Samodzielny Wydział Inspekcji
Samodzielny Wydział Inspekcji (ros.: kontrrazwiedka) - SWI, nie mylić z osławionymi WSI - tajna struktura wewnętrzna CBA, przeznaczona do walki z korupcją pośród pracowników CBA wszystkich szczebli, z szefem - Pierwszym Czekistą IV RP - włącznie.
Niestety z działalności SWI nie zachowały się żadne raporty ani sprawozdania, o czym doniósł niejaki Wojtunik tymczasowy szef CBA, który zastąpił, z nadania Donaldu Tusku, zdradziecko zwolnionego Pierwszego Czekistę IV RP.
Jest wysoce prawdopodobnym, że, na polecenie Donaldu Tusku dokumenty opisujące bohaterskie akcje śledzenia agentów przez agentów zostały potajemnie zniszczone.
Spis treści
Podstawowe zadania SWI
- śledzenie pracowników CBA pod kątem moralnego prowadzenia się;
- śledzenie agentów CBA.
Usytuowanie w strukturze CBA
W blisko 800-osobowym Biurze o istnieniu SWI wiedziało tylko kilka osób, co jest najzwyklejszą oczywistą oczywistością, jako że żona cezara musi być poza wszelkim podejrzeniem. Agenci do śledzenia agentów byli ulokowani zarówno w centrali przy Al. Ujazdowskich w Warszawie, jak i w terenie.
- "To jakaś konspiracja w konspiracji" - bezczelnie ocenił nowatorskie rozwiązanie braku zaufania wszystkich do wszystkich, znane już w czasach Lenina, niejaki Konstanty Miodowicz z - rzecz jasna - Platformy Obywatelskiej (źródło: Za dwa koniaki, "Gazeta Wybiórcza", 23.03.2010, str. 4
Wybitny szef SWI
Pierwszy Czekista IV RP całkowicie zaufał Jarosławowi Karwowskiemu, byłemu analitykowi w Biurze Rzecznika Interesu Publicznego, który zarządzał 30 agentami do śledzenia agentów, mając do pomocy 5 kierowników.
Operacja VIP
W dniu 12.08.2009 - CBA zwróciło się do prokuratora generalnego o zgodę na operację VIP. W roli agenta osadzono Marka Ł.
Dzięki brawurowej akcji Marek Ł. (kolega ze studiów Pierwszego Czekisty IV RP), obracający się w kręgach wojskowych, kościelnych i Kancelarii Prezydęta, powołując się na wpływy u samego Pierwszego Czekisty IV RP, wziął w zamian za załatwienie miejsca na trybunie honorowej dwa koniaki i 4 tys. zł. od przedsiębiorcy Marka K., rezydującego na 40 piętrze hotelu Intercontinental w Warszawie.