejszego z wymienionym wyżej dokumentem zapoznały się następujące osoby: Pan Zbigniew Wassermann - w dniu 18 czerwca 2007 oraz w dniu 4 lipca 2007 r. [...]" - pismo Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego, do Przewodniczącego Komisji Śledczej do spraw afery hazardowej, Mirosława Sekuły (08.01.2010)
- Waldemar Bonkowski, wiceprzewodniczący pomorskiego sejmiku z ramienia PiS, jeden z bohaterów reportażu telewizyjnego "Solidarni 2010"
- 02.09.2010 - Sąd Okręgowy w Elblągu podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, który nałożył na radnego PiS karę grzywny w wysokości 2,5 tysiąca zł., uznając apelację pana Bonkowskiego za bezzasadną. Sprawa dotyczyła nakłaniania w latach 2006 - 2007 pracowników do fałszowania dokumentacji, w czasie gdy Bonkowski był prezesem spółki Bielnik koło Elbląga, należącej do państwowego koncernu Energa. Według sądu fałszerstwo polegało na zawyżaniu wykazu zużycia paliwa w ciągniku i służbowym samochodzie osobowym prezesa. Wcześniej fałszerstwo stwierdzone zostało przez kontrolę rady nadzorczej w 2008 r., czego efektem było zwolnienie Bonkowskiego i skierowanie sprawy do prokuratury.
- Lucyna Malec, pełnomocniczka PiS w tarnowskim okręgu wyborczym w wyborach samorządowych 2010 roku
- 22.10.2010 - potajemnie zarejestrowała w powiatowej komisji wyborczej własną listę desygnatów. Z listy uzgodnionej i zaakceptowanej przez warszawską centralę, pani Malec usunęła kilku desygnatów, między innymi starostę tarnowskiego, członka zarządu okręgowego PiS w Tarnowie Mieczysława Krasa, umieszczając na pierwszym miejscu swoją córkę. Usunięci z listy przez Lucynę Malec członkowie PiS, a także trójka tarnowskich posłów PiS, złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Desygnatów PiS nie można już przywrócić na listę, bo termin ich zgłaszania minął w dniu 22.10.2010.
- Maciej Wąsik, do 14.10.2009 wiceszef CBA, w 2010 roku wybrany na radnego miasta Warszawy z listy Ruchu Oporu
- 06.11.2010 - na stacji paliw przy ul. Powsińskiej na warszawskim Wilanowie ukradł ok. 50 litrów paliwa za ok. 220 zł. Komisariat Policji Warszawa Wilanów po zgłoszeniu przez stację zawiadomienia o kradzieży paliwa, prowadził postępowanie wyjaśniające w sprawie o wykroczenie, jednak sprawa utknęła w miejscu, bowiem Wąsik nie odbierał wezwań.
- 10.06.2011 - podczas demonstracji pod Pałacem Prezydenckim policjanci wylegitymowali byłego wiceszefa CBA. Okazało się, że jest poszukiwany. Na komisariacie Wąsik przyznał się do winy.
- "Na podstawie zebranych w sprawie materiałów sporządzono do sądu wniosek o ukaranie. Grozi mu areszt, pozbawienie wolności albo grzywna" - powiedział mł. insp. Maciej Karczyński, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji (24.08.2011) [4]
Korupcja, konflikt interesów
- Przemysław Edgar Gosiewski, czołowy ideolog PiS, minister w Kancelarii Premiera – na krótko przed wyborami 2001 r. dostał od SKOK wysoką pożyczkę, której raty były wyższe niż jego ówczesne dochody. Niedługo po wyborach pan poseł przeprowadził w Sejmie korzystną dla tej instytucji ustawę o SKOK-ach. Indagowany przez dziennikarza Mariusz Kamiński, nie wiedząc, o kim mowa, bez namysłu zadeklarował, że sprawa kwalifikuje się do CBA.
- Ludwik Dorn, minister spraw wewnętrznych i administracji
- nie zgłosił w przewidzianym prawem jednomiesięcznym termninie, że ma zarejestrowaną działalność gospodarczą ("zapomniał"). "Rzeczpospolita" zwróciła się w tej sprawie do pełnomocnika rządu do spraw przygotowania programu zwalczania nadużyć w administracji publicznej, Mariusza Kamińskiego (późniejszego szefa CBA), nie ujawniając, że chodzi o Dorna. Kamiński podkreślił, że każdy parlamentarzysta powinien ujawnić w oświadczeniu majątkowym posiadanie firmy. Podobnego zdania jest szef Sejmowej Komisji Etyki, który zaznaczył, że komisja może zająć się sprawą, jeśli tylko dowie się o jej istnieniu.
- 13.12.2005 – Dorn deklaruje, że wytoczy "Rzeczpospolitej" proces za nazwanie go przedsiębiorcą.
- 14.12.05 – "Rzeczpospolita" publikuje kopię dokumentu wystawionego przez Biuro Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta Warszawy, wydanego 2 listopada 2005 r., w którym znajduje się zdanie: "[...] zaświadcza się, że przedsiębiorca Pan(i) Ludwik Dorn (tu adres) jest wpisany do ewidencji działalności gospodarczej (...) pod numerem 81151."
- koniec stycznia 2007 r. – w ewidencji urzędu wpis o działalności Dorna w dalszym ciągu widnieje.
- Andrzej Mikosz, od listopada 2005 r. minister skarbu.
- do ostatniej chwili przed mianowaniem doradzał firmie Sanitas jako inwestorowi chętnemu do kupna Jelfy (znanej później na okoliczność afery z corhydronem). Dwa tygodnie po jego mianowaniu, ministerstwo pod wodzą Mikosza podjęło decyzję o wyborze inwestora. Wybrano Sanitas, którego wartość była wielokrotnie niższa od Jelfy. Kiedy podejmowano tę decyzję, to minister – jak z wdziękiem oświadczył – "wyszedł z pokoju".
- 09.01.2006 – wyszło na jaw, że minister Mikosz w 2002 r. pożyczył (formalnie – jego żona) 300.000 dolarów matce gracza giełdowego Witolda W., którym od lat interesują się organa ścigania na okoliczność nielegalnych transakcji na giełdzie oraz prania brudnych pieniędzy.
- 11.01.2006 – pod naciskiem publikacji prasowych pan minister podał się do dymisji, która została łaskawie przyjęta przez premiera Marcinkiewicza.
- Mariusz Deckert, członek Rady Politycznej PiS, prezes Radia Lublin
- Jest oskarżony o próbę przekupienia radnego Ligi Polskich Rodzin. Według ustaleń Prokuratury Okręgowej, w czerwcu 2005 r., Deckert w zamian za pośrednictwo w uzyskaniu poparcia lub niebranie udziału w konkretnej sesji rady miasta przez radnego Mieczysława Rybę z LPR, oferował związanej z Ligą fundacji "Servire Veritati" ok. 100 tys. zł. Chciał w ten sposób przekonać radnych LPR do poparcia zmian w planie zagospodarowania przestrzennego lubelskiego osiedla Górki, dla umożliwienia właścicielowi terenu – kieleckiej spółce Echo Investment – postawienia kolejnego w mieście hipermarketu. Prokuratura zdecydowała się skierować akt oskarżenia do sądu.
- 02.07.2007 - za propozycję łapówki dla działacza LPR, wyrokiem sądu w Lublinie pan Mariusz skazany został na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy, 10 tys. zł grzywny i roczny zakaz sprawowania stanowisk w administracji rządowej.
- Jerzy Lejk, mianowany 26.01.2006 prezesem warszawskiego metra – w latach 1995-99 był wiceprezydentem miasta z rekomendacji SLD. Lejk to jedna z czołowych postaci niesławnej samorządowej koalicji SLD-UW (potem SLD-PO). Odpowiadał m.in. za komunikację i dlatego negocjował podpisaną w 1998 r. dotyczącą parkomatów umowę z WaParkiem. Miała ona zapewnić sprawne funkcjonowanie wprowadzonego wtedy systemu płatnego parkowania. Okazało się jednak, że podział zysków wynegocjowano tak, że przez dwa lata tylko 30 proc. pieniędzy z parkomatów trafiało do budżetu Warszawy, a aż 70 proc. do kasy WaParku. Z tej umowy ratusz wycofał się dopiero za prezydentury w Warszawie Lecha Kaczyńskiego. Za rządów Lejka odpowiedzialnego w latach 90. za transport miejski, rodził się tak zaciekle zwalczany przez PiS "układ warszawski": dwie firmy WPRD i MPRD dzieliły się zamówieniami na budowę i remonty ulic. Normą stały się aneksy do umów, które niebotycznie podnosiły koszty robót.
- Alina Gut, kandydatka Samoobrony, głosami PiS wybrana 26.01.2006 do Krajowej Rady Sądownictwa – sądzona za łapówkarstwo, w połowie lat 90. wplątała się w aferę z nielegalnym sprowadzaniem samochodów z zagranicy: pojazdy, które miały być darowiznami dla lubelskich parafii, zwolnione z podatku trafiały w prywatne ręce. Pani Gut zaproponowała jednemu z aferzystów pomoc w wykaraskaniu się z kłopotów. W zamian dostała chiński dywan wart wówczas 3 tys. zł oraz przysługę w postaci wymalowania domu. Trafiła wtedy na dwa tygodnie do aresztu, wyszła za poręczeniem majątkowym. Sąd w 1998 roku warunkowo umorzył sprawę. Stwierdził, że wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, ale okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości. Po doniesieniach prasowych, w połowie lutego podała się do dymisji.
- Tomasz Lipiec, minister sportu w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego
- 09.07.2008 - Tomasz Lipiec pod presją opozycji, podał się do dymisji w związku z zatrzymaniem w dniu 02.07.2007 pod zarzutem korupcji przy budowie Stadionu Narodowego dwóch dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu
- 26.10.2007 - dopiero po wyborach 21.10.2008, na polecenie prokuratora apelacyjnego z Warszawy, Tomasz Lipiec został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, a następnie aresztowany pod zarzutem przyjęcia korzyści majątkowej (100 tys. zł) w ramach śledztwa w sprawie korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu
- 11.06.2008 - Prokuratura Okręgowa w Warszawie przekazała do Sądu Rejonowego akt oskarżenia byłego ministra z zarzutami "przyjęcia korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przekroczenia uprawnień, podżegania do poświadczenia nieprawdy w dokumentach mających znaczenie prawne oraz oszustwa." Lipcowi grozi do 10 lat więzienia.
- 17.04.2012 - Sąd Okręgowy w Warszawie skazał pana Lipca na 3,5 roku pozbawienia wolności bez zawieszenia oraz zadecydował, że przez dziesięć lat nie będzie mógł zajmować stanowisk w instytucjach publicznych i nakazał mu zapłatę 31,5 tys. złotych na rzecz Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. W tym samym procesie skazano też żonę Lipca i członka jego gabinetu politycznego. Lipcowi prokuratura postawiła pięć zarzutów - m.in. że jako minister uzależniał powołanie Tadeusza M. na wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu od korzyści majątkowej i przyjął od niego co najmniej 70 tys. zł oraz 30 tys. zł. Ponadto jako minister miał polecić Tadeuszowi M. fikcyjne zatrudnienie pewnego człowieka jako swego osobistego kierowcy, któremu płacił więcej, niż zarabia się na tym stanowisku. Jeszcze jako szef warszawskiego OSiR-u Lipiec w latach 2004-05 miał zażądać 170 tys. zł łapówki za realizację umowy na remont lodowiska na warszwskich Stegnach. Kolejny zarzut dotyczył fikcyjnego zatrudnienia w Centralnym Ośrodku Sportu opiekunki do dziecka, za co wypłacono 34 tys. zł. W latach 2006-2007 jako minister miał polecić, by zatrudnić w COS pewną osobę w dziale obsługi Stadionu X-lecia, choć obiekt ten miał być zlikwidowany. Lipiec został skazany za 4 z 5 zarzuconych mu przestępstw.
- Andrzej Urbański, były szef Kancelarii Prezydenta, 03.04.2007 mianowany przez Radę Nadzorczą na prezesa zarządu TVP
- 04.04.2006 – Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie przetargu na wagony warszawskiej Szybkiej Kolei Miejskiej – za 55 mln miasto kupiło je na początku 2005 roku. Według posiadanych przez prokuraturę informacji przetarg był ustawiony, a za jego organizację odpowiadał w warszawskim ratuszu ówczesny wiceprezydent stolicy Andrzej Urbański. Przez zwykły zbieg okoliczności tylko jedna firma mogła spełnić wymagania przetargowe, bo dostawcom na przedstawienie projektu dano tylko miesiąc od podpisania umowy, a na zakończenie dostaw - niespełna rok. W przetargu wystartowały więc tylko ZNTK z Nowego Sącza (obecnie Newag) i oczywiście wygrały. Okazało się bowiem, że przypadkiem miały już gotowy projekt, bardzo zbliżony do wyśrubowanych wymagań określonych w przetargu. Również przypadkiem ZNTK należą do Zbigniewa Jakubasa, mocno zakolegowanego z Urbańskim jeszcze z czasów jego pracy w "Życiu Warszawy" przed 2000 rokiem. Co również ciekawe, ZNTK na potrzeby kontraktu kupiły od SKM Trójmiasto zrujnowane pociągi z lat 60., wycofane z użytku, a część z nich była spalona. Trójmiasto uznało, że ich remont będzie nieopłacalny, a poza tym nie gwarantują bezpieczeństwa.
- 02.06.2006 – okazało się też, że Urbański robił biznesy z działaczem SLD Ryszardem Nawratem. W 1998 r. stworzyli oni spółkę Kalejdoskop – Nowa Korporacja. Urbański twierdzi, że pozbył się udziałów w spółce w 2001 r., ale w KRS spółka Kalejdoskop nadal figuruje jako firma Urbańskiego i Nawrata, a sam Urbański wciąż wymieniamy jest jako prezes. Ustawa antykorupcyjna bezwzględnie zakazuje urzędnikom posiadania udziałów w firmach i zasiadania w ich władzach. W wyniku publikacji prasowych minister podał się do dymisji.
- 10.10.2006 – Pan Urbański wrócił do Kancelarii Małego Księcia i został jego doradcą. Jak powiedział mediom obecny szef Kancelarii Aleksander Szczygło "Urbański już zapłacił za swoje błędy 3-miesięcznym rozstaniem z pałacem".
- 11.10.2006 – tak się ciekawie złożyło, że niespodziewanie prokuratura po sześciomiesięcznym śledztwie umorzyła postępowanie dotyczące zakupu przez miasto pociągów Szybkiej Kolei Miejskiej. Śledczy stwierdzili, że co prawda "producenci mieli informacje o przetargu jeszcze przed jego ogłoszeniem, ale były one bardzo ogólne". Ponadto stwierdzono kilka nieprawidłowości proceduralnych, ale nie ma dowodów na to, że przetarg był ustawiony pod firmę Zbigniewa Jakubasa. Prokuratura stwierdziła jednak, że wszystko to "nie miało jednak poważnego znaczenia".
- 14.12.2007 - prokuratura okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia przyjęcia przez Andrzeja Urbańskiego 300 tysięcy złotych łapówki w 2004 roku, gdy był wiceprezydentem Warszawy. Zawiadomienie w tej sprawie wpłynęło do prokuratury 16.11.2007 i pochodzi od osoby fizycznej związanej z zajmującą się wywozem śmieci i oczyszczaniem ulic firmą SITA, której prezes miał wręczyć panu Urbańskiemu "korzyść majątkową znacznej wielkości za przekazywanie tej firmie zleceń od władz miasta".
- Maciej Łopiński, rzecznik prezydenta RP
- Będąc w latach 2002 – 2005 prezesem gdańskiej spółki Pomerania (spółka-córka Agencji Rozwoju Pomorza), jako jednoosobowa firma zawarł z kierowaną przez siebie spółką umowę na usługi zarządzania. Łopiński zarejestrował w urzędzie miasta działalność gospodarczą pod firmą "Doza" krótko przed objęciem funkcji prezesa. Jako "Doza" podpisał z Pomeranią umowę o "świadczeniu usług zarządzania". Za te usługi spółka zapłaciła mu w samym 2005 r. trzy razy tyle co za prezesowanie – 168 tys. zł. Minister wpisał tę kwotę w oświadczeniu majątkowym jako dochód z "działalności wykonywanej osobiście" (informacje dostępne są w oświadczeniu majątkowym ministra na stronach Kancelarii Prezydenta). Gdy marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski zażądał od Pomeranii umów z "Dozą", prawnik samorządowej spółki odmówił, dowodząc, że zarobki byłego prezesa nie są informacją publiczną. "Gdyby wszyscy prezesi spółek publicznych skorzystali z tego patentu, to całą ustawę można by wyrzucić do kosza. Jeśli ktoś wymyślił sposób na obejście ustawy kominowej, to ja natychmiast wniosę poprawkę do tej ustawy" – zadeklarował poseł PiS Krzysztof Tchórzewski, w czasach AWS pomysłodawca ustawy kominowej, nie wiedząc zresztą o kim mowa. Dowiedziawszy się, że chodzi o ministra Łopińskiego, zaczął się wycofywać i rozmydlać problem.
- 23.07.2007 - na dowód pełnego przestrzegania przez PiS "warunków dobrego rządzenia", sformułowanych 19.07.2007 przez Wielkiego Brata w liście do LiS-u, Maciej Łopiński został mianowany na stanowisko szefa gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nominacja ta jest jaskrawą ilustracją tezy, że w procesach odnowy nie ma świętych krów, a Partia niezwykle poważnie traktuje swoje zobowiązania i nowe rozdanie oczyszczania szeregów władzy rozpoczyna od własnych szeregów.
- Paweł Szałamacha, od 6.12.2005 pracował w Ministerstwie Skarbu Państwa, najpierw na stanowisku podsekretarza stanu, a od 5.01.2006 do 13.11.2007 sekretarza stanu, od 1.02. 2008 pełnił funkcję prezesa zarządu Instytutu Sobieskiego (zrezygnował po objęciu w 2011 mandatu poselskiego), od 16.11.2015 minister finansow megamocnego rzadu asytentki Naszego Umiłowanego Przywódcę, Nowego Zbawiciela Wolski, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego
- okazało się, że posiada – zgodnie z oświadczeniem majątkowym zamieszczonym na internetowej stronie resortu – 981 akcji Polskiej Grupy Farmaceutycznej, notowanego na giełdzie dystrybutora leków, który ma 20-procentowy udział w rynku. Oczywiście minister powinien zrezygnować z akcji – niezależnie bowiem od jego dobrej woli, zawsze może istnieć prawdopodobieństwo, że prędzej czy później będzie decydował lub posiadał niedostępną innym wiedzę o firmie, w której ma udziały. Minister odpowiada: "Zgodnie z prawem minister nie może posiadać powyżej 10 proc. akcji, tak więc posiadanie akcji PGF jest zgodne z prawem". Jego zdaniem nie występuje więc żaden konflikt interesów.
- W 2014 r. rozpoczął studia na Uniwersytecie Harvarda. Informacja o studiach na prestiżowym amerykańskim uniwersytecie jest jedną z najważniejszych w CV ministra finansów. Kiedy Paweł Szałamacha wyjeżdżał poinformowała o tym nawet gazeta z jego okręgu wyborczego - "Głos Wielkopolski". Z informacji wynikało, że ówczesny poseł PiS wziął na czas studiów bezpłatny urlop. Sejm nie zgodził się na bezpłatny urlop dla Szałamachy, dlatego podczas pobytu w USA pobierał uposażenie i dietę, choć niemal nie pracował jako poseł. "Rzeczpospolita" sprawdziła sejmowe dokumenty, z których wynika, że Paweł Szałamacha brał udział w głosowaniach tylko w czasie przerwy semestralnej oraz świąt wielkanocnych. Wypłatę pobierał tak, jakby pracował jak inni posłowie: "Z informacji kancelarii wynika, że posłowi potrącono podczas studiów łącznie 21,8 tys. zł. Zarobił więc w tym czasie ok. 90 tys. zł. Dochodzi do tego 12 tys. zł miesięcznie ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego."
- Kazimierz Marcinkiewicz, były premier – jako komisarz Warszawy wydzierżawił na niekorzystnych warunkach warszawskie korty Legii stowarzyszeniu, któremu szefuje Jerzy Hertel, jeden z bohaterów tzw. afery mostowej i - tylko przez dziwny zbieg okoliczności - mąż wydalonej z Platformy Obywatelskiej Małgorzaty Ławniczak-Hertel, radnej blisko współpracującej z PiS. Okazało się, że rządzony przez Kazimierza Marcinkiewicza ratusz wydzierżawił stowarzyszeniu Hertla bez przetargu 12,4 tys. m kw. kortów Legii na 12 lat za 4,7 tys. zł miesięcznie (0,38 zł za m kw). Teren obejmuje 8 kortów z trybunami w centrum Warszawy. Umowa daje stowarzyszeniu prawo do pobierania opłat z biletów, reklam, wynajmu kortów i szkoleń. Choć miasto oddało korty w długoterminową dzierżawę, to przygotowany przez ekipę Marcinkiewicza budżet Warszawy na rok 2007 przez zbieg okoliczności przewiduje, że z kasy ratusza na naprawę kortów i nowe trybuny popłynie 12 mln zł. Również tylko zwykłym zbiegiem okoliczności umowę dzierżawy podpisano 24 listopada 2006 r., a więc w ostatnim dniu roboczym przed drugą II turą wyborów na prezydenta Warszawy.
- Krzysztof Putra, obecny wicemarszałek Senatu z ramienia PiS, w dniu 28 września 2001 r. w Hryniewiczach, gdzie miała powstać nieczynna do dziś oczyszczalnia odcieku, podpisał protokół odbioru końcowego inwestycji. W protokole wyraźnie zapisano, że odebrany obiekt "nie posiada wad trwałych, niedających się usunąć". W dokumencie można także przeczytać, że "[...] oczyszczalnia odcieków jest wykonana i znajduje się w fazie rozruchu technologicznego. [...] Przekazanie końcowe zamawiającemu i użytkownikowi nastąpi po zakończeniu rozruchu". Putra był prezesem miejskiej spółki Lech, która miała przejąć użytkowanie oczyszczalni. W dniu odbioru oczyszczalnia nie była w trakcie rozruchu, nie działała i nie działa do dzisiaj, mimo że władze Białegostoku zapłaciły wykonawcy (spółka Arka Konsorcjum S.A. z Poznania) 4 mln zł. Dokument został podpisany tylko po to, by Bank Ochrony Środowiska mógł uruchomić ostatnią transzę kredytu dla Arki (w wysokości 1,4 mln zł), którą można było wypłacić najpóźniej do 30 września. Protokół opisywał więc fikcję, a wszyscy, którzy go parafowali, potwierdzili nieprawdę.
- 14.05.2007 - mimo zaproszeń pan marszałek nie zaszczycił posiedzenia Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej Białegostoku, badającej sprawę Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych w Hryniewiczach. Putra poinformował komisję, że najbliższe wolne terminy w jego kalendarzu to 4, 11 i 18 czerwca i w jednym z nich może porozmawiać z radnymi. Komisja oczekiwała na wicemarszałka 4 czerwca, jednak - jak stwierdza jej raport - Putra oszukał komisję i nie pojawił się na przesłuchaniu w tym dniu. Pełen raport na stronie Rady Miejskiej Białegostoku.
- Marek Kozłowski, ówczesny wiceprezydent Białegostoku, kandydat PiS na prezydenta Białegostoku w wyborach 2002 r., ostatnio jeden z poważniejszych kandydatów na stanowisko wojewody podlaskiego, wspierany przez dwóch urzędników miejskich również podpisał protokół odbioru oczyszczalni odcieku, poświadczając tym samym nieprawdę.
- 20.05.2007 - Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie formalnie przedstawiła panu Kozłowskiemu zarzuty niedopełnienia obowiązków oraz narażenia miasta na straty wielkich rozmiarów.
- Antoni Macierewicz, wybitny Wolak, likwidator WSI i szef kontrwywiadu wojskowego.
- Jak wynika z akt rejestrowych w Krajowym Rejestrze Sądowym, pan Antoni jest prezesem i właścicielem blisko 28% udziałów założonej przez siebie w 1995 r. spółki "Dziedzictwo Polskie", wydawcy narodowo-katolickiego pisma "Głos". Ustawa antykorupcyjna zabrania osobom pełniącym kierownicze stanowiska państwowe zasiadania we władzach spółek i posiadania więcej niż 10% ich udziałów. Za złamanie ustawy grozi dymisja.
- Ryszard Lewandowski, Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla, członek PiS.
- Michał Borowski, naczelny architekt miasta stołecznego Warszawy i jeden z najbardziej zaufanych ludzi za czasów prezydentury w tym mieście Lecha Kaczyńskiego, odwołany ze stanowiska w pierwszych dniach urzędowania Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- w okresie pracy w Ratuszu zasłynął wieloma nieudanymi przetargami oraz kontrowersyjnymi decyzjami, jak na przykład wydanie pozwolenie na zabudowę apartamentowcami dawnego stadionu Olimpii, a potem przesunięcie planowanej drugiej linii metra tak, by znalazła się w pobliżu tego osiedla.
- zamieszany w podejrzane powiązania korupcyjne z firmą Ghelamco, której wydał pozwolenie na budowę biurowca przy Pięknej i Kruczej, a której spółka córka kupiła później od Borowskiego jako osoby fizycznej kamienicę przy Foksal.
- Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia IV RP - "...muszę przeprosić za to, że kłamałem"
- Jak donosi "Dziennik" z 20.11.2007, lekarstwo "iwabradyna" znalazło się na liście leków refundowanych w kilka godzin po wizycie, jaką wiceministrowi Piesze złożyli przedstawiciele koncernu Servier. Piecha początkowo twierdził, że spotykał się z przedstawicielem firmy farmaceutycznej tylko w ministerstwie. Potem okazało się, że spotykał się również prywatnie w kawiarni. Przyznając się do kłamstwa Piecha powiedział - "To nie było kłamstwo świadome, to było coś odruchowego."
- 21.11.2007 - pan Piecha złożył rezygnację z funkcji wiceministra zdrowia
- Marzec 2008 r. - Prokuratura Krajowa i CBA wszczynają śledztwo w sprawie Iwabradyny
- 11.09.2008 - na jaw wychodzi, że w trakcie prac nad wpisaniem leku na listę leków refundowanych doszło do sfałszowania dokumentów poszerzających zastosowanie iwabradyny, a w śledztwie jest też wątek korupcyjny - osoba związana z producentem leku załatwiła w 2006 r. mieszkanie w Krakowie synowi Bolesława Piechy, studentowi medycyny, w związku z czym poniosła koszty w wysokości 10 tys. zł rocznie
- Grzegorz Szpyrka, wicemarszałek województwa śląskiego, radny PiS
- 03.12.2007 - pan Szpyrka został zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod zarzutami przyjęcia w latach 1999-2007, wraz z 9 innymi osobami, korzyści majątkowych na sumę co najmniej 1,5 mln zł.
- Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, w lutym 2007 r. "zdruzgotany" aferą Mirosława G. i oburzony jego cynizmem.
- 16.04.2008 - został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w związku z zarzutami korupcyjnymi. Zarzuty usłyszeli: kierownik pracowni chemii klinicznej Instytutu Kardiologii 54-letnia Danuta G., kierownik zakładu biochemii klinicznej w tej placówce, 65-letni Dariusz S. oraz zastępca dyrektora ds. klinicznych i organizacyjnych instytutu Jarosław Pinkas. Śledczy ustalili, że Jarosław Pinkas zażądał od firmy, która wygrała przetarg na diagnostykę laboratoryjną w latach 2003-2005 pokrycia kosztów remontu pomieszczeń służbowych zajmowanych przez ówczesnego dyrektora instytutu. Koszt prac wyniósł prawie 55 tys. zł. Oprócz tego Jarosław P. usłyszał zarzut - w związku z pełnieniem funkcji publicznej - "przyjęcia co najmniej 55 tys. zł oraz wiecznego pióra wartego prawie 3 tys. zł w zamian m.in. za ułatwienie jednej ze spółek wygrania przetargu". Byłemu wiceministrowi zdrowia grozi kara do 10 lat więzienia.
- 18.04.2008 - decyzją łódzkiego sądu rejonowego Jarosław Pinkas został aresztowany, a następnie zwolniony za kaucją w wysokości 200 tys. zł
- 30.06.2010 - łódzka prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego Łódź-Śródmieście akt oskarżenia, w którym zarzuca panu Pinkasowi, że w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjął co najmniej 55 tys. zł i wieczne pióro warte prawie 3 tys. zł od przedstawicieli firm świadczących na rzecz kierowanego przez niego Instytutu usługi w zakresie diagnostyki laboratoryjnej, w zamian za co miał podjąć działania zmierzające do wygrania przez te spółki przetargów i zawarcia umów związanych ze świadczeniem usług. Według prokuratury, miał on również zażądać od firmy, która wygrała przetarg, pokrycia kosztów remontu pomieszczeń służbowych.
- Jarosław Chmielewski, senator PiS w latach 2005-2007
- 04.07.2008 - zatrzymany przez CBA w związku z podejrzeniem korupcji w ramach jednego z wątków tak zwanej aferą gruntowej
- 05.07.2008 - władze PiS poinformowały, że pan Chmielewski "już dawno został usunięty z partii i próby łączenia jego osoby z Prawem i Sprawiedliwością są w żaden sposób nieuprawnione"
- 07.07.2008 - na jaw wychodzi, że senator PiS załatwił pracę w firmie Dialog Andrzejowi Kryszyńskiemu i Piotrowi Rybie, dwóm bohaterom afery gruntowej. W zamian za to panowie Kryszyński i Ryba ustawiali przetargi w "Dialogu" pod jego dyktando
- 07.07.2008 - okazuje się również, że prokuratura i CBA wiedziały o sprawie już rok wcześniej, a CBA wielokrotnie składało plany śledztw z listami osób do zatrzymania do prokuratury, która jednak nie wydawała żadnych decyzji
- Tadeusz Wita, członek rady politycznej PiS na Śląsku, poseł PiS w kadencji 2005-2007, w marcu 2009 r. obejmuje mandat poselski po zmarłym Zbigniewie Relidze
- pan Wita jest oskarżony przez gliwicką prokuraturę o "poświadczenie nieprawdy w celu pomocnictwa przy osiągnięciu korzyści majątkowej innej osoby", w związku z próbą wyłudzenia w 2003 r. atrakcyjnego mieszkania na osiedlu Jodłowa w Zabrzu, które wybudowano za rządowe pieniądze dla osób z mieszkań przeznaczonych do rozbiórki z powodu budowy Drogowej Trasy Średnicowej
- Tomasz Dudziński, poseł PiS
- Złamał ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Przez pół roku, od kwietnia do października 2010 ukrywał, że jest prezesem i udziałowcem spółki Radio Językowe. Sejmowy rejestr korzyści, na którego uzupełnienie miał 30 dni, Dudziński wypełnił dopiero gdy sprawą zainteresował się tygodnik "Newsweek". [5]
- Wojciech Bernatowicz, prezydent Starachowic, który jedynie przez zwykły zbieg okoliczności w dniu 25.08.2011 wystąpił na własne życzenie z PiS po poparciu w toczącej się kampanii wyborczej desygnatki PSL do Sejmu
- 29.08.2011 - Wojciech Bernatowicz został zatrzymany przez CBA na polecenie krakowskiej prokuratury pod zarzutem korupcji. Wraz z nim zatrzymano także pracownicę urzędu miejskiego w Starachowicach oraz miejscowego przedsiębiorcę. Przeprowadzone śledztwo wykazało, że od trzech lat prezydent miasta przyznawał dyrektorom lub prezesom spółek miejskich wysokie nagrody roczne lub za konkretne osiągnięcia. Nagrodzone osoby miały później dzielić się z prezydentem - regułą było oddawanie mu połowy przyznanej nagrody. Dotychczas prokuratorzy ustalili, że podejrzany Wojciech Bernatowicz przyjął 96 tysięcy złotych łapówek
- 30.08.2011 - na wniosek Prokuratury Apelacyjnej, krakowski sąd podjął decyzję o aresztowaniu Wojciecha Bernatowicza na trzy miesiące
- 10.11.2011 - prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Apelacyjna w Krakowie poinformowała, że pan Beranotowicz przyznał się do wszystkich zarzutów, które mu postawiono i złożył obszerne wyjaśnienia. Po przesłuchaniu podejrzany został zwolniony z aresztu i zastosowano wobec niego dwa inne środki zapobiegawcze - poręczenie majątkowe w wysokości 90 tys. zł oraz zakaz opuszczania kroju
- 02.12.2011 - na polecenie Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, CBA dokonało ponownego zatrzymania pana Bernatowicza "w związku z pojawieniem się nowych okoliczności w śledztwie dotyczącym korupcji"
- 04.12.2011 - Sąd Okręgowy w Krakowie podjął decyzję o aresztowaniu Wojciecha Bernatowicza, zatrzymanego dwa dni wcześniej przez CBA
- 09.12.2011 - Sąd Rejonowy w Starachowicach orzekł przepadek 90 tys. zł kaucji uznając, że podejrzany podjął działania zmierzające do utrudniania postępowania
- 09.02.2012 - rzecznik prokuratury Piotr Kosmaty poinformował, że Wojciech Bernatowicz złożył w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Prokuratura nie ujawniła, jaką karę dla siebie Pan Bernatowicz zaproponował we wniosku
- 31.01.2013 - Sąd Rejonowy w Starachowicach stwierdził, że Wojciech Bernatowicz "swoje stanowisko wykorzystywał do prowadzenia działalności przestępczej" i skazał go na 3,5 roku bezwzględnego więzienia, 100 tys. zł grzywny i osiem lat zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w organach władzy publicznej. Sąd orzekł również, że Pan Bernatowicz ma zapłacić 23 tys. zł kosztów sądowych
- Wiesław Gołaszewski, popierany przez PiS wójt gminy Płaska koło Augustowa, członek podlaskiego społecznego komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego
- 16.09.2011 - wójt Gołaszewski został zatrzymany przez policję w czasie akcji kontrolowanego wręczenia łapówki. Razem z nim zatrzymano miejscowego przedsiębiorcę. Panu wójtowi przedstawiono zarzut żądania w związku z inwestycjami budowlanymi w gminie 280 tys. zł łapówki i przyjęcia 120 tys. zł jako pierwszej raty z tej kwoty. Dzień później Prokuratura Okręgowa w Łomży wystąpiła do sądu o aresztowanie samorządowca i przedsiębiorcy na trzy miesiące
- Daniel Obajtek - były wójt gminy Pcim, w dniu 27.11.2015 powołany na p.o. Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
- Pan Obajtek oskarżony jest o korupcję i oszustwo. Zgodnie z informacją rzecznika Sądu Okręgowego w Sieradzu Jacka Klęka, zarzuty dotyczą przyjęcia przez niego korzyści majątkowej w wysokości 50 tys. zł w związku z zajmowaną funkcją oraz oszustwa. Pierwsza rozprawa w tej sprawie ma się odbyć w dniu 21.12.2015
Prywata i wykorzystywanie stanowisk
- Ryszard Bender, od listopada 2005 r. senator LPR – w lipcu 1994 r. w atmosferze skandalu, ustąpił ze stanowiska przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, gdy okazało się, że odbył kilka podróży do egzotycznych krajów, zafundowanych przez stacje telewizyjne ubiegające się o koncesje na nadawanie programu.
- Tomasz Lipiec, minister sportu
- W 2005 roku pan minister jako Dyrektor Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zatrudnił Małgorzatę M., podpisując z nią umowy, które nie precyzowały jej obowiązków w Ośrodku, ale zapewniały wynagrodzenie prawie 1900 złotych brutto. Byli współpracownicy Lipca zeznają, że Małgorzata M. nigdy nie pracowała w Ośrodku, a przebywała w domu Lipca w Wesołej i zajmowała się jego dziećmi. Do tej pracy zawoził ją służbowym samochodem kierowca dyrektora Lipca, który rano woził szefa do pracy, a później jechał pod dom M. i odwoził ją do Wesołej. Zdarzało się też, że kierowca woził panią M. z dziećmi Lipca do przychodni lekarskiej.
- 10 i 11.05.2006 – pan minister urządził sobie urodziny w eleganckiej restauracji "Villa Park" w Wesołej pod Warszawą, które opłacił służbową kartą ministerstwa sportu (1087 zł i 2318 zł).
- 25.09.2006 – po doniesieniach prasowych ("Rzeczpospolita") na temat urodzin ministra i jego przekonujących wyjaśnieniach, że bawił w lokalu służbowo, ministerstwo sportu wydało oświadczenie, w którym poinformowało, że "Minister Sportu dokonał w dn. 25.09.2006 roku, zwrotu wymienionej w artykule kwoty na kartę służbową resortu".
- Hanna Wujkowska, doradczyni premiera Marcinkiewicza ds. rodziny – w październiku 2004 roku została zwolniona dyscyplinarnie przez burmistrza Zielonki ze stanowiska dyrektorki ZOZ z powodu "świadczenia pracy poza wiedzą burmistrza w innych miejscach niż ZOZ, w godzinach pracy ZOZ w Zielonce oraz nieprawidłowości przy wypłacaniu samej sobie comiesięcznej premii". Mówiąc prościej zwolniono ją za podpisywanie listy i wychodzenie do pracy w prywatnej lecznicy oraz przyznawanie samej sobie wysokich premii. W dniu 13.03.2007 ponownie została doradcą, tym razem wicepremiera Giertycha i członkiem jego gabinetu politycznego.
- Ewa Stryczyńska, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, powołana przez Małego Księcia do Krajowej Rady Sądownictwa – we wrześniu 2001 r. spowodowała w Poznaniu wypadek, w którym ranne zostały cztery osoby. Oczywiście uniknęła kary, bo chronił ją immunitet, z którego nie chciała zrezygnować. Zgodnie z Konstytucją, Krajowa Rada Sądownictwa ma strzec niezawisłości sędziów i pilnować, czy przestrzegają zasad etycznych.
- Janusz Kochanowski, kandydat PiS, wybrany w dniu 26.01.2006 na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, wcześniej kandydat PiS na eurodeputowanego.
- pełniąc za czasów rządu Mazowieckiego funkcję konsula RP w Londynie, posłał syna do ekskluzywnej szkoły francuskojęzycznej, a potem przez wiele lat prowadził spór sądowy z Państwem Polskim o zapłatę czesnego za pobyt dziecka w tej szkole. Ten spór przegrał dopiero przed Sądem Najwyższym.
- 27.07.2006 został członkiem Rady Fundacji PZU. Indagowany na okoliczność możliwego konfliktu interesów (dla wielu osób pokrzywdzonych przez firmy ubezpieczeniowe, biuro Rzecznika Praw Obywatelskich jest ostatnią deską ratunku w staraniach o wypłacenie odszkodowania), rzecznik grzmi o atakach politycznych.
- 19.08.2006 – po intensywnych krytycznych komentarzach pan Kochanowski zdecydował się jednakowoż zrezygnować z funkcji w Radzie.
- Ewa Żydowicz-Mucha, dyrektorka Szpitala Bielańskiego w Warszawie, która miała z warszawskim ratuszem umowę o pracę do końca września 2005 r., już po wyborach parlamentarnych dostała jej przedłużenie na czas nieokreślony. Miało to na celu zablokowanie miejsca Balickiemu, który skończył urlop bezpłatny, a wcześniej kandydował w wyborach na prezydenta Warszawy przeciwko Kaczyńskiemu. Zupełnie nie zaszkodziło jej karierze odkrycie, że przez wiele miesięcy wymieniała się usługami konsultingowymi z dyrektorem innego miejskiego szpitala. Dyrektor szpitala przy Grenadierów radził pani dyrektor Bielańskiego, jak zarządzać jej placówką, a dyrektor Bielańskiego odwdzięczała mu się radami, jak zarządzać jego placówką. Wszystko to za jedyne 2,5 tys. zł miesięcznie.
- Aldona Kostrzewa, od 03.04.2006 była zastępcą Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi, z rekomendacji PiS.
- w 2003 r. była zamieszana w zatuszowanie sprawy brzezińskiego radnego i dyrektora miejscowego szpitala Jana Krakowiaka. Pan radny w dniu 06.06.2003 roku uderzył po pijanemu samochodem w przydrożny znak drogowy, a w alkomat dmuchała podstawiona osoba. Biuro Spraw Wewnętrznych KGP już od 2003 r. miało sygnały o tym, że sprawa mogła być ukręcona przy udziale pani komendant (wtedy była szefową Komendy Miejskiej policji w Łodzi).
- 10.11.2006 – pani komendant została zatrzymana przez Biuro Spraw Wewnętrznych KGP i odwołana ze stanowiska przez Komendanta Głównego policji. Nagle okazało się, że za współudział w mataczeniu grozi jej 10 lat więzienia. Jak wcześniej opozycja zwracała uwagę na kontrowersyjność tej nominacji, to oczywiście wyzwana została od komuchów, układów, agentów itd.
- 25.06.2007 – prokuratura okręgowa w Łodzi skierowała do łódzkiego sądu rejonowego akt oskarżenia przeciwko pani komendant.
- Michał Jagodziński, 28.06.2006 mianowany prezesem Radia PIK, pełnił już tę funkcję do 2000 roku – za rządów Buzka odszedł ze stanowiska w atmosferze skandalu związanego z odprawami, jakie przyznał sobie i pobrał zarząd (po 400 tys. zł na osobę).
- Jędrzej Jędrych, poseł PiS – według oświadczenia majątkowego posła, od początku kadencji do końca kwietnia 2006 r. otrzymał on z kasy TUW SKOK i TU SKOK Życie SA ponad 160 tys. zł, a więc trzykrotnie więcej niż jego dochody poselskie. Poseł Jędrych jest posłem zawodowym i poza dietą oraz dochodami z sejmiku wojewódzkiego otrzymuje też stałe wynagrodzenie poselskie, co jest rażąco sprzeczne z prawem. Poseł działa też jak zawodowy lobbysta: przychodzi na posiedzenie komisji, której nie jest członkiem, i namawia posłów do rozwiązań korzystnych dla firmy, która mu płaci, a to z kolei klasyczne złamanie prawa o lobbingu. Wniosek PO o zbadanie sprawy przez prokuraturę, Centralne Biuro Antykorupcyjne i ewentualnie przez bankową komisję śledczą oczywiście okrzyknięty został przez posłów PiS jako obrona układu.
- Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy, prawa ręka ministra Ziobro.
- 2004 r. – syn tego czołowego tropiciela afer miał za mało punktów z egzaminu, ale dostał się na Wydział Prawa Uniwersytetu Gdańskiego dzięki pozycji ojca. Wynika to z odtajnionej na skutek dwóch rozpraw sądowych listy 68 osób przyjętych na wydział prawa z odwołań. W 2004 r. "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że co najmniej w kilku przypadkach "odwołanie" oznaczało protekcję. Listy polecające konkretnych kandydatów, których odwołania trzeba uwzględnić, napisali do władz uczelni m.in. prezes sądu okręgowego i dziekan rady adwokackiej. Dzięki ich pismom przyjęto na studia dwójkę dzieci sędziów, córkę prokuratora okręgowego oraz kilkoro pociech z rodzin adwokackich. Nie dostały się natomiast osoby, które zdobyły na egzaminie więcej punktów niż synowie i córy prawników. Rektor UG Andrzej Ceynowa, którego córka dostała się na prawo z odwołania rok wcześniej, zasłonił się ustawą o ochronie danych osobowych i nie chciał opublikować listy wszystkich osób przyjętych z odwołań. Po blisko 2 latach decyzją NSA lista została odtajniona. Jak afera ujrzała światło dzienne pod koniec 2004 r., to PiS kipiał z oburzenia i wielkim głosem domagał się wyciągnięcia konsekwencji. Teraz zaległa głucha cisza.
- 08.02.2007 – Janusz Kaczmarek mianowany został przez prezydenta ministrem spraw wewnętrznych i administracji w miejsce Ludwika Dorna
- Krzysztof Woźniak, wiceszef małopolskiego klubu PiS – we wrześniu 2006 r. wybrał się w 11-dniową delegację samochodem na Kretę. Do Grecji pojechał na jednodniową konferencję. na zakup benzyny – w celu pokonania 4355 km z Krakowa do Heraklionu i z powrotem – pobrał z publicznej kasy 3470 zł. Nocował kolejno na Węgrzech, w Serbii, Macedonii i Grecji. Na hotele i diety dostał od urzędu marszałkowskiego 1098,50 euro, a na prom na Kretę kolejne 486 euro. W sumie wyjazd wiceprzewodniczącego PiS kosztował małopolskiego podatnika blisko 10 tys. zł. Po cóż to pan radny PiS wybrał się w 11-dniową podróż samochodem na Kretę? Żeby uczestniczyć w jednodniowym seminarium "Marki regionalne jako narzędzie promocji produktów regionalnych", organizowanym przez Zrzeszenie Regionów Europy i posłuchać referatu o produktach regionalnych Małopolski, który wygłaszał... jego kolega z sejmiku, radny Andrzej Kurz. Ten ostatni poleciał samolotem za czterokrotnie mniejsze pieniądze. Woźniakowi zgodę na wyjazd samochodem do Grecji, nie zważając na koszty, podpisał jego partyjny kolega Witold Kozłowski, przewodniczący sejmiku z ramienia PiS.
- 06.10.2006 – po publikacjach prasowych pan radny ogłosił, że zrzeka się 8 z 10 tys. zł zwrotu kosztów samochodowej delegacji na Kretę. W rozmowie z dziennikarzem radny zasmucił się, że "Jeśli urząd marszałkowski pokryje tylko 2 tys. zł kosztów mojej podróży, to ja będę musiał dopłacić do tego wyjazdu jakieś 3 lub 4 tys. zł z własnej kieszeni".
- Marek Surmacz, wiceminister spraw wewnętrznych, w myśl hasła "zasady zobowiązują" kandydat na posła Partii w przedterminowych wyborach 2007 r.:
- 30.11.2006 - pan minister wysłał policjantów z komisariatu dworcowego po hamburgery dla podróżującej pociągiem koleżanki z rządu, wiceminister pracy Elżbiety Rafalskiej. Policjanci z wałówką czekali na głodną Rafalską na peronie.
- 27.12.2006 - "Zwróciłem wiceministrowi Surmaczowi uwagę na nieroztropność jego postępowania, to wystarczy" - powiedział wicepremier, szef MSWiA Ludwik Dorn.
- Tomasz Serafin, dyrektor departamentu bezpieczeństwa publicznego MSWiA, w nocy z 1 na 2 grudnia 2006, policjantom z zaprzyjaźnionego komisariatu policji na Dworcu Centralnym w Warszawie, kazał się odwieźć do domu w Siedlcach. Pan dyrektor bawił się do 1:00 na imprezie andrzejkowej w klubie "Muza" na ul. Chmielnej i był mocno wstawiony. W drodze powrotnej z Siedlc dwoje policjantów, którzy go odwieżli zginęło w wypadku.
- 17.01.2007 - warszawska prokuratura okręgowa postawiła Tomaszowi Serafinowi dwa zarzuty: przekroczenia uprawnień (nakłaniania komendanta warszawskiego komisariatu kolejowego do tego, by wydał dwojgu funkcjonariuszom polecenie odwiezienia go do domu) oraz działania na szkodę interesu publicznego - zagrożenie do 3 lat więzienia. Po postawieniu zarzutów Serafin został zdymisjonowany.
- 18.09.2007 - w ramach programu "Zasady zobowiązują", pan Serafin mianowany został doradcą szefa służby wywiadu wojskowego, Witolda Marczuka
- 20.12.2008 - sąd uznał Tomasza Serafina i winnym przekroczenia uprawnień i skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata
- Anna Kalata, minister pracy desygnowana przez Samoobronę.
- 27.01.2007 - tygodnik "Wprost" dotarł do opiewającej na 11 tys. zł umowy z wizażystką, zawartej pod koniec 2006 roku oraz umowy o dzieło na 11 tys. zł., w ramach której w lutym 2007 r. wizażystka ma prowadzić dla Kalaty szkolenie dotyczące m.in. "łączenia sygnałów werbalnych i niewerbalnych, empatii, charyzmy, intuicji i stylizacji". Pracownicy ministerstwa mówią, że w rzeczywistości specjalistka robi pani minister makijaż, manicure, dobiera garderobę, zwłaszcza uwielbiane przez Kalatę apaszki.
- 30.01.2007 - premier oznajmił, że zobowiąże panią minister do zwrotu pieniędzy za usługi wizażystki.
- 13.08.2007 - pani Kalata, już jako wróg narodu ze zbrodniczej Samoobrony, zostaje odwołana ze stanowiska
- Adam Skup, dyrektor siedleckiej delegatury kuratorium oświaty, lokalny działacz PiS - gdy jego syn Dawid, uczeń I klasy Liceum im. Królowej Jadwigi w Siedlcach, dostał jedynkę z fizyki na pierwszy semestr nauki, pan dyrektor uznał, że taka ocena dla jego syna to skandal. Wezwał więc do kuratorium dyrektora liceum, Tadeusza Koczonia i niedwuznacznie zasugerował, by ten zrobił coś z profesorką uczącą fizyki w klasie Ib. Dyrektor uległ naciskom, jednak zwolnić nauczycielki Ewy Jagodzińskiej nie mógł, bo jest tuż przed emeryturą. Postanowił więc przesunąć ją do innej klasy. Spotkało się to z masowym protestem uczniów klasy Ib, w wyniku którego dyrektor wycofał się z przesunięcia pani profesor.
- Małgorzata Gut, doradca w gabinecie politycznym Leppera, córka posłanki Samoobrony, znanej korumpantki Aliny Gut, która w atmosferze skandalu ustąpiła z Krajowej Rady Sądownictwa - w styczniu 2007 r., powołując się na Leppera, domagała się od prezesa KRUS, Dariusza Rohde, rozstrzygnięcia przetargu na obsługę prawną KRUS na korzyść swojej prywatnej firmy prawniczej, mimo że wcześniej nie brała w nim udziału. O tej propozycji korupcyjnej pan Rohde poinformował pisemnie Leppera, a nie doczekawszy się reakcji - w dniu 02.03.2007 także premiera. Dziwnym zbiegiem okoliczności tego samego dnia Małgorzata Gut poinformowała go, że został przez premiera odwołany.
- Halina Olendzka, świętokrzyska posłanka PiS, w dniu 05.04.2007 mianowana na stanowisko wiceministra pracy i polityki społecznej - jako parlamentarzystka obficie korzystała z możliwości zwiedzania świata na koszt podatników, odwiedzając m. in. Szwajcarię, Ukrainę, Kenię, dwa razy Kuwejt oraz Wenezuelę. Po mianowaniu wyznała, że "będzie to dla niej duże wyzwanie, choć nie ukrywa, że wolałaby, żeby to było ministerstwo zdrowia, ponieważ jest lekarzem."
- Tomasz Wawrzkowicz, dyrektor Biura Kadr i Administracji w ministerstwie sportu, podwładny innego wybitnego odnowiciela, ministra Tomasza Lipca z PiS, systematycznie wykorzystywał służbowy samochód do prywatnych podróży do rodzinnego Rzeszowa, za co został w końcu zwolniony z posady (po nagłośnieniu sprawy przez wrogie media).
- Piotr Ślusarczyk, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, wiceminister budownictwa w rządzie PiS, a od stycznia 2007 r. z rekomendacji LPR minister w kancelarii premiera
- 26.05.2007 - z okazji swojego wesela, które - obok innych dygnitarzy - nawiedził również minister Roman Giertych, pożyczył z kancelarii premiera dwa mikrobusy marki Fiat Ducato wraz z dwoma rządowymi kierowcami. Oba samochody kazał podstawić pod Kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny na warszawskiej Starówce, gdzie brał ślub. Po mszy rządowe samochody zawiozły gości na wesele do podwarszawskiego Sękocina, a po weselu rozwoziły weselników do domów. Pan minister zwolnił kierowców dopiero nad ranem, ale za wynajem busów z kierowcami nie był łaskaw zapłacić ani grosza.
- 04.06.2007 - "Szef kancelarii premiera Mariusz Błaszczak zwrócił się do ministra Ślusarczyka o wyjaśnienie dlaczego do tej pory nie uregulował kosztów korzystania z rządowych busów podczas swojego wesela" - poinformował rzecznik rządu Jan Dziedziczak.
- 17.12.2007 - pan Ślusarczyk, jako kolejny po Radosławie Pardzie były minister rządu Jarosława Kaczyńskiego, zatrudniony został w całkowicie odpolitycznionej telewizji publicznej
- 26.05.2007 - z okazji swojego wesela, które - obok innych dygnitarzy - nawiedził również minister Roman Giertych, pożyczył z kancelarii premiera dwa mikrobusy marki Fiat Ducato wraz z dwoma rządowymi kierowcami. Oba samochody kazał podstawić pod Kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny na warszawskiej Starówce, gdzie brał ślub. Po mszy rządowe samochody zawiozły gości na wesele do podwarszawskiego Sękocina, a po weselu rozwoziły weselników do domów. Pan minister zwolnił kierowców dopiero nad ranem, ale za wynajem busów z kierowcami nie był łaskaw zapłacić ani grosza.
- Ludwik Dorn, najlepszy w historii marszałek Sejmu
- 17.06.2007 - marszałek wraz z delegacją posłów i urzędników z ministerstwa gospodarki poleciał z pięciodniową wizytą do Korei Południowej, w celu zacieśnienia współpracy gospodarczej i parlamentarnej oraz utrwalenia kontaktów politycznych, a także zwiedzenia stadionu wybudowanego na mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2002 r. W składzie delegacji znalazła się pani Izabela Śmieszek-Dorn, aktualna małżonka marszałka, która jako malarka, wizażystka, charakteryzatorka i specjalistka od bodypaintingu, jest niewątpliwie niezbędna dla zapewnienia właściwego wizerunku delegatów. Żródła zbliżone do kancelarii Sejmu nie podają, czy w składzie delegacji znalazła się również Saba (patrz: Kabaret, Kaligula).
- 21.06.2007 - "Pani Izabela Śmieszek-Dorn, została na Daleki Wschód oficjalnie zaproszona. [...] Koszty pobytu delegacji pokrywają gospodarze. [...] Podatnicy nie stracili też nic za przelot, bo rządowy samolot leciał z marszałkiem i nie ma to wpływu na cenę przelotu, gdy jest na pokładzie żona marszałka." - informuje rzecznik marszałka Dorna, Witold Lisicki.
- Józef Giemza - prokurator apelacyjny w Krakowie, protegowany ministra Ziobry
- 07.08.2007 - RMF FM informuje, że Józef Giemza korzystając ze służbowego samochodu z kierowcą, jeździ co weekend z Krakowa do domu w Kielcach i z powrotem. Koszt podróży jest szacowany na kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Aby prokurator Giemza dotarł w poniedziałek rano do pracy, jego kierowca musi wstać o godzinie drugiej w nocy. Często bywa tak, że ten sam człowiek pracuje później do wieczora. [6]
- Waldemar Nowakowski (Samoobrona) - autor i główny lobbysta ustawy ograniczającej handel wielkopowierzchniowy, skierowanej przeciw hipermarketom.
- Od 18.09.2007 ma obowiązywać ustawa o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych (WOH), która nakłada obowiązek uzyskiwania zezwoleń gminnych na budowę i użytkowanie obiektów o powierzchni od 400 m2. Ustawa miała bronić drobny handel przed konkurencją zagranicznych supermarketów.
- Wyłącznie przez zbieg okoliczności poseł Waldemar Nowakowski, który przygotowywał ustawę i uprawiał intensywny lobbing za jej przyjęciem, jest współtwórcą sieci handlowej Lewiatan (której ustawa nie obejmuje, za to pomoże jej w walce z konkurencją), a także posiadaczem licznych akcji koncernu Emperia SA - łączącego krajowe sieci handlowe. Zupełnie przypadkowo okazuje się, że Lewiatan zamierza połączyć się z Emperią, a zatem szczęśliwym i całkowicie niezaplanowanym przypadkiem, pan Nowakowski napisał, przepchnął i wdrożył ustawę we własnym interesie. ("Polityka" 37/2007, s.4)
- Tomasz Markowski - poseł PiS zaoszczędził przez sześć lat ponad 100 tys. złotych. Dostał je od Sejmu. Jako poseł ziemi kujawsko-pomorskiej zameldował się w obskurnej kamienicy w Bydgoszczy, ale nigdy tam nie zamieszkał. Meldunek dał mu status posła zamiejscowego. Posłowi zamiejscowemu - bez stałego meldunku w stolicy - przysługuje mieszkanie w Domu Poselskim przy Sejmie lub comiesięczna dopłata 2 tysięcy złotych na warszawską kwaterę. Przez sześć lat daje to 144 tysięcy złotych. W Domu Poselskim Markowski nie mieszka, pobiera dopłatę na wynajem mieszkania. Jego życie od zawsze toczy się w Warszawie. W stolicy ma 46-metrowe mieszkanie, które uczciwie wykazuje w oświadczeniu majątkowym.
- "Zameldowała mnie formalnie właścicielka kamienicy, która jest sympatyczką PiS. Ale prawda jest taka, że nie mieszkam tam, ani nie przebywam. Gdy przed sześciu laty trafiłem do Bydgoszczy, żeby kierować PiS-em, chciałem w ten sposób podkreślić, że jestem na dobre związany z tym miastem" - wyjaśnia swe dobre chęci i oczywistą czystość intencji wierny zasadom poseł. [7]
- 26.09.2007 - po nagłośnieniu zarzutu nadużyć przez media, sam Jarosław Kaczyński zdecydował o skreśleniu pana Markowskiego z bydgoskiej listy wyborczej, na której wystawiony był na drugim miejscu za wybitnym specjalistą od negocjacji handlowych, Wojciechem Mojzesowiczem.
- 28.09.2007 - Kancelaria Sejmu postanowiła, że Markowski będzie musiał zwrócić wyłudzone pieniądze - w sumie 138 tys. zł. W ocenie ekspertów, posłowi nie przysługiwały środki na pokrycie kosztów związanych z wynajęciem kwatery prywatnej.
- 12.10.2007 - "Nie mam podstaw, by sądzić, że [Markowski] działał w złej wierze w celu wyłudzenia korzyści. Czasami można popełnić błąd" - marszałek sejmu Ludwik Dorn podczas wizyty wyborczej w Bydgoszczy.
- 03.03.2008 - warszawska prokuratura okręgowa postawiła Tomaszowi Markowskiemu zarzut wyłudzenia od Sejmu 138 tys. zł
- 18.08.2009 - Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że pan Markowski ma zwrócić Kancelarii Sejmu 138 tys. zł wraz z odsetkami za nienależnie pobrane ryczałty na mieszkanie w Warszawie dla parlamentarzystów spoza stolicy
- Jan Szyszko - minister środowiska, mieszkaniec podwarszawskiej dzielnicy Wesoła, z której wyrzucono planowaną od lat obwodnicę Warszawy
- 08.11.2007 - "Minister dostał 1 mln zł na laboratorium w lesie." - pan minister dostał pieniądze od państwa na budowę laboratorium akurat tam, gdzie ma swoje posiadłości - dowiedział się "Newsweek".[8]
- 11.01.2008 - na jaw wyszło, że pan Szyszko znalazł się - ze stawką 600 zł/godz. - na pierwszym miejscu listy wykładowców na nowych studiach podyplomowych w Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej Jego Magnificencji Tadeusza Rydzyka (kierunek polityka ochrony środowiska - kompensacja przyrodnicza). Pan minister wcześniej usilnie rekomendował wniosek o dotację w wysokości 1,2 mln zł na to przedsięwzięcie, doprowadzając do jej przyznania uczelni przez Fundusz Ochrony Środowiska w ekspresowym trybie tuż po przegranych przez PiS wyborach.
- Krzysztof Torończyk - dyrektor naczelny Teatru Narodowego zafundował sobie ostatnio luksusowe Volvo S80 za "przyzwoitą cenę" ok. 150.000 zł, którym jeździ z szoferem na służbowe spotkania. Dyrektor zaprzecza - "Jeżdżą nim pracownicy do banków czy innych instytucji, promocja rozwozi nim ulotki i materiały reklamowe". Auto parkuje na specjalnie wybudowanym placyku ze szlabanem, ażeby jak to określa dyrektor - "nie było potknięć w harmonogramie jego użytkowania", a także na wypadek "nagłych potrzeb". (15.11.2007) [9]
- Piotr Piętak - wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie Partii
- od stycznia do listopada 2007 r. koszty z tytułu użytkowania służbowego telefonu ministra wyniosły 78.571 zł., a on sam stwierdził, że "Błąd tkwił w administracji ministerstwa, która tak skandaliczną umowę podpisała z operatorem, bez limitu kosztów." W pisemnym wyjaśnieniu na tę okoliczność pan Piętak napisał, że w okresie użytkowania telefonu wykonał połączenia internetowe o charakterze niesłużbowym na 14 282 zł, którą to kwotę przelał w dniu 22.11.2007 na konto resortu. Pozostałą część rachunku, czyli 62 055 zł, szef pana Piętaka, minister Stasiak uregulował z budżetu resortu.
- Jerzy Targalski - mianowany 15.07.2006 wiceprezesem Polskiego Radia S.A.
- 03.10.2008 - na jaw wychodzi, że pan Targalski zażądał 5 tysięcy złotych za to, że był jurorem w organizowanym przez Polskie Radio, TVP i IPN konkursie "Książka Historyczna Roku" i musiał przeczytać kilka pozycji. Regulamin konkursu mówi, że wynagrodzenie dostać mogą tylko ci, którzy nie pracują w radiu, telewizji lub IPN. Żądanie Targalskiego postanowił spełnić prezes Polskiego Radia Krzysztof Czabański, który do jego umowy o pracę dołączył aneks, w myśl którego pan Wiceprezes miał przez cztery miesiące (wrzesień - grudzień 2008 r.) dostawać do pensji dodatkowo po 1250 złotych. Ostatecznie Targalski pieniędzy nie dostał, bo aneksu do jego umowy o pracę nie zatwierdziła rada nadzorcza Polskiego Radia
- Bogdan Rzońca - wicemarszałek Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego, członek PiS
- Jak wynika z przedstawionej do rozliczenia faktury, wicemarszałek wydał w dniu 16.05.2008 na kolację z wiceambasadorem Hiszpanii w restauracji w Łańcucie 1045 złotych (posiłek - 825 zł, napoje - 220 zł). Dziennikarze "Super Expressu" uzyskali w sekretariacie ambasady informację, że "po pierwsze, nie ma u nas wiceambasadora. Po drugie, żaden z przedstawicieli ambasady w kolacji z wicemarszałkiem nie uczestniczył"
- Tadeusz Skorupa - senator PiS z Podhala
- Według "Tygodnika Podhalańskiego" miał wymuszać od biznesmena Macieja Króla zgodę na przekazanie mu działki pod wiatrak. Miało to wyglądać na legalne przejęcie, na dodatek z "parasolem ochronnym" w postaci interesu społecznego. Nieruchomość miała być sprzedana przez lokalne władze w drodze przetargu, w którym brał udział Maciej Król. W przeddzień przetargu Skorupa rozesłał do starosty, wojewody, wójta, przewodniczącego rady powiatu i rady gminy, a nawet do dziennikarzy oświadczenie, w którym napisał, że mieszkańcy zwrócili się do niego o interwencję w sprawie działki, która jest niezbędna szkole. Do pisma dołączył podpisy mieszkańców, domagających się oddania parceli pod budowę boiska. Następnie zadzwonił do firmy Króla i zaprosił na rozmowę. Biznesmen miał przy sobie urządzenie nagrywające. W nagranej rozmowie Skorupa mówi między inymi:
- "Ja byłbym skłonny, żebyśmy podpisali takie porozumienie, że wyrażasz zgodę na postawienie wiatraka, to by wystarczyło, a ty sobie to kup za 50 tys. I gwarantuję, żebyś był jeszcze z tego zadowolony"
- "Ja też był przedsiębiorcą, a nie jakimś politykiem nienormalnym. I wiem, co wszystko kosztuje i co to pieniądze zarabiać. Ja też muszę jakiego pilnować interesu, bo ja za chwilę nie będę miał na kampanię wyborczą pieniędzy. Bo z tych co dostaję z senatu, to jest kurwa psie pieniądze. [...] Na paliwo dla mnie i na garniturek. Na ubranie kurwa 9 tysięcy, a teraz to nawet zaczęli mi płacić 8 i pół. Straszne pieniądze. A za trzy roki to auto zajeździsz. To jest urągające dla parlamentarzysty. Takie moje zdanie jest. A jaki kurwa pokój mamy. W jakich warunkach trzeba mieszkać. To kurwa bezdomni w Niemcach mają lepsze warunki"
- Według "Tygodnika Podhalańskiego" miał wymuszać od biznesmena Macieja Króla zgodę na przekazanie mu działki pod wiatrak. Miało to wyglądać na legalne przejęcie, na dodatek z "parasolem ochronnym" w postaci interesu społecznego. Nieruchomość miała być sprzedana przez lokalne władze w drodze przetargu, w którym brał udział Maciej Król. W przeddzień przetargu Skorupa rozesłał do starosty, wojewody, wójta, przewodniczącego rady powiatu i rady gminy, a nawet do dziennikarzy oświadczenie, w którym napisał, że mieszkańcy zwrócili się do niego o interwencję w sprawie działki, która jest niezbędna szkole. Do pisma dołączył podpisy mieszkańców, domagających się oddania parceli pod budowę boiska. Następnie zadzwonił do firmy Króla i zaprosił na rozmowę. Biznesmen miał przy sobie urządzenie nagrywające. W nagranej rozmowie Skorupa mówi między inymi:
- Marcin Perz - radny PiS, członek zarządu województwa "Świętokrzyskiego
- marzec 2010 - startując w zabawie "Świętokrzyskie Gwiazdy Tańczą", ze służbowego telefonu komórkowego wysłał około 500 SMS-ów na ten konkurs. Choć radny Perz "głosował na Krzyśka Adamczyka i Anię Skuratowicz, bo mieli szansę wygrać, a tańczyli w tej samej szkole tańca" i "chciał ich wspomóc", to jednak bezduszny marszałek województwa, Adam Jarubas, nie docenił jego PiSjanistycznej szlachetności i poczucia honoru, skutkujących chęcią bezinteresownego wsparcia koleżanki i kolegi, nakazując mu zwrot 600 zł do kasy urzędu.
- Dariusz Piontkowski - były Marszałek województwa podlaskiego z ramienia PiS, obecnie poseł Ruchu Oporu
- 15.01.2008 - pan Piontkowski, bezpośrednio po odwołaniu go ze stanowiska Marszałka, późnym wieczorem polecił pracownikowi kadr sporządzenie dwóch antydatowanych umów o pracę, które jako odwołany już marszałek podpisał.
- 25.11.2011 - dwojgu uczestniczących w przygotowaniu i podpisywaniu umów pracownikom, prokuratura postawiła zarzuty przekroczenia uprawnień oraz przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów. Panu Piontkowskiemu zarzutów obecnie przedstawić nie można, gdyż w dniu 09.10.2011 został wybrany na posła i chroni go immunitet
- Elżbieta "Hrabina" Witek, posłanka Partii - kilka razy w miesiącu dojeżdża z Dolnego Śląska (niem. - Niederschlesien) do Warszawy pociągiem "Karkonosze" (niem. - Reisengebirge). Za bilet posłanki płacą podatnicy. Chciałaby aby dla posłów kolejarze rezerwowali pewną pulę biletów. Zwykli pasażerowie mogliby je kupić dopiero na 2–3 godziny przed odjazdem pociągu i to tylko wtedy, gdy będzie pewne, że żaden poseł się po nie ie zgłosi (26.10.2012):
- "To nie chodzi o to, żeby cały wagon dla nas zarezerwować, ale przynajmniej te dwa przedziały."
- "Tak żebym ja miała przedział dla siebie, bo ja też pracuję przez ileś tam czasu. Komfort pracy też bym chciała [...] bo w tym wieku to już muszę nogi wyłożyć – brzydko mówiąc, bo siedzenie 9 godzin to już jest nie na moje [...], to może młoda osoba."
- "Jak ja wypisuje tutaj zlecenie to Kancelaria Sejmu płaci za jednego posła całym przedziałem. Państwo nic nie tracicie. Ja tylko mówiłam, że jak nie było dla posłów całych przedziałów to myśmy byli z panią poseł Zalewską w jednym przedziale – trudno. Komfort trochę gorszy, bo jedna śpi, druga nie i wzajemnie sobie przeszkadzamy. Ale jak jedzie poseł i posłanka to do jednego przedziału już nie wejdą. Bo jeżeli chodzi za zapłacenie to Kancelaria Sejmu płaci PKP jak za cały przedział. Więc nie można nas tutaj upychać."
- Stanisław Piotrowicz - od roku 1978 członek PZPR, w latach 2005 - 2011 senator z ramienia Partii:
- Dwaj sędziowie z Podkarpacia byli nakłaniani przez Stanisława Piotrowicza w 2006 r. do sfałszowania egzaminu na aplikację sędziowską jego córki Barbary Piotrowicz
- "...przesłałem panu panie sędzio numer jej pracy na maila. Ona będzie miała taką – mi opisał taką kameę – broszkę pod szyją do białej bluzki, i przy sprawdzaniu na ten... to ona będzie czarnym długopisem wypełniać. I jak nie będzie wiedzieć to by zostawiła tam miejsca wolne, proszę tam – mówi – proszę przejąć tą pracę i pouzupełniać. Taka mniej więcej była prośba razem z wytycznymi. Ja zgłupiałem, bo to sobie myślę będziemy siedzieć przy stole w kilka osób, bo wiesz jak to się sprawdzało ten test. Było 6 osób w komisji, jedna osoba czytała prawidłowe odpowiedzi a pozostali mieli 6 prac i jednocześnie tam wiesz, znaczyli. Myślę, jak ktoś mi popatrzy na rękę... i w ogóle co to za prośba? Że ja mam wtedy rozwiązywać test i jednocześnie punktować. I co się wydarzyło później ... później się wydarzyło tak, że ta niunia miała przedostatni wynik na sto ileś osób, ponieważ ona połowy odpowiedzi że tak powiem nie zakreśliła, a to co zakreśliła dobrze to trzydzieści chyba z 70." - sędzia Grzegorz Zarzycki w opublikowanej przez "Gazetę Wybiórczą" rozmowie z sędzią Zygmuntem Dudzińskim (20.02.2023)
- "Potwierdzam, że tak właśnie było. Nie chcę wchodzić w szczegóły. To dla mnie smutna historia." - sędzia Edward Loryś, były prezes Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu (miał początkowo zasiadać w komisji egzaminującej, ale zawnioskował o wyłączenie go ze składu) - ibidem
- Barbara Piotrowicz była tak niedouczona, że udało jej się zająć drugie miejsce od końca na ponad sto osób i egzaminu nie zdała
Walka z demokratyczną opozycją, uczestnictwo lub kolaborowanie z aparatem władzy, propagandy i represji w czasach PRL
- Ryszard Bender, od listopada 2005 r. senator LPR
- W latach 1981-1983 był wiceprezesem kolaborującego z WRON Polskiego Związku Katolicko-Społecznego, który poparł wprowadzenie stanu wojennego.
- W roku 1985 wystartował i został wybrany w wyborach do Sejmu, zbojkotowanych przez Solidarność ze względu na niedemokratyczny charakter.
- Był (nie wiadomo, czy jest nadal) członkiem stowarzyszenia "Ordynacka", znanego siedliska reakcyjnej
postkomunylewicy.
- Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych – w latach osiemdziesiątych jako aktywny prokurator w krakowskiej prokuraturze prowadził kilka śledztw przeciwko działaczom Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
- Andrzej Kryże wiceminister sprawiedliwości
- w 1979 roku skazał działacza Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela Adama Wojciechowskiego na karę więzienia za napaść i pobicie trzech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa
- w styczniu 1980, kultywując patriotyczne tradycje rodzinne, skazał w procesie politycznym na kary więzienia m.in. Bronisława Komorowskiego, Andrzeja Czumę i Wojciecha Ziembińskiego za udział w manifestacji na warszawskim Placu Zwycięstwa w rocznicę odzyskania niepodległości. W uzasadnieniu wyroku pan Kryże napisał m.in., że "demonstracyjnie okazywali lekceważenie dla narodu polskiego, twierdząc m.in., że nie jest on narodem wolnym i niepodległym". Sąd Najwyższy w 1997 roku uznał, że skazani przez niego opozycjoniści przestępcami nie byli, a sędzia popełnił błędy i niesłusznie skazał oskarżonych.
- w latach osiemdziesiątych, jako przewodniczący Wydziału IV Sądu Okręgowego w Warszawie, Kryże organizował też usuwanie sędziów wydających łagodne wyroki wobec działaczy podziemnej opozycji – po objęciu przez niego kierownictwa Wydziału, część pracujących w nim sędziów odeszła, a orzecznictwo w stosunku do działaczy podziemnej opozycji uległo zaostrzeniu.
- 03.08.2007 - pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej niespodziewanie zdecydował się wszcząć postępowanie sprawdzające w sprawie podejrzenia popełnienia przez pana Kryże zbrodni komunistycznej.
- 16.11.2007 - pion śledczy IPN poinformował o wszczęciu śledztwa mającego na celu zbadanie, czy skazanie w 1980 r. przez Andrzeja Kryżego Bronisława Komorowskiego, Andrzeja Czumy i Wojciecha Ziembińskiego nie było zbrodnią komunistyczną
- Ryszard Siewierski, od 14.11.2005 zastępca Komendanta Głównego Policji z nadania PiS
- w latach 1987-1990 był zastępcą szefa Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Jeleniej Górze ds. polityczno-wychowawczych, a więc był klasycznym politrukiem, krzewiąc socjalizm wśród milicjantów i sprawdzając, czy nie chodzą do kościoła lub nie mają kumpli w opozycji. przy okazji oczywiście należał do PZPR.
- 12.09.2006 – okazało się, że w styczniu 2004 r., będąc komendantem stołecznym policji, wydał kasjerowi mafii pruszkowskiej Januszowi G., ps. Graf, zezwolenie na broń ostrą (pistolet kaliber 9 mm).
- 30.10.2006 – pan komendant złożył rezygnację ze stanowiska i z dniem 01.11.2006 został przeniesiony w stan spoczynku.
- Krzysztof Śniegocki, sędzia Trybunału Stanu
- 15.11.2005 – został wybrany do Trybunału Stanu jako kandydat PiS i LPR. W latach 80. jako radca ministerstwa rolnictwa aktywnie występował w sądzie pracy przeciwko wyrzuconemu z pracy za działalność związkową działaczowi "Solidarności".
- Przed poprzednim wyborem do Trybunału Stanu w 2001 roku nie przyznał się, że prokuratura prowadziła postępowanie w sprawie wyłudzenia pieniędzy przez władze spółdzielni, którą nadzorował.
- Andrzej Parzęcki, pod koniec listopada 2005 r. mianowany przez ministra Lipca na dyrektora naczelnego Centralnego Ośrodka Sportu – w latach 70-tych jako karateka i student AWF organizował i był członkiem bojówek partyjnych napadających na mieszkania, rozpędzających spotkania i bijących dotkliwie słuchaczy i wykładowców opozycyjnego latającego uniwersytetu Towarzystwa Kursów Naukowych (w 2003 roku pisała o tym "Gazeta Polska", w czasach prawdziwej odnowy nie uznała za stosowne o tym wspomnieć).
- Irena Okrągła, powołana 01.12.2005 przez ministra Ziobro na stanowisko zastępcy prokuratora generalnego.
- w 1985 r., pełniąc funkcję wiceszefowej Prokuratury Rejonowej w Sopocie, podjęła decyzję o aresztowaniu Jarosława Malca, działacza opozycji, zatrzymanego przez milicję w czasie rozlepiania plakatów nawołujących do bojkotu wyborów do Sejmu.
- 17.07.2006 – po wywiadzie dla "Rzeczypospolitej", w którym pod presją okazanych jej dokumentów przyznała się do tego faktu, złożyła dymisję, przyjętą następnie przez ministra. Prawa i sprawiedliwa ekipa przez 8 miesięcy nie zdołała zweryfikować powszechnie dostępnej informacji o dorobku pani prokurator!
- Wiesław Jasiński - w 2006 roku zatrudniony został w CBA (choć ustawa o CBA wyraźnie zakazuje zatrudniania byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa), gdzie był między innymi szefem delegatury Biura w Gdańsku
- Jerzy Żurawski, od 09.12.2005 szef kadr w częstochowskiej komendzie policji – przed 1989 r. Żurawski pracował w zwalczającym opozycję wydziale śledczym SB – razem z Barbarą W., sądzoną za znęcanie się podczas przesłuchań. Esbeckim szefem Żurawskiego był Marek Ł., którego proces o zmuszanie do zeznań w latach 80. bezprawnymi groźbami - od pobicia do utraty pracy - dziewięciu działaczy "Solidarności", toczy się właśnie przed częstochowskim sądem. IPN zakwalifikował to jako zbrodnię komunistyczną.
- Tomasz Borysiuk, wybrany 26.01.2006 do KRRiT z ramienia Samoobrony – wydawca słynnego wywiadu z ówczesnym kandydatem na prezydenta Marianem Krzaklewskim, jaki w 2000 r. przeprowadzono w programie "Gość Jedynki". Wywiad, przeprowadzony w 2000 r. przez dziennikarza TVP Piotra Gembarowskiego, spotkał się z ostrą krytyką m.in. Rady Etyki Mediów, która oceniła zachowanie prowadzącego jako całkowicie nieprofesjonalne i naruszające takie zasady jak "zasada prawdy, obiektywizmu, zasada szacunku i tolerancji". przy okazji – Borysiuk był wtedy członkiem młodzieżówki SdRP.
- Bolesław Borysiuk, lektor Samoobrony i jeden z najbliższych doradców Leppera. Był działaczem Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, do 2005 r. związany z SLD. Doktor nauk humanistycznych, uzyskany w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym PZPR.
- Bogusław Słupik, 26.01.2006 mianowany przez ministra Ziobro dyrektorem departamentu legislacyjno-prawnego ministerstwa sprawiedliwości.
- w stanie wojennym Słupik, asesor bielskiej prokuratury, pracował w zespole powołanym m.in. do rozbicia tzw. "Trzeciego Szeregu", komórki "Solidarności" na Podbeskidziu. W ramach tych działań, jesienią 1982 r. SB zatrzymało ponad 30 działaczy, którym prokuratorzy – w tym Słupik – zarzucili próby obalenia ustroju oraz działalność wywrotową. Słupik szantażował wtedy zatrzymanych działaczy (m.in. Stanisława Skwierawskiego) wieloletnim więzieniem, jeżeli nie zgodzą się na współpracę oraz szykanował ich, konfiskując lub niszcząc zawartość paczek przysyłanych do aresztu. Do procesu działaczy "Trzeciego Szeregu" nie doszło, bo objęła ich amnestia.
- 30.10.2006 – po publikacjach prasowych pan minister zdecydował się odwołać Słupika ze stanowiska, wyjaśniając, że "w ministerstwie nic nie wiedziano o jego przeszłości". Sam zainteresowany stwierdził w oświadczeniu przesłanym ministrowi, że o swojej przeszłości nie mówił, bo nikt go o nią nie pytał.
- Wojciech Jasiński, czołowy działacz PiS, 26.01.2006 został głosami tej partii wybrany do Krajowej Rady Sądownictwa
- w latach 80. był szefem Wydziału Spraw Wewnętrznych płockiego Urzędu Miasta, a więc kluczowej komórki dla milicji oraz specsłużb PRL. Wydziały SW zajmowały się m.in. wydawaniem dowodów osobistych, zmianą imion i nazwisk czy przywracaniem obywatelstwa Polakom z Zachodu. Jak twierdzi członek Kolegium IPN prof. Andrzej Paczkowski, kierownik takiego wydziału był przez SB traktowany jako tzw. kontakt służbowy, a według dr Antoniego Dudka z IPN, wydziały te pełniły funkcje usługowe wobec MSW.
- 15.02.2006 – Wojciech Jasiński zostaje ministrem skarbu.
- Krystyna Bartnik, 17.02.2006 przyjęta przez ministra Ziobro do departamentu orzeczeń i probacji ministerstwa sprawiedliwości – w latach 80. pracowała jako prokurator w zwalczającym opozycję osławionym "zespole prokurator Bardonowej", negatywnie zweryfikowana w 1990 r. Kierowany przez Bardonową wydział śledztw prokuratury wojewódzkiej w Warszawie w latach 80. skupiał prokuratorów zajmujących się sprawami politycznymi, w pełni wykonujących ówczesne partyjne dyrektywy. "Zespół Bardonowej" był symbolem aparatu represji, w stu procentach dyspozycyjnego w stosunku do PZPR. Pani Bartnik wydała między innymi decyzję o trzymiesięcznej sankcji za przewożenie książek Wacławowi Holewińskiemu, w stanie wojennym szefowi podziemnego wydawnictwa "Przedświt". Historia ta opisana była w 1996 r. w "Gazecie Polskiej".
- Henryk Biegalski, 06.03.2006 decyzją ministra sprawiedliwości został szefem Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
- w lipcu 1982 był naczelnikiem gdańskiego aresztu. Dzięki podsłuchom i więziennej agenturze SB dowiedziała się, że ma tam dojść do głodówki "politycznych". Naczelnik Biegalski wysłał do uspokajania więźniów trzystu funkcjonariuszy Służby Więziennej uzbrojonych w pałki i tarcze. Ciężko pobito kilkudziesięciu więźniów. Sprawa była poważna nawet jak na stan wojenny – śledztwo wszczęła Prokuratura Marynarki Wojennej w Gdyni. W 1983 r. je umorzyła ze względu na rozbieżności w wyjaśnieniach funkcjonariuszy. Decyzję o umorzeniu podważyła jednak Naczelna Prokuratura Wojskowa i śledztwo kontynuowano. Ostatecznie podejrzanych funkcjonariuszy objęto amnestią. W 1986 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku w procesie cywilnym przyznał odszkodowanie jednemu z najciężej pobitych. przy okazji stwierdzono m.in., że z polecenia Biegalskiego fałszowano więzienną dokumentację lekarską pobitych – na papierze ich obrażenia były dużo lżejsze niż w rzeczywistości. Dziś Biegalski mówi, że "było to uzasadnione przeciwdziałanie zakłócenia porządku w zakładzie. Nie czuję się odpowiedzialny za tamtą sytuację, nie uczestniczyłem w tym osobiście". Od marca 1982 r. należał do Komisji Bezpieczeństwa i Ładu Publicznego KW PZPR w Gdańsku. Komisja doradzała m.in. w zakresie poprawy skuteczności zwalczania opozycji politycznej. W III RP otworzył – w tym samym areszcie – pierwszą w kraju więzienną kaplicę. Zorganizował też zjazd biskupów z Polski północnej. Jak widać umie się przystosować do każdych warunków. Wiceminister sprawiedliwości Andrzej Grzelak wiedział o kompromitującej przeszłości nowego szefa więziennictwa.
- 08.03.2006 – minister Ziobro zdecydował się wystąpić do premiera o odwołanie Biegalskiego. Wyszły też na jaw nowe informacje: w roku 2000 Biegalskiego chciał wysłać na emeryturę AWS-owski szef więziennictwa Aleksander Nawrocki. Na jego odejście nie zgodził się ówczesny minister sprawiedliwości... Lech Kaczyński (!).
- zrobienie doktoratu z zakresu nauk politycznych zajęło panu Biegalskiemu 3 miesiące!
- 10.03.2006 – Biegalski został wreszcie zdymisjonowany przez premiera. Dzięki przepracowaniu 23 dni jako dyrektor CZSW dostawać będzie emeryturę w wysokości 9,5 tys. zł.
- Marek Surmacz, mianowany 25.08.2006 wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji – w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych pracował w Milicji Obywatelskiej (kierował m.in. wydziałem ruchu drogowego w Gorzowie Wielkopolskim). Pan minister Dorn tak tłumaczy Surmacza: "Pochodził z niezamożnej rodziny, ale jednocześnie rodziny policyjnej. Dla młodego wówczas Surmacza wynikało to z jednej strony z przywiązania do państwowego porządku, z drugiej był to sposób na upragniony awans społeczny".
- Andrzej Kwiatkowski, od sierpnia 2006 doradca d.s. informacyjnych Leppera – dziennikarz TVP za rządów SLD, jeszcze niedawno oskarżany przez PiS o drastyczne łamanie zasad dziennikarskiego obiektywizmu, obecnie kształtuje politykę informacyjną rządu w dziedzinie rolnictwa oraz nadzoruje nie tylko kontakty ministerstwa rolnictwa z mediami, ale również trzech potężnych agencji rolniczych i rolniczej ubezpieczalni KRUS.
- Kuba Jałoszyński, były dowódca pododdziału antyterrorystów, oskarżony przez prokuraturę, a następnie uniewinniony przez sąd od zarzutów nieprawidłowości podczas akcji policyjnej w Magdalence w 2003 r. – 11.09.2006 mianowany został doradcą do spraw przeciwdziałania terroryzmowi w gabinecie politycznym szefa MSWiA, Ludwika Dorna. W latach osiemdziesiątych Jałoszyński pracował w ZOMO. Po upublicznieniu sprawy w mediach, minister Dorn 05.02.2007 odwołał swego doradcę.
- Tomasz Warykiewicz, zatrudniony przez Mariusza Kamińskiego w CBA na stanowisku jego doradcy
- Płk Lech Szymański, na początku 2006 r. desygnowany przez Samoobronę na eksperta sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
- 23.01.2007 wyszło na jaw, że Szymański został opisany w raporcie z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych jako były oficer oddziału "Y" i objęty zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dwa tygodnie wcześniej Samoobrona wycofała pana pułkownika z komisji.
- Karol Karski, czołowy poseł PiS, znany "antykomunista", były długoletni radny Warszawy, w 2005 r. skierowany przez partię na stanowisko szefa rady Warszawy, karierę radnego rozpoczął w 1988 r., startując w wyreżyserowanych i sfałszowanych przez komunistów wyborach do rady narodowej z listy Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, powołanej przez WRON na początku 1982 r. reżimowej organizacji, osławionej popieraniem hunty Jaruzelskiego.
- Konrad Kornatowski, od 12.02.2007 komendant główny policji, zamieszany był jako asesor prokuratury, a później prokurator, w umorzenie śledztwa i zatuszowanie sprawy tajemniczej śmierci Tadeusza Wądołowskiego na komisariacie kolejowym Milicji Obywatelskiej w 1986 r. Jego nazwisko znalazło się w tak zwanym "Raporcie Rokity" z 1991 r., opisującym niewyjaśnione przypadki śmierci i związane z nimi nadużycia MSW w latach rządów generalissimusa Jaruzelskiego.
- 08.08.2007 - po podaniu się do dymisji związanej z odwołaniem ministra Janusza Kaczmarka, pan Kornatowski, już jako wróg narodu, zostaje odwołany ze stanowiska.
- Stanisław Gutowski, 14.02.2007 mianowany I zastępcą komendanta głównego policji
- Franciszek Jankowski, prokurator Prokuratury Okręgowej w Toruniu
- Na początku lat 80. był komendantem miejskim Milicji Obywatelskiej w tym mieście. Za jego rządów, 1 i 3 maja 1982 r., doszło m.in. do stłumienia manifestacji przeciwko stanowi wojennemu na Rynku Staromiejskim w Toruniu i brutalnego potraktowania zatrzymanych uczestników protestu. Zdjęcie pana prokuratora znalazło się na wystawie "Twarze toruńskiej bezpieki".
- Stanisław Achremczyk, profesor historii na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, w dniu 06.05.2009 mianowany przez prezesa Janusza Kurtykę naczelnikiem delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Olsztynie
- W połowie lat 70. pan Achremczyk zatrudniony był na stanowisku cenzora w Głównym Urzędzie Kontroli Publikacji Prasy i Widowisk
- 12.05.2009 po doniesieniach medialnych na temat jego przeszłości, pan Achremczyk składa rezygnację z zajmowanego stanowiska, która zostaje przez prezesa Kurtykę przyjęta
- Jan Kwaśniak, desygnat PiS na radnego w Malborku w wyborach 2010 roku
- Jan Tomaszewski, najwybitniejszy wolski sportowiec wszech czasów, bojowy Prawy Wolak, poseł PiS wybrany w wyborach 2011 roku pomimo ich sfałszowania przez Platformę Obywatelską
- "W trakcie stanu wojennego byłem w Hiszpanii i widziałem te wszystkie mapki z Ruskimi. Poparłem stan wojenny, uważałem, że to nasza jedyna szansa. Alternatywa przed rzezią. Do PRON-u wstąpiłem świadomie wiedząc, że stracę na popularności. W PRON-ie byli też Piechnik [ trener Antoni Piechniczek ] i Szewińska.[...] Dzięki socjalizmowi stałem się piłkarzem światowego formatu, więc nie mogłem powiedzieć: pieprzę socjalizm. Cały czas mi to wypominają, ale ja nigdy nie byłem w żadnej partii, ani w PZPR, ani w Solidarności" - fragment wywiadu z Panem Jankiem na łamach "Playboya" (nr 12 z 2003 roku) [10]
- "Grałem wtedy w Hiszpanii i codziennie widziałem w telewizji te radzieckie wojska na granicy. Dla nas to był jedyny ratunek, żeby tu się nie powtórzyły Węgry z 1956 roku czy Czechosłowacja z 1968 roku. [...] Myślałem, że może PRON będzie jakimś buforem, ochroni przed straszliwą konfrontacją z władzą, przed wieszaniem ludzi na ulicach" - fragment wywiadu posła Tomaszewskiego dla "Przekroju" (07.11.2011)
- Andrzej Zybertowicz - jeden z najwybitniejszych analityków nurtu PiSjanistycznego, Najprawszy z Prawych Wolaków, doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw bezpieczeństwa państwa, nieustraszony pogromca Układu i
poskomulewicy, ekspert komisji weryfikującej WSI- 12.12.1980 - "To zjawisko [ masowej bierności ] musi zostać przezwyciężone jeśli chcemy budować społeczeństwo socjalistyczne. Bez odnowy partii nie uda się naprawić Rzeczpospolitej. Nowe kierownictwo PZPR będzie w stanie prowadzić partię i kraj ku lepszej przyszłości, tylko wtedy, gdy uświadomi sobie i całej partii rzeczywiste, obiektywne związki między sobą, aktywem i resztą społeczeństwa, zwłaszcza klasą robotniczą. Wszystkie dotychczasowe próby odnowy PZPR kończyły się na manowcach, m.in. dlatego, iż nigdy punktem ich wyjścia nie była marksistowska analiza układu sił politycznych w samej partii. [...] Czy nie ma wyjścia z tej pętli? Z pętli zaciskającej się coraz ciaśniej – cykl prowadzący od kryzysu do kryzysu skraca się. Chcieliby tego wrogowie socjalizmu, ale tak nie jest, wyjście istnieje. Ale sprawy nie można załatwić żadnymi uchwałami i Dziennikiem Telewizyjnym – tak jak dotąd. Jest to problem o którym Lenin pisał sto razy (choć nie udało mu się osiągnąć większych skutków w praktyce, ale to osobna sprawa). Rozwiązanie jest proste: trzeba poddać aktyw faktycznej, oddolnej kontroli społecznej. [...] PZPR nie jest organizacją z natury niereformowalną - jak chcą niektórzy. Jest jednak organizacją bardzo oporną wobec istotnych reform, zawsze bardziej skłonną do zmiany dekoracji, niż treści. Nie wygramy jednak kampanii reform w kraju bez odnowy partii, bez zmiany układu sił wewnątrz tej organizacji. Tym razem nie uda się przywrócić nawet na krótko autorytetu partii za pomocą słów. Bariera społecznej wiarygodności władzy została wysoko podniesiona. Mamy też do czynienia z nową jakością - masy uzyskały swoją organizację. Nie pozwolą narzucić sobie bezkarnie polityki sprzecznej z ich odczuciami. Nie wolno jednak pokładać w nowych niezależnych związkach zawodowych zbyt wiele nadziei. Związki zawodowe, jako organizacja nastawiona ze swej natury do pilnowania interesów pracowniczych bardziej nadają się do korygowania złych rozwiązań, niż do wypracowywania programów. Krajowi i klasie robotniczej potrzebna jest partia robotnicza. [...] Dziś najkrótsza ku temu droga, to odnowa PZPR" - fragmenty artykułu pana Zybertowicza, zatytułowanego "Partia aktywności czy partia aktywu?", zamieszczonego w publikacji "Wspólne rozmowy", wydanej przez Ośrodek Pracy Politycznej "Sigma", afiliowany przy Socjalistycznym Zrzeszeniu Studentów Polskich (SZSP) na Uniwersytecie Warszawskim
- Koniec 1980 roku - pan Zybertowicz jako współautor (wraz z Romanem Bäckerem) pisze tekst pod tytułem "Ostatnia szansa PZPR", stanowiący program Komisji Konsultacyjno-Porozumiewawczej Podstawowych Organizacji Partyjnych w Toruniu, tak zwanej "struktury poziomej" w PZPR
- 1983 - "Wolnokonkurencyjny kapitalizm powoduje, iż w skali masowej występuje zjawisko doprowadzenia wyzysku do niebezpiecznego poziomu. Niebezpiecznego zarówno dla burżuazji, jak dla robotników, choć w nierównym stopniu. Wyzysk sięga szczytu, poziom życia robotników – dna. Czym jest to spowodowane? Głupotą czy chciwością burżuazji? Jednym i drugim?" - Andrzej Zybertowicz w artykule "O obiektywnej funkcji społecznej ruchu robotniczego i ideologii marksistowskiej w XIX wieku", "Acta Universitatis Nicolai Copernici", Zeszyt 7 (143)
- Katarzyna Łaniewska - wybitna Prawa Wolka, czołowa obrończyni krzyża i nieustraszona tropicielka prawdy o zamachu i mordzie smoleńskim
- W czasie studiów w szkole teatralnej w Łodzi była sekretarzem młodzieżowej przybudówki PZPR - Związku Młodzieży Polskiej (ZMP), a następnie członkinią samej PZPR i działaczką Frontu Jedności Narodu, organizacji skupiającej PZPR oraz satelickie Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne. Odznaczona w tamtym okresie między innymi: Złotym Medalem "Za Zasługi dla Obronności Kraju" (1975) i Odznaką "Zasłużonego Działacza FJN" (1975)
- "[...] słynną szalejącą towarzyszką sekretarz [ Katarzyną Łaniewską ]. Dopadała na zebraniach koleżanki, donosząc publicznie, iż ubierają się na modłę amerykańską, zdobywają stroje na ciuchach bądź z paczek przysyłanych z Zachodu, a przecież socjalistyczne studentki nie mogą się tak ubierać. I należy je wykluczyć z grona. Potem następowały celebracje zebrań, składanie samokrytyki wobec spędzonych, siedzących ze spuszczonymi głowami, kolegów. Koleżance sekretarz buzowała czerwona krew. Szczuła i piętnowała zgodnie z linią partii. Gnoiła ludzi. [...] Co ciekawe, podczas wojny polsko-jaruzelskiej towarzyszka sekretarz zmieniła front i zachowywała się normalnie, czyli przyzwoicie. Teraz, po latach, przemeblowana mózgowo, aktualnie pierwsza święta, przy różnych okazjach demonstruje »nowe szaty króla«" - Roman Dziewoński w książce "Dla mnie bomba Jerzego Dobrowolskiego", wyd. LTW, Dziekanów Leśny 2009
- Stanisław Piotrowicz - od roku 1978 członek PZPR, w latach 2005 - 2011 senator, a od 2011 roku poseł PiS, od 17.11.2015 przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka
- 24.09.1982 - jako prokurator Prokuratury Rejonowej w Krośnie, oskarżał i sporządził akt oskarżenia wobec opozycjonisty Antoniego Pikuli, oskarżonego na podstawie art. 48 ust. 3 Dekretu z dnia 12.12.1981 o stanie wojennym o to, że "działając w celu rozpowszechniania gromadził ulotki, czasopisma i różnego rodzaju literaturę bezdebitową, których treść mogła wywołać niepokój publiczny lub rozruchy"
Przynależność do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej
- Andrzej Lepper, minister rolnictwa, wicepremier rządu IV RP - wieloletni członek i działacz PZPR
- 22.09.2006 - pan Lepper, jako czołowy wróg narodu, zostaje odwołany ze stanowisk
- 16.10.2006 - pan Lepper, ponownie w roli odnowiciela Wolski, zostaje ponownie powołany na oba stanowiska
- 09.07.2007 - pan Lepper, jako czołowy wróg narodu (recydywa), zostaje odwołany ze stanowisk
- Andrzej Kryże, wiceminister sprawiedliwości – był członkiem PZPR do jej końca (1990 r.).
- Ryszard Siewierski, zastępca komendanta głównego policji – członek PZPR do końca (1990).
- Wojciech Jasiński, minister skarbu – członek PZPR w latach 1976 – 1981, co ciekawe, w czasie debaty sejmowej, indagowany na okoliczność przynależności do PZPR Jasiński nie przyznał się do tego, a w jego życiorysie zaprezentowanym posłom nie było na ten temat ani słowa.
- Andrzej Chojnowski - profesor Uniwersytetu Warszawskiego, w latach 1972–1980 członek PZPR
- Janusz Kaczmarek, 31.10.2005 mianowany prokuratorem krajowym, od 08.02.2007 minister spraw wewnętrznych i administracji - pod koniec lat 80. był członkiem PZPR oraz lektorem Komitetu Miejskiego partii w Gdyni
- Stanisław Kostrzewski, od 25.02.2006 skarbnik PiS – był aktywnym członkiem PZPR do końca jej działalności. Żeby było ciekawiej – od 31.12.2005 jest wiceprezesem Banku Ochrony Środowiska i nie ma tu żadnego konfliktu interesów lub niejasności.
- Henryk Biegalski, nominowany i odwołany z funkcji szefa Centralnego Zarządu Służby Więziennej, od 1969 r. do końca lat 80. był członkiem PZPR. Od marca 1982 r. należał do Komisji Bezpieczeństwa i Ładu Publicznego KW PZPR w Gdańsku.
- Maciej Łopiński, rzecznik prezydenta RP – w okresie 1975 – grudzień 1981 należał do PZPR i pracował na nomenklaturowym stanowisku sekretarza redakcji gdańskiego tygodnika "Czas", klasycznego pisma partyjnego "po linii i na bazie" (szefostwo z PZPR-owskiej nomenklatury, cenzura, wytyczne z KW itd.).
- Ewa Sowińska, 07.04.2006 z rekomendacji LPR wybrana Rzecznikiem Praw Dziecka - w PZPR w latach 1977-1980.
- Anna Kalata, od 05.05.2006 minister pracy i polityki społecznej w rządzie Marcinkiewicza, a następnie Kaczyńskiego - członek PZPR w latach 80-tych, a w latach 1991 - 2001 członek SLD i współautor programu gospodarczego tej partii
- 13.08.2007 - pani Kalata, już jako wróg narodu ze zbrodniczej Samoobrony, zostaje odwołana ze stanowiska
- Bogdan Socha, ekspert Samoobrony, od 05.05.2006 nowy wiceminister pracy – był do samego końca członkiem PZPR. Pracował w Komitecie ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej, kierowanym przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Był organizatorem kampanii prezydenckiej Kwaśniewskiego – został wtedy szefem słynnego autobusu "Kwach". Tym autobusem kandydat lewicy objeżdżał Polskę. Po udanej kampanii Socha przez dwa lata pracował w Pałacu Prezydenckim, gdzie odpowiadał za organizowanie spotkań Kwaśniewskiego.
- Jerzy Bahr, 19.05.2006 mianowany ambasadorem RP w Moskwie – w latach 1976 – 1980 w randze I sekretarza pracował w Ambasadzie PRL w Bukareszcie (sekretarz ds. prasowych). Do stanu wojennego był członkiem PZPR. Za prezydentury Kwaśniewskiego był po Siwcu (od marca 2005) szefem BBN i członkiem RBN.
- Krzysztof Czabański, mianowany 01.07.2006 na prezesa Polskiego Radia S.A. – były dziennikarz m.in. "Sztandaru Młodych" i "Zarzewia". W latach 1967-1980 należał do PZPR.
- Krzysztof Zaręba, od 07.07.2006 wiceminister ochrony środowiska – w latach 2001-2005 pełnił funkcję Głównego Inspektora Ochrony Środowiska i jednocześnie wiceministra w rządzie Millera. W latach 1984-1988 był również wiceministrem i głównym inspektorem ochrony środowiska. Do 1991 r. pełnił funkcję wojewody gorzowskiego. Do 1990 należał do PZPR.
- Jerzy Targalski, mianowany 15.07.2006 wiceprezesem Polskiego Radia S.A. - w latach 70. członek PZPR, o czym mówił w wywiadzie z 1988 r. dla "Bazy" (opublikowanym w listopadzie 1989 r.):
- Stanisław Podlewski, szef Samoobrony z Ustki, mianowany 17.07.2006 dyrektorem departamentu rybołówstwa w ministerstwie rolnictwa – należał do PZPR do końca jej istnienia.
- Marcin Wolski, 21.07.2006 mianowany został dyrektorem I programu PR – od 1975 roku do końca był w PZPR, będąc m.in. sekretarzem POP w PR. Jak mówi w wywiadzie dla "Dużego Formatu" (29.08.2006) - "byłem oportunistycznym szarym członkiem, jak kilka milionów obywateli w tym kraju. A do partii zapisałem się, bo zaczęto z radia wyrzucać ludzi, między innymi poległ wtedy mój kolega Krzysiek Materna, i były naciski, że jak się zapiszę, to będę mógł przedstawiać swoje argumenty i bronić ludzi".
- Tomasz Gąska, mianowany 25.07.2006 nowym wiceprezesem Radia PiK z nadania PiS – były PZPR-owski aparatczyk, który strzegł linii partii i bronił stanu wojennego. Był członkiem PZPR, sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej w tygodniku "Fakty" i zastępcą redaktora naczelnego tej gazety od 1979 roku, przez stan wojenny, aż do upadku komunizmu, odznaczony medalem im. Janka Krasickiego. Używając pseudonimu Tomasz Hellen pisał m.in. peany na temat WRON, a w tekście "Jaka może być partia" nawoływał do odrodzenia w PZPR "ducha leninowskich zasad".
- Romuald Poliński, mianowany 07.08.2006 przez premiera wiceministrem pracy z nadania Samoobrony, był przez wiele lat członkiem PZPR, a w rządach SLD doradcą ministrów Kołodki i Belki. Stanowisko w ministerstwie pracy otrzymał po nieudanych próbach obsadzenia go w ministerstwie rozwoju regionalnego (brak znajomości języka angielskiego) oraz ministerstwie finansów (PiS nie chciało się zgodzić na tę nominację).
- Marek Grabowski, 05.09.2006 mianowany wiceministrem zdrowia – członek PZPR w latach 80., w latach 90. w SLD.
- Krzysztof Zaręba, członek PZPR w latach 70. i 80., główny inspektor ochrony danych osobowych w rządzie Leszka Millera
- Andrzej Aumiller, zasłużony komunista, wieloletni członek PZPR, a następnie i Unii Pracy.
- 03.11.2006 zostaje powołany na stanowisko ministra budownictwa w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego
- 13.08.2007 - pan Aumiller, już jako wróg narodu ze zbrodniczej Samoobrony, zostaje odwołany ze stanowiska
- Jan Sulmicki, były aktywista PZPR w SGPiS (obecnie SGH), także w stanie wojennym.
- 11.12.2006 został zgłoszony przez prezydenta jako kandydat na prezesa Narodowego Banku Polskiego
- 14.12.2006 zrezygnował z kandydowania z "powodów rodzinnych"
- Zbigniew Graczyk, przez 20 lat należał do PZPR, będąc między innymi członkiem jej Komitetu Wojewódzkiego w Szczecinie. Był również w kierownictwie nomenklaturowej spółki Interster, która była folwarkiem partyjnych dygnitarzy, m. in. Sekuły i Rakowskiego.
- 09.01.2007 - mianowany wiceministrem gospodarki morskiej w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego
- Piotr Gadzinowski, od 1981 do rozwiązania członek PZPR, do września 2008 r. zastępca redaktora naczelnego Tygodnika NIE, działacz SLD
- 03.05.2008 - Piotr Gadzinowski z rekomendacji PiS i głosami PiS, LPR i Samoobrony wybrany zostaje wiceprzewodniczącym rady programowej TVP
- Stanisław Piotrowicz, w latach 2005 - 2011 senator, od 2011 roku poseł PiS, wiceprzewodniczący Zespołu parlamentarnego ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, od 17.11.2015 przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, od 21 listopada 2019 r. sędzia Trybunału Konstytucyjnego - członek PZPR od roku 1978
Tajni współpracownicy, donosiciele
- Wiesław Jan Kurowski, członek Rady Politycznej PiS – tajny współpracownik "Sławek", "Radosław", "Jacek", donosił na Andrzeja Czumę, który informuje o tym na swojej stronie internetowej. Na stronie PiS pan Kurowski nie figuruje na liście członków Rady, ale – co ciekawe – w wersji angielskiej strony dalej jest jej członkiem.
- Janusz Kurtyka, od 22.12.2005 szef IPN – donosem na Andrzeja Przewoźnika (nieprawdziwym zresztą, co wykazało późniejsze postępowanie autolustracyjne) wyeliminował najpoważniejszego konkurenta do stanowiska. Informacje o tym, że są materiały na Przewoźnika przekazał do kolegium IPN jeszcze przed wydaniem decyzji o udostępnieniu odpowiednich zasobów – jednoznacznie potwierdziła to szefowa archiwów, skąd dokumenty zostały wydane. Świadczy to o tym, że Kurtyka uzyskał wiedzę z nich nielegalnie.
- Ryszard Terlecki, od 29.12.2005 szef krakowskiego oddziału IPN w miejsce Kurtyki, późniejszy kandydat PiS na prezydenta Krakowa – natknąwszy się w IPN na materiały dotyczące swojego ojca, pisarza Olgierda Terleckiego, podał do publicznej wiadomości, że był on tajnym współpracownikiem SB (pseudonim: Lachowicz). A więc i IV RP ma swojego bohatera na wzór Pawki Morozowa, trudno się więc dziwić, że został nagrodzony.
- Bogusław Kowalski, poseł LPR, 23.05.2006 mianowany został wiceministrem transportu, 11.12.2015 mianowany na prezesa PKP.
- w latach osiemdziesiątych był, z ramienia kolaborującego z komunistami Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego, działaczem osławionego popieraniem hunty Jaruzelskiego tzw. Patriotycznego Ruchu Odnowienia Narodowego.
- 14.06.2006 – okazało się, że Bogusław Kowalski figuruje w materiałach służb specjalnych PRL jako tajny współpracownik o kryptonimach "Mieczysław" i "Przemek". Z dokumentów SB znajdujących się w IPN wynika, że w styczniu 1988 roku Kowalski został zarejestrowany w dzienniku rejestracyjnym jako TW "Mieczysław" pod numerem 54803.
- Stanisław Łyżwiński, poseł Samoobrony, wybitny koalicjant – startując w wyborach do Sejmu w 2001 r. Łyżwiński przyznał się, że był "świadomym i tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa". Pytany o szczegóły tłumaczył, że był zarejestrowany, ale dla SB nic nie robił: "Na granicy podejrzewali mnie o przemyt. To była jakaś bzdura, wiozłem prezent dla koleżanki. Zabrali mi dowód osobisty i nie chcieli oddać. Podpisałem zgodę na współpracę i mi go zwrócili – opowiadał w lipcu 2002 r. "Gazecie Polskiej". Przed ostatnimi wyborami do współpracy już się nie przyznał. Prywatnie - bohater afery rozporkowej ("praca za seks") z Anetą Krawczyk.
- Jarosław Myjak, we wrześniu 2006 r. został przez PiSowskiego p.o. prezesa Sławomira Skrzypka mianowany wiceprezesem PKO BP.
- w grudniu 2003 r. w atmosferze skandalu i podejrzeń o niejasne interesy (m. in. podejrzany zakup biurowca) zrezygnował ze stanowiska prezesa zarządu Commercial Union.
- 30.11.2006 - wiceprezes Myjak podał się do dymisji po zarzuceniu mu przez Radę Nadzorczą, że złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne, w którym deklarował, że nie był współpracownikiem SB.
- Jerzy Zawisza, poseł Samoobrony, przyznał przed Sądem Lustracyjnym, że w latach 60. podpisał zgodę na współpracę z kontrwywiadem wojskowym jako TW "Renata".
- Andrzej Krawczyk, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, w 1982 r., będąc redaktorem "Biuletynu Solidarności Uniwersytetu Warszawskiego", podpisał zobowiązanie do współpracy jako informator Wojskowej Służby Wewnętrznej. Podpisane przez Krawczyka zobowiązanie zostało znalezione na początku lutego 2007 r. w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Po ujawnieniu tego faktu prezydentowi, Andrzej Krawczyk podjął decyzję o odejściu z jego kancelarii. W wydanym oświadczeniu pan minister napisał między innymi, że zgodził się podpisać zobowiązanie do współpracy z WSW, bo zmuszono go do tego szantażem.
- Jerzy Targalski, mianowany 15.07.2006 wiceprezesem Polskiego Radia S.A. - będąc w latach 80-tych na emigracji, starając się o pracę w Radiu Wolna Europa, w swoim życiorysie pominął fakt, że był członkiem PZPR. Sprawa szybko wyszła na jaw i dyrektor rozgłośni polskiej, Jan Nowak-Jeziorański nie dał Targalskiemu etatu. W reważu, czołowy obecnie lustrator i moralista napisał na Nowaka donos do Kongresu USA, w którym przedstawił sfabrykowane oskarżenia o współpracę "Kuriera z Warszawy" z niemieckimi okupantami w czasie II wojny.
- Władysław Mącior - w 2000 r. stał na czele zespołu ds. nowelizacji prawa karnego przy ówczesnym ministrze sprawiedliwości Lechu Kaczyńskim, wiceszef Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości i twórca projektu nowego kodeksu karnego
- Według ustaleń "Newsweeka", na początku lat osiemdziesiątych współpracował z SB, kontaktując się systematycznie z jednym z najbardziej znienawidzonych krakowskich esbeków - kpt. Stanisławem Knapikiem. Między innymi w trakcie jednego z takich spotkań operacyjnych - tuż przed zjazdem "Solidarności" w 1981 roku, na który ówczesny docent Mącior jechał jako delegat - przekazał informację, że pismo "Universitas", wydawane tajnie przez NZS Uniwersytetu Jagiellońskiego, jest składane i oprawiane w tzw. małej poligrafii Uniwersytetu.
- Marcin Libicki, Kawaler Łaski i Dewocji Zakonu Kawalerów Maltańskich, w latach 2001 - 2004 poseł PiS, w 2004 r. wybrany z list PiS do europarlamentu
- Według informacji z katalogu IPN, od czerwca 1966 operacyjnie wykorzystywany przez Departament I MSW (kontrwywiad), wymieniony imiennie w dokumencie "Wykaz kontaktów poufnych Gr. II Wydz. II" pod poz. 30, w tomie 7 akt sprawy obiektowej o kryptonimie "Odra II", dotyczącej zabezpieczenia operacyjnego dyplomatów Wielkiej Brytanii i Kanady w Poznaniu
- 08.04.2009 - po ukazaniu się doniesień prasowych o jego agenturalnej przeszłości, Marcin Libicki nie otrzymał rekomendacji Komitetu Politycznego PiS, w związku z czym jego nazwisko wykreślone zostało z poznańskiej listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego
- Mariusz Handzlik, od 2006 r. dyrektor Biura Spraw Zagranicznych, od 09.10.2008 podsekretarz stanu do spraw międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta
- Według informacji z katalogu IPN, w dniu 19.05.1987 został pozyskany do współpracy przez SB i zarejestrowany przez Wydział IV WUSW w Bielsku-Białej pod numerem 9407 jako tajny współpracownik o pseudonimie "Piotr" do sprawy obiektowej o kryptonimie "Wawel" (śledzenie drogi przerzutu materiałów i urządzeń poligraficznych dla podziemnych wydawnictw)
- 10.09.2009 - Sąd Lustracyjny w Warszawie orzekł, że pan Handzlik nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, o co wnosił również prokurator Instytutu Pamięci Narodowej, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej ujawnił fakt jego współpracy ze służbami
- Janusz Dobroś, PiS-owski burmistrz Lipna, startując w 2007 r. w wyborach do Sejmu, zataił w oświadczeniu, że podjął świadomą i tajną współpracę z SB. Sąd okrzekł, że informacje przekazywane przez "TW Kuba" były istotne i zostały wykorzystane przez SB. Dobroś przez trzy lata ma zakaz startowania w wyborach oraz pełnienia funkcji publicznych. [11]
- W procesie lustracyjnym bronił go mecenas Grzegorz Górski (PiS), przekonując między innymi, że "Herosi nigdy nie pozostawali w stu procentach czyści", "Ludzie nie zawsze wytrzymywali okrutne tortury", "Były one [ kontakty z SB ] wtedy czymś oczywistym, bo nikt nie mógł ich odmówić. Ale czy to świadczy o świadomej współpracy?" i "Przecież nawet porozumienia w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu podpisywały osoby, na których ciążą bardzo poważne podejrzenia." (11.09.2010)
- Czesław Stelmaszuk, desygnat PiS na radnego Górowa Iławieckiego w wyborach 2010 roku
- 31.10.2010 - z oświadczenia lustracyjnego desygnata wynika, że w czasach PRL był on tajnym współpracownikiem kontrwywiadu Wojsk Ochrony Pogranicza. Pan Stelmaszuk przyznał, że swego czasu sporządzał dla kontrwywiadu raporty, a "na współpracę zgodził się, bo milicja ciągle go nękała, a tak od razu się odczepili"
- Jan Tomaszewski, legendarny "człowiek który zatrzymał Anglię", wybitny Prawy Wolak, intelektualista i poseł PiS
- "Jan Tomaszewski. Kategoria: konsultant, pseudonim »Alex«, podstawa pozyskania: dobrowolność, data pozyskania: 1986.07.28." - informacja z dokumentów dotyczących Tomaszewskiego, znajdujących się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej (za "Newsweek", 30.10.2011).
Nepotyzm, protekcja i kolesiostwo
- Zyta Gilowska, wicepremier rządu i minister finansów – opuściła PO w atmosferze skandalu związanego z zarzutami o nepotyzm - opłacała pracę swojego syna, Pawła Gilowskiego, jako eksperta prawnego z pieniędzy przeznaczonych na obsługę biura i umieściła go na 1 miejscu listy wyborczej w Lublinie, a synową zatrudniła w biurze poselskim. Według Gilowskiej synowa została zatrudniona w biurze zanim poznała jej syna, a zatrudnienie syna pozwoliło na obniżenie kosztów ekspertyz. W PiS, któremu nepotyzm absolutnie nie przeszkadza, przyjęto ją z otwartymi rękoma.
- Jacek Tarnowski, od 12.12.2005 szef gabinetu politycznego premiera – w ciągu półtora miesiąca od objęcia funkcji zasiadł w radach nadzorczych dwóch państwowych spółek – Agencji Rozwoju Przemysłu SA oraz w Grupie Lotos SA. Odpolitycznienie spółek było jednym ze sztandarowych haseł PiS w kampanii. "Nie będzie żadnych synekur" – mówił Kazimierz Marcinkiewicz, gdy został premierem, a Jarosław Kaczyński, jeszcze w lutym 2006 roku zapewniał: "Będę robił wszystko, żeby trafiali do spółek ludzie przygotowani merytorycznie, spoza układów politycznych i biznesowych. Będą to naukowcy, profesorowie, znawcy rynków finansowych." Sam Tarnowski mówi: "Sytuacja moralnie mnie niepokoi. Premierowi się jednak nie odmawia".
- Kazimierz Konopko, działacz PiS, w poprzedniej kadencji zastępca burmistrza warszawskiej Pragi Północ Roberta Sosnowskiego – przeprowadzona w 2005 r. kontrola z ramienia ratusza ujawniła, że dostawał od burmistrza Sosnowskiego niezgodne z prawem umowy-zlecenia, dzięki którym w 2004 r. zarobił aż 130 tys. zł i znalazł się w grupie najlepiej opłacanych urzędników w Warszawie. Kontrolerzy ratusza dopatrzyli się znamion przestępstwa i przekazali sprawę do prokuratury. Oczywiście sprawę zatuszowano i skończyła się niczym. Obydwaj zostali odwołani dopiero w maju 2006 r. po skandalu z mieszkaniami i posadami dla radnych PiS na Pradze Północ i pod zdecydowaną presją prasy. Pozostali jednak członkami PiS, choć Robertowi Sosnowskiemu postawiono zarzuty: "Pod koniec lipca skierujemy do sądu akt oskarżenia" – deklarował Jarosław Onyszczuk, szef prokuratury na Pradze Północ.
- 05.07.2006 – wyszło na jaw, że Konopko dostał z urzędu Pragi Północ przeszło 95 tys. zł rekompensaty za rzekomo poniesione nakłady za remont lokalu użytkowego, w którym prowadził bar i klub z automatami. W czasie, gdy załatwił sobie korzystną rekompensatę, Konopko szefował komisji ds. lokali użytkowych w urzędzie dzielnicy. Doradzał więc we własnej sprawie burmistrzowi Sosnowskiemu, który przyznał dotację swojemu zastępcy.
- 18.02.2006 – do rady nadzorczej Kompanii Węglowej ministerstwo skarbu wskazało: Marię Andrzejewską-Sroczyńską, Marka Rusakiewicza i Lecha Marka Gorywodę, a wiceprezesem zarządu został Jan Dwojewski. Wszystkie te osoby pochodzą z Gorzowa i znały wcześniej dobrze (np. z gorzowskiego ZChN lub wczesnej Solidarności) Kazimierza Marcinkiewicza.
- Sylwia Wiśniowska, nowy nabytek administracji rządowej – 21.11.2006 córka pani wicemarszałek Sejmu Genowefy Wiśniowskiej przejęła obowiązki dyrektora sekretariatu ministra budownictwa. Zastąpiła wieloletniego urzędnika służby cywilnej Andrzeja Grabowskiego, którego Aumiller odesłał na przymusowy urlop. Pani wicemarszałek przyznała z rozbrajającą szczerością, że córka przed zatrudnieniem w ministerstwie "nie pracowała jakiś czas".
- Lidia Bagińska, wybrana w dniu 08.12.2006 jako kandydat Samoobrony do Trybunału Konstytucyjnego, jest syndykiem, adwokatem i współwłaścicielem kancelarii Czarnecki & Bagińska. Adwokaci i Radcowie Prawni.
- Jako syndyk namawiała wierzycieli firm, których upadłość przeprowadzała, do wynajmowania prawników swojej kancelarii. Taką praktykę za nieetyczną uznała sędzia-komisarz Monika Gajdzińska-Sudomir. Uznała też, że Bagińska jako syndyk działa nieudolnie, między innymi w sprawie upadłości Unikat Development, która wlecze się od 2002 roku. Sędzia-komisarz wystąpiła więc do sądu o odebranie jej sprawy. Zrobiła to w trybie, który jest równoznaczny z pozbawieniem w ogóle uprawnień syndyka. W dniu 21.12.2006 pani Bagińska miała zostać zaprzysiężona przez prezydenta, ale uroczystość została odwołana. Sytuacja jest patowa, bo prezydent nie ma uprawnień do odrzucenia sędziego TK, który został wybrany przez Sejm, a bez zaprzysiężenia sędzia nie może pełnić swej funkcji.
- 07.02.2007 - Wydział Gospodarczy Sądu Okręgowego w Warszawie uznał, że prowadząc jako syndyk sprawę upadłości firmy Unikat Development, Bagińska nie dopełniła obowiązków i ostatecznie odebrał jej uprawnienia syndyka.
- 15.02.2007 - Sąd złożył do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na wprowadzeniu sądu w błąd.
- 06.03.2007 - prezydent "nie chciał, ale musiał" i przyjął ślubowanie pani sędzi przy zupełnie pustej sali. "Życzę pani owocnej pracy na tym niezwykle odpowiedzialnym stanowisku, niezwykle odpowiedzialnym i wymagającym niezwykłej uczciwości i bezstronności" - zakomunikował.
- 12.03.2007 - Lidia Bagińska zdecydowała się zrzec stanowiska sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
- Marcin Palade, z namaszczenia PiS i LPR prezes rozgłośni Polskiego Radia w Opolu, tak ustawiał przetarg na badania marketingowe dla rozgłośni, by wygrała firma jego znajomych - Agencja Badań Marketingowych. O podejrzeniu popełnienia przestępstwa powiadomił prokuraturę Dyrektor programowy Radia Opole Tomasz Drabot. Palade starał się uczynić wszystko, by pracę dla radia wykonała ABM - w efekcie rozgłośnia przepłaciłaby za badania. Gdy pojawiła się ponaddwukrotnie tańsza oferta od firmy SMG/KRC, prezes w grudniu 2006 r. polecił unieważnić przetarg.
- Piotr Woyciechowski, szef spółki Naftor, wcześniej przewodniczący rady nadzorczej Nafty Polskiej, od lat jest związany z Macierewiczem, którego wspomagał przy likwidacji WSI, pracował też jako ekspert orlenowskiej komisji śledczej.
- zasiadając w radzie nadzorczej Nafty Polskiej starał się wymusić w maju 2006 roku na ówczesnym prezesie ZA Kędzierzyn, rozwiązanie umowy z firmą ochroniarską i rozpisanie nowego przetargu ze wskazaniem na Naftor, którego jest szefem. Prezes odmówił i wyleciał ze stołka. Żeby usunąć prezesa ze stanowiska, Woyciechowski skorzystał z wiedzy o jego przeszłości i oskarżył o związki z agenturą. Prezes nie zaprzeczał twierdząc, że pracował w wywiadzie gospodarczym i Woyciechowski o tym wiedział, gdy Nafta Polska zatwierdzała jego kandydaturę. Od 1 września 2007 po rezygnacji kolejnego prezesa, który również wspominał o naciskach, zakładem kieruje trzyosobowy zarząd. Podjął on decyzję o zakończeniu współpracy pomiędzy ZA Kędzierzyn, a firmą ochroniarską Solid. Od 1 listopada 2007 roku, ochroną ZA Kędzierzyn będzie się zajmować Naftor pomimo tego, że firma ta nie złożyła najlepszej oferty. Jak wiadomo jej szefem jest Woyciechowski, natomiast zastępuje go Tomasz Macierewicz, stryjeczny bratanek Antoniego. Woyciechowski jest zaufanym człowiekiem Macierewicza. Był szefem jego gabinetu, gdy Macierewicz był ministrem w rządzie Olszewskiego.
- w okresie rządów PiS w Warszawie, z nadania Lecha Kaczyńskiego pełnił funkcję prezesa spółki Gminna Gospodarka Komunalna Ochota, z której zrezygnował w sierpniu 2006 roku. Pomimo tego, że sam złożył rezygnację z pełnionych funkcji i dodatkowe świadczenia mu nie przysługiwały, Woyciechowski otrzymał od ratusza siedmiomiesięczną odprawę w wysokości ponad 75 tys. zł.
- bezpośrednio po odejściu z GGKO, pan Piotr został konsultantem spółki z wynagrodzeniem 5 tys. zł miesięcznie, ale po jego konsultacjach w spółce wszelki ślad zaginął - następcy Woyciechowskiego zapewniają, że ten doradzał im "ustnie".
- Jacek Rybak, pracownik Biura Bezpieczeństwa Narodowego, były wiceszef biura zarządzania kryzysowego w warszawskim ratuszu
- Józef Giemza, krakowski prokurator apelacyjny, ojciec bardzo zdolnego syna.
- 20.07.2007 - po egzaminie na aplikację w krakowskiej prokuraturze apelacyjnej, na drugim miejscu znalazł się Mariusz Giemza - syn szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Józefa Giemzy, a tuż za nim Wojciech Wassermann, syn obecnego koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna (który pracował właśnie w krakowskiej apelacji). Młodzi aplikanci byli doskonale przygotowani - z egzaminu ustnego Wassermann dostał 30/30 punktów, a Giemza 25/30. Kandydatów odpytywano pojedynczo, pytania do ustnego przygotowywano w prokuraturze apelacyjnej.
- Wyłącznie przez zbieg okoliczności w komisji byli podwładni Giemzy: jego zastępca Ryszard Tłuczkiewicz (zarazem szef komisji), niedawno powołana szefowa wydziału postępowania przygotowawczego Małgorzata Tokarczyk oraz Maria Czapik, była szefowa krakowskiej prokuratury okręgowej, odwołana w 2001 roku, gdy kierownictwu krakowskiej prokuratury zarzucono między innymi zatrudnianie znajomych i krewnych. Prokurator Józef Giemza szefem krakowskiej prokuratury apelacyjnej został ponad rok wcześniej - mianował go Zbigniew Ziobro. [12]
- Jan Maria Tomaszewski, brat cioteczny Lecha Kaczyńskiego, plastyk - dostał trzy etaty w publicznych firmach zarządzanych przez ludzi z ekipy PiS:
- Kwiecień 2006 r. - mianowany przez PiS prezes Stanisław Bortkiewicz zatrudnił pana Tomaszewskiego w warszawskim Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji z zadaniem promowania firmy. Kuzyn
braci KaczyńskichZjawiska biologicznego otrzymywał wynagrodzenie około 5-6 tysięcy złotych brutto. - Czerwiec 2007 r. - w dwa miesiące po objęciu prezesury TVP przez byłego szef kancelarii prezydenta Kaczyńskiego Andrzeja Urbańskiego, pan Jan Maria dostał etat w telewizji publicznej z wynagrodzeniem 8 tysięcy złotych brutto plus premia motywacyjna, a umowę o pracę na czas nieokreślony dostał tuż przed odwołaniem Urbańskiego. Przeprowadzona w TVP kontrola Państwowej Inspekcji Pracy wykazała, że Tomaszewski nie miał wyznaczonych żadnych obowiązków i prawdopodobnie w ogóle nie pojawiał się w pracy - do dziś nie udało się ustalić, czym się zajmował.
- 01.03.2007 - pan Tomaszewski został zatrudniony na stanowisku eksperta do spraw mediów na umowę o pracę na czas określony do 31.12.2009 r. w PKN Orlen, którego prezesem był wtedy późniejszy Znakomity Szef Kancelarii Prezydenta, Piotr Kownacki. Pan Jan Maria dostał pracę bez konkursu, a do jego obowiązków należało "uczestniczenie w realizacji eventów, kreacja i realizacja projektów z zakresu komunikacji spółki", za co otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 18 tysięcy złotych.
- 19.12.2008 - dokładnie w dniu zawieszenia Andrzeja Urbańskiego na stanowisku prezesa TVP, pan Tomaszewski się rozchorował - na zwolnieniu lekarskim był 182 dni, a pracownikiem telewizji publicznej jest nadal: do grudnia 2009 roku będzie pobierał z ZUS świadczenie rehabilitacyjne, które wynosi 90 procent pensji. Formalnie wciąż jest także pracownikiem PKN Orlen, gdzie również pobiera świadczenie rehabilitacyjne. W związku z faktem, że świadczenia z dwóch miejsc pracy kumulują się, będąc na zwolnieniu, pan Tomaszewski zarabia ponad 21 tysięcy złotych brutto.
- 14.09.2009 - "Nie sądzę, żeby prezydent Kaczyński miał cokolwiek wspólnego z zatrudnianiem rodziny. [...] To także pytanie do szefów firm, co skłoniło ich do zatrudniania. Może chęć wykorzystania talentów tego pana jako artysty, jako architekta" - prezydencki doradca Paweł Wypych, na antenie TVN 24
- Kwiecień 2006 r. - mianowany przez PiS prezes Stanisław Bortkiewicz zatrudnił pana Tomaszewskiego w warszawskim Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji z zadaniem promowania firmy. Kuzyn
- Maciej Maciejowski - radny PiS w Warszawie, którego w 2009 r. w KRRiT zatrudnił ówczesny przewodniczący Witold Kołodziejski, polityk związany z PiS. Potem Maciejowski przeszedł do biura zarządu TVP. Jesienią 2010 r. wrócił do KRRiT. W kolejnym obrocie kariery, wiosną 2011 r. - dzięki przywróconym na trzy dni PiS-owskim prezesom TVP Romualdowi Orłowi i Przemysławowi Tejkowskiemu - przeniósł się znów do biura zarządu spółki. Z kolejnym wnioskiem o zwolnienie do Rady Warszawy zwróciła się się przełożona Maciejowskiego - dyrektor biura zarządu i spraw korporacyjnych TVP - Elżbieta Ponikło - motywując go stosunkowo niedługim stażem pracy Maciejowskiego oraz miernymi kwalifikacjami. Maciej Maciejowski w wywiadzie dla "Gazety Wybiórczej" podkreślał, że jest fachowo przygotowany, bo jako licealista pisał do ogólnopolskich gazet. Prawo poznał jako praktyk, bo za rządów PiS pracował nad nowelizacją ustawy medialnej.
- "Uważam, że cała sytuacja ma znamiona prześladowania. Głównym powodem jest polityka. Jako przedstawiciel partii, którą zwalcza Platforma Obywatelska, po prostu nie pasuję nowemu układowi interesów w telewizji. To jest metoda wypróbowana w PRL - działać do skutku." - skomentował niespotykanie wręcz merytorycznie ten zmasowany zamach na kolesiokrację sam podmiot brutalnych prześladowań (11.08.2011) [13]
Afery mieszkaniowe
- Ewa Holewińska, radna warszawskiego Śródmieścia z ramienia PiS i szefowa komisji mieszkaniowej – 17.12.2005 została właścicielem mieszkania komunalnego w Al. Ujazdowskich w Warszawie, nie rezygnując z willi na peryferiach miasta. Nie zgłosiła zakończenia budowy domu i wykupując mieszkanie komunalne, oświadczyła, że nie ma żadnego mieszkania. Biegły rzeczoznawca wycenił je na niecałe 140 tys. zł. Ponieważ Ewa Holewińska zajmowała je wraz z mężem, skorzystała z 80-procentowej ulgi, płacąc za ponad 60 m kw. na jednej z najbardziej prestiżowych ulic miasta niecałe 28 tys. zł. Pośrednicy nieruchomości twierdzą, że takie lokum w Al. Ujazdowskich jest warte ok. 400 tys. zł.
- Janusz Fota, 27.01.2006 mianowany wicedyrektorem Polskich Portów Lotniczych.
- jedna z ikon "układu warszawskiego", będąc szefem Zarządu Dróg Miejskich, załatwił sobie ze specjalnej puli lokali skarbu państwa atrakcyjne mieszkanie na tyłach Traktu Królewskiego (kawalerka przy ul. Traugutta). Za wyremontowane przez miasto mieszkanie, którego rynkowa wartość sięgała co najmniej 140 tys. zł, zapłacił 25 tys. Ówczesny prezydent stolicy Lech Kaczyński postawił Focie ultimatum – albo odda mieszkanie przy Trakcie Królewskim, albo straci stanowisko w ZDM. Fota przytomnie wybrał mieszkanie. Obecnie będzie odpowiadał w Portach Lotniczych za inwestycje, m.in. za budowę drugiego terminalu na Okęciu. "Jeśli chodzi o tzw. aferę mieszkaniową, to dla naszego przedsiębiorstwa taka kwestia nie istnieje" – twierdzi Paweł Łatacz, nowy dyrektor naczelny PPL.
- 06.08.2006 – pan Fota wygrał konkurs na szefa Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad.
- 23.08.2006 – minister transportu po serii artykułów prasowych na temat pana Foty zdecydował się unieważnić wyniki konkursu, zresztą pod pretekstem uchybień formalnych w procedurze konkursowej. Tak więc będzie on musiał pozostać na marnej posadzie wicedyrektora PPL.
- Edyta Sosnowska, szefowa PiS na warszawskim Targówku, w poprzedniej kadencji radna – w 1999 r. starała się o mieszkanie komunalne. Jej przyszły mąż, obecny burmistrz Robert Sosnowski, członek Rady Krajowej PiS i koleżeńskiego sądu dyscyplinarnego partii, wówczas radny, był szefem komisji mieszkaniowej na Pradze Północ. Wiosną 1999 r. przyszła żona Sosnowskiego dostała pozytywną opinię komisji, którą kierował, a w czerwcu tego samego roku pp. Sosnowscy pobrali się. We wszystkich urzędowych pismach przedstawiła się jako Edyta Grzywacz, osoba młoda i samotna, bez mieszkania. Skierowanie umożliwiające objęcie 58-metrowego lokalu przy Łochowskiej nosi datę 28 lipca 1999 r., a p. Edyta podpisała je panieńskim nazwiskiem, dyskretnie przemilczając ślub z Robertem Sosnowskim (zmieniła przy tym nazwisko). przy okazji jako radna Targówka musiała zadeklarować, że mieszka na terenie tej dzielnicy, więc podała adres Jerzego Raczyńskiego, szefa klubu PiS w Radzie Targówka.
- Barbara Leoniak, w poprzedniej kadencji radna PiS, była w komisji mieszkaniowej, która przydzielała lokal żonie burmistrza Sosnowskiego – też skorzystała z przychylności urzędu: wraz z mężem i dwójką dzieci mieszkała w Warszawie przy ul. Stalowej w 65-metrowym mieszkaniu. Gdy doszło do rozwodu, państwo Leoniakowie dostali aż dwa pełnowartościowe mieszkania. Na Targową wprowadził się pan Janusz Leoniak, zaś żona dostała dwa pokoje w okolicach pl. Hallera, czyli tam, gdzie ceny mieszkań są na Pradze Północ najwyższe.
- Kazimierz Konopko, w poprzedniej kadencji wiceburmistrz Pragi Północ z ramienia PiS, zawalczył o mieszkanie dla swojego studiującego syna Jakuba jako... bezdomnego. Syn wymeldował się więc od matki i jako biedny, bez żadnego lokum stanął w komunalnej kolejce. Wniosek o przydział mieszkania złożył w listopadzie 2004 r., a już cztery miesiące później znalazł się na liście osób wyznaczonych do przydziału komunalnego lokum. Jakub Konopko zrezygnował ze starania o mieszkanie dopiero, gdy sprawę opisała prasa i zawiadomiono o niej prokuraturę. Obecnie pan Konopko mówi: "Nie czułem się z tym komfortowo. Ale sprawa jest zamknięta: syn ostatecznie zrezygnował ze starań o mieszkanie. Zachował się honorowo i elegancko".
- Marek Różycki, od lutego 2006 szef gabinetu politycznego ministra sportu, harcmistrz, współzałożyciel ZHR – pod koniec lipca 2005 złożył w dzielnicy Wola (którą od czerwca 2005 kierował Zdzisław Szpera z PiS) wniosek o mieszkanie komunalne. Wniosek – mimo kolejki 363 oczekujących w dzielnicy osób – został szybko załatwiony i w lutym 2006 Różycki dostał mieszkanie komunalne o wartości 300 tys. zł w centrum Warszawy. We wniosku zataił, że ma dom pod Warszawą (na stronie internetowej ZHR informuje, że mieszka 25 kilometrów od Warszawy), a napisał, że z żoną i trojgiem dzieci mieszka u szwagierki na Woli. Dodatkowo przyznano mu prawo pierwokupu mieszkania za ułamek jego wartości.
- Liliana Zientecka (PiS), dyrektor biura edukacji w ratuszu, w 2001 r. rozwiązała swój prywatny problem mieszkaniowy kosztem samorządu – załatwiła przydział kawalerki dla mamy, z powodu jej choroby, a potem wprowadziła tam męża, z którym się rozwiodła. Zientecka działała jako białołęcka radna AWS w miejscowej komisji dzielącej mieszkania komunalne. Załatwiła mieszkanie w dawnym budynku FSO przy ul. Świderskiej na Tarchominie (samorząd zainwestował w ten budynek blisko 1,9 mln zł).
- Anna Paluch - posłanka PiS, wiceszefowa nowosądecko-podhalańskiego PiS. W tej kadencji Sejmu pracowała w komisji ds. rządowego programu "Solidarne Państwo". W zeszłym roku jako poseł zarobiła 143 tys. zł. Posłanka zajmuje 38-metrowe mieszkanie komunalne w centrum Krościenka. Płaci za nie gminie 92 zł miesięcznie. Wprowadziła się tu w połowie lat 90., kiedy była radną Krościenka.
- "Opowiedziałem to wszystko radnym na sesji, żeby wspólnie się zastanowić, czy posłanka powinna zajmować takie mieszkanie, skoro w kolejce czeka wiele potrzebujących osób" - mówi wójt Krościenka nad Dunajcem Stanisław Gawęda. "Prawnicy stwierdzili, że nie możemy nakazać opuszczenia mieszkania, bo poprzedni wójt podpisał z nią umowę na czas nieokreślony. Musiałaby sama zrzec się mieszkania."
- Posłanka odpowiada: "Wójt może mi podnieść czynsz. Lokal wyremontowałam za własne pieniądze. Wójt, który jest moim przeciwnikiem politycznym, rozpowszechnia historię mieszkania, by mi zaszkodzić przed wyborami. Zamierzam podać go do sądu." Do skrzynek pocztowych wszystkich mieszkańców Krościenka trafił już list Paluch, z logo Sejmu i PiS: "Niestety, nie mogę liczyć na to, że szybki wyrok sądu nauczy wójta odpowiedzialności za słowo. Rozważcie Państwo sami, czy to normalne postępowanie. Krościenko po raz pierwszy w historii doczekało się posła. Co w tej sytuacji robi wójt? Zamiast współpracować dla rozwoju gminy, przygotowywać projekty, dzięki którym ludziom będzie się żyło lepiej - on złośliwie i niesprawiedliwie mnie atakuje."
- W sprawie listu posłanki wójt napisał do sekretarza generalnego PiS Joachima Brudzińskiego: "Proszę o wyjaśnienie, czy załatwianie prywatnych spraw pod szyldem Klubu PiS jest zgodne z zasadami głoszonymi przez Prawo i Sprawiedliwość i jakim prawem prywatne korespondencja jest finansowana z budżetu, tj. m.in. z podatków mieszkańców, do których adresowane jest pismo". Na razie wójt nie doczekał się odpowiedzi od władz PiS. [14]
Przestępstwa, skandale i ekscesy alkoholowe i obyczajowe
- Krzysztof Śniegocki, sędzia Trybunału Stanu – prowadzone jest przeciwko niemu śledztwo o regularne znęcanie się po pijanemu nad żoną i córką. Na początku marca 2006 roku w warszawskim mieszkaniu sędziego interweniowała policja, wezwana przez 20-letnią córkę sędziego, który po pijanemu zaatakował swoją żonę i groził, że ją zabije. Policjantom zagroził, iż pozwalnia ich z pracy.
- Grzegorz Schreiber, od 30.01.2006 nowy wiceminister sportu.
- O Schreiberze głośno zrobiło się dwa lata temu, gdy na sesji bydgoskiej rady miasta spoliczkował Andrzeja Kaszubowskiego, komendanta straży miejskiej. Po tym incydencie przestał być wiceprezesem wojewódzkiego PiS i dorobił się pseudonimu "Bokser".
- w 2005 r. z trzeciego miejsca na bydgoskiej liście kandydował do Sejmu. Zrezygnował, kiedy dziennikarze ujawnili, że w ramach swojej kampanii wyborczej powiesił nielegalnie tysiąc plakatów - zaproszeń na IV-ligowy mecz piłki nożnej.
- Pan Schreiber od wielu miesięcy nie płaci czynszu za 60-metrowe, trzypokojowe mieszkanie spółdzielcze w bloku na osiedlu Fordon. Spółdzielnia uzyskała sądowy nakaz zapłaty, ale Schreiber zwrócił tylko małą część należności.
- Grzegorz Strzelczyk, były radny PiS, w listopadzie 2004 r. podczas oficjalnego pobytu delegacji radnych Trójmiasta w Sankt Petersburgu "nie trzeźwiał przez cztery dni delegacji". Apogeum wyczynów pana radnego był moment odlotu do Polski, kiedy to Strzelczyk nie był w stanie utrzymać się na nogach i leżał na płycie lotniska. W wyniku tej afery zmuszony został do złożenia mandatu radnego.
- 11.05.2006 – został desygnowany przez PiS na członka rady nadzorczej Polskich Linii Oceanicznych.
- 27.12.2006 – pan Strzelczyk został wiceprezesem spółki Petrobaltic, która zajmuje się poszukiwaniem i wydobyciem ropy naftowej spod dna Morza Bałtyckiego. Firma wchodzi w skład kontrolowanej przez państwo Grupy Lotos.
- Rafał Wiechecki, minister gospodarki morskiej, były łobuz – próbki czatowania z 2002 r.: "Iwonka nie łyka, tylko się krztusi. Poza tym to chłopiec, taki śliczny z NS88". Podpis: rzecznik prasowy Okręgu Zachodniopomorskiego LPR i NOP Rafał Wiechecki. Pisze też: "No, to gnoje poczujecie stalową pięść Narodowego Odrodzenia Polski!!!. Czy ja się kurwa doczekam na telefon od was, buraki pierdolone?!!!". Indagującemu go o te wypowiedzi reporterowi, który dodzwonił się na podany w czacie numer telefonu, pan minister powiedział: "Zapiszę pana imię i nazwisko i podam do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego". Skądinąd minister znany był już grubo wcześniej ze zdjęcia w "Rzeczpospolitej".
- 13.08.2007 - pan Wiechecki, już jako wróg narodu z przestępczej LPR, zostaje odwołany ze stanowiska
- Krzysztof Mikietyński, słynny bydgoski policjant i kandydat PiS na burmistrza podbydgoskiego Nakła – w sierpniu 2005 r. szkalował na forum internetowym strony Naklo.pl konkurenta z PO, Andrzeja Kindermana, szefa lokalnej PO i wiceprzewodniczącego rady powiatu. Mikietyński rozpowszechniał kłamstwa i zniesławienia, zarzucając Kindermanowi, że był aparatczykiem PZPR, zachowywał się hańbiąco w stanie wojennym, werbuje do PO dzieci i jest lokalnym Lepperem. Nakielska prokuratura przez trzy tygodnie bezskutecznie poszukiwała osoby, która opisywała Andrzeja Kindermana. Mikietyński wpadł dzięki kamerze w kafejce internetowej, która została namierzona przez Kindermana jako źródło informacji dostępnym w sieci programem.
- Ryszard Jach, członek gabinetu politycznego ministra Leppera
- 28.08.2006 - został wraz z ojcem zatrzymany za awantury na jednym z parkingów w Łodzi. Obydwaj panowie ubliżali policjantom i innym osobom na parkingu, ich samochód nie miał badań technicznych oraz polisy OC, usiłowali też uciec z miejsca zdarzenia. Jachowi przedstawiono zarzuty stosowania gróźb karalnych, stawiania czynnego oporu interweniującym policjantom i znieważanie funkcjonariuszy.
- Dariusz Koliszek, kandydat LPR na prezydenta Częstochowy
- Jan Bestry, poseł z koalicyjnego Ruchu Ludowo-Narodowego
- 20 lat temu jako nauczyciel zajęć praktyczno-technicznych w szkole podstawowej nr 54 im. Króla Maciusia (obecnie im. Janusza Korczaka) w Szczecinie, molestował swoje uczennice. Bestry pracował w tej placówce od połowy września 1985 roku do połowy kwietnia 1986 roku. W archiwach szkoły znajduje się wypowiedzenie dla posła, a jako powód rozwiązania umowy w trybie natychmiastowym podano w nim "próbę molestowania 12-letniej uczennicy". Na dokumencie figuruje podpis pana posła, a ówczesna dyrektorka szkoły Aleksandra Długopolska oraz ofiara potwierdzają fakty. Poseł – odnowiciel idzie w zaparte.
- okazało się też, że w czerwcu 1983 r. pan poseł został skazany na karę roku i 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, za "spowodowanie naruszenia czynności narządów ciała". Bestry był wtedy konduktorem w wagonach Warsu i próbował zgwałcić pasażerkę.
- Bogdan Golik, europoseł z ramienia Samoobrony
- 30.11.2005 - został oskarżony o dokonanie w Brukseli gwałtu na prostytutce.
- 24.10.2006 - na jego własny wniosek Parlament Europejski uchylił mu immunitet.
- 20.11.2008 - brukselska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie gwałtu z powodu braku dowodów
- Stanisław Łyżwiński, wybitny koalicjant – na początku grudnia 2006 r. bohater głośnej "afery rozporkowej", związanej z wykorzystywaniem seksualnym współpracownic Samoobrony (afera "praca za seks", afera Anety Krawczyk).
- Franciszek Irzyk, szef myślenickiej Samoobrony
- 16.12.2006 - prokuratura postawiła mu zarzuty "nakłaniania do składania fałszywych zeznań" i "utrudniania postępowania karnego". Po przesłuchaniu pan Franciszek wyszedł na wolność z sankcjami: nadzór policji, zakaz opuszczania kraju i zatrzymanie paszportu. Irzyk namawiał jedną z kobiet, aby nie zeznawała przeciwko Łyżwińskiemu: "Nie mów nic, że było źle. Nie pogrążaj."
- Marcin Palade - 02.02.2007 wysłał do członków KRRiT oraz ministra skarbu list, w którym opisał przeprowadzone przez siebie śledztwo, dotyczące skonfliktowanych z nim związkowców. Do listu załączył kopie zdjęcia "wygolonego penisa", jakie znalazł na komputerze jednego z nich. Według nieoficjalnych informacji, pani prezes Kruk była bliska apopleksji po zapoznaniu się z przesyłką.
- Jacek Popecki, były asystent posła Stanisława Łyżwińskiego, radny Samoobrony z Tomaszowa Mazowieckiego.
- grudzień 2006 r. – został oskarżony przez Anetę Krawczyk o podawanie jej środka wczesnoporonnego oksytocyny, w celu przerwania ciąży.
- 08.02.2007 – pan Popecki został zatrzymany przez policję pod zarzutami "nakłaniania Anety Krawczyk do przerwania ciąży, narażenia jej na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz usiłowania poplecznictwa - poprzez utrudnianie śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w Łodzi."
- 19.05.2008 - Jacek Popecki został skazany przez sąd Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim na dwa lata i cztery miesiące więzienia. Dzięki boskiej interwencji ten, oczywiście niewspółmierny do znikomej wagi sfingowanych zarzutów i ogłoszony w efekcie cyrkowych sztuczek sądu, wyrok jest nieprawomocny.
- Zbigniew Piekarski, działacz łódzkiego PiS i dyrektor wydziału spraw społecznych Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, absolwent teologii.
- 16.01.2007 - wyszło na jaw, że w latach 2005 - 2006 wysłał w godzinach pracy kilkanaście sprośnych SMS-ów do swoich dwóch urzędniczek, m. in. "Witaj. Czy niezobowiązujący seks zadowoli cię?", "Chcę wylizać twoją muszelkę". Pan dyrektor w rozmowie z dziennikarzami spokojnie stwierdził, że SMS-y były żartobliwe, a poza tym nic się nie stało: "To były smsy prywatne. Absolutnie niezwiązane z pracą i podległością służbową." Poza tym Pan Zbyszek "wyspowiadał się już z tego i przyznał żonie, więc nie ma sensu o tym pisać."
- 17.01.2007 - po burzy medialnej na okoliczność SMS-ów, zapowiedziano wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i zwolnienie pana Piekarskiego z Urzędu oraz wydalenie go z PiS.
- 14.02.2007 - po powrocie jednej z molestowanych urzędniczek ze zwolnienia lekarskiego, wręczono jej wypowiedzenie z pracy z powodu "oszczędności kadrowych i likwidacji stanowiska pracy". Okazało się też, że "dyscyplinarki" nie wszczęto, a były dyrektor nadal pracuje w urzędzie jako starszy inspektor wojewódzki.
- Leszek Sułek, poseł Samoobrony
- październik 2005 r. - znieważył dwóch policjantów, którzy zatrzymali go do kontroli drogowej w Radomiu, zwracając się do nich między innymi: "Barany, czy wiecie z kim macie do czynienia, powinienem wam postrącać czapki z głów".
- 19.01.2007 - uznany winnym znieważenia policjantów i skazany przez sąd w Radomiu na karę grzywny.
- Włodzimierz Piasecki, wiceprzewodniczący Samoobrony w Sieradzu
- W styczniu 2005 r. został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat za molestowanie seksualne i rozpijanie osoby nieletniej. Piasecki był wtedy radnym powiatu sieradzkiego, po wyroku utracił mandat, ale w partii pozostał.
- Mimo prawomocnego wyroku, Piasecki rozpoczął pracę w biurze poselskim sieradzkiego posła Samoobrony Edwarda Kiedosa. Podczas wieczornych "dyżurów" Piaseckiego w biurze, regularnie dochodzi do alkoholowych libacji z jego inicjatywy, co potwierdzają nawet jego koleżanki partyjne.
- Robert Sapa, radny PiS w sejmiku województwa lubuskiego.
- 17.03.2007 - nad ranem policjanci znaleźli go śpiącego na ławce w centrum Zielonej Góry. Pan radny był bardzo agresywny, atakował policjantów, a badanie alkomatem wykazało 1,78 promila alkoholu. Powoływał się na znajomości z ministrem Ziobro i straszył policjantów zwolnieniem z pracy. Zatrzymano go w izbie wytrzeźwień i postawiono zarzut znieważenia policjantów. Choć początkowo miał być sądzony w osławionym trybie 24-godzinnym, ostatecznie oczywiście do tego nie doszło.
- 19.03.2007 - po wyparciu się przez ministra Ziobro znajomości z nim, pan radny na łamach lokalnych mediów wyraził skruchę i przeprosił mieszkańców Zielonej Góry oraz funkcjonariuszy policji za swoje zachowanie, stwierdzając między innymi: "Nie wiem jak doszło do tego zdarzenia. Po wyjściu z lokalu, gdzie uczestniczyłem w wieczorze kabaretowym, straciłem z nieznanych mi powodów świadomość." Pan Robert zawiesił również swoje członkostwo w PiS.
- 19.03.2007 - okazało się, że rozprawa nie mogła odbyć się w trybie 24-godzinnym, gdyż - według zielonogórskiej prokuratury - "w trakcie przesłuchania podejrzany powołał się na fakty, których sprawdzenie wymaga wielu różnorakich czynności dowodowych i odpowiedniej ilości czasu. Jednocześnie podejrzany i jego obrońca złożyli wnioski o przeprowadzenie specjalistycznej ekspertyzy, wymagającej udziału co najmniej dwóch lekarzy specjalistów." Pan Darek przekonuje śledczych, że zażywa lekarstwa, które w połączeniu z alkoholem mogą prowadzić do stanów agresji.
- Krzysztof Putra, wybitny senator PiS
- Marek Kuchciński, przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Bieszczadzkie łąki szefa klubu parlamentarnego PiS
- Wojciech Jasiński, minister skarbu państwa
- w nocy 26/27.04.2007 w hotelu poselskim tych trzech panów tak intensywnie świętowało awans na stanowisko wicepremiera swojego kolegi partyjnego, wybitnego erudyty, myśliciela, wizjonera i literata, Przemysława Edgara Gosiewskiego, że musiała interweniować (bezskutecznie zresztą) straż marszałkowska. Panowie posłowie zaprezentowali bezpłatnie szeroki repertuar pieśni i przyśpiewek, zapewniając rozrywkę i rozwój kulturalny innym mieszkańcom hotelu. W programie występu znalazły się między innymi takie światowe standardy, jak "Oto jest dzień, który dał nam Pan", "Przemek, Przemek wicepremier" oraz "Przemek Gosiewski naszym przyjacielem jest".
- Roman Kowalczyk, członek PiS, Wiceprzewodniczący rady miejskiej w Dzierżoniowie
- 07.11.2009 - po tak zwanej "obficie zakrapianej kolacji" w restauracji zwyzywał i obraził sąsiada, a potem rzucił się na wezwanych przez niego policjantów. Po nocy spędzonej w komisariacie, pan radny oświadczył: "Raczej stronię od alkoholu. Ale jestem świadom konsekwencji i jako dorosły mężczyzna nie będę unikał kary. Powiadomiłem swoich przełożonych. Zawiesiłem członkostwo w PiS. Nie będę przychodził na posiedzenia rady miasta i nie będę pobierał diet. Chcę dobrowolnie poddać się karze."
- Karol Karski, wybitny poseł i bojownik Ruchu Oporu, były wiceminister spraw zagranicznych w najlepszym rządzie tysiąclecia
- 25.11.2008 - podczas posiedzenia podkomisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Limmasol na Cyprze, będący w stanie upojenia alkoholowego pan poseł urządził sobie wraz z posłem Łukaszem Zbonikowskim nocny wyścig należącymi do hotelu "La Meridien" wózkami golfowymi, które porozbijali o skały
- 26.01.2011 - na jaw wyszło, że sąd w Limmasol w listopadzie 2010 roku uznał obydwóch panów winnymi "wyrządzenia wózkom poważnych szkód w wysokości 10 tysięcy 140 euro plus VAT" i skazał ich na 14,5 tysięcy euro grzywny. Wyrok wydany został w trybie zaoszcznym, gdyż żaden z posłów nie pojawił się w sądzie, choć byli wzywani na rozprawy
- Łukasz Zbonikowski, wybitny poseł i bojownik Ruchu Oporu
- 25.11.2008 - podczas posiedzenia podkomisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Limmasol na Cyprze, będący w stanie upojenia alkoholowego pan poseł urządził sobie wraz z posłem Karolem Karskim nocny wyścig należącymi do hotelu "La Meridien" wózkami golfowymi, które porozbijali o skały
- 26.01.2011 - na jaw wyszło, że sąd w Limmasol w listopadzie 2010 roku uznał obydwóch panów winnymi "wyrządzenia wózkom poważnych szkód w wysokości 10 tysięcy 140 euro plus VAT" skazał ich na ponad 14,5 tysięcy euro grzywny. Wyrok wydany został w trybie zaoszcznym, gdyż żaden z posłów nie pojawił się w sądzie, choć byli wzywani na rozprawy
- Jerzy Zacharow, radny Rady Miasta Zamość, wybrany w 2010 roku z listy PiS
- 05.09.2011 - będąc w stanie nietrzeźwym wszczął przy swoim domu u zbiegu ulic Kilińskiego i Piłsudskiego awanturę i zniszczył wózek dziecięcy należący do jednej z rodzin mieszkających w kamienicy. Wezwana na miejsce policja zatrzymała pana radnego i odstawiła go do izby wytrzeźwień. Za ten wybryk panu Zacharowowi grozi nawet do pięciu lat więzienia.
- Przemysław Czarnecki - poseł Partii, zastępca przewodniczącego komisji spraw zagranicznych, członek komisji obrony narodowej oraz podkomisji stałej do spraw współpracy z zagranicą i NATO, syn Richarda Henrego Czarneckiego
- 20.10.2022 - leżał na przystanku przy skrzyżowaniu ulic Ledóchowskiej i Branickiego na warszawskim Wilanowie, miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie, został przewieziony na izbę wytrzeźwień przy ul. Kolskiej w Warszawie
Prowadzenie pojazdów w stanie wskazującym
- Łukasz Zbonikowski, szef PiS w regionie włocławskim, poseł PiS od 2001 r.
- 1998 - za prawdzenie samochodu w stanie nietrzeźwym pan Zbonikowski ukarany odebraniem prawa jazdy
- Leonard Krasulski, poseł, członek Rady Politycznej PiS
- Janusz Wójcik, poseł Samoobrony
- w styczniu 2006 r. jechał samochodem po torowisku tramwajowym, zatrzymany przez Straż Miejską odmówił badania alkomatem. Ostatecznie, po trzech godzinach od zatrzymania, zgodził się na badanie, które wykazało 1,48 promila alkoholu.
- Ryszard Kaczyński, poseł PiS z Pomorza
- 22.05.2006 - prawie 1,7 promila alkoholu zmierzyła mu policja w wydychanym powietrzu, kiedy wjechał ok. godz. 3 nad ranem swoim Peugeotem w płot w miejscowości Połczyno koło Pucka.
- 18.09.2007 - okazało się, że zgodnie z zasadami, które obowiązują, poseł Ryszard Kaczyński będzie ponownie kandydował do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu gdyńsko-słupskim.
- Lech Tempczyk, kandydat PiS na prezydenta Sopotu – ma wyrok za jazdę po pijanemu (2004). Lokalne władze PiS o tym wiedziały, ale dopiero gdy sprawą zainteresowała się prasa, obiecano kandydata wycofać.
- Wojciech Dąbrowski, do niedawna szef warszawskiego PiS, powołany w dniu 18.01.2007 przez premiera na stanowisko wojewody mazowieckiego.
- W 2006 roku został ukarany przez sąd za jazdę rowerem po pijanemu (0,75 promila alkoholu we krwi). Akt oskarżenia przeciwko Dąbrowskiemu wpłynął do sądu dla dzielnicy Praga-Południe w lipcu 2006 r. Prokurator wnioskował o ukaranie oskarżonego bez przeprowadzenia procesu sądowego, jednak proces odbył się, a Dąbrowski przyznał się do winy.
- W październiku 2006 r. sąd warunkowo umorzył postępowanie na dwa lata i nakazał Dąbrowskiemu wpłacić 4 tysiące złotych na rzecz Centrum Zdrowia Dziecka oraz zabronił mu prowadzenia pojazdów na dwa lata. Dąbrowski powiedział PAP, że przed powołaniem na stanowisko wojewody poinformował o sprawie premiera Kaczyńskiego. Zaznaczył przy tym przytomnie, że wyrok sądu nie uniemożliwia mu sprawowania funkcji wojewody.
- 01.02.2007, po burzy medialnej oraz ujawnieniu informacji o oszustwach przy odzyskiwaniu zatrzymanego prawa jazdy, premier odwołał pana wojewodę ze stanowiska.
- Dariusz Kurek, działacz PiS, dyrektor gimnazjum w Sulęcinie
- 19.03.2007 - ujawniono, że jadąc zygzakiem zwrócił uwagę policjantów, którzy po krótkim pościgu zatrzymali go. Chcąc uniknąć badania trzeźwości, pan dyrektor straszył policjantów znajomością z innym znanym i cenionym odnowicielem, wiceministrem spraw wewnętrznych, Markiem Surmaczem. Przeprowadzone badanie wykazało 1,6 promila alkoholu we krwi. Pan Kurek tłumaczył, że jechał zygzakiem, bo pękło mu koło, a zdenerwowany tym faktem pociągnął sobie koniaku z piersiówki i miał właśnie zamiar pieszo wracać do domu. Obecnie pan Darek jest na zwolnieniu lekarskim, a o osądzeniu go w sławionym trybie 24-godzinnym nie ma oczywiście mowy.
- Zbigniew Mordasiewicz, radny PiS, Przewodniczący Rady Gminy Radziłów na Podlasiu
- Mirosław Orzechowski, wiceminister edukacji w rządzie premiera Kaczyńskiego, przewodniczący Ligi Polskich Rodzin
- 06.03.2009 - kierujący hondą accord pan przewodniczący, cofając uderzył w dwa samochody - audi A6 i renault laguna. Przybyli na miejsce kolizji policjanci stwierdzili, że miał on 2,2 promila alkoholu w organizmie
- 14.07.2009 - podczas pierwszego dnia procesu przed łódzkim sądem grodzkim, oskarżony o prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu pan Orzechowski przyznał się w całości do zarzucanego mu czynu, odmówił składania wyjaśnień i oświadczył, że chce dobrowolnie poddać się karze. Tego samego dnia sąd wymierzył Mirosławowi Orzechowskiemu za prowadzenie samochodu po pijanemu karę 5 tys. zł grzywny i 3 lata zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów. Skazany ma także zapłacić 500 zł na rzecz organizacji zajmujących się dziećmi poszkodowanymi w wypadkach
- Marek Łatas, poseł PiS
- 29.03.2009 - na jaw wyszło, że w dniu 25.03.2009 u zatrzymanego do rutynowej policyjnej kontroli trzeźwości pana posła stwierdzono 0,7 promila alkoholu we krwi. Bezczelni policjanci nie dali wiary wyjaśnieniom pana Łatasa, że zawartość alkohol w jego krwi wynika jedynie z ciężkiej choroby posła (cukrzyca) oraz spożycia kilku jabłek, ale podzielili jego przekonanie, "że nie ma takiej możliwości, by po zjedzeniu kilku jabłek w powietrzu był alkohol"
- Wrzesień 2009 roku - Wydział Grodzki Sądu Rejonowego w Kielcach warunkowo umorzył na rok postępowanie karne wobec pana Marka Ł. i orzekł wobec niego roczny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Pan Łatas musi też zapłacić 8 tys. zł na rzecz stowarzyszenia "Nadzieja Rodzinie" oraz pokryć koszty postępowania
- 01.02.2010 - Sąd Okręgowy w Kielcach utrzymał w mocy decyzję Sądu Rejonowego
- Dariusz Jan Szkiłądź, radny PiS w radzie powiatu augustowskiego, dyrektor jednej z augustowskich szkół średnich, członek komisji rozwiązywania problemów alkoholowych
- Stanisław Jan Janczulewicz - radny powiatu sejneńskiego wybrany z listy popieranego przez PiS komitetu wyborczego "Nasz Powiat", do 25.04.2012 wicestarosta sejneński
- 27.04.2012 - podczas kontroli drogowej przeprowadzonej po wymuszeniu przez jadącego samochodem dacia pana radnego pierwszeństwa na skrzyżowaniu w Sejnach, policjanci stwierdzili u niego 2,3 promila alkoholu, a w dodatku pan Janczulewicz nie miał przy sobie prawa jazdy
Sympatie nacjonalistyczne i faszystowskie, antysemityzm
- Ryszard Bender, od listopada 2005 r. senator LPR – w 2000 r. został oskarżony o kłamstwo oświęcimskie w związku z szeroko cytowaną wypowiedzią w Radio Maryja z 13.01.2000: "Oświęcim nie był obozem zagłady, lecz obozem pracy. Żydzi, Cyganie i inni byli tam niszczeni ciężką pracą; zresztą nie zawsze ciężką i nie zawsze byli niszczeni."
- Piotr Farfał, działacz Młodzieży Wszechpolskiej z Koszalina, wybrany 18.05.2006 do zarządu TVP na stanowisko wiceprezesa, były łobuz.
- w lutym 2003 r. wsławił się tym, że na demonstracji przeciw stacjonowaniu w Szczecinie Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód, polsko-duńsko-niemieckiej jednostki wojskowej mówił: "Dzisiaj tylko protestujemy, ale jutro powiemy tym panom, spadkobiercom Trzeciej Rzeszy, żołnierzom Bundeswehry, że wypraszamy ich z tego kraju. To te same wojska, które w 1939 r. zaatakowały Polskę i wymordowały miliony Polaków."
- 20.06.2006 – okazało się, że przez dwa lata (1995 – 96) Farfał był wydawcą rasistowskiej gazety "Front". Oto próbki tekstów Farfała oraz jego pisma: "Nie tolerujemy tchórzów, konfidentów i Żydów". "Surowe represje w stosunku do Żydów są rzeczą konieczną, jeśli naród chce samodzielnie i zdrowo się rozwijać. Pora (...) pozbyć się całkowicie żydostwa, które musi być wypędzone z całej Europy. Nie wolno nam powiedzieć: Ten porządny Żyd, a tamten nikomu nie zaszkodzi. Bez litości i fałszywego sentymentu. Polacy zaś przekupieni mamoną żydowską, sprzedający Żydom, zasługują nie tylko na naszą pogardę, ale i dotkliwą karę. (...) Nasza święta rzecz, Żydzi z Polski precz!".
- w roku 2000 Farfał pisywał też do "Szczerbca", organu prasowego Narodowego Odrodzenia Polski, partii wchodzącej w skład faszystowskiej międzynarodówki Europejski Front Narodowy.
- w czasie kampanii wyborczej 2005 był sądzony za łamanie ordynacji (usuwanie plakatów konkurencji).
- Tomasz Połetek, pod koniec czerwca 2006 r. powołany na stanowisko przewodniczącego Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, krakowski radny PiS, ekspert prawny LPR – w 2004 r. przyłapany został przez "Fakt" na pozdrawianiu kolegów z Młodzieży Wszechpolskiej faszystowskim wyciągnięciem dłoni.
- Paweł Bednarek, skarbnik PiS na Śląsku – ze strony internetowej Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Jaworznie, którego jest od niedawna prezesem, można dowiedzieć się szczegółów o jego karierze zawodowej. M.in. na komunikatorze gadu-gadu przy nazwisku Bednarka było motto: "Die Fahne hoch! Die Reihen fest geschlossen!" (Sztandary w górę, Szeregi nasze są zwarte!). To początek "Pieśni Horsta Wesela" – hymnu hitlerowskich bojówek SA! Po interwencjach dziennikarzy hasło zostało zdjęte ze strony.
- Lech Tempczyk, kandydat PiS na prezydenta Sopotu – ma sprawę w toku o lżenie i pobicie sąsiadki. Oto próbki literackiego języka kandydata: "Ty stara śmierdząca Żydówko, nie wejdziesz do domu, potnę ci ten obrzydliwy łeb!", "Ty stara Żydówko, mąż ci nie dogadza, to się puszczasz z kim popadnie!".
- Mateusz Piskorski, mianowany na początku stycznia przez Leppera rzecznikiem Samoobrony, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych związany był ze Stowarzyszeniem na rzecz Tradycji i Kultury "Niklot", które wydawało również pisma niskonakładowe (ziny) "Odala" i "Wadera". Na ich łamach Piskorski propagował nacjonalizm i rasizm, pisząc między innymi: "Jeden poziom to narodowy socjalizm, drugi - słowiaństwo. Chcemy je połączyć w jeden silny ruch". Pracując w Instytucie Politologii Uniwersytetu Szczecińskiego, Piskorski oskarżony został o propagowanie treści faszystowskich na zajęciach ze studentami. Ostatnio, komentując przed kamerami TVN24 zamieszczone w lipcu 2000 r. na okładce "Wprost" zdjęcie przedstawiające go w grupie "odalowców" (niektórych w geście faszystowskiego pozdrowienia), pan rzecznik powiedział: "Co poniektórzy gorliwi przeciwnicy wstąpienia do Unii Europejskiej podnieśli ręce w formie takiego happeningu."
- Marcin Martynowski, członek Samoobrony, w kwietniu 2007 r. mianowany doradcą w gabinecie politycznym cenionej odnowicielki, pani minister Anny Kalaty, był niegdyś aktywistą stowarzyszenia "Niklot" i redaktorem faszyzującego pisma "Odala", zamieszczającej między innymi cytaty z Adolfa Hitlera, walczącego "z obcymi naszej Rasie doktrynami, jak chrześcijaństwo, liberalizm i marksizm" oraz "zgłębiającego tajniki ezoterycznego Narodowego Socjalizmu i pierwotnego Poganizmu."
- Dariusz Wasilewski, dotychczasowy szef rady nadzorczej Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Białymstoku, stary kumpel Andrzeja Sośnierza, jeden z założycieli Młodzieży Wszechpolskiej w tym mieście, mianowany 27.04.2007 na stanowisko wiceprezesa Narodowego Funduszu Zdrowia - w latach dziewięćdziesiątych był właścicielem księgarni Bastion, w której sprzedawał między innymi książki nawołujące do nienawiści na tle rasowym oraz szerzące antysemityzm. Na tę okoliczność w 1999 r. prokuratura wszczęła śledztwo, które później zostało umorzone.
Zasługi w innych dziedzinach
- Tomasz Lipiec, minister sportu – były chodziarz z czołówki krajowej, w okresie kariery sportowej był zawieszony na 3 lata za stosowanie środków dopingujących (sterydy anaboliczne) w latach 1993-95. przy okazji – po objęciu posady w rewanżu rozpędził komisję antydopingową na czele z prof. Smorawińskim, twórcą i przewodniczącym komisji od 16 lat.
- Mariusz Kamiński, czołowy ideolog odnowy, szef CBA, od 18.11.2015 koordynator do spraw służb specjalnych w megamocnym rządzie Naszego Umiłowanego Przywódcy, Nowego Zbawiciela Wolski, Obrońcy Europy przed islamem, Wielkiego Higienisty, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego
- Jako członek Ligi Republikańskiej wywoływał kilkukrotnie burdy w Sejmie III RP. Zasłynął również wyprawą w 1997 r. do Paryża, gdzie - jak przystało na przyszłego męża stanu - obrzucił jajami ówczesnego prezydenta RP, Aleksandra Kwaśniewskiego, pomimo że ten był trzeźwy jak niemowlak
- 30.03.2015 - Mariusz Kamiński został uznany Sąd Rejonowy w Warszawie za winnego przekroczenia uprawnień szefa CBA i działania bezprawne (podżeganie do korupcji, "choć nie było podstaw prawnych ani też faktycznych do wszczęcia operacji ws. odrolnienia gruntu w ministerstwie rolnictwa"), i skazany na 3 lata więzienia oraz 10-letni zakaz zajmowania stanowisk publicznych
- Krzysztof Derdowski, żelazny kandydat PiS na stanowisko wojewody kujawsko-pomorskiego.
- W 2001 r. Derdowski jako prezes spółki wydającej "Ilustrowany Kurier Polski" nie odprowadzał za pracowników gazety obowiązkowych składek na ZUS, w związku z czym prokuratura oskarżyła go z artykułu 219 kodeksu karnego.
- 26.06.2006 - po pięcioletniej rozprawie sąd uznał Derdowskiego winnym świadomego złamania praw pracowniczych przez nieodprowadzenie składek ubezpieczenia społecznego za pracowników.
- 14.09.2006 - w dniu planowanej nominacji, już po przybyciu pana Derdowskiego na uroczystość, w wyniku doniesień prasowych, minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn zdecydował się wstrzymać mianowanie.
- Mirosław Mielniczuk, mianowany w dniu 07.08.2006 przez premiera wiceministrem pracy, był prezesem ARMiR za rządów AWS. Mielniczuk stracił stanowisko prezesa po tym, jak minister rolnictwa Jarosław Kalinowski skierował do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa niedopełnienia obowiązków przy tworzeniu systemu IACS (zły nadzór nad pracami komisji przetargowej). Dodatkowo zarzucono mu złe sformułowanie umowy z wykonawcą systemu, firmą Hewlett-Packard. W 2003 r. warszawska prokuratura okręgowa warunkowo umorzyła śledztwo.
- Marek Ast, mianowany w grudniu 2005 r. na stanowisko wojewody lubuskiego, wiceprezes lubuskiego PiS – złożył poręczenie za chłopaka oskarżonego o pobicie. Poręczył również za policjanta, który pod wpływem alkoholu spowodował wypadek i trafił do aresztu, gdzie spędził cztery miesiące. Obydwaj dzięki poręczeniom zostali wypuszczeni z aresztu wbrew ewidentnym dowodom. Gdy sprawa wyszła na jaw, Ast oddał się do dyspozycji władz krajowych partii. Mimo zapowiedzi, w sprawie Asta nie podjęto żadnych decyzji.
- Wojciech Dąbrowski, do niedawna szef warszawskiego PiS, powołany w dniu 18.01.2007 przez premiera na stanowisko wojewody mazowieckiego
- Zatajając informację o tym, że policja zabrała mu prawo jazdy za przekroczenie liczby dozwolonych punktów karnych, pan wojewoda w 2004 r. wnioskował do wydziału komunikacji warszawskiego urzędu dzielnicy Praga-Południe, gdzie poprosił o wydanie mu wtórnika dokumentu. W rozmowie z dziennikarzami tygodnika "Wprost" Dąbrowski kilkakrotnie podawał różne wersje zdarzeń: że nie występował o wtórnik prawa jazdy, później, że występował, bo skradziono mu dokumenty ("byłem napadnięty"), a wreszcie całą winę próbował zrzucić na urzędników i policjantów, którzy rzekomo mieli mu powiedzieć, że jego punkty karne zostały anulowane. Z kolei na konferencji prasowej w dniu 01.02.2007 wyjaśniał, że "Nie miał świadomości przekroczenia limitu punktów karnych", gdyż podczas kontroli policyjnych nie informowano go o przekroczeniu limitu punktów i "w dobrej wierze" złożył wniosek o wtórnik prawa jazdy, z powodu skradzionych dokumentów: "Od 1996 roku żyłem w świadomości, że posiadam uprawnienia do kierowania pojazdem. Dopiero występując o wtórnik prawa jazdy w 2004 r. dowiedziałem się o cofnięciu prawa jazdy." We wniosku Dąbrowskiego o wydanie wtórnika, do którego dotarł "Wprost", pan wojewoda napisał, że nie ma zatrzymanego prawa jazdy, nie ma cofniętego uprawnienia do kierowania pojazdami, a także że prawo jazdy zgubił. "Wprost" nieoficjalnie dowiedział się, że Dąbrowski już pięć razy bezskutecznie próbował zdać ponowny egzamin na prawo jazdy - trzy razy oblał go w 2004 roku i dwa razy w 2005 roku.
- 01.02.2007 - na konferencji prasowej Dąbrowski oznajmił, że złożył na policji fałszywe zeznanie, po tym, jak dziennikarze zwrócili uwagę, że we wniosku o wydanie wtórnika prawa jazdy napisał on, że zgubił je, a nie, że skradziono mu dokument i pytali, dlaczego skłamał. Jak się pan wojewoda wyraził, informację o zgubieniu dokumentu podał po to, aby "uprościć procedurę biurokratyczną": "W rozmowie z osobami przed którymi składałem wniosek było powiedziane, że tak napisać trzeba, bo będzie szybciej wydane prawo jazdy. Żeby nie ściągać informacji ze Stegny Gdańskiej [ gdzie Dąbrowski był na urlopie ], lepiej było napisać, że zgubiłem."
- 01.02.2007, po burzy medialnej premier odwołał (mającego zresztą także inne zasługi) pana wojewodę ze stanowiska.
- 16.04.2007 na przesłuchaniu panu Wojciechowi postawiono zarzut poświadczenia nieprawdy i składania fałszywych zeznań, za co grozi kara do pięciu lat więzienia.
- 10.05.2007, ekswojewoda został członkiem rady nadzorczej warszawskiej spółki Radwar, która jest częścią państwowego potentata zbrojeniowego - Bumaru. Radwar specjalizuje się głównie w produkcji sprzętu wojskowego, w tym radarów i skomplikowanych rakietowych systemów przeciwlotniczych. Pytany o kwalifikacje do pełnienia funkcji w branży zbrojeniowej, pan Wojciech przyznał, że zawodowo się z tą branżą nie stykał, ale "od dawna interesuje się tematyką obronności".
- 27.05.2008 - wyrokiem Sądu Rejonowego dla Warszawy były wojewoda mazowiecki Wojciech Dąbrowski skazany został za wyłudzenie poświadczenia nieprawdy przy ubieganiu się o wydanie wtórnika utraconego prawa jazdy, na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata
- Jarosław Kaczyński, premier IV RP, najpierwszy Prawy i Sprawiedliwy wśród Wolaków, bezkompromisowy i pryncypialny strażnik praworządności
- 24.02.2007 - pan premier do dnia 23.02.2007 nie wpisał do rejestrów korzyści (posła i premiera) informacji, że kieruje radami nadzorczymi dwóch fundacji - "Fundacji Prasowej Solidarności" oraz "Fundacji Nowe Państwo", w których pełni funkcję przewodniczącego rady. W prowadzonych przez Państwową Komisję Wyborczą rejestrach korzyści, w rubrykach dotyczących pracy w fundacjach Wielki Brat napisał krótko "nie dotyczy".
- Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, art. 12:
- "ust. 4. Do Rejestru [korzyści] należy także zgłaszać informacje o udziale w organach fundacji, spółek prawa handlowego lub spółdzielni nawet wówczas, gdy z tego tytułu nie pobiera się żadnych świadczeń pieniężnych."
- Kodeks Karny, art. 271:
- "§ 1. Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."
- "§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności."
- "§ 3. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
- Małgorzata Gut, doradca w gabinecie politycznym Leppera, córka posłanki Samoobrony, znanej korumpantki Aliny Gut.
- Przeciwko pani Małgosi toczy się od 3 lat 7 postępowań dyscyplinarnych, ale pani Gut ani razu nie stawiła się w sądzie dyscyplinarnym. Między innymi Okręgowa Izba Radców Prawnych w Lublinie wszczęła przeciwko niej postępowania dyscyplinarne o niestaranne wykonywanie czynności pod względem merytorycznym, nierzetelne rozliczanie się z klientami i narażanie ich na niemożność ochrony interesów, ryzyko przegrania sporów, a w konsekwencji narażenie na straty finansowe. Pani mecenas brała od klientów pieniądze za obsługę prawną, a potem urywała z nimi kontakt i nie chciała oddać gotówki, mimo żądań klientów nie chciała wystawić im wymaganej prawem faktury VAT, a także wprowadziła w błąd pracownika banku w sprawie kredytu zaciągniętego przez jej klienta. Rzecznik dyscyplinarny OIRP w Lublinie Halina Ejsmond, będzie domagała się usunięcia jej z zawodu radcy prawnego, w wyniku czego pani Gut może stracić prawo wykonywania tego zawodu.
- 16.03.2007 - sąd dyscyplinarny przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Lublinie pozbawił Małgorzatę Gut prawa do wykonywania zawodu na 5 lat. Dodatkowo orzekł wobec niej 10-letni zakaz prowadzenia opieki nad aplikantami. Pani mecenas ma również zapłacić 5 tysięcy złotych grzywny.
- Janusz Maksymiuk, wiceszef Samoobrony, poseł
- 23.03.2007 - został przez Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście skazany na dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 4,5 tysiąca złotych grzywny za poświadczenie nieprawdy w dokumencie. W 1999 r., jako szef Rady Nadzorczej spółki RTG Polkar, pan poseł sfałszował dokumenty Rady, powołujące prezesa spółki. Śledztwo wykazało, że w ogóle nie było posiedzeń Rady, na których nominowano prezesa, a Maksymiuk zbierał się sam ze sobą i fabrykował nominację.
- Marek Kuchciński, szef klubu parlamentarnego PiS
- w październiku 1991 roku, na trzy dni przed wyborami parlamentarnymi, jako szef Porozumienia Centrum w Przemyślu, zamieścił w lokalnym tygodniku "Życie Przemyskie" płatne ogłoszenie szkalujące politycznego konkurenta z listy nieistniejącego już Chrześcijańsko-Demokratycznego Stronnictwa Pracy. Anons ten tłustym drukiem informował, że "Zarząd Wojewódzki Porozumienia Centrum w Przemyślu informuje, że przeciwko Józefowi Kalinowskiemu, kandydatowi do Sejmu, prokuratura prowadzi postępowanie dowodowe", choć żadnego takiego postępowania nigdy nie było. W wyniku ogłoszenia Kalinowski przegrał wybory i wytoczył Kuchcińskiemu proces cywilny, w czasie którego ten nie przedstawił najmniejszego dowodu na swoje twierdzenia. W wyroku sąd nakazał Kuchcińskiemu, by na własny koszt zamieścił ogłoszenie w "Życiu Przemyskim", w którym przeprosi Kalinowskiego i odwoła nieprawdziwe zarzuty oraz zasądził milion starych złotych nawiązki na rzecz PCK i 24 miliony złotych dla Kalinowskiego. Od wyroku minęło 14 lat, ale do dziś nie został on wykonany - w gazecie nigdy nie ukazały się przeprosiny, a poszkodowany nie dostał żadnych pieniędzy.
- Bogdan Święczkowski, 09.10.2006 mianowany szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
- w 2001 roku nadzorował powołane przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego specjalne zespoły prokuratorskie, które gromadziły informacje i inwigilowały między innymi dziennikarzy.
- w sierpniu 2006 r. odegrał istotną rolę przy próbie ukręcania łba śledztwu w sprawie wyłudzenia na szkodę Wielkopolskiego Banku Rolniczego 2,6 mln zł przez posła LPR Witolda Hatkę wraz ze wspólnikami: Maciejem Twarogiem, honorowym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej i zięciem... ministra Wassermanna oraz Tomaszem Połetkiem, radnym PiS i przewodniczącym Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego
- "Najpierw się zatrzyma, a potem znajdą się dowody" - miał powiedzieć Święczkowski. Według "Newsweeka", Bogdan Święczkowski, obecny szef ABW, który w 2006 r. był dyrektorem biura przestępczości zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej, wydał takie polecenie szefowi Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Józefowi Giemzie. [15]
- Dariusz Wasilewski, dotychczasowy szef rady nadzorczej Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Białymstoku, jeden z założycieli Młodzieży Wszechpolskiej w tym mieście, stary kumpel Andrzeja Sośnierza, mianowany w dniu 27.04.2007 na stanowisko wiceprezesa Narodowego Funduszu Zdrowia - był pierwszym szefem Podlaskiej Regionalnej Kasy Chorych, odchodząc z której pozostawił długi w wysokości 80 mln zł.
- Marcin Palade - prezes Radia Opole, pokazał z okna w dniu 15.06.2007 związkowcom pikietującym pod rozgłośnią w obronie zwolnionej szefowej zakładowej "Solidarności", palec środkowy uniesiony w geście powszechnie uznawanym za obelżywy. Do incydentu doszło podczas demonstracji przeciwko zwolnieniu szefowej zakładowej "S". W rozmowie z łże-dziennikarzem "Gazety Wyborczej" pan prezes początkowo twierdził, że pokazał tak zwany gest wiktorii i komuś musiało się przywidzieć. Po kilku godzinach od pikiety - gdy w lokalnej telewizji pokazano wyraźnie, jak unosi palec środkowy - Palade zadzwonił do redakcji i powiedział, że ten gest rzeczywiście wykonał, ale tylko do jednego z uczestników demonstracji, który go sprowokował.
- Wojciech Jadacki, kandydat PiS na wiceszefa Najwyższej Izby Kontroli, jako dyrektor Departamentu Prezydialnego NIK od niemal pół roku nie pojawia się w pracy, bo zajęcie to stresuje go. Mimo zwolnienia lekarskiego, wykłada jednak na prywatnej uczelni w Suwałkach, pobierając jednocześnie zasiłek chorobowy z ZUS.
- "Mam zwolnienie z pracy w NIK, która jest ogromnie stresująca. Wywołuje u mnie nerwicę serca i wpływa niekorzystnie na moje zdrowie. Natomiast praca na uczelni daje mi ogromną satysfakcję. [...] Zarzut, że nie można pracować w czasie choroby jest niepoważny. [...] Proszę sięgnąć do doktryny prawa pracy i orzecznictwa Sądu Najwyższego" - wyjaśnia pan dyrektor
- Artykuł 17 ustęp 1 ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego wprost zakazuje pracy podczas zwolnienia lekarskiego w innej instytucji. Jeśli pracownik złamie zakaz, grozi mu utrata zasiłku za cały okres choroby. Można go również zwolnić dyscyplinarnie z pracy.
- Ludwik Dorn, marszałek Sejmu, czołowy działacz i ideolog PiS, w kwietniu 2007 r. przegrał proces z dziennikarzem Piotrem Krysiakiem. Sąd uznał, że nazywając Krysiaka "chłystkiem" pan Dorn złamał prawo i nakazał mu przeproszenie dziennikarza w miesięczniku "Press". Do połowy września 2007 r. wyrok nie został wykonany, a pan marszałek przez swoich pełnomocników narzeka, że nie spodziewał się, że ogłoszenie kosztuje aż 10 tys. złotych i nie stać go na zapłacenie takiej kwoty za wydrukowanie przeprosin dziennikarza.
- Mieczysław Walkiewicz - poseł PiS namawiał do przedwyborczego zbierania list z podpisami in blanco (bez nazwisk kandydatów), co jest niedozwolone. O możliwości popełnienia przestępstwa poinformował senator Jarosław Chmielewski (również PiS!), który otrzymał SMS-a z treścią "Zobowiązuję wszystkich pełnomocników powiatowych do zintensyfikowania w podległych powiatach akcji zbierania podpisów. Na listach do Senatu proszę nie wpisywać nazwiska kandydata. M. Walkiewicz". Takie same sugestie ze strony Walkiewicza padały podczas spotkania w biurze wyborczym PiS, co potwierdzają uczestnicy spotkania. [16]
- Jan Grądzki - były wiceburmistrz Łomianek, dziś radny powiatu warszawskiego zachodniego i kandydat PiS na posła. Wąski pasek niedawno kupionej działki Grądzkiego o szerokości zaledwie 12 m ciągnie się od ul. Rolniczej w Dziekanowie Nowym do wału wiślanego i dalej aż do rzeki. Gdyby rzeczywiście ekspresówka była budowana wzdłuż Wisły, co naturalnie popiera Grądzki, drogowcy musieliby odkupić część działki radnego PiS. [17]
- Witold Tomczak - europoseł z ramienia LPR
- Luty 2008 r. - Parlament Europejski zniósł immunitet pana Tomczaka w sprawie toczącej się w sądzie w Ostrowie Wielkopolskim, w której zarzuca mu się znieważenie w 1999 roku miejscowych policjantów i naruszenie przepisów ruchu drogowego
- Czerwiec 2008 r. - Parlament Europejski po raz drugi zniósł immunitet pana Witolda, któremu tym razem sąd zarzuca zniszczenie w 2000 r. w galerii Zachęta w Warszawie dzieła sztuki o wartości powyżej 40 tys. zł - instalacji Maurizio Cattelana, przedstawiającej Jana Pawła II przygniecionego meteorytem
- Jacek Wenderlich - radny PiS w Bydgoszczy
- 2007 r. - jako pracownik wydziału paszportowego Urzędu Wojewódzkiego, pan Wenderlich bezprawnie inwigilował polityków Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości: wykorzystując służbowe komputery zbierał dane osobowe kilkudziesięciu osób. Szczególnie interesował go późniejszy wojewoda Rafał Bruski, a także przewodnicząca Rady Miasta, Dorota Jakuta.
- Maj 2008 - Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy złożył w prokuraturze oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wykradania z paszportowej bazy danych informacji o lokalnych politykach
- 22.03.2009 - wyrokiem Sądu Rejonowego w Bydgoszczy Jacek Wenderlich został skazany za bezprawne zbieranie informacji o politykach na karę dwóch miesięcy więzienia w zawieszeniu.
- 03.09.2009 - Sąd Okręgowy w Bydgoszczy w procesie apelacyjnym utrzymuje w mocy wyrok Sądu Rejonowego, który staje się tym samym prawomocny. Zgodnie z prawem, Jacek Wenderlich musi zrzec się mandatu radnego, ponieważ nie mogą go pełnić osoby skazane prawomocnym wyrokiem.
- Dominik Tarczyński - zastępca dyrektora ds. eksploatacji w Ośrodku Informatyki i Telekomunikacji, były dyrektor kieleckiego oddziału TVP, zatrudniony przez prezesa TVP Romualda Orła z PiS.
- Tuż przed zmianą opcji politycznej na szczytach władzy przy Woronicza (sierpień 2010 r.), Tarczyński uciekł na długoterminowe zwolnienie lekarskie. Mimo tego pełni dyżury w okolicy namiotu Solidarni 2010 przy Pałacu Prezydenckim:
- "Mój lekarz prowadzący wyraził zgodę na chodzenie, "dwójka" w zwolnieniu. Nie każda choroba wyłącza człowieka z aktywności społecznej. Co więcej, powinienem być aktywny, żeby wracać do pełni zdrowia, a osamotnienie i wykluczenie społeczne na pewno nie pomogłoby mi w tym trudnym okresie życia" - tłumaczy Tarczyński (21.04.2011) [18]
- Dominik Tarczyński został w styczniu 2009 r. dyrektorem ośrodka TVP w Kielcach z nominacji Piotra Farfała, działacza LPR-u. Wsławił się tam produkcją materiałów popierających PiS, wpływał na wydawców, by ci z kolei naciskali na reporterów, którzy mieli w pozytywnym świetle przedstawiać między innymi wizytę Przemysława Gosiewskiego w regionie. Bezpośrednio i bez liczenia się ze zdaniem autorów ingerował w treść programów, grożąc zwolnieniem. [19]
- Tuż przed zmianą opcji politycznej na szczytach władzy przy Woronicza (sierpień 2010 r.), Tarczyński uciekł na długoterminowe zwolnienie lekarskie. Mimo tego pełni dyżury w okolicy namiotu Solidarni 2010 przy Pałacu Prezydenckim:
- Anna Sikora, posłanka PiS w latach 2005 - 2007, desygnatka Ruchu Oporu w wyborach 2011 roku
- październik 2010 - przy ulicy Mickiewicza w Warszawie policjanci zatrzymali panią Sikorę do kontroli drogowej, bo rozmawiała przez telefon w czasie jazdy samochodem. W reakcji na zatrzymanie posłanka zakomunikowała policjantom: "jestem posłem, możecie mnie w dupę pocałować" i wymachując legitymacją poselską odgrażała się, że policjanci stracą przez nią pracę. Choć poinformowana przez funkcjonariuszy o zajściu prokuratura wszczęła śledztwo, w czasie którego przesłuchano interweniujących policjantów i oficera dyżurnego oraz zabezpieczono notatniki służbowe funkcjonariuszy, to samej posłanki nie udało się przesłuchać, bo śledczy nie zdołali uzyskać zgody sejmu na uchylenie jej immunitetu.
- grudzień 2011 - gdy pani Sikora nie dostała się do Sejmu, do sprawy wrócono, a Anna Sikora została wezwana do żoliborskiej prokuratury rejonowej, gdzie przedstawiono jej zarzut znieważenia funkcjonariusza policji.
- 3.12.2011 - w związku z faktem, że pani Sikora przyznała się do winy i wyraziła skruchę, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do Sądu Rejonowego dla Warszawy Żoliborza wniosek o warunkowe umorzenie sprawy na dwa lata i ustanowienie świadczenia pieniężnego w wysokości 1000 złotych.
- Beata Szydło wybitna polityk Partii i kandydatka na premiera V RP.
- 31.05.2015, w okolicach Pszczyny, w obszarze niezabudowanym, w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h Beata Szydło jechała o 27 km/h za szybko. W związku z przekroczeniem przez posłankę prędkości, wniosek o uchylenie jej immunitetu trafił do Prokuratury Generalnej, która z kolei przesłała go na Wiejską
- Maciej Wąsik, były zastępca szefa CBA
- Grzegorz Postek, jeden z byłych dyrektorów Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA
- Krzysztof Brendel, jeden z byłych dyrektorów Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA
- Julia Przyłębska - od 09.12.2016 sędzina Trybunału Konstytucyjnego, 01.12.2015 sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka jedynie słusznie pozytywnie zaopiniowała jej kandydaturę – wysuniętą przez Partię – na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Następnego dnia Sejm głównie głosami posłów Partii wybrał ją na sędziego TK, określając w uchwale początek jej kadencji na dzień 9.12.2015 (na to samo miejsce w Trybunale Konstytucyjnym Sejm VII kadencji wcześniej wybrał niejakiego Andrzeja Sokalę, Sejm VIII kadencji podjął jedynie słuszną uchwałę "w sprawie stwierdzenia braku mocy prawnej" uchwały o wyborze niejakiego Andrzeja Sokali, a Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 3.12.2015 orzekł o niezgodności z Konstytucją RP przepisu ustawy dopuszczającego wybór przez Sejm VII kadencji dwóch sędziów w miejsce sędziów kończących kadencje w trakcie Sejmu VIII kadencji). 9.12.2015 drugi najlepszy w dziejach Wolski prezydent - po zamordowanym w zamachu smoleńskim Lechu Kaczyńskim rzecz jasna - niezłomny, dlatego dobrze stojący, obrońca dobrej zmiany Andrzej Duda (pseudonim sceniczny "Maliniak") odebrał od niej ślubowanie. 12.01.2016 dopuszczona do orzekania przez prezesa TK, niejakiego Andrzeja Rzeplińskiego
- Występ sędziny Julii Przyłębskiej - cyrkowa sztuczka polegająca na niebraniu udziału pod tytułem "Julia Przyłębska nie bierze udziału"
- Scenografia sztuczki
- 30.11.2016 złożone z desygnowanych przez wrogów narodu sędziów Zgromadzenie Ogólne Trybunału Konstytucyjnego wybrało kandydatów na nowego prezesa TK. Wyboru dokonano przy obecności 9 sędziów, mimo że wymagane kworum wynosi 10 osób. Troje sędziów wybranych przez Partię było jednak (nie pierwszy raz w tym roku) na zwolnieniach lekarskich. Julia Przyłębska przesłała skan zwolnienia lekarskiego ważnego do 2 grudnia, podobnie jak Piotr Pszczółkowski, a zwolnienie Zbigniewa Jędrzejewskiego jest ważne do 8 grudnia.
- Sztuczka i pointa
- Desygnowana do okupowanego przez błędnie pojmującą bycie w opozycji opozycję Trybunału Konstytucyjnego przez Partię sędzina, aby nie wziąć udziału przedłożyła zwolnienie lekarskie, po czym, jak sztukmistrz z kapelusza, wydała oświadczenie będące pointą skeczu:
- "W związku z licznymi zarzutami kierowanymi wobec mojej osoby a dotyczącymi mojego stanu zdrowia oświadczam, że brak jakichkolwiek podstaw faktycznych uzasadniających formułowanie takich oskarżeń. Jednocześnie przypominam, że w dniu 15 listopada 2016 roku nie wzięłam udziału w Zgromadzeniu Ogólnym aby nie legitymizować jego obrad w niezgodnym z ustawą i Konstytucją składzie. Podtrzymuję moje stanowisko w tej sprawie i nadal nie widzę możliwości udziału w Zgromadzeniu zwołanym z naruszeniem obowiązującego prawa."
- Entuzjasztyczna reakcja widowni
- "Jak to? Podobno chora jest?" - niejaki Marek Borowski, rzecz jasna postkomuch, na Twitterze (08:16 - 2 gru 2016)
- "Przyszła prezes TK przyznaje się do politycznego L4? Wiwat sędziowie PiS!" - niejaki Przem.Szubartowicz, rzekomo dziennikarz, na Twitterze (08:19 - 2 gru 2016)
- "Czy wykorzystywanie zwolnienia lekarskiego inaczej aniżeli do poprawy stanu zdrowia, nie jest podstawą do "dyscyplinarki"?" - niejaki Borys Budka, rzecz jasna z PO, na Twitterze (08:23 - 2 gru 2016)
- "Nie wierzę w to co widzę. Czyżby pani sędzia właśnie się przyznała, że L-4 to był wybieg? Zawsze przecież może złożyć rezygnację." - niejaki Maciej Lasek, rzecz jasna niekompetentny przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (2012–2016), na Twitterze (08:50 - 2 gru 2016)
- "Gazeta Wybiórcza" dezinformuje, jakoby sędzina Przyłębska przez rok od powołania w skład TK, nie zakończyła na etapie merytorycznego rozpoznania żadnej sprawy, w której była referentką:
- "W składach orzekających jedyne, co robiła, to zgłaszanie zdań odrębnych: że Trybunał nie miał prawa wydać wyroku, bo działa niezgodnie z ustawą."
- Scenografia sztuczki
- Wybitne kwalifikacje i osiągnięcia Julii Przyłębskiej jako sędziny
- "Brak stabilności orzecznictwa, przeterminowanie uzasadnień, wysoka absencja w pracy" – to główne zarzuty pod adresem Julii Przyłębskiej, jakie mieli do niej sędziowie z Poznania (niem. Posen), kiedy w 2001 r. opiniowali jej wniosek o powrót do stanu sędziowskiego. Julia Przyłębska starała się o to po skończeniu pracy na stanowisku II sekretarza ambasady RP w Niemczech. W konkluzji sędziowie napisali: "Kolegium Sądu Okręgowego w Poznaniu przedstawia z opinią negatywną kandydaturę p. Julii Przyłębskiej na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego". Stwierdzili też, że "powrót pani Julii Przyłębskiej na stanowisko sędziego nie będzie korzystny dla wymiaru sprawiedliwości". Wcześniej negatywnie pracę Julii Przyłębskiej oceniła sędzia wizytator. Z jej analizy wynikało, że w 1995 r. aż 38,5 proc. wyroków (35 spraw) wydanych przez Julię Przyłębską zostało uchylonych w apelacji. Rok później 32,5 proc. wyroków (13 spraw) było skierowanych do ponownego rozpoznania. Pozostali sędziowie Wydziału Ubezpieczeń Społecznych, gdzie orzekała, mieli dużo lepszą średnią – w apelacji uchylano średnio sześć spraw, które rozpoznawali w ciągu roku. Sędzia wizytator zwróciła też uwagę na częste nieobecności Julii Przyłębskiej. W 1995 r. nie było jej w pracy 88 dni, w 1996 – 56.
- Analiza spraw, w których Julia Przyłębska wydała w Poznaniu (niem. Posen) wyroki w latach 1995-96:
- Opinia z 15.05.2001 r. wylicza w nich 43 błędy. Przykłady: "sąd nie przeprowadził żadnego postępowania dowodowego" (taka uwaga przy czterech sprawach), "żadnych ustaleń na okoliczności istotne dla rozstrzygnięcia", "nie przeprowadzono prawidłowo postępowania dowodowego", "naruszenie przez sąd granic swobodnej oceny dowodów", "obraza prawa materialnego – błędnie rozpoznane roszczenie", "ustalenia sprzeczne z materiałem dowodowym", "sąd nie zbadał akt", "dowolna ocena dowodów". 24.05.2001 r. w głosowaniu nad kandydaturą Julii Przyłębskiej siedmiu sędziów było przeciw, a trzech się wstrzymało. Za jej powrotem do stanu sędziowskiego nikt z Kolegium Sądu Okręgowego nie zagłosował.
- Negatywną opinię na temat pracy Julii Przyłębskiej podtrzymało Zgromadzenie Ogólne Sędziów okręgu poznańskiego. 02.06.2001 r. dostała 68 głosów. Ale na 174 głosujących aż 103 było przeciwko jej kandydaturze. Nie została przyjęta, mimo że wydział, do którego się zgłosiła, miał braki kadrowe.
- Oświadczenie sędziny Julii Przyłębskiej oraz pokrętny komentarz inkryminowanej "Gazety Wybiórczej" (17.12.2016):
- "Szanowni Państwo, ponieważ "Gazeta Wyborcza" i inne media podążające za stronniczą i bezprawną publikacją próbują zdyskredytować mój dorobek zawodowy zmuszona jestem złożyć wyjaśnienie. Pomimo bezprawnej próby niedopuszczenia mnie do powrotu do Sądu zostałam sędzią już w 2001 roku (a nie jak pisze „Wyborcza” dopiero w 2007 )[1] bo Krajowa Rada Sądownictwa taki wniosek ówczesnemu Prezydentowi przedstawiła, a on go przyjął. Opinia pani wizytator Anny Rusek została sporządzona bez podstawy prawnej[2], zawiera liczne manipulacje. Kiedy odchodziłam z Sądu w 1998 roku nie toczyło się wobec mnie żadne postępowanie podważające moje kompetencje jako sędziego. Wskazywana przez panią wizytator absencja to były zwykłe urlopy wypoczynkowe lub bezpłatne dla załatwienia ważnych spraw rodzinnych.[3] Przytaczane przez nią rzekome błędy zostały wyrwane z kontekstu a ja nie miałam wówczas możliwości jakiejkolwiek polemiki czy obrony. Zastrzeżenia poszczególnych sędziów do wszczętej wówczas procedury zostały zignorowane.[4] Mimo tak bezpardonowej nagonki wywołanej przez jednego z ówczesnych prezesów pana Kwiatkowskiego aż 68 sędziów zdecydowało się zagłosować za moim powrotem do Sądu. Na marginesie dodam, że w tym czasie środowisko nie miało dość siły aby wyeliminować z zawodu tych sędziów, którzy w sposób oczywisty sprzeniewierzyli się niezawisłości. Wcześniej byłam bezpardonowo atakowana za ujawnienie afery związanej z jedną ze spółdzielni mieszkaniowych w Poznaniu, w którą uwikłani byli ważni prawnicy w mieście i ówczesne władze miasta. Lekceważące uwagi jednego z sędziów o kolegach i koleżankach orzekających w sprawach pracy i ubezpieczeń wskazują na brak merytorycznego rozeznania. Sędziowie wydziałów pracy i ubezpieczeń orzekają w trudnych warunkach, przypada na każdego z nich po kilkaset spraw, a były okresy kiedy na sędziego przypadało niemal tysiąc spraw. Muszą znać się na licznych obszarach prawa administracyjnego, cywilnego, karnego, pracy, gospodarczego i konstytucyjnego. Opisany przez Wyborczą niesprawiedliwie szkalujący mnie incydent w żaden sposób nie przekreśla mojej ponad 30 letniej wyróżniającej się kariery prawniczej. Brak tytułu profesora w sposób oczywisty nie dyskwalifikuje mojego statusu. Sędzia, konsul, dyplomata. Dwa języki obce. Kierowanie kilkudziesięcio osobowym Wydziałem Sądu Okręgowego, Przewodniczenie Wojewódzkiej Komisji Wyborczej. Konkretne sukcesy w skali międzynarodowej. Rzetelna praca dla Polski. Na zakończenie dodam, że do napisania tego listu skłoniły mnie liczne głosy wsparcia. Wszystkim za nie bardzo dziękuję.[5] Julia Przyłębska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego.
- [1] Informacja o tym, że Julia Przyłębska wróciła do stanu sędziowskiego w 2007 r., pochodzi ze strony Sejmu i jej oficjalnego biogramu prezentowanego przez posłów Partii.
- [2] Opinia o pracy sędzi Przyłębskiej była sformułowana zgodnie z procedurą obowiązującą przy wnioskach o przywrócenie na stanowisko sędziego. Gremia sędziowskie wydające w tej sprawie decyzję były zobowiązane zasięgnąć takiej opinii. Opinia zawiera wyliczenie 43 poważnych błędów w sprawach prowadzonych przez sędzię Przyłębską.
- [3] Nieobecność sędzi Przyłębskiej w pracy znacznie przewyższała poziom absencji w wydziale. Jak stwierdzili sędziowie, mogło to wpływać na efektywność i jakość pracy sędzi.
- [4] W tekście o sędzi Przyłębskiej podaliśmy, że dostała 68 głosów „za". Sędzia nie dodaje, że 103 osoby były przeciw. Nie podaje też, że w pierwszym głosowaniu nie dostała ani jednego głosu poparcia.
- [5] Sprawę przeszłości sędzi Przyłębskiej "Gazeta Wybiórcza" opisała z oczywistego powodu: kiedyś nie mogła zostać sędzią sądu okręgowego. Ma stanąć na czele jednego z dwóch (obok Sądu Najwyższego) organów władzy sądowniczej w Wolsce.
- Występ sędziny Julii Przyłębskiej - cyrkowa sztuczka polegająca na niebraniu udziału pod tytułem "Julia Przyłębska nie bierze udziału"
(Cdn - To be continued)
Patrz też
- Młody fachowiec
- Misiewicze
- Czekoladopodobne twory
- Nowomowa
- Wolska lingwistyka stosowana
- Populizm
- Dialektyka stosowana
- Liberały - aferały