Afera Mirosława G.
Afera Mirosława G. - akcja propagandowa (kryptonim "Mengele"), rozpętana w dniu 14.02.2007 przez Ministerstwo Sprawiedliwości i CBA, celem odwrócenia uwagi opinii publicznej od zamieszania związanego z dymisją trzeciego bliźniaka - Ludwika Dorna.
Zarzuty wobec doktora Mirosława Garlickiego (vel Mirosław G.) (bezwzględnego oprawcy, znanego w kręgach aparatu sprawiedliwości PiSjanistycznej pod niewinnym pseudonimem "Dr Mengele"), sformułowane między innymi przez ministra Ziobro, to oprócz przyjęcia wielu łapówek, także zabójstwo oraz podejrzanie wysoka śmiertelność na jego oddziale:
- "Ale w tym, niestety, smutnym poznawaniu prawdy możemy powiedzieć o ważnym wydarzeniu – w tym tego słowa znaczeniu – że już nikt nigdy przez tego pana [ Mirosława G. ] życia pozbawiony nie będzie. [...] O cynizmie tego sprawcy świadczy fakt, że w kontekście zarzutu zabójstwa widzimy z zebranego materiału dowodowego, że człowiek został de facto skazany na śmierć. [...] No a jak ratował, to właśnie znajduje swój wyraz w zarzucie z art. 148 kk. [...] Ale tu, niestety, mamy do czynienia z sytuacją, że już na wstępnym etapie śledztwa możemy mówić o potwierdzeniu i w co najmniej jednym przypadku znajduje to wyraz w zarzucie z art. 148 kk. Trudno o cięższy zarzut" - Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej (14.02.2007)
Następnego dnia okazało się, że wysoka śmiertelność w szpitalu MSWiA jest identyczna jak średnia krajowa, a po rozmowie z rodziną rzekomo zabitego o zarzucie zabójstwa można zapomnieć ("Co z tą Polską", Polsat, 15.02.2007).
O Dornie też chwilowo (?) wszyscy zapomnieli. A kolejny fachowiec, albo pójdzie siedzieć, albo wyjedzie do Irlandii.
Ciekawe z ilu zabiegów ratujących życie lekarze w najbliższym czasie zrezygnują z powodu tej afery?
Spis treści
Rozwój sytuacji
- 07.05.2007 - warszawski sąd okręgowy postanowił, że Mirosław G., aresztowany były ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie, może wyjść na wolność, jeśli do 31 maja wpłaci 350 tys. zł poręczenia majątkowego. "Sąd stwierdził, że nie istnieje nawet prawdopodobieństwo, żeby dr Mirosław G. kogokolwiek zabił. Stąd decyzja o jego wypuszczeniu za kaucją" - Wojciech Małek rzecznik sądu okręgowego w Warszawie, wypowiedź dla Radia TOK FM
- 18.05.2007 - sąd apelacyjny cynicznie utrzymał w mocy postanowienie sądu okręgowego, w wyniku czego zbrodniarz Mirosław G. opuścił areszt śledczy. Spowodowało to wyraźną panikę wśród mieszkańców Warszawy, którzy w obawie o swoje życie starają się nie opuszczać domów (szczególnie po zmroku). Tajny kryptonim tej sprawy zbulwersował warszawski sąd apelacyjny, który ma się zwrócić do premiera w sprawie "niestosownego" kryptonimu "Mengele", nawiązującego do nazwiska nazistowskiego zbrodniarza. Takie zachowanie sądu jest kolejnym dowodem na spisek określonych sił.
- 13.08.2007 - minister sprawiedliwości oświadczył, że był przeciwnikiem zatrzymania kardiochirurga Mirosława G. ale został do tego namówiony przez Janusza Kaczmarka.
- 11.09.2007 - CBA oddaje lekarzowi rzeczy, które wcześniej skonfiskowano jako dowody łapówek. Kiedy w lutym Mirosław G. został zatrzymany, CBA przeprowadziła 9-godzinną rewizję w mieszkaniu i gabinecie. Pokazano zdjęcia, na których widać zegarki, luksusowe perfumy, stosy wiecznych piór i butelki markowego alkoholu, jako dowody korupcji lekarza. Obecnie funkcjonariusze CBA wydali z depozytu przedmioty, na które przedstawiono dowody zakupu, łącznie 144 pozycje. Jedynie 3 rzeczy ujęto w zarzutach.
- 17.09.2007 - Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, że niebawem zapadnie decyzja o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia w sprawie korupcyjnej działalności kardiochirurga Mirosława G. Co interesujące, "wątek łapówkarski" zostanie wyodrębniony spośród szeregu zarzutów ciążących na kardiochirurgu po to, aby w pierwszej kolejności mógł trafić do sądu. Minister Ziobro wyjaśnił, że pozostałe wątki sprawy nie dojrzały jeszcze do sformułowania aktu oskarżenia, bo wymagają m.in. czasochłonnych ekspertyz medycznych. [2] Zbigniew Ziobro raczył też sformułować w związku ze sprawą następujące myśli:
- "[Pozew] jest wyrazem rozzuchwalenia człowieka, który dopuszczał się rzeczy strasznych, który jest postacią odrażającą" - o pozwie Mirosława G. przeciw Ziobrze, dotyczącym słów ministra: "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie" - według lekarza, wypowiadając te słowa pod jego adresem, Ziobro naruszył zasadę domniemania niewinności.
- "Poznacie państwo te fakty i zrozumiecie moje ludzkie emocje na temat jego osoby, jego działań i to, co wówczas powiedziałem stanie się dla państwa bardziej zrozumiałe" - tłumacząc się Ciemnemu ludowi z powyższych słów i zgromadzonych twardych dowodów (o ile te dojrzeją do aktu okarżenia)
- "Z drugiej strony jest [to] człowiek, który nie wahał się pobierać łapówki - jak wskazują ustalenia prokuratorów - od ludzi, którzy byli pod presją zagrożenia zdrowia i życia; który nie wahał się igrać ludzkim życiem". Szczegółów igraszek nie wymieniono.
- "Niezależnie od tego, czy ten najcięższy zarzut utrzyma się czy też nie, te słowa, jakie kiedyś wypowiadałem nie tracą na aktualności, jeżeli te ustalenia prokuratorów, które przedstawiono mi, okażą się prawdziwe. Bo jeżeli ktoś poprzez rażące niedbalstwo, rażącą nonszalancję traktuje innego człowieka, jego życie i pozwala, że dochodzi do tragedii, to jest to rzecz, która w żadnym wypadku nie zasługuje na usprawiedliwienie" - tłumacząc z ziobrowego na nasze: nieważne czy ukradł zegarek, jemu ukradli, czy w ogóle go tam nie było - jest zamieszany w kradzież zegarka, obrzydliwy złodziej.
- 17.09.2007 - zdaniem obrończyni Mirosława G. (równie odrażającej postaci, jak sam lekarz): "jeżeli prokuratura wyłączy tylko zarzuty korupcyjne do odrębnego postępowania i skieruje tylko w tym zakresie sprawę do sądu, będzie to bez wątpienia kompromitacja dla pozostałych zarzutów, które rzekomo są w pełni udowodnione [...], a jednak niewystarczające, aby skierować akt oskarżenia".
- Odnosząc się do informacji o konieczności przeprowadzenia czasochłonnych ekspertyz medycznych powiedziała, że "zostały sporządzone dwie ekspertyzy medyczne, które są w aktach sprawy" i były one wystarczające dla ministra i prokuratury, by pod adresem Mirosława G. sformułować poważne zarzuty. Dlatego nie jest dla mnie zrozumiała konieczność oczekiwania na pozostałe ekspertyzy medyczne w tej sprawie - dodała. [3]
- 08.10.2007 - Zbigniew Ziobro udostępnił mediom taśmy z nagrania prowokacji w sprawie Mirosława G., które mają świadczyć o tym, że kardiochirurg wziął łapówkę.
- "Zastanawiające jest, dlaczego prokuratura upublicznia takie nagrania dopiero teraz. Dotąd były utajone. To ewidentnie świadczy o politycznym charakterze tej sprawy" - oświadczyła Magdalena Bedkowska-Kiczor, obrończyni doktora G.
- "Kiedy śledztwo dotarło do momentu, kiedy można było udostępnić nagrania, zrobiłem to" - powiedział Ziobro, podkreślając że nie ma to związku z kampanią wyborczą PiS: "jest to przypadek, że teraz jest to pokazane". [4]
- "Patrzę na wyczyny pana ministra i przyznaję, że jestem wstrząśnięty. Pod pretekstem ścigania przestępstw, minister Ziobro łamie podstawowe zasady polskiej procedury karnej i systemu prawnego. [...] Standardem działania prokuratury dotychczas było, że nigdy nie ujawniała materiału dowodowego, zanim nie przedstawi go w sądzie. I to powinien być kanon. Pierwszym, który ten materiał zweryfikuje winien być sąd. Prokurator może ujawnić dowody tylko wtedy, gdy służy to sprawie. Minister Ziobro zrobił to w innym celu [...] wykorzystuje ustalenia prokuratury dla własnego interesu i interesu swojej partii" - podkreślił były zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik. [5]
Epilog
W dniu 01.07.2008 dr Garlicki został szefem oddziału w prywatnym Szpitalu św. Rafała w Krakowie. Zmanipulowana przez Układ prokuratura umorzyła wszystkie medyczne wątki śledztwa przeciwko Garlickiemu, w tym najcięższe - spowodowania śmierci pacjenta. Nadal trwa śledztwo, w którym lekarzowi postawiono 46 zarzutów przyjmowania łapówek od pacjentów, mobbingu personelu, znęcania się nad żoną. Jak podaje łże-"Gazeta", Garlicki ma przyciągnąć sławy chirurgiczne jak np. Jan Skowroński - dyrektor oddziału interwencyjnej kardiologii w szpitalu w Chicago. O doktora G. rzekomo zabiega także Szpital Praski w Warszawie. Szpital ten, zarządzany zapewne przez lekarzy powiązanych z Układem, zamierza wypożyczyć dr G. na czas Euro 2012 do zespołu szybkiego reagowania kardiochirurgicznego. [6]
W dniu 25.08.2008 opanowany i zastraszony przez siepaczy Tymczasowego Rządu Okupacyjnego Sąd Okręgowy w Krakowie zdecydował, że Zbigniew Ziobro musi przeprosić byłego kardiochirurga szpitala MSWiA w Warszawie, doktora Mirosława Garlickiego, za słowa: "Już nikt, nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie." Zmanipulowany Sąd nakazał Ziobrze opublikowanie przeprosin w trzech stacjach telewizyjnych po głównych wydaniach wiadomości, zapłatę Garlickiemu 7 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych oraz pokrycie kosztów procesu.
29.11.2008 rozpoczął się proces związany z zarzutami korupcyjnymi Mirosława G. Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro stwierdził:
- "Mam nadzieję, że do opinii publicznej będzie przebijał się prawdziwy obraz pana doktora G., który wynika z ustaleń dowodowych śledztwa." Zaznaczył, że prokuratura zebrała wiele dowodów wskazujących na to, że G. nie tylko brał łapówki, ale też wymuszał łapówki, bądź uzależniał wykonanie zabiegu od ich uzyskania. [7]
- Wszyscy zeznający przed sądem o podarunkach dla Mirosława G. mówią krótko: "To nie była łapówka, a wyraz wdzięczności. Lekarz pieniędzy nie chciał."
- Elżbieta M. przyznała się do wręczenia lekarzowi pieniędzy w sumie 200 zł. Zaznaczyła, że dała je w wyrazie podziękowania za opiekę nad mężem. Zeznała jednak, że Mirosław G. żadnej łapówki nie żądał i odmówiła dalszego udziału w rozprawie.
- Także Władysław W. przedstawił podobny scenariusz "Mirosław G. pieniędzy nie chciał, ale je dostał. 500 zł, znowu w podziękowaniu za operację. - Zabieg koronarografii się powiódł. Dr G. to porządny lekarz. Myślę, że uratował mi życie, a na pewno je przedłużył i *poprawił" - mówił oskarżony.
- Podstawą oskarżenia kolejnej osoby - Teresy P. było nagranie z ukrytej kamery umieszczonej w gabinecie lekarza. Widać na niej, jak kobieta podaje profesorowi kopertę, z czego wysnuto wniosek wręczenia korzyści majątkowej o nieustalonej wysokości. "To były wyniki badań męża" - twierdzi Teresa P.
- Tadeusz K. również nie przyznał się do przestępstwa wręczenia korzyści majątkowej. Zarazem potwierdził, że zostawił G. w gabinecie kopertę z tysiącem zł, co uznaje do dziś za "upominek" za udaną operację żony. Dodał, że G. "nie mówił o żadnych pieniądzach".
- Ryszard J. przyznał się do wręczenia Mirosławowi G. 500 euro. Jak twierdzi, już po operacji żony. Przed nią, miał od lekarza usłyszeć: "To nie prywatny szpital; tu się nie płaci".
- Żona Ryszarda J. Helena, także oskarżona - mówiła, że "na sali chorych wszyscy powtarzali, że doktor nie bierze". Dodała, że zadzwoniła wtedy do męża, by "nie wyrywał się z dowodami wdzięczności, bo będzie niemiły incydent".