Barbara Blida
Barbara Blida - liberalna postkomunistka lewicystka, przedstawicielka SLD, wróg narodu. Jedna z wielu byłych ministrów skompromitowanej III RP.
Ukazując skrajną deprawację lewackich wrogów narodu, celowo i cynicznie zastrzeliła się w kwietniu 2007 r. w nadziei, iż czynem tym skutecznie zada cios organom ścigania IV RP oraz zaszkodzi ministrom Wassermannowi i Ziobrze. Jej postępek jest najbardziej skandalicznym przykładem wściekłego ataku dokonanego na ministra Wassermanna od czasu, gdy określone siły próbowały dokonać uszczerbku na zdrowiu i życiu ministra przy pomocy groźnej wanny.
Spis treści
Twarde dowody i plan zatrzymania
Jak kłamliwie donosi zdemaskowany herszt piekielnie silnego układu, kryptokomuch, przyszły przestępca i były szef MSWiA Janusz Kaczmarek, szczegóły akcji zostały uzgodnione na tajnej naradzie z premierem, na tydzień przed tragiczną próbą zatrzymania Barbary Blidy.
- "Przecież nie możecie jej zamknąć, nie macie dowodów" - miał powiedzieć - według Kaczmarka - były szef policji Konrad Kornatowski do szefa ABW, kiedy wychodzili z tajnej narady z premierem.
- "Jak Blida posiedzi trzy miesiące, to zmięknie" - odpowiedział - według Kaczmarka - szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdan Święczkowski.
- "Ale przecież o aresztowaniu decyduje sąd?" - miał zapytać Kornatowski.
- "Nie po to przejmowaliśmy władzę, żeby sądy robiły coś wbrew nam" - miał odpowiedzieć Święczkowski.
Kiedy posłowie zaczęli dopytywać Kaczmarka, skąd taką pewność co do aresztowania miał Święczkowski, były szef MSWiA miał zeznać, że to dlatego, iż żona szefa delegatury katowickiej ABW jest prezesem sądu, który decydowałby o ewentualnym aresztowaniu Blidy. Dyrektorem katowickiej delegatury jest Rafał Śliwiński, zaś prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach - jego żona Monika Śliwińska. [1] Oczywistym jest bowiem, że walka z niebywałą korupcją w ramach niezwykle silnego układu wymaga nadzwyczajnych działań.
Przyczyny tragedii wyjaśnione
Tajemnicę samobójstwa przekonująco wyjaśnił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro 03.10.2007:
- "Można powiedzieć, że za to zdarzenie odpowiada środowisko SLD, które tolerowało relacje pani Blidy z osobami z mafii węglowej. To były fakty powszechnie znane. [...] I jeżeli sumienie targnęło faktycznie w ten sposób Barbarą Blidą, kiedy przyszli funkcjonariusze, to odpowiedzialność ponoszą ci jej koledzy i koleżanki z SLD, którzy wiedząc, że jest w takich relacjach, tolerowali to, akceptowali i utrzymywali sami tego rodzaju relacje z ludźmi - mówiąc delikatnie - podejrzanymi, którzy byli w zainteresowaniu organów ścigania i organów sprawiedliwości. To na nich moralnie za to co się stało, ta odpowiedzialność spada." [2]
Wypowiedź uzupełnił premier Jarosław Kaczyński 04.10.2007:
- "Pani Blida była osobą funkcjonującą w pewnym środowisku i te kłopoty, w których się znalazła, te kłopoty, które doprowadziły do targnięcia się na życie, do tej tragedii, wynikały z obecności w tym środowisku, środowisku bardzo specyficznym, to trzeba od razu powiedzieć. Sądzę, że to właśnie miał na myśli minister Ziobro. [...] Gdyby pani Blida w 1989 roku, czy w 1991 zdecydowała się na inną opcję, a miała pewne zalety i pewniej by jej nie odmówiono, to sądzę, że dzisiaj by żyła, tak mi się wydaje." [3]