O jednym takim co się kulom nie kłaniał

Z Muzeum IV RP
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
FacebookTwitterWykop
W związku z tragiczną śmiercią Lecha Kaczyńskiego w katastrofie lotniczej polskiej delegacji na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej w dniu 10.04.2010, edycja eksponatu została zablokowana, a jego treść odpowiada stanowi na dzień 09.04.2010


"Brothers in Arms" - Mały Książę z wiernym wiarusem Michałem z Kamińska podczas jednej ze swych wypraw wojennych przeciwko Rosji

Wprowadzenie

Na początku trzeciego tysiąclecia, jako jednemu z nielicznych pokoleń Wolaków, przyszło nam żyć w czasach rodzenia się i utrwalania w świadomości społecznej legend godnych antycznych herosów, którzy opisywani byli przez nawiększych w dziejach epików, jak Homer, Hezjod, Potocki czy Mickiewicz.

Do bohaterów takich w szczególności zaliczyć można ponad wszelką wątpliwość Braci Kaczyńskich Zjawisko biologiczne, którzy swymi niespotykanie bohaterskimi czynami, bezkompromisowością, nieposzlakowaną wiarygodnością i niesłychanie rozwiniętym poczuciem honoru, składają się na wielką epicką legendę niezłomnej walki o niepodległość i przetrwanie w rozpasanym świecie dzikiego liberalizmu, nie tylko Wolski i jej emanacji państwowej - IV RP, ale także innych krajów, zagrożonych imperialistycznymi knowaniami wszelkiej maści wrogów spod znaku międzynarodowego żydo-masońsko-liberal-postkomunistycznego spisku.

Realizując swą misję utrwalania i przekazywania kolejnym pokoleniom wiedzy o najbardziej spektakularnych bohaterskich czynach najwybitniejszych patriotów, Muzeum IV RP zrealizowało ambitny projekt uporządkowania przekazu ludowego i spisania jednej z krążących w obiegu oralnym legend, opisujących niespotykanie bohaterskie czyny Lecha Kaczyńskiego, jakich dokonał on w imię najszczytniejszego ideału prawdziwych Wolaków i aktywnych obywateli IV RP - walki o wolność naszą i waszą. Opisywane w podaniach ludowych czyny, dokonane zostały przez legendarnego bohatera w roku 2008 i dotyczyły jego heroicznej walki o niepodległość zaprzyjaźnionego z IV RP mocarstwa - Gruzji.

Zaprezentowany poniżej zapis legendy, drobiazgowo odtworzony został na podstawie wielu niezależnych opowieści, przekazywanych sobie z wypiekami na twarzach przez dumnych i zafrapowanych niespotykaną osobowością Lecha Kaczyńskiego Wolaków. Należy zaznaczyć, że treść legendy przekazywana była przez opowiadających w sposób tajny, gdyż okupanci objęli wszelkie komunikaty na temat bohaterstwa Lecha Kaczyńskiego ścisłą cenzurą, której złamanie może skutkować brutalnymi represjami.

Legenda o jednym takim co się kulom nie kłaniał

Rozluźniony Mały Książę z zimną krwią uspokaja przerażonych funkcjonariuszy BOR i żołnierzy gruzińskich (połączenie z Wielkim Bratem zostało nawiązane)
Rozluźniony Mały Książę z zimną krwią uspokaja Ojczulka Dżugaszwili, którego charakterystyczny grymas wskazuje na silne przerażenie (mimo trudności połączenie z Wielkim Bratem trwa)
Mały Książę z zimną krwią i wzrokiem pełnym pogardy bohatersko patrzy w twarz zamachowcom prowadzącym Bat'kę Dżugaszwili pod bronią (połączenie z Wielkim Bratem nadal udaje się utrzymać)
Mały Książę kurczowo utrzymuje łączność z Wielkim Bratem za pośrednictwem przenośnego telegrafu typu Nokia 6310

Niedawno, niedawno temu, za siedmioma górami, między dwoma morzami, był sobie kraj bogaty i szczęśliwy, Gruzją zwany, mądrze i sprawiedliwie zarządzany przez dobrodusznego Ojczulka Dżugaszwili, który nade wszystko cenił wolność i niezależność swego pięknego kraju oraz szczęśliwość jego pracowitych i uczciwych obywateli.

Niezależność tej szczęśliwej krainy stała niestety kością w gardle jej północnemu sąsiadowi, rozległemu krajowi Rosji, formalnie rządzonej twardą ręką marionetkowego wicegubernatora Niedźwiedzia Grożnego. W rzeczywistości Niedźwiedź Grożny wykonywał jedynie tajne rozkazy złego Cara Put'ki, który systematycznie realizował swoje odwieczne totalitarne plany utworzenia potężnego imperium oraz zdominowania i podporządkowania sobie całego świata.

W swych imperialistycznych zapędach, Car Put'ka za wszelką cenę pragnął objąć władaniem i kontrolą przechodzące przez terytoria Bat'ki Dżugaszwilego ważne rurociągi, którymi transportowany był eliksir niezbędny do zapewnienia powszechnej szczęśliwości, dobrobytu i sprawiedliwości, zwany Petrosokiem.

Jednak mądry Ojczulek Dżugaszwili, błyskotliwie przejrzawszy swym bystrym okiem niecne plany złego Cara Put'ki i starając się ochronić swój kraj przed podbiciem go przez złego Put'kę, przy pomocy swych latających machin obronnych i kolubryn, usiłował powstrzymać nadchodzącą nieuchronnie agresję, burząc fortyfikacje wzniesione przez wojów Put'ki na terytorium północnej prowincji Gruzji - Osetii, przy okazji zabijając wielu rycerzy agresora, przebranych dla niepoznaki w stroje osetyńskich mieszczan i wieśniaków.

słuszną akcję mądrego Ojczulka Dżugaszwili, Car Put'ka natychmiast wykorzystał jako fałszywy pretekst do wypowiedzenia Gruzji wojny i brutalnego ataku na jej terytorium. Zmobilizowana w tym celu wielka armia Put'ki, złożona ze zbójów okrytych złą sławą ciemiężycieli, grabieżców i gwałcicieli, wkroczyła do krainy Bat'ki Dżugaszwilego, zajmując ważniejsze grody i przystanie.

Ze względu na olbrzymią przewagę liczebną siepaczy Put'ki, szczęśliwą Gruzję czekałby nieuchronny koniec i utrata niepodległości, gdyby nie bohaterska postawa Małego Księcia, mądrze i sprawiedliwie panującego w dalekiej Wolsce, który okazał się jedynym prawdziwym przyjacielem Gruzji i wiernym druhem Ojczulka Dżugaszwili. Wybitny ten mąż i wojownik, jako władca niesłychanie wyczulony na wszelkie przejawy zagrożenia wolności i suwerenności - w szczególności jeżeli groźby takie wychodzą z Rosji, od której Wolska oraz Mały Książę osobiście doznali wielu niewypowiedzianie okropnych krzywd - natychmiast zorganizował krucjatę Pięciu Sprawiedliwych, na czele której udał się do stolicy kraju Ojczulka Dżugaszwili, Tbilisi, aby walczyć u boku wiernych wojów Bat'ki przeciwko okrutnym agresorom.

Mimo zdradzieckiego aktu dywersji ze strony pilota machiny latającej Małego Księcia, który odmówił lotu do Tbilisi, Wodzowi udało się doprowadzić Pięciu Sprawiedliwych na tbiliski front, gdzie Mały Książę wlał w serca zgromadzonego ludu nadzieję, a właściwie pewność zwycięstwa, oświadczając, że przyjechał walczyć za Gruzję. Niestety Pozostali Czterej Sprawiedliwi w bezpośredniej bliskości nieprzyjacielskich wojsk zaciężnych, okazali małość ducha i nie zadeklarowali, że przyjechali do Tbilisi aby walczyć, zostawiając tym samym Małego Księcia sam na sam z agresorami.

Pomimo tego niepowodzenia, sama obecność Małego Księcia okazała się wystarczająca dla zatrzymania agresji, gdyż przerażeni obecnością Największego Wojownika, o którego niewiarygodnym męstwie i zmyśle wojennym krążyły już od dawna opowieści godne antycznych herosów, zbójcy Cara Put'ki w panice odstąpili od planów podbicia krainy Ojczulka Dżugaszwili i pospiesznie ogłosili niepodległość Osetii i Abchazji, obiecując wycofanie się z tych prowincji.

Ten niewątpliwy sukces wojenny nie uśpił jednak czujności znanego ze swej mądrości i przenikliwości Małego Księcia, który wielokrotnie ostrzegał świat, że zbójcy Cara Put'ki, pomimo solennej obietnicy, nie opuszczają Osetii. Niestety, zajęci wyrafinowanymi rozrywkami i skupieni na sprawach przyziemnych, a w szczególności na zabezpieczaniu swych przepastnych skarbców, możni władcy innych krain lekceważyli mądre przestrogi Małego Księcia.

Również czasowo administrujący Wolską gubernator Don Tusku, mianowany zresztą z jego łaski przez samego Małego Księcia, okazując czarną niewdzięczność, nie chciał przyłączyć się do niego, a nawet rozgłaszał wszem i wobec, że Mały Książę postępuje źle, narażając Wolskę na konflikty z sąsiednimi krainami.

W tak trudnej sytuacji opuszczony przez wszystkich Mały Książę nie poddał się jednak i postanowił samotnie kontynuować swą bohaterską walkę w imię najszczytniejszych ideałów. W rezultacie, w towarzystwie jedynie najwierniejszych i wypróbowanych wiarusów i druhów, z którymi niejednokrotnie już toczył zwycięskie kampanie przeciwko wrogom narodu, Mały Książę podjął wyprawę do Gruzji, aby osobiście dać świadectwo prawdzie i wykazać możnym władcom okolicznych krain, że ziemia osetyńska w dalszym ciągu jest okupowana przez zaborczych Rosjan.

W drodze do położonych na rubieżach krainy Ojczulka Dżugaszwili nadgranicznych stanic i posterunków straży, Mały Książę, kierując się nadprzyrodzonym instynktem, skierował na czoło kolumny swoich pojazdów powóz z kronikarzami, aby dokładnie przedstawić mogli w swoich inkunabułach prawdziwy obraz sytuacji w krainie. Jak prorocze było to genialne posunięcie, wszyscy przekonali się już niebawem, gdy orszak Małego Księcia i jego wiernego druha - Bat'ki Dżugaszwili - zatrzymany został przy jednym z posterunków, co wierni kronikarze utrwalić mogli ku chwale oręża i Narodu Wolskiego.

W tym momencie Mały Książę, podejrzewając, że za chwilę wrogowie rozpocząć mogą ostrzał orszaku, szybko wyskoczył ze swojego pojazdu, chcąc ewentualną salwę samopałów skierować na siebie, by nie narażać swoich wiernych druhów oraz kronikarzy. Już chwilę później okazało się, że podejrzenia Małego Księcia jak zwykle sprawdziły się, gdyż - jak sam to potwierdził - z odległości około 100 stóp1), 2) rozpoczęto ostrzeliwanie orszaku z automatycznych samopałów. Jak później zrelacjonował oddany sługa i wierny druh Małego Księcia, dworzanin Michał z Kamińska, zamachowcy oddali z samopałów trzy salwy, każda po kilka lub kilkanaście naboi.

W tym gradzie kul, wykazując się nadludzką wręcz sprawnością i refleksem, Mały Książę wykonał serię wspaniałych uników, które nie tylko pozwoliły mu uniknąć postrzału, ale - dzięki wzięciu przez Księcia na siebie całego ognia samopałów - uratowały życie członkom jego licznego przecież orszaku, z których żaden nie został nawet draśnięty. Mało tego - dzięki niespotykanym zdolnościom Małego Księcia, żaden z co najmniej 4 powozów znajdujących się w orszaku nie został również nawet zadrapany w wyniku palby samopałów zbójców, co - biorąc pod uwagę odległość z jakiej strzelano oraz liczbę wystrzelonych kul - jednoznacznie potwierdza nadprzyrodzony charakter zdolności Małego Księcia. Sam Mały Książę potwierdził swoje kontakty z siłami nadprzyrodzonymi, informując po całym zdarzeniu kronikarzy, że słyszał głosy3).

Nie tracąc w dalszym ciągu zimnej krwi, Mały Książę polecił natychmiast zapalić pochodnie i zażądał oświetlenia siebie, co miało odwrócić uwagę czających się z samopałami zbójców Cara Put'ki od reszty orszaku druhów i kronikarzy Księcia, a jednocześnie ułatwić tym ostatnim dokumentowanie podłej napaści zbójów.

W swym bezprzykładnym bohaterstwie i głębokiej trosce o bezpieczeństwo osób towarzyszących, połączonej jednocześnie z pełną pogardą dla grożącego mu śmiertelnego niebezpieczeństwa, Mały Książę posunął się nawet do tego, że odstąpił swój opancerzony, a więc bardzo bezpieczny powóz innym osobom, a sam przesiadł się do innego pojazdu, którym spokojnie udał się w dalszą część swojej krucjaty.

Jak głoszą wszystkie źródła, w tym przekazy muzyczne w wykonaniu licznych trubadurów, przemierzających kraj z poruszającymi pieśniami o męstwie i nadludzkiej mocy Małego Księcia, podczas całego zajścia wykazywał on wyjątkowo zimną krew, pocieszając równocześnie swego mocno przestraszonego sytuacją druha, Ojczulka Dżugaszwili.

Całe zachowanie Małego Księcia podczas incydentu, a w szczególności jego niewiarygodne bohaterstwo, zmuszają do zadania pytania o jego inspiracje i źródła niespotykanej pewności siebie i odwagi. Uważne zapoznanie się z dostępnymi inkunabułami i ilustracjami do nich, pozwala na udzielenie jednoznacznej i w zasadzie oczywistej odpowiedzi: niewątpliwie bezpośrednią inspiracją dla Małego Księcia musiały być słowa przekazywane mu na bieżąco za pośrednictwem przenośnego telegrafu przez jego bezpośredniego przełożonego, samego Wielkiego Brata. Jak jednoznacznie wskazują materiały ikonograficzne, w bezpośrednim kontakcie z przełożonym Mały Książę był przez cały czas, co oczywiście w niczym nie podważa jego bohaterstwa i nie umniejsza niespotykanych zasług.

Ogólnoświatowa kampania dezinformacji wokół legendarnych wyczynów Małego Księcia

Porażający dowód podłych knowań światowego spisku przeciwko Wolsce

Bezprzykładne kłamstwa rozsiewane przez światowy spisek sił żydo-masońsko-liberal-postkomunistycznych

W celu podważenia legendarnych wyczynów Małego Księcia i zrobienia mętliku w głowach prawdziwych patriotów, światowe media celowo wywołują chaos, publikując seryjnie nieprawdziwe i wypaczające obraz historii informacje. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów takiej cynicznej manipulacji może być ohydna prowokacja wrogiej witryny cnn.com, która jako ilustrację do doniesienia o ostrzelaniu prezydentów przez rosyjskich żołdaków, obok zdjęcia prezydenta Dżugaszwili, zamieściła zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego jako prezydenta Wolski.

Oprócz wspomnianego już zamętu w głowach społeczeństwa, intencją tego podłego aktu było również niewątpliwie obniżenie szans wyboru Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta Wolski w wyborach 2015 r., po zakończeniu drugiej kadencji Małego Księcia.

Z satysfakcją stwierdzić jednak trzeba, że podłe sztuczki ogólnoświatowych sił Układu, z góry skazane są na niepowodzenie, gdyż wybór Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta Wolski po zakończeniu drugiej kadencji Lecha Kaczyńskiego jest praktycznie pewny, na co porażające dowody przedstawił w dniu 17.10.2008 w wywiadzie dla "Dziennika" wybitny poseł PiS i jeden z najtęższych umysłów współczesnego świata, Jacek Kurski:

Cyniczne próby mnożenia wątpliwości wokół dokonań Małego Księcia4)

Spontaniczne powstawanie legendy sławiącej autentyczne bohaterstwo Małego Księcia i samoistne podnoszenie jego świetlanej postaci do rangi nieprzemijalnego symbolu bohaterstwa i nieustępliwej walki z Układem o wolność Wolski i mocarstw zaprzyjaźnionych, jak również powolne ale zdecydowane kształtowanie się wizerunku Małego Księcia jako ogólnoświatowego przywódcy ruchów wolnościowych, jest oczywiście nie w smak okupantom i wysługującym się im wszelkiej maści wewnętrznym wrogom narodu.

Nic więc dziwnego, że osiągnięcia Małego Księcia są z regularnością Schaffhausena podważane i deprecjonowane, a jego wielkie dokonania stale poddawane są w wątpliwość. Dla udokumentowania takich podłych działań, a jednocześnie utrwalenia w zbiorowej pamięci Narodu porażających dowodów zdrady ojczyzny, poniżej zestawiono cytaty cynicznych przykładów mnożenia rzekomych wątpliwości wokół bohaterskiej akcji Księcia w Gruzji:

  1. "Jezeli miejscowosc POWINNA byc w rekach gruzinskich to co robil tam rosyjski posterunek? Czy pan Sakaszwili nie wie co dzieje sie w jego kraju, czy moze celowo narazal na zycie glowe naszego panstwa?"
  2. "A moze tak sprobujemy wypunktowac wszelkie watpliwosci dla Palestriny? Bedzie mu latwiej przegotowac dementi:
    1. miasto gruzinskie z rosyjskim posterunkiem
    2. ostrzal z 30 metrow i zadnych sladow na samochodach
    3. prezydent w opancerzonym samochodzie (zakladam, ale chyba slusznie), z zamknietymi szybami (kolejne zalozenie, ale tez sluszne) uslyszal okrzyki napastnikow rosyjskich w czasie ostrzalu z karabinow maszynowych
    4. prezydenci ze wzgledow bezpieczenstwa zmienili samochod. Na jaki?
    5. samochod z dziennikarzami jadacy na czele kolumny, nie na jej koncu jak to jest w zwyczaju
    6. dziwne zachowanie kierowcy samochodu z dziennikarzami, ktory tuz przed zdazeniem wyprzedzil inne samochody
    7. wizyta była uzgodniona z Rosjanami, wiec co to za zasadzka?
    8. w jaki sposob oceniono z ktorej strony padly strzaly?
    9. na jakiej podstawie uznano ze w tych okolicach nie powinno byc Osetyncow, jezeli samochod byl de facto 30 m od granicy Osetia?"
  3. "jak widze prezydent stwierdzil ze slyszal rozmowy po rosyjsku. to co oni byli metr od niego? czy moze z karabinem tam po krzakach pomykal? moze jeszcze mundury widzial? i osobiscie putin tam stal i rozkazy wydawal. czy on jest normalny? co on mowi na litosc boska? oskarza rosjan ze go ostrzelali? skad wie? ma jakies dowody? a moze to gruzini go dymaja i wciagaja w swoja strategie? a moze jakis bolek na postrunku nie wytrzymal nerwowo? cokolwiek sie moglo stac. nie moze idiota zachowac zimnej krwi i powstrzymac sie od oskarzen takiej wagi? nie panuje nad wlasnymi ludzmi? natychmiast musieli wytoczyc ciezkie dziala? przeraza mnie ten czlowiek."
  4. "Nasuwa mi się baaaardzo wiele wątpliwości.
    1. Kaczorek słyszał jak napastnicy się drą po rusku. A przepraszam bardzo, po jakiemu mieli się drzeć jeżeli to by byli Gruzini? Po angielsku? Tam wszyscy gadają po rusku i rusko-podobnemu
    2. W kolumnie dziennikarze zawsze jadą na końcu. W tym wypadku dostali prikaz, aby wyprzedzili konwój i jechali z przodu (dzięki temu mogli sfilmować zajście). Ciekawe…
    3. Kaczor mówi, że patrol ich zatrzymał i wtedy wysiadł z samochodu. WTF? Przecież podstawową zasadą konwojentów przy nieprzewidzianych sytuacjach jest niewypuszczanie nikogo z pancernego samochodu!!!
    4. Jeżeli to miałby być zamach… czy ten głup myśli, że ruskie zawracały by se gitarę strzałami z karabinów w pancerne wozy? Bez jaj, chyba by użyli broni rakietowej / zaminowali drogę...
    5. Plan wizyty nie przewidywał przejazdu przez ten teren. Skąd im do łba przyszło w ostatniej chwili tam jechać?
    6. Na koniec, kaczorek mówił, że przejeżdżali przez tereny, które należały do Gruzji itp. Wielki się motyla noga znalazł znawca tamtych terenów, zupełnie jakby tam mieszkał od co najmniej 30 lat (i jeszcze oceniał to po ciemku!!!) Ogólnie, nie zdziwiłbym się, jeżeli to było delikatnie inspirowane na potrzeby polityczne... wszak cały wieczór już o tym trąbią w TV, a tego naszemu kartofelkowi potrzeba..."
  5. "Przeanalizujmy bowiem fakty:
    1. Trasa przejazdu została nagle zmieniona tak, aby konwój znalazł się w okolicach potencjalnie niebezpiecznych. Pytanie - po co? Po jaką cholerę narażać na niebezpieczeństwo prezydentów dwóch państw jednocześnie?
    2. Nagle, ni z gruszki, ni z pietruszki, na czoło konwoju, w trybie nagłym, zostali wysłani dziennikarze, którzy na miejscu pojawilisię akurat w odpowiednim czasie. Z opinni fachowców wynika, że jest to sytuacja absolutnie odosobniona.
    3. W sytuacji spadających sondaży (a nawet groźby odwołania w przypadku Sakaaszwilego) fakt ostrzelania konwoju jest fatem ze wszech miar pożądanym, gdyż
    4. Z drugiej strony koń jaki jest - każdy widzi. Rosja wszelkimi siłami dąży do odzyskania pozycji Imperium. a agresja, przemoc i arogancja są jej immanentnymi cechami. Ale też Rosjanie idiotami nie są i doskonale wiedzą, że atak na OZNAKOWANY KONWÓJ PREZYDENCKI, o trasie przejazdu którego NA PEWNO byli na bieżąco informowani przez swoich szpiegów byłby politycznym i międzynarodowym samobójstwem. Oni po prostu nie mogli tego zrobić, tak jak (niejednokrotnie wbrew sobie), komuchy nie mogły "załatwić" Wałęsy. Kto w takim razie mógłby odnieść korzyści z tak doskonale nieudanego zamachu? Jedynie Saakaszwili i kaczyński, co wyżej wykazałem. A parę "ślepaków" niwiele kosztuje...
  6. "Podstawowe pytanie jest takie - skoro ostrzelano konwój, to dlaczego ochrona nie otworzyła ognia i natychmiast nie ewakuowała kolumny, zamiast tego wszystcy chodzili pomiędzy wozami, albo jak Kamiński stali na zewnątrz i udzielali wywiadu TVN-owi."
  7. "Nawet prowokacji nie umie nasz kochany prezydent zrobić porządnie.. Jak już ktoś pisał, w BORze powinny polecieć główki:
    1. Nie powinni pozwolić aby prezydenci wysiadali i narażali się na ostrzał.
    2. Kierowca limuzyny głów państw powinien jak najszybciej uciekać, nawet taranując inne auta, pod żadnym pozorem nie wolno mu się zatrzymywać.
    3. Z 30 metrów powinni być wstanie unieszkodliwić przeciwników, przynajmniej jednego."

Inne przekazy ludowe sławiące niesłychane bohaterstwo prezydenta

Sen nocy listopadowej (czyli amator-amatorowi)

było ich dwóch
w tym nasz był tam Zuch
na trasę konwojem wybrali

powietrze górskie,
gwieździste niebo
choć ciemno dokoła - humor bojowy, a tu jakiś punkt ? kontrolny?
- posterunkowy !

wychodzą więc z aut bez lęku cienia na skroni
wnet słyszą - to ruskie !
celują w ich piersi z kroków 30
oj, z a u t o m a t y c z n e j broni

padają 3 serie - mierzone strzały,
kuli świst myśl wali rażeniem....
lecz ryceŻ nasz mały zamroził bestię,
już samym tylko.... spojrzeniem !

tu moskal osłupiał,
kompletnie ogłupiał
i myk, w panice do lisich kryjówek bieży

a mądry naród w co zechce - uwierzy, sam
a-nie?
wszak ma specjalistów od
- cośtam, cośtam

Autor: wiosna, 24.11.2008, godz.: 19:06, poemat opublikowany na stronie dyskusyjnej witryny www.pis.org.pl (!!!)

Wspaniałe efekty opublikowania legendy

Oryginał doniesienia o nagrodzie dla Lecha Kaczyńskiego wraz z uzasadnieniem. Uwagę zwraca niespotykanie wysmakowany dobór banneru reklamowego, w którym czytelnik odnajduje jednoznaczną aluzję do udziału w akcji gruzińskiej również Jarosława Kaczyńskiego
Dla lepszego utrwalenia prawdy historycznej poprzez odpowiednie skojarzenia, banner po pewnym czasie po mistrzowsku wymieniono
Andy Garcia (drugi od prawej) w rezydencji bat'ki Dżugaszwilego w Tbilisi, 19.10.2009 (fot.: REUTERS)
Marshall Manesh w roli Małego Księcia, obok Andy Garcia w roli Bat'ki Dżugaszwilego (fot. za media.interpressnews.ge)

Przyznanie nagrody imienia Świętego Grzegorza I Wielkiego

O tym, że podjęcie decyzji o drobiazgowym spisaniu bohaterskich czynów Lecha Kaczyńskiego i przedstawieniu ich w formie eksponatu do wiadomości obywateli było głęboko uzasadnione i ze wszech miar słuszne, niezbicie świadczy fakt, że w dniu 02.01.2009, już po sześciu tygodniach od umieszczenia eksponatu w inwentarzu Muzeum, Lecha Kaczyńskiego - w uznaniu jego bezprzykładnego bohaterstwa podczas wypraw gruzińskich - wyróżniono niespotykanie prestiżową nagrodą imienia Świętego Grzegorza I Wielkiego.

Bezdyskusyjny fakt, że przyznanie nagrody przez kapitułę zostało bezpośrednio zainspirowane niniejszym eksponatem, niezbicie potwierdza opublikowane w "Niezależnej Gazecie Polskiej" uzasadnienie do jej werdyktu, autorstwa największego bezspornie dziennikarza wszech czasów Tomasza Sakiewicza. W tym głęboko poruszającym tekście autor powtórzył za naszym eksponatem obiektywną prawdę o niesłychanym bohaterstwie prezydenta, który jednoosobowo powstrzymał Rosję od zaanektowania Gruzji, a następnie całej Europy:

Opisany powyżej fakt przyznania Lechowi Kaczyńskiemu jednej z najważniejszych w świecie nagród za osiągnięcia w zakresie patriotyzmu i zwalczania imperializmu rosyjskiego, w całej rozciągłości potwierdza słuszność idei i linii programowej Muzeum IV RP, które - z całą konsekwencją, nie bacząc na represje, wściekłe ataki i różnego rodzaju szykany ze strony środowisk realizujących misję zniszczenia IV RP i całkowitego wymazania zwojewódczonej do cna Wolski z mapy świata - utrwala dla przyszłych pokoleń i niestrudzenie propaguje najważniejsze fakty historyczne i osiągnięcia jedynie słusznej filozofii PiSjanistycznej.

Inspiracja do producji hollywoodzkiego megahitu filmowego

Zainspirowani niewątpliwie zaprezentowanym w eksponacie muzealnym niebywale niesłychanym bohaterstwem Małego Księcia, amerykańscy filmowcy z Hollywood, zdecydowali się podjąć trud utrwalenia niespotykanych dokonań Lecha Kaczyńskiego w formie długometrażowego filmu akcji.

Ambitnego tego dzieła podjął się jeden z najwybitniejszych reżyserów wszech czasów Renny Harlin, autor między innymi takich przebojów kasowych, jak "Koszmar z ulicy Wiązów IV: Władcy snów" (ang.: A Nightmare on Elm Street 4: The Dream Master), czy "Szklana pułapka 2" (ang.: Die Hard 2).

Jednoznaczną inspirację reżysera postacią Małego Księcia, ponad wszelką wątpliwość potwierdza fragment wywiadu, jakiego Renny Harlin udzielił tygodnikowi "Variety" na początku sierpnia 2009 roku:

We fragmencie tym reżyser z pewnością musiał mieć na myśli Małego Księcia, który w sposób oczywiście oczywisty jest bez wątpienia jednym z dwóch najwybitniejszych w Wolsce specjalistów od konfliktów, a jego niebywale niespotykana bezstronność jest szeroko znana nawet daleko poza granicami kraju.

Absolutnie pewni jego niesłychanego sukcesu kasowego oraz miliardowych zarobków i tantiem z dystrybucji dzieła przez wiele dziesięcioleci, producenci filmu ani przez moment nie zawahali się wyasygnować na jego produkcję astronomicznej kwoty do 20 milionów dolarów.

Realizację tego wiekopomnego dzieła sztuki filmowej rozpoczęto - jak doniosły ogólnoświatowe media - w Tbilisi w dniu 19.10.2009, kiedy przybyła tam cała ekipa filmowców z odtwórcą roli bohaterskiego przywódcy Gruzji, bat'ki Dżugaszwilego, znakomitym aktorem Andym Garciją.

Pierwsze zdjęcia arcydzieła realizowane będą w Pałacu Prezydenckim bat'ki oraz przed budynkiem parlamentu, gdzie ma być filmowana scena opowiadająca o wiecu, na który w sierpniu 2008 roku przyjechali do Tbilisi przywódcy Europy Środkowej, w tym sam Mały Książę.

Zdając sobie sprawę z faktu, że kluczowe znaczenie dla powodzenia filmu będzie miało obsadzenie najważniejszej roli głównego bohatera epopei - Małego Księcia, producenci nie zdecydowali się na podpisanie umowy z żadnym gwiazdorem, a kasting na tę postać przeprowadzony został z pomocą Internetu. W jego wyniku, jako odtwórca roli Małego Księcia wskazany został znany aktor filmów akcji, Danny DeVito, który - obok wybitnych predyspozycji gabarytowych - posiada również odpowiednio wysokie kwalifikacje polityczne, gdyż w filmie - nomen omen - "Bliźniacy" (ang.: Twins), był już partnerem samego gubernatora stanu Kalifornia, Arnolda Schwarzeneggera.

Drugie miejsce w omawianym kastingu5) zajął sam Mały Książę, który - obok odziedziczonego po bracie wybitnego talentu aktorskiego, posiada także znaczące doświadczenia w kinematografii. Ten znakomity tandem aktorski w pobitym polu pozostawił tak znane postaci świata filmowego, jak Brad Pitt, Marek Kondrat, Marian Opania, a nawet Kazimierz Kaczor.

Niestety w dniu 21.10.2009 okazało się, że w wyniku bezczelnej manipulacji i cynicznego spisku zainspirowanych i sfinansowanych niewątpliwie przez prorosyjskie lobby wrogów narodu, którzy za wszelką cenę nie chcą dopuścić do sucesu filmu sławiącego niesłychanie niebywałe bohaterstwo Lecha Kaczyńskiego, Danny DeVito podstępnie wyeliminowany został z jego obsady.

Na jego miejsce zaangażowany został amerykański aktor irańskiego pochodzenia, Marshall Manesh, który niewątpliwie jest nieco mniej znany niż DeVito, co - według założeń wrogów narodu - wpłynąć ma negatywnie na oglądalność arcydzieła, a tym samym stopień rozpropagowania na świecie niebywałych wyczynów jednego z dwóch największych Wolaków.

Inne współczesne bajki i podania ludowe

Przypisy

1) W legendzie operuje się dawną miarą stopy, w przeliczeniu na współczesne miary odległość 100 stóp odpowiada mniej więcej 30 metrom

2) Pierwsza wersja legendy spisywana była przez Kustoszy Muzeum na podstawie relacji oralnych, bazujących na przetworzonych już przez wielu pośredników przekazach ludowych, i w związku z tym opisujących wydarzenia w sposób nie do końca precyzyjny. W miarę postępu prac nad uporządkowaniem relacji, badacze docierali również do naocznych, niespotykanie wiarygodnych świadków wydarzeń, co w znakomity sposób poprawiło jakość merytoryczną opracowania. Do takich świadków bez wątpienia zaliczyć można współuczestnika opisywanych wydarzeń, bohaterskiego bat'kę Dżugaszwili, który znacząco ubogacił wiedzę o niespotykanie niesłychanym bohaterstwie Małego Księcia w tej wspaniałej akcji niepodległościowej oraz podał bardziej prezyzyjne informacje dotyczące odległości, z jakiej podjazd Małego Księcia ostrzelano. Kluczowe informacje na ten temat bat'ka Dżugaszwili przekazał w dniu 30.04.2009 podczas konferencji prasowej w Pałacu Małego Księcia:

Przekazane przez Ojczulka Dżugaszwilego informacje stanowią niewątpliwie ostateczny porażający i wyjątkowo twardy dowód na nadprzyrodzone wręcz zdolności Małego Księcia, który - mimo tak małej odległości od oprawców - zdołał nie tylko sam uniknąć postrzału, ale również ocalić znajdujące się w pobliżu osoby i powozy. Nie można wykluczyć, że w miarę zbierania kolejnych, coraz bardziej precyzyjnych relacji naocznych świadków ostrzału, na jaw wyjdzie, iż rosyjscy siepacze strzelali do Małego Księcia z przyłożenia, co i tak - dzięki jego niesłychanemu mistrzostwu w trudnej sztuce uników - nie przyniosło żadnego skutku.

W miarę upływu czasu, bat'ko Dżugaszwili przekazywał zresztą kolejne szczegóły sławiące niesłychane męstwo i poświęcenie Małego Księcia, czego przykładem może być jego wypowiedź do Lecha Kaczyńskiego na konferencji prasowej podczas wizyty bat'ki w Wolsce w dniu 27.10.2009:

3) Fakt słyszenia przez Małego Księcia głosów został przez niego niezbicie potwierdzony przy najbardziej wiarygodnym świadku - miało to miejsce w dniu 27.10.2009 podczas wspólnej konferencji prasowej z bat'ką Dżugaszwilim, z okazji jego przyjacielskiej wizyty na dworze Małego Księcia:

4) Przedstawione cytaty pochodzą z jednej tylko wrogiej witryny internetowej spieprzajdziadu.com, na której sowicie opłacani przez okupantów środkami pochodzącymi z Rosji i Niemiec agenci Układu hurtowo szkalują dobre imię IV RP i jej Największych Świętości

5) Szczegółowe wyniki kastingu do roli Małego Księcia oraz najnowsze informacje z planu filmowego, zwiedzający znajdą tutaj

Patrz też

Linki zewnętrzne