Smoleńsk
"Smoleńsk" - wybitne dzieło nurtu patriotyczno-spiskowego, autorstwa Prawego Wolaka - Antoniego Krauze - wyprodukowane przez Macieja Pawlickiego, którego światowa prapremiera została wielokrotnie i hucznie zapowiedziana.
Trudno zliczyć, ile razy przesuwano już premierę filmu o dziennikarce, która odkrywa, że wypadek samolotu miał być karą dla Lecha Kaczyńskiego za jego postawę wobec Rosji, gdy ta wywołała wojnę w Gruzji.
Według pierwotnych zamiarów premiera miała odbyć się w kwietniu 2015 r., potem w październiku, marcu, na przełomie marca i kwietnia, wreszcie 15 kwietnia 2016.
Niestety nie znamy dnia ani godziny, kiedy wyczekiwany z niecierpliwością przez ogólnonarodową miażdżącą większość patriotycznie zorientowanych Prawych Wolakow półkownik wreszcie zostanie wyświetlony.
Spis treści
- 1 Niezaskakujące, aczkolwiek nieoczekiwane kolejne opóźnienie
- 2 Producent o filmie, który nie powstał, ale powstał (19.04.2016)
- 3 Dialektyka dystrybucji niepowstałego, ale powstałego filmu, czyli kiedy "Smoleńsk" wejdzie do kin (12.05.2016)
- 4 Kolejna zapowiedź premiery (02.08.2016)
- 5 W oparach inspiracji
- 6 Uśmiercenie operatora TVP dla dopasowania do potrzeb fabuły
- 7 Wybitny konsultant ds. lotniczych
- 8 Wstrząsająca premiera
- 8.1 Zasady akredytacji
- 8.2 Entuzjastyczne recenzje znanych z perfekcyjnego obiektywizmu najwybitniejszych krytyków filmowych
- 8.3 Film chwycił za serca i wstrząsnął widzami
- 8.4 Miażdżący sukces na arenie międzynarodowej - 08.09.2016
- 8.5 Miażdżący sukces na arenie krajowej - weekend otwarcia: 09.09 - 11.09.2016
- 8.6 Miażdżący sukces na arenie krajowej - kontynuacja
- 9 Wyssana z brudnego palca, całkowicie kłamliwa i z gruntu wroga recenzja dzieła wszechczasów wysmażona na jadzie nienawiści przez niejaką Wiktorię Beczek - 06.09.2016
- 10 Bezczelna prowokacja biletowa w Szczecinie - 14.09.2016
- 11 IV Rzesza działając wspólnie i w porozumieniu z Rosją oraz elementami antyPiSjanistycznymi w Wolsce doprowadziła do odwołania premiery filmu w Berlinie
- 12 Miażdżący sukces podczas premiery w USA
- 13 Miażdżący sukces podczas premiery w stolicy IV Rzeszy, w Berlinie - 07.01.2017
- 14 Miażdżący sukces - "Węże 2017" - 17 nominacji!
- 15 Miażdżący sukces - "Węże 2017" - 7 statuetek
- 16 Miażdżący sukces - premiera w TVP - 08.04.2018
- 17 Patrz też
- 18 Linki zewnętrzne
Niezaskakujące, aczkolwiek nieoczekiwane kolejne opóźnienie
23.03.2016 - zapewne na skutek dywersyjnych działań odspawanych od stołków i koryt prominentów byłego Tymczasowego Rządu Okupacyjnego producent przełożył premierę filmu, nie wyznaczając żadnej nowej daty.
- "Ze względu na dobro filmu Antoniego Krauze pt. "Smoleńsk" zmuszeni jesteśmy przesunąć datę jego premiery. Z uwagi na trudności przy realizacji filmu i stopień technologicznego skomplikowania, dodatkowy czas jest niezbędny, by przedstawić widzom w pełni ukończone dzieło." - oświadczył dyplomatycznie w rozmowie z portalem gazeta.pl Maciej Pawlicki, producent filmu "Smoleńsk".
- "Powodem była konieczność dłuższych niż pierwotnie sądziliśmy prac postprodukcyjnych. To się zdarza. Np. premierę filmu " Wałęsa" Andrzeja Wajdy producent Michał Kwieciński przekładał kilkakrotnie." - ibidem
- Oświadczenie Pawlickiego skomentował Andrzej Saramonowicz, reżyser, scenarzysta i producent filmowy: "Jeśli na kilka zaledwie dni przed premierą producent wycofuje film, powołując się na "trudności przy realizacji filmu i stopień technologicznego skomplikowania", w mojej ocenie (oczywiście mogę się mylić, to tylko próba odczytania tego osobliwego komunikatu) oznacza to mniej więcej tyle: ktoś bardzo ważny, ktoś, od kogo wiele w Polsce zależy, a komu z powodów osobistych szalenie zależało na tym filmie, obejrzał go na pokazie przedpremierowym i tak nas zrąbał od stóp do głów, że nam ze strachu buty pospadały, a teraz w panice zastanawiamy się, co dokręcić i jak przemontować, rany boskie, na co nam to było, ten lęk, który nam teraz towarzyszy, nie jest wart kasy, którą zarobiliśmy na produkcji, ojojoj, ojojoj, ojojoj!."
Producent o filmie, który nie powstał, ale powstał (19.04.2016)
Maciej Pawlicki, producent "Smoleńska", tłumaczył, że przełożenie daty premiery to rzecz "zupełnie normalna" i "zdarza się wielokrotnie":
Żalił się, że Antoni Krauze był źle traktowany m.in. przez byłych ministrów kultury czy szefową PISF:
- "Osobiście zaangażowali się w to, żeby film nie powstał. [ stwierdził przypominając, że ujawniono np. scenariusz filmu - przyp. Muzeum IV RP ] To praktyki okropne. Kuriozalny przypadek w historii kina. Żaden film nie miał tak silnie zaangażowanych środków, żeby nie powstał. Ale powstał."
Dialektyka dystrybucji niepowstałego, ale powstałego filmu, czyli kiedy "Smoleńsk" wejdzie do kin (12.05.2016)
- "Ta decyzja należy głownie do dystrybutora. Film będzie wyświetlany na dużej liczbie kinowych ekranów, dlatego data premiery musi być odpowiednio wybrana." - stwierdził niesłychanie wręcz profesjonalnie producent Maciej Pawlicki
- "Data premiery filmu "Smoleńsk" zostanie ustalona, w porozumieniu z producentem, gdy zakończą się prace postprodukcyjne i otrzymamy kopię filmu." - oświadczył dystrybutor filmu "Kino Świat"
Kolejna zapowiedź premiery (02.08.2016)
- ""Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauze trafi do kin 9 września." - poinformował PAP dystrybutor filmu, firma Kino Świat.
W oparach inspiracji
Antoni Krauze 18 marca 2016 r. wystąpił na II Konferencji Smoleńskiej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, współorganizowanej przez MON, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oraz Klub Ronina. Opowiadał, że do zrealizowania filmu sprowokowały go rozmowy z załogą jaka, który 10 kwietnia także wylądował w Smoleńsku:
- "Załoga jaka była świadkami dwukrotnego podejścia do lądowania iła z limuzynami dla pasażerów, którzy mieli przylecieć tupolewem, z tym że były to przedziwne próby - mówił Krauze. Samolot schodził na bardzo niską wysokość, po czym oddalał się. Po jego odejściu mgła, która na początku była niewielka, wyraźnie się wzmocniła."
Krauze dziwi się, że "nikt z organizatorów oczekujących na lotnisku nie przejął się tą sprawą":
- "Tak jakby wiedziano, że te rzekome samochody, które miały przylecieć tym samolotem, nie będą nikomu potrzebne" - dedukuje reżyser. Reżyser jest przekonany, że Ił:
- "nie miał oczywiście przywieźć żadnych samochodów, ale spowodował tę przedziwną mgłę, która pojawiła się ok. godz. 9, a półtorej godziny po katastrofie tupolewa nie było po niej śladu."
Odurzony zwolennik teorii, że w katastrofa prezydenckiego samolotu to nie był wypadek
- "Przecież każdy przy zdrowych zmysłach wie, że tak nie wygląda samolot, który uderzy w ziemię, tylko rozpadł się w powietrzu. Został zniszczony wybuchem. Wystarczy spojrzeć na tego typu dowody, żeby wiedzieć, że cała wersja oficjalna zaprzecza podstawowym zasadom fizyki. Koniec. Nie ma dyskusji." - wybitny reżyser dzieła filmowego wszechczasów w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Polskiej" (09.09.2016)
- "Długi czas z innymi Polakami byłem oszukiwany, wmawiano mi rzeczy nieprawdopodobne. Po roku zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia z manipulacjami, dlatego w taki sposób zrealizowałem ten film." - wybitny reżyser dzieła filmowego wszechczasów po pozakonkursowym pokazie na Festiwalu Filmowym w Gdyni (niem. Gotenhafen) 2016 (21.09.2016)
Uśmiercenie operatora TVP dla dopasowania do potrzeb fabuły
Sławomir Wiśniewski z Telewizji Narodowej - jako pierwszy pojawił się na miejscu katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010 r. Zarejestrowane przez niego nagranie trafiło do polskich telewizji i internetu, tymczaem w zapowiedzi filmu "Smoleńsk" słyszymy, że:
- "...operator polskiej telewizji, który jako pierwszy nagrał materiał na miejscu katastrofy, zmarł w Moskwie, a materiał nigdy nie został pokazany."
- "Uśmiercać mnie bez mojej wiedzy, to tak trochę głupio." - powiedział Sławomir Wiśniewski w rozmowie z "Polityką"
Sławomir Wiśniewski usłyszał od twórców filmu, że problemu nie ma, bo nie pada jego imię i nazwisko, a film nie jest wiernym odtworzeniem losów bohaterów. Na końcu produkcji ma jednak znaleźć się informacja o tym, że "pewne fakty zostały dopasowane do potrzeb fabuły".
Wybitny konsultant ds. lotniczych
Podpułkownik Bartosz Stroiński, który w końcowych napisach "Smoleńska" przedstawiony jest jako "konsultant ds. lotnictwa", czyli ekspert, który swą fachową wiedzą dotyczącą samolotów służył twórcom filmu. Stroiński to były dowódca eskadry tupolewów w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Po katastrofie w Smoleńsku rządowa komisja kierowana przez szefa MSWiA Jerzego Millera uznała, że w 36. specpułku panował chaos, co przyczyniło się do katastrofy. W efekcie druzgocących wniosków raportu pułk został rozwiązany pod koniec 2011 r.
Kłamliwy z gruntu raport Millera uderzył przy tym bezpośrednio w Stroińskiego. Do pułkownika odnosi się choćby punkt 75. we wnioskach, wytykających błędy:
- "Dowódca I eskadry lotniczej przed wyznaczeniem załogi nie sprawdził ważności dopuszczeń, aktualności nawyków pilotażowych, kontroli techniki pilotowania i nawigowania poszczególnych członków załogi."
Okazało się bowiem, że w czteroosobowej załodze nikt poza technikiem pokładowym nie miał ważnych uprawnień do lotów na tupolewach — ani dwaj piloci, ani nawigator. W dodatku nawigator nie znał języka rosyjskiego i nie miał zapewnionego minimalnego czasu odpoczynku pomiędzy kolejnymi lotami.
- "Nie czuję się mordercą, nie miałem wpływu na to, czy ci ludzie przeżyliby, czy nie." — wywiodl zręcznie i logicznie w swej obronie Stroiński.
Prokuratura, tak jak komisja Millera, miała inne zdanie. Postawiła mu zarzut z paragrafu 231 kodeksu karnego, czyli niedopełnienia obowiązków, właśnie poprzez niewłaściwe wyznaczenie i przygotowanie załogi do lotu.
Wstrząsająca premiera
W dniu 05.09.2016 w Teatrze Wielkim w Warszawie odbyła się wyczekiwana z zapartym tchem przez dziesiątki milionów Prawych Wolaków uroczysta premiera porażającego obrazu.
To najważniejsze niewątpliwie na świecie wydarzenie artystyczne XXI wieku, zaplanowane zostało z najwyższą starannością i w najdrobniejszych szczegółach. Zapewniło to niespotykany wprost sukces arcydzieła, które z całą pewnością już w najbliższym czasie stanie się absolutnym przebojem światowych sal kinowych i z całą pewnością zdobędzie kilkanaście Oscarów, na trwałe zapisując się złotymi zgłoskami na kartach historii światowej kinematografii.
Zasady akredytacji
- "Akredytacja nie upoważnia do zajmowania miejsc na Sali ani oglądania filmu. Jedyne, co mogę zaproponować to przebywanie we foyer w celu robienia zdjęć gościom wydarzenia oraz zdjęcia przed sceną w trakcie powitania" - przedstawicielka dystrybutora filmu "Smoleńsk" w mejlu do dziennikarza "Faktu" występującego o akredytację na uroczystą premierę filmu "Smoleńsk" w Teatrze Wielkim w Warszawie (04.09.2016)
- "W jaki sposób organizatorzy premiery filmu "Smoleńsk" wyobrażają sobie obsługę medialną wydarzenia, dopuszczając tylko możliwość robienia zdjęć ze specjalnie wydzielonej strefy? Tego nie sposób się dowiedzieć. Wiadomo za to, czego sobie nie wyobrażają. Nie wyrażamy zgody na realizację materiałów wideo. Chodzi o szacunek dla twórców filmu oraz zaproszonych gości - usłyszeliśmy w odpowiedzi na pytanie o możliwość nagrania rozmów z twórcami i gośćmi. Dlaczego kamera miałaby odzierać kogokolwiek z godności? Na takie pytanie odpowiedzi nie dostaliśmy" - w artykule "Zaprosili dziennikarzy na "Smoleńsk", ale nie pokażą im filmu!" na portalu fakt.pl (05.09.2016)
- "Mail wysłano w niedzielę. W poniedziałek jednak okazało się, że nawet o "przebywaniu we foyer" nie ma mowy, bo sama obecność dziennikarza, bez możliwości obejrzenia filmu "byłaby bezcelowa" i w związku z tym dystrybutor postanowił o... cofnięciu akredytacji!" - ibidem
Entuzjastyczne recenzje znanych z perfekcyjnego obiektywizmu najwybitniejszych krytyków filmowych
- "To jest film, który po prostu mówi prawdę. Mówi prawdę poprzez zręczną intrygę fabularną, ale przede wszystkim mówi prawdę o Smoleńsku. I to jest coś niesłychanie ważnego. [...] Być może bardzo wielu Polaków – i nie tylko, bo wiem, że film będzie prezentowany w różnych krajach – to zobaczy. Zapraszam każdego Polaka, który chce znać prawdę, aby ten film zobaczył" - Nasz Umiłowany Przywódca, Nowy Zbawiciel Wolski, Obrońca Europy przed islamem, Wielki Higienista, niezłomny i charyzmatyczny, przypadkowo niedointernowany, Cudownie Ocalony Prezes-Premier-prawie Prezydent Jarosław (węg.: Jarosláth) Chwilowo-Odmieniony-Kaczyński w rozmowie z TVP Info (05.09.2016)
- "Film mi się podobał, uważam że jest w tym momencie bardzo potrzebny" - Ryszard Makowski ("Studio YaYo") dla portalu gazeta.pl (05.09.2016)
- "On [ film "Smoleńsk" ] jednak bardzo mocno odtwarza fakty, które wszyscy znamy, czyli nie jest to fikcja, prawda, jest to film fabularny, ale bardzo mocno oparty na rzeczywistych wydarzeniach" - Jacek Sasin, ibidem
- "Mnie się podobał film, uważam, że jest ważny. [...] To bardzo ważne, by Polacy mogli oglądać także takie filmy fabularne. To wstrząsający temat, są sceny chwytające za serce" - Joanna Lichocka dla portalu onet.pl (05.09.2016)
- "Byłem bardzo poruszony, a ta ostatnia scena - metafora, wielka metafora - gdy spotykają się ludzie, którzy za Polskę zginęli w Katyniu, z ludźmi, którzy za Polskę zginęli pod Smoleńskiem, no, była wzruszająca" - Richard Henry Czarnecki, ibidem
- "Jest to publicystyczny film: ogromnie ważny głos porządkujący te wydarzenia. [...] Myślę, że sumienia tych, którzy chowali głowy w piasek albo starali się, aby ta prawda była wygodna dla Wielkiego Brata ze wschodu, zmiękną, uczłowieczą się" - Jerzy Zelnik do dziennikarzy po premierze (05.09.2016)
- "Ten film powinni zobaczyć wszyscy Polacy. Choćby dlatego, żeby przypomnieli sobie, jak to było. Odbieram ten film zarówno w kategoriach filmu dokumentalnego, jak i filmu fabularnego. Sama nagromadzona tam wiedza niech będzie powszechną, ponieważ nam się to należy, jako narodowi" - Jan Żaryn, ibidem
- "Dzięki filmowi katastrofa smoleńska stała się tematem społecznym. Metamorfoza dziennikarki była szczególnie ważnym elementem – na postaci Niny pokazano, jak tamto wydarzenie zmieniło nawet tych, którzy uczestniczyli w manipulacjach. [...] To film, który powinni zobaczyć polscy uczniowie" - Anna Zalewska, ibidem
- "To skupienie jak w soczewce związków przyczynowo-skutkowych było bardzo ważne. Udało się reżyserowi skupić te wszystkie wątki, które wymagają wyjaśnienia i dojścia do prawdy. Film pokazuje, że jest wiele ważnych pytań do ważnych osób, ta sprawa jest wciąż niewyjaśniona, jest plamą na honorze poprzedniego rządu " - Beata Kempa w programie "A teraz na poważnie" w TOK FM (07.09.2016)
- "To nie jest film sensacyjny, pokazuje pasmo problemów z którymi boryka się państwo polskie" - ibidem
- "Zamach to kwestia faktów i dowodów. Ja jestem inaczej ustosunkowana do tego, bo znam dokumenty, które mają charakter niejawny. Oglądając ten film doszłam do refleksji, że nie możemy dopuścić do tego, żeby nasze państwo nadal było takie słabe" - ibidem
- "Film jest wzruszający, bardzo go przeżyłam" - mówiła poruszona Krystyna Łubieńska, aktorka Teatru Wybrzeże po pozakonkursowym pokazie dzieła na Festiwalu Filmowym w Gdyni (niem. Gotenhafen) 2016 (21.09.2016)
- "[...] byłem tym filmem poruszony, [...] i uważam też, że udźwignął wybitny artysta Antoni Krauze ten film jeśli chodzi o poziom aktorstwa, o dramaturgię, te wszystkie rzeczy, które w dobrym filmie być powinny" - Jarosław Sellin w rozmowie z Marcinem Zaborskim w programie "Popołudniowa Rozmowa" na antenie RFN FM (10.02.2017)
Film chwycił za serca i wstrząsnął widzami
Poruszeni przejmującą fabułą i do głębi wstrząśnięci przedstawionymi porażającymi dowodami zbrodni, widzowie opuścili salę projekcyjną w nastroju żałoby i zadumy nad tragicznym losem zamordowanych w zamachu smoleńskim Poległych Męczenników.
Miażdżący sukces na arenie międzynarodowej - 08.09.2016
Internet Movie Database (IMDb) - największa na świecie internetowa baza danych gromadząca informacje na temat filmów i ludzi związanych z ich produkcją informuje, że dzieło wszechczasów Krauzego jest filmem z gatunku fantasy. Definicja serwisu mówi, że filmy fantasy charakteryzują się wykorzystaniem licznych scen magicznych lub nadprzyrodzonych jako pierwszorzędnego składnika fabuły. Film został również oznaczony jako "przygodowy".
Wrogowie narodu bezczelnie twierdzą, że "Smoleńsk" długo nie zagrzeje miejsca między "Władcą pierścieni" a "Opowieściami z Narnii"
Miażdżący sukces na arenie krajowej - weekend otwarcia: 09.09 - 11.09.2016
Miażdżący sukces na arenie krajowej - kontynuacja
Najwybitniejsze dzieło filmowe nurtu patriotyczno-spiskowego rozpowszechnione w niespotykanej liczbie 280 kopiii (to jest o 60 wiecej niż "Bridget Jones 3", który to film obejrzało już rzekomo ponad 1 mln widzów) jest 18 tytułem roku 2016 pod względem wyniku otwarcia. W drugi weekend do kin na "Smoleńsk" poszło 73,6 tys. widzów. Oznacza to, że zainteresowanie wolską megaprodukcją rzekomo spadło o jedną trzecią w porównaniu z premierowym weekendem. Łącznie do triumfalnego zejścia z ekranów po aż 3 tygodniach od premiery 02.10.2016 film obejrzalo aż 429 347 widzów.
Wyssana z brudnego palca, całkowicie kłamliwa i z gruntu wroga recenzja dzieła wszechczasów wysmażona na jadzie nienawiści przez niejaką Wiktorię Beczek - 06.09.2016
Producent filmu "Smoleńsk" Maciej Pawlicki przed przedpremierowym seansem wyraził nadzieję, że będzie to obraz:
Jan Pospieszalski mówił o tym, że:
- "...państwo zawiodło, [...] ...wielu artystów postanowiło upomnieć się o prawdę. [...] "Smoleńsk" jest filmem, który zostanie zapamiętany na długo."
Wedlug łże-krytyczki, jako najgorszy film, który miała okazję widzieć w kinie:
- Zamach, czyli "prawda" o katastrofie:
- "Smoleńsk" od pierwszych minut nie pozostawia złudzeń, co do przyczyn katastrofy. Już w drugiej scenie pojawia się rosyjski samolot, który nad lotniskiem Sierwiernyj zrzuca ładunek, co od razu przywodzi na myśl sztuczną mgłę. W prawdziwe dialogi załogi tupolewa wpleciono nawet fikcyjne słowa pilotów, którzy zrzucili nad lotniskiem tajemniczy ładunek. Film narzuca narrację zamachu w sposób subtelny jak rewolucja październikowa. Do archiwalnych scen z przenoszenia wraku tupolewa podłożono ścieżkę dźwiękową, niczym z komunistycznego filmu propagandowego. Główna bohaterka na każdym kroku dostaje gotowe "dowody" na to, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Ostatecznie, żeby film jakkolwiek zaskoczył widza, musiałoby się okazać, że to sama dziennikarka przygotowała zamach.
- Jeden wielki chaos:
- Film jest koszmarnie chaotyczny. Jedyny zrozumiały wątek, to "przemiana" głównej bohaterki z cynicznej dziennikarki telewizji TVM SAT (nazwa nasuwa ewidentne skojarzenia) w zwolenniczkę "prawdy". Widać to nawet po wyrazie twarzy aktorki - przez większą część filmu ma przyklejony głupi uśmieszek, a pod koniec na jej twarzy widzimy tylko skupienie i refleksję. W filmie nie pojawiają się żadne nazwiska i objaśnienia. Dla osób słabiej znających historię katastrofy smoleńskiej, film będzie po prostu niezrozumiały. Tajemnicze postacie rzucają urwane zdania, a niektóre sceny (m.in. kilka sekund seksu głównej bohaterki z operatorem) pojawiają się zupełnie "od czapy".
- Dobry Lech Kaczyński, zły Donaldu Tusku:
- Podział na dobrych i złych jest aż nazbyt widoczny. Rosjanie są pijani, Dziennikarze TVM SAT cyniczni, a telewizyjni eksperci sprawiają wrażenie szalonych. Postacią, która od początku ma budzić sympatię jest matka głównej bohaterki - kobieta, która wierzy w zamach i spędza dużo czasu pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Sympatię wzbudzają też państwo Kaczyńscy. W filmie pojawiają się m.in. siedząc przytuleni na kanapie. Dla kontrastu oglądają w telewizji Donalda Tuska przechadzającego się po sopockim molo w towarzystwie Władimira Putina.
- W filmie (nie) zagrali:
- Trudno powiedzieć coś dobrego o aktorach. Bardziej doświadczeni zdawali się równać do swoich słabszych kolegów. Ku mojemu zdziwieniu, najbardziej "drewniany" okazał się Redbad Klijnstra. Gdy grany przez niego redaktor i jednocześnie szef głównej bohaterki pokrzykiwał na nią, że jest "zadżumiona chorobą smoleńską", było to tak sztuczne, że miałam ochotę zamknąć oczy ze wstydu za jego słabą grę.
- "Wielki" finał:
- Ostatnie sceny to gwóźdź do trumny filmu. W Katyniu dochodzi do spotkania duchów - polskich oficerów, którzy zginęli z rąk enkawudzistów i ofiar katastrofy smoleńskiej. Żołnierze ubrani w długie zielone płaszcze stoją na polanie i zdają się na coś czekać. Nagle znikąd zjawiają się ofiary katastrofy z parą prezydencką na czele. Oficerowie salutują, serdecznie się witają, a niektóre duchy rzucają się sobie w objęcia.
Bezczelna prowokacja biletowa w Szczecinie - 14.09.2016
W szczecińskim kinie, dokonano kilkudziesięciu rezerwacji na film "Smoleńsk" - zajęte miejsca ułożyły się w napis "ZAMACH" - zauważył "Głos Szczeciński". Po kilku godzinach, na krótko przed seansem, sprawdziliśmy, czy wybrane miejsca wciąż są zajęte. Rezerwacje zostały jednak anulowane.
IV Rzesza działając wspólnie i w porozumieniu z Rosją oraz elementami antyPiSjanistycznymi w Wolsce doprowadziła do odwołania premiery filmu w Berlinie
Jak tryumfalnie donosi 28.10.2016 wrogi zjawisku biologicznemu i wszystkiemu co wolskie tzw. "Der Tagesspiegel" z utęsknieniem wyczekiwana przez postępowe elementy społeczeństwa niemieckiego oraz Prawych Wolaków eksploatowanych w niewolniczej pracy przez niemieckie koncerny zbrojeniowe, przewidywana w rocznicę rewolucji październikowej, tj. 7 listopada 2016 r., premiera filmowego dzieła wszechczasów ukazującego jedynie słuszną prawdę o zamachu smoleńskim została odwołana z rzekomego powodu:
- "Film jest tak kontrowersyjny, że ze względów bezpieczeństwa i dla ochrony gości oraz obiektu rezygnujemy z pokazu." - wyjaśniają zastraszeni przez bojówki Angeli Merkel właściciele kina "Delphi", gdzie zawsze pokazywane są filmy w ramach Berlinale
Osławiony "Der Tagesspiegel" napawa się bezczelnie tą prowokacją antyPiSjanistyczną szydząc z kosztów jakie poniosła wolska ambasada, a tym samym wszyscy Wolacy i z rzekomej kompromitacji Wolski jako takiej:
- "Ledwo ambasador Polski w Niemczech Andrzej Przyłębski zdołał wydrukować i rozesłać 800 zaproszeń na uroczysty pokaz filmu "Smoleńsk" w berlińskim kinie Delphi, a już zaproszenia te stały się makulaturą. Niemiecka premiera kontrowersyjnego także w Polsce filmu przewidziana była na wieczór 7 listopada w kinie Delphi. Lecz pokaz tam się nie odbędzie."
- "Kino wycofało się z pierwotnej zgody na zorganizowanie seansu, wyjaśniając, że "film jest tak kontrowersyjny, że ze względów bezpieczeństwa i dla ochrony gości oraz obiektu rezygnuje z pokazu". Jak podkreśla kierownictwo kina, bardzo chętnie zgodzi się na projekcję jakiegoś innego filmu."
- "Film o katastrofie smoleńskiej oddaje dokładnie stanowisko konserwatywnego rządu PiS, uważającego katastrofę za zamach, co stoi w sprzeczności ze szczegółowymi wynikami badań polskiej i rosyjskiej strony."
- "zmasowana implementacja tezy spiskowej w polskiej świadomości należy do czynników, które obecnie dzielą kraj. PiS powołał nową komisję śledczą, a ostatnio zdecydowano się na ekshumację zwłok ofiar, co wywołało protesty rodzin."
Dodatkowo bezczelnie wieszczy jakoby:
- "Świadome uplasowanie niemieckiej premiery "Smoleńska" w Berlinie, do tego z powitalnym przemówieniem nowego ambasadora, który od lipca jest tu na placówce, można uznać za część politycznej kampanii, w trakcie której między innymi żyjący w Berlinie Polacy mieliby zostać zaznajomieni z punktem widzenia rządu na tym konkretnym przykładzie. To, że "Smoleńsk" mógłby trafić na ekrany niemieckich kin po tej "premierze" jest mało prawdopodobne; nie inaczej będzie w innych krajach poza Polską."
Ironicznie komentuje heroiczne wysiłki wolskiej ambasady oraz staranne przygotowania do premiery:
- "w piątek nie powiodła się próba przekonania kierownictwa kina argumentem, że ambasada "sama gwarantować będzie za bezpieczeństwo gości" [...] ambasada rozgląda się za innym, podobnym miejscem w sąsiedztwie kina Delphi, które dysponowałoby 670 miejscami."
- "Jakie przemówienie wygłosić miałby polski ambasador, tego nie wiadomo. Lecz na jego kierunek mogłaby wskazać kartka dołączona do zdezaktualizowanego zaproszenia. O filmie "Smoleńsk" napisano tam, że ten film wybitnego polskiego reżysera Antoniego Krauzego jest próbą ukazania prawdopodobnego przebiegu wydarzeń i ich społeczno-politycznego kontekstu, szczególnie w odniesieniu do roli mediów przy zatajaniu faktów i poszukiwaniu prawdy."
Jedynie słuszny komentarz obnażający rzeczywiste przyczyny i inspiratorów antyPiSjanistycznej prowokacji wolskiego ambasadora przy IV Rzeszy Andrzeja Przyłębskiego w wywiadzie dla portalu przyjaznego narodowi wPolityce.pl (29.10.2016)
Komu chcieliśmy pokazać dzieło filmowe wszechczasów:
- "Impreza adresowana nie jest głównie do Polonii, bo takie informacje też się pojawiają, tylko przede wszystkim do korpusu dyplomatycznego, czyli przedstawicieli całego świata dyplomacji oraz grupy urzędniczo-politycznej. Mam tu na myśli polityków Bundestagu, urzędników MSZ i innych ministerstw. Polonia jest tym trzecim elementem. Dlatego dołożyliśmy środki, by wgrać do filmu napisy niemieckie. W przyszłym tygodniu będziemy otrzymywać potwierdzenia od osób, które otrzymały zaproszenia, zobaczymy ilu będzie chętnych."
Umowa pisana nie pomogła wobec rosyjsko-niemieckiego spisku:
- "To jest w ogóle ewenement, z tym się chyba nikt w Berlinie nie spotkał od wielu lat. Mieliśmy ofertę dwóch kin, wybraliśmy to piękniejsze, ważniejsze, festiwalowe kino Delphi. Od razu podkreślę, że to nie była umowa pisana dlatego, że sponsorem całego przedsięwzięcia jest PZU, które zdecydowało się zapłacić kinu fakturę. Cena wynajmu jest dość duża, więc tym bardziej jestem zaskoczony, że kino się nagle wycofało. Wcześniej nie mieliśmy takich sygnałów, w związku z czym wysłaliśmy zaproszenia do dość dużej grupy osób. Ni stąd, ni zowąd dostaliśmy maila, że z uwagi na to, iż film jest bardzo kontrowersyjny, że są "jakieś znaki wrogości wobec kina", to oni się wycofują. Podkreślili w nim, że oczywiście są skłonni pokazać inny film na tych samych warunkach, co jest w tej sytuacji kompletnym absurdem."
- "Próbowaliśmy z nimi rozmawiać, chcieliśmy dowiedzieć się też, kto interweniował i jaki to był rodzaj interwencji. Czy jest to jakaś grupka KOD-owska, czy może jakieś inne jeszcze źródło. W pierwszej chwili manager kina Delphi zgodził się na rozmowę z nami w poniedziałek, ale potem zadzwonił i powiedział, że nie ma ona sensu, bo i tak swojego zdania nie zmienią. Prawdopodobnie bał się ujawnić nam źródeł tych interwencji. Przyjęliśmy to z bólem do wiadomości i rozważamy jakieś kroki prawno- finansowe przeciwko kinu. Ale ten manager powiedział nam, że jest na to przygotowany i jest gotów wziąć to na siebie. To też coś znaczy."
Test na wolność myślenia i wolność mediów w Berlinie:
- "Nie rezygnujemy z pokazania tego filmu 7 listopada. Mamy obietnicę innego kina, nie będę mówił jakiego, bo też pewnie będą na nie naciski. W poniedziałek lub wtorek będziemy wiedzieć czy podtrzymają tę obietnicę i wtedy będziemy dalej działać. Jeśli nie, to będziemy szukać jeszcze innego miejsca. Mam nadzieję, że wolność myślenia i wolność mediów nie jest zakłócona w tym mieście do tego stopnia, że żadne kino nie odważy się tego filmu pokazać. Nie chce mi się w to nawet wierzyć. [...] Kontakt ze sponsorem tego filmu, czyli PZU, opiewa na 10 prezentacji. Mam nadzieję, że jeśli nawet jakimś cudem nie doszło do prezentacji tego filmu w Berlinie, to jeszcze będzie 10 innych miejsc, gdzie chcemy go pokazać, min. w Monachium, Hamburgu, Kolonii, Düsseldorfie i Lipsku oraz tam, gdzie będzie takie zapotrzebowanie. Zobaczymy, co będzie się działo w Berlinie, bo to też jest jakiś wskaźnik na ile wolność wypowiedzi, wolność sztuki, o którą przecież ta druga strona walczy, w takich sytuacjach jest dana czy będzie blokowana."
- "Moim zdaniem jest tu opór Berlina przed przyjęciem do wiadomości, że być może powody katastrofy smoleńskiej były inne niż im się to wydaje. "Der Tagesspiegel" opublikował wczoraj tekst, z którego jasno można wywnioskować, że Niemcy są bardzo przywiązani do wersji, którą komisja Anodiny, a potem Millera przedstawiła. I boją się ewidentnie, że filmowa narracja zaistnieje w świadomości niemieckiej."
Szwabska wrogość do Partii i obozu rządzącego w Wolsce:
- "Jeśli już to wrogość do PiS i obozu rządzącego w Polsce. Choć z tym też jest różnie w zależności od ugrupowania politycznego. Robię tutaj sporo, żeby tę wrogość rozbroić, próbuję tłumaczyć, że to, co rząd nasz robi jest europejskie i sensowne, że Polską nie rządzi jakaś grupa szaleńców, których należy zwalczać. Rozmawiam z wieloma politykami i natrafiam na zrozumienie. Oczywiście jest tutaj ten problem Trybunału Konstytucyjnego, którego oni tak naprawdę nie rozumieją i wierzą ślepo w to, co Komisja Europejska czy Komisja Wenecka wygłasza. Nie są skłonni, nawet jeżeli są prawnikami, zastanowić się nad argumentacja drugiej strony."
Film fabularny uświadamia pewne rzeczy:
- " Zapraszając na ten film w Niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej podkreślałem, żeby do tego podchodzić jako do filmu fabularnego. To jest wprawdzie w moim mniemaniu bardzo wiarygodna rekonstrukcja katastrofy dlatego, że uwzględnia wiele faktów, ale to nie jest jakiś wykład prawdy, której mamy się trzymać. To jest film, który warto obejrzeć, żeby sobie pewne rzeczy uświadomić. Dlatego nie rozumiem reakcji managera kina Delphi. Chcieliśmy nawet pokazać mu ten film, żeby zobaczył, że nie jest on bulwersujący, ale nie chciał już z nami rozmawiać."
Miażdżący sukces podczas premiery w USA
W dniu 01.12.2016 r. wielkim echem w niegramotnych niepokornych mediach IV RP odbiła się premiera dzieła w kinie Landmark Theater Bethesda Row Cinema w Waszyngtonie, gdzie zgromadziło się ok. 120 osób, głównie Amerykanów polskiego pochodzenia.
- "Powtarzając oficjalne rosyjskie stanowisko, które dominowało od dnia katastrofy, niektóre media naciskają, że samolot wojskowy z 96 osobami na pokładzie [...] spadł na ziemię z powodu błędu pilota. Ale ci, którzy promują takie wyjaśnienie, zapominają, że scenariusz o błędzie pilota pozostaje jedną z wielu teorii, którym nigdy nie towarzyszyła najmniejsza wskazówka prawdziwego dowodu." - tłumaczył widzom ambasador IV RP Piotr Wilczek
Po pokazie, w rozmowie z wolskimi dziennikarzami Wilczek dodał, że organizując wydarzenie, chciał przekazać Amerykanom i Amerykanom polskiego pochodzenia, że katastrofa "była podobną tragedią" jak śmierć Kennedy'ego, "a nawet większą, bo to była śmierć wielu wybitnych Polaków i przywódców", ale - jak zaznaczył - wciąż nie została wyjaśniona z powodu m.in. braku niezależnego międzynarodowego śledztwa.
Miażdżący sukces podczas premiery w stolicy IV Rzeszy, w Berlinie - 07.01.2017
Na premierę arcydzieła wszechczasów w Berlinie zorganizowaną przez Klub Polskich Nieudaczników, przybyły nieprzeliczone, rozentuzjazmowane tłumy. Takich tłumów przed kinem Babylon w berlińskiej dzielnicy Mitte nie było już dawno. Wolska produkcja, pokazywana pomiędzy filmami Woody'ego Allena, przyciągnęła do kina przede wszystkim Polaków mieszkających w IV Rzeszy.
Niemieckie media nie pozostawiały na "Smoleńsku" suchej nitki. Stołeczny "Tagesspiegel" nazwał go "politycznym trashem" bez artystycznej wartości, na stronach "Tagesschau" został nawet nazwany "faworytem do tytułu najgorszego filmu roku". Niemieccy krytycy jednogłośnie podkreślali, że film jest odzwierciedleniem politycznej linii Partii, a nie próbą spojrzenia na całą sprawę z politycznym dystansem.
- "Czytałam, że jest fatalny, ale o tym, co zobaczyłam, trudno nawet cokolwiek powiedzieć. To nieudolna propaganda antyrosyjska, która jest straszna i prymitywna. Nie ma żadnej akcji, żadnego sensownego dialogu." - stwierdza niebywale wręcz paradoksalnie mieszkająca od 10 lat w Berlinie, niejaka Urszula
- "Nigdy nie widziałam tak złego filmu. Próbowałam doszukać się czegoś wartościowego, ale nie udało mi się. Niby wszystko było podane jak na tacy, ale trudno dla kogoś z zewnątrz, kto nie śledził tej sprawy krok po kroku, zrozumieć, o co chodzi. Zrozumiałam tylko jedno: winni są Rosjanie." - sufluje pochodząca z Łotwy, neijaka Anna#
- "Może i wstyd się przyznać, ale musiałam powstrzymywać się od śmiechu, choć w filmie mowa jest o wielkiej tragedii." - przyznaje niejaka Agata
- "Patos też ma swoje granice. Jeżeli jest go za dużo i do tego jest fatalnie zagrany to staje się komiczny." - sufluje niejaki Jerzy
Po niezwykle udanej premierze odbyła się dyskusja z udziałem historyka sztuki i tłumacza Piotra Olszówki oraz Philippa Fritza z "Berliner Zeitung". Dyskutanci zgodnie stwierdzili, że w przypadku "Smoleńska" trudno mówić o dziele filmowym, bo film Krauzego - ich zdaniem - na takie określenie nie zasługuje:
- "To dzieło pornograficzne, a nie artystyczne. Widz ma otrzymać konkretne bodźce, które prowadzą do jednego celu"' - suflował niejaki Piotr Olszówka
Philipp Fritz zaznaczył, że wiekopomny film Krauzego:
- "Nawet jako film propagandowy poniósł klęskę, bo wszystko jest zbyt dosłowne, podane na tacy."
- "Taki film nie ma sensu, bo stanowi jedynie narzędzie walki, które ma wywoływać oczekiwane reakcje u części widzów. Tylko po co, skoro ci widzowie i tak już zostali pozyskani? Ten film nie ma żadnej funkcji. Ci, którzy z nim się nie zgadzają go nie potrzebują, a ci którzy wierzą w to, co jest jego treścią, tym bardziej go nie potrzebują." - mataczył z uporem godnym lepszej sprawy niejaki Olszówka.
Entuzjastyczne powitanie wybitnego niepokornego dziennikarza Cezarego "Trotyla" Gmyza
- "Radośni, otwarci, tolerancyjni ludzie, witający mnie po berlińskim pokazie Smoleńska przyjaznymi okrzykami - kurwizja" – napisał na Twitterze
- "Ale o co chodzi Czarek? Przecież ciężko na to pracowałeś. Twoi nowi szefowie też" - odpowiedział mu publicysta "Gazety Wybiórczej", niejaki Bartosz Wieliński
Miażdżący sukces - "Węże 2017" - 17 nominacji!
"Węże" to wyróżnienia przyznawane za "filmowe potknięcia" w wolskim kinie, wręczane przez ludzi zajmujących się w naszym kraju kulturą rozumianą w najszerszym tego słowa znaczeniu. O tytuł najgorszego filmu 2016 roku rywalizować będą m.in.: "#wszystkogra", "Gejsza", "Historia Roja", "Kobiety bez wstydu" i "Smoleńsk". Nagrody zostaną rozdane w dniu 01.04.2017 r.
"Smoleńsk" Antoniego Krauzego, bez wątpienia jeden z najbardziej dyskutowanych filmów 2016 roku, bezapelacyjnie zdominował tegoroczne nominacje, zdobywając ich aż 17 - ma szansę na 10 statuetek z 13 możliwych. Osiem nominacji otrzymała "Historia Roja", po siedem zdobyły "#wszystkogra" i "Gejsza", a pięć "Kobiety bez wstydu". Po trzy nominacje otrzymali twórcy filmów "Bóg w Krakowie" i "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach".
"Węże" przyznawane są w 13 kategoriach, a są to m.in.: najgorszy aktor, aktorka, duet, występ poniżej talentu. Akademia docenia także reżyserów i scenarzystów, chybione filmy o ważnej tematyce, żenujące sceny w polskim kinie i takie efekty "specjalne", złe plakaty oraz teledyski.
"Węże 2017" - nominacje i uzasadnienia dla dzieła wszechczasów
- WIELKI WĄŻ - NAJGORSZY FILM ROKU:
- za powrót do kina socrealistycznego w jego najczystszej postaci (tylko z odwróconymi biegunami)
- NAJGORSZA REŻYSERIA:
- NAJGORSZY SCENARIUSZ:
- ŻENUJĄCY FILM NA WAŻNY TEMAT
- "Smoleńsk"
- NAJGORSZA ROLA MĘSKA:
- NAJGORSZA ROLA ŻEŃSKA:
- NAJGORSZY DUET NA EKRANIE:
- NAJBARDZIEJ ŻENUJĄCA SCENA:
- EFEKT SPECJALNEJ TROSKI:
- NAJGORSZY PLAKAT:
- "Smoleńsk"
Miażdżący sukces - "Węże 2017" - 7 statuetek
Mimo wrogiego lobbingu i wszelkiej maści knowań wrogów narodu wybitne dzieło wszechczasów zdobyło aż 7 z 10 statuetek i tym samym wyrównało rekord zdobytych wyróżnień, należący do filmu "Kac Wawa" (2013).
- Wielki Wąż - "Smoleńsk" (producent Maciej Pawlicki, reż. Antoni Krauze) - za powrót do kina socrealistycznego w jego najczystszej postaci (tylko z odwróconymi biegunami)
- Najgorsza reżyseria - Antoni Krauze - "Smoleńsk"
- Najgorsza rola żeńska - Beata Fido - "Smoleńsk"
- Najgorszy scenariusz - Tomasz Łysiak, Antoni Krauze, Maciej Pawlicki, Marcin Wolski - "Smoleńsk"
- Najgorszy duet na ekranie - Beata Fido i Redbad Klijnstra - "Smoleńsk"
- Najbardziej żenująca scena - Azjaci protestujący pod Wawelem - "Smoleńsk"
- Żenujący film na ważny temat - "Smoleńsk" - producent Maciej Pawlicki, reż. Antoni Krauze
Miażdżący sukces - premiera w TVP - 08.04.2018
- "Rewelacyjna, przekraczająca wszelkie prognozy oglądalność filmu "Smoleńsk" w TVP1 (linia niebieska): średnia 2,3 mln, w piku 2,6 mln widzów. Dziękujemy!" - Jacek Kurski na Twitterze
- Na portalu Filmweb (najpopularniejsza polska strona internetowa poświęcona filmom) "Smoleńsk" otrzymał od widzów ocenę 2,5 na 10 możliwych punktów.
- Na IMDb - tam produkcje filmowe komentowane są przez widzów z całego świata, a ci film Krauzego ocenili na 1.3/10 punktów.
- Na IMDb też istnieje lista stu najgorszych filmów w historii, stworzona przez widzów właśnie: "Smoleńsk" wylądował tam na 43 miejscu.
Patrz też
- Smoleńskie spiski
- Chateaubriand po smoleńsku
- Solidarni 2010
- Oratorium "Szlakiem Ikara"
- Anatomia upadku
- Taśmy z Magdalenki
- Mgła
- List z Polski
- Rzeź
- PiŚ
- Chrześcijański Instytut Sztuki Filmowej
- Krótki kurs dziennikarstwa patriotycznego
- Joanna Lichocka
- Jan Pospieszalski
- Gazeta Polska