Podsłuch
Spis treści
- 1 Definicja
- 2 Środki techniczne
- 3 Podsłuch w PRL
- 4 Podsłuch w III RP
- 5 Podsłuch w IV RP
- 5.1 Podstawy prawne
- 5.2 Osiągnięcia
- 5.3 Podmioty uprawnione do podsłuchiwania
- 5.4 Rzekomo bezprawne podsłuchy
- 5.5 Inwigilacja jako wyraz słusznej troski władzy o bezpieczeństwo polityków
- 5.6 IV Rzeczpospolita Podsłuchowa – docelowy model stosowania podsłuchów w IV RP
- 5.7 Pierwsze zastosowania praktyczne
- 6 Profesjonalne zastosowania praktyczne po wyjściu IV RP z podziemia 2015-2023
- 7 Patrz też
- 8 Przypisy
- 9 Linki zewnętrzne
Definicja
Podsłuch - technika operacyjna stosowana przez policję i służby specjalne w celu obserwacji podejrzanych i/lub pozyskiwania informacji o ich planowanych działaniach, bądź zbierania innych informacji użytecznych dla podmiotu podsłuchującego, niekoniecznie związanych ze zwalczaniem działalności przestępczej.
Środki techniczne
Najczęściej podsłuch prowadzony jest przy pomocy miniaturowego nadajnika radiowego połączonego z mikrofonem, zwykle instalowanego w pomieszczeniach bez wiedzy i zgody ich użytkowników. Niekiedy termin ten używany jest też w odniesieniu do urządzeń rejestrujących inny rodzaj sygnału (np. z kamery wideo lub z klawiatury komputera), albo transmitujących dane w inny sposób (nadajniki podczerwieni, sieci IP itp.). (za Wiki)
Podsłuch instalowany jest bardzo często również w sieci telefonicznej (telefonia stacjonarna i komórkowa). Za podsłuchiwanie uważa się także dokonywanie jakichkolwiek nagrań rozmów z osobami, które nie zostały o tym poinformowane i nie wyraziły na to zgody.
Podsłuch w PRL
W pierwszych, stalinowskich latach słusznie minionego okresu PRL, podsłuch wykorzystywany był praktycznie jedynie do zbierania tak zwanych "haków" na kolegów partyjnych. Haki te były następnie wykorzystywane do rozgrywek frakcyjnych oraz roszad personalnych w kręgach partii komunistycznej, jak również jako element szantażu w okresach kryzysów i przesileń.
W późniejszych latach - szczególnie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia - podsłuch stosowany był przez komunistyczne władze przede wszystkim jako podstawowe narzędzie zwalczania opozycji, będąc jednym z kluczowych środków zniewalania społeczeństwa i wprowadzania atmosfery nieufności i wzajemnych podejrzeń.
Ze względu na fakt, że funkcjonowanie jakichkolwiek ugrupowań opozycyjnych było w tamtych czasach prawnie zabronione, porażająco oczywiste jest, że podsłuch stosowany był niezgodnie z prawem, gdyż nie da się legalnie podsłuchiwać nieistniejących prawnie bytów.
Pomimo tego, żaden z tak zajadle broniących obecnie rzekomo zagrożonych praw obywatelskich "działaczy" opozycji nie domagał się wtedy dymisji ministrów spraw wewnętrznych, sprawiedliwości lub szefów wiadomych służb. Ciągle bez odpowiedzi pozostają więc pytania, co w latach 1960 - 1970 zrobili panowie Olejniczak, Giertych, Tusk czy Lepper, którzy teraz wylewają krokodyle łzy nad rzekomą inwigilacją członków rządu.
Podsłuch w III RP
W również słusznie minionej epoce III RP podsłuch stosowany był nagminnie do inwigilacji opozycyjnych partii prawicowych, na co istnieją setki porażających dowodów. Promotorami tych bezprawnych i wysoce szkodliwych działań byli najbardziej znani i zapiekli wrogowie narodu, a w szczególności zdrajca Lech Wałęsa oraz prawie morderca Jan Maria Rokita.
Inwigilacja prawicy, a w szczególności partii przyszłych Ojców Narodu, Porozumienia Centrum, prowadzona była w sposób niesłychanie oczywisty bezprawnie, o czym świadczy brak jakichkolwiek znaczących dokumentów dotyczących tej działalności, co jest – jak powszechnie wiadomo – najpoważniejszą przesłanką istnienia takich dokumentów.1)
Do podsłuchiwania i inwigilacji prawicy, kolejne przestępcze reżimy III RP wykorzystywały – nie licząc się z ponoszonymi przez podatników kosztami – najnowsze zdobycze techniki, w tym osławioną szafę Lesiaka.
Materiały z nielegalnych i całkowicie bezprawnych podsłuchów zakładanych działaczom opozycyjnego Porozumienia Centrum, były przez zbrodnicze władze III RP cynicznie wykorzystywane do rzucania niesłychanie oburzających oskarżeń wobec prominentnych członków tej partii, a nawet - wbrew elementarnym zasadom praworządności - do przeprowadzenia sfingowanych procesów! Poniżej przedstawiono przykłady takich zbrodniczych akcji:
- Maciej Zalewski, pracownik Kancelarii Prezydenta Wałęsy, podwładny Lecha Kaczyńskiego, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, członek PC, udziałowiec spółki Telegraf
- oskarżony i skazany wyrokiem opanowanego przez Układ sądu na dwa lata za wymuszanie łapówek od właścicieli spółki Art B.
- oskarżony o ostrzeżenie przed aresztowaniem właścicieli Art B., Bagsika i Gąsiorowskiego, którzy opuścili Polskę w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1991 r., na dwie godziny przed zamknięciem dla nich granic kraju.
- Romuald Szeremietiew, minister obrony narodowej - oskarżony o korupcję i zdymisjonowany z rządu AWS.
- Adam Glapiński, minister współpracy gospodarczej z zagranicą, później prezes Polkomtela i wreszcie doradca prezydenta - przez decyzje o koncesjach dla firm paliwowych odpowiedzialny za zmonopolizowanie dostaw ropy do Polski przez spółkę J&S.
- Sławomir Siwek, członek Porozumienia Centrum i szef kontrolowanej przez
braci KaczyńskichZjawisko biologiczne Fundacji Prasowej Solidarności, obecnie członek zarządu TVP – w latach 1991/92 zamieszany w aferę przejęcia przez Fundację budynku "Expressu Wieczornego" w Warszawie przy Al. Jerozolimskich. Postępowania przeciwko oskarżonym w tej sprawie (o poświadczenie nieprawdy) urzędnikom, zostały przez sąd umorzone z uzasadnieniem, że podlegali naciskom, którym nie można się było oprzeć. W uzasadnieniu wyroku, jako wywierający nacisk wskazani zostali z nazwiska Siwek i Jarosław Kaczyński. - Jarosław Kaczyński wraz z Krzysztofem Czabańskim (późniejszym prezesem Polskiego Radia) i Sławomirem Siwkiem z PC, byli oskarżonymi w procesie o niezwróconą pożyczkę w kwocie 800 tysięcy zł, zaciągniętą przez Porozumienie Centrum w Fundacji Prasowej Solidarności. W pierwszej instancji oskarżeni zostali uniewinnieni, zaś w drugiej sąd uchylił ten werdykt i odesłał do ponownego rozpatrzenia. Ostatecznie w 2000 roku sprawa zakończyła się umorzeniem.
- Jan Parys, minister obrony narodowej w rządzie Olszewskiego, wiceprezes Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie - oskarżony o bezprawne przyznawanie sobie w Fundacji wysokich premii, śledztwo toczy się do dziś.
Podsłuch w IV RP
Nawet wyjątkowo nieżyczliwi odnowie moralnej i budowie IV RP wrogowie narodu, nie są w stanie zaprzeczyć, że obecnie mamy do czynienia z najlepszym, nie tylko od 18 lat, ale w całej historii Wolski, wykorzystaniem podsłuchu do wprowadzania porządku i bezpieczeństwa w Ojczyźnie, umęczonej wieloletnimi przestępczymi rządami żydo-masono-liberal-postkomunylewicy.
W IV RP po raz pierwszy od wieluwieków narzędzie to stosowane jest w obronie prawdziwej demokracji, a nie jako oręż dławiący w imieniu kosmopolitycznej filozofii okupantów z Unii Europejskiej, prawdziwie narodowe ruchy i niepodległościowe tendencje w Wolsce.
Potrzebę, a właściwie absolutną konieczność stosowania podsłuchu i innych technik operacyjnych dla wprowadzenia i utrwalenia w Wolsce prawdziwej demokracji, niesłychanie precyzyjnie uzasadnił sam prezydent, oświadczając w dniu 31.08.2007 w wywiadzie dla głównego wydania "Wiadomości" TVP:
- "Demokratyczna rzeczywistość nie działa tak jak trzeba, więc trzeba ją poprawiać."
Podstawy prawne
Jest oczywiste w sposób niesłychanie oczywisty, ze wszelkie gorzkie żale i łzy cynicznie wylewane przez opozycję na okoliczność rzekomej bezprawności stosowanych obecnie podsłuchów, są absolutnie nieuzasadnione i stanowią jedynie żałosną próbę odwrócenia uwagi od najistotniejszych problemów kraju oraz objaw panicznego strachu przed zdemaskowaniem jej przestępstw.
W odróżnieniu od poprzednich okresów, w IV RP wszelkie podsłuchy stosowane są na podstawie porażająco mocnych fundamentów prawnych. Nie może być przecież inaczej, jeżeli decyzje o zastosowaniu technik operacyjnych podejmowane są przez te same osoby, które z niesłychaną kompetencją prawo stanowią i interpretują. W szczególności dotyczy to Jarosława Kaczyńskiego oraz Zbigniewa Ziobry, o których kryształowej uczciwości i pełnym poświęceniu dziejowej misji zwalczania zła i budowy IV RP krążą legendy.
Obydwaj ci mężowie opatrznościowi nieraz zresztą jednoznacznie deklarowali, że pod rządami Partii nie może być mowy o jakichkolwiek działaniach pozaprawnych, lub choćby na pograniczu prawa, co stanowi porażający dowód głębokiej demencji uskarżających się na bezprawność podsłuchów wrogów narodu.
W sposób oczywiście oczywisty potwierdzają to między innymi następujące wypowiedzi tych niespotykanie uczciwych postaci i największych przecież autorytetów, o których uczciwości i wyjątkowo wyrafinowanym poczuciu honoru krążą legendy:
- "Nigdy prokuratura pod moim kierownictwem nie prowadziła nielegalnych działań wobec kogokolwiek. [...] Ta komisja pokaże, że byliśmy do bólu uczciwi" - Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej (29.08.2007)
- "Nigdy nie akceptowałem i nie godziłem się na żadne nielegalne podsłuchy, nie podsłuchiwałem nikogo i nie naciskałem na nikogo, by były stosowane podsłuchy bez zgody sądu. [...] gdybym miał taką wiedzę, [ o podsłuchach ] to z całą pewnością odpowiednio bym zareagował" - Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej (15.05.2008)
- "Był spór, ale dotyczył czegoś zupełnie innego, chociaż miał związek z pewnymi wspomnianymi w artykule "Dziennika" sprawami, ale nie chodziło o żadne nielegalne podsłuchy, bo nikt żadnych nielegalnych podsłuchów nie stosował" - Jarosław Kaczyński do dziennikarzy, komentując wypowiedź Ludwika Dorna, że powodem jego zdymisjonowania była intryga Ziobry i Kaczmarka (15.05.2008)
- "Nie było żadnych nielegalnych działań. Był spór o to, czy policja jest odpowiednio energiczna czy nie jest" - ibidem
Osiągnięcia
Podstawowym osiągnięciem w zakresie podsłuchów w IV RP jest przywrócenie tej technice operacyjnej pierwotnego, klasycznego sensu. W ramach procesu odradzania najlepszych praktyk, w IV RP służby nie ograniczają się - wzorem przestępczych reżimów III RP - do podsłuchiwania opozycji, ale także podsłuchują, zgodnie ze sprawdzonymi wzorcami germańskimi i stalinowskimi, swoich koalicjantów oraz członków partii rządzącej.
Proste zasady | |
---|---|
"Zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza." (Vertrauen ist gut aber Kontrolle ist besser - niemiecka mądrość ludowa) | "Państwo opiera się na 3 "i". Informacji, inwigilacji i kartotece." (przypisywane Feliksowi Dierżyńskiemu) |
Jak wykazuje praktyka, działania takie są po prostu niezbędne dla zachowania prawdziwej praworządności PiSjanistycznej, gdyż częstokroć uniemożliwiają one wrogom narodu dokonywanie obrzydliwych prowokacji. Przykładem tego mogą być tak zwane taśmy Ziobry, które zapobiegły wyrafinowanej prowokacji Andrzeja Leppera, polegającej na oskarżeniu ministra Ziobry o przeciek z akcji CBA w aferze odrolnienia gruntów pod Mrągowem.
Zebrane drogą podsłuchów haki na kolegów partyjnych lub koalicjantów mogą również mieć kolosalne znaczenie dla zachowania w Wolsce demokracji. Jest to szczególnie istotne w okresach przesileń i kryzysów, kiedy to dla dobra umęczonej Ojczyzny niezbędne może okazać się dyscyplinowanie niektórych posłów.
Podmioty uprawnione do podsłuchiwania
Aby operacje związane z inwigilacją były faktycznie skuteczne, demokratyczne i służyły dobru wszystkich obywateli, bez dyskryminowania niektórych grup społecznych, w prawdziwie demokratycznej IV RP niezbędne jest umożliwienie stosowania wszystkich technik operacyjnych (w tym podsłuchu) jak największej liczbie podmiotów.
Rozszerzenie takich uprawnień poprawi również w sposób oczywisty kontrolę społeczną nad stosowaniem technik operacyjnych, gdyż coraz większa liczba obywateli będzie miała okazję do bezpośredniego z nimi kontaktu.
Starając się wdrożyć te podstawowe atrybuty państwa prawa, w trosce o dobro wszystkich Wolaków, władze IV RP sukcesywnie rozszerzają wymienione uprawnienia na kolejne służby. Choć już w chwili obecnej liczba podmiotów uprawnionych do pełnej inwigilacji obywateli jest blisko dwukrotnie większa od tej z czasów PRL, to jednak w dalszym ciągu nie odpowiada ona w pełni wymaganiom wynikającym z ogromu zadań, jakie do zrealizowania ma Partia oraz wyzwaniom, które generują coraz bardziej brutalnie działające siły Układu i innych wrogów narodu, zjednoczone w tęczowej opozycji.
W chwili obecnej uprawnienia do pełnej inwigilacji posiada zaledwie 10 podmiotów. Należą do nich:
- Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
- Centralne Biuro Antykorupcyjne
- Policja (w tym Centralne Biuro Śledcze)
- Straż Graniczna
- Biuro Ochrony Rządu
- Wywiad skarbowy
- Agencja Wywiadu
- Służba Wywiadu Wojskowego
- Służba Kontrwywiadu Wojskowego
- Żandarmeria Wojskowa
Dzięki usilnym staraniom parlamentarzystów przewodniej siły IV RP wkrótce winna dołączyć do tego grona:
- Straż Ochrony Kolei (zgodnie z projektem nowej ustawy - Straż Kolejowa - SK)
Oczywiste jest, że – jak już wspomniano – wobec ogromu stojących przed Partią zadań, liczba uprawnionych podmiotów jest kroplą w morzu potrzeb, gdyż na jedną instytucję przypada średnio blisko 4 miliony obywateli. Uniemożliwia w praktyce skuteczną inwigilację obywateli, która najefektywniejsza jest – jak wykazuje dobra praktyka KGB, Stasi i Securitate – przy wartościach Koeficjentu Nasycenia Podsłuchowego (KNP) rzędu 1/300.000 (obecnie: 1/4.000.000)
Rzekomo bezprawne podsłuchy
W drugiej połowie sierpnia 2007 r. zaobserwowano skoordynowaną akcję określonych sił, mającą na celu podważenie wiarygodności Partii oraz osobiście ministra Ziobry. Hasło do tej akcji dał cyniczny renegat i agent Układu głęboko zakonspirowany od blisko 10 lat w strukturach PiS, były minister spraw wewnętrznych, Janusz Kaczmarek.
Zeznając przed sejmową komisją, odszczepieniec ten ośmielił się kłamliwie oskarżyć pana Ziobrę i jego kolegów o stosowanie bezprawnych podsłuchów. Choć zarzut ten – jak wykazano wyżej – jest kompletnie bezsensowny, to niestety natychmiast znalazło się grono jątrzycieli, którzy ostentacyjnie oburzają się na rzekome fakty i usiłują brudnym palcem upiec swoją kłamliwą pieczeń w mętnej wodzie na młyn.
Dla udokumentowania takich haniebnych wystąpień, poniżej przedstawiono cytaty kilku z nich:
- "Podsłuchiwać kolegów, wykorzystywać te podsłuchy do celów politycznych, w moim przekonaniu próbować doprowadzić do zatrzymania, aresztowania swoich współpracowników z rządu, to jest to działanie, które nie mieści się w kanonie żadnych zasad, poza zasadami gangsterskimi. [...] najnowsze hasło wyborcze PiS ["Zasady zobowiązują"] to gorzka ironia i kpina z tego, co się rzeczywiście działo. [...] Mamy polskie "Watergate", wydarzenie, którego w Polsce chyba jeszcze nie było" – były wicepremier i minister edukacji Roman Giertych do dziennikarzy w Sejmie (28.08.2007)
- "Możliwe, że byłem podsłuchiwany. Żyjemy w państwie Orwella 1984 roku i warto mieć tego świadomość. Kiedy byłem premierem spodziewałem się, że także wobec swego szefa służby mogą pełnić taką rolę i taką funkcję" – były premier Kazimierz Marcinkiewicz w "Faktach" TVN (28.08.2007)
- "Po tym, co usłyszeliśmy, Zbigniew Ziobro powinien udzielić wyjaśnień przed komisją do spraw służb specjalnych, a nie na konferencjach prasowych" – Julia Pitera, posłanka przestępczej PO, do dziennikarzy w Sejmie (28.08.2007)
- "Mamy do czynienia z wyjątkowo paskudnym układem rządowym. My to prędzej czy później wyjaśnimy, ale lepiej byłoby wcześniej niż później. Na pewno rację mają ci wszyscy, którzy mówią, że zanim Polacy pójdą do urn wyborczych – a ja zrobię wszystko, aby było to jak najszybciej – muszą wiedzieć, z kim mieli do czynienia przez ostatnie dwa lata" – herszt PO, Donald Tusk do dziennikarzy w Sejmie (29.08.2007)
- "To objaw ciężkiej choroby państwa, które zarządzane jest przez służby specjalne, przez metody niegodziwe" – Aleksander Kwaśniewski na antenie radia TOK FM (29.08.2007)
- "Z informacji, które do nas docierają, z informacji, które również udzielił przewodniczący sejmowej komisji do spraw służb specjalnych, dzisiaj można domniemywać, że to naprawdę żyliśmy w państwie policyjnym, że każdy mógł się liczyć z tym, że był podsłuchiwany" - Zbigniew Chlebowski w rozmowie z Moniką Olejnik (pseudonim operacyjny: "Stokrotka") w audycji "Gość Radia Zet" (07.02.2008)
Należy zauważyć, że przytoczony powyżej paniczny skowyt obrońców starego porządku i znanych czynowników na rzecz restauracji PRL i III RP, świadczy o ich poważnych obawach o własną skórę - gdyby indywidua te nie miały nic na sumieniu, to z pewnością nie podnosiłyby larum. Porażające dowody na to przedstawiło wiele wybitnych autorytetów:
- "Uczciwi obywatele nie mają się czego obawiać" – Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA (05.06.2007)
- "Obawiać się powinni ci, którzy łamią prawo, biorą łapówki" – Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych, w wywiadzie dla "Dziennika" (24.07.2007)
- "Reszta partii mówi: stop! pokażcie, co macie. Boją się CBA? Też mogą mieć coś na sumieniu" – ibidem
- "Nawet jeżeli takie zdarzenie było, to zapewniam, że jesteśmy uczciwymi ludźmi i mogą nas wszyscy podsłuchiwać, nie mamy niczego do ukrycia" – Zbigniew Ziobro w Radiu Zet (06.02.2008)
- "To może zaszokuje, ale świadomie godziłem się, że służby będą mnie inwigilowały" - mówił z godnością w programie "Ranni politycy" Radia TOK FM Paweł Poncyljusz, komentując wypowiedź odszczepieńca i wroga narodu Kazimierza Marcinkiewicza, który insynuował w rozmowie z "Dziennikiem", że prezydent zlecił założenie u niego podsłuchu - "Nadzór służb przyjąłem jako dobrodziejstwo inwentarza. Ktoś jest ministrem i wiadomo, że służby zaczynają za nim chodzić. [...] Miałem do tego stosunek bardzo luźny. Na zasadzie: jak chcą, niech mnie podsłuchują, przynajmniej nie będą tworzyć żadnych nieprawdziwych historii" [1] (24.05.2008)
- "Niestety dlatego, że one [ podsłuchy ] są zakładane wtedy, kiedy jest podejrzenie popełnienia przestępstwa, a więc sądzę, że zdecydowana większość może spać, a może rozmawiać spokojnie. I to dotyczy również polityków. Obawiać się jednak powinni ci, którzy popełniają przestępstwo" - wybitny poseł PiS, Wojciech Szarama w rozmowie z Wiesławem Molakiem i Henrykiem Szrubarzem w audycji "Sygnały Dnia" na antenie Polskiego Radia (20.10.2009)
Inwigilacja jako wyraz słusznej troski władzy o bezpieczeństwo polityków
Choć znane ze swojej skromności i niechęci do nagłaśniania najszlachetniejszych dokonań środowisko budowniczych IV RP oraz ich oddanych koalicjantów, wcześniej nie informowało o wszystkich swoich niespotykanie słusznych działaniach dla dobra Wolski, to jednak prawdziwe zasługi odnowicieli wcześniej, czy później muszą wyjść na jaw.
Jak okazało się w dniu 24.05.2008, politycy różnych opcji byli standardowo inwigilowani przez specjalnie desygnowanych ochroniarzy, w trosce o zapewnienie ich bezpieczeństwa w trudnych czasach bezczelnych prowokacji i prób przewrotu ze strony Układu. Poinformował o tym cytowany już wyżej wybitny ignorant i poseł PiS, Paweł Poncyljusz, który w programie "Ranni politycy" Radia TOK FM zapewnił, że ta forma ochrony polityków była w czasach IV RP zwykłą rutyną:
- "Polityk musi się godzić z tym, że patrzą na niego oczy państwa. [...] to normalne, że służby dbają w ten sposób o bezpieczeństwo polityków pełniących ważne funkcje w państwie."
IV Rzeczpospolita Podsłuchowa – docelowy model stosowania podsłuchów w IV RP
Stojące przed Partią wyzwania, wynikające z ambitnego planu odzyskania Wolski dla Wolaków, wymagają oczywiście długofalowego planowania i przewidywania co najmniej czterech ruchów do przodu, z czego zresztą słynie Geniusz Mazowsza.
Specjalna sytuacja wymaga również specjalnych środków, do których zaliczyć trzeba przede wszystkim techniki operacyjne (z podsłuchem na czele), stosowane przez filary demokracji PiSjanistycznej.
Odpowiedzią na te wyzwania powinno być opracowanie na podstawie dotychczasowych doświadczeń cząstkowych, docelowego modelu funkcjonowania inwigilacji w odrodzonej już Rzeczypospolitej Podsłuchowej. Poniżej przedstawiono podstawowe założenia takiego modelu, do których udało się dotrzeć agentom Muzeum IV RP, głęboko zakonspirowanym w środowiskach zbliżonych do kręgów dobrze poinformowanych.
- Wszyscy nagrywają wszystkich – dla zachowania suwerenności Wolski niezbędne jest pełne dokumentowanie wszystkich wypowiedzi wszystkich obywateli, w związku z czym każdy Wolak powinien dokonać zakupu odpowiedniego urządzenia nagrywającego (dla osób najuboższych przewiduje się stosowne dofinansowania)
- Mówimy głośno i wyraźnie – dla ułatwienia pracy analitykom z uprawnionych instytucji niezbędne jest wprowadzenie zakazu mówienia szeptem oraz w otoczeniu charakteryzującym się dużym natężeniem hałasu (okolice lotnisk, dyskoteki, stadiony podczas meczów, koncerty rockowe itp.). Osoby jąkające się lub z poważniejszymi wadami wymowy, skierowane zostaną na przymusową terapię, a w przypadku braku postępów w leczeniu – odizolowane od społeczeństwa
- W Wolsce mówimy po wolsku – niezbędne jest wprowadzenie zakazu porozumiewania się obywateli IV Rzeczypospolitej Podsłuchowej w obcych językach, także w języku migowym
- Nienagrane = nielegalne – wszelkie niewerbalne sposoby komunikowania się (listy, poczta elektroniczna, pismo maszynowe, wydruki komputerowe itp.) są dozwolone pod warunkiem utworzenia i przekazania stosownym władzom ich kopii bezpieczeństwa w wersji fonograficznej
- Poprawimy koeficjent – niezbędne jest nadanie kolejnym podmiotom uprawnień do prowadzenia inwigilacji tak, aby Koeficjent Nasycenia Podsłuchowego KNP wzrósł co najmniej do 1/500.000. Idąc dalej drogą wiekopomnych pomysłów Partii, w następnej kolejności po Straży Ochrony Kolei, uprawnienia te powinny otrzymać przede wszystkim takie podmioty, jak:
- Straż Miejska
- Poczta Polska
- Straż Pożarna (zawodowa i ochotnicza)
- regionalne oddziały PKS
- miejskie zakłady komunikacji autobusowej i/lub tramwajowej
- komunalne przedsiębiorstwa taksówkowe
- kuratoria oświaty i wychowania
- komunalne zakłady pogrzebowe
- szpitale finansowane z NFZ
- gospodarze domów, czyli tzw. ciecie
Pierwsze zastosowania praktyczne
W myśl zasady "jak mówią, tak robią", odpowiedzialni funkcjonariusze Partii w administracji rządowej, z poświęceniem utrwalający podstawy demokracji PiSjanistycznej, podjęli w trybie pilnym działania związane z wdrażaniem docelowego modelu IV Rzeczypospolitej Podsłuchowej. O tym, że ten głęboko słuszny plan, a w szczególności ambitny program poprawy Koeficjentu Nasycenia Podsłuchowego (KNP) jest już wprowadzany w życie, świadczą krzepiące doniesienia o następujących sukcesach:
- Podsłuchy w szkołach
- 06.09.2007 - w ramach programu monitoringu w szkołach, rząd zaleca instalowanie kamer z bardzo czułymi mikrofonami. Rada Ministrów wydała rozporządzenie w sprawie form i zakresu finansowego wspierania organów prowadzących w zapewnieniu bezpiecznych warunków nauki w szkołach (Dz.U. nr 163, poz. 1155). Zgodnie z tym dokumentem, szkoły mogą starać się o dofinansowanie zestawów do monitorowania oraz rejestracji dźwięku na ich terenie. Specjaliści od monitoringu twierdzą, że w załączniku do rozporządzenia rząd narzucił zbyt wysokie wymogi techniczne dofinansowywanym zestawom. Ich zdaniem na takie systemy mogą i muszą pozwolić sobie np. banki, a montowanie ich w szkołach to marnowanie publicznych pieniędzy.
- Wolacy popierają podsłuchy
- Z sondażu TNS OBOP (6-10.09.2007) wynika, że 48 % Wolaków uważa, że wolno nagrywać nasze rozmowy w urzędzie, by mieć "haka" na skorumpowanego urzędnika; 39 % jest zdania, że student może nagrać swoją rozmowę z egzaminującym go profesorem; 52 % badanych uważa, że bez pytania księdza można nagrać jego kazanie, aby puścić je w domu swojej rodzinie, która nie mogła przyjść do kościoła. [2]
- Podsumowaniem badania było stwierdzenie, iż zwiększa się "erozja zaufania, przyzwolenie na inwazję w prywatność i akceptacja nagrywania w pracy, w szkole i w stosunkach między ludźmi - bez wiedzy i zgody samych nagrywanych". Na podstawie odpowiedzi respondentów wskazujących na użyteczność nagrania sobie rozmowy dla własnych celów, wysnuto więc oczywisty ponad wszelką oczywistość wniosek, iż rośnie poparcie Polaków dla podsłuchów. Bowiem nagrywanie własnej rozmowy, a bycie podsłuchiwanym przez służby w zasadzie niczym się nie różni.
- Przeprowadzona w styczniu 2008 r. kontrola w ABW wykazała, że w 94 przypadkach podsłuch stosowany był bezprawnie, w okresach dłuższych, niż to wynikało z sądowych zgód na stosowanie technik operacyjnych.
- 06.02.2008 - podczas przeprowadzonej kontroli na jaw wyszło, że ABW podsłuchiwała rozmowy telefoniczne Jerzego Engelkinga, prawej ręki Zbigniewa Ziobry oraz inwigilowała innych ważnych prokuratorów na prywatnych spotkaniach.
- 16.03.2010 - na szczęście, pomimo bezprawnego przejęcia władzy przez samozwańczy Tymczasowy Rząd Okupacyjny, w patriotycznie zorientowanych kręgach społeczeństwa kluczowe idee PiSjanizmu pozostają wciąż żywe. Przekonuje o tym bohaterska postawa Błażeja Piliszko, sekretarza gminy Wiązownica, który od 2007 roku z najwyższym poświęceniem nagrywał na dyktafon wójta gminy, Mariana Ryznara, który - pokonując w sfałszowanych z pewnością wyborach desygnata Ruchu Oporu - jednoznacznie obnażył swoją wrogą wobec IV RP postawę. Jak wyjaśnił pan sekretarz, dyktafon otrzymał od dyrektora biura posła Ruchu Oporu w Jarosławiu, Mieczysława Golby, w obecności radnych Ruchu Oporu, Jana Żołyniaka i Stanisława Piliszko, z zaleceniem, by "nagrywać, jeżeli będzie taka potrzeba". Wspaniała postawa niebywale skromnego i nie afiszującego się ze swym głębokim patriotyzmem sekretarza Błażeja Pliszko, wyszła na jaw jedynie przez przypadek, jakim było zgubienie przez niego dyktafonu w budynku Urzędu Gminy. Jak się okazało, plany patriotycznej działalności radnych Ruchu Oporu były znacznie szersze, o czym z dumą poinformował dziennikarzy radny Stanisław Piliszko:
- "A dlaczego nie nagrywać wójta? On dyktaturę wprowadza, informacje przed radnymi ukrywa, pracowników gnębi. Ja bym mu nawet GPS założył do samochodu służbowego i śledziłbym, gdzie nim jeździ."
- 23.07.2010 - na jaw wyszło, że w okresie od lipca do października 2007 roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w ramach śledztwa dotyczącego tak zwanej "tzw. afery przeciekowej", podsłuchiwała rozmowy telefoniczne między innymi byłego kapelana "Solidarności", księdza prałata Henryka Jankowskiego. Okazało się też, że funkcjonariusze ABW nagrywali rozmowy kilkuset osób, choć lista głównych podsłuchiwanych obejmowała zaledwie dziewięć nazwisk.
- Na szczęście Partia nie ma z tym nic wspólnego: "To nie PiS podsłuchiwało księdza prałata. To nie nasza partia założyła podsłuch na plebanii św. Brygidy, tylko uprawnione do tego organy państwa polskiego. Ja nie wiem jakimi kryteriami się posłużono, ale odbyło się to zgodnie z prawem. Czy było uzasadnione? Nie wiem" - Tadeusz Cymański (23.07.2010) [3]
- Monitorowanie wrogich mediów
- 08.10.2010 - Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez prokuraturę w Zielonej Górze, w latach 2005-07 ABW, CBA i policja zbierały dane na temat rozmów telefonicznych co najmniej dziesięciorga dziennikarzy (TVN 24, Radio Zet, Rzeczpospolita, Newsweek, RMF FM, Polityka, Gazeta Wyborcza). ABW i CBA pytane przez prokuraturę o podsłuchiwanie dziennikarzy, zaprzeczyły. Jednak operatorzy telekomunikacyjni udostępnili listę zleceń, na podstawie których służby - wbrew oficjalnej wersji - uzyskiwały dane o połączeniach abonentów. Np. Monika Olejnik (wraz z jej rozmówcami) była sprawdzana w okresie prawie dwóch lat, od 7 marca 2006 do 10 grudnia 2007. Prawdopodobnie chodziło o poznanie źródeł informacji chronionych tajemnicą dziennikarską. Wykorzystywano do tego prawo stworzone, by ułatwić ściganie terrorystów i groźnych przestępców kryminalnych. [4]
Profesjonalne zastosowania praktyczne po wyjściu IV RP z podziemia 2015-2023
2019
Niejaki Robert Z. został zatrudniony w PHH jako kierownik ds. bezpieczeństwa, a jego obowiązki obejmowały m.in. współpracę z służbami bezpieczeństwa i pozyskiwanie informacji wrażliwych dotyczących bezpieczeństwa państwa. W swoim oświadczeniu złożonym przed notariuszem, Z. opisuje sytuację z jesieni 2019 r., gdy prezes PHH, Gheorghe Marian Cristescu zasugerował, aby poinformował Macieja Wąsika o pobycie Kramka w hotelu. W tym czasie trwał proces wytoczony przez Fundację Otwarty Dialog Bartosza Kramka przeciwko Maciejowi Wąsikowi. Wiceminister był oskarżony o naruszenie dóbr osobistych, bo zarzucał publicznie fundacji pranie brudnych pieniędzy i powiązania z Rosją. W rezultacie, Z. miał spotkanie z oficerami ABW, na którym otrzymał polecenie informowania służb o każdym przyjeździe Kramka do hotelu:
- "Poinformowano mnie, iż jest prośba, abym informował o każdym przyjeździe Pana Kramka do hotelu Renesans, przekazywał informacje dotyczące form płatności dokonywanych przez niego, danych kart kredytowych, jak również bym umożliwił, przed przyjazdem Pana Kramka do hotelu, montaż technicznych środków operacyjnych. W przypadku gdybym nie mógł umożliwić instalacji tych urządzeń, proszono mnie, abym umożliwił przeszukanie pokoju po opuszczeniu przez Pana Kramka hotelu, a gdyby i to nie było możliwe, bym osobiście dokonywał przeszukania pokoju i informował czy znaleziono na przykład opakowania po prezerwatywach, po lekach, butelki alkoholu, czyli, rzeczy, które mogłyby w jakikolwiek sposób Pana Kramka skompromitować, lub mówiły o jego nawykach, możliwych uzależnieniach itp."
Z. opisuje w swoim oświadczeniu, jak zaczął podejrzewać, że współpraca z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w sprawie Bartosza Kramka, prezesa Fundacji Otwarty Dialog, miała na celu walkę z aktywistą krytykującym rząd Partii, a nie ściganie przestępcy:
- "Zacząłem bacznie przyglądać się sprawie i śledzić archiwalne doniesienia na temat Pana Kramka i zacząłem powoli rozumieć, że nie chodzi o ściganie przestępcy a zwykłą walkę z aktywistą, który publicznie krytykuje rząd PiS. Wtedy zrozumiałem, że dalsze angażowanie się w tę sprawę jest po pierwsze bezprawne, a po drugie jest zwyczajnie niemoralne. Zacząłem unikać kontaktów z ABW."
Został "przywołany do porządku" przez "dobrego oficera ABW", więc zaczął udawać pomoc w zatrzymaniu Kramka, informując służby o fałszywej rezerwacji pokoju hotelowego. Gdy ABW zainstalowało kamery i podsłuchy, okazało się, że Kramek był za granicą, co wywołało pretensje agentów wobec Z. W końcu zdecydował się powiadomić Kramka o nielegalnych działaniach ABW, tłumacząc, że dalsze milczenie było potencjalnie niebezpieczne i nie chciał brać udziału w łamaniu prawa.
2020
W dniu 10 września 2020 r. doszło do jawnie godzącego w podstawy ustrojowe i sojusze IV RP spotkania rzekomych polityków tak zwanej Platformy Obywatelskiej ze Swiatłaną Cichanouską, opozycyjną kandydatką na prezydenta Białorusi - spotkanie zorganizowano w hotelu Courtyard by Marriott Warsaw Airport zarządzanym przez dobrze zmienioną państwową spółkę Polski Holding Hotelowy. Wzięli w nim udział m.in. znani wichrzyciele Borys Budka i Tomasz Siemoniak. Według "Gazety Wybiórczej" (17.04.2023 - by niejaki Wojciech Czuchnowski "Hotele na podsłuchu. "Wyborcza" ujawnia, jak służby PiS] śledzą opozycję"), która nigdy słowa prawdy nie napisała, no może poza podaniem daty wydania, dzień przed spotkaniem prezes PHH Gheorghe Marian Cristescu jedynie słusznie wysłał do europosła Partii Joachima Brudzińskiego szczegółową informację na temat tego spisku oraz listę uczestników. Z e-maila, który miał z kolei wysłać menadżer hotelu do kierownika ds. bezpieczeństwa PHH wynikało, że:
- "Menu i napoje zostały potwierdzone przez Organizatora, ale ma też przyjechać lekarz sanitarny."
"Lekarz sanitarny" - to określenie oznaczające w nomenklaturze ABW podsłuch oraz obserwację służb:
- "Jeżeli takiego określenia używa w wewnętrznej korespondencji dwóch ważnych pracowników hotelu, to znaczy, że współpracują ze służbami i co najmniej mają im ułatwić działania operacyjne." - suflował "Gazecie Wybiórczej" rzekomy były funkcjonariusz ABW
Niejaki Robert Z., były kierownik ds. bezpieczeństwa Polskiego Holdingu Hotelowego, opowiada o rozmowie z prezesem Cristescu oraz o spotkaniu z Maciejem Wąsikiem, zastępcą koordynatora ds. służb specjalnych. Niejaki Robert Z. twierdzi, że odmówił udziału w planowanym procederze, sugerując zamiast tego, aby służby podstawiły własnego człowieka na spotkaniu. Podejrzenia dotyczące ewentualnej współpracy ABW z kelnerem, który mógł zgodzić się na współpracę, również zostały poruszone:
- "Cristescu wezwał mnie do gabinetu. Powiedział, że trzeba chłopcom pomóc, bo może coś by chcieli wiedzieć z tego spotkania."
Prezes PHH Gheorghe Marian Cristescu w wydanym 17 kwietnia 2023 r. oświadczeniu stwierdził, że artykuł "Gazety Wybiórczej" opiera się na:
- "W związku z pojawieniem się na łamach "Gazety Wyborczej" nieprawdziwego artykułu na temat Polskiego Holdingu Hotelowego, autorstwa red. Wojciecha Czuchnowskiego, informujemy, że artykuł ten opiera się na spreparowanych, całkowicie fałszywych informacjach byłego pracownika naszej firmy, o czym redakcja została przez nas wcześniej poinformowana. Były pracownik PHH, od ponad roku, czyli od momentu rozstania z naszą firmą, próbuje wymusić od Spółki wypłatę nienależnych środków pieniężnych, do której nie ma żadnych podstaw. W wyniku odmowy Spółki spełnienia jego bezpodstawnych żądań, rozpoczął on bezpardonowe działania mające na celu wyrządzenie szkody Spółce i zrujnowanie jej wizerunku. W ocenie Spółki, znakomita większość tych działań jest nielegalna."
- "W ramach tych działań, część naszych pracowników stała się ofiarami tej osoby i jest notorycznie nękana przez niego dziesiątkami telefonów i sms-ów z najróżniejszymi groźbami. Ze strony tej osoby padały groźby 'załatwienia' dzieci Prezesa Zarządu Spółki, jak też wysyłane były zdjęcia jego kolekcji broni."
Były pracownik holdingu miał też:
- "grozić przedstawicielom Spółki przekazywaniem mediom nieprawdziwych informacji o Spółce. Spółka nie będzie prowadzić dalszych dyskusji publicznych, bazujących na sfabrykowanych dokumentach i fałszywych informacjach, dystrybuowanych przez całkowicie niewiarygodną osobę podejmującą wobec Spółki bezprawne działania i nękającą jej pracowników."
2023
W dniu, nomen omen, 21 październka 2023 zaciekły wróg wszystkiego, co wolskie, niejaki Paweł Wojtunik (były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego i były szef Centralnego Biura Śledczego ) w godzącej w podstawy ustrojowe i sojusze IV RP TVN24, w wywrotowym programie "Fakty po Faktach" suflował jakoby:
- "Myślę, że mógłby pan zadać kilka pytań w związku z tym, co się obecnie dzieje w CBA i w służbach specjalnych. Ja chciałbym, żeby padło pytanie, a mam prawo to pytanie zadać i kieruję się, sugerując zadanie tego pytania, interesem państwa i troską o demokrację."
- "Otóż czy prawdą jest, że podczas odprawy w Lucieniu [ wieś w woj. mazowieckim, mieści się tam ośrodek CBA ] dwa dni przed wyborami zapadły decyzje, dyspozycje, wydano zalecenia, aby w kontekście wyborów parlamentarnych masowo stosować kontrolę operacyjną wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych z położeniem szczególnego nacisku na jedno z ugrupowań [ Trzecią Drogę ] tworzących koalicję przedwyborczą?"
- "Pytanie drugie: czy koordynatorzy, koordynator lub zastępca, w takim spotkaniu, w naradzie uczestniczyli? Czy te zalecenia płynęły z góry, czy o takich ewentualnych zaleceniach i pomysłach wiedzieli, akceptowali, czy się ewentualnie na nie godzili?"
- "Wreszcie pytanie trzecie: czy podobne zalecenia i pomysły masowego stosowania kontroli operacyjnej, przypominam na zasadzie podsłuchów pięciodniowych, w ramach których nie uzyskuje się zgody sądu, a jedynie akceptację ze strony prokuratora generalnego, były przekazywane i takie podsłuchy były realizowane przez ABW, SKW, policję czy inne służby posiadające uprawnienia operacyjne?"
- "I wreszcie pytanie ostatnie: czy informacje z tych kontroli operacyjnych, jeżeli prawdą jest, że zostały zastosowane, były przekazywane innym politykom i były wykorzystane w prowadzonych negocjacjach i działaniach politycznych?"
- "... jeżeli odpowiedź na którekolwiek z tych pytań jest pozytywna, to możemy mówić o ryzyku powstania spisku i zamachu ze strony przedstawicieli władzy wykonawczej, przy wykorzystaniu służb specjalnych, na legalnie, demokratycznie wybranych przedstawicieli władzy ustawodawczej. I dobrze, żebyśmy wszyscy jako i społeczeństwo, i obywatele, ale również politycy, którzy, a wiem to z dzisiejszych kilku rozmów telefonicznych, są bardzo zaniepokojeni tymi informacjami, żebyśmy mieli gwarancję i zapewnienie, że do takiej sytuacji nie doszło."
- "Ja się nie chcę zajmować i nie zajmuję się plotkami. Natomiast proszę mi wierzyć, to są informacje, o których powiedziało mi kilka osób od siebie niezależnych. Natomiast oczywiście nie ma żadnego mechanizmu, żeby te informacje zweryfikować. Oprócz tego, żeby rządzący, koordynatorzy tę sprawę wyjaśnili."
- "Czy o tej sprawie, o takich pomysłach, wiedział Prezes Rady Ministrów czy inne osoby?"
- "Z tego, co wiem, założenie stosowania tychże kontroli poprzez zaufanych funkcjonariuszy miało być z góry takie, że chodzi o to, aby nie oddać władzy i nie doprowadzić do możliwości powstania koalicji wyborczej po wyborach."
- "Nie ukrywam, że kiedy pierwszy raz uzyskałem tę informację, brzmiało to dosyć kosmicznie, bo brakuje mi innego słowa. Natomiast jeszcze raz podkreślę, to jest informacja pochodząca z kilku źródeł. Informacja, która wiem, że dotarła już dzisiaj również do niektórych dziennikarzy i polityków. [...] to jest informacja, która dla bezpieczeństwa polskiej demokracji powinna być jak najszybciej wyjaśniona i w tej sprawie powinny paść jak najszybciej odpowiedzi. Ja nie mam pojęcia, czy szefowie służb kontrolują, co się w środku dzieje [...]. Wydaje mi się, że szefowie służb są w jakimś takim stanie błogiego uśpienia."
- "Tak zwana pięciodniówka czy kontrola w trybie uproszczonym jest dosyć łatwa do zastosowania, a bardzo trudna do rozliczenia i zweryfikowania, jakie informacje zgromadzono, bo dopiero po pięciu dniach przy przedłużeniu kontroli występuje się ewentualnie do sądu, jeżeli chce się ją przedłużyć na kolejne dni. Ja nie wiem, czy ona została wdrożona i wobec jakiej liczby osób, ale sama informacja, że w demokratycznym kraju mógł powstać taki pomysł w ramach jednej ze służb specjalnych [...] jest czymś, co powinno uruchomić wszystkie mechanizmy kontrolne."
Komentarz pewnego wykształciucha:
- "Każdy, kto myśli lub oglądał serial "Pogranicze w ogniu" może sobie z łatwością uzmysłowić, że opowieść Wojtunika, ze wszystkimi, ale, czy, jeżeli po prostu spaliła taśmy Naszego Umiłowanego Przywódcy, Jego Ekscelencji Naczelnika Państwa Wolskiego, Skromnego Pracownika Winnicy Pańskiej, Dobrego Pasterza i Nowego Zbawiciela Wolski, Obrońcy Europy przed islamem, Wielkiego Higienisty, niezłomnego i charyzmatycznego, przypadkowo niedointernowanego, Cudownie Ocalonego Prezesa-Premiera-prawie Prezydenta Jarosława (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmienionego-Kaczyńskiego, który, jak każdy PiSteligent nie wytrzymał i pochwalił się nimi podczas wieczoru powyborczego, kiedy to rzekł był: "Czekajmy teraz na dalszy rozwój wydarzeń. Mogą być ciekawe wydarzenia".
Jedynie słuszna odpowiedź rozżalonego za spalenie taśm:
W dniu 23 października 2023 niejaki Wojciech Czuchnowski - patodziennikarz "Gazety Wybiórczej" - opublikował wyssane z brudnego palca informacje jakoby anonimowy agent CBA wysyłał politykom świńskiej opozycji następujące ostrzeżenie:
- "Wymagaj, aby spotkania dla Was ważne odbywały się bez telefonów. Skrzynka przed wejściem na nie. Dostali prikaz, aby utrącić jak najwięcej ludzi. Włącznie z tym, że będą udostępniać rozmowy do mediów. Dostali klauzule bezkarności. Część chłopaków idzie na L4."
Patrz też
- Komórka
- Dyktafon
- Gwóźdź
- Pegasus
- Wunderwaffe
- Oczy państwa
- Taśmy prawdy
- Taśmy Kaczyńskiego
- Taśmy Leppera
- Taśmy Rydzyka
- Taśmy Czarneckiego
- Taśmy (Nelly) Rokity
- Brzytwa Oleksego
- Laptop
- Zagłuszanie
- Tramwaj
Przypisy
↑1) Potwierdzają to najwybitniejsze autorytety prawne IV Rzeczypospolitej Podsłuchowej:
- "Ja nie chcę w tej chwili mówić o swojej wierze. To będzie sprawdzane. Jeśli to by była prawda, na pewno dokumenty są zniszczone." – Jarosław Kaczyński o kampanii billboardowej Tuska (17.06.2006)
- "Brak dowodu, to poważna przesłanka, że taki dowód istnieje." – Jacek Kurski w programie "Teraz My" (03.10.2006)